Après-chic

There is a rainy and stormy weather going on in my beloved Tricity for few days now. I have chills just to think about leaving the house and I prefer not to part with the beanie I’m wearing (I thought that only kids suffer from an ear infection). Not everyone is going skiing this year, but for long walks, most certainly. Many elements of Après-ski fashion can be used in everyday outfits. And those of you who still have their skiing trip ahead of them and are waiting to have fun on the slopes, I honestly envy!

My favorite combination is a winter ski jacket (preferably the one highlighting the waist) with skinny leggings and Emu boots or Moon Boots. Hoodie or parka will be great if you like a bit more sporty-casual style. My way to fight the cold is probably well known to you already – wear the layers. If you prefer a more elegant version, get inspired with the style of the movie stars and add some interesting accessories – a huge fur hat and large sunglasses. Take care of your hands and remember to wear gloves.

You can find fashionable approach for every weather. 

Have a nice day! :)

….

W moim ukochanym trójmieście od kilku dni szaleją wichury. Na samą myśl o wyjściu z domu mam dreszcze i wolę nie rozstawać się z czapką na głowie (myślałam, że na zapalenie ucha chorują tylko dzieci). Nie wszyscy wybierają się w tym roku na narty, ale na długie spacery pewnie już tak. Wiele elementów mody Après-ski można wykorzystać w codziennych luźniejszych stylizacjach. A tym których czeka jeszcze zimowe szaleństwo na stokach szczerze zazdroszczę!

Moim ulubionym połączeniem jest zimowa narciarska kurtka (najlepiej taka z wcięciem w talii) z obcisłymi legginsami i butami Emu lub Moon Boots. Bluza z kapturem czy kurtka typu parka sprawdzą się jeśli lubicie nieco sportowo-casual'owy styl. Mój sposób na walkę z zimnem pewnie jest już Wam dobrze znany – ubieram się na „cebulkę”. Jeśli wolicie bardziej elegancką wersję, to zainspirujcie się stylem gwiazd kina i postawcie na ciekawe dodatki – ogromną futrzaną czapkę i duże przeciwsłoneczne okulary.  Dbajmy o dłonie i pamiętajmy o rękawiczkach.  

Na każdą pogodę można znaleźć modny sposób. Miłego dnia! :)

 

 

1. Czapka – Kamea 48zł 2. Sweter – Napapijri 450zł 3. Rękawiczki – Napapijri 200zł 4. Buty – Soler 500zł

1. Czapka (podobna tutaj i tutaj) 2. Okulary – Asos 60zł 3. Buty – Moon Boot 450zł 4. Bluza – Franklin&Marshall 359zł 5. Legginsy – Asos 100zł

1. Gogle – Zalando 256zł 2. Sweter – Nelly 209zł 3. Plecak (podobne tutaj i tutaj) 4. Rękawiczki – Jack Wills 350zł 5. Balsam do ust  6. Szalik – Asos 100zł 7. Czapka – Napapijri 290zł 8. Skarpetki – Oysho 25,90zł

1. Rękawiczki – Asos 80zł 2. Buty – Sorel 500zł 3. Sweter – Nelly 139zł 4. Okulary – River Island 100zł 5. Kurtka (podobna tutaj i tutaj)

LOOK OF THE EVENING

dress, shorts & top / sukienka, szorty i top – Bruno Nowi

shoes / buty – Prima Moda

bag / torebka – Stefanel (obecnie na przecenie)

scarf / szalik – Cubus

I remember back in high school (and from time to time in college), together with my friends we spent hours preparing for an evening out in the city. I would love to have a half day for matching my top with pants, but I’m afraid those times are gone. Besides, looking at my pictures from few years back, I have to admit that long hours in front of the mirror had rather bad effect on my decisions regarding the outfit…

Is it ten minutes before you  leave the house? It’s time to reach for the "little black dress" (the one I’m wearing is suitable for day and evening :)) and bring it out with some accessories. Laced shorts and an evening bag will do.

Have a nice Sunday! Don’t forget to throw something to the WOŚP cans ! :)

……

Pamiętam jak jeszcze w liceum (i od czasu do czasu na studiach) wraz z koleżankami spędzałyśmy godziny na przygotowaniach do wieczornego wyjścia. Dziś bardzo chciałabym mieć pół dnia na dobieranie odpowiedniego topu do spodni, ale obawiam się, że czasy w których mogłam sobie na to pozwolić minęły bezpowrotnie. Poza tym, patrząc na swoje zdjęcia sprzed kilku czy kilkunastu lat muszę przyznać, że stanie przed lustrem przez kilka godzin chyba źle wpływało na moje decyzje dotyczące wyboru stroju… 

Zostało dziesięć minut do wyjścia z domu? Czas sięgnąć po "małą czarną" (mój model nadaje się zarówno na dzień jak i na wieczór :)) i podrasować ją odrobinę dodatkami. Koronkowe szorty i wieczorowa torebka wystarczą.  

Miłej niedzieli! I nie zapomnijcie dziś wrzucić czegoś do puszki WOŚP! :)

Domowe sposoby na naszą witalność!

Owoce i warzywa są źródłem wielu witamin i soli mineralnych, których organizm sam nie wytwarza, a bez nich nie jest w stanie dobrze funkcjonować. Uzupełnienie codziennego jadłospisu o pięć porcji warzyw lub owoców sprawia, że czujemy się dobrze, lepiej wyglądamy i co najważniejsze jesteśmy zdrowi. Jedna porcja to ilość, która mieści się w naszej dłoni, a więc naprawdę niewiele – to co najważniejsze to regularność spożywania warzyw i owoców. Należę do tych osób, które na całe szczęście mało chorują, a ostatnie antybiotyki zażywałam w wieku szkolnym. Wystrzegam się ich jak tylko mogę i dbam żeby pozostali domownicy też nie mieli z nimi kontaktu. Jestem wychowana w kulcie zdrowego jedzenia, a przy zaziębieniach stosuję naturalne antybiotyki (czosnek z gorącym mlekiem w przypadku kaszlu, czosnek w zupach / sałatach, do nosa przy katarze, nawet na opryszczkę). Kto wie, może dzięki tym domowym metodom mój organizm się zahartował ?! 

Piękno tkwi w nas samych, dlatego dbanie o ciało jest równie ważne jak dbanie o jego wnętrze! Zasada spożywania 5 porcji owoców i warzyw dziennie ma ogromny wpływ nie tylko na nasze zdrowie ale i na nasz wygląd.

Skład:

Koktajl z ananasa, grejpfruta, kiwi i jarmużu (przepis na 2 porcje)

1 dojrzały ananas

wyciśnięty sok z grejfruta

duża garść liści jarmużu (opcjonalnie szpinak)

1 dojrzałe kiwi

A oto jak to zrobić:

1. Wszystkie składniki dokładnie myjemy i obieramy. Z grejpfruta wyciskamy sok, a następnie łączymy z kawałkami ananasa, kiwi i liśćmi jarmużu. Miksujemy na gładką konsystencje. Spożywamy tuż po przygotowaniu. 

Komentarz: Proporcje składników naturalnie mogą ulec naszym modyfikacjom. Sok z grejpfruta często zastępuję świeżym sokiem z pomarańczy – wersja słodsza. Zamiast liści jarmużu może być świeży szpinak – połączenie jest delikatniejsze w smaku. W trakcie obierania ananasa usuwam również jego środek (sam trzon, jest gorzki). Dojrzałego ananasa możemy poznać po łatwym wyjęciu środkowych liści z jego pióropusza.

Świeże liście jarmużu możemy śmiało zastąpić liśćmi szpinaku. O tej porze roku sam intensywny kolor już poprawia nam humor, a co dopiero nasze zdrowie!

 

 

Something changed

After returning from the Italian Alps and unpacking my suitcases, there was a lot of things for me to do on account of beginning of the new year.  Anyone who runs his own company probably knows what I mean. A little overwhelmed with accumulating obligations, I completely forgot about the New Year's resolutions or plans for the future, which I would like to accomplish over the next twelve months. I decided to focus on the small changes, so that I can start incorporating them from the next day.

…..

Po powrocie z włoskich Alp i rozpakowaniu walizek, czekało na mnie sporo spraw do załatwienia w związku z nadejściem nowego roku. Każdy kto prowadzi własną firmę prawdopodobnie wie o czym mówię. Przytłoczona odrobinę natłokiem obowiązków, zupełnie zapomniałam o noworocznych postanowieniach czy planach na przyszłość, które chciałabym zrealizować w ciągu kolejnych dwunastu miesięcy. Postanowiłam więc skupić się na bardzo drobnych zmianach, tak aby móc zacząć wcielać je w życie od następnego dnia. 

Buy less choose well

Każdy wyjazd to dobry pretekst, aby sprawdzić bez których rzeczy nie wyobrażamy sobie naszej garderoby, a czego możnaby się spokojnie pozbyć. Tak było też w przypadku mojego wyjazdu na narty. Po powrocie wiedziałam już, że sweter, w którym jeszcze rok temu chodziłam z przyjemnością, nie wygląda dziś tak jak powinien. W ciągu ostatnich kilku miesięcy wiele zmieniło się w mojej szafie. Wspominałam Wam już niejednokrotnie, że staram się kupować znacznie mniej rzeczy niż kiedyś i chociaż zdarza mi się złamać tę regułę to z pewnością robię postępy. Prowadząc blog, w dużej części poświęcony modzie, trzeba od czasu do czasu pokazać coś nowego, ale wszystko musi być zachowane w granicach zdrowego rozsądku. 

Okres wyprzedaży to dla nas największa próba, bo znacznie łatwiej o nierozsądne zakupy. Aby nie popełnić błędu powinnyśmy stawiać przede wszystkim na jakość tkanin, bo dzięki temu odzież staje się inwestycją, a nie zachcianką, która po dwóch praniach wyląduje na dnie szafy. Zaraz po tym zwracam uwagę na klasyczne ubrania bo zawsze będą w modzie.

Jest jeszcze jeden sposób aby sprawdzić czy dana rzecz okaże się udanym zakupem. Jeśli już w przymierzalni czujesz się w niej świetnie i wiesz, że następnego dnia z przyjemnością byś ją założyła, a do tego będzie pasować do większości ubrań w szafie, to warto pójść do kasy. Jeśli z kolei dostrzegasz chociaż najmniejszy mankament ("ten materiał szybko się mechaci, ale będę o niego dbała" albo " jest trochę za mały ale pod żakiet będzie pasował") to nie szukaj wymówek i nie podejmuj niepotrzebnego ryzyka. 

body – Bruno Nowi

Small step big progress

W codziennej pogoni za straconym czasem coraz rzadziej znajduję chwilę aby usiąść i zrobić coś dla siebie i swojego rozbieganego umysłu. W nowym roku obiecałam sobie poświęcić trochę czasu na rozwój nowych zainteresowań i zdobycie kolejnych umiejętności.

Ale nim zacznę spędzać weekendy na długich szkoleniach zrobię mniejszy kroczek. Język angielski to ostatnio gorący temat w mojej rodzinie, więc siłą rzeczy natykam się w moim rodzinnym domu na słowniki, angielską literaturę i BBC News. Najlepiej uczymy się łącząc przyjemne z pożytecznym więc narzuciłam sobie mały rygor – co druga czytana przeze mnie gazeta musi być w języku angielskim. Na początek zabrałam się za magazyn English Matters z pięknym zdjęciem rodziny królewskiej na okładce (znajdziecie tam nie tylko aktualne artykuły ale też odrobinę informacji o gramatyce, którą wszyscy lubimy ;)).

Everyday Routine

Zabiegi w salonach kosmetycznych, czy jednodniowe kuracje nigdy nie przyniosą zamierzonych efektów jeśli opuścimy się w codziennych, małych rytuałach. Naprawdę najlepsze zmiany na naszym ciele, włosach, twarzy zobaczymy tylko wtedy gdy będziemy pielęgnować je każdego dnia. Czasami naprawdę trudno jest znaleźć te 15-20 minut dziennie na wysmarowanie całego ciała balsamem czy nałożenie odżywki na włosy i doskonale to rozumiem. Znacznie łatwiej jest mi o tym pamiętać gdy kosmetyki, są po prostu bardzo przyjemne w stosowaniu. Jeśli mają piękny zapach, idealną konstystencję i są wykonane z ekologicznych produktów to w cudowny sposób zawsze znajdę czas aby ich użyć :). Moim faworytem w ostatnich kilku tygodniach jest marka Love Me Green, która produkuje swoje kosmetyki wyłącznie z naturalnych składników pochodzenia roślinnego z ekologicznych upraw. Przetestowałam miodowy balsam do ciała z orzechami Macademia, regenerujące kremy do twarzy na dzień i na noc i krem do rąk. Wszystkie te produkty róznią się bardzo od tych które możemy znaleźć w zwykłych drogeriach – wypróbujcie a same się przekonacie :).

 

Stay chic no matter what

Każdej z nas zdarza się gorszy dzień, a ja nie jestem wyjątkiem. Włosy nie chcą się układać, nasza cera jest poszarzała od niewyspania, a każda rzecz którą wyciągamy z szafy wymaga ponownego prasowania lub do niczego nie pasuje. Nie narzucę sobie codziennej walki z lokówką i półgodzinnej pracy nad perfekcyjnym makijażem, ale chciałabym umieć wykorzystać wszystkie triki spisane w mądrych książkach o stylu, które pozwalają w szybki i prosty sposób doprowadzić nasz wygląd do akceptowalnego stanu. Szyku i klasy najlepiej uczyć się od Francuzek i angielskich gentlemenów, a w kryzysowych sytuacjach korzystać z własnego doświadczenia i stawiać na prostotę  Szukających wskazówek zapraszam do lektury kilku wpisów (tutaj, tutaj i tutaj).

 

A Wy co postanowiłyście zmienić w tym roku? Miłego weekendu! :)

 

Après-ski

coat & sweater – Zara

warm leggins / grube leggisny – Mosquito.pl (godne polecenia bo w ogóle się nie rozciągają :))

boots / buty – Marella (mój pierwszy i mam nadzieję jedyny łup z wyprzedaży :))

cap / czapka – sklepik w Predazzo

bag / torebka – & Other stories

 

In the warmest afternoon we all went for a long walk around the town. Anyone who forgot to bring sunglasses was easily blinded by the strong sun. On the Italian slopes everyone thinks mainly about the warm and wind-proof outfit. We are able to see the real fashion, only when skiers finish skiing in the snow. In the town of Predazzo it was easy to notice the trends that ruled on the street. Local Italians were focused on hats with fur pom pom, black shades, moon boots (shoes made of thick foam that protects from the cold even better than Emu), and of course the sunglasses. Anyone who didn’t want to look like a visiting tourist had to quickly forget about their ski pants, when going out in the town.

…….

W najlcieplejsze popołudnie wybraliśmy się wszyscy razem na długi spacer po miasteczku. Słońce było tak silne, że oślepiało każdego, kto zapomniał wziąć ze sobą okularów. Na włoskich stokach narciarskich każdy myśli przede wszystkim o tym, aby strój był ciepły i chronił przed wiatrem. Prawdziwą modę możemy więc zobaczyć dopiero wtedy, gdy narciarze i narciarki skończą szusować po śniegu. W miasteczku Predazzo łatwo było zauważyć trendy, które rządziły na ulicy. Miejscowe Włoszki stawiały na czapki z futrzanym pomponem, czerń, moon bootsy (buty wykonane z grubej gąbki, które chronią przed zimnem nawet lepiej niż Emu) i oczywiście okulary przeciwsłoneczne. Każdy kto nie chciał wyglądać na przyjezdnego turystę musiał szybko zapomnieć o swoich spodniach narciarskich.

Dolomiti

Today's post is just another bunch of photos from my trip in the Italian mountains. Even while skiing, I had my camera with me all the time – packed in my blue backpack, waiting for the moment in which I see something worth photographing.

…..

Dzisiejszy wpis to kolejna porcja zdjęć z mojego wyjazdu we włoskie góry. Nawet na nartach nie rozstawałam się z moim aparatem – zapakowany w niebieski plecak, czekał na moment, w którym zobaczę coś wartego sfotografowania. 

Niech Was nie zmyli niebieskie niebo. Tego dnia wiatr była tak silny, że ledwo udało mi ustać na nogach (a raczej na nartach), a ręce przymarzły mi do aparatu w przeciągu kilkunastu sekund. 

Uwielbiam włoską kuchnie! We włoskich schroniskach znajdziemy dania o jakich nam się nie śniło. Aglio Olio Peperencino to tylko jednoz  wielu dań godnych polecenia.

U podnóży góry Marmolada znalazłam tego oto włochatego alpinistę :).

Bombardino!

jacket / kurtka – Napapijri; trousers / spodnie – Columbus; gloves / rękawiczki – POC; goggles / gogle – POC; helmet / kask – POC

 

Miłego poniedziałku! :)