LOOK OF THE DAY

Wpis zawiera lokowanie marki własnej. 

 

sukienka – MLE 

czarne sandały – Ancient Greek Sandals

kosz wiklinowy – 303 Avenue

okulary – The Spesc

 

  Moda letnia, a już na pewno ta plażowa, to dla mnie coś w rodzaju ciągłej gry między tym, co wygodne i praktyczne, a jednocześnie stylowe. No i, jako mieszkance Sopotu, zdarza mi się wpadać na plażę na kilka chwil, a potem pędzić dalej z codzienną rutyną. Plaża to dla mnie czasem alternatywa dla placu zabaw, a czasem miejsce zawodowego spotkania (bo przyjezdni najchętniej wybierają właśnie to miejsce i nie można się im dziwić), dlatego w mojej szafie sporo jest letnich sukienek z naturalnych materiałów, które mają nieformalny charakter, ale na tle piasku i morza wydają się nagle całkiem eleganckie. 

Top 5: Najlepsze stylizacje polskich Instagramerek i wakacyjne inspiracje strojów na różne okazje

  W tym zestawieniu pojawiają się stylizacje dopasowane do odpowiednich okazji – wyjście na plażę, biznesowy lunch, spotkanie z koleżankami w ciepły letni wieczór – mam nadzieję, że każda z Was znajdzie odrobinę inspiracji dla siebie. Zapraszam na subiektywny ranking polskich Instagramerek.

MIEJSCE PIĄTE

@julieborawska

Gdybym tego wieczoru wybierała się na jakiś fajny koncert to z pewnością ubrałabym się tak jak Julia. Podoba mi się, gdy koleżanki po fachu łączą białe skarpety z mokasynami, nawet jeśli sama nie czułabym się dobrze z takim dołem. Sukienka ukryta pod skórzaną ramoneską podkreśla sylwetkę i idealnie wpisuje się w wieczorowy klimat.

 

MIEJSCE CZWARTE

@marlena.anna.k

Ale mi się podoba ta nonszalancja! Mamy tu bardzo głęboki dekolt, ale mimo tego zestawienie nie wydaje mi się wyzywające. Podoba mi się połączenie dżinsu z czernią i dodatki – oryginalna torebka do ręki, satynowa bluzka z szerokim rękawem i duże okulary tworzą spójną całość. Japonki przełamują wieczorowe elementy i całość nabiera bardziej dziennego charakteru. 

MIEJSCE TRZECIE

@weronikazalazinska

Praca w terenie? Wiele spraw do załatwienia na mieście? Taki strój idealnie sprawdzi się podczas dnia pełnego wyzwań – wygodne buty zdadzą egzamin podczas długich wędrówek, a długie lejące spodnie przełamią sportowy charakter. Podoba mi się połączenie różnych odcieni bieli – od ecru bo śnieżnobiałą biel na koszulce (od MLE). 

MIEJSCE DRUGIE

@agnieszka_jelonek

Girls night out! Sama jestem wielką fanką body jakie oferuje Undresscode, więc to z prześwitami też musiało mi się spodobać. Wiązane sandałki, mała torebka do ręki i niebieskie dżinsy z prostą nogawką to prosty przepis na wieczorowy strój.

MIEJSCE PIERWSZE

@kinjaocha

Dzień w słonecznym kurocie? Plaża, a później lody obok promenady? Czarny bucket hat, dwuczęściowy kostium kąpielowy, ażurowa spódnica z lekkiego materiału i proste sandałki – czego chcieć więcej? No dobrze, ja dobrałabym pewnie swój ulubiony wiklinowy kosz. 

Look of The Day

Artykuł zawiera lokowanie produktu. 

 

kolczyki i obrączka – Biżuteria YES

szerokie spodnie – MLE Collection

top z dekoltem bez ramion – Massimo Dutti

 

 Niektórzy uważają, że nie wypada. Inni powiedzą, że tylko się na tym traci. A jeszcze inni powiedzą: „i właśnie dlatego ma moje zaufanie”. O czym mowa? O sytuacji gdy osoby lub (jeszcze rzadziej) marki postanawiają zabrać głos na ważne tematy, nawet jeśli świetnie zdają sobie sprawę, jak wiele tym ryzykują. Zawsze chciałam iść właśnie taką drogą. 

 Tym bardziej miło mi, że po kilkuletniej współpracy z marką Biżuteria YES, która nie raz udowodniła, że zaangażowanie społeczne i odważne wyrażanie poglądów to nie tylko strategia marketingowa, otworzyliśmy wspólnie kolejny rozdział. 

 Od niedawna na stronie marki YES, a także w stacjonarnych butikach, możecie znaleźć moje ulubione modele biżuterii, które osobiście wybrałam. Idealnie pasują one do mojego stylu.

CHANEL Color Anima

Wpis powstał przy współpracy z marką CHANEL. 

 

  Piękno dla każdego z nas oznacza co innego. Dzisiaj uniwersalne kanony to dla niektórych za mało – aby doświadczyć zachwytu trzeba zaskakiwać. Spojrzeć dalej, otworzyć oczy na to, co inne, czasem zawrócić i przejść tę samą drogę jeszcze raz, aby wyłapać nieoczywistości.

  Gdy marka CHANEL zapytała mnie czy chcę towarzyszyć jej w odkrywaniu nowej perspektywy piękna – i to na południu Francji – naprawdę trudno było mi się zdecydować… taaaa, jasne. To oczywiście tylko kiepski dowcip z mojej strony – potwierdziłam wyjazd nawet bez zerknięcia w kalendarz, jakbym bała się, że w ciągu tych dziesięciu sekund Portos wyczuje okazję i zaszczeka, że skoro ja nie jestem pewna to on jedzie za mnie.

  Dotarłam więc szczęśliwie do słonecznego St. Tropez i przez dwa dni „wraz z rodziną CHANEL” (tak zwykło się podobno mówić, a ja łatwo do tego przywykłam) sprawdzałam jak marka postanowiła zredefiniować piękno. Niektóre elementy, miejsca, wrażenia zostawiam tylko dla siebie – bo wielkie domy mody lubią mieć swoje tajemnice – ale kilka ujęć pozwalam sobie tu przemycić.

  Gdy dotarliśmy do willi położonej na stromym zboczu nieopodal Saint Tropez od razu zorientowałam się, że nie jest to przestrzeń dostępna dla wszystkich. Właściwie to miałam wrażenie, że weszłam do czyjegoś domu. Gdy inni gości zajmowali się robieniem zdjęć ja dreptałam sobie wokół posiadłości, a później przeglądałam książki ułożone idealnie na półkach – „Modernism in Dialogue”, „Surrealism and Beyond” i mnóstwo albumów znanych artystów. „To musiał być dom jakiegoś artysty albo architekta” – uznałam. Dostrzegłam nawet na regale malutkie zdjęcie psa zrobione polaroidem, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie jest to bezosobowa przestrzeń wykreowana na potrzeby oficjalnych wydarzeń.

  Właścicielem posiadłości był aż do śmierci Enrico Navarra – dowiedziałam się później dopytując pana z obsługi, który dyskretnie stał z boku. Chyba nawet się ucieszył, że ktoś chciał poznać historię miejsca, którym na co dzień się opiekował, bo okazał się być bardzo rozmowny. Navarra to znany we Francji kolekcjoner sztuki i współtwórca wielu znanych wystaw. To wyjaśniało dlaczego w ogrodzie znajdowały się zwracające uwagę instalacje (między innymi łuk Bernara Veneta czy doniczka autorstwa Jean-Pierre’a Raynauda). „Ależ niesamowite spotkania musiały się tu odbywać” pomyślałam i sama udałam się na inspirującą rozmowę z trzema nowymi członkiniami zespołu studia makijażu CHANEL.

  Cecile Paravina, Valentina Li i Ammy Drameh to młodziutkie i niezwykle utalentowane kobiety, dla których CHANEL otworzyło swoje drzwi. Wystarczył kwadrans w ich towarzystwie aby zrozumieć jak wiele mają do zaoferowania. Jeśli śledzicie kanały CHANEL z pewnością nie raz natkniecie się na efekty ich pracy. Trzymam kciuki za to kobiece trio, które postanowiło poświęcić swoją karierę redefiniowaniu piękna. „Dziś musi być ono unikalne, a jednocześnie bardziej inkluzywne” – mówią jednym głosem. I oby tak było. Ja ruszam dalej w drogę i zostawiam Was z krótką fotorelacją.

Prosto z lotniska popędziłam wraz z moją polską grupą na lunch. Jak to w Saint Tropez, tuż obok naszego stolika turyści korzystali z uroków plaży, a ja, chociaż na piasku nie wypadało mi się położyć, to cieszyłam się z widoku morza. Jako Sopocianka zawsze czuję się bezpieczniej gdy wiem, w którą stronę woda ;). "No meat this week" czyli moje małe zmiany, których nie traktuję jak wyrzeczenia. // Podobno w Trójmieście pogoda była w tym czasie dokładnie taka sama! :)
Lektura na wieczór. Kolejny dzień miał być poświęcony kolorom – małe przygotowanie na pewno nie zaszkodzi. Co ja tu robię?! 
Gdyby zespół CHANEL wiedział jak bardzo doceniam te ręcznie wypisane kartki… I to co w torebce też! :)
Tego dnia zaopiekowała się mną "CHANEL Make up Artist" czyli Marianna Yurkiewicz. My tu o kolorach, a ja i tak wolę ten zestaw ;). Gdy przychodzisz do knajpy, w której wcześniej jakoś nie chcieli ci zrobić rezerwacji dla pary dorosłych z dwójką małych dzieci :). 
Jedyne zdjęcie makijażu, które znalazłam – był piękny i taki inny niż ten, który sama sobie robię!marynarka – MLE // jedwabny top – Moye // torebka – CHANEL // spodnie – Samsoe&Samsoe // sandały – Ancient Greek Sandals

Wszystkie te rzeczy są w mojej szafie od bardzo dawna, ale tym razem połączyłam je w inny sposób. Skoro wydarzenie miało nas nauczyć zmiany postrzegania piękna, to na siebie też spróbowałam spojrzeć inaczej. "Kochanie, ja tu jestem strasznie zajęta, a jak Tobie poszło usypianie dzieci? :D"Wczesna pobudka i zaraz ruszamy. szorty – 303 Avenue (kolekcja sprzed roku // sandały – Ancient Greek Sandals // top na wiązanych ramiączkach – MLEHistoryczny hotel…… i śniadanie z widokiem. 
W Saint Tropez znajduje się sezonowy butik CHANEL – uczta dla miłośników stylowych wnętrz. Niecała godzina drogi i dotarliśmy do naszej "sekretnej lokalizacji".
Do kogo się wprosiliśmy? Sprawdzam!A to łuk, o którym pisałam wcześniej, czyli fragment ekspozycji autorstwa Bernara Veneta.Jest i pan Navarra. Nie chcę nawet myśleć jak długo trzeba było szukać tak wyjątkowego miejsca z historią…
Moje wybory. A tu już druga część posiadłości, która bardzo przypominała mi te z obrazów Davida Hockeny'a. W środku czekały na nas artystyczne instalacje, które miały pomóc nam zmienić podejście do kolorów. Tego deszczu chyba nikt się nie spodziewał. Czyżby ktoś ciągnął za sobą tę pogodę z Trójmiasta?
aaa tam… trochę kropi. Czekamy na powrót słońca z Jessicą ​A tu poniżej puszczam do Was trochę oko. Zabawiłam się w małego "fashion hunter" – poniżej tylko kilka z wielu pięknych modeli torebek, które miały ze sobą uczestniczki wyjazdu. Szaleństwo :)
Czy to księżyc spadł z nieba? Nie, ale wieczór faktycznie już się zbliża. To co czeka mnie dalej zostanie już pomiędzy mną, a marką CHANEL. 

Dobranoc!

 

Marsz 4 czerwca

Dzisiaj wszystkie drogi prowadzą do Warszawy. Postaram się przytłumić swoje osobiste emocje związane z marszem 4 czerwca i powiem tylko, że obchodzimy dziś Dzień Wolności i Praw Obywatelskich. To dobra okazja aby, się zjednoczyć i pokazać, że potrafimy zawalczyć o wspólne wartości.

Last Month

Artykuł zawiera lokowanie marek Say Hi, Balagan, Bobux i Wydawnictwa Znak. 

 

  Od rana brzmi mi w głowie piosenka zasłyszana w radio. "To był maj, pachniała Saska Kępa szalonym, zielonym bzem…". Co prawda ten, który teraz prawie wchodzi mi przez otwarte okno do mieszkania jest soczyście fioletowy, a nie zielony, ale jego zapach faktycznie potrafi zbałamucić. Gdzieś kiedyś przeczytałam, że maj to taki miesiąc, w którym najmilej się zakochać, bo dla natury to także czas pierwszej miłości. Wszystko jest nowe, świeże i jeszcze nie wiadomo, co się wydarzy. A dziś już wiem, że w maju wydarzyło się aż nadto. Liczba zdjęć chyba to potwierdzi! Zapraszam Was do długiej fotorelacji ze zwykłej/niezwykłej codzienności. 

Aby rozpocząć majowe historie według chronologii, cofam się wspomnieniami do Hiszpanii. To właśnie w pięknej i tajemniczej Andaluzji spędziłam tegoroczną majówkę. Są takie filmy, które wywołują we mnie jakąś dziwną mieszankę emocji – coś jak połączenie tęsknoty za czymś czego się nigdy nie poznało, wzruszenia i jednocześnie ekscytacji, że życie może być tak zaskakujące. No i że tak głęboko w środku każdy z nas marzy o tym samym, aby mimo wszelkim przeciwnościom móc być blisko osób, które kochamy najbardziej. Te filmy to przede wszystkim „Dom dusz”, „Angielski pacjent” i „Pożegnanie z Afryką”. Czy to przypadek, że wszystkie te historie dzieją się w krainach spalonych słońcem, na pustkowiach, gdzie łatwiej jest dostrzec to co najważniejsze? Pewnie nie. Andaluzja to miejsce, które świetnie wpisałoby się jako tło do kolejnej wielkiej epopei. Przez chwilę czułam się tu tak, jakbym sama stała się jej bohaterką. Ale tyczyło się to – na szczęście – tylko widoków i tej magicznej południowej atmosfery. Chciałabym, aby tak zostało jak najdłużej. 1. Dmuchane koła w kształcie koników, tęczowe okularki basenowe i pieluchy do kąpieli – wszystko to wraz z właścicielkami poszło się pluskać do wody. Mogę przez chwilę udawać na tym leżaku bezdzietną pannę ;). Uprzedzając pytania – klapki to Hermes, kosz jest z 303 Avenue, czarna kamizelka to oczywiście MLE, a okulary to Le Specs. // 2. Bujne drzewa oliwkowe, z których powstaje potem pyszna i intensywna w smaku Oliwa. // 

Gdy w kuchni szykuje się paella. 

Manipulacje w postaci buziaków dla mamy, podjudzanie młodszej siostry i symulowanie ucieczki z hotelowego pokoju – a wszystko po to, aby szybciej zaciągnąć rodziców na plażę. Udało się!Ciekawe czy klimat tego wnętrza udałoby się przenieść do mojej sypialni? Może czas na pościel w żywszym kolorze? A może trzeba się po prostu pogodzić z tym, że południowe światło współgra z żywymi kolorami inaczej?1. Moja wymarzona! W piątek wchodzi do sprzedaży, a ja mogę się tylko cieszyć, że już od miesiąca mam ją w szafie! // 2. Śpią! Obydwie! Ale… gdzie jest tata? Czyżby sam padł w trakcie usypiania? Czyżby czekała mnie godzina samotności na tarasie? Uwielbiam być mamą – to najpiękniejsza rola mojego życia ale… niezmienie też uwielbiam ten moment jak moje dzieci śpią ;). // 

Gdy ich torebki są fajniejsze niż moje…

1. Zapach wakacyjnej magii. // 2. Como estas? Estoy bien. Zwłaszcza gdy mam w ręku gorącego churrosa! / 3. Ach te drobne frezy! To surowe, niezabejcowane drewno! Ten kamień w formie progu! Mosiężna kołatka! Wspominałam już, że drzwi kamienic w starych miastach to moja mała obsesja? // 4. Zbieranie muszli to w pewnym sensie wakacyjna medytacja. // Małe waleczne stopy potrzebują dobrego wsparcia. Taki sam model kupiłam też dla naszego przedszkolaka. To już dla nas kolejny sezon z marką BOBUX.  W linku znajdziecie stronę, która pomoże Wam dopasować rozmiar.   1. A ta jest dla Ciebie! // 2. Walka o skarpetki przegrana. Skąd one już wiedzę, że do sandałów się ich nie nosi?! // 

Gdy stół do śniadania jest tak pięknie nakryty, to aż żal coś zamawiać.

1. Gdybym umiała pisać powieści, to moi bohaterowie mieszkaliby właśnie tutaj. // 2. Kolejny rok, kolejny dzień – ten sam kosz (303 avenue). // 

Hola!

Ulubiona forma zwiedzania z dziećmi? Włóczenie się! :)

Ten smak! Chciałabym odtworzyć, ale wiem, że to nie takie proste.

 Obiecałam sobie, że na tym wyjeździe zapomnę o pracy, a jeśli będę robić zdjęcia to tylko z wewnętrznej potrzeby. Tak więc, drugiego dnia skończyło mi się miejsce na karcie w aparacie, a trzeciego icloud w telefonie powiedział, że ma dosyć i chce podwyżkę. Ale to tylko potwierdzenie tego, co wiemy od zawsze. Ekspresja i twórczość potrzebują przestrzeni. 1. Zmiana perspektywy. // 2. Gdy wstaniesz na chwilę od stołu i zostawisz przy nim dzieci. // 3. Dobry filtr na twarz nałożony! // 4. Mam nadzieję, że za ten plasterek łososia przyniesiesz nam szczęście! // 

Gdy właściwie nawet nie podjęłaś takiej decyzji, ale krok po kroku jesteś coraz bliżej wegetarianizmu. 

No i powrót do domu, a w nim masa rzeczy do zrobienia. Zaczynamy od naprawy naszej ogrodowej huśtawki. 

1. Królowa zadowolona. // 2. Wiosna w rozkwicie – wersja słodka. // 3. Wyciągam z szafy ulubione letnie sukienki. Ta przetrwała próbę czasu. // 4. Prace ogrodowe. Zaraz, zaraz, czy ja dobrze widzę? Kto podlał magnolię płynem do robienia baniek?! // I znowu Bobux – z tymi sandałkami się teraz nie rozstajemy. Jeśli zastanawiacie się nad ich zakupem to z kodem 20MLE otrzymacie 20% rabatu na buciki ze sklepu Bobux a z kodu możecie korzystać do 4 czerwca (do końca dnia). Jaki cudowny próbnik kolorystyczny na nasze jesienno-zimowe swetry! A gdzie są próbki szarości, czerni i bieli? ;)Wieczór. Ten czas po kolacji, ale jeszcze przed kąpięlą. Krzątamy się po domu, w dobrych humorach, bo zaraz przyjdzie czas odpoczynku. I już rano! Dziś na sportowo? A może skorzystam z pogody i wskoczę w szorty? Dylematy, na które właściwie nie mam czasu.Następne pytanie! Na zielono czy żółto? Warzywa czy owoce? Ten kto mnie zna wie, że śniadanie dla mnie jest po lewej. Kolejny pojedynek zieleń vs. żółć. Albo raczej: mat vs. błysk. Dziś wybieram to pierwsze, bo dzień jest upalny i zależy mi, aby makijaż wytrzymał do wieczora. Te dwa kremy to produkty od marki SAY HI. Ten żółty daje piękny efekt nawilżenia i nie uczula nawet bardzo wrażliwej skóry (używałam go razem z mężem zimą i z przyjemnością do niego wrócę). Od kilku dni mamy w Sopocie prawdziwe lato i uznałam, że to dobra okazja aby zacząć testować zawartość tego zielonego słoiczka – ma bardzo odświeżający zapach i po jego nałożeniu skóra jest ładnie zmatowiona (ale nie daje uczucia ściągnięcia). Co ważne – substancje w kosmetykach są naturalne i wegańskie, kosmetyki nie są testowane na zwierzętach. Marka nie używa folii przy wysyłce ani żadnego plastiku. Przekazuję Wam kod na zakupy, gdybyście same chciały przetestować te produkty. Wpiszcie MLE20 przy dokonywaniu zakupów, a dostaniecie 20% zniżki (kod jest ważny do końca czerwca).

Naprawdę nie spodziewałam się, że ten model będzie wyglądał na żywo aż tak ładnie! Ja wybrałam rozmiar 37 i jest idealny. Buty są też zaskakująco wygodne – skórka jest delikatna, a obcas dobrze wyprofilowany. Żadnych obtarć przy pierwszym noszeniu. To oczywiście polska marka BALAGAN.

Portos próbuje zasugerować, że chce nagrać swój własny tutorial pod tytułem "make up no make up".
Czerń i granat. Tak czy nie? A co do tych butów, marka BALAGAN przygotowała ponownie kod -20% na cały nieprzeceniony asortyment. Wystarczy podać kod MLE20 (kod ważny do 14 czerwca).Jeśli spytalibyście naszą rodzinę, kto najchętniej wyszukuje książek do czytania na dobranoc, to z całą pewnością wszyscy wskazaliby na mnie. Uwielbiam wracać do tych z mojego dzieciństwa, a jeśli kupuję coś nowego, to bardzo krytycznie się przyglądam. Czy ma ilustracje? Czy jest mądra? Czy dobrze napisana? Czy zaciekawi małe dzieci? Czy jest ładnie wydana? W przypadku tej książki wszystkie odpowiedzi brzmią: TAK.
Być może obiła Wam się już informacja o książce dla dzieci, której autorką jest nie kto inny a Natalie Portman. W jej wydaniu klasyczne historie mają nie tylko ponadczasowe przesłanie, ale też mnóstwo odwołań do współczesności:  zając przechwala się modnym dresem, jedna ze świnek je chińszczyznę zamówioną na wynos, podczas gdy druga dba o planetę, a mysz domowa próbuje wyciągnąć mysz polną na imprezę. Do tego błyskotliwy przekład Michała Rusinka, który już nie raz udowodnił mi, że słowo czytane na głos rządzi się innymi prawami i wymaga specjalnego traktowania. Często mam wrażenie, że niektóre bajki powinni czytać także dorośli. 1. "Noc muzeów" to nasza tradycja. Dziś już trochę robimy miejsca młodszym i po Muzeum Narodowym w Gdańsku uciekamy na randkę. To właśnie tutaj można zobaczyć na żywo słynne dzieło Memlinga "Sąd ostateczny".Prześwitujące body z organzy wygrało plebiscyt na ulubiony strój wieczorowy (jest marki Undresscode, możecie je też znaleźć na Modivo).  1. "Pobożni i cnotliwi" to tytuł wystawy tymczasowej w Muzeum Narodowym w Gdańsku. // 2 i 3. Restauracja "Mielżyński" na terenach starej stoczni gdańskiej. Lubimy tu przychodzić. // 4. "Jak kradniesz mi ten makaron, to chociaż nie ubrudź sobie rękawa!"  // Szparagi. Moja domowa wersja z jajkiem wygląda zdecydowanie mniej szykownie. Miejsce dla gdańszczan szczególne.A tu kulisy pracy, które rzadko pokazuję, bo nie mam wtedy zwykle czasu aby sięgać za telefon. MLE i La Ronde jak każde przedsięwzięcie potrzebują zaangażowania – mamy cudowny zespół i to także dzięki niemu z miesiąca na miesiąc jestem z tych marek coraz bardziej dumna. Sesja produktowa – ubrania potrzebują odpowiednich dodatków, o które dbają nasze stylistki. 
Godziny spędzone w studiu to w naszej pracy standard. (Sukienka Asi po prawej to Arras, a buty są z Zary.)A to sukienka, którą noszę bardzo często (nawet w tym wpisie pojawia się kilkukrotnie). To nasz absolutny bestseller, a ponieważ od zadowolonych Klientek otrzymujemy wiele pozytywnych recenzji to postanowiłyśmy doszyć więcej sztuk. Tutaj możecie się zapisywać. Mała retrospekcja z Warszawy! Cudowny, szalony dzień w super towarzystwie!
Nowa torebka? Nie tym razem ;). W środku znalazłam piękny album o historii najsłynniejszych zapachów. 
 Źródła każdej niemal legendy skrywają jakąś tajemnicę, a miejsca ich narodzin są zazwyczaj trudno dostępne, trochę zagadkowe, owiane swoistą aurą mistycyzmu i zapachem natury i przeszłości. Wiem, że nie zawsze to łatwa sprawa, że nie każda mama może, nie każda chce. Gdy przyszłe mamy pytają mnie o karmienie piersią to szczerze odpowiadam – warto próbować. Od dawna wiemy, że naturalny pokarm jest dla dziecka najzdrowszy, ale czy wiedziałyście, że naturalne karmienie to także wymierne korzyści zdrowotne dla kobiet? Tutaj znajdziecie naukowe potwierdzenieMorele. Nie każdemu smakują, ale ja je uwielbiam. Przypominają mi trochę owocowe wersje pączków – to pewnie dlatego. W tej szklanej wazie wyglądają jak dzieło sztuki – zresztą ta waza (czy może raczej patera?) to naczynie, w którym wszystko wygląda ładnie. Proste linie, gładkie zatopione obrzeże i wysokiej jakości przejrzyste szkło pasuje zarówno do nowoczesnej, jak i klasycznej zastawy.To tylko kilka kadrów z wielu w moim telefonie, które powstały przy okazji pieczenia słynnego morelowego ciasta. Gdy po raz pierwszy dzieliłam się z Wami tym przepisem tutaj, to żadne małe rączki jeszcze mi nie pomagały więc czas przygotowania był szybszy :D. Pomoc to sprawa drugorzędna – mamy tu kolejkę do oblizywania łyżki wymazanej w roztopionej białej czekoladzie…… dokładnie tej tabliczki.

BANALNE CIASTO JOGURTOWE Z MORELAMI

(lub innymi owocami, jak kto lubi)

Skład:

(forma o wymiarach 20 na 30 cm, można użyć okrągłej)

3 jajka

200 g mąki pszennej

150 g cukru pudru

120 ml oleju roślinnego

1 mały jogurt naturalny

1 tabliczka białej czekolady

1/2 kg moreli

skórka z 1 cytryny

1 łyżeczka proszku do pieczenia

1 łyżeczka naturalnego aromatu z wanilii 

A oto jak to zrobić: 

1. Morele dokładnie myjemy, kroimy w połówki i usuwamy pestki. 2. Jajka z cukrem pudrem ubijamy na puszystą masę. 3. Do małego rondelka dodajemy łyżkę oleju i na małym gazie rozpuszczamy białą czekoladę (nie chce mi się tego robić w kąpieli wodnej, więc garnuszek trzymam na ogniu dosłownie kilkanaście sekund, potem stawiam obok – delikatne ciepło sprawi, że czekolada się rozpuści ale nie przypali).
4. Do jajek i cukru dodaję jogurt, aromat waniliowy, skórkę z cytryny i pozostały olej, dokładnie mieszam. Wsypuję powoli mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia. Dodaję rozpouszczoną czekoladę. Po połączeniu wszystkich składników, włączam piekarnik na 180 stopni. Formę wykładam papierem do pieczenia. Lubię gdy w cieście jest dużo owoców, więc wykładam nimi najpierw spód blachy (tak aby się nie stykały), zalewam ciastem i dodaję resztę (zawsze przekrojoną częścią moreli do góry, w przeciwnym razie w trakcie pieczenia sok pójdzie w dół i może za bardzo rozwodnić ciasto). Pieczemy ok. 40-45 minut (do momentu, aż pośrodku będzie lekko ścięte). Jeśli zobaczycie, że ciasto za bardzo przypieka się od góry, to zmniejszcie temperaturę to 150 stopni. Przed podaniem posypujemy cukrem pudrem.

Zarówno waza z wcześniejszego zdjęcia z morelami, jak i szklana patera z kloszem są z kolekcji Glamour KROSNO. Zostały wykonane z dbałością o każdy detal przez najbardziej doświadczonych hutników. Nasze ciasto nie jest może zbyt zjawiskowe ani eleganckie, ale przy takim anturażu nawet ono przezentuje się dostojnie. Bardzo się cieszę, że w Polsce produkowane są tak świetnie gatunkowo rzeczy i z przyjemmnością polecam produkty od KROSNO. Z kodem KASIA 20 dostaniecie rabat na zakupy w sklepie krosno.com.pl (jest aktywny do 10 czerwca).Pierwsze plażowanie za nami. Musimy znaleźć jakiś sposób, aby częściej móc tu przychodzić. Biała lniana koszula i dżinsy. Ale jestem nudna. Znam doskonale wszystkie te wymówki pod tytułem „nie mam kiedy czytać”. Ba! Sama dopisuję do tej długiej listy nowe pozycje. A jednocześnie wiem doskonale, że jeśli trafię na coś genialnego, to zyskam nagle magiczne moce (a może po prostu odpowiedni stopień motywacji) i niespostrzeżenie, to tu, to tam, jakoś tak wyjdzie, że 250 stron pyknę w jeden wieczór. Czy następnego dnia zasypiam na stojąco robiąc poranny makijaż? Być może. Ale czasem warto zarwać noc, aby dać się porwać epopei noblisty. „Noce zarazy” opowiada o dwoistości ludzkiej natury, o tym, do czego doprowadza utracona wolność, o tym jak groźne jest nadużywanie władzy i ograniczanie praw, o propagandzie i strachu, który ją karmi. I chociaż „Noce zarazy” można by po prostu uznać za świetny kryminał o fikcyjnej wyspie Imperium Osmańskiego, na której wybucha epidemia dżumy, to ciężko nie dostrzec, że literacki świat Orhana Pamuka stawia przede mną aż nazbyt aktualne pytania i każe sądzić, że to tak naprawdę współczesna powieść o nas samych.
Sprawdzony sposób na to, aby namówić dzieci na spacer? Wystarczy powiedzieć, że to jest ten moment, kiedy trzeba posprzątać pokój…… i oporny przedszkolak sam rzuca się do ucieczki.Biuro marzeń! Co prawda tylko przez krótki czas, ale i tak było miło! W maju MLE przeniosło się do niesamowitej przestrzeni stworzonej przy udziale @comune.obj czyli @thegoodliving.co i @lexavala. Wrzeszczańska Willa Putkamerów zyskała świeżego ducha, bo w mieszkaniu na parterze, stworzono pop-up z meblami marki @thegoodliving.co oraz z pracami zaprzyjaźnionych artystów. The Good Living&Co powstała w Chojnicach a Lexavala w Nowym Sączu. O ich działałności napisał nawet Vogue Living! "Właściciele marek są jednocześnie głównymi projektantami a ich wspólną cechą jest między innymi zamiłowanie do tworzenia w metalu, przywiązanie do perfekcjonizmu oraz funkcjonalizm. Flagowym modelem marki Lexavala jest lampa Oblivion w kształcie prostopadłościanu, w której zastosowana technologia pozwala. 98% odwzorować naturalne światło. Marka The Good Living natomiast bardzo lubuje się w metalu – z czarnej polerowanej stali uzyskują srebrne komody i krzesła, z falujących prętów – kute parawany. Zimny metal chętnie łączą z tapicerowanymi walcami. Meble projektantki – Moniki Szyca-Thomas to abstrakcyjne obiekty, geometryczne formy zmieniające wnętrze w plastyczną kompozycję."Dostawa świeżego bzu i biurko "marzenie". No i sukienka Alken od MLE.A tu przestrzeń zespołu MLE od kuchni. Tworzenie treści i zdjęć na bloga i mój Instagram to zwykle praca z domu, w pojedynkę, z aparatem w dłoni, albo z dziećmi biegającymi wokół nóg. Ale gdy chodzi o MLE i La Ronde to czasem mam wrażenie, że w 10 minut z kury domowej muszę zmienić się w bohaterkę filmu "Diabeł ubiera się u Prady". I chyba lubię te kontrasty. Co robią koleżanki z pracy, gdy masz zły humor? Traktują to jako wymówkę, aby kupować słodycze! Z najbliższymi chcemy się dzielić tylko tym, co najlepsze. Jeśli chciałabyś pokazać mamie coś nowego, albo jeśli Twoja córka poszukuje swojego stylu i chcesz jej w tym pomóc, to dziś jest najlepsza okazja, aby powiedzieć najbliższym kobietom o MLE. Uczciłyśmy hucznie Dzień Mamy i z tej okazji po raz pierwszy ruszamy z promocją dla tych z Was, które do tej pory do nas nie zaglądały. Dla wszystkich nowych użytkowniczek mamy kod „MLEMAMA” na -25%. Dla mam, córek i każdej kobiety, która wierzy w to, że idealne ubrania naprawdę istnieją. Z kodu możecie korzystać jeszcze dzisiaj (1 czerwca) do końca dnia. A tuż obok biura – sala balowa! Stary Wrzeszcz kryje w sobie piękne tajemnice. 
Nie wiem czy ze mną jest coś nie tak (to znaczy „coś nie tak” jest na pewno, ale czy w tej kwestii to „nie tak” jest dużo silniejsze niż u innych?) ale Dzień Mamy to dla mnie od dawna huśtawka emocji i to nie zawsze tych łatwych. Mam ogromne szczęście, że wychowywała mnie (i chyba nadal trochę wychowuje gdy trzeba) najkochańsza mama na świecie, a i moja relacja z córkami jest taka o jakiej zawsze marzyłam (nawet jeśli nie zawsze jest idealna). A mimo tego wszystkie wzruszenia na przedszkolnych przesłodkich przedstawieniach podszyte są jakimś niewypowiedzianym żalem, że czas ucieka tak szybko. Że przed chwilą to ja robiłam laurki dla mamy, a dziś to ja je dostaje. Za to moja mama musi czekać na Dzień Babci aby dostać swoje. Że tak niepostrzeżenie to wszystko płynie, a to co wydaje się niezmienne jest w gruncie rzeczy tak kruche. Zalatana ale szczęśliwa!A tu już moje cztery kąty – wciąż w fazie remontu, ale już coraz bliżej końca. Jak to mawiają fachowcy "nie obiecuję, ale do Wigilii powinniśmy skończyć".  

Zaległe prace domowe to mój stary sposób na to, aby chociaż na chwilę odzyskać spokój. Mieliśmy zostawić to piłowanie i wiercenie na weekend, ale zmieniono nam plany. Wiem, że nie zaglądacie tutaj po to, aby czytać o cudzych problemach, a ja szukam wsparcia wśród najbliższych – nie w internecie. Dlatego zamiast użalać się nad sobą powiem tylko, że bardzo dziękuję za Wasze życzliwe słowa – gdy ma się wrażenie, że cały aparat państwa próbuje zniszczyć ukochaną ci osobę docenia się każde wsparcie. Mam nadzieję, że w niedzielę w Warszawie spotkam wiele z Was, a tymczasem cieszę się, że mogłyśmy spędzić tutaj razem kilka miłych chwil. Niech ten nadchodzący czerwiec będzie dla Was dobry!