Z cyklu: Jesienne zupy ekspresowo.Krem z kalafiora ze smażoną cukinią i chrupiącą szynką prosciutto!

Pogoda powoli daje mi we znaki. Przenikliwe zimno w ciągu dnia sprawia, że myślę coraz częściej o garnuszku gorącej zupy, zagryzionej ciepłym pszennym pieczywem z odrobiną solonego masła. W takie dni naprawdę niczego więcej nie potrzebuję. Ażeby zachęcić niektórych Czytelników, którym zupy kojarzą się jedynie z rosołem o tłustych oczkach, pomidorową z rozgotowanym makaronem lub cienkim żurkiem na zakwasie z plastikowej butelki, pragnę rozpocząć cykl o zupach. Postaram się podpowiedzieć, jak obejść uniwersalne kostki rosołowe, pokazać, że niektóre zupy mogą być idealne na codzienny obiad, a inne z kolei na eleganckie rozpoczęcie wieczornego przyjęcia.  Czyż istnieje jesienią lepsza potrawa niż gęsta zupa aromatyzowana świeżymi ziołami?

 

 

 

 Krem z kalafiora ze smażoną cukinią i chrupiącą szynką prosciutto!

 

Skład:

1 mały kalafior

1 duża cukinia

1 cebula pokrojona w drobną kostkę

3-4 ząbki czosnku

3-4 duże łyżki jogurtu greckiego

2 plastry szynki prosciutto

garść świeżego tymianku / 2 liście laurowe / 3-5 ziarenek pieprzu / 2-3 ziarenka ziela angielskiego

sól morska

oliwa z oliwek

 

 

 

A oto jak to zrobić:

1. Cukinię kroimy w takarki, a kalafiora rozbieramy na tzw. różyczki. Oliwę rozgrzewamy na patelni dodajemy pokrojoną cebulę, talarki cukinii, rozgnieciony czosnek, świeży tymianek i podsmażamy do momentu, aż warzywa zmiękną. W międzyczasie różyczki kalafiora umieszczamy w szerokim garnku, zalewamy gorącą wodą aż po wierzch kalafiora i dodajemy liście laurowe, ziarenka pieprzu, ziela angielskiego i szczyptę soli. Całość doprowadzamy do wrzenia, a następnie gotujemy ok. 10-12 minut.

2. Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni C i umieszczamy na blasze cienko pokrojoną szynkę prosciutto. Kawałki szynki pieczemy ok. 8 minut.

2. Ugotowanego kalafiora zdejmujemy z ognia i odstawiamy aby odrobinę ostygł. Do garnka dodajemy usmażoną cukinię z cebulą, następnie całość miksujemy za pomocą blendera. W trakie miksowania dodajemy jogurt grecki. Przyprawiamy świeżo zmielonym pieprzem i solą. Przed podaniem dekorujemy podpieczoną szynką prosciutto.

Wskazówki:

1. Warto pamiętać, by w trakcie doprawiania kremu nie użyć zbyt dużej ilości soli, gdyż sama szynka prosciutto jest słona.

2. Jeżeli w trakcie miksowania całości stwierdzimy, iż krem jest zbyt gęsty proponuję dodać nieco mleka (zamiast bulionu), nie pozbywamy się wody w trakcie gotowania kalafiora.

3. Do tego typu kremów świetnie pasują crostini zapiekane z serem camembert.

4. Zamiast chrupiącej szynki prosciutto możemy dodać kawałki sera gorgonzola.

Forget about black (for one day:))

Many of us have greeted the falling temperatures with the decision to put on darker outfits. So far I have not been any exception to this rule – I tend to put on more colourful and pastel shades during the spring-summer period. However, yesterday I went for powder pink along with a beautiful pale-blue bag. 

How to wear pastel shades in the autumn? First of all, go for a warm, thick material – not just because we'd be cold without it, but since this will lend the outfit a certain element of grandeur which could help us to avoid looking like toddlers in pyjamas! Long woolen coats and braided sweaters be ideal.

coat / płaszcz – asos

bag / torebka – Simple

trousers and boots / spodnie i botki – River Island

sweater and gloves / sweter i rękawiczki – Zara

sunglasses / okulary – New Look

Follow my blog with bloglovin!

Wiele z nas, wraz ze spadkiem temperatury, decyduje się na ciemniejsze stroje. Nie jestem wyjątkiem od tej reguły – kolorowe i pastelowe ubrania zakładam na siebie zdecydowanie częściej w okresie wiosenno-letnim. Wczoraj postawiłam jednak na pudrowy róż i podarowaną mi torebkę, w pięknym błękitnym kolorze.

Jak nosić pastele na jesień? Postawmy na grube i ciepłe tkaniny (nie tylko dlatego, że w przeciwnym razie będzie nam zimno:)), strój nabierze dzięki temu szlachetności, a my nie będziemy wyglądać jak niemowlę w pidżamie:). Idealne będą więc wełniane płaszcze i swetry z warkoczowym splotem.

Evening with HR

Od kilku dni z utęsknieniem czekam na wieczór lub chwilę spokoju, aby móc zanurzyć się w kolejnym rozdziale książki, którą teraz czytam: "Helena Rubinstein. Kobieta, która wymyśliła piękno". W swojej kolekcji kosmetyków mam kilka pozycji (które bardzo sobie chwalę) marki HR. Nie przywiązując zbytnio uwagi do etykiety, postanowiłam zaufać radom eksepdientki z Sephory i zaopatrzyć się w polecane produkty (potrzebowałam akurat podkładu i cieni do wieczorowego makijażu). Nie bardzo wiedziałam, kim była założycielka tego gigantycznego konsorcjum, aż do momentu gdy nie sprezentowano mi jej biografii. 

Po przeczytaniu pierwszej strony, z której dowiedziałam się między innymi, że bohaterka urodziła się w Krakowie i spędziła w nim pierwsze lata swojego życia, wiedziałam już, że z przyjemnością przeczytam tę biografię do końca. W tej niezwykłej książce, autorka Michèle Fitoussi najwięcej miejsca poświęca śledzeniu kariery zawodowej Heleny Rubinstein, pisze również o życiu osobistym swej bohaterki i stara się obiektywnie odmalować charakter Madame (tak zwykło się Helenę Rubinstein nazywać). Historia Rubinstein została przedstawiona na tle historii całej kosmetyki – znajdziemy w niej ogrom ciekawostek – o pierwszym tuszu do rzęs, do którego trzeba było pluć, o pierwszym tuszu w tubce, nakładanym szczoteczką, ewolucji makijażu i demokratyzacji kosmetyki, o początkach chirurgii plastycznej i o tym, jaki wpływ na jej rozwój miała wojna. Ta fascynująca biografia to znakomity pomysł na prezent dla koleżanki, siostry, ale także dla naszej mamy, czy babci, czyli dla każdej kobiety, która kocha piękno.

Dla Wszystkich zainteresowanych spotkaniem z autorką książki mam ważną informację: Już 26 listopada w warszawskiej klubokawiarni MITO (ul. Ludwika Waryńskiego 28) o godzinie 18.00 będzie można spoktać Michele Fitoussi we własnej osobie:).

 

Don’t forget your umbrella – it’s November!

Gloomy, cold, drizzly and dark around 3 – that pretty much sums up November! Despite the miserable weather, I actually quite like Autumn – the coming Xmas season brings a warm glow to the heart. The lower temperature could bring our spirits down but for me it’s just more of a pretext to get out my favourite autumnal gadgets – ear-muffs, gloves, hat, scarves, as well as my favourite umbrella. I’d like to take this opportunity to apologize for the recent lack of English material on this blog but now we’re back! :)

coat and shoes / budrysówka i buty – Zara

sweater / sweter – H&M

bag / futrzana torebka – Aldo

trousers / spodnie Cubus

shirt / koszula – Vero Moda

earmuffs / nauszniki – asos.com

umbrella / parasol – no name

Follow my blog with bloglovin!

Ponuro, zimno, siąpi i ściemnia się już koło piętnastej – tak w kilku słowach można opisać listopad:). Dzisiaj za oknem też nie widać słońca, a przelotny deszcz powoduje, że w momencie wyjścia na zewnątrz, chcę od razu wrócić do domu:). Pomimo niezbyt sprzyjającej aury lubię jesień – zbliżająca się perspektywa świąt Bożego Narodzenia powoduje, że na sercu od razu robi się cieplej. Niższa temperatura może być przyczyną obniżonego humoru, ale dla mnie to przede wszystkim pretekst do wyciągnięcia ulubionych jesiennych gadżetów – nauszników, rękawiczek, czapek, szali, no i ulubionego parasola. W tym sezonie pokochałam zieleń, która w połączeniu z czernią wygląda naprawdę elegancko – a jak Wam poodoba się dzisiejszy strój?:) 

Bardzo czekoladowy pudding!

Skład:

(przepis na 4 porcje ok. 180 ml)

100 g dobrej gorzkiej czekolady

100 g masła

2 jajka

120 g cukru pudru

2 łyżki mąki

1 płaska łyżeczka cukru wanilinowego

2 łyżeczki likieru pomarańczowego (opcjonalnie)

bita śmietana (do podania)

A oto jak to zrobić:

1. Masło z czekoladą roztapiamy w kąpieli wodnej. Dokładnie mieszamy i odstawiamy do schłodzenia. W dużej misce ubijamy jajka z cukrem (pudrem i wanilinowym) na gładką masę, następnie dodajemy mąkę i mieszamy całość.

2. Ostudzoną czekoladę z masłem ostrożnie łączymy z ubitą mieszaniną jajeczną i przelewamy do uprzednio przygotowanych kokilek. Pieczemy w rozgrzanym piekarniku do 200 stopni C przez ok. 18 minut. 

 

 

 

 

 

 

DIY with Makehomeeasier.pl :)

Lubię gdy część wystroju w moim mieszkaniu, to rzeczy wykonane przeze mnie. Często przemalowuję meble, zmieniam zasłony i w kółko przestawiam bibeloty. Wszystko co wisi na moich ścianach ma wartość sentymentalną – a to kolaż ze zdjęciami moimi i Zosi, albo własnoręcznie namalowany obraz, czy stare zdjęcia z dzieciństwa powtykane w nowe ramki. Postanowiłam więc zrobić kolejną ozdobę, która będzie mi chociaż trochę przypominała o wyprawie do Szanghaju. Przeglądając kupionego tam Vogue'a znalazłam idealnie nadającą się stronę – czarną z przezroczystym konturem butelki. Kilka minut z nożyczkami  w ręku i dzieki staremu różowemu materiałowi, który posłużył mi jako tło, zyskałam nową ozdobę do sypialni:).

Jakiś czas temu zapytałam Was, czy chciałybyście, aby na stronie pojawiało się więcej postów dotyczących wnętrz – od dziś znajdziecie je na kolejnej podstronie (możecie korzystać z górnego menu) Makehomeeasier.pl – bez obaw, na Makelifeeasier.pl nic się nie zmieni, ale te z Was, które interesują się designem i urządzaniem wnętrz z pewnością znajdą tam coś ciekawego:).

Follow my blog with bloglovin!