Find your perfect sports bra – new Nike Women collection

When one day Kasia asked me mysteriously If I checked email today, I knew that there was something afoot. My first thought was – probably Polish Tennis Association wrote to me that you can’t play tennis in sneakers. (If you don’t know the matter just click here). When I sat down, logged in to email account and saw the title of the first message I almost jumped from the excitement. “Nike Poland wants to invite Ms. Małgorzata Kostrzak to USA”-Małgorzata, who? Me??? After exchanging few emails with Agnieszka Różycka, the trip coordinator, Nike Poland sent me to Portland,Oregon, to participate in the presentation of the latest shoes and bras collection (they worked on it for two years). This four-day trip was one of the best adventures in my life (although there were some small complications :)). Below you’ll find my coverage of the trip to Nike headquarters.

 Gdy pewnego poranka Kasia tajemniczo zapytała mnie, czy już wchodziłam dzisiaj na pocztę, wiedziałam, że coś się święci. Jaka była moja pierwsza myśl? Pewnie napisał do mnie Polski Związek Tenisa, że nie wolno grać w tenisa w tenisówkach (nie wiecie o co chodzi? To zobaczcie tutaj). Gdy tylko usiadłam przed komputerem, zalogowałam się na poczcie i spojrzałam na tytuł pierwszej wiadomości, mało nie podskoczyłam. "Nike Poland zaprasza panią Małgorzatę do USA" – Małgorzatę, czyli mnie?? Po wymianie zaledwie kilku maili z organizatorką wyjazdu, Agnieszkę Różycką, Nike Poland wysłał mnie do Portland w stanie Oregon, abym uczestniczyła w prezentacjach najnowszej kolekcji ubrań, butów i staników sportowych Nike (nad którymi pracowali dwa lata). Podróż trwała cztery dni i była to jedna z najwspanialszych przygód w moim życiu (chociaż nie obyło się bez drobnych komplikacji:)). Poniżej zapraszam Was na moją relację z wyjazdu do głównej siedziby Nike.

1. Lot do Portland miał być stosunkowo krótki, z jedną przesiadką w Nowym Jorku. Jednak przeistoczył się w podróż trwającą 32 godziny. Przez szalejące burze nad NYC odwołano w środku nocy nasz lot do Portland. Z dziewczynami Martą Kowalską (redaktorką naczelną Elle.pl) i Agnieszkę Różyczką (organizatorką wyjazdu), spędziłyśmy 15 godzin biegając z terminalu na terminal po lotnisku JFK (śmiało mogę powiedzieć, że poznałam to lotnisko, jak własną kieszeń) // 2. Po 15 godzinach spędzonych na lotnisku w NYC poleciałyśmy do Seattle, gdzie udało mi się w końcu znaleźć zdrową przekąskę // 3. Na lotnisku w Portland okazało się, że zaginęły nasze bagaże (po tak długiej i wyczerpującej podróży uznałyśmy, że już nic nie jest w stanie nas zaskoczyć) // 4. W Nowym Jorku kupiłam moje ulubione gazety ze zdrowymi przepisami i nowinkami fitnessowymi i oczywiście obowiązkowo amerykańskiego Vogue'a.    

Po zameldowaniu się w hotelu, na moim łóżku w pokoju zastałam taką niespodziankę. Czy to Gwiazdka?

Bieg po lesie.

1. Z głównego gmachu na trening jogi przechodziłyśmy przez prawie cały campus Nike, który obszarem dorównuje małemu miasteczku // 2. Zajęcia poprowadziła znana kalifornijska trenerka Joselynne Bosche (NIKE Master Trainern) //  3. Z Martą Kowalską, naczelną redaktorką Elle.pl, po treningu, który okazał się "dość zaawansowany" – pot z czoła lał mi się strumieniami // 4. Wejście do głównego gmachu siedziby Nike został nazwany imieniem i nazwiskiem znanego golfisty Tigera Woodsa.

Oficjalna kolacja w restauracji Coopers Hall w Portland, która powstała z przerobionego hangaru. Serwują tam zdrowe, organiczne jedzenie i przepyszne wino. 

Jayelle i Flavio Hudson są brazylijskimi artystami, którzy przy współpracy z #NikeWomen zaprojektowali limitowaną serię Tigh of the Moment. Rzeczy będzie można zamówić przez sklep internetowy Nike.com. Kolekcja jest utrzymana w tonacji czarno białej, więc szczególnie wpasowała się w mój gust.

Po powrocie z kolacji w moim pokoju hotelowym czekały na mnie spodnie zaprojektowane przez brazylijskich projektantów.

1. Rano obowiązkowy bieg po Portland // 2. Ścieżka biegowa przebiegała przez marinę // 3. Dziewczyny dzięki mojej "delikatnej" perswazji, też nie opuściły treningu // 4. Gęsi Kanadyjskie – było ich tam dookoła bardzo dużo – Portland powinno mieć w herbie miasta tego ptaka.

Zestaw do biegania (spodnie przywiezione z Polski). Nowe etui na iPhona 5 kupione po przecenie w sklepie Nordstrom w Portland.

Drugiego dnia uczestniczyłyśmy w prezentacjach najnowszej kolekcji Nike Women. Kolekcja zapowiada się naprawdę wyjątkowo. 

1. Bra Indy //  2. AirZoomPegasus 31  //  3. Lunar Glide (mój faworyt)   //  4. Pro Rival Bra (bardzo wygodny)

Ten zestaw dostały wszystkie uczestniczki wyjazdu przed zajęciami siłowo-biegowymi.

1. Zajęcia siłowe poprowadziła Carmelita Jeter – amerykańska lekkoatletka, sprinterka, brązowa medalistka mistrzostw świata z Osaki i Berlina. Bardzo sympatyczna, wesoła i pozytywna osoba, trening z nią był dla mnie prawdziwym zaszczytem // 2. Jedna z najbardziej znanych bieżni na świecie. Jest położona na obszarze campusu Nike w środku lasu // 3. Jedno z wielu boisk na terenie siedziby Nike // 4. Woda kokosowa oraz zrowe przekąski czekały na nas po każdym treningu.

Moj ulubiony komplet ubrań :).

Podczas prezentacji dobierano nam odpowiedni rozmiar Stanika Pro Rival Bra, który jest tak wygodny, że spokojnie może nam służyć jako bielizna na co dzień. Już niedługo, możecie się spodziewać postu poświęconego prawidłowemu dobieraniu staników sportowych.

Zdjęcie grupowe z redaktorkami między innymi Vogue, Elle, Marie Claire oraz blogerkami z całego świata, które dzielnie przetrwały trening z Carmelitą Jeter.

Lepszego towarzystwa na wyjeździe nie mogłam sobie wymarzyć! 

Pożegnalna kolacja z dziewczynami z Europy Wschodniej – Zita Butler, Anna Velmakina, Olesya Iva, Agnieszka Różycka, Marta Kowalska, Anastasia Bobrova i Zeynep Ongun.

1. Marina w Portland // 2. Na siłowni w siedzibie Nike miałam nawet swoją osobistą szafkę // 3. Kolejne lotnisko i kolejne selfie – jasna sprawa ;) // 4. Tym razem podróż do domu przebiegła bez komplikacji, nawet przyleciały z nami nasze bagaże.

Spotkał mnie niesamowity zaszczyt i nadal nie dowierzam, że byłam uczestniczką tak wspaniałego wydarzenia. Poznałam mnóstwo fantastycznych osób, trenowałam z olimpijczykami, zobaczyłam piękne amerykańskie miasto Portland, zwiedziłam główną siedzibę Nike, w którego podziemiach znajdują się laboratoria, niczym nie odstające od tych znajdujących się w NASA – czego można chcieć więcej? To była prawdziwa przygoda, której nigdy nie zapomnę. 

 

CROSTATA Z PORZECZKAMI I LODAMI BAKALIOWYMI

Crostata czyli kruche ciasto. Niestety nie mogłam odnaleźć polskiego odpowiednika na ,,tego zawijańca”, stąd ta nazwa. Ciasto w smaku jest bardzo podobne do moich tradycyjnych tart- jedynie skład się trochę zmienia, gdyż tym razem dodaję jajko i śmietanę. Wszystkie składniki zagniatam bez korzystania z jakichkolwiek urządzeń. Zajmuje mi to dosłownie chwilę. Zdecydowanie trudniej jest mi się powstrzymać przed zjedzeniem całości jeszcze przed wystygnięciem. Ale to już inna sprawa :-) Zachęcam do wypróbowania ze śliwkami, wiśniami, morelkami i malinami. W ostatnich dniach tylko to piekę!

Skład:

(przepis dla 4-6 osób)

200 g mąki

1 jajko

2 łyżki śmietany 18%

50 g cukru

120 g masła

farsz:

duża garść porzeczek

2 łyżki bułki tartej

2 łyżki cukru brązowego

do podania:

lody bakaliowe, listki mięty

 

A oto jak to zrobić:

1. Do szerokiej miski (albo na stolnicę) przesiewamy mąkę, dodajemy pokrojone na kawałki masło, cukier, jajko i śmietanę. Zdecydowanym ruchem zagniatamy ciasto i odkładamy na 30 minut do zamrażalnika. Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni C. Porzeczki dokładnie myjemy o obieramy z gałązek.

2. Ciasto wyjmujemy z zamrażalnika i wykładamy nim formę z wyłożonym papierem do pieczenia. Wierzch ciasta posypujemy bułką tartą, układamy porzeczki. Posypujemy cukrem. Boki ciasta zawijamy (tak jak na zdjęciu). Ciasto pieczemy ok. 25 minut, do momentu aż boki zbrązowieją. Podajemy na gorąco z lodami.

A GIRL SHOULD BE TWO THINGS … CLASSY AND FABULOUS – COCO CHANEL

   

   On  holidays we can finally find more time to enjoy reading books – one of the best ways to relax and forget about everyday duties. Priceless during every journey, and for those who stayed at home a good alternative for TV reruns.  But what to choose from hundreds of new titles, when most of them are not even suitable for a teacup coaster? Now in bookstores you can find: “The Gospel According to Coco Chanel: Life Lessons from the World's Most Elegant Woman” by Karen Karbo. One of many Coco Chanel biographies, yet different from all the previous ones. It’s probably the first attempt to write a truly objective evaluation of this ambiguous character.

   In the first chapter the author tries to show us what was the key to Chanel success, and why modern women all over the world should take her tips to heart. In addition to a brilliant and amusing description of the transformation of Gabrielle Chasnel an orphan, to Coco Chanel an icon of perfect elegance, we can also read about topics which may seem very trival, such as how to pack a suitcase (“ woman of class always takes only few things with her, and only those in which she looks and feels great […] after returning from the trip get rid of the remaining content of your wardrobe- you just proved you don’t need it.”), about general rules of style (“Fashion is made to become unfashionable”), and general rules of life (“ in life you have to be independent and practical”).

   The sense of elegance alone would not be enough to become the biggest emperor in the history of fashion. Coco Chanel, like no one before her, could bring together the talent of a stylist, visionary aesthetic, skill to brake the conventions with ease, flair for business and the ability to adapt to any, even most difficult, circumstances. She was a genius of self-promotion (using, without hesitation, lies and manipulation if necessary).

   According to Coco Chanel, a woman above all should have class and charm. Discovering more and more facts from her life, you can have doubts whether she had those qualities herself, but I’m sure of few things. Thanks to her I can walk without a corset, have a timeless little black dress in my wardrobe (perfect for many occasions), also I know that no label or knowledge of the latest trends is a measure of good taste. I will look at this little brunette with gratitude, and as befits a lady, I’ll keep the rest of her secrets to myself.

***

   Wraz z nadejściem wakacji do łask powróciły książki – niezastąpiony sposób na chwilowe zapomnienie. Bezcenne w każdej podróży, a dla tych, którzy zostali w domu, jedyna alternatywa dla telewizyjnych powtórek. Ale co wybrać spośród setek nowości, z których większość nie nadaje się nawet, jako podkładka pod filiżankę herbaty? W księgarniach pojawiła się właśnie "Księga stylu Coco Chanel" autorstwa Karen Karbo. To jedna z wielu biografii słynnej projektantki, a jednak inna niż wszystkie poprzednie. Jest chyba pierwszą próbą naprawdę obiektywnej oceny tej jakże niejednoznacznej postaci. Oceny uwzględniającej zarówno wszystkie zasługi, które na zawsze zmieniły życie kobiet, jak i ciemne wątki jej życia.

   Od pierwszego rozdziału, autorka stara się pokazać, co zadecydowało o sukcesie Chanel i dlaczego współczesne kobiety powinny wziąć sobie jej rady do serca. Poza błyskotliwym i zabawnym opisem przemiany Gabrielle Chasnel, sieroty zarabiającej na życie w  mało szlachetny sposób w Coco Chanel, ikony perfekcyjnej elegancji, w książce przeczytamy też o pozornie błahych tematach, takich jak zapakowanie walizki („kobieta z klasą zawsze bierze ze sobą mało rzeczy, i wybiera tylko te, w których wygląda i czuje się świetnie […] po powrocie z wyjazdu wyrzuć pozostałą zawartość szafy – właśnie udowodniłaś, że nie będzie Ci potrzebna”), przez ogólne zasady dotyczące stylu („przeznaczeniem mody jest stać się niemodną”, „nic tak nie postarza kobiety, jak stroje, które wyglądają na drogie i skomplikowane”), aż po ideologiczne przekonania („trzeba być w życiu niezależną i praktyczną”).

   Samo wyczucie elegancji nie wystarczyłoby jednak, aby stać się największym w historii imperatorem mody. Coco Chanel, jak nikt przed nią, potrafiła połączyć talenty stylistki, estetyczne wizjonerstwo, łamanie konwenansów z przebiegłością, smykałką do biznesu i zdolnością dostosowywania się do każdych, nawet najtrudniejszych okoliczności. Była też geniuszem autopromocji, nie wahając się w razie potrzeby używać kłamstw i manipulacji.

   Według Coco Chanel, kobieta powinna mieć przede wszystkim klasę i urok. Odkrywając coraz więcej faktów z życia tej intrygującej postaci, można mieć wątpliwości, czy najsłynniejsza projektantka wszech czasów sama posiadała te cechy, ale kilku rzeczy jestem pewna. To dzięki niej mogę dziś chodzić bez gorsetu, w szafie mam ponadczasową, pasującą na wszystkie okazje małą czarną i wiem, że nie metka, czy znajomość najnowszych trendów są wyznacznikiem dobrego gustu. Z wdzięcznością będę więc patrzeć na tę drobną brunetkę, a o całej reszcie jej sekretów nie wspomnę. Jak przystało na elegancką kobietę.

dress / sukienka – Mango; shoes / buty – Zara; hat / kapelusz – Topshop