Do wszystkich panien młodych! Oto ściąga, o której marzyłam rok temu!

   Despite the fact that the trends in the wedding fashion change with each season, even those of us who aren't considering marriage yet see the difference between what is in vogue today and what is already out of fashion. Of course, some of the trends such as golden cutlery or the presence of a magician (who is more drunk in the middle of the event than most of the guests) are artificially propelled and shouldn't even draw our attention. However, the whole tendency to move towards a less official ceremony is something that really struck home with me and allowed me to approach the subject with greater leeway. If you can talk about leeway during the preparation of a wedding reception at all…  

   It is hard to believe that almost a whole year has passed from the moment when I begun the planning of my wedding. I approached the preparation of the whole event like a challenge so I dropped the idea of using the services of wedding planners that are so popular these days. I surely made a few mistakes, and I would change some of my decisions, but my first time (and hopefully the last one) was not that bad. It is common knowledge that each bride-to-be has to go through her own stressful moments, but I thought that if I told you about my lapses and shared my experiences, I'd decrease your doubts or at least prove that a wedding and a wedding reception can be the most beautiful day in our lives.

* * *

   Chociaż trendy w modzie ślubnej nie zmieniają się co sezon to nawet te z nas, które wcale nie myślą jeszcze o wyjściu za mąż zauważą różnicę pomiędzy tym, co modne jest dziś, a co odeszło już dawno do lamusa. Oczywiście, niektóre trendy jak złote sztućce czy obecność magika (który w połowie imprezy jest bardziej pijany niż goście) są sztucznie napędzane i nie powinny przyciągać naszej uwagi, ale ogólna tendencja idąca w bardziej niezobowiązującą stronę to coś, co mi bardzo przypadło do gustu i pozwoliło podejść do tematu z większym luzem. O ile można mówić o jakimkolwiek luzie w trakcie przygotowywania własnego wesela…

   Aż trudno uwierzyć, że minął już prawie rok od momentu, w którym rozpoczęłam planowanie swojego zamążpójścia. Przygotowanie całej imprezy potraktowałam jak wyzwanie więc zrezygnowałam z usług popularnych dziś wedding plannerów. Popełniłam z pewnością kilka błędów i niektóre rzeczy bym zmieniła, ale jak na pierwszy (i mam nadzieję ostatni) raz poszło mi całkiem nieźle. Wiadomo, że każda narzeczona musi przeżyć własne stresujące momenty, ale pomyślałam, że jeśli opowiem Wam o swoich potknięciach i podzielę się doświadczeniem to może zmniejszę Wasze obawy albo chociaż utwierdzę w przekonaniu, że ślub i wesele może być najpiękniejszym dniem w Waszym życiu.

Sukienka z internetowego sklepu theoutnet.com. Buty Aquazzura – kupiłam podczas czerwcowych wyprzedaży na stronie mytheresa.com . Sukienkę Julii zmówiłam przez Zalando.

1. Taking a closer look at the wedding dresses that have been chosen by the celebrities and famous women over the past ten years, we can clearly see that they were all choices dictated by fashion – and fashion, as we all know, is transient.In history, there are few examples that have remained inspiring for women up until today. Even Princess Diana's dress hasn't stood the test of time – there aren't too many women who really would like to look like her today. However, there are exceptions to this rule, such as Grace Kelly's lace dress (the rumour has it that Princess Kate's dress was inspired by that particular dress), the dress that was worn by Audrey Hepburn in "Funny Face," or Carrie Bradshaw's modest ivory outfit. Even though all these dresses are different from one another, they speak in unison: classic outfits are timeless. If you want to look on your wedding photos in a couple of years and not regret your choice, for starters, you shouldn't indulge in passing trends. Ask yourselves the most important question concerning the length and the character of your wedding dresses (a ball gown, an evening dress, sexy, boho-style, etc.) and then look for their classic counterparts.

The previous decade was dominated by strapless dresses and a wide bottom that went right to the floor (Polish women dreamt about Maciej Zień's model endorsed by Anna Lewandowska). In turn, for the past couple of seasons, almost every bride-to-be has been seraching for a dress whose top is sewn from see-through lace (just like in Elie Saab's designs). I wanted my dress to be simple and feminine. I'm not among those girls who have been dreaming about coming in a carriage to their wedding and a train carried by ten bridesmaids since their childhood years. That's why I approached the topic with a bit of carelessness and I bought the dress online. I don't regret it at all and I would have been mad at myself if I had paid a fortune for something that I would wear only once.

I can guess that there are many people who would approach the purchase of the most important outfit in their life differently, but still I would like to warn you about buying dresses in specialised salons – the price of the goods doesn't go hand in hand with the quality. I would visit them rather as an experiment and I surely wouldn't make any order in the first visited salon.

* * *

1. Jeśli przyjrzymy się sukniom ślubnym, które na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat wybierały dla siebie gwiazdy filmowe i inne sławne kobiety to z łatwością dostrzeżemy na nich piętno mody, a ta, jak powszechnie wiadomo, zawsze przemija.
W historii niewiele jest przykładów, które nieprzerwanie inspirują kobiety. Nawet suknia Księżnej Diany nie przetrwała próby czasu – dziś mało która z nas chciałaby mieć w dniu ślubu coś podobnego. Istnieją jednak wyjątki, takie jak koronkowa suknia Grace Kelly (podobno suknia Księżnej Kate została zaprojektowana właśnie na jej wzór), suknia, którą Audrey Hepburn miała na sobie w filmie „Zabawna buzia” czy skromny komplet Carrie Bradshaw w kolorze kości słoniowej. Chociaż wszystkie te kreacje różnią się od siebie to krzyczą wspólnym głosem: klasyka jest wieczna. Jeśli za parę lat chcecie spojrzeć na zdjęcia i nie żałować swojego wyboru, to przede wszystkim nie ulegajcie chwilowym tendencjom. Postawcie sobie najważniejsze pytanie dotyczące długości i charakteru jaki ma mieć Wasza suknia (balowa, wieczorowa, seksowna, w stylu boho i tak dalej), a potem poszukajcie klasycznych odpowiedników.

Poprzednią dekadę zdominowały suknie z dopasowanym gorsetem bez ramiączek i szeroką spódnicą do ziemi (Polki marzyły o modelu Macieja Zienia, który miała na sobie Anna Lewandowska), z kolei od kilku sezonów prawie każda przyszła panna młoda szuka sukni, której góra uszyta jest z prześwitujących koronek (na wzór projektów Elie Saab). Ja chciałam mieć prostą sukienkę, w której będę czuła się kobieco. Nie należę do kobiet, które od piątego roku życia marzą o tym, jak przyjadą karocą pod kościół, a tren będzie im nosić dziesięć druhen, dlatego podeszłam do tego tematu trochę lekceważąco i kupiłam suknie w internecie. Nie żałuję ani trochę i byłabym zła na siebie, gdybym zapłaciła fortunę za coś, co miałam na sobie tylko raz.

Domyślam się, że wiele z Was inaczej podeszłoby do zakupu najważniejszej kreacji w życiu, ale i tak chciałabym Was przestrzec przed zakupami w wyspecjalizowanych salonach – cena towaru nie idzie tam w parze z jakością. Odwiedziłabym je raczej na zasadzie eksperymentu i na pewno nie składała żadnego zamówienia w pierwszym napotkanym salonie.

2. Sixteen years ago, my sister got married. I can still remember the whole event – flowers, flowers, and even more flowers. Sounds like a scene from a dream? Yes, if you dream about opening a plastics manufacturing plant. Bouquets were tightly bundled in ideally symmetrical bunches, the leaves were thickly lacquered, the ribbons were bigger than the rose heads, and the colours of flowers resembled the hues of fluorescent markers. I don't know why something like that was even fashionable in the past, but I'm glad that my wedding took place in the present and not in ten year's time when the fashion comes full circle and we'll be back to the climate of the Jetsons, neons, and "The Bold and the Beautiful".Today, there is a strong trend of going back to nature. And I'm not talking only about the bride's bouquet. Increasingly more often, weddings take place on forest clearings, in a wild garden or on a beach, and the table and church ornaments look as if we prepared them all by ourselves. Flower sets are not based solely on roses and lilies – what we add to them is equally important. Grass blades, chamomile, gypsophila, all types of grasses or the irreplaceable eucalyptus will add your bouquet a little bit of softness. When opting for "meadow flowers," we will gain not only a more stylish decor of the wedding ballroom, but also we will pay less for this option. If it hadn't been for the lack of time and the dream about an arch made of flowers, I think that I would have tried to prepare all embellishment on my own. Fortunately, I came across the wonderful Ms Ewa from Pracownia Florystyczna Narcyz who really embraced my vision. The effect of this collaboration can be seen in the photos.

* * *

2. Szesnaście lat temu moja siostra wyszła za mąż. Do dziś pamiętam oprawę tej uroczystości – kwiaty, kwiaty i jeszcze raz kwiaty. Brzmi jak scena ze snu? Tak, jeśli marzymy o otwarciu fabryki plastiku. Bukiety były związane w ciasne, idealnie symetryczne wiązanki, liście polakierowane na wysoki połysk, wstążki większe i szersze niż głowy róż, a kolory kwiatów można by przyrównać do fluorescencyjnych mazaków. Nie wiem dlaczego coś takiego w ogóle było kiedyś modne, ale cieszę się, że wyszłam za mąż teraz, a nie za dziesięć lat, gdy moda zatoczy koło i wrócimy do klimatu Jetsonów, noenów i „Mody na sukces”.
Dziś widać silny powrót w stronę natury. I nie mam na myśli wyłącznie wiązanki panny młodej. Coraz częściej wesela odbywają się na leśnej polanie, w dzikim ogrodzie czy na plaży, a ozdoby na stoły i do kościoła wyglądają tak, jakbyśmy zrobiły je same. Kompozycje kwiatowe nie bazują na samych różach czy liliach – równie ważne jest to, co do nich dodamy. Źdźbła zboża, rumianek, gipsówka, wszelkiego rodzaju trawy czy niezastąpiony eukaliptus dodadzą naszemu bukietowi delikatności. Decydując się na „kwiaty jak z łąki” zyskamy nie tylko bardziej stylowy wystrój sali, ale   też narazimy siebie na mniejsze koszty. Gdyby nie brak czasu i marzenie o łuku wykonanym z kwiatów to myślę, że sama podjęłabym się wykonania wszystkich ozdób. Na szczęście trafiłam na wspaniałą panią Ewę z Pracowni Florystycznej Narcyz, która rozumiała moją wizję. Efekt tej współpracy widzicie na zdjęciach.

3. There were times when wedding invitations looked like huge cards that played a screeching Mendelssohn's March when opened. Placing a music box and perfumed paper inside generated high costs – and invitations are all about informing the guests that the event is actually coming. Today, most people see to the fact that all "paperwork," that is invitations, information cards, and wedding vignettes create a coherent whole. It doesn't mean higher coasts at all – it's great if the invitations are humble, but at the same time elegant. Here, it's all about inventiveness. The invitations that you can see in the photo come from papieritusz.pl – here, you will find an extensive offer of different invitation designs. With the code: MLE, you will receive a 15% discount (the offer is valid until the 26th of April).

* * *

3. Były czasy, kiedy zaproszenia przybierały postać wielkich kartek, z których po otwarciu wybrzmiewał skrzeczący Marsz Mendelssohna. Wkładane pozytywki i perfumowany papier generowały duże koszty, a przecież chodzi w nich jedynie o to, aby poinformować bliskich o nadchodzącej uroczystości. Obecnie dba się o to, by cała „papierkowa robota", czyli zaproszenia, karty informacyjne, winietki i menu tworzyły spójną całość. Nie oznacza to wcale większych wydatków – dobrze jeśli będą skromne, ale jednocześnie eleganckie. W tym wypadku liczy się pomysłowość. Zaproszenia widoczne na zdjęciu pochodzą ze strony papieritusz.pl – pod tym adresem znajdziecie duży wybór zróżnicowanych wzorów zaproszeń. Z hasłem: MLE otrzymacie piętnaście procent zniżki (promocja obowiązuje do 26 kwietnia).

4. Are the times of tasteless pulps, spirit-soaked sponge biscuits, and tacky plastic figures "adorning" the top of the cake over? Unfortunately not. Places that "specialise" in wedding confectionery are profit-oriented. Their products are often devoid of taste, and their prices are exorbitant. How to find a place that will prepare a delicious and beautiful wedding cake?

I went to my favourite café as I knew that its owner prepares all of the cakes and pastries on her own. I decided to go for „naked cakes” – that is a naked cake without any icing, cream, or other redundant external layers. First, I found a photo of my dream wedding cake on Pinterest and I went to Capuccino Cafe. The finishing effect was equally beautiful. Apart from the cake, I ordered a whole sweet corner with various miniature baked goods. For the whole thing, I paid less than for the wedding cake ordered at a professional confectioner's shop.

* * *

4. Czy minęły już czasy bezsmakowych mas, przesiąkniętych spirytusem biszkoptów i tandetnych plastikowych figurek „zdobiących” wierzchołek ciasta? Niestety nie. Miejsca które „specjalizują się” w cukiernictwie weselnym są nastawione na ilość. Często ich wyroby są pozbawione smaku, a ceny wywindowane w górę. Jak znaleźć miejsce gdzie przygotują nam pyszny i śliczny tort?

Ja zgłosiłam się do ulubionej kawiarni, bo wiedziałam, że właścicielka sama piecze do niej wszystkie ciasta. Zdecydowałam się na „naked cakes” – czyli nagi tort bez lukru, śmietany, czy innych niepotrzebnych warstw z zewnątrz. Najpierw znalazłam zdjęcie idealnego tortu na Pintereście i z nim wybrałam się do Capuccino Cafe. Efekt końcowy był równie piękny. Poza tortem zamówiłam cały słodki kącik, czyli stół zastawiony różnymi miniaturowymi wypiekami. Za całość zapłaciłam znacznie mniej niż za sam tort zamówiony u profesjonalnego cukiernika.

Wszystkie zdjęcia z wesela wykonali Michał i Ania z bloga Mammamija.

5. The choice of a wedding house is probably the most important decision to make – additionally, it is one of the first ones. From the very beginning, I knew that my wedding reception would take place in „Pałac pod dębem” – I'd been friends with the owners for years. Besides, I dreamt about something less official. Together, we were able to adjust the wedding ballroom so that the space was enough for as many as 120 people (oh gosh! I dreamt about a wedding in the circle of my closest friends, but the guest list was becoming longer by the day). Today, I know that an individual approach to the needs of the newly married couple is the basis for a successful collaboration – so, if you don't trust the manager of the place, you should definitely write down a contract including all of the details of the event that are most important for you. The quicker you do it, the less stressed you'll be on your wedding day.Don't try to be that newly married couple who spends a bag of money on adornments, fancy invitations, balloons, a Bentley that drives them to the church, and yet they still choose a place that, regardless of the efforts, lacks the atmosphere. Margins of the popular hotels are really high. It's better to find something less popular and give new places a chance to prove themselves – I'm sure that you will meet with greater understanding, you may be also positively surprised when it comes to costs.A wedding reception is only a moment, one night – I know that since it happens only once in a lifetime, you want to make it perfect, but if something doesn't go according to the plan, you shouldn't waste even a second to worry about it.

* * *

5. Wybór domu weselnego to chyba najważniejsza decyzja jaką musimy podjąć – na dodatek jest jedną z pierwszych, która na nas spada. Od początku wiedziałam, że moje wesele odbędzie się w „Pałacu pod dębem” – od lat jestem zaprzyjaźniona z właścicielami, a poza tym marzyłam o czymś niezobowiązującym. Wspólnymi siłami udało nam się tak zagospodarować salę, że zmieściło się w niej aż stu dwudziestu gości (o losie! marzyłam o weselu w gronie najbliższych, ale z każdym dniem na liście pojawiały się nowe nazwiska). Dziś wiem, że indywidualne podejście do potrzeb pary młodej to podstawa udanej współpracy – jeśli więc nie macie zaufania do menadżera lokalu, to koniecznie podpiszcie umowę zawierającą wszystkie szczegóły imprezy, na których Wam zależy. Im szybciej to zrobicie, tym mniej będziecie się tym stresować.
Postarajcie się nie być tą parą młodą, która wydaje worek pieniędzy na ozdoby, fikuśne zaproszenia, balony, Bentley’a którym pojadą do ślubu, a z drugiej strony wybierają na wesele miejsce, które niezależnie od naszych wysiłków i tak będzie pozbawione nastroju. Marże popularnych hoteli są naprawdę ogromne. Lepiej poszukać czegoś mniej popularnego, dać szansę nowym miejscom – jestem pewna, że spotkacie się z większą wyrozumiałością i pozytywnym zaskoczeniem jeśli chodzi o koszty.
Wesele to tylko moment, jedna noc – wiem, że ponieważ zdarza się raz w życiu, chcecie aby było perfekcyjne, ale jeśli coś nie potoczy się tak, jak sobie zaplanowałyście, to nie traćcie nawet sekundy, aby się tym przejmować.

Australijki podbijają Instagram – to one wyznaczają teraz trendy modowe, wnętrzarskie, a nawet kulinarne

  Ever since the world shrank to a size of a smartphone and we could travel to the other side of the globe within one click, we have been more eager to draw inspirations from the most distant corners of the world. It's difficult to overlook that the current trends aren't set by the frosty Parisian or London streets but by Australia basking in the summer sun. With each layer of warm clothes that we have to put on, our longing for airy dresses, hot sand, and drinks with pineapple is increasing. Chilled and yearning for the summer season, we enviously watch our colleagues from another hemisphere promoting their Instagram accounts against the backdrop of sun rays.

   The most interesting directions are set by beautiful female Instagram users from Australia. That comes as no surprise. This continent-country is famous for the scale – everything is more abundant there: niche clothing brands, vintage shops, spiders, kangaroos, or highways. We can't also forget about the number of paradise beaches (more than ten thousand) where the famous bloggers can present hot fashion trends and athletic bodies. Today, I will try to shortly describe their choices.

* * *

Odkąd świat skurczył się do rozmiaru smartfona, a na drugiej stronie kuli ziemskiej możemy znaleźć się za pomocą jednego kliknięcia, chętniej czerpiemy inspiracje z najbardziej odległych zakątków. Trudno nie zauważyć, że chwilowo to nie zmarznięte paryskie ani londyńskie ulice wyznaczają trendy, a rozgrzana letnim słońcem Australia. Z każdą kolejną warstwą ciepłych ubrań, jakie musimy na siebie założyć, narasta tęsknota za zwiewnymi sukienkami, gorącym piaskiem i drinkiem z ananasem. Wyziębione i spragnione lata z zazdrością podpatrujemy, jak na tle promieni słońca lansują się koleżanki z drugiej półkuli.

   Najciekawsze kierunki wyznaczane są przez piękne instagramerki z Australii. Nic dziwnego, bo kontynent-państwo słynie z rozmachu – tam wszystkiego jest więcej: niszowych marek odzieżowych, sklepów vintage, pająków, kangurów czy autostrad. Nie można zapomnieć też o liczbie rajskich plaż (ponad dziesięć tysięcy), na których znane blogerki mogą prezentować gorące modowe trendy i wysportowane ciała. Dziś spróbuję w pigułce opisać ich typy.

koszula – The Seaside Tones (100% len)

Skład mojej bluzy to w stu procentach bawełna i jestem przekonana, że pokochałyby ją też Australijki. Ten model znajdziecie w ofercie polskiej marki Hibou Essentials. Jasne kolory to hit w krainie kangurów, bo dobrze kontrastują się z opalonym ciałem.

1. The street chooses nature

If I were to tell you what I like about Australian street fashion the most, I would use one phrase, that is "being down-to-earth". Large brands are one thing, and the things that we see on Instagram and what we really would like to have in our wardrobes are another thing. When it comes to Australian wardrobes, I would borrow everything that falls into one category with the most superb trend of summer – a season that is in full swing in Australia and one that is approaching our part of the world – boho style! Saasha Burns is a real master of this climate. I, together with hundreds of thousands of Instagram users, love to follow her life. Play and femininity combined with girlish charm – that's what we want right now! And these have to be natural fabrics – linen, good-quality denim, and light as air cotton.

Why do Australian women praise high-quality fabrics so much? When the body is in a constant contact with the sun and is lashed with salty ocean air, it needs soft touch that is devoid of irritative plastic and artificiality. If you like the feel of natural fabrics on your skin as well, you should check out The Seaside Tones, Zimmermann, Shona Joy, and Hibou Essentials.

* * *

1. Ulica wybiera naturę

Jeśli miałabym Wam powiedzieć, co najbardziej urzeka mnie w modzie australijskich ulic, to użyłabym jednego słowa „przyziemność”. Wielkie marki to jedno, a to co widzimy na Instagramie i co naprawdę chciałybyśmy mieć w swojej garderobie to drugie. Ja z australijskich szaf pożyczyłabym wszystko, co wpisuje się w najcudowniejszy trend panującego tam, a do nas zbliżającego się lata – styl boho! Prawdziwą mistrzynią tego klimatu jest Saasha Burns, którą ja i setki tysięcy innych osób uwielbiamy podglądać. Luz i kobiecość zmieszana z dziewczęcym wdziękiem – tego chcemy już! No i koniecznie naturalne tkaniny – len, dobrej jakości dżins i lekka jak piórko bawełna.

Dlaczego tak ważne są dla Australijek materiały dobrej jakości? Gdy ciało bez przerwy ma kontakt ze słońcem i smagane jest słonym, oceanicznym powietrzem, potrzebuje miękkiego dotyku, pozbawionego drażniącego plastiku i sztuczności. Jeśli też lubicie czuć naturalne tkaniny na swojej skórze, powinnyście zajrzeć do The Seaside Tones, Zimmermann, Shona Joy i Hibou Essentials.

2. Juicy and healthy

When I think about the tastes of summer – fresh juicy vegetables and fruit come to my mind immediately. And that is exactly what we can see on Australian women's Instagram accounts. Their plates are loaded down with beautifully colourful salads, sandwiches with tomatoes, and melon balls. Art works full of vitamins, porridges rich in fruits of nature, vegetable flat breads, and coconuts filled with healthy cocktails are not shown for the sole purpose of earning more likes. Australian women rightly make the assumption that the more beautiful the food, the more eagerly we will eat it – that is why it should be shown in a spectacular way. It works for me – when I see beautiful sandwiches, vegetable compositions, and appropriately served fruit, chocolate and cookies seem boring, regular, and not appetising at all. If you are searching for interesting recipes (and a couple of pieces of advice connected with healthy eating), you should check out the new Vanessa Bedjai-Haddad's book „Digest Food” – it is a real treasure trove of healthy meals. My stomach was stolen by desserts – rice on almond milk with mango, baked figs with honey and cinnamon, and coconut flan.

Australian mother nature doesn't have only fruit in store for her beautiful children. She has one more treasure which becomes increasingly popular also in our country – macadamia nuts. Rich in unsaturated fats, phosphorus, and potassium, they are beneficial for our heart and they decrease the risk of heart attack. Even though they contain plenty of calories, they don't have any negative impact on our diet. That's why they help us to maintain slim figure.

* * *

2. Soczyście i zdrowo

Jeśli pomyślę o smakach lata, od razu przypominają mi się soczyste świeże warzywa i owoce. I tym właśnie karmią nas australijskie instagramerki. Ich talerze uginają się od cudownie kolorowych sałatek, kanapek z pomidorami, melonowych kulek. Dzieła sztuki pełne witamin, bogate w dary natury owsianki, warzywne podpłomyki i wypełnione zdrowymi koktajlami kokosy nie służą jedynie zwiększeniu liczby lajków. Australijki słusznie wychodzą z założenia, że im bardziej jedzenie cieszyć będzie nasze oczy, tym chętniej po nie sięgniemy, dlatego należy je podawać w sposób spektakularny. Na mnie to działa – gdy widzę te przepiękne kanapki, warzywne kompozycje i odpowiednio podane owoce, czekolada i ciastka wydają mi się nudne, zwyczajne i wcale nieapetyczne. Jeśli szukacie ciekawych przepisów (i kilku porad odnośnie zdrowego odżywania), zajrzyjcie do nowej książki „Digest Food” Vanessy Bedjai-Haddad, to prawdziwa skarbnica zdrowych potraw. Mój żołądek skradły desery – ryż na mleku migdałowym z mango, figi pieczone z miodem i cynamonem oraz kokosowy flan.

Australijska matka natura częstuje swoje piękne dzieci nie tylko owocami. Ma jeszcze jeden skarb, który robi się coraz bardziej popularny także i u nas – orzechy makadamia. Bogate w tłuszcze nienasycone, fosfor i potas dbają o serce, zmniejszając ryzyku zawału. Choć są bardzo kaloryczne, nie psują efektów diety, dlatego pomagają zachować szczupłą sylwetkę.

3. Australia is fit

We already know that fit treats really work. But that is, of course, not everything. Australian women love working out, running, and mostly boasting with their figures. It is common knowledge that each of us is most eager to work out before the bikini season, and the fact that this season last almost all the time requires Australians to take some steps.

Kayla Itsines, known around the world as "Australian Chodakowska" is a real goddess when it comes to athletic lifestyle. She is followed by more than nine million users, and there are new people, who are delighted with her workout sets, coming each day. In a moment, Polish women will have the opportunity to check out her effectiveness, because her book – „The Bikini Body Diet 28-Day Healthy Eating and Lifestyle Guide" – is coming to our book stores. It includes a workout plan for twenty-eight days – it's elastic enough to include slight changes on days when we have got additional errands to tend to. If we aren't able to do our workout, the whole effort won't be wasted. Kayla writes a lot about food groups. Thanks to her advice, it is possible to easily control the size of meal portions in a way that is friendly for our organism.In her recipes, Kayla very often includes matcha as one of the ingredients. It comes as no surprise as it is the best antioxidant in the world – it decreases ageing processes, immunises our organism, and allows our muscles to regenerate quicker after a workout. Large amount of antioxidants can be found in fresh fruit and vegetables, but matcha is characterised by their largest concentration. You can drink it hot or cold. My favourite version is „post-workout” – I've got a special water bottle which can be also used as a shaker. It's made of double glass so you can safely pour boiling water into it. The mini packet of matcha that you can see in the photo comes from  MoyaMatcha.com store – the link can be found here.

* * *

3. Australia jest fit

Już wiemy, że wyszczuplające smakołyki działają. Ale to oczywiście nie wszystko. Australijki kochają ćwiczyć, biegać i przede wszystkim chwalić się swoimi figurami. Wiadomo, że każda z nas zabiera się chętniej za pracę nad sylwetką przed sezonem bikini, a fakt, że taki sezon trwa prawie cały czas, zobowiązuje.

Kayla Itsines, znana na całym świecie „australijska Chodakowska” jest prawdziwą boginią, jeśli chodzi o sportowy styl życia. Śledzi ją ponad dziewięć milionów użytkowników, a każdego dnia dołączają kolejne osoby zachwycone proponowanymi zestawami ćwiczeń fit-królowej. Za chwilę także Polki będą miały okazję wypróbować skuteczność rad Australijki, bo w księgarniach pojawi się jej książka „28 dni Bikini Body. Przewodnik po zdrowym jedzeniu i stylu życia". Znajdziemy w niej plan treningowy na dwadzieścia osiem dni – jest on na tyle elastyczny, że jeśli danego dnia coś nam wypadnie i nie będziemy w stanie wykonać treningu nasza praca nie pójdzie na marne. Kayla bardzo dużo pisze też o grupach pokarmowych, dzięki jej radom można w prosty sposób zacząć kontrolować wielkość porcji w przyjazny dla organizmu sposób.
Kayla w swoich przepisach bardzo często wymienia jako jeden ze składników matchę. Nic dziwnego, bo to najlepszy przeciwutleniacz na świecie – spowalnia procesy starzenia, uodparnia organizm, pozwala szybciej regenerować mięśnie po wysiłku fizycznym. Duża ilość przeciwutleniaczy znajduje się w świeżych owocach i warzywach, ale to matcha posiada ich największe stężenie. Można pić ją na ciepło i na zimno. Ja najbardziej lubię wersję „po treningu” – mam do tego specjalny bidon, który służy też jako szejker. Jest z podwójnego szkła, więc bez obaw można wlać do niego nawet wrzątek. Widoczne na zdjęciu mini opakowania matchy pochodzą ze sklepu MoyaMatcha.com – link tutaj.

4. Beauty is all about oils and ocean

The effectiveness of Australian women when it comes to caring for their appearance could give us complexes. They aren't embarrassed to reveal that they sometimes use the help of a friendly plastic surgery specialist (by the way, I’m curious about the impact of weather in this matter as it compels women to show their bodies). Plastic surgery is one thing, but the girls have also mastered some natural ways that can be pursued to improve their appearance. Hard work when it comes to their figure, strict diet, excess of vitamin D, and love of everything that is healthy aren't meaningless.

Filters, filters, and once more filters. None of the Australian women who care for their beauty have to be reminded that sun protection is important. In Australia, no one ignores the necessity to use products with UV filters – they are part of every good cosmetic, also makeup cosmetics. Owing to that, our skin will be young for a longer period of time (discovery of the year ;)).

Following the assumption that beauty benefits the most from natural things, Australian women are in love with oils. They use them for moisturising, oiling, cleansing, and relaxation. Makeup can be easily removed with the use of coconut oil, diluted sandalwood oil smooths and brightens tanned skin, and almond oil, which is full of vitamins, improves the condition of our dried hair. My last discovery is  face oil (serum) with ferulic acid and vitamin C by Yasumi – it nicely brightens the skin, reduces first ageing sings, and delicately removes skin discolouration (you can order it from two sites: here and here).

Each person struggling with skin imperfections should follow the rule that the best solutions are provided by mother nature. Women living on the Antipodes Islands discovered that basil is very effective in combating acne a long time ago. Basil toner and face mask can be easily prepared at home. It is enough to pour some water over the powdered leaves and leave it for 2-3 hours. Use the medicinal mixture to cleanse your skin or place a couple of soaked cotton pads on your face.What is the thing that our hair misses the most when it's so tired and full of static from hats, scarves, and sweaters that we put over our heads? A beach hairdo – when our hair is drying and we are left with natural waves from the sun. Australian women have their ways for a "surfer hairdo" even when they aren't really spending their time by the ocean (as they do it almost all the time :)). They never part with bottles filled with salty sea water. It is enough to delicately spray your head in order for your waves to attain natural summer shape.

* * *

4. Uroda olejkami i oceanem stoi

To, z jaką skutecznością Australijki dbają o wygląd niejedną z nas mogłoby wprawić w kompleksy. Panie nie wstydzą się tego, że czasem pomaga im zaprzyjaźniony chirurg plastyczny (swoją drogą, ciekawe, jak duży wpływ ma na to pogoda, która zmusza kobiety do pokazywania ciała). Ingerencja skalpela to jedno, ale dziewczyny do perfekcji opanowały również naturalne sposoby na poprawę wyglądu. Ciężka praca nad sylwetką, ostra dieta, witamina D w nadmiarze i uwielbienie dla wszystkiego, co zdrowe, na pewno nie są tu bez znaczenia.

Filtry, filtry i jeszcze raz filtry. Żadnej australijskiej kobiecie, której zależy na urodzie nie trzeba przypominać, że ochrona przed słońcem jest ważna. Nikt tam nie bagatelizuje konieczności stosowania produktów z filtrami UV – są one w każdym dobrym kosmetyku, także tych do makijażu. Dzięki temu skóra dłużej pozostaje młoda (odkrycie roku ;)).

Zgodnie z założeniem, że to co naturalne, jest dla urody najlepsze, Australijki zakochane są w olejkach. Stosują je do nawilżania, natłuszczania, oczyszczania i relaksu. Makijaż najlepiej usuwa olejek kokosowy, rozcieńczony olejek sandałowy wygładza i rozjaśnia opaloną skórę, a pełen witamin olejek z migdałów poprawia kondycję wysuszonych włosów. Moim ostatnim odkryciem jest olejek (serum) do twarzy z kwasem ferulowym i witaminą C marki Yasumi – pięknie rozjaśnia skórę, redukuje pierwsze oznaki starzenia i usuwa delikatne przebarwienia (możecie go zamówić w dwóch miejscach: tutaj i tutaj).

Każdy, kto walczy z niedoskonałościami powinien przyjąć zasadę, że najlepsze to, co dostajemy od matki natury. Kobiety z Antypodów już dawno odkryły, jak bardzo skuteczna jest bazylia w walce z trądzikiem. Bazyliowe toniki i maseczki można przygotować samemu w domu. Wystarczy zalać wodą sproszkowane liście i zostawić na 2-3 godziny. Leczniczą miksturą przemywamy twarz lub nakładamy na nią nasączone płatki kosmetyczne.

5. Jungle in your home

If you are fed up with the popular Scandinavian inspirations, I've got some good news! White and grey interiors are starting to show some colour. And these are not just any hues, these are strong green accents that refer to the jungle and primary forests. The fashionable plant motifs are ramping up our cushions, floor coverings, and curtains. Australian interior design trendsetters have already tried this motif earlier, but it came to our stores only this season. That's why we can boldly get crazy with printed leaves as there was someone before us who made sure that they will match rooms that had been very rigidly looking so far.

The latest home design trends from the other end of the world pay homage to nature again – both in terms of colours and fabrics. Wooden elements have rigid character and our living rooms start to feature rattan and leather. When it comes to accessories, it's good to fill up the space with ethnic ornaments. I don't want to part with my beloved white colour, but fresh green matches it pretty nicely. Your home doesn't have to go through a total makeover in order for you to bring some Australian motifs to our country – it is enough to implement a few elements that will be a treat for the eyes – I started with pillowcases and a graphic design depicting a leaf.

Were a couple of really frosty mornings, a few gusts of cold wind, and red cheeks stinging due to chilly weather enough for you to miss sweltering days as well? Well, we need to wait a little bit longer, but we can always search for summer in the photos from Australia and become trend hunters for a while.

* * *

5. Dżungla w mieszkaniu

Jeśli znudziły Wam się popularne skandynawskie inspiracje, mam dobrą wiadomość! Białe i szare wnętrza nabierają kolorów. I to nie byle jakich barw, a mocnych zielonych akcentów nawiązujących do dżungli i lasów pierwotnych. Modne motywy roślinne pną się jak kłącza po poduszkach, wykładzinach i zasłonach. Australijskie wnętrzarskie trendseterki wypróbowały już ten temat wcześniej, ale w naszych sklepach na dobre zagościł dopiero w tym sezonie. Tym bardziej możemy śmiało szaleć z nadrukowanymi liśćmi, bo ktoś wcześniej upewnił się, że w surowych do tej pory pokojach wyglądają naprawdę dobrze.

Najnowsze trendy home design z drugiego końca świata po raz kolejny składają hołd naturze – zarówno kolory, jak i materiały nawiązują do matki ziemi. Drewniane elementy mają surowy charakter, w salonach pojawia się ratan i skóra. Jeśli chodzi zaś o dodatki, dobrze wypełnić przestrzeń ozdobami etnicznymi. Nie chcę się rozstawać z ukochaną bielą, ale świeża zieleń roślin całkiem nieźle do niej pasuje. Nie trzeba robić wielkiej rewolucji, aby wpisać się w australijskie klimaty – wystarczy kilka elementów cieszących oczy – ja zaczęłam od poszewek na poduszki i grafiki z liściem.

Wam też wystarczyło kilka naprawdę mroźnych poranków, parę podmuchów zimnego wiatru i czerwone policzki szczypiące od chłodu, by zatęsknić za upałami? Na to musimy jeszcze trochę poczekać, ale zawsze możemy poszukać lata na zdjęciach z Australii i zabawić się w łowczynie trendów.

 

9 prostych zasad, które pomogą Ci stworzyć przyjazne miejsce do pracy w domu

bluza – Hibou / spodnie – Zara (podobne tutaj i tutaj) / kocyk – H&M Home / grafika – bluebird-design.pl / lampa i biurko – Ikea

   Niezależnie od tego, czy jesteś grafikiem, dekoratorką wnętrz, dziennikarką, prowadzisz własną firmę czy po prostu raz na jakiś czas płacisz rachunki lub masz do wykonania zadania na komputerze to przyda Ci się małe domowe biuro. Dla osób pracujących z domu to wyjątkowo ważne miejsce, bo ułatwia trzymanie czasu w ryzach. Przygotowanie odpowiedniego miejsca pomaga też pokonać w sobie chęć pozostania w pidżamie, a o to nietrudno, gdy gonią terminy i wydaje Ci się, że przecież strój i tak nie ma w tym momencie znaczenia. Odpowiednia przestrzeń naprawdę pomaga w utrzymaniu wydajności i motywacji. Nie szukaj wymówek – nawet jeśli Twoje mieszkanie jest niewielkie, bo przy odrobinie chęci i wysiłku zmieścisz w nim biurko. Dziś chciałabym pokazać efekt mojej pracy i opowiedzieć o dziewięciu wskazówkach, które pomogą Ci stworzyć przyjemne, inspirujące i stylowe miejsce pracy.

***

   Regardless of whether you are a graphic designer, an interior designer, a journalist, a freelancer, or once in a while have to pay your taxes and have some tasks to do on your computer – a small home office will come in handy. For people working from home, it is a place of great importance as it helps with time management. Preparing an appropriate spot helps to fight the urge to stay in your pyjamas for all day, and that is sometimes hard to avoid when there are many deadlines ahead of you and your outfit isn't that important at a given moment. Appropriate space really helps to maintain effectiveness and motivation. Don't search for excuses – even if your flat is tiny. With a bit of effort, you will be able to cram a desk inside. Today, I would like to show you the effects of my work and tell you more about nine guidelines that will help you to create a pleasant, inspiring, and stylish work place.

Tak wyglądał kąt mojej sypialni przed metamorfozą. Było to miejsce, które dosłownie przyciągało do siebie bałagan i pomyślałam, że najwyższy czas lepiej je rozplanować, tym bardziej, że do tej pory pracowałam głównie przy stole w kuchni.

***

This is what the corner of my bedroom looked before the metamorphosis. It was a place which literally attracted lack of order so I thought that it's high time I planned the whole space more efficiently. The more so that I'd been working at the kitchen table thus far.

1. Zacznij od tego, aby znaleźć w swoim mieszkaniu cichy kąt. Unikaj ciągów komunikacyjnych i okolic drzwi wejściowych, bo domownicy spacerujący od pokoju do pokoju będą cały czas odrywać cię od pracy. Największy hałas panuje zwykle w pokoju dzieci, ale najlepiej jeśli sama przeanalizujesz rytm własnego domu – zastanów się w jakich godzinach najczęściej siadasz do pracy. Być może okaże się, że w tym czasie to kuchnia jest oazą spokoju? Pamiętaj, że lepiej ustawić biurko przodem do ściany, bo widok całego mieszkania może Cię rozpraszać.

2. Jeśli masz bardzo małe mieszkanie pomyśl o tym, aby zaadaptować wnękę, przestrzeń pod schodami, czy wolny róg. Idealnym rozwiązaniem w takim przypadku będzie zamontowanie półki na wysokości blatu. „Biurka naścienne” (czyli takie bez nóg) zajmują znacznie mniej miejsca. Jeśli nie jesteś przekonana to wejdź na skandynawskiego bloga Our Food Stories albo przeczytaj ten artykuł.

***

1. Start with finding a calm corner in your flat. Avoid communication routes and the vicinity of entrance doors – the house dwellers walking from room to room will be disrupting your work flow all the time. Most noise comes from children's room, but you will judge and analyse the rhythm of your own house – think at what time you most often sit down to work. Maybe it turns out that kitchen is the most peaceful spot in your house at that particular time period? Remember that it's better to place the desk with its front facing the wall because the view of the whole house may be distracting.

2. If your flat is really small, you should consider adapting a wall recess, space under the stairs, or a free corner. An ideal solution in such a case will be installing a shelf at the height where the top of the desk is normally found. "Wall mounted desks" (the ones that don't have legs) take much less space. If you don't really feel that concept, you should visit the Scandinavian blog, Our Food Stories, or read this article.

Najfajniejsze, niezaplanowane przerwy w pracy. Co za szczęście, że żadnej z nas nie obowiązuje dresscode i możemy spędzać ten czas w dresach :). I to takich samych – zarówno mój strój, jak i strój Julki jest od polskiej marki Hibou.

3. Zanim zaczniesz przygotowania do zakupu nowych mebli, porządnie się przygotuj. Poszukaj inspiracji w internecie i sprecyzuj własne oczekiwania. To ważne, aby miejsce pracy wpisywało się w Twój styl (stworzyłam dla Was tablicę na Pinterest, na której znajdziecie ponad pięćdziesiąt zdjęć inspiracyjnych – link tutaj). Wiem, że na początku może Ci się wydawać, że wnętrza, które widzisz w sieci są nie do powtórzenia, ale jeśli przypatrzysz się uważniej to zobaczysz, że niektóre meble pochodzą z Ikea, półkę znajdziesz w polskim sklepie internetowym, a pozostałe gadżety masz już w domu. Dokładnie tak było z moim nowym biurkiem (kosztowało sto złotych).

4. W Twoim „domowym biurze” powinny dominować jasne kolory w ciepłych odcieniach. Mocne barwy mogą wywoływać rozdrażnienie i niepokój. Kolor pomarańczowy i łososiowy wzmaga apetyt, więc jeśli próbujesz właśnie pozbyć się nadprogramowych kilogramów unikaj tych odcieni. Lepiej wybierz jasne pastelowe kolory, złamaną biel, albo delikatny odcień beżu. Pamiętaj, że im jaśniejszych użyjesz kolorów, tym schludniej będzie wyglądać Twoje miejsce pracy.

***

The best unplanned breaks at work. It's a blessing that we don't have to stick to any kind of a dress code and we can spend that time in sweatshirts:). Similar ones – both my and Julka's outfit are by a Polish brand Hibou.

3. You should be well-prepared before you start the preparations to purchase new furniture. Search for inspirations online and pin down your own expectations. It's important that your work place matches your own style (I've created a Pintrest board for you where you will find more than fifty photos for inspiration – you can find the link here). I know that at the beginning it may seem that interiors that you can see there cannot be recreated, but if you look closer, you'll spot that some of the furniture pieces come from Ikea, the shelf can be found in a Polish online shop, and that you have other gadgets at home. That was exactly the case with my new desk (it cost PLN 100).

4. Your "home office" should be mostly about light colours in warm hues. Strong colours may trigger the feeling of irritation and anxiety. Orange and salmon pink enhance appetite so when you are right in the middle of getting rid of the excess kilograms, you should avoid those hues. It's better to choose light pastel colours, broken white, or delicate beige. Remember that the lighter the colours, the neater your work space will look like.

5. Twoje skołowane myśli uspokoją minimalistyczne i niebanalne grafiki, albo kartki z sentencjami. Ja lubię rysunki z motywem roślinnym. Tę którą widzisz na moich zdjęciach możesz kupić tutaj (użyj hasło: sale50, a otrzymasz pięćdziesiąt procent zniżki – promocja ważna do 8 marca). Śliczne grafiki kupisz też w sklepie margohupert.pl.

6. Badania pokazują, że pobudzaniu twórczego myślenia sprzyja przyciemnione światło, ale także obecność koloru zielonego i niebieskiego w otoczeniu. To nie oznacza, że powinnaś wymalować sobie ściany na zielono-niebiesko. Pamiętaj tylko, aby podczas pracy, raz na jakiś czas odciągać wzrok od czarnych literek, spójrz na przykład na zdjęcie stojące w ramce z Twoich wakacji, przejrzyj zdjęcia w telefonie albo po prostu wyjrzyj przez okno i popatrz w niebo.

7. Badania wykazują, że trzymanie roślin na biurku może sprawić, że poczujesz się mniej zestresowana. Oprócz tych uspokajających efektów, pomagają również oczyścić powietrze i stworzyć ładniejszą przestrzeń do pracy. Możesz wybrać cięte kwiaty albo postawić roślinę w doniczce (patrząc się na nią przez pół dnia mamy większe szanse, że będziemy pamiętać o tym aby ją podlewać).

***

5. Your flustered thoughts will be calmed by minimalist and original graphic designs or cards with maxims. I like drawings with floral motifs. The ones that you can see in my photos can be found here (use the code: sale50, and you'll receive a 50 % discount – the code is valid until the 8th of March). You can also buy beautiful graphic designs at margohupert.pl.

6. Studies show that creative thinking is fostered by dimmed light, but also by the presence of green and blue colours in your surroundings. That doesn't mean that you should paint your walls green and blue. You should remember, however, to take your eyes away from the black small letters in front of you once in a while and look, for example, at the photo from your holidays, go through the photos on your phone, or simply look through the window at the sky.

7. Studies show that keeping plants on your desk will make you less stressed. Apart from the calming effects, they also help to clear the air and create a nicer space for working. You can choose cut flowers or place a pot plant near the desk (looking at it for half a day, we've got a greater chance that we will remember to water it).

W książce „Miej Umiar” autorstwa Natalii Knopek, założycielki bloga simplife.pl, znajdziesz 52 kroki, aby żyć po swojemu. Znaleźć równowagę między pracą a odpoczynkiem, mądrzej zorganizować swój czas i przestrzeń. Zadbać o relacje i własne szczęście. Autorka sugeruje, aby jeden krok realizować raz w tygodniu. Do tej pory udało mi się już uporządkować biurko – teraz czas na ubrania mojej córeczki. 

8. „Bałagan rozprasza uwagę. Im więcej przedmiotów nas otacza, tym nasz umysł znajduje sobie więcej miejsc, w których może się zaczepić”. To fragment książki „Miej umiar” autorstwa Natalii Knopek, który dobrze opisuje to, jak ciężko jest zabrać się do twórczej pracy, gdy na około panuje chaos. „Czyste biurko to również czysty umysł. Zagrzebanie w papierach jest tego dokładanym przeciwieństwem” twierdzi Knopek i podaje wiele sprawdzonych sposobów na to, aby konsekwentnie, dzień po dniu, radzić sobie za bałaganiarstwem. Staraj się utrzymywać porządek na biurku, bo dzięki temu będziesz efektywniejsza (z ciekawostek: naukowcy z University of Minnesota, udowodnili, że ludzie pracujący przy uporządkowanych biurkach chętniej jadają zdrowe przekąski i przekazują datki na cele charytatywne).

9. Najsłabszym punktem, nawet prześlicznego biurka, jest sprzęt elektryczny, kable, pendrive’y, czytniki kart, ładowarki, czy zewnętrzne dyski. Niektóre z tych rzeczy możesz trzymać w ładnym kartoniku i wyciągać tylko na chwilę, kiedy są Ci potrzebne. Gorzej jest z ładowarką do laptopa, którą używasz przez cały czas. Najlepiej ukryć ją w pudełku z otworami na kable – możesz zrobić takie sama w domu (zobacz tutaj). Koszt takiego gadżetu jest niewielki – pudełko kupisz za kilkanaście złotych (na przykład w Ikea), na metalowe zakończenia wydasz około dziesięć złotych (w Castoramie).

Chętnie zobaczyłabym wasze domowe stanowiska pracy. Jeśli uda Wam się takie stworzyć, to wrzućcie zdjęcia na swój profil na Instagramie i oznaczcie profil @makelifeeasier_pl dodając hasztag #mleoffice. Miłego projektowania ;)

***

In “Have Moderation” by Natalia Knopek, the owner of simplife.pl, you will find 52 steps to live in your own kind of way. It will help you with finding a work-life balance as well as manage your time and space wisely. Take care of the relations with other people and your own happiness. The author suggests to implement one step each week. Up to that point, I've been able to order my desk space – now it's time for my daughter's clothes.

8. "Disarray distracts your attention. The greater the number of items that we surround ourselves with, the smaller the space for our mind to have some rest." This is an excerpt from “Have Moderation” by Natalia Knopek. The book perfectly captures how difficult it is to get down to creative work when there is chaos all around us. "A clean desk is also a clean mind. Being burrowed in paperwork is a total opposite of it" claims Knopek and gives her readers numerous tested ways to combat being messy on a consistent day to day basis. Try to keep the order on your desk because owing to that, you will be more effective (interestingly, the scientists from the University of Minnesota have proved that people working at ordered desks, are more eager to eat healthy meals and make donations to charity).

9. The weakest point of even the most beautiful desk is electrical equipment – cables, pendrives, card readers, chargers, or external disk drives. Some of those things can be kept in a neat box and we can take them out only when we need them. The situation is more difficult with laptop chargers that you use all the time. It's best to place it in a box with cable holes – you can prepare it on your own at home (see it here). The cost of such a gadget isn't that great – you can buy the box for several zloty (for example at Ikea), and you will spend approximately ten zloty (at Castorama) for the finishing metal pieces.

I'll eagerly see your own home offices. If you succeed to create them, take a photo and place it on your Instagram profile tagging @makelifeeasier_pl and using the hashtag #mleoffice. Happy designing ;)

 

Czy to dobre geny czy doczepy?

kardigan – Zara (podobny tutaj i tutaj), szorty – MLECollection (podobne tutaj i tutaj), t-shirt – GAP

    Women have always dreamt about beautiful hair. While preparing for writing this post, first, I decided to quiz my grandmother (almost 90 years of age) and mother (62 years old) about their hair care in the past. My grandmother washed her hair with a beaten egg and then rinsed it with water mixed with vinegar (that's what gave it shine). In the past, the best "hair mask" was paraffin oil. When it comes to my mother, she mentioned washing her hair with camomile essence and rinsing it with milk (allegedly it immediately gained softness and smoothness). A fun fact – she got curly hair by soaking her hair in beer and curling it on narrow strips prepared from paper sheets.  

   I don't know whether their methods were effective (maybe you can tell me?), but it convinced me that regardless of the changing times, development of cosmetology, and new beauty canons, each of us have dreamt, dreams, and will dream about dense, shiny, and strong hair. Mother nature isn't just here. Those women who haven't been given stunning hair are searching for new solutions to trick their own genes. The group includes actors, singers, television hosts, or bloggers – for a few months now, gossip websites have been showering us with information on hair extensions falling off celebrities' heads, strange grafts, alopecia areata, and long divagations on whether some celebrities' braids are real or not. I'm curious myself about all the latest innovations that are supposed to make my hair turn from Meg Ryan's thin feathers to Kim Kardashian's shock of hair (by the way – I'm curious on the number of different DNA chains that can be found on her head). Today, I will show you a few ways – from the most drastic one to those less invasive – to quickly increase the diameter of your pony tail.

***

   Kobiety od zawsze marzyły o pięknych włosach. Przygotowując się do napisania tego tekstu, najpierw postanowiłam przepytać moją babcię (prawie 90 lat) i mamę (62 lata) o to, jak kiedyś pielęgnowały włosy. Babcia myła włosy roztrzepanym jajkiem, a później spłukiwała je wodą z octem (to zapewniało im połysk). Najlepszą „maską” była nafta nieoczyszczona. Mama natomiast wspomniała o myciu włosów w wyciągu z rumianku i spłukiwaniu ich mlekiem (podobno od razu były miękkie i gładkie). Z ciekawostek – loki uzyskiwała mocząc włosy w piwie i nakręcając je na wąskie paski zrobione z pociętych kartek.

   Nie wiem na ile ich metody były skuteczne (może Wy mi powiecie?) ale utwierdziło mnie to w przekonaniu, że niezależnie od zmieniających się czasów, rozwoju kosmetologii i nowych kanonów piękna, każda z nas marzyła, marzy i będzie marzyć o gęstych, lśniących i mocnych włosach. Natura nie jest w tym przypadku sprawiedliwa i te kobiety, wobec których okazała się mniej łaskawa, szukają coraz to nowych rozwiązań aby oszukać własne geny. Wśród nich są także aktorki, piosenkarki, osobowości telewizyjne czy blogerki – od kilku miesięcy portale plotkarskie zasypują nas informacjami o wypadających doczepach gwiazd, dziwnych przeszczepach, łysinach plackowatych i długimi dywagacjami na temat naturalności co poniektórych warkoczy. Sama chętnie przyglądam się wszystkim nowinkom, które mają sprawić, że zamiast piórek niczym Meg Ryan będę miała czupryną Kim Kardashian (swoją drogą – ciekawe ile rodzajów DNA ma na swojej głowie?). Dziś przedstawiam kilka sposobów – od tych najbardziej drastycznych po mniej inwazyjne – na to, aby w błyskawiczny sposób zwiększyć średnicę naszego kucyka.

1. Hair extensions – are they worth it?  

   The most controversial issue when it comes to hair extensions is not the method, but whether we want to have something on our heads that isn't in fact ours. For most women, such option is out of the question as they love natural look. However, if you have nothing against it, you should simply try it – it's important to remember to undergo the treatment at a good hair salon. You should also be aware of the fact that the potential negative consequences connected with extensions and hair thickening kick in after some time.
   That is why I would be very cautious.I haven't been able to find any scientific proofs that would say anything about the fact that hair extensions affect the state of your hair badly. On various forums, you can read many comments elaborating on multiple ways of attaching the extensions and the lamentable effects.  
   In Poland, the most popular method of hair extension is the keratin method (also known as "heat method"). It involves attaching hair strands with the use of a hot extension tool that melts the bond to your hair or with the use of a gun with a keratin cartridge. I can't really believe that heating our hair to the temperature of 180ºC and applying glue to it have no negative effects. Besides, on numerous occasions have I seen effects of such extensions – it looks pretty unnatural. Supposedly, the least invasive method is the application of translucent bands with hair strands between them. A big drawback of this method is its price – first visit costs up to two or even three thousand zlotys. Later, more or less every two or three months, you need to change the place of the bands and move them nearer the roots – and that costs at least three hundred zlotys. The advantage is that the effect is really natural. I opted for this method before my wedding. I didn't notice any negative effects, but I had the bands for less than three weeks so I don't know whether my opinion can be taken into consideration at all.  
   If you want to do the treatment at home, it's best to use the clip-in method (single strands attached to a clip). However, remember that such treatment will damage your hair and there exists risk that the bands will move from its original place during intense movements – it's unacceptable for me.
   Fortunately, there are a few natural ways to make your hair really denser and longer.

 

***

1. Przedłużanie i zagęszczanie włosów – czy warto?

   Najbardziej kontrowersyjną kwestią w temacie doczepiania włosów nie jest metoda jaką wybierzemy, ale to, czy w ogóle chcemy mieć na głowie coś, co nie jest „nasze”. Dla większości kobiet taka opcja w ogóle odpada ze względu na zamiłowanie do naturalności, ale jeśli komuś to nie przeszkadza, to niech po prostu spróbuje – ważne jednak, aby wykonać zabieg u sprawdzonego fryzjera. Trzeba też liczyć się z tym, że dopiero za jakiś czas dowiemy się o negatywnych konsekwencjach związanych z zagęszczaniem i przedłużaniem włosów, podchodziłabym więc do całej sprawy z dużą ostrożnością.
Nie znalazłam żadnych naukowych dowodów, które mówiłyby o tym, że przedłużanie włosów źle wpływa na ich kondycję. Na forach można jednak przeczytać wiele komentarzy na temat różnych sposobów ich zaczepiania i dramatycznych efektów końcowych.
   W Polsce najbardziej popularną metodą przedłużania włosów jest metoda keratynowa (nazywana również metodą „na ciepło”). Polega ona na doczepieniu włosów za pomocą zgrzewarki lub pistoletu z wkładem keratynowym. Nie wierzę, aby podgrzewanie naszych włosów do temperatury 180 stopni i sklejanie ich klejem nie miało negatywnych skutków. Poza tym, widziałam nie raz efekty takiego przedłużania – wygląda to bardzo nienaturalnie. Podobno najmniej inwazyjną metodą jest nakładanie przeźroczystych taśm, pomiędzy którymi znajdują się włosy. Dużym minusem tej metody jest cena – pierwsza wizyta to koszt dwóch nawet trzech tysięcy złotych. Później, mniej więcej co dwa, trzy miesiące, należy przeczepić taśmy bliżej nasady włosów, a to kosztuje przynajmniej trzysta złotych. Plus jest taki, że efekt jest naprawdę naturalny. Sama zdecydowałam się na przedłużenie włosów przed ślubem właśnie tą metodą. Nie zaobserwowałam negatywnych skutków, ale taśmy miałam na głowie niecałe trzy tygodnie, więc nie wiem czy moja opinia jest miarodajna.
   Jeśli chciałabyś przyczepić włosy sama w domu, to najlepiej sprawdzi się metoda „clip in” (pojedyncze pasma przyczepione do klipsa). Ostrzegam jednak, że takie zabiegi bardzo niszczą nasze włosy i istnieje ryzyko, że podczas intensywnej zabawy lub wysiłku pasma się obsuną – dla mnie to nie do zaakceptowania.
Na szczęście, istnieje kilka naturalnych sposobów na to, aby nasze włosy faktycznie były gęstsze i dłuższe.

Produkty Balneokosmetki – regenerujący duet – szampon i odżywka do włosów. Korzystając z kodu rabatowego "luty" można uzyskać 20 procent zniżki na cały asortyment)

2. If these aren't genes, you can always try hair care  

Some women are genetic lucky devils and even a horse would envy them their hair (see @Negin_Mirsalehi). I'm definitely not in that group – my hair is dry, thin, and extremely brittle. If I weren't paying so much attention to it, I wouldn't even be able to grow it to my shoulders (it brittles at every opportunity). Fortunately, I can see the effect of scrupulous hair care – I don't wash my hair every day and I use delicate shampoos. I really like those by Balneokosmetyki, as they have a pleasant coconut scent – our hair doesn't seem gluey, but shiny, smooth, and mostly nourished. I finish rinsing my hair with cold water. Before drying my hair, I spray it with no rinse hair conditioner  – from roots to ends. Now, I'm using Kerastase Aura Botanica. These types of products protect your hair from the hot air of the hair drier. I apply argan oil to the ends of my hair (currently, it is discounted from eight to six zlotys in Rossmann). Once a week, most often on the weekends, I apply a three-stage deep regeneration treatment to my hair. I use a care kit, OMG! 3w1, in sachets. First step: wash your hair with a natural shampoo with coconut oil, lavender, and rosemary extract (content of the sachet will be enough to wash your hair twice). Second step: apply hair conditioner containing oils and vitamins (your hair should become soft to the touch already after first application). Third step (the best one): place a magic cap on your hear. It is soaked with collagen lotion and keratin. Owing to the use of this cap, the skin produces additional heat and absorbs the nutrients better. After drying, the effect is really astonishing and I honestly think that it's better then after paying a visit at a hairdresser's (until the end of February, you can buy the hair mask on Aurashop.pl and in Douglas at a discounted price for PLN 25).  
   For the last couple of months, I've been trying to cut down on hair dyeing. In the evening, I apply a little bit of conditioner to the roots and plait my hair – allegedly, the tangling of your hair at night is one of the reasons for hair loss; therefore, it's better to delicately tie it back.

***

2. Jeśli nie geny, to zostaje jeszcze pielęgnacja

   Niektóre kobiety są genetycznymi szczęściarami i niejeden koń pozazdrościłby im włosów (patrz @Negin_Mirsalehi). Ja zdecydowanie nie należę do tego grona – moje włosy są suche, cienkie i ekstremalnie łamliwe. Gdybym nie poświęcała im uwagi, to nigdy nie urosłyby nawet do ramion (kruszą się przy każdej nadarzającej się okazji), na szczęście widzę efekty skrupulatnej pielęgnacji – teraz nie myje ich codziennie i używam delikatnych szamponów. Bardzo lubię te od Balneokosmetyki, bo ładnie pachną kokosem, włosy nie wydają się po nich „oblepione", są natomiast lśniące, gładkie i przede wszystkim odżywione. Spłukiwanie głowy kończę zawsze chłodną wodą. Jeszcze przed suszeniem włosów spryskuje je odżywką bez spłukiwania, od nasady po same końce. Teraz używam Kerastase Aura Botanica. Tego typu produkty chronią też włosy przed ciepłym powietrzem suszarki. Na końcówki włosów nakładam olejek arganowy (obecnie jest przeceniony w Rossmannie z ośmiu złotych na sześć). Raz w tygodniu, najczęściej w weekend, funduję moim włosom kompleksową, trój-etapową regenerację. Do tego używam zestawu pielęgnacyjnego OMG! 3w1 w saszetkach. Krok pierwszy: myjemy włosy naturalnym szamponem z ekstraktem z oleju kokosowego, lawendy i rozmarynu (saszetka wystarczy na dwa mycia). Krok drugi: nakładamy odżywkę, która zawiera oleje i witaminy (już po pierwszym nałożeniu nasze włosy są gładkie w dotyku). Krok trzeci (najlepszy): zakładamy na głowę magiczny czepek, który jest nasączony kremem kolagenowym i keratyną. Dzięki czepkowi skóra wytwarza dodatkowe ciepło, szybciej więc wchłania składniki odżywcze. Po wysuszeniu efekt jest zaskakujący i szczerze uważam, że lepszy niż po wyjściu od fryzjera (do końca lutego maskę można kupić na Aurashop.pl i w Douglasie w promocyjnej cenie dwadzieścia pięć złotych).
   Już od dobrych paru miesięcy staram się rzadziej farbować włosy. Wieczorem nakładam na końcówki odrobinę odżywki i zaplatam warkocza – podobno plątanie się włosów w nocy to jeden z powodów ich wypadania, dlatego lepiej jest je delikatnie związać przed położeniem się do łóżka.

3. Fight for every lock of hair  

   If you noticed first signs of increased hair loss, first and foremost, you shouldn't stress too much about that state – most of us can observe greater hair loss twice a year. In the past, it was difficult to combat it without a visit at a dermatologist's office. I still remember how my mother used to buy out all anti-hair loss ampoules whenever she came across them at a pharmacy, but now, you will find effective and affordable cosmetics even in Rossmann. Mostly, these are Seboradin Forte ampoules – all of my friends have tested these ampoules and noticed a positive change. You can apply them even on a daily basis. You don't have to rinse it off. You can see the first effects already after two weeks. Remember, improper hair care may also enhance hair loss. Drying, styling, and dyeing aren't only damaging to hair itself, but also to the skin and roots – once in a while, you should thoroughly cleanse and nourish your scalp (for example, I recommend this shampoo).Remember – if you notice that the state of your hair has considerably declined over a short period of time, you shouldn't buy a new shampoo, but visit a doctor – intense hair loss can be a sign of a disease.

***

3. Walcz o każdy włos

   Jeśli zauważyłaś u siebie pierwsze oznaki nadmiernego wypadania włosów, to przede wszystkim nie martw się za bardzo – większość z nas dwa razy do roku obserwuje u siebie więcej wypadających włosów. Kiedyś ciężko było znaleźć na to ratunek poza gabinetem dermatologa. Do dzisiaj pamiętam jak moja mama, gdy tylko znalazła w aptece ampułki przeciwko wypadaniu włosów wykupowała wszystkie, ale teraz nawet w Rossmannie znajdziesz kosmetyki skuteczne i niedrogie. Przede wszystkim zaliczają się do nich ampułki Seboradin Forte – przetestowały je wszystkie moje koleżanki i każda zauważyła pozytywną zmianę. Można je nakładać nawet codziennie. Nie trzeba ich spłukiwać. Pierwsze efekty widać już po dwóch tygodniach. Pamiętaj, że do wypadania włosów może przyczyniać się ich nieodpowiednia pielęgnacja. Suszenie, układanie czy farbowanie nie tylko niszczy samego włosa, ale również skórę i cebulki – raz na jakiś czas powinno się dokładnie oczyścić i odżywić skórę całej głowy (polecam na przykład ten szampon).
Pamiętaj – jeśli widzisz, że w krótkim okresie czasu kondycja twoich włosów bardzo się pogorszyła to nie kupuj nowego szamponu tylko pójdź do lekarza – intensywne wypadanie może być objawem choroby.

4. Wanted notice  

   When I start a conversation about hairdressers with my friends, it usually ends in an hour-long litany of complains in case of each of them. One of them, travels from Warsaw to Władysławowo every two months because she was able to finally find a hair salon that she's not afraid to visit. My other friend (whom you know well from the blog ;)) is so afraid of hairdresser's and their beliefs concerning hair dyeing that she bleaches her hair at home (I couldn't believe it until I saw it with my own eyes). Another friend asks her mother to cut her ends every month (why does it run rampart among the hairdressers that when you ask them to cut three centimetres, they always cut eight?!). I could endlessly enumerate such examples. No to mention that when someone beats their own fear and decides to visit a "hair stylist" the waiting period takes up to two months. And if there was a possibility to peek into a hairdresser's calendar and find a gap for yourself in his very busy schedule? Or read other clients' opinions right away and get down to searching for another specialist? I am surprised by the fact that you had to wait for such an app for such a long time. We can do all of those actions within one click on the phone. And without discussing anything over the phone and rescheduling for the thousandth time. Tomorrow, I have a visit at a hairdresser's that I came to know through Booksy – it offers a list of hair salons, beauty salons, massage therapists, physiotherapists, manicurists, personal trainers, and dieticians. We can use the site to book a visit at any time of day or night. When you're setting an appointment, you can easily see the availability of each person. We can see a given person's schedule and choose a free slot instead of waiting for three months and cottoning on one day before the scheduled visit that we've already planned something else for the day just by accident.  
   If you want to read more about hair care and ways to increase its volume, you can see my old post – here.

***

4. List gończy

   Gdy w naszym babskim gronie rozpoczynamy rozmowę na temat fryzjerów, kończy się to zwykle godzinną litanią każdej z nas. Jedna z moich przyjaciółek co dwa miesiące pokonuje drogę z Warszawy do Władysławowa, bo tylko tam znalazła salon, do którego nie boi się chodzić. Inna moja koleżanka (którą dobrze znacie z bloga ;)) tak bardzo boi się fryzjerów i ich przekonań na temat farbowania, że od lat rozjaśnia włosy sama w domu (nie wierzyłam dopóki nie zobaczyłam na własne oczy). Kolejna koleżanka co miesiąc prosi mamę o podcinanie końcówek (czy to jakiś fetysz u fryzjerów, że gdy mówisz trzy centymetry, a oni muszą ściąć ci osiem?!). Takich przykładów mogłabym mnożyć bez końca. Nie mówiąc już o tym, że gdy któraś z nas pokona strach i postanowi udać się do „stylisty fryzur” to okres oczekiwania na wizytę wynosi zwykle co najmniej dwa miesiące. A gdyby tak można było samemu zajrzeć w kalendarz fryzjera i znaleźć dla siebie lukę w jego napiętym grafiku? Albo od razu przeczytać opinie jego klientek i zabrać się za szukanie kogoś innego? Właściwie to dziwi mnie fakt, że tak długo trzeba było czekać na aplikację dzięki, której te wszystkie czynności możemy wykonać na własnym telefonie. I to bez dyskutowania z kimkolwiek przez telefon i dogrywaniem terminu. Już jutro idę do fryzjera, którego znalazłam przez aplikację Booksy – to podręczny zbiór salonów fryzjerskich, kosmetyczek, masażystów, fizjoterapeutów, manikiurzystek, trenerów personalnych i dietetyków. O każdej porze dnia i nocy możemy skorzystać z serwisu i zarezerwować daną usługę. Umawiając się na wizytę dokładnie widać dostępność konkretnej osoby. Możemy przejrzeć jej grafik i wpisać się w wolne miejsce zamiast czekać trzy miesiące i na dzień przed zorientować się, że przez przypadek zaplanowałyśmy już coś innego.

   Jeśli chciałybyście poczytać więcej o pielęgnacji włosów i sposobach zwiększenia ich objętości wejdźcie na mój stary wpis – tutaj.

 

 

jedzenie bez okazji. Czyli kolejna odsłona kulinarnej mapy trójmiasta

  

   I remember times when I used to go to a restaurant once every couple of months. On the occasion of my brother's birthday, passed secondary school final exam, first date, or my parent's wedding anniversary. Today, eating out and about is considerably more popular. Restaurants are almost on each corner and they offer more than in the past. Food is more affordable and adjusted to the individual needs. Without any major problems, you have the opportunity to take food to go and eat it in front of the TV. Due to the fact that each of us goes through moments when you don't really feel like cooking and we get cold sweats when we think about standing over the pots, I would like to present you with a few Tricinity restaurants which most often save me on "I'm not cooking today" days.

***

   Pamiętam czasy, kiedy do restauracji wybierałam się raz na kilka miesięcy. Z okazji urodzin brata, zdanej matury, pierwszej randki czy rocznicy ślubu rodziców. Dziś jedzenie poza domem jest znacznie popularniejsze. Restauracje są niemal na każdym rogu i oferują więcej niż kiedyś. Jedzenie jest tańsze i dopasowane do indywidualnych potrzeb, bez problemu można je wziąć na wynos i zjeść na kanapie przed telewizorem. A ponieważ każda z nas miewa takie momenty, kiedy za nic nie chce się gotować i na samą myśl o staniu przed garnkami dostajemy zimnych potów, to chciałabym przedstawić Wam trójmiejskie restauracje, które najczęściej ratują mnie w dniach pod tytułem „dziś nie gotuję”.

„Sopocki Młyn”, Al. Niepodległości 899, Sopot

      "Sopocki Młyn" is an ideal place for everyone who wants to eat a home-made dinner. The restaurant uses high-quality products purchased from local suppliers – just as if our grandmother selected them for us on a local market. The restaurant is located in Sopot (to be precise on the border between Sopot and Gdynia), but you won't find there a crowd of tourists. My heart was stolen by three things. First of all – I ate there the best dumpling in my life. Secondly – when we order food with personal collection, we receive a 10% discount. Thirdly – in "Sopocki Młyn", we automatically receive one discount that can be used at "Capuccino Cafe" which can be found right behind the wall. It is enough to show the receipt to get a 10% discount on all desserts and drinks (you should definitely try white chocolate cake with raspberries).  

   In "Sopocki Młyn", you can also buy eco meals in jars, such as meatballs in dill sauce, meat jelly, pate, gizzard stew, or lard. You can buy breakfasts for as much as PLN 10. Best dumplings are the ones stuffed with beef and cooked in borsch (PLN 27 for 10 dumplings – it should be enough for two persons). It's worth adding that all dumplings are made on site. On the weekends, you can see how two ladies prepare them in an open kitchen.

***

   „Sopocki Młyn” to idealne miejsce dla każdego, kto ma ochotę na domowy obiad. W daniach wykorzystywane są produkty wysokiej jakości, nabywane od regionalnych dostawców – dokładnie taj, jakby wyszukała je dla nas na ryneczku nasza babcia. Lokal znajduje się w Sopocie (a właściwie na granicy Sopotu i Gdyni), ale nie spotkacie tam tłumu turystów. Moje serce skradły trzy rzeczy. Po pierwsze – najlepsze pierogi jakie jadłam w życiu. Po drugie – jeśli zamawiamy jedzenie z odbiorem własnym otrzymujemy dziesięć procent zniżki. Po trzecie – w „Sopockim Młynie” automatycznie dostajemy jeszcze jedną zniżkę, do kawiarni „Capuccino Cafe”, która znajduje się tuż za ścianą. Wystarczy pokazać paragon, aby otrzymać dziesięć procent zniżki na wszystkie desery i napoje (koniecznie posmakujcie tam tortu z białej czekolady i malinami).
   W „Sopockim Młynie” można też kupić ekologiczne dania w słoikach, takie jak pulpety w sosie koperkowym, zimne nóżki, pasztet, gulasz z żołądków czy smalec. Śniadania kosztują tylko 10 złotych. Najlepsze pierogi to te faszerowane mięsem wołowym i gotowane w barszczu (27 złotych za 10 sztuk, powinny starczyć dla dwóch osób). Warto też dodać, że wszystkie pierogi są wyrabiane na miejscu. W weekendy można zobaczyć, jak przy otwartej kuchni lepią je dwie panie.

„Dancing Anchor" , Stągiewna 26, Gdańsk

   "Dancing Anchor" is a restaurant that appears in the post about the culinary map of Tricity for the second time. This time, due to "Sunday table" which is a type of lunch. On the last day of the week, apart from the standard options, you can also choose a three course menu (soup, main course, and dessert) at an attractive price – PLN 37 per person. Each Sunday, the menu changes. We were served beans and bacon soup, herring in beer coating, cod bake, carrot caramelised with mint and lemon, potato gratins, and a delicious apple tart for dessert. If we are planning a larger meeting, we will find a table even for several people without any problems. The restaurant is large and each corner is cosy owing to a precisely arranged space. "Dancing Anchor" can be found in the centre of Gdańsk, on the newly renovated Stągiewna street that is at a stone's throw from Zielona Brama near the Motława River. It's a really ideal place to go for a walk and then eat something delicious.

***

   „Dancing Anchor” to restauracja, która na kulinarnej mapie Trójmiasta gości już po raz drugi. Tym razem za sprawą „Niedzielnego stołu”, który jest czymś w rodzaju lunchu. W ostatni dzień tygodnia, poza standardowymi pozycjami, możemy również wybrać trzydaniowe menu (zupa, danie główne i deser) w atrakcyjnej cenie – 37 złotych za osobę. W każdą niedzielę karta jest inna. Nam zaserwowano zupę z fasoli i boczku, śledź w piwnej panierce, zapiekanka z dorsza, marchew karmelizowana z miętą i cytryną, gratiny ziemniaczane, a na deser przepyszna tarta jabłkowa. Jeśli planujemy spotkanie w większym gronie bez problemu znajdziemy stolik nawet dla kilkunastu osób. Lokal jest duży, a dzięki precyzyjnie zaaranżowanej przestrzeni każdy kąt jest przytulny. „Dancing Anchor" znajduje się w centrum Gdańska. Na świeżo odnowionej ulicy Stągiewnej, czyli zaraz nieopodal Zielonej Bramy, przy Motławie. To naprawdę idealne miejsce, aby udać się na spacer, a później zjeść coś pysznego.

„Pueblo”, Antoniego Abrahama 56, Gdynia

    I can safely say that "Pueblo" restaurant is my favourite place. I wouldn't want to visit it on special occasions because it would simply happen too rarely and I want (or, in fact, need to) visit Pueblo at least once every two weeks. I think that I'm not the only one because it has been one of the most popular places in Tricity for eighteen years. Even when I recently visited it with Kasia to take a couple of photos for this post, I heard from the staff that they're really pleased that we want to recommend them, but it's already difficult for them when they have such a high turnout of visitors (we came at 2 o'clock on Monday and it was already difficult for us to get a table). I think that some of the Michelin restaurants would envy "Pueblo" such popularity. Booking via phone is therefore necessary, and when it comes to weekends, it's better to call a few days earlier. You can also order food with personal collection (I use this option most often). Pueblo in Gdynia can be found right on the main street so it's precisely on my way from work to home. And that's really tempting when you don't really feel like cooking.  

   What can you eat in "Pueblo"? Surely, each of us will find something for themselves as the menu includes vegetarian, vegan, lactose-free, and gluten-free options. When it comes to me, I love their starters: guacamole with corn chips (PLN 13), breaded hot jalapeno peppers stuffed with cheese (PLN 19 – they're really hot), hot king prawns fried and served in a pan with garlic bread (PLN 26), and Chili con Carne (PLN 17) – you can order these sight unseen. When it comes to main courses, I recommend fajitas – these are juicy, marinated meat with bell pepper, onion, cheese, avocado mousse, home-made salsa, sour cream, baked beans, fresh coriander, and hot tortillas served in a hot pan. For dessert, you should definitely order hot chocolate cake with ice-cream – this will ensure you a real explosion of your taste buds.

***

   Śmiało mogę napisać, że restauracja „Pueblo” to moje ukochane miejsce. Nie chciałabym wybierać się tam tylko ze względu na specjalne okazje, bo zdarzałyby się to po prostu za rzadko, a ja do Pueblo chcę (a właściwie muszę) chodzić co najmniej raz na dwa tygodnie. I chyba nie ja jedna, bo już od osiemnastu lat jest to jedno z najbardziej popularnych miejsc w Trójmieście. Nawet kiedy przyszłam tam niedawno z Kasią aby zrobić kilka zdjęć na potrzeby tego wpisu, usłyszałam od obsługi, że jest im bardzo miło, ale tak naprawdę, to nie potrzebują, aby ich polecać, bo już teraz jest im ciężko wyrobić się z pracą (przyszłyśmy w poniedziałek, o godzinie 14.00 i z trudem dostałyśmy stolik). Myślę, że niejedna knajpa z gwiazdką Michelin pozazdrościłaby „Pueblo” takiej popularności. Rezerwacja telefoniczna jest więc niezbędna, a jeśli chodzi o weekendy lepiej zadzwonić nawet kilka dni wcześniej. Można też u nich zamawiać jedzenie z odbiorem własnym (z tej możliwości korzystam najczęściej). Pueblo w Gdyni znajduje się zaraz przy głównej ulicy, więc jest dokładnie na mojej trasie praca-dom. A to kusi, kiedy nie mam ochoty gotować…

   Co zjeść w „Pueblo”? Na pewno każda z nas znajdzie coś dla siebie, bo w menu są dania wegetariańskie, wegańskie, bez laktozy i glutenu. Jeśli chodzi o mnie, to uwielbiam ich przystawki: guacamole z kukurydzianymi chipsami (13zł), panierowane ostre papryczki jalapeńos nadziewane serem (19zł – uwaga ostre), diabelskie krewetki królewskie smażone i serwowane na patelni z pieczywem czosnkowym (26zł) i Chili con Carne (17zł) – te dania możecie zamawiać w ciemno. Z głównych dań polecam fajitas – czyli podawane na gorącej patelni soczyste, marynowane mięso z papryką, cebulą, serem, musem z avocado, domową salsą, śmietaną, pieczoną fasolą, świeżą kolendrą oraz ciepłymi tortillami. Na deser koniecznie zamówcie ciasto czekoladowe na ciepło z lodami – to zapewni Wam prawdziwą eksplozję kubków smakowych.

„Haos”, ul. Starowiejska 14 , Gdynia

   The last restaurant included in this post will be "Haos" restaurant located in Gdynia. I can see the entrance to the restaurant from the windows of my bedroom so it is located at a stone's throw from my home. It sometimes happens that I park my car at a further distance. Due to that, it is also the place that I visit most often. However, a spot-on location is not the only reason why I often eat at "Haos". The interior design is far from a typical Chinese food place. It is a restaurant with a cool modern ambience which has become one of the most popular places in Gdynia over the last few weeks. What to eat there? You should definitely try spring rolls with vegetables, Dim Sum dumplings, Pad Thai, and Bibimbap. 

    I wonder what culinary places I could recommend you in the next culinary map post. What do you think about best places for a breakfast? And maybe it's time for desserts?

***

   Ostatnią restauracją w tym zestawieniu będzie gdyński „Haos”. Wejście do lokalu widzę z okien swojej sypialni więc mam do niego naprawdę blisko. Zdarza się, że czasem samochód parkuję dalej. Z tego też powodu jest to miejsce, które odwiedzam najczęściej. Ale trafiona lokalizacja to nie jedyny powód dla którego stołuję się w „Haosie”. Wystrój wnętrza w niczym nie przypomina typowego baru z chińszczyzną. To knajpa w fajnym nowoczesnym klimacie, która wciągu kilku tygodniu stała się jednym z najpopularniejszych miejsc w Gdyni. Co zjeść? Koniecznie sajgonki z warzywami, pierożki Dim Sum, Pad Thai i Bibimbap.

   Zastanawiam się jakie kulinarne miejsca mogłabym pokazać w następnym wpisie z tego cyklu. Co powiecie na najlepsze śniadaniówki? A może czas na desery?

Kosmetyczne hity 2017 roku

top – Mango / koc – H&M Home / skarpetki – COS

   In two days, we will be celebrating the coming of New Year – it's time to make a little wrap-up. Over the last twelve months, I've tried a considerable number of cosmetics – I am among those women who love comparing the producers' promises with the authentic properties of the product and then to evaluate these products strictly. I can also add that when it comes to body care, I'm really meticulous – that is why my consumption of body care products can be counted in tones. From the numerous creams, scrubs, foundations, micellar lotions, and body balms, I chose one winner in each category. Check out the wrap-up.

***

   Już za dwa dni będziemy świętować przyjście Nowego Roku – czas na małe podsumowanie. Przez ostatnie dwanaście miesięcy wypróbowałam naprawdę sporo kosmetyków – należę do tego grona kobiet, które uwielbiają porównywać obietnice producentów z autentycznym działaniem produktów, a potem wystawiać surową ocenę. Dodam jeszcze, że jeśli chodzi o pielęgnację to jestem naprawdę skrupulatna – stąd zużycie mazideł można by liczyć w tonach. Spośród wszystkich kremów, peelingów, podkładów, płynów micelarnych i balsamów postanowiłam wyłonić zwycięzców. Zapraszam do mojego podsumowania.

Najlepszy krem do twarzy
Cremorlab, krem żelowy do twarzy, 199zł (100ml)

Cremolab is a Korean cosmetic brand which is famous for its moisturising formula attained owing to the use of T.E.N. thermal water. Already after the first use, I knew that my skin will be bright and nourished. The cream doesn't leave any film and it is quickly absorbed into the skin. Therefore, it can be easily used as a primer. It also has a minimalist packaging and a pleasant delicate fragrance. It has a place of honour on my bathroom shelf.

***

Cremorlab to koreańska marka kosmetyków, która słynie z doskonale nawilżającej formuły, a to za sprawą termalnej wody T.E.N.. Już po pierwszym użyciu widziałam, że skóra jest bardziej promienna i odżywiona. Krem nie zostawia żadnej powłoki i szybko się wchłania, więc bez problemu można go nakładać jako baza pod makijaż. Ma też śliczne minimalistyczne opakowanie i przyjemny delikatny zapach. Stoi u mnie na półce w łazience na honorowym miejscu.

Najlepszy olejek do demakijażu i mycia twarzy
Miya Cosmetics, mySUPERskin, cena 34,99zł

It was only recently that I discovered this make-up removal oil, but I know that it will stay with my for a while. It can be used in two ways: you can apply it on a cotton pad or use it as a washing lotion with water. It has got a stunning fragrance – raspberries, apricots, and almonds. It is my number one when it comes to this years' fragrances.

***

Olejek do demakijażu został przeze mnie odkryty niedawno, ale już wiem, że szybko się nie rozstaniemy. Można go używać na dwa sposoby: nakładając na płatek lub jako płyn do mycia twarzy razem z wodą. Jego zapach jest obłędny – maliny, morele i migdały. To mój numer jeden wśród tegorocznych zapachów.

Najlepszy podkład matujący twarz
Annabelle Minerals, Golden Fair, cena 34,90zł

I love Annabelle Minerals cosmetics. It is a Polish brand which mostly focuses on quality. All of their products are natural – free of parabens, talc, artificial dyes, silicones, and preservatives that might irritate the skin. My favourite is a brightening foundation which can be applied dry and wet. If you prefer liquid texture, it's enough to wet the brush in mineral water and mix it with the powder. The microscopic, almost dust-like, particles delicately flicker on your face throughout the day.

***

Uwielbiam kosmetyki Annabelle Minerals. To polska marka, która przede wszystkim stawia na jakość. Wszystkie ich produkty są naturalne – bez podrażniających skórę parabenów, talków, sztucznych barwników, silikonów czy konserwantów. Mój faworyt to podkład rozświetlający, który można nakładać na sucho i na mokro. Jeśli wolicie płynną konsystencję wystarczy zamoczyć pędzel w wodzie termalnej i wymieszać z proszkiem. Znajdujące się w nim mikroskopijne, niczym pyłek, drobinki, które mienią się delikatnie na twarzy przez cały dzień.

Najlepszy olejek do włosów
Bioelixire, Argan Oil, cena 8,99zł

This Italian product is my latest discovery. It costs less then PLN 9 in Rossmann. Not so long ago, I used to always buy Maroccanoil, which costs at least PLN 50, and the effect is exactly the same. Hair is loose, easier to comb out and style.

***

Włoski produkt Argan Oil jest moim najnowszym odkryciem. W Rossmannie kosztuje niecałe 9 złotych. Jeszcze do niedawna kupowałam Maroccanoil, który kosztuje przynajmniej 50 złotych, a efekt po jego użyciu jest dokładnie taki sam. Włosy są sypkie, lepiej się rozczesują i łatwiej układają. 

Najlepsza książka o makijażu
Face Paint. Historia makijażu, Lisa Eldridge, cena 54,99zł

"Face Paint. The Story of Makeup" isn't a typical guide book that will tell us how to apply eye shadows. It is a real compendium on how first cosmetics were made, how the makeup trends changes over the course of centuries, and on the history of iconic products and their creators. The author of this book is currently the creative director of Lancome. She has got 2 million subscribers on her YouTube channel. It is a really interesting read.

***

„Face Paint. Historia makijażu” to nie jest typowy poradnik, z którego dowiemy się jak nakładać cień na powieki. To prawdziwe kompendium wiedzy na temat tego, jak powstawały pierwsze kosmetyki, jak na przestrzeni wieków zmieniały się makijażowe upodobania, przeczytamy historie kultowych produktów i ich twórców. Autorka książki obecnie pełni funkcję dyrektora kreatywnego w firmie Lancome. Jej kanał na YouTube ma 2 miliony subskrypcji. To naprawdę interesująca pozycja.

Najlepszy peeling do ciała
& Other Stories, Seventh Avenue Body Scrub, 50zł

Probably most of you think that scrubs do not differ from one another – the only thing that might set them apart is fragrance and their price. My experience is totally different as I rarely come across a cosmetic that wouldn't leave a grease film. That's why the one from & Other Stories is my favourite one. It has a phenomenal texture – at first, it strongly peels the epidermis and then, it changes into a delicate cream.

***

Pewnie większość z was uważa, że peelingi niczym się od siebie nie różnią – ewentualnie zapachem i ceną. Moje doświadczenie mówi zupełnie co innego, bo rzadko trafiam na kosmetyk, który nie zostawia oleistej powłoki. Dlatego ten z & Other Stories  jest moim ulubionym. Ma niesamowitą konsystencję – na początku silnie złuszcza naskórek, a po chwili zmienia się w delikatny krem.

Najlepsza maseczka do twarzy
Cettua, Charcoal Facial Mask, cena 12,90zł

Another Korean brand, but this time specialising in face masks. Charcoal is my favourite version on sheet made of bamboo charcoal. After the application, the skin is ideally clean – without clogged pores and black heads. What's most surprising is the fact that it brightens freckles and discolouration, which is most difficult to fight.

***

Kolejna koreańska marka, ale tym razem specjalizująca się w maseczkach do twarzy. Charcoal to moja ulubiona wersja na płacie z węgla bambusowego. Po jej zastosowaniu skóra jest idealnie czysta – bez zatkanych porów i zaskórników. Najbardziej zadziwiające jest to, że rozjaśnia piegi i przebarwienia, a z tym walczy się najtrudniej.

Najlepszy balsam do ciała
Yasumi, Creme pour le Corps pistache, cena 59zł

I wrote about this balm some time ago and I haven't found anything better. It has a great application system as well as a wonderful fragrance of pistachios and marzipan. It is easily absorbed into the skin and leaves it soft and smelling slightly of pistachios.

***

O tym balsamie pisałam jakiś czas temu i jak do tej pory nie znalazłam lepszego. Ma świetny system aplikacji oraz cudowny zapach pistacji i marcepanu. Szybko wchłania się w skórę i pozostawia ją miękką i lekko pachnącą pistacjami. 

Najlepszy krem pod oczy
Filorga, Eyes-Absolute, cena 349zł

Filorga is a French brand whose history started in the 70s of the 20th century (it specialises in anti-wrinkle cosmetics). Anti-ageing under eye cream is my favourite product. It has a unique packaging – it looks like a pen. It ends in a cryo-active applicator which delicately cools under eye areas and makes our skin firmer.

***

Filorga to francuska marka, której historia sięga lat siedemdziesiątych (specjalizuje się w kosmetykach przeciwzmarszczkowych). Krem pod oczy przeciw oznakom starzenia jest moim ulubieńcem. Ma niespotykane opakowanie – wygląda jak długopis. Jego zakończeniem jest cryo-aktywny aplikator, który chłodzi delikatne okolice oczu i je ujędrnia.

Najlepszy produkt do brwi
Chanel, Le Gel Sourcils , cena 159zł

Thickening, styling, and setting eyebrow gel. It may seem that this element of makeup can be skipped, but it's enough to try it once to change your opinion. It is ideal for highlighting our eyes. The volume effect is very natural and doesn't stick particular eyebrow hairs together. It is available in three shades; thus, you won't have any problems in finding the right shade for you.

I'm really curious about your cosmetic discoveries. Share them in your comments. Meanwhile, I would like to wish you a swinging party for New Year's Eve.

***

Żel pogrubiający, układający i utrwalający brwi. Mogłoby się wydawać, że ten element makijażu można pominąć, ale wystarczy raz go wypróbować, aby zmienić zdanie. Niesamowicie podkreśla i uwydatnia oczy. Efekt zagęszczenia jest bardzo naturalny, bo nie skleja brwi. Jest dostępny w trzech odcieniach więc bez problemu można odpowiedni dobrać do siebie.

Jestem bardzo ciekawa jakie są Wasze kosmetyczne odkrycia. Koniecznie napiszcie o nich w komentarzach. Tymczasem chciałabym Wam życzyć szampańskiej zabawy sylwestrowej.