Like a star – Miranda Kerr outfit

shirt and skirt / bluzka (69 zł) i spódnica (79 zł) – mosquito.pl

jeans jacket / jeansowa kurtka (60 zł) – River Island

boots and bag / botki (169 zł) i torba (199 zł) – Zara

Być może, niektóre z Was pamiętają wpisy z początków bloga, przedstawiające tańsze wersje stylizacji gwiazd. Dzisiaj możecie zobaczyć kolejny przykład takiego eksperymentu:). Miranda Kerr znana jest ze swojego niewymuszonego stylu. Cóż, niestety nie posiadam długich nóg Mirandy, ale jej strój nadaje się nie tylko dla wysokich modelek. Każda z nas powinna mieć w swojej szafie czarną, rozkloszowaną spódnicę, szytą z koła (koniecznie z karczkiem i odrobinę dłuższą od tej, którą ma na sobie Mirana Kerr), bo jest ona świetną bazą zarówno dla eleganckich bluzek, jak i luźniejszych elementów takich jak jeansowa kurtka, czy kowbojki:).

 

Love to be a photographer in… Paris.

Moim głównym obiektem fotografowania są zazwyczaj przepisy Zosi, bo w Trójmieście, pochłonięta pracą nie bardzo mam czas rozejrzeć się dookoła i robić zdjęcia swojej okolicy. W Paryżu było inaczej – każda z nas w trakcie wyjazdu wykonała dużo ponad tysiąc zdjęć, ale po powrocie i tak okazało się, że jest ich o wiele za mało:). 

Follow my blog with bloglovin!

W oczekiwaniu na wschód słońca w Paryżu, spędziłyśmy prawie dwie godziny we francuskim fast foodzie QUICK. Otoczone przez Francuzów, zajadających poimprezowe hamburgery cierpliwe czekałyśmy na odpowiednie światło do zdjęć:). 

Hmm, nie ma to jak szaliczek w roli kołderki :).

Beginning workout – aerobiczna 6 Weidera. Wish me luck :).

Nadszedł czas, aby powrócić do dawno poruszonego tematu – aerobicznej 6 Waidera.

Zbliżają się wakacje, słoneczne dni i plażowanie. Czyż nie jest to idealny moment na rozpoczęcie rzeźbienia brzucha? Większość z nas właśnie na wiosnę zaczyna intensywnie przygotowywać swoje ciało do nadchodzącego sezonu. Ja też postanowiłam poprawić wygląd swojego brzucha po ciąży i dlatego rozpoczynam trening z 6 Weidera. Zdania na temat tego zestawu ćwiczeń są podzielone. Postanowiłam sama sprawdzić jakie efekty przynosi 42 dniowa praca nad mięśniami mojego brzucha. Czy zmiana będzie widoczna – tego nie wiem, ale za 6 tygodni wszyscy się tego dowiemy! :)

Aby przystąpić do ćwiczeń, muszę Wam najpierw pokazać jak wygląda mój brzuch teraz. Póżniej, po zakończeniu programu, porównam czy nastąpiły jakieś zmiany.

Teraz czas przejść do reguł.

Ćwiczeń jest sześć ( wiem, genialne odkrycie, nie wiem jak na to wpadłam ;) ). Trzeba wykonywać poszczególne elementy treningu bez przerw na rozluźnienie mięśni. Najważniejsze jest to, aby zatrzymać dany ruch na trzy sekundy w momencie największego naprężenia mięśni brzucha (ała, będzie bolało). Pamiętajcie, pozytywne myślenie i chęć osiągnięcia celu doprowadzi nas do sukcesu (albo tylko tak się pocieszam). Ćwiczenia wykonujemy na płaskiej powierzchni. Najlepiej na karimacie. Nie każdy z nas ma ją w domu, w takiej sytuacji równie dobrze nada się ręcznik lub dywan. Przejdźmy teraz do poszczególnych ćwiczeń:

Ćwiczenie 1.

Kładziemy się na płaskim podłożu z rękami wzdłuż tułowia. Podnosimy na zmianę raz jedną, raz drugą nogę. Pamiętając o zachowaniu kąta 90 stopni w kolanie i biodrze. Podczas podnoszenia, unosimy jednocześnie barki bez odrywania tułowia od podłoża. To moment największego napięcia mięśni, więc wytrzymujemy w takiej pozycji około 3 sekundy. Nie przytrzymujmy zbyt mocno kolan.

Ćwiczenie 2.

Analogiczne do pierwszego ćwiczenia. Ponownie kładziemy się na płaskim podłożu, lecz w tym wypadku unosimy jednocześnie obie nogi pamiętając o odpowiednim kącie nachylenia i uniesieniu barków. Wytrzymujemy w takiej pozycji 3 sekundy podczas których zachowane jest maksymalnie napięcie mięśniowe.

Ćwiczenie 3.

 Różnica między pierwszym ćwiczeniem polega na tym, że rąk nie trzymamy wzdłuż tułowia, a splatamy je na karku. Pamiętajmy o utrzymaniu pozycji maksymalnego napięcia mięśni przez 3 sekundy.

Ćwiczenie 4.

To połączenie ćwiczenia numer 2 i 3. Polega na podnoszeniu obu nóg z jednoczesnym spleceniem rąk na karku i utrzymaniu w pozycji napięcia mięśniowego przez około 3 sekundy.

Ćwiczenie 5.

Zaplatamy ręce na karku i unosimy klatkę piersiową. Podobnie jak w ćwiczeniu 1 i 3, podnosimy raz jedną, raz drugą nogę, z tym że nie zatrzymujemy ich w momencie największego napięcia mięśni, a wykonujemy ruch przypominający rowerek zmieniając nogi 5 do 15 razy.

Ćwiczenie 6.

Unosimy część barkową tułowia, jednocześnie podnosząc obie nogi. Utrzymujemy taką pozycję przez 3 sekundy.

Należy pamiętać, że czas wykonania wyżej opisanych ćwiczeń nie powinien przekraczać 40 minut. Ponieważ każdego dnia zwiększamy intensywność treningu, po około 16 dniach trzeba przyspieszyć tempo wykonywania ćwiczeń.

Harmonogram:

Na mój język nasuwa się kolokwialne stwierdzenie – MASAKRA.

Każde ćwiczenie wykonujemy tylko raz. Po czym natychmiast przechodzimy do kolejnego. Wykonanie wszystkich z sześciu ćwiczeń po 1 razie oznacza jeden cykl.

1 ćwiczenie po 1 raz na każdą nogę
2 ćwiczenie 1 raz
3 ćwiczenie po 1 raz na każdą nogę
4 ćwiczenie po 1 raz
5 ćwiczenie po 1 raz na każdą nogę
6 ćwiczenie po 1 raz

W dniu 7 mamy 8 cykli, więc aby wykonać jedną serię, wykonujemy  wszystkie 6 ćwiczeń po 8 razy, bez przerwy. Po każdej z serii dopuszcza się przerwę, jednak trzeba pamiętać o konieczności przećwiczenia wszystkich serii na dany dzień (w tym wypadku 3 )

Gdybyście mieli wątpliwości, jak wykonywać ćwiczenia polecam filmik na youtube.

Kto podejmuje się tego wyzwania razem ze mną? Sama nie dam rady! Razem będzie nam raźniej! Obiecuje w połowie ćwiczeń podzielić się moimi pierwszymi wrażeniami i chętnie podejmę wszelkie dyskusje. Mam nadzieje, że po 42 dniach tułaczki dojdziemy do jednego wspólnego wniosku – było warto.

Follow my blog with bloglovin!

 

 

 

 

In progress…

Ponieważ pojawiło sie mnóstwo pytań o to, czy na blogu pojawią się jeszcze zdjęcia z Paryża, to pragnę wszystkich uspokoić – oczywiście, że tak :). Aby jednak nie zanudzić czytelników niezainteresowanych moimi podróżami będą się one przeplatać z tymi tradycyjnymi wpisami:). A już dziś zapraszam wszystkich na post Gosi, w którym przedstawi swój plan na idealny brzuch:).

Follow my blog with bloglovin!

… and I will never leave you … my sneakers!

sneakers / trampki – Kazar, polecam zajrzeć na stronę i obejrzeć też bardziej eleganckie propozycję na ten sezon:)

trousers / spodnie – Abercrombie & Fitch

coat / płaszcz – Zara

nacklace and t-shirt / naszyjnik podkoszulek – H&M

Po powrocie z Paryża mam trochę dosyć szpilek i napompowanych zestawów (francuski minimalizm naprawdę dał mi się we znaki:)) i od kilku dni stawiam przede wszystkim na wygodę (ale nadal w moim stylu!). Dzisiejsza stylizacja, to kolejny zestaw z cyklu "tak wyglądam na co dzień i dobrze mi z tym":). Powoli przestawiam się na trampki licząc na to, że pogoda już nie długo nie pozwoli mi na noszenie moich ukochanych Emu:). Luźniejszy styl trampek i ścieranych jeansów, przełamałam czerwonym płaszczem – uwielbiam takie połączenia nonszalancji z elegancją. 

Soupe à l’oignon

Na skrzyżowaniu dwóch ruchliwych ulic Paryża, Rue de Rivoli i Saint Honoré zatrzymuję się na tradycyjną francuską zupę cebulową. Jest pora obiadowa. Niemiłosiernie burczy mi w brzuchu. Zafascynowana widokami paryskich ulic, zupełnie zapomniałam o jedzeniu. Kelner naprędce podaje gorące naczynie zupy. Pierwsze wrażenie mało estetyczne. Kolor żółtawy, z potwornie dużą warstwą podpieczonego sera. Dobrze, że podali ciepłe pieczywo – myślę sobie! Nie minęła jednak chwila, gdy całe moje nastawienie przeobraziło się w tęsknotę, za odtworzeniem czegoś równie dobrego. Przepis poruszył moją wyobraźnię i zmysł smaku. Kelner nie nie był łaskaw zdradzić przepisu, ale tym samym zachęcił mnie do przyrządzenia własnej wresji w domu.

Skład:

3 duże czerwone cebule

3 duże białe cebule

4 dymki, pokrojone w plastry

3 pory pokrojone w plastry

2-3 łyżki brązowego cukru

1-2 łyżki octu winnego

3-4 liście laurowe/ 2-3 ziarnka ziela angielskiego

1 litr bulionu np. drobiowego

3-4 łyżki masła

oliwa z oliwek

sól i świeżo zmielony pieprz

grzanki

bułka paryska

oliwa z oliwek

starty ser żółty

A oto jak to zrobić:

1. Maslo rozpuszczamy na dużej patelni o grubym dnie. Dodajemy pokrojoną w plastry czerwoną i białą cebulę, szalotkę oraz pokrojony por. Smażymy na małym ogniu, aż wszystkie warzywa delikatnie zmiękną (możemy dolać oliwy z oliwek). Dorzucamy liście laurowe, ziarna ziela angielskiego oraz brązowy cukier. Smażymy kolejne 5-8 minut. Całość przerzucamy do dużego garnka, dodajemy ocet winny i zalewamy bulionem. Przykrywamy pokrywką i gotujemy następne 10 minut. Doprawiamy solą i pieprzem.

2. Połowę zupy cebulowej przelewamy do dużego naczynia, miksujemy za pomocą blendera i przelewamy z powrotem do rondla. Bułkę paryską kroimy, skrapiamy oliwą z oliwek, solą i posypujemy startym serem. Grzanki umieszczamy w rozgrzanym piekraniku do 200 stopni C na 6-8 minut. 

3. Do żaroodporych kokilek/półmisków przelewamy zupę, umieszaczamy gotową grzankę, całość posypujemy serem i umieszczamy na kilka sekund w piekarniku. Podajemy na gorąco.