Włoska uczta! Spaghetti frutti di mare.

Skład:

ok. 1kg małży 

1 opakowanie mieszanki owoców morza (mrożone, ok. 250g)

ok. 400 g makaronu spaghetti

4-5 ząbków czosnku

pęczek pietruszki

kilka kawałków pokrojonego chili

1 kieliszek białego wytrawnego wina

oliwa z oliwek

kilka ziarenek  kolorowego  pieprzu

sól morska

A oto jak to zrobić:

1.       Małże oczyszczamy z piasku i wraz ze skorupą zanurzamy na godzinę w wodzie z solą morską.

2.       Czosnek obieramy ze skórkiy i rozdrabniamy. Pietruszkę siekamy na drobną miazgę. Ziarenka pieprzu ucieramy w moździerzu. Makaron gotujemy al dente w dużym garnku wrzącej i osolonej wody.

3.       Na rozgrzanej głębokiej patelni podsmażamy czosnek (tak by go nie zarumienić) kawałki papryki chili oraz mieszankę owoców morza. Dodajemy wino i doprowadzamy do wrzenia. Następnie wrzucamy opłuczone małże i gotujemy tak długo, aż się otworzą. Skorupa małży pod wpływem temperatury, powinna się otworzyć. Jeżeli któraś ze skorupy nadal jest zamknięta, natychmiast ją wyrzućmy. Całość doprawiamy zmielonym pieprzem i solą. Zdejmujemy patelnię z ognia, dodajemy ugotowane spaghetti i dokładnie mieszamy z małżami, owocami morza i sosem. Naczynie postawiamy z powrotem na małym ogniu na kilka sekund, tak aby podgrzać sos i natychmiast zanosimy na stół.

 

Komentarz: Do makaronu możemy podać osobno starty parmezan oraz podgrzane pieczywo do zbierania czosnkowego sosu.

W przepisie użyłam zmrożoną mieszankę owoców morza oraz świeże małże oczywiście jest to tylko propozycja. 

Małże jada się gotowane, pieczone, duszone lub na surowo. Występuję również w postaci marynowanej. Wszystkie mięczaki (oprócz muszli św. Jakuba, czyli tzw. Przegrzebki) gotuje się w muszlach przez 3-5 minut. Sprawdzone owoce morza polecam zakupić w Makro (koszt 1kg małży ok. 26-29 zł).

 

There’s always a story behind the story :)

To wspaniałe uczucie, gdy dostaje się wiadomość od Czytelniczki z niespodzianką w załączniku :). Dzisiejszy post to krótka opowieść z przymrużeniem oka o tym, jak wraz Zosią i Gosią podjęłyśmy walkę z Rzymianami, o przepis dla Was :).

Wszystkie ilustracje są autorstwa Karoliny Panek.

Idealne odzwierciedlenie rzeczywistości! :D

A przepis (prosto z Rzymu ;)) na idealne, włoskie spaghetti z owocami morza już niedługo na blogu! :)

SALE – can’t wait!

     Na przeceny w sklepach musimy jeszcze trochę poczekać. Problem w tym, że wyprzedaże w sklepach internetowych już ruszyły, a to oznacza, że cały mój budżet przeznaczony w tym miesiącu na ubrania został już wykorzystany :). Jedyna nadzieja w zwrotach – jeśli któraś z rzeczy kupionych w internecie nie będzie pasować, to jest szansa, że upoluję coś w sieciówkach :). Oto rzeczy na które się zdecydydowałam:

Bluza Zoe Karssen (link tutaj), na którą od dawna ostrzyłam zęby. Mam w planie nosić ją z czarnymi, podwiniętymi rurkami i białymi tenisówkami :). 

Elegancki naszyjnik za 7 funtów :D (znajdziecie tutaj)

… i idealny kremowy sweter z dobrego materiału, który będzie służył mi przez lata (tutaj)

A oto kilka innych propozycji, które dla Was znalazłam :)

Bardzo modna i z pewnością uniwersalna, biała spódnica z koronki za 20 funtów (tutaj)

Spodnie w idealnym odcieniu jasnego jeansu (tutaj)

Bluza na czerwcowe wieczory (tutaj)

Żakardowa spódnica dla każdej z nas (tutaj)

A Wy co znalazłyście na przecenach?:) Jeszcze dziś zapraszam na kolejny post! :)

Another Day in Rome

Drugi dzień w Rzymie nie różnił się zbytnio od pierwszego – zwiedzałyśmy, jadłyśmy i robiłyśmy mnóstwo zdjęć :). Wróciłyśmy w wiele miejsc, które odwiedziłyśmy poprzedniego dnia i na spokojnie podziwiałyśmy imponującą architekturę tego miasta. Kolejnym porcjom lodów nie było końca, podobnie jak plastrom zużywanym na odciski :D i z trudem przyzwyczajałyśmy się do myśli o drodze powrotnej…

Drugiego dnia wybrałyśmy się też do Panteonu. Jego niesamowite sklepienie za każdym razem robi na mnie wrażenie.

Malutki "lunch" ;).

Po przebraniu się, ruszamy w drogę!

Słynne ogrody Canovy.

I kolejna porządna porcja lodów:)

Najlepsze kasztany są na placu … przy fontannie Di Trevi! :)

Czas na mały podwieczorek!

Kolejny niezapomniany wieczór trójki blond-muszkieterów za nami :)

Mission (impossible) completed.

Udało się – zakończyłam 42 dniowy trening 6 Weidera! Górne mięśnie brzucha są bardziej zarysowane i zdecydowanie mocniejsze, ale nic poza tym – skłamałabym mówiąc, że efekt jest imponujący. Widzę i czuję różnice, ale rezultat sześciu tygodni ćwiczeń zanika w zastraszająco szybkim tempie. Dodatkowo, borykałam się też z innymi trudnościami związanymi z tym treningiem:

0 dni

23 dni

42 dni

Czas

Ostanie dwa tygodnie to koszmar. Na ćwiczenia musiałam poświęcać minimum 45 minut. Szczerze mówiąc, robienie brzuszków przez prawie godzinę każdego dnia, było nie do zniesienia. Osoby, które mają pracę, dzieci albo jedno i drugie, mogą pod koniec ćwiczeń dostać "kocio kwiku” od przesilenia.

Nuda

Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Dużo z Was pisało w komentarzach, że te ćwiczenia z czasem robią się monotonne i nudne – w 100% się zgadzam! Do pewnego momentu słuchanie muzyki było ratunkiem, ale ile można jej słuchać!?

Efekty

Efekty są, ale co dalej!? Z tego co czytałam na forach, aby je podtrzymać, należy zwiększać powtórzenia …. no błagam ??!!! Czyli do końca życia mam robić brzuszki codziennie przez 45 minut ?!! NIE, nie ma mowy!

Najważniejsze pytanie jakie sobie zadałam, to czy było warto? Ja uważam, że nie – są lepsze i przyjemniejsze metody na płaski brzuch. Cieszę się jednak, że udało mi się zakończyć ten trening i przynajmniej już nigdy nie będą mnie kusić "super hiper skuteczne" ćwiczenia w cudowny sposób poprawiające sylwetkę. Regularny wysiłek fizyczny i umiar w diecie, to jedyny zdrowy i długotrwały środek na osiągnięcie sukcesu.

Napiszcie mi Drodzy Czytelnicy, jak Wam poszło? Mam nadzieję, że macie pozytywniejsze odczucia niż ja! Może macie inne pomysły na podobne ćwiczenia?

Follow my blog with bloglovin!

it`s always the right time for gelato!

Lody w Rzymie? Zawsze i o każdej porze! Śmiało oświadczam, że nie można znaleźć lepszych lodów, niż włoskie gelato. Planując nasz wyjazd obiecałam sobie, że wypróbuje przynajmniej kilka gelaterii. Dotychczas byłam wierną fanką sieci Blue Ice, marząc o tym że może kiedyś jakiś przyjezdny Włoch otworzy mały punkt w moim Trójmieście. Niestety na razie nic mi o tym nie wiadomo, ale wierzę w marzenia.

Dla wszystkich entuzjastów lodów, poniżej podaję sprawdzone adresy lodziarni w Rzymie. To oczywiście jest moja subiektywna lista, podyktowana w pierwszej kolejności intensywnymi smakami, jak również i doskonałą lokalizacją.

Tak jak obiecałam, przygotowałam dla Was swój autorski przepis na lody ananasowe z limonką. Do zrobienia własnych lodów przymierzałam się już od dłuższego czasu i przyznam, że domowa produkcja lodów wzbudziła we mnie podobne emocje, jak przy pieczeniu chleba. Może dlatego, że niestety w swoim kuchennym zestawie nie posiadam prawdziwej maszynki do robienia lodów. Ale to nic nie szkodzi i nie warto się tym faktem zrażać. Z pewnością przy tym przepisie jest sporo zabawy, która wyzwala radosne wspomnienia z dzieciństwa. 

 

Polecane adresy w Rzymie:

1. Ci gusta!  Via della Palombella, 32

2. Fatamorgana Via Bettolo, 7

3. Giolitti Via degli Uffici del Vicario 40 (lodziarnia od 1900 roku)

4. I caruso  Corso d`Italia, 82

 

Lody ananasowe z limonką

Skład:

1 duży dojrzały ananas

1-2 limonki (w zależności od słodyczy ananasa)

2-3 łyżki śmietanki 36%

2 łyżki cukru pudru

A oto jak to zrobić:

1. Ananasa dokładnie myjemy, odcinamy pióropiusz, kroimy w poprzek i odcinamy skórkę. Następnie wycinamy środek, a resztę kroimy w kostkę i miksujemy za pomocą blendera na gładki miąższ.  

2. Do miąższu dodajemy wyciśnięty sok z limonki i cukier puder. Włączamy mikser i całość mieszamy, dolewając po kropli śmietankę. Mieszamy przez 4-5 minut. Całość przelewamy do pojemnika mrozoodpornego i umieszczamy w zamrażarce na całą noc, tak aby stężały.

3. Następnego dnia rozkładamy lody łyżką i posypujemy startą skórką z limonki.

Dojrzałego ananasa poznajemy po łatwym wyjęciu środkowego liścia z tzw. pióropusza

Środek wycinamy, tak by jak najmniej tracić miąższu

Kawałki ananasa dokładnie miksujemy na gładką konsystencję. Dodajemy sok z limonki,

\

cukier puder i śmietankę.