24 hours in Warsaw

Today’s post is a quick coverage about my short trip to Warsaw. I manage to get back home yesterday’s evening, but after such an emotional event I wasn’t able to focus enough to write about it. That’s why I am catching up on it today, sitting in my lovely Sopot with a cup of hot coffee and a big smile on my face ( not even a bad weather can spoil my mood :)). I am happy to inform you that Zalando.pl honored Makelifeeasier with an award for the best female blog of the year – it’s a wonderful pleasure for me and most of all a huge motivation to not let you down and keep on with even better work on the site.

Dzisiejszy wpis to szybka relacja z mojego wyjazdu do Warszawy. Do domu udało mi się dotrzeć już wczoraj wieczorem, ale po tylu emocjach nie byłam w stanie przysiąść do komputera – nadrabiam więc zaległości w swoim ukochanym Sopocie, przy kubku gorącej kawy i z wielkim uśmiechem na ustach (nawet pogoda nie popsuje mi humoru:)). Nieśmiało chciałabym się Wam pochwalić, że sklep Zalando.pl przyznał Makelifeeasier nagrodę za najlepszy damski blog roku – to dla mnie ogromne wyróżnienie, ale przede wszystkim motywacja, aby Was nie zawieść i prowadzić tę stronę jeszcze lepiej.  

Po kilku nieoczekiwanych zmianach akcji udało mi się dotrzeć do Warszawy i z dużym poślizgiem pojawić się na gali rozdania nagród. W tym miejscu chciałabym serdecznie pogratulować wszystkim nominowanym blogerom, a zwłaszcza Kasi z bloga JestemKasia.com i drugiej Kasi z bloga PaniEkscelencja.blogspot.com – niezwykle miło było mi Was poznać.

Wiele z Was pytało o sukienkę z amerykańskiej sieciówki J.Crew, którą wybrałam na ten wieczór (możecie ją znaleźć tutaj i nie uwierzycie, ale znalazłam ja na przecenie :D). Założyłam do niej moje "wieczne" pudrowe szpilki Saint Laurent i kopertówkę, którą znacie od dawna.

 

Na koniec chciałam Wam życzyć miłego weekendu! Trzymam kciuki, aby u każdego z Was pojawiła się chociaż odrobina słońca w ciągu najbliższy dwóch dni! :)

 

Winter white at home

Today's post certainly has something to do with a little nostalgia caused by awaiting the white fluff outside the window. I think It’s still a bit too soon to decorate home for Christmas, but a gentle refresh and adding some bright accessories certainly can't hurt. If you also long for a beautiful pure white color, hopefully today’s article will suit your taste.

Dzisiejszy post z pewnością ma coś wspólnego z małą nostalgią spowodowaną wyczekiwaniem na biały puch za oknem. Na świąteczne przystrajanie mieszkania jest według mnie jeszcze odrobinę za wcześnie, ale delikatne odświeżenie i dodanie jasnych dodatków na pewno nam nie zaszkodzi. Jeśli również tęsknicie za piękną czystą bielą, to może dzisiejszy wpis przypadnie Wam do go gustu.

Kolor biały cieszy się dużą popularnością w aranżacji wnętrz. Nic dziwnego! Poza tym, że jest modny oraz pasuje do wszystkiego, jest również praktyczny. Optycznie powiększa wnętrze, dzięki niemu przestrzeń wydaje się jaśniejsza i czystsza. To właśnie dlatego zyskał taką popularność w Skandynawii, gdzie w ciągu roku do wnętrza wpada mniejsza ilość słońca. Biel jest ponadczasowa i odnajduje się w każdym stylu. Aby uniknąć surowego efektu laboratorium, możemy przełamać biel takimi dodatkami jak miękkie, puszyste tkaniny czy przytulne detale w ożywionych kolorach. W skandynawskim wnętrzu często wprowadza się surowe drewno i stonowaną gamę kolorów. Całość tworzy spokojny, prosty ale też przyjazny klimat. W stylu prowansalskim wokół bieli aranżuje się naturalne materiały jak drewno, len, wiklina z kolorami écru i pastele. Dobrze dobrany odcień na ścianach sprawdzi się w każdym pomieszczeniu. Jeśli kochacie minimalizm i spokój, jaki można odnaleźć w czystej bieli, mam nadzieję, że poniżej znajdziecie dla siebie kilka inspiracji.

Sypialnia

Salon

Kuchnia

Łazienka

Always look at the bright side of … November. How to get the glow in Fall.

And so it came, this November – December time when the trees are no longer colored with leaves, and it’s getting dark so quickly. It’s still a lot of time before the first snow will brighten up this little gloomy aura and make the world more beautiful. Nothing foreshows changes in the weather – we have to wait for the white fluff to come. Coming out of the house and looking at the sky (actually just “up”, because the last few days are so foggy that it’s not point looking for the blue patch), I say to myself that as soon the sun will come out again, I'll be able to make beautiful pictures that you will enjoy and autumn depression will go away into oblivion. Until then, I'll try to find just a little bit of glow in the simple things. You can still look radiant in November! :)

Nadszedł ten listopadowo grudniowy okres, kiedy na drzewach nie ma już kolorowych liści, a zmrok zapada o wiele za szybko. Do pierwszego śniegu, który rozjaśniłby trochę ponurą aurę i sprawił, że świat stanie się piękniejszy, jeszcze daleko. Nic nie zapowiada zmiany pogody – na biały puch musimy jeszcze poczekać. Wychodząc z domu i patrząc na niebo (a właściwie w górę, bo od kilku dni jest tak mgliście, że na próżno szukać błękitnego skrawka) mówię sobie pod nosem, że niedługo z pewnością wyjdzie słońce, będę mogła zrobić piękne zdjęcia, które się Wam spodobają i jesienna depresja odejdzie w zapomnienie. A do tego czasu, spróbuję odnaleźć chociaż odrobinę blasku w prostych rzeczach. W listopadzie też można wyglądać promiennie! :)

Czerń, szarość i granat, to kolory które noszę jesienią i zimą najczęściej. Łatwo je połączyć w eleganckie zestawy, ale nasza cera nie wygląda w nich najkorzystniej. Paradowanie w białym płaszczu nie zawsze zdaje egzamin, dlatego warto zaopatrzyć się w jasny szalik. Dodanie go do czarnego płaszcza, czy ramoneski (tak jak w przypadku zdjęcia powyżej) rozświetli naszą twarz. Podobny efekt możemy uzyskać dodając do naszego zestawu kolor, który jest typowo dedykowany dla naszej cery. Jako ciemna blondynka o jasnej karnacji, najchętniej stawiam na pudrowe odcienie różu i ecru. Piękna czerwień i butelkowa zieleń sprawdzi się u szatynek i brunetek. Warto przyjrzeć się, co najlepiej podkreśla naszą urodę i wprowadzić kilka takich kolorowych akcentów do swojej szafy.

Kolor wywiera wpływ na nasz nastrój i na to jak postrzegają nas inni. Potrafi także odmłodzić lub niepotrzebnie postarzyć. Najgorsze co można zrobić to w deszczową pogodę utonąć w kolorach podkreślających nasze zmęczenie. Następnym razem, gdy zakładając nową kolorową bluzkę czy sukienkę, usłycie jakiś komplement – zwróćcie uwagę na ich kolor i noście go częściej.

Ciężki makijaż, mocno umalowane oczy i misterne fryzury nie dodadzą nam świeżości, a w ciągu dnia wyglądają po prostu nieestetycznie. Zamiast gęstego podkładu, rozświetlam swoją twarz odpowiednimi kosmetykami. Białą bazę Chanel rozprowadzam powyżej kości policzkowych, połyskliwy cień (Inglot) nakładam w kąciakch oczu i na łuku brwiowym, a jaśniejszy podkład o lekkiej konsystencji wklepuję pod oczy. Podstawą mojego makijażu jest róż mineralny (Annabelle Minerals, kolor Rose), który wyjątkowo długo utrzymuje się na twarzy. 

Przy okazji mam dla was niespodziankę zorganizowaną razem z marką Annabelle Mineralis. Specjalnie dla Czytelników przygotowaliśmy 10% rabatu przy zakupie kosmetyków na stronie www.annabelle.plWystarczy, że dokonując zakupu na stronie, podacie hasło "kasia". Rabat obowiązuje na cały asortyment sklepu z wyłączeniem zestawów. Może znajdziecie dla siebie ciekawy kosmetyk lub….mikołajkowy prezent dla bliskiej osoby! :)

Delikatna biżuteria to idealny sposób na dodanie nam odrobiny blasku. Kolczyki z brylantami były sprawdzonym sposobem wszystkich gwiazd filmowych lat pięćdzsiesiątych, ale te moje kosztowały 10 dolarów (& Other stories) i nie mają nic wspólnego z drogocennymi kamieniami, a też świetnie spełniają swoje zadanie. 

Tak jak w przypadku stroju, biżuteria nie może nas przytłaczać. Kierujmy się zasadą mniej znaczy więcej, a jeśli nie mamy wprawy, to nie łączmy srebra ze złotem.

Jest kilka rzeczy, które jem regularnie i mam wrażenie, że dobrze wpływają na stan mojej skóry i ogólnego samopoczucia. Avokado, to mój najprostszy sposób na szybki i zdrowy lunch (do pokrojonego, dojrzałego Avokado dodaję pół łyżki oliwy z oliwek, pieprz i sól). Podobno pomaga on w nawilżaniu skóry od środka, zawiera też cenne kwasy. Zielona herbata, pita codziennie oczyszcza z toksyn, co naturalnie nadaje naszej skórze zdrowy koloryt. Sprawdzą się też znane metody, jak picie dużej ilości wody, ograniczenie soli i produktów przetworzonych. Już po dwóch dniach zdrowszego jedzenia i lepszego nawodnienia organizmu, patrząc w lustro będziecie mogły zobaczyć pozytywne efekty. 

Na zewnątrz nie jest jeszcze aż tak zimno, aby wymigiwać się od spacerów. Szczerze mówiąc, nawet gdy przyjdzie mróz, nie powinnyśmy z nich rezygnować. To najlepszy sposób na dotlenienie się, a tym samym dodanie naszej twarzy naturalnych rumieńców. Zależnie od waszej kondycji, gorąco zachęcam do biegania. W taką pogodę może wydawać się to trudne, ale nawet krótki jogging po lesie pełnym liści może przynieść wam wspaniały skok endorfin. Pamiętajcie tylko aby ciepło się ubrać. Las w złoto-brązowej oprawie jesieni to jedna z piękniejszych scenerii.  

To z pewnością wyda się Wam banalne, ale błysk w oku i uśmiech od ucha do ucha, to najlepsze sposoby, aby wyglądać promiennie i pozbyć się jesiennej depresji. Przesyłam więc Wam odrobinę pozytywnej energii – może rozproszy trochę tę szarą aurę :). Miłego dnia!

 

Przepis z mojej książki: Ciasto jogurtowe z morelkami (str. 166)

***

Ostatnie 10 miesięcy to istne szaleństwo, do którego chyba ciężko jest się wcześniej przygotować. Część z Czytelników, którzy śledzą bezpośrednio moją stronę zdołali już zobaczyć niektóre efekty mojej książki, a te osoby z którymi dzielę się przepisami trochę rzadziej na makelifeeasier.pl mam nadzieję, że mi wybaczą moje mniejsze zaangażowanie. Na wieść, że Dom Wydawniczy Rebis zechce wydać moją książkę, moja radość nie znała granic! Naturalnie w szybkim tempie mój entuzjazm się ostudził i zaczęły się pytania, jakie przepisy warto pokazać Czytelnikowi? Czy konsekwentnie, te które cieszyły się na blogu największą popularnością ale opatrzone w nowe zdjęcia? A może zdecydować się na same propozycje śniadań lub na cykle, które kiedyś zainicjowałam na blogu (przepisy dla studentów, dla kobiet w ciąży, dla tych najmłodszych etc.)? Pomysłów było sporo, a im więcej przyjaciół pytałam o zdanie, tym więcej możliwości. Ostatecznie zdecydowałam się na podział książki, który wpadł mi do głowy jako pierwszy. A mianowicie podział na śniadania, obiady i desery z uwględniem pór roku. Łącznie w książce odnajdziecie 48 nowych przepisów, do których zdjęcia zostały zrealizowane od samego początku. Starałam się w podobny sposób ukazać poszczególne etapy przygotowania potrawy i jej finalny efekt, jak czynię to na blogu. Myślę zatem, że każdy będzie mógł skorzystać z książki niezależnie od swoich umiejętności kulinarnych. 

W jej tworzenie – głównie w wykonywanie zdjęć, a zrobiłam ich ponad 450 – włożyłam dużo serca. Wierzę, że tylko w ten sposób warto cokolwiek w życiu realizować. Jeżeli książka znajdzie zainteresowanie wśród Czytelników, to będzie to dla mnie ogromny zaszczyt.

Premiera książki zapowiedziana jest na 19 listopada (najbliższa środa) we wszystkich salonach Empiku.
 
***
 
 
Dzisiejszy przepis na ciasto jogurtowe jest jedną z propozycji, którą umieściłam w mojej książce w spisie jesiennych deserów. W związku z tym, że wszystkie potrawy są podzielone na pory roku, to pomysł z publikacją ciasta jogurtowego, wydał mi się najbardziej odpowiedni w sezonie jesiennym. Co prawda na morelki już trochę za późno, polecam zatem zastąpić je gruszkami (np. konferencja albo komisówka) lub jabłkami z dodatkiem cynamonu. Sposób pieczenia opisany jest poniżej. Pamiętajmy tylko o zachowaniu pokojowej temperatury wszystkich produktów. Powodzenia! Zosia
 

Skład:

500 g mąki pszennej

220 g cukru

2 jajka

500 g jogurtu naturalnego

150 ml oleju roślinnego

2 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej

otarta skórka z 1 cytryny + sok

garść morelek lub gruszki / jabłka / śliwki

do podania: cukier puder

A oto jak to zrobić:

1. Jajka ubijamy z cukrem pudrem na puszystą masę. Dodajemy sok i otartą skórkę z cytryny, olej, a na końcu jogurt. Delikatnie mieszamy i dodajemy przesianą mąkę z sodą. Ciasta nie wyrabiamy ani nie miksujemy – jedynie łączymy składniki. Gotowe ciasto przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Na wierzchu układamy połówki morelek i pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 160 stopni C przez 50 minut (lub do czasu, aż patyczek włożony do ciasta będzie suchy).

2. Ciasto wyjmujemy z piekarnika, posypujemy cukrem pudrem.

 
 

LOOK OF THE EVENING

shirt / koszula – Zara (bardzo podobne znajdziecie w obecnej kolekcji)

skirt / spódnica – Asos.com

shoes / buty – Topshop

jewellery & wallet / biżuteria i portfel – My Way

clutch / torebka – Other Stories

Two weeks ago, I’ve promised you that I will try to show an outfit for the evening. When the opportunity came up, I decided to do a few pictures of a simple set I have chosen for going out (exactly for walking a few steps from one house to another;)). Since I'm not a party-beast, my closet isn’t really filled with clothes for such occasions. Of course A-line skater dresses with long sleeves, without any cleavage are universal, but how often can you walk around in the same navy blue dress ?! From what I remember, I had it already on all my friends’ birthdays, on two election evenings, Christmas and the last girls-out night. Not to mention the fact that I often wear it on a daily basis. So I left my safe uniform for an incredibly unique mix of black and white (…). I hope you will like it :).

Have a great Sunday! Don't forget to vote today! :)

 

Dwa tygodnie temu obiecałam Wam, że spróbuję pokazać strój na wieczór. Gdy tylko nadarzyła się okazja postanowiłam więc zrobić zdjęcia prostego zestawu, który wybrałam na specjalne wyjście (a raczej przejście z jednego domu do drugiego ;)). Ponieważ nie jestem imprezowym zwierzem, to w mojej szafie niewiele jest rzeczy nadających się na tego rodzaju okazje. Rozkloszowane sukienki z długim rękawem, bez najmniejszego dekoltu są oczywiście uniwersalne, ale ileż można chodzić w tej samej granatowej sukience?! Z tego co pamiętam, obskoczyłam w niej już urodziny wszystkich znajomych, dwa wieczory wyborcze, święta Bożego Narodzenia i ostatnie wyjście z dziewczynami, nie wspominając o tym, że często chodzę w niej na co dzień. Porzuciłam więc mój bezpieczny uniform na rzecz niesamowicie oryginalnego połączenia czerni z bielą (…). Mam nadzieję, że Wam się spodoba :).

Miłej niedzieli! Nie zapomnijcie pójść zagłosować! :)

 

Before I go to sleep

How many times I’ve mentioned that I just love to spent evenings with a book and a cup of hot tea in the privacy of my bedroom? Certainly not enough. If for you, the essence of happiness is also lying under the bed covers and reading the new novel –today’s post is made for you. Friday night is the perfect time to stay home and catch your breath after a long week rush. Especially since a few days Sopot is covered with a dense fog, so it’s very weak encouragement for going out to party. So I am fixing my monthly average and starting another book. The seventeenth-century Amsterdam, dark secrets of Brandt family and young Nella caught in the middle of the drama. It all creates a compelling story, which can cause the insomnia ("I will read just one more chapter, after all it’s only 2 am"). "The Miniaturist" by Jessie Burton, half a liter of Earl Grey and a warm blanket makes a definitely great evening.

Ile razy pisałam już jak bardzo lubię wieczory spędzone z książką w zaciszu swojej sypialni i kubkiem gorącej herbaty? Na pewno niewystarczająco. Jeśli dla Was, kwintesencją szczęścia również jest leżenie pod kołdrą i czytanie kolejnej powieści, to dzisiejszy wpis jest specjalnie dla Was. Piątkowy wieczór to idealny moment żeby zostać w domu i złapać oddech po całym tygodniu pośpiechu. Zwłaszcza, że Sopot od kilku dni spowity jest gęstą mgłą, a to słaba zachęta na imprezę. Nadrabiam więc moją miesięczną średnią i już zaczynam kolejną książkę. Siedemnastowieczny Amsterdam, mroczne tajemnice rodziny Brandt i uwikłana w nie młoda Nella, tworzą wciągającą historię, przez którą możemy nabawić się bezsenności ("jeszcze tylko jeden rozdział przeczytam, przecież to dopiero druga w nocy"). "Miniaturzystka" autorstwa Jessie Burton, pół litra Earl Grey i ciepły koc z pewnością umili mi ten wieczór.

spodnie – Oysho 99 zł,  herbata – Red Kiss 59 zł, lampka – Zara Home 499 zł, dzbanek – Marks & Spencer 29 funtów, kocyk – Zara Home 279 zł

świecznik – Zara Home 29 zł, tops – Nelly.com 79 zł, kosmetyczka – Nelly.com 139 zł, kapcie – Oysho 99 zł, perfumy – Nelly.com 239 zł

koc – Zara Home 499zł, świeczka – H&M 29,90zł, biustonosz – COS 160zł, kubek – Zara Home 39,90 zł, zegarek – Fossil 645zł, sukienka – Mosquito.pl 79,99zł

szalik – Topshop 16 funtów, sweter – Topshop 61 funtów, kapcie – Oysho 99 zł, top ze spranego jedwabiu – Zara 179 zł