Last Month

   Sen nocy letniej w moim przypadku jest krótki i przerywany. W szekspirowskiej sztuce o tym tytule, w której łączą się dwa światy – ludzki i baśniowy – nie wspomniano słowem o mamach (ani o tatusiach!) wstających na okrągło do maluchów, a przecież byłyby idealnymi postaciami w takiej historii! Bo kto lepiej (i częściej) dostrzega magię nocy? Świat śpi, a my snujemy się po pokojach świadome, a jednocześnie nie do końca przebudzone – zupełnie jak zaczarowane.

   Co noc wydaje mi się, że cały ten taniec z bobasem na rękach przy świetle księżyca wijącym się po ścianach, jest jak prolog do jakiejś fantastycznej powieści. Przy piątej pobudce przypominamy już prawdziwe zjawy z baśni, witamy się z jutrzenką i żegnamy z nocą – bo nawet jeśli uda nam się na chwilę zasnąć, to czar zaraz pryśnie. Chrabąszcze zakończą swój koncert i zastąpią je świergoczące ptaki. Zacznie się kolejny dzień lata. 

   Czerwiec był szalony, piękny, zaskakujący i trochę odurzający. No i bezsenny. Zapraszam na długą fotorelację z ostatnich tygodni. 

Mój zbiór książek na czerwiec (i lipiec… i sierpień… i do września też ich pewnie starczy sądząc po moim tempie czytania w ostatnim czasie).1. Zjawa z szekspirowskiej sztuki w całej okazałości. Kawa zdejmie z niej zły urok. // 2. Dobre i naturalne. Ten zapach to dla mnie najprzyjemniejszy budzik. // 3. Nigdy czarna, zawsze z mlekiem. // 4. Kawa, którą teraz pijam ma lekki smak migdałów i czekolady. Przepyszna. // 

   Kawa Wild Hill Coffee to organiczna odpowiedź dla wymagających. Stu procentowa Arabica z europejskim certyfikatem ekologicznym, uprawiana jest na zboczach andyjskiej góry La Jacoba. Trzy pasma północnych And zbiegają się w kolumbijskim regionie Nariño, który zachwyca żyznymi glebami, idealnymi do uprawy arabiki. Dziś region ten przoduje w innowacjach i jest wzorem dla innych plantacji kawy organicznej. Kawa z La Jacoba uznawana jest przez międzynarodowych ekspertów za wysokiej jakości kawę "speciality". 

Jak myślicie, czyja to podobizna? ;)

Domowa focaccia z oliwkami, rozmarynem i pieczonym czosnkiem. Czy może być coś lepszego na letni piknik? Przepis jest banalnie prosty i znajdziecie go tutajZosia już do nas pędzi ze swoim koszykiem piknikowym pełnym domowych pyszności. I deszcz jej niestraszny!1. Sezon otwarty! // 2. Zupa z żółwia (a żółw z groszku ;)). // 3. Na poprawę poniedziałkowego humoru – kolor nadziei. // 4. Koszyk, w którym zmieści się wszystko i jeszcze więcej. // Przypominam o kodzie KASIAC30 do DUKA, który da Wam rabat w wysokości 100 zł za wydane 300 zł. Kod nie łączy się z innymi promocjami, ale za to ilość użyć jest nielimitowana. Możecie z niego korzystać do końca tego weekendu (a dokładniej do 4 lipca do 8:59). Zakład dziewiarski właśnie dał znać, że ma wolne moce przerobowe. To znaczy, że możemy ruszyć z produkcją tego zielonego swetra :). W sobotę przedsprzedaż – a wysyłka już w przyszłym tygodniu. Śledźcie MLE.Zawody jeździeckie w świecie Duplo.1. Dżinsy dzwony – póki co mierzę, ale z domu jeszcze w nich nie wychodzę ;). // 2. Pierwszy lot w tym roku. I dla niej i dla mnie ;). // 3. Londyńska pogoda w Paryżu. // 4. Bonjour! // Ach te paryskie dachy. Nie do podrobienia.
1. Jeden z lepszych dni. // 2. "Chyba się umówiły z tymi strojami…" // 3. Gotowi do kibicowania. // 4. Dzięki pogodzie mogłam się poczuć jak w moim Trójmieście. //Spóźnimy się! A tutaj nikt nie będzie na nas czekał! (Koszula Gosi jest z 303 Avenue, moje szorty to Victoria Beckham sprzed lat, koszula – Seaside Tones, torebka – Prada.)1. Koronkowa robota. // 2. Uwielbiam na nich patrzeć. // 3. "Mamo, ja ładniej rysuję" czyli muzeum Picassa. // 4. Idziemy świętować zwycięstwo Igi! // A nad nami grzmoty i burza. Kto na zdjęciu znajdzie zwyciężczynię?Open bar. 

J’ai deux amours: mon pays et Paris.

1. Upragnione słońce nad paryskim niebem. // 2. Śniadanie w "The Season". To sieciówka, ale naprawdę świetna! // 3. Ale powitanie! W końcu nie widziały się od śniadania! ;). // 4. // Te wapienne mury, ta pozłacana mała klameczka, cienkie profile okien i wytarte kamienne płytki – poproszę zapakować i wysłać do Sopotu. Francuska wersja naszego warszawskiego Charlotte. ;)"Mamo, ale przecież ty masz swoje awokado?"
"No kids no fun" mawiają więc wzięliśmy jeszcze jedno od Zosi ;). Paryż z dziewięciolatką, trzylatką i dziesięciomiesięcznym bobasem wyszedł znakomicie. Pociechy najlepiej oswajać ze sztuką już od najmłodszych lat. Więcej na ten temat wspominałam między innymi w tym wpisie. 1. Wymarzony stolik do nowej kuchni. Niestety nie na sprzedaż (no i do podręcznego się zmieści ;)). // 2. "Mirror check" w windzie do mnie nie pasuje. Ale w cukierni już jak najbardziej. // 3. Różane, cytrynowe, jagodowe, czekoladowe, migdałowe… do wyboru, do koloru. // 4. Maria Teresa uwieczniona przez Picassa.Niby romantycznie, ale jak zna się więcej szczegółów… // Mam nadzieję, że nie będzie Państwu przeszkadzać nasze towarzystwo. Cafe Charlot. Czyli Karol. Nie Karolina. Z radością stwierdzam, że trójmiejskie place zabaw nie ustępują tym w Paryżu. 
Pakujemy skarby i ruszamy do najważniejszego celu podróży.Jeszcze ten widok na pożegnanie. Zawsze przychodziłam tutaj rano i wtedy atmosfera jest magiczna. Niestety w środku dnia nie było już tak miło. Po haussmanowskich kamienicach przyszedł czas na… Marvela. Disneyland w Paryżu kończy trzydzieści lat. 

Odwiedzając Disneyland jako mama mam parę nowych spostrzeżeń: 1. Kaczor Donald mimo skończonych w tym roku 88 lat nadal świetnie się trzyma. 2. Nieważne czy masz 5, 10, 20 czy 35 lat – po przekroczeniu wejścia każdy jest znów dzieckiem. 3. Układanie włosów jest bez sensu i lepiej wybrać ciemny strój – dobrze komponuje się z naleśnikami i nutellą. 4. No i aplikacja na telefon – kolejny raz przekonałam się, że bez niej byłoby ciężko.

Najszczęśliwsza myszka na świecie.A to nasza ukochana atrakcja w całym parku! Ktoś był?
Kto widzi na tym zdjęciu bohatera „procesu dekady”?Podróż drogą mleczną razem z Piotrusiem Panem? Zawsze!Co za szkoda, że nie będziesz tego pamiętać :). … i powrót do rzeczywistości. Od samego rana zdjęcia, przeglądanie próbek, upinanie szpilek, klawiatura komputera i… kochane współpracowniczki :).1. Tak wygląda każdy czwartek. Zdjęcia produktowe robimy z Asią same – jednym z naszych głównych założeń jest to, aby minimalizować koszty, które nie wpływają na jakość ubrania. Kupując w MLE nie płacicie za prowadzenie drogiego butiku, topmodelki w kampanii czy rozkładówki w magazynach. // 2. Nawet nie chcę myśleć jaki musi być gorący. // 3. w dniu przesilenia wiosenno-letniego. Najkrótsza noc w roku wymaga odpowiedniej oprawy. // 4. Gdzie turyści? Ta sukienka pojawi się w MLE Collection już jutro, więc koniecznie zaglądajcie na stronę. Portosa wyjątkowo zmęczyły te zdjęcia. Ile można?1. W poszukiwaniu kamienia na blat kuchenny ;).  // 2. Dzieciństwo. // 3. Ostatnia sobota. Zaledwie pół godziny drogi od Sopotu. Pierwsze kroki na rozgrzanym od słońca piasku. Dywagacje na temat morskiej kąpieli ("jak Ty wskoczysz, to ja też"). Ambitne plany przeczytania chociaż kilku stron książki, gdy oni będą uczyć się puszczać kaczki. Chciałabym zapakować te wszystkie wspomnienia do swojego wiklinowego kosza, żeby były na później (tak jak zrobiłam to z kukurydzianymi flipsami). // 4. Tu miała być reklama karmy Portosa, ale nim zabrałam się za zdjęcia okazało się, że Portos opróżnił już zawartość worka. // Dostawa. O Farminie pisałam już kiedyś w tym wpisieNa stronie Farmina możecie skorzystać z konsultacji żywieniowej i doradzić się w sprawie karmy dla naszego pupila (zarówno dla psa jak i kota). Portos ma dość wybredny żołądek, ale karma dyniowa z dzikiem mu pasuje :). Z kodem 30MLH22 otrzymacie, aż 30% zniżki na wszystkie produkty. Kod jest ważny do końca lipca. 1. Niby nie do końca lubię się z kolorami, ale w tym swetrze się zakochałam. // 2. Dla każdego ciapka i mruczka, wszyscy się najedzą. // 3. Morze stokrotek. // 4. Z ziemniakami, z koperkiem i łososiem. Domowa zupa rybna. // Czasem wydaje mi się, że może mam za dużo koszy…1. Były też chłodniejsze czerwcowe dni, ale z każdego intensywnie korzystałyśmy. // 2 i 3. Tata załatwił ;). // 4. Już kwitnie. I jak co roku jestem zaskoczona, że "to już?!" // Czymże byłoby Last Month bez zdjęcia niezbyt ładnej zupy? Królowa jarzynowa. Nic nie znaczące zdjęcia zrobione w pewien pochmurny dzień.Majestatyczny Grand Hotel. Agatha Christie mogłaby tam znaleźć jakieś inspiracje do powieści…1 i 3. Na plaży wolicie czytać czy pluskać się w wodzie? // 2. Oj tam oj tam. Trochę truskawek na białej pościeli. // 3. Jak kąpiel słoneczna to tylko z książką. // 4. Ten top znajdziecie tutaj. // 

33 piętro w Olivia Center – zawsze chętnie tutaj wracamy. 

1. Risotto a la "Oskar z ulicy Sezamkowej". // 2. Park w mieście. Ich nigdy za mało. // 3. Jakoś tak boli oglądanie tego albumu w deszczowy poniedziałek po długim weekendzie. Najpiękniejsze hotele w Europie w jednym miejscu od wydawnictwa Taschen. // 4. Moja interpretacja obrazu Vermeer'a "Dziewczyna z perłą". Jak wyszło?  // Gdy ruszasz na krótki wyjazd i jesteś spakowana to dodaj do walizki jeszcze białą koszulę i t-shirt. Gdziekolwiek nie jadę to te dwie rzeczy zawsze mnie ratują.I krem z filtrem też pakuję, nawet jeśli nic nie wskazuje na to, że będzie można się opalać. Jeśli do tej pory nie zaopatrzyłyście się w krem z filtrem to mam dla Was jeszcze jedną opcję, która testowałam na wyjeździe. Lekki krem ochronny z filtrem SPF 50 od Senelle zapewniają bardzo wysoką ochronę przed UVA i UVB, światłem niebieskim HEV, oraz światłem podczerwonym IR, do tego daje efekt długotrwałego nawilżenia, odżywienia i wygładzenia. Cała formuła jest wegańska. Z kodem MLE otrzymacie 15% rabatu na zakupy w Senelle do końca lipca (cena regularna to 129 złotych).Ten rozanielony wzrok mówi właśnie "papa" wszystkim nowym posłonecznym przebarwieniom. 1. Słodki zapach rozpływający się w słońcu. // 2. i 3. Ja już od dawna nie walczę z piaskiem na ręczniku… // 4. Tak gorąco, że pora uciekać… // Najlepsze, najtrwalsze, najprzyjemniejsze bodziaki (i nie tylko). Ubranka dla dzieci od Body Organic Zoo są naprawdę trudno dostępne (wiem, bo gdy szykowałam wyprawkę dla młodszej córeczki musiałam się zadowolić piżamką pod tej starszej – w sklepach wszystko było wyprzedane). A w Happy Go Lucky znalazłam teraz i bodziaki i piżamki, a nawet spodenki. Mleko? A może czekolada? Ten ze zdjęcia powyżej naprawdę sporo przeszedł, a wygląda jak nowy.  Mamo, chciałabyś mieć opaleniznę na brzuchu w kształcie niemowlaka?

Naprawdę ktoś dotrwał do końca? Bo ja ledwo… Żartuję! Dziękuję Wam wszystkim i każdej z osobna za odwiedziny w tym czasie – mam nadzieję, że wypoczywacie i weszłyście tu z nudów! :)

 

*  *  *  

 

 

Last Month

   W pośpiechu próbuję włożyć klucz do furtki i oczywiście nie trafiam za pierwszym razem – jak zawsze, gdy na szyję spadają mi wielkie krople deszczu i chcę jak najprędzej wejść do domu. Udało nam się z Portosem uciec przed pierwszymi piorunami – obserwowaliśmy je już przez okno, licząc sekundy do grzmotów, jak wtedy gdy byłam małym dzieckiem. 

   Jest maj, a to oznacza długie dni i krótkie noce, ale dziś nad Sopotem zawisły tak gęste chmury, że poranną kawę piłam w półmroku. Cieszyłam się więc, że zamiast latać po mieście, mogłam pisać dla Was ten wpis, a błyski na niebie obserwować z kanapy. Idealne warunki do przywoływania retrospekcji! A miałam co wspominać, więc z przyjemnością zapraszam Was do obejrzenia kadrów mojej majowej codzienności. 

Pierwsze nocowanie kuzynki, a więc baza też musiała być taka jak nigdy wcześniej. 1. Nowe mydło do łazienki i coś do poczytania. // 2. Wystarczy kilka stron i emocji starczy do końca dnia. // 3. Domowa porcja lodów i ulubione smaki – słony karmel, mascarpone z malinami, tarta cytrynowa z kruszynką. // 4. Paski wciąż modne? Wedlug mnie – zawsze! Warto jednak co parę sezonów trochę się nimi pobawić. // Pani Zającowa z ręcznie wyhaftowaną buzią. Szykujemy się do snu i ścielimy wszystkie trzy łóżka. Do tego najmniejszego wkładam czterowarstwową, muślinową pościel od Sei Mia.A kuku! Mama próbuje niepostrzeżenie przemycić lody do łóżka, ale ktoś się rozbudził i przerwał moje łakomstwo. 1. Wzór o nazwie Lila. Z każdym praniem ta kołderka jest coraz przyjemniejsza. // 2. i 3. Chyba jednak będę musiała się podzielić… // 4. Wiszące gołąbeczki znajdziecie tutaj i tutajPiżama od Carry. Na długie burzowe wieczory, takie jak dziś.  W tym miesiącu do mojej biblioteki dołączyły dwie książki Magdaleny Łucyan, o której mogłyście przeczytać w tym wpisie1. Moja trzyletnia córka była zachwycona tym kolorem na moich paznokciach, ale ja chyba wolę neutralną wersję. // 2. Fasada Hotelu Europejskiego na Krakowskim Przedmieściu. // 3. Wódka na widelcu czyli wieczór w stolicy pełen wrażeń. // 4. Lustro Życzeń? Nie – to wnętrze restauracji Park Cafe w Konstancinie. // Gdy ulubiony flakon perfum zaczyna się kończyć i w związku z tym coraz rzadziej go używasz, bo chcesz go "oszczędzać".1. Hotel Bristol i takie osobiste elementy w biblioteczce. // 2. Spacer o zachodzie słońca. // 3. i 4. Ściany i widok z okna w Bristolu. Zawsze miło tu wracać. // Jak myślicie, który kolor tej sukienki sprzedaje się najlepiej? Ja zostawiłam sobie wersję ecru i pistację. Jemy obiad, a na ścianie takie cuda (Park Cafe).Z początku nie byłam przekonana do "eskalopków a'la Toklas", ale teraz wiem, że wrócę tutaj przede wszystkim dla tego dania! No i jeszcze dla leniwych na słodko. No i truskawek w zabajone. Zapas białej czekolady i pysznego pieczywa zrobiony! (sukienka również od Carry)1. Warszawa to dla mnie zawsze bardzo intensywny czas, który chcę wycisnąć jak cytrynę. Tym razem była to sesja dla MLE, pasmo spotkań, no i dzieci do podziałki z mężem. W Charlotte przy Placy Trzech Krzyży korzystałyśmy z ostatnich minut luzu, aby dobrze nastroić umysły na długi dzień. // 3. Ktoś tu zgłodniał i chce do mamy! Gdzieś w międzyczasie zgubiłyśmy bucika i nie możemy go odnaleźć. // 4. Kawowy raj. // Ups… zguba znaleziona. Wystarczy, że mama wstała. Szarlotka w wersji alternatywnej. Palce lizać!Ojeeej… Uber odmówił przyjazdu więc zostajemy do wieczora!Mój mały kącik florysty, który budzi mnie każdego dnia. 1. Showroom MLE Collection w nowej sopockiej lokalizacji! Byłyście już? // 2. Zestaw porannego fotografa. // 3. Dla tych co tak jak ja kochają "połówki" i nie tylko. Ja w końcu dorwałam 36,5 a baletki pochodzą od marki polskiej Sept. // 4. Miło poczytać. // Że też ja już wyszłam za mąż ;). Trzymam ją jednak na naszą rocznicę – jeszcze nie wiem czy będziemy ją hucznie obchodzić, ale pomarzyć można! 1. Raz, dwa, trzy… nie zdążyłam zrobić zdjęcia, a już połowy nie ma. // 2. Taka piekna ta koszula, ale jakość jednak bardzo "sieciówkowa". // 3. To krzesełko przywędrowało z Gdańska, jednakże wiele modeli zastąpiły już nowe. To wnętrze wyjątkowego miejsca – Showroom Iconic Design powrócił i możecie go teraz odwiedzić w Sopocie. // 4. Wycinanki. Matisse wiedział co będzie modne. // Kolekcja MLE Collection w otoczeniu perełek wzornictwa. Więcej informacji znajdziecie w tym wpisie. 1. Tokio czy Sopot? // 2. Nadchodzi wszechobecna biel, ale w zimniejsze dni niezawodny beżowy trencz również się przyda. // 3. Może chociaż tę drewnianą podstawkę bym przygarnęła? // Powoli, ale do przodu. Mam nadzieję, że choinkę będziemy ubierać już tutaj. // Remont trwa w najlepsze i z całą pewnością nie skończy się w planowanym terminie. Za to wymarzony ekspres dotarł zgodnie z planem ;). Chciałam poczekać aż będę miała gdzie go postawić, ale nie mogliśmy się powstrzymać i od razu go rozpakowaliśmy.Burza za oknem. 1. Mój model to Eletta od Delonghi. // 2. Na moim stories pojawiło się dziś "mini Q&A" ale było od Was tyle pytań, że chyba trzeba będzie to powtórzyć. // 3. Mój ulubiony kubek w ostatnim czasie. // 4. Miłe zaskoczenie, czyli pierwsze polskie wydanie Vogue Living.  // Jak jest moja "perfetto"? Dużo idealnie spienionego mleka i aksamitne espresso. Ja bym to nazwała "cafe cappulatte". Jeśli jednak nie mogłabym się zdecydować i musiałabym wybrać inną ulubioną kawę, to mam do wyboru jeszcze czterdzieści innych rodzajów kaw, które mogę przygotować w ekspresie Eletta Explore od DeLonghi . Posiada on również system spieniania mleka na zimno (idealna funkcja do kaw mrożonych).

Istnieje również możliwość przygotowania kawy na wynos. Wystarczy przygotować kawę do ulubionego kubka i można zabrać go ze sobą na miasto. Menu jest bardzo intuicyjne i proste w obsłudze, w polskim języku. A smak kawy jak z ulubionej kawiarni…1. Korzystamy z tego, że ekspres robi espresso w kilka sekund i robimy tiramisu. // 2. Raz, dwa, trzy – wszystkie ręce na pokład! Kawa dla całego zespołu przed pracowitym dniem. Od lewej mamy: cappuccino, latte machiato i ice flat white. // 3. "Mamo, kiedy Ty byłaś na wakacjach beze mnie?" // 4. Przepis na tiramisu znajdziecie tutaj, ale uprzedzam, że teraz robiłam bardziej "na oko" ;).// 33 piętro i nasze ulubione miejsce na specjalne okazje, czyli Treinta Y Tres. 1. A tych specjalnych okazji w maju było naprawdę sporo. // 2. Pewnie był dobry. Ja się nie załapałam ;). // 3. To był maj… // 4. U taty wygodniej. //Z tęsknoty za Wenecją. Jeśli nie znacie jeszcze wydawnictwa Próby to czas to nadgonić.1. I jak to zrobić żeby nie musieć nikogo częstować? // 2. Najzgrabniejsza modelka na świecie w sukience, która już jutro pojawi się w MLE. W tym roku na Waszą prośbę pojawia się w czerni. // 3. Tort na część Henia. Sto lat! // 4. "Mama i tata niedługo wrócą." // Wyrywanie zębów drewnianymi obcęgami, mierzenie ciśnienia przy pomocy papieru toaletowego i ciągłe podjadanie pasty do zębów – tak z grubsza wyglądały nasze przygotowania do pierwszej wizyty u dentysty. Gdyby nie posiłki w formie książeczki autorstwa dr Pauliny Kosiniak-Kamysz (i to nie jest zbieżność nazwisk ;)) ta pierwsza wizyta pewnie nie poszłaby tak gładko. "Zajączek u dentysty" pomaga dzieciom – a właściwie to rodzicom – oswoić się z różnymi stomatologicznymi tematami ;).  
Przygodę z lekarzem dentystą oraz gabinetem dziecko zaczyna już w domu, w którym czuje się najbezpieczniej na świecie. 
Autorką ilustracji była Gabriela Cichowska, której prace możecie już kojarzyć z książki "Urodziny misia".  Książeczka jest w tym momencie w przedsprzedaży. A tutaj znajdziecie bezpłatny poradnik o tym, jak dbać o higienę jamy ustnej swoich dzieci. 

Tak, tak, tak. Dobrze widzicie. To drewniana szczęka.

1. Biała sukienka, dwójka małych dzieci i restauracja. Idealne połączenie! Sukienkę znajdziecie tutaj. // 2. Zabawki dla większych chłopców. // 3. i 4. Miło tu wracać! // Znany widok z innej perspektywy.Wiem, że szampony w kostce wyglądają niepozornie, ale ja już czwarty raz wracam do tej kokosowej wersji od Herbs&Hydro. Włosy po użyciu tego szamponu pięknie sie układają i zdecydowanie mniej plączą. No i to podobno jedno z najbardziej ekologicznych rozwiązań. Z kodem herbshydro otrzymacie aż 20% rabatu na swoje zamówienie w Herbs&Hydro (kod działa do 7 czerwca). Kokosowy! Kokosowy! Zamówcie ten kokosowy! :)1. Nic się z nimi nie dało zrobić, a na fryzjera było za późno. // 2. Kiedyś to były metki! Uprzedzając Wasze pytania – koszula wisi w mojej szafie już dobrą dekadę. // 3. Gdy z mężem nie macie zbyt częstych okazji do wyjść więc "biforek" robicie między kuchnią a salonem. // 4. Kojarzycie ścieżkę dźwiękową z filmu "Szczęki"? W każdym razie grzywka odświeżona. // Zdjęcie pod tytułem "Chcę umyć okno, a ty jak zwykle przeszkadzasz". 
Pierwsza z dołu (kolor 818) i druga od góry (kolor 832) to moi faworyci! Dzień Mamy, czyli okazja w której czuję się bardzo spełnioną kobietą. A ja czekam jeszcze na "Apetyt na Paryż".Brak koloru to temat, który ostatnio często pojawia się w komentarzach na moich kanałach. Na przekór udowadniam, że mam przecież jeden kolorowy sweter w szafie! :)
Coś słodkiego, chrupiącego i niebywale smacznego… Tym razem to nie Charlotte w Warszawie ale nasza lokalna La Bagatela (mająca u nas ksywkę "La Bagieta") na dworcu w Sopocie. 
Prawie jak niebo nad Paryżem. No dobrze. Wcale nie "prawie". Moje miasto to najpiękniejsze miejsce na świecie. Zwłaszcza gdy po burzy przychodzi taki piękny zachód. Dobranoc!

*  *  *

 

 

Cztery sylwetki współczesnych kobiet. Chciałabym, aby to one były wzorem dla moich córek.

   Mężczyźni mają łatwiej. W wielu wymiarach. Także we wskazywaniu swoich idoli i wzorów. Do wyboru jest multum zawodów i specjalności, a skutki uboczne tej czy innej drogi życiowej z reguły się mężczyznom zapomina. Przecież nie możemy krytykować astronauty, który siedzi pół roku na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, za to że zostawił żonę samą z dzieciakami na cały ten czas (rodzina powinna być przecież dumna, bo robi bardzo istotne rzeczy). Co ważne, wzory te są w miarę uniwersalne dla wszystkich. Okej, nie każdy chce być astronautą, żołnierzem – bohaterem, czy przywódcą swojego państwa. Ale w zasadzie każdy akceptuje, że są to wielkie osiągnięcia.

   Z kobietami jest inaczej. To truizm, ale warty podkreślenia – dla wielu osób kobieta „poświęcająca się karierze” (czytaj: zaniedbująca dom i dzieci) nie może być dobrym wzorem. To się szczęśliwie na przestrzeni lat powoli zmienia. Do końca XIX wieku kwestia kobiety jako wzoru była ograniczona wyłącznie do jej postrzegania przez mężczyzn i pożądanych przez nich cech – czy dobrze gotuje, czy jest zdrowa, czy zniesie piętnaście ciąż i wykarmi potem piętnaścioro dzieci. Oczywiście historia zna przypadki odważnych, przebojowych kobiet, także z głębokiego średniowiecza, ale były one traktowane w najlepszym razie jako ciekawostki. W najgorszym – kończyły na stosie.

   Dziś stos nam nie grozi (przynajmniej w Polsce, od razu nasuwa mi się na myśl dramatycznie pogarszająca się sytuacja kobiet w Afganistanie, którym ostatnio zakazano wychodzenia z domu bez ważnego powodu), ale chyba każda mama dziewczynki bądź dziewczynek miewa przemyślenia dotyczące ich przyszłości – nie tylko tej zawodowej, ale także prywatnej. Podświadomie chcemy nie tylko pięknej kariery, dobrego wykształcenia i sukcesu finansowego naszych dzieci – chcemy także, by znalazły partnera z którym będą szczęśliwe i (wybiegając już naprawdę daleko wprzód), aby doświadczyły szczęścia posiadania własnego potomstwa. Czy takie pragnienia są przeżytkiem i świadczą o moim mentalnym zacofaniu? Nie wiem. Pozostawiam to pytanie otwarte – dla Was i dla mnie samej.  

   Mimo tych dwubiegunowych oczekiwań (spełnienie zawodowe – szczęśliwe życie rodzinne) porwę się na stwierdzenie, że zarówno moje pokolenie, jak i pokolenie naszych córek może już korzystać z praw wywalczonych przez dzielne matki, babki i prababki. Dziś to już nie tylko równe prawa na papierze, ale także bardziej zdecydowane formułowanie oczekiwań wobec partnera (bo w emancypacji nie chodzi o to abyśmy „mogły” robić karierę i „musiały” jednocześnie prowadzić dom). Nowe możliwości sprawiły, że archetypy kobiety również wymagają przeformułowania. Ale nie jest to łatwe.

   Kulturowe wzorce kobiecych i męskich ról społecznych, zakorzenione głęboko w naszej podświadomości, kształtują postrzeganie świata, a w efekcie wpływają na życiowe decyzje – począwszy od mało ważnych, takich jak na przykład farbowanie włosów, a skończywszy na fundamentalnych, takich jak stopień zależności od życiowego partnera czy podejście do kariery zawodowej. Archetypy płciowe zostały w licznych badaniach dobrze sprecyzowane i w przypadku kobiety oznaczają takie cechy jak uległość, troskę, empatię i tym podobne. Badania udowadniają także, że zetknięcie z kobietą, która posiada cechy uznawane powszechnie za męskie (skuteczność, zdecydowanie, siła) wzbudza w nas niepokój. A największy niepokój wzbudza w nas sytuacja, gdy kobieta posiada zarówno cechy typowo kobiece i typowo męskie (co ciekawe ten niepokój jest większy u kobiet niż u mężczyzn!). Jeszcze jako studentka Psychologii nie mogłam wyjść ze zdziwienia jak dużą część społeczeństwa w jakimś stopniu uwiera myśl, że można być na przykład miłą i kompetentną jednocześnie…

   Jaki z tego wniosek? Pozytywne zmiany, jakie obserwujemy wokół nas wyprzedzają to, co dzieje się głęboko w naszej podświadomości. Archetypy w naszych głowach zmieniają się bardzo powoli, nawet jeśli chciałybyśmy aby było inaczej. Nasz rozum mówi nam, że możemy wszystko, że każda z nas może być tym kim chce, ale gdzieś głęboko w środku wyobrażenia o roli kobiety wciąż mogą nam namieszać w głowie. I nawet jeśli nie chcę, to pewnie bezwiednie wiele archaicznych archetypów przekazuję moim córkom. Przechodząc w końcu do meritum – już zdecydowanie nie Kopciuszek, Zosia z Pana Tadeusza i inne skromne panienki. Szukam dziś nowych bohaterek. Na miarę naszych czasów.

    Ursula von der Leyen

   Dziś na świecie wiele jest potężnych kobiet. Chociaż sformułowanie „potężna kobieta” zapewne w wielu ciągle wzbudza delikatny dysonans poznawczy. Na pierwszy rzut oka, wielu Polakom kojarzy się z odhumanizowaną administracją Unii Europejskiej, zapewne o lewicowych poglądach i sztywnej jak maszt unijnej flagi biografii. Nic bardziej mylnego.

   Obecna Przewodnicząca Komisji Europejskiej ma z jednej strony siódemkę dzieci (do tego z jednym partnerem – swoim mężem), arystokratyczną otoczkę (przez tytuł – mający jednak wyłącznie status historycznej ciekawostki, bo oficjalnie tytuły szlacheckie zostały zniesione) i jest przykładną ewangeliczką. Z drugiej strony przygodę z polityką zaczęła mając dopiero 43 lata, wcześniej realizując się jako lekarka w szpitalu, co z kolei poprzedził szalony czas studiów w Londynie pod przybranym nazwiskiem.

   Ta ostatnia historia jest szczególnie ciekawa i ma polski wątek. W 1978 roku ojciec Ursuli, który dwa lata wcześniej został premierem jednego z zachodnioniemieckich landów wysłał ją na studia do Londynu. Był to czas, w którym wpływowych niemieckich przemysłowców i polityków (a także ich rodziny) próbowała mordować, często skutecznie, Frakcja Czerwonej Armii, skrajnie lewicowa organizacja terrorystyczna (znana także pod nazwą Grupa Bader-Mainhoff, od nazwisk jej damsko-męskiego, przywódczego duetu). Ursula została więc wysłana do będącego wtedy poza zasięgiem działań terrorystów Londynu, ale żeby dmuchać na zimne, żyła tam pod zmienionym nazwiskiem. A żyła bardzo dynamicznie, bo jak sama wspomina, był to czas „próbowania wszystkiego” i „radości z wielkiego miasta”. Zaświadczyć może o tym polski były minister finansów – Jacek Rostowski – którego rodzina mieszkała wtedy w stolicy Wielkiej Brytanii. Tak się bowiem składa, że młoda Ursula właśnie w jego rodzinnym domu wynajęła pokój. Rostowskiemu zapadły w pamięć bardzo późne powroty z imprez i wiecznie niezamykane drzwi wejściowe do budynku.

   W niemieckiej polityce jest postrzegana jako zdroworozsądkowa i mająca kontakt z rzeczywistością. Będąc ministrem najpierw rodziny, a potem pracy i spraw społecznych biła rekordy popularności w sondażach. Trudno było nie lubić kobiety, która wie co robi wprowadzając wydłużone urlopy macierzyńskie, czy program masowej budowy żłobków – w końcu sama ma siedmioro dzieci i z sukcesami łączy ich wychowanie z błyskotliwą karierą. Potem dostała polityczną misję zupełnie odmiennego kalibru. Została Ministrem Obrony, co także w Polsce było często złośliwie komentowane – blondynka (i do tego atrakcyjna) kieruje armią. Jednak nic nie dzieje się bez przypadku.

   Gdy europejscy przywódcy zgodzili się, by to ona kierowała od 2019 Komisją Europejską każde z tych doświadczeń było na wagę złota. Dziś zapewne tym najważniejszym doświadczeniem jest właśnie te sześć lat na czele resortu obrony. Bo oprócz szalonej studentki i przykładnej matki siedmiorga dzieci, Ursula von der Leyen zdała też test z przywództwa i człowieczeństwa, gdy 8 kwietnia w kamizelce kuloodpornej oglądała na własne oczy koszmar mieszkańców podkijowskiej Buczy, będąc pierwszym światowym przywódcą, który odwiedził osobiście ukraińską stolicę. Czy męskie i kobiece archetypy mogą być bardziej przemieszane?

moja jedwabna gumka ze wstążką – Moye // dżinsy – Arket (ale średnio je lubię bo spadają) // koszula – 303 Avenue //​

Bardzo pompatyczny ten tytuł i trochę muszę go sprostować ;). Nie – nie zamierzam wytyczać ścieżek moim dzieciom. Wręcz przeciwnie. Chciałabym, aby umiały obrać własną drogę, a nie spełniać oczekiwania innych. Dlatego wolę im czytać bajki o mądrych i silnych kobietach, zamiast o tych, którym dzięki urodzie udało się znaleźć męża. Na zdjęciu widzicie książkę „Klara buduje", która powstała z inicjatywy Fundacji Erbud. Poza tym, że cały dochód z jej sprzedaży zostanie przekazany na wspieranie jej działań (pomoc wychowankom domu dziecka w wejściu w dorosłość) to okazała się być pięknie wydaną, mądrą opowieścią o tym, że dziewczynki też mogą odnaleźć się w męskim świecie i zostać, na przykład, kierownikiem budowy (idealnie wpisuje się ona w to, co obecnie dzieję się w naszej nowej kuchni ;)).   

 Dr Magdalena Kryger

   To nie gwiazda ścianek, ani ktoś powszechnie znany, ale wcale nie trzeba wyskakiwać z artykułów na Pudelku i Onecie, aby być stawianym za wzór. Ba! Wiem, że wiele kobiet wypełnia misje godne największych pochwał, chociaż wcale na to nie liczą.

   Zapewne prawie każdy rodzic będzie pękał z dumy jeśli jego dziecko zostanie lekarzem. Jest to nobilitacja dla rodziny sama w sobie, o ułatwionym dostępie do porad czy szybkich recept wystawionych w środku bożonarodzeniowej nocy nie wspominając. Praca lekarki w Klinice Pediatrii, Hematologii i Onkologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku to, moim zdaniem, wystarczający powód do tego, aby wzbudzić szacunek u innych. I nie zmienią tego paskudne komentarze, że „to przecież jej zawód i otrzymuje za to wynagrodzenie”, które czasem zdarza mi się słyszeć. Ten kto spędził trochę czasu na oddziale, na którym leczone są dzieci z chorobami onkologicznymi wie, że dla personelu nie jest to zwykłe odsiedzenie godzin, a z takim wykształceniem bez trudu znalazłoby się równie dobrze płatne, chociaż znacznie mniej obciążające, zajęcie.

   Ale Doktor Kryger idzie dalej. Nie tylko leczy dzieci, ale jak sama mówi chce, aby dzieciom żyło się lżej, aby dzieci były akceptowane. Dlatego parę lat temu zaczęła pisać wyjątkowe bajki dla dzieci (i ich rodziców), w których tłumaczy jak rozumieć dzieci chore i niepełnosprawne. Żeby tego było mało, Pani Doktor publikuje także filmy na youtube skierowane do dzieci o tematyce medycznej. W przystępny sposób tłumaczy najmłodszym na czym polega badanie USG, albo z czym wiąże się cukrzyca. Myślę, że dla dzieci przewlekle chorych, to naprawdę niezwykle ważne, że ktoś tworzy jakiś przekaz specjalnie z myślą o nich.

   Magdalena Łucyan

   Magdalena Łucyan zupełnie mimowolnie obnaża wszystkie paskudne stereotypy płciowe, które tkwią w naszych głowach. Gdy szukam o niej informacji w internecie nie raz i nie dwa natykam się na wstęp brzmiący mniej więcej tak „jedna z najpiękniejszych dziennikarek telewizyjnych…”.  Ale jak tu winić kogoś za stwierdzanie oczywistych faktów? Gdy pierwszy raz widzimy na antenie redaktor Łucyan skupiamy się na tym, co oczywiste – wielkich niebieskich oczach i uderzającej urodzie. Do tego dochodzi wrażenie, że ta blondynka z mikrofonem to chyba po prostu tegoroczna maturzystka, która w sondzie ulicznej odpowiada na pytanie dlaczego wybrała temat o Zofii Nałkowskiej. Gdy zaczynamy słuchać o tym, o czym mówi zaczyna się robić dziwnie. No dobrze, trochę przesadzam – raczej nikt, poza „seksistowskimi dziadersami”, nie powinien być zaskoczony, że ładna, dobrze ubrana i zadbana dziewczyna ma wiele do powiedzenia.

   Ta trzydziestojednolatka to przykład zaangażowanej dziennikarki, która porusza ważne społecznie tematy, od energii odnawialnej po marnowanie żywności przez sklepy. Relacja z obchodów 79 rocznicy powstania w getcie żydowskim, cykl „Rozmowy o końcu świata”,  poruszający reportaż o kobietach chorujących na endometriozę (mający zresztą piękny finał, bo rozpoczął realne zmiany) to dosłownie promil efektów pracy tej młodej dziennikarki. Łucyan pisze książki, historyczne reportaże. W 2019 roku wydano pozycję „Powstańcy. Ostatni świadkowie walczącej Warszawy”, a dwa lata później „Dzieci getta. Ostatni świadkowie zagłady”. Za wywiady telewizyjne z byłymi więźniami obozów koncentracyjnych w 2019 została laureatką MediaTorów – jednej z najważniejszych dziennikarskich nagród w Polsce.

Książeczka "Klara buduje" to uniwersalna opowieść o dziewczynce, która postanowiła zrealizować swoje marzenie i zbudować coś, czego świat jeszcze nie widział. Jej autorem jest Jakub Skworz, autor m.in. bestsellerowej „Mani Skłodowskiej" o Marii Curie-Skłodowskiej,. Z kolei za piękne ilustracje odpowiedzialna była Paulina Derecka. No i coś ujmującego – książkę przetłumaczono również na język ukraiński. ​

Cóż za słodka bezkarność na mnie spadła – ilekroć zaglądam na stronę marki Louisse mam wymówkę, aby zamówić więcej, bo przecież "będzie dla młodszej"! Marka Louisse to nie tylko piękne sukienki dla dziewczynek, ale też dowód na to, że mamy też potrafią prowadzić biznesy. Co sezon znajduję tam perfekcyjne projekty – polecam je z czystym sumieniem, bo wiem, że w całym internecie niczego lepszego nie znajdziecie. 

 Zendaya Coleman

   W dzisiejszym zestawieniu chciałam znaleźć miejsce również dla artystki i zrobić mały ukłon w kierunku młodego pokolenia. Ciekawa jestem dla ilu z Was ten wybór jest absolutnie oczywisty (bo dla moich o dekadę młodszych koleżanek właśnie taki jest), a dla ilu zaskakujący? Gdy porzucam na chwilę swoją trzydziestopięcioletnią bańkę i próbuję połapać się w tym, co jest teraz na topie i na kim wzorują się roczniki 2000 plus, bardzo szybko dochodzę do ulubionego wniosku każdej szanującej się babci: „ach ta dzisiejsza młodzież…”. Stwierdziłam więc, że skoro w całym tłumie bezdennej głupoty, sztuczności i nierzadko też patologii pojawia się ktoś, kto potrafi przekuć wielką sławę w coś dobrego i nie deprawuje rówieśników swoim zachowaniem, to warto o tym kimś wspomnieć.

   Zendaya postawiła sobie za cel zrewolucjonizowania kobiecych ról w Hollywood, co jak na tak młodą aktorkę jest ambitnym planem. Zamiast kierować swoją karierą w taki sposób, aby jak najszybciej nabrała tempa, ona odrzucała liczne scenariusze tylko dlatego, że bohaterki, w które miała się wcielić były jedynie tłem dla ciekawszych i bardziej rozbudowanych męskich postaci. Wyjaśniała przy tym, że scenariusze wcale nie były złe, ale czytając je miała wrażenie, że kobiety są w danym filmie tylko po to, aby mężczyzna mógł osiągnąć swój cel. ​​Udział w tych filmach przyniosłyby jej większą sławę, sukces i uznanie, ale ktoś musi podejmować takie działania, jeśli reżyserzy i producenci mają zmienić swój sposób myślenia.  

*  *  *

   Nie trzeba zbyt długo główkować, aby znaleźć kobiety, które mogą być dla nas wzorem. Właściwie to ciężko było mi się zdecydować i do tego zestawienia dodałabym jeszcze tuzin nazwisk (albo i trzy tuziny). Zresztą idę o zakład, że zasypiecie mnie komentarzami z własnymi propozycjami. I bardzo dobrze. Przez wieki dziewczynki wychowywane były przez kobiety, którym nikt nie dawał głosu, ale pokoleniowy łańcuch, który wdrukowywał w nasze DNA „jedyną słuszną rolę” został przerwany. Szukajmy więc mądrych wzorców i starajmy się zaszczepić je w naszej rodzinie. Wierzę, że dzięki dzisiejszym staraniom moich równolatek nasze córki dokończą tę rewolucję. 

Last Month

   Sto trzydzieści zdjęć – tyle fotografii uzbierało się w kwietniu do comiesięcznego podsumowania. Pamięć mojego telefonu wysyła ostrzeżenia, perfidnie zwalnia, udaje, że już się skończyła – na wszelkie możliwe sposoby błaga, abym się uspokoiła, a ja nic sobie z tego nie robię. Życie jest zbyt piękne, aby pozwolić mu przemijać niepostrzeżenie. A w kwietniu, gdy natura daje nam najładniejszy ze swych koncertów, jeszcze trudniej jest się powstrzymać. ​

   Majówka dobiega końca, wiosna w pełnym rozkwicie, a długie i jasne wieczory w końcu trochę spokojniejsze. Może nawet wrócę do którejś z rozpoczętych powieści? A jeśli Wy macie chwilę czasu to zapraszam na tę przydługawą retrospekcję i już biję brawo tym, którzy dotarli do końca. 

Słońce w końcu dało o sobie znać, więc przyszedł czas na podmiankę rzeczy zimowych na wiosenne.1. Paski? Na wiosnę? Zaskakujące! // 2. Bazie, bukszpan, gałązki brzózki… naturalne ozdoby są najpiękniejsze. // 3. Biegnę z zakupami i za pięć minut jestem w domu! // 4. Wskoczę w ten zestaw na wakacjach. Albo nawet jutro, gdy wieczorem padnę na kanapę z lodami w ręku. // Piękna Asia w moim obiektywie. To czarny dres Tampa, który jest jeszcze dostępny w pojedynczych rozmiarach w MLE Collection.I tak po prostu zaczynamy świąteczne przygotowania. Wielkanocne ozdoby wyjęte już na początku miesiąca. Na szczęście przetrwały i nie dały się tym małym lepkim łapkom. 1. Przygotowania do świąt idą wielką parą. Tutaj ciężko pracowałyśmy nad idealnym ciastem do tarty. // 2. Wybrałam ten! I kupiłam jeszcze jeden dla mamy. Święta nie mogłoby się obyć bez wieńca od Pracowni Florystycznej Narcyz. // 3. Gdy wielkanocny nastrój wejdzie za mocno. Stylizacja na świąteczne śniadanie urozmaicona dodatkiem wybranym przez moją córkę. // 4. Nasze "dzieła". Ktoś pomylił pędzel z młotkiem. //Pierwsze wspólne malowanie pisanek. W tym roku poszłyśmy na łatwiznę i postawiłyśmy na akwarele. Stolik dla tych mniejszych gości też przygotowany. 1. W dłoni czekoladowy królik więc jest dobrze. // 2. Ostatnie kawałki mazurka cudem uchowane przed gośćmi. // 3. "Kochanie! Chyba szykują się nam kolejne oprawione grafiki stojące przy ścianie!". // 4. Orłowo. Świat się zmienia, dzieci rosną, a to miejsce niezmiennie piękne. // Rośnie mi młoda następczyni Paula Klee, jak nic! Wszystkie dzieła trzylatki sprzedane za czekoladę ;). Zastanawiałyście się kiedyś, jak robi się zdjęcia packshotowe? Tutaj widzicie etap produkcji, a w tym wpisie możecie zobaczyć efekt końcowy. To nic trudnego, wyzwaniem jest tylko takie ułożenie ubrania, aby dobrze prezentowało się na wieszaku. 1. Przed pracą warto zadbać o opiekę nad dziećmi… albo dobrze wyćwiczyć biceps ;).  // 2. Schowane za szafą, czekały kilka miesięcy na oprawę i 3. // 4. Na Riwierę Francuską się teraz nie wybieram, ale jej klimat to piękna inspiracja dla naszej letniej garderoby. Biel z odrobiną czerni to uniwersalne rozwiązanie… od mniej więcej stu lat. //Herbata, miód, babka. Wracamy do rutyny po świętach i dojadamy resztki. W tym roku nic się nie zmarnowało. 1. Dzień dobry! Kawa do łóżka to mój synonim luksusu. // 2. Ten dywan miał być w pokoju dziecięcym, ale sami powiedzcie… idealnie tu pasuje! // 3. Nowe przygody "Kubusia Puchatka" w przekładzie Michała Rusinka. // 4. Ten artykuł miał być krótki, ale wyszło jak zawsze. //Uwaga! Bobas na planie! Gdy robię zdjęcia na własny użytek i na bloga to słodkie główki wkradające się w kadr zupełnie mi nie przeszkadzają. Zdarza się jednak, że realizuję też sesje produktowe dla różnych marek i wtedy zaczyna się prawdziwa zabawa w "złap mnie jeśli potrafisz". 1. Sarenkę znalazłam w lesie. // 2. Portos w wykonaniu małej kubistki. // 3. Stary Przyjacielu, chodź – schowamy się przez chwilę przed tą dzieciarnią. // 4. Pierwsze interakcje. // 
Kwiecień to dla nas miesiąc urodzin. Tarta cytrynowa nie wygląda najlepiej, ale i tak wywołała u kogoś wzruszenie. Żółte serum rewitalizujące od marki Ukviat. Wygładza i rozświetla zmęczoną skórę twarzy. Wiem, że wiele z Was korzysta z moich pielęgnacyjnych porad, a to bardzo mnie cieszy, bo staram sie pokazywać tutaj wyłącznie te produkty, które zasługują na uwagę. Ukviat to marka, która korzystając z dobrodziejstw natury, stara się ją jednocześnie wspierać. Co najmniej 2% środków ze sprzedaży każdego z produktów trafia do jednej z trzech zaprzyjaźnionych fundacji lub na konkretnie wskazany cel. W ofercie znajdziecie zaledwie cztery produkty, ale od dawna już wiemy, że bardzo długie menu w restauracji wcale nie świadczy o niej za dobrze ;). W tym przypadku nie liczy się ilość, a jakość. Sprawdźcie same – poniżej podaję kod. Ja wybrałam żółtą wersję z ekstraktami z kopru morskiego i rokitnika (100% składników pochodzenia naturalnego). Jeśli macie ochotę wypróbować produkty polskiej marki Ukviat, to mam dla Was kod rabatowy MLE15 dający 15% zniżki w sklepie.1. Uczymy się kolorów. Dla niej to zabwa, a dla mnie najcudowniejszy relaks na świecie. // 2 i 3. 2022 i 2019. Ten czerwony miał być przechodni, ale jednak siostra nie chciała się podzielić. // 4. Sobotnie poranki to mój ukochany moment w tygodniu. W subtelny sposób budzi mnie wtedy książka rzucona prosto w moje czoło i wykrzykiwanie "czytamyyy mamusiuuu". No to czytamy!  //A jak wygląda Wasza zakładka do książek? 1. Gdy próbujesz przewietrzyć głowę, ale molo w Orłowie za bardzo bierze to sobie do serca. // 2. Trudne decyzje podczas zdjęć dla MLE Collection. // 3. Misio, który od kilku dni udaje Puchatka, a powienien już pójść na pluszakową emeryturę bo zaraz stuknie mu trzydziestka. // 4. Atrybuty niewyspanej influencerki. // Lubię senną Warszawę. Zwłaszcza z kawą w ręku.1. Espadryle, które już od 1927 roku pomagały kobietom tworzyć letnie zestawy. // 2. Wszyscy zapakowani! Jedziemy! Kto zgadnie dokąd? // 3. Zdążyliśmy na zachód słońca. // 4. Portos – podróżnik, który nie boi się niczego (łącznie z wskakiwaniem na hotelowo łóżko – a tfu! // Jeśli ominął Was ten wpis to zapraszam tutaj

Hummus. A jaka jest Wasza ulubiona potrawa z grilla? :D

Pierwsza kolacja na świeżym powietrzu w tym roku. Miejsce, jedzenie, towarzystwo – wszystko zagrało tak jak powinno. 
1. Kaczeńce. // 2. Krótki powrót do młodzieńczych pasji. // 3. Jak romantycznie… to które z nas podgrzewa kaszkę, a które tłumaczy, że nie zdmuchuje się świeczek w restauracjach? // 4. Czy to Downton Abbey i klucz do pokoju hrabiego Portosa? // Z kompanem, który potrafi docenić piękno zwykłych chwil. Na zdjęciach zazwyczaj osobno, ale w weekendy, gdy odkładamy aparaty i gonimy za dziećmi – wręcz przeciwnie. 1. "Ależ byłaś tu już wiele razy! Tyle, że w brzuchu!". // 2. Do niczego nie można się przyczepić. // 3. Cameron – piękny, ale dosyć niepokorny ;). // 4. Plażowe znaleziska. // 

Spuszczać ze smyczy czy jednak nie?

1. Wszystko w piachu. // 2. Za miesiąc planuję tu stać w samym kostiumie. // 3. Wolność. // 4. Dobrze, że rano nie traciłam czasu na ich układanie! //Gołe kostki? Początek wiosny? Długie spacery na łonie natury? Brzmi super, ale pewnie niektórym z Was, tak jak mi, gdzieś z tyłu głowy, przemyka myśl o kleszczach. Zainteresowanym polecam końcówkę tego wpisu.Stuletnia stajnia w tle.
Dzbanek z herbatą na rozgrzanie i możemy kolorować dalej.To co? Gotowi na jazdę konną?1. Szkoda, że nie słyszycie tego ptasiego koncertu! // 2. Rozmowy rodzeństwa na temat budowy kominka. W dyskusję tych architektów lepiej się nie wtrącać. // 3. Umysł mówi "tego się nie zapomina", a ciało mówi "jutro nie będziesz mogła chodzić". // 4. Gdyby parę miesięcy temu ktoś pokazał mi, że będzie właśnie tak, o ile łatwiej by mi było… // 

Gdy to tatusiowie wybierają pozycje z menu.

Do zobaczenia! Pałac Ciekocinko to miejsce, do ktorego chce się wracać o każdej porze roku. 

A to już nowe miejsce na mapie Trójmiasta – winiarnia Mielżyński. Restauracja znajduje się w budynku dawnej remizy Stoczni Gdańskiej. 

Od idealnie dobranego wina po dodatkową porcję "karpatki". Z całym Zespołem MLE. Czas na nowe wyzwania!1. Redakcja polskiego Vogue'a postanowiła oddać okładkę ukraińskiej artystce Yelenie Yemchuk. Wojna to temat, o którym nie chcemy i nie powinniśmy zapominać. // 2., 3. i 4. Kolejny wieczór u Mielżynskiego. Do ludzi z Trójmiasta! Fundacja Gdańska cały czas działa i nadal potrzebuje wsparcia. To świetnie zorganizowana grupa ludzi o wielkich sercach – postarali się, aby udzielanie wszelakiej pomocy było dla nas jak najprostsze. Zajrzyjcie na tę stronę i sprawdźcie co możecie zrobić. 1. Gdy praca się przeciąga i na kawę jest już za późno… // 2. Kwiecień bez zdjęcia kwitnących drzew? Nie może być! // 3. Jeszcze trochę i będzie gotowe… Tarta cytrynowa to jeden z najstarszych blogowych przepisów. // 4. Nasz showroom MLE Collection znajduje się już w zupełnie nowym miejscu… //Zamiast iść na emeryturę przebiegł maraton. Sto lat Tatulku! 

Szuflada wypełniona rarytasami. Herbaty to oczywiście Newbytea, bo gdy raz się ich spróbuje to już żadne inne nie smakują. 

Każdy z innej parafii. Bardziej mniej to irytuje niż cieszy ;).

… wracając do tematu kleszczy. Przy wózku dziecięcym i na obroży Portosa wiszą małe urządzenia. TickLess działa na zasadzie emisji impulsów ultradźwiękowych, które są całkowicie nieszkodliwe dla ludzi oraz zwierząt domowych, ale blokują tak zwany narząd Hallera u kleszczy (gdy jest on zablokowany, nie są w stanie skutecznie polować).  Badania potwierdzające skuteczność ultradźwiękowej metody ochrony przed kleszczami znajdziecie tutaj i tutaj. No i po uruchumieniu działają aż przez 12 miesięcy. Przypominam też kod rabatowy ze stories, bo wiem, że sporo z Wwas nie zdążyło z zakupami – na hasło SPRING22 otrzymacie kod dający 20% zniżki (ważny do 10 maja).

Portos odnajduje w sobie instynkt tacierzyński. 

Wygodne, solidne, trzymające piętę, oddychające – szukanie dobrych butów dla dzieci to prawdziwe wyzwanie. Jeśli do tego chcemy, aby były ładne, to zadanie może się wydawać niemożliwe do wykonania. Domyślam się więc, że w komentarzach pojawiłoby się (tak jak zawsze zresztą, gdy na zdjęciach pojawiają się dziecięce buciki) sporo pytań o to, skąd są te granatowe półsandały. Marka Bobux współpracuje z uznanymi specjalistami w zakresie obuwia, pediatrami i fizjoterapeutami oraz zapewnia zdrowy rozwój stopy na każdym etapie – od dzieci nie umiejących jeszcze chodzić, po wprawnych odkrywców. Na hasło MAJ2022 otrzymacie 10% zniżki w sklepie Bobux (kod jest ważny do 7 maja). 

1. O przyjaźni między kotem a psem. "Martynka i przyjaciele" to książka mojego dzieciństwa. Teraz znów mogę ją godzinami czytać i oglądać. // 2. Naprawdę już obiecuję, że będę podlewać! // 3. O cześć kiciusiu! Poznałeś już Portosa? // 4. To cudo jest naprawdę moje? // 

Kiteczka.Takich szukałam :). Dziękuję Bobux1. Powoli żegnamy kwiaty Magnoli. // 2. Portos, błagam, bądź dla nich łaskawy. // 3. i 4. Robimy porządki w starych fotografiach… żeby z czystym sumieniem móc wywołać kolejne trzy kilogramy!

Pierścionek z topazem od 696 jewelery. Nie wiem czy zdjęcie oddaje jego piękno, ale na żywo wygląda jak zaczarowany. Można wybrać kolor kamienia. Zresztą sprawdźcie same na stronie! Na hasło MLE otrzymacie do zamówień pierścionki na gumce z perłą. Akcja trwa do 8 maja. Co ważne – słowo MLE musicie wpisać w rubryce "uwagi", aby właścicielki marki wiedziały, że trafiłyście do nich właśnie z tego bloga. "Jaśminowa królewna" to zielona herbata z pierwszych wiosennych zbiorów. W pierwszej kolejności liście herbaty wraz z tipsami, czyli zalążkami jeszcze nierozwiniętych listków, są ręcznie zwijane w równej wielkości kulki. Następnie przykrywa się herbaciane perełki grubą warstwą jaśminowego kwiecia i pozostawia na noc. Rano zbiera się kwiaty i kładzie nową wartstwę. Proces ten wielokrotnie się powtarza, aż do momentu, gdy herbaciany susz całkowicie wchłonie jaśminowy aromat. Smak niepodrabialny.

Przeglądam stare fotografie i przywołuję dawne wspomnienia. W tym miesiącu dodaję do nich kilka nowych, pięknych, niecodziennych i tych zupełnie zwyczajnych. I czekam na więcej!

*  *  *

 

Kwietniowe umilacze czyli jak sprawić, aby te święta miały w sobie więcej beztroski i kilka błyskawicznych i sprawdzonych przeze mnie przepisów

   Nowe rozdanie. Świeże powietrze. Promienie słońca, które w końcu docierają wgłąb mojego mieszkania. Zapach ziemi w ogrodzie po porannym deszczu wymieszany z aromatem kawy – bo codziennie, z gorącym kubkiem w ręku, otwieram okno, aby wywietrzyć sypialnię i przy okazji poznać odpowiedź na odwieczne pytanie męża zadawane mi 365 dni w roku: „Czy myślisz, że jest zimno?” – słyszę z kuchni. „Bardzo zimno” – odpowiadam, spoglądając na stokrotki w doniczkach przykryte szronem.

    Planowanie wesołych i uroczystych wydarzeń, takich jak Święta Wielkanocne, ma teraz słodko-gorzki smak i sporo z nas ma chyba gdzieś w podświadomości poczucie, aby zwlekać z tym jak najdłużej, licząc na to, że sprawy przybiorą jakiś dający nadzieję obrót. Chciałabym żeby tak właśnie było.

   Jednocześnie, w moim notatniku (tym elektronicznym i w wersji papierowej) wciąż chaos i nadrabianie zaległych spraw. Nawet gdybym potrafiła myśleć już o pisankach, to balansowanie między profesjonalnym podejściem do pracy, a odklejaniem ciastoliny z dywanu nadal skutecznie mi to uniemożliwia. Dzisiejszy wpis będzie więc krótki (przynajmniej w porównaniu z tym z zeszłego tygodnia, który swoją objętością wyrobił miesięczną normę ;)), ale konkretny. Chcę zostawić w nim dla Was trochę ciekawych linków, przepisów i budujących historii z ostatnich dni. Ku pokrzepieniu. 

1. Każdy z nas ma takie dania, które z biegiem lat stały się niezawodnym sposobem na namacalne wspomnienie domu rodzinnego, osobistą podróżą do krainy dzieciństwa. Ulokowanie swoich korzeni w przepisach i potrawach czasem trwa dekady, a czasem kilka lat. Są takie smaki, które zapamiętaliśmy jako dzieci i zdarza się, że w dorosłym życiu coś nam nagle o nich przypomni. Wielkanocną paschę moja babcia od strony taty robiła wybitną i założę się, że gdybym jej dziś spróbowała, to fala intensywnych wspomnień zalałaby mnie natychmiast, nie powtarzamy jednak tego deseru, bo niestety nie wychodził nam tak dobrze jak jej.

    Ale naszą kulinarną biografię tworzymy też sami. W końcu, moja babcia, jako młoda dziewczyna, też musiała kiedyś podjąć decyzję przygotowania paschy po raz pierwszy nie zdając sobie pewnie sprawy, że jej współdomownicy będą się jej później domagać przez kolejnych kilkadziesiąt świąt, a jej wnuczka opisze te kulinarne popisy jeszcze wiele lat po jej śmierci.  Idąc tym tropem, staram się aby co roku na wielkanocnym stole pojawiały się te same potrawy, licząc na to, że któreś z dań zasłuży kiedyś na miano rodzinnej tradycji. Nie są one ani z tych najwykwintniejszych ani najładniejszych, ale moja rodzina po prostu bardzo je lubi. Dziś jeszcze bardziej niż kiedyś tęsknimy za tym co stałe, powtarzalne i dobrze znane, więc w tym roku nie będzie inaczej. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że niektóre z tych potraw gościły już i u Was, bo znalazłyście je wcześniej na blogu. Gdyby jednak tak nie było, to poniżej podsyłam Wam linki, fundując jednocześnie mały powrót do dawnych czasów bloga (i od razu uprzedzę, że akurat mazurek Zosi wygląda bardzo atrakcyjnie ;)). 

BIAŁA KIEŁBASA Z GRUSZKĄ I ROZMARYNEM

ŁATWE W WYKONANIU JAJKA FASZEROWANE 

WEGAŃSKI MAKARON Z KARCZOCHAMI

MAZUREK LIMONKOWO-KOKOSOWY

2. Nasz powód dumy – ponad połowa Polaków, a dokładniej 57 procent, zaangażowało się w pomoc naszym sąsiadom uciekającym przed wojną w Ukrainie. To nie jest skutek narzuconej ustawy, zorganizowanego przedsięwzięcia czy polityki lecz bezinteresownej powszechnej mobilizacji o ogromnym zasięgu. Wyniki tego badania napawają nas dumą i pokazują, że kryzysowe sytuacje wyzwalają w naszym narodzie najlepsze cechy (niestety z wyjątkami). Badanie zostało przeprowadzone dla Szlachetnej Paczki, która aktywnie wspiera uchodźców na wielu płaszczyznach. Jeśli chciałybyście pomagać dalej (a tak deklaruje ponad 80% osób tych, którzy już tej pomocy udzielili), to wejdźcie tutaj i sprawdźcie jak możecie to zrobić. 

3. Po długiej i niespokojnej zimie z dużą niecierpliwością czekałam na te wszystkie prozaiczne wyzwania, którymi zwykle rozpoczynałam wiosenny sezon. Nie chodziło już nawet o świąteczne przygotowania, ale o drobiazgi składające się na beztroską codzienność. O krzątanie się po domu, prace w ogrodzie, gotowanie zupy z nowalijek (i orientowanie się później, że dzieciom nie smakuje ani trochę). No i o zawodowe sprawy, które nie wprawiają w nerwowość tylko przynoszą satysfakcję. Wiele z tych najbardziej stresujących i wymagających mam za sobą. Dokończyłyśmy kolekcję, zrealizowałyśmy kampanię i materiały na nasze media społecznościowe. Mogłam więc w końcu wrócić do tego co lubię w swojej pracy najbardziej i nadrobić fotograficzne zlecenia. Jednym z klientów była marka Jotex – miałam za zadanie wybrać swoje typy z ich oferty i dostarczyć trochę zdjęć produktowych. Fotografia wnętrz i elementów wystroju rządzi się swoimi prawami więc pomyślałam, że podzielę się z Wami swoimi trikami. Wiem, że sporo z Was robi takie zdjęcia, chociażby wtedy, gdy wystawia różne rzeczy na sprzedaż w internecie – podejrzewam więc, że te rady przydadzą się szybciej, niż Wam się wydaje.

sweter – &Otherstories (obecna kolekcja) // spodnie – MLE Collection (obecna kolekcja, niebawem dostawa)

– Unikajmy oczywistych kadrów. Spróbujmy sfotografować pokój zza przymkniętych drzwi, albo zza zasłony. Jeśli do opisu aukcji dodajemy kilka zdjęć, to jako pierwsze wrzućmy to bardziej oddające klimat wnętrza, a nie to dokładnie pokazujące sam produkt.

– Najpopularniejszy wymiar zdjęcia (3:4) nie sprawdzi się dobrze w przypadku niskich pomieszczeń. Lepiej robić wtedy zdjęcia w poziomie lub „dociąć” zdjęcie później tak, aby zbliżyć format do kwadratu.

– Ustalmy „zegar słoneczny” naszego mieszkania. U mnie w domu piękne smugi światła pojawiają się o różnych godzinach i w różnych miejscach. Biała ściana może wyglądać zupełnie nieatrakcyjnie o godzinie 11, ale już po południu, gdy pojawi się na niej biała smuga światła, stanie się ciekawym i delikatnym  tłem dla każdej rzeczy.  O sprzątaniu nie będę za dużo wspominać, bo to oczywiste, że do profesjonalnych zdjęć głupio nie zabrać z kadru ładowarki do telefonu, brudnych skarpetek czy śpiącego psa ;). 

Fotel i dywan, który wybrałam do sfotografowania. To naprawdę wdzięczni modele – fotel dzięki nieoczywistej graficznej formie, a dywan przez wzgląd na kontrastową linię (to teoretycznie dywan dziecięcy, ale pięknie wygląda też w naszym salonie i jest niesamowicie miękki). Na obydwa produkty znajdziecie poniżej kod zniżkowy.

Na hasło KASIAAPR2022 otrzymacie aż 30% rabatu* na całe zamówienie + 5% dodatkowego rabatu do cen na czerwono! Macie czas do 31 maja. Poniżej znajdziecie więcej ciekawych propozycji do domu z Jotex.

4. A teraz kilka zupełnie błahych informacji, które poprawiły mi w ostatnich tygodniach nastrój. Może i Wam wydadzą się interesujące?

– Widok prężnie budującego się Muzeum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Pędząc przez ulicę Marszałkowską aż rozbolała mnie szyja, gdy mijałam wznoszącą się zupełnie nową bryłę obstawioną od dołu do góry rusztowaniami. To niezwykle ważna dla miasta inwestycja, która ma zaktywizować Śródmieście i być początkiem przebudowy całego otoczenia Pałacu Kultury. Mam ogromne nadzieje związane z tym miejscem – może dzięki niemu Warszawa stanie się kolejnym centrum kultury i sztuki w Europie? Termin zakończenia budowy przewidziany jest już na 2023 rok. Za projekt budynku odpowiedzialna jest nowojorska pracownia Thomas Phifer and Partners. Aktualności związane z tym projektem można śledzić na instagramowym profilu @muzeumwbudowie. A tutaj możecie zobaczyć makietę budynku. To kto wysyła zaproszenie do Davida Hockney'a? :)

– Ujawnienie ostatecznej daty premiery Disney+. To taka platforma jak Netflix, ale ze wszystkimi znanymi światu produkcjami wytwórni Walta Disney'a. Szykujcie się więc na 14 czerwca – podobno na zachętę będzie tam można obejrzeć fabularną wersję „Zakochanego Kundla” (zwiastun dla zainteresowanych). Ja liczę na to, że będę mogła w towarzystwie moich córeczek wrócić do Stumilowego Lasu, bo do tej pory nigdzie nie mogłam znaleźć tej poczciwej wersji „Kubusia Puchatka”. A skoro już mowa o ekipie Krzysia… W księgarniach nareszcie pojawiło się coś dla mnie. Czasy są takie, że niektórym z nas najłatwiej odnaleźć się w lekturach dla dzieci. Rzeczywistość jest teraz źródłem tylu rozognionych emocji, że nie muszę fundować sobie dodatkowej porcji w powieściach. Po wizycie na portalach informacyjnych chcę już tylko przytulić moje dzieci i przeczytać im na głos coś kojącego. „Kubuś Puchatek. Był sobie miś” to próba dopisania do znanych nam historii czegoś nowego i z wielką ulgą mogę napisać, że jest to próba bardzo udana. Książka zawiera piękne ilustracje w stylu E.H. Sheparda, a krótkie opowiadania świetnie trafiają zarówno do dziecięcych jak i dorosłych serc. To drobiazg, ale rozmiar książki też jest przyjemny. Myślę, że wezmę ją ze sobą w naszą kolejną podróż.

Tej wiosny nakładem Wydawnictwa Znak Emotikon ukazała się książka "Kubuś Puchatek. Był sobie miś" napisana w duchu opowiadań A.A. Milne'a przez Jane Riordan, w doskonałym tłumaczeniu Michała Rusinka z pięknymi ilustracjami. Jak zaczęła się przyjaźń Krzysia i Puchatka? Czemu nad Kłapouchym zawsze krążą deszczowe chmury, a opowieść o Prosiaczku jest taka krótka? Wielkie historie mają zawsze wielki początek. Wielka frajda dla wszystkich kochających Kubusia Puchatka.

– Premiera drugiej części filmu pełnometrażowego „Downton Abbey”. Nie zakończyliśmy oglądania serialu (Lady Mary wyszła już za Matthiew, ale podobno jeszcze wiele przed nami ;)), ale do początku maja powinniśmy dać radę. Ostatni raz byliśmy w kinie na „Diunie”, ale niestety wyszliśmy w połowie. Film niesamowity, ale jednak za długi dla naszego niemowlaka, który wyczuł, że rodzice wyszli i rozpętał dziadkom małą gehennę. Tym razem wyłączymy telefony po wejściu do kina ;).

– Nowa odsłona polskiej marki Louisse. Uwielbiam ten sklep i cieszę się, że mam aż dwa słodkie powody, aby robić tam zakupy. Sporo sukienek po mojej starszej córeczce – mimo regularnego używania – przetrwało i czeka teraz schowana w piwnicy aż młodsza latorośl będzie już sama biegać. To chyba najlepsza recenzja dla tych uroczych projektów. Wraz z nową odsłoną w pięknym stylu do oferty weszła też kolekcja, która skradła moje mamine serce. Mamy już jeden model i jak zawsze jest perfekcyjnie odszyty – u zagranicznych i droższych marek nie znajdziecie takich cudów!

O wilku mowa. Dobra robota Louisse!

– Wyłączenie komentarzy na Pudelku (i na innych portalach) pod artykułami, które w jakikolwiek sposób nawiązują do wojny w Ukrainie. Pewnie pomyślicie sobie „a jakie to ma znaczenie?”, a ja jednak mam wrażenie, że to bardzo ciekawe źródło informacji o naszym społeczeństwie i o mechanizmie napędzania złych emocji. Nikt z nas nie ma chyba w związku z tym poczucia straty, a wylewających się obrzydliwości zawsze trochę mniej. A co Wy o tym myślicie? 

– Ostatnio Frans Timmermans (obecnie wiceprzewodniczący do spraw Zielonego Ładu) na konferencji prasowej ogłaszał propozycję przepisów dotyczących tekstyliów, które mają być używane na rynku europejskim. Komisja Europejska wzywa firmy do „zmniejszenia liczby kolekcji rocznie oraz wzięcia odpowiedzialności i działania w celu zminimalizowania emisji dwutlenku węgla i środowiska”, jednocześnie namawia inne państwa członkowskie do „przyjęcia korzystnych środków podatkowych dla ponownego użycia i napraw”, aby zachęcić do wprowadzania zrównoważonych produktów i usług. Pewnie zastanawiacie się dlaczego się z tego cieszę skoro sama mam markę odzieżową. No cóż, mam wrażenie, że wszystkie kwestie poruszone w tych zmianach MLE realizuje już teraz, ale konkurencja nie do końca. Byłoby super gdybyśmy wszyscy mogli prowadzić nasze działalności na równych zasadach i z takim samym zaangażowaniem dbać o środowisko.  

Idealny materiałowy pojemnik na klocki. Na zdjęciu poniżej zobaczycie, jak wpasował się pod łóżko. Zmieści naprawdę sporo. Z kodem KASIAAPR2022 otrzymacie aż 30% rabatu na niego i inne produkty z tego sklepu (między innymi fotel i dywan ze słoniem ;)). Ekologiczną lawendową pościel dziecięcą widoczną na zdjęciu również znajdziecie w JOTEX.

5. Prawdopodobnie nie ma dowodów na to, że kupienie czegokolwiek sprawi, że nasz dom będzie bardziej uporządkowany, ale ktoś powinien to sprawdzić w przypadku dziecięcych pokoi. Tam czasoprzestrzeń, zasady objętości, fizyka i ruch obiektów poddają się zupełnie innym prawom. Póki co rozwiązałam problem klocków Duplo. Problem nie byle jaki, bo poświęcono mu nawet ostatnio spory czas antenowy w Dzień dobry TVN. Udało mi się znaleźć odpowiedni pojemnik i schować go pod łóżkiem. Po jego otwarciu dziecko ma łatwy dostęp do klocków. No i ja rzadziej na nie nadeptuję, a ten kto raz wszedł na ludzika Duplo, wie jakie to wybawienie. 

Wpis miał być krótki, ale wszyło jak zawsze. Może to dlatego, że będąc z Wami w kontakcie jakoś łatwiej ten czas przetrawić? To niepojęte i jednocześnie oczywiste, że świat, co by się nie działo, płynie swoim rytmem, prawa przyrody nie zapominają o swoich powinnościach i jak gdyby nigdy nic budzą się do życia. Znajdujmy oparcie w tym co trwałe i przewidywalne. Twórzmy swój własny krąg wsparcia – w codzienności i od święta. Z myślą o drugim człowieku i w zgodzie z samym sobą. 

* * *

Last Month

   Przez ostatnie lata każdy nowy miesiąc rozpoczynałam od pisania Last Month i planowania dalszych publikacji. W ostatnim czasie – z osobistych przyczyn –  moje życie zawodowe wywróciło się do góry nogami i z trudem przychodziło mi wypracowanie rutyny w szpitalnych salach. Chociaż nie ukrywałam przed Wami, że świat to nie tylko jednorożce, kawusie z pianką i przepisy na makaron, starałam się, aby blog dalej spełniał swoją rolę. Dosyć szybko zauważyłam zresztą, że praca przynosi ulgę przede wszystkim samej mnie. Nie wdając się w szczegóły – marzec miał być miesiącem, w którym wrócimy już do normalności, zapomnimy o szpitalach i wielodniowych rozłąkach, a do naszej rodziny powróci spokój. Tę ulgę przyćmił gwałtownie wybuch wojny w Ukrainie ze wszystkimi jej następstwami. 

   To już ósmy dzień dramatu milionów ludzi. Do informacji i zdjęć, które do nas docierają, nie sposób przywyknąć. Nie potrafię też odseparować tego tematu od żadnej z dziedzin mojego życia. I z dzisiejszym wpisem nie będzie inaczej. 

Jesteście nie do złamania.

   Można sobie na różne sposoby radzić z poczuciem przytłoczenia. Można też uznać, że z tymi emocjami nie trzeba walczyć, bo obserwowanie dzisiejszych wydarzeń właśnie taką reakcję powinno w nas wywołać. To, co na pewno może stłamsić poczucie bezradności to pomoc innym. Pomoc przemyślana, realna, odpowiedzialna. Powszechny i całkowicie bezinteresowny zryw, który zainicjowali Polacy pozwala nam dalej wierzyć, że ludzi dobrej woli jest więcej. W pierwszym odruchu wszyscy rzuciliśmy się do najróżniejszych działań na rzecz naszych przyjaciół z Ukrainy. Dziś wiele osób pracuje nad tym, aby to skoordynować i jak najlepiej wykorzystać nasz potencjał. Przed nami długa droga i trzeba dobrze spożytkować energię. Poniżej postanowiłam podzielić zweryfikowane strony tak, aby łatwiej było Wam przekazać pomoc, bo każdy z nas ma co innego do zaoferowania. Kolejna sprawa: nie działajcie na własną rękę, bez porozumienia z organizatorami oraz organizatorkami danej zbiórki. Jeżeli nie możecie skontaktować się z nimi bezpośrednio, zaglądajcie na ich profile w mediach społecznościowych. Najprawdopodobniej to właśnie za pośrednictwem Facebooka czy Instagram poinformują o postępach zbiórki albo o najpilniejszych potrzebach. Chodzi o to, abyśmy nie przekazywali rzeczy, które zostały już dostarczone w nadmiarze – oszczędźmy wolontariuszom kłopotów.

Jeśli jesteś w stanie zorganizować transport wejdź 
TUTAJ (w tym serwisie znajdziecie już podzielone formy pomocy w kwestii transportu).

Jeśli chciałabyś przekazać rzeczy pierwszej potrzeby to wejdź:
TUTAJ (tu znajdziecie listę największych miast, w których organizowane są zbiórki)

Jeśli chciałbyś dać komuś pracę to wejdź: 
 TUTAJ (to serwis, który pomaga kobietom się rozwijać i odnaleźć swoje miejsce na rynku pracy; teraz skupiają się na pomocy również kobietom z Ukrainy).
TUTAJ (serwis onet.pl we współpracy z gratka.pl pozwala przeglądać i zamieszczać ogłoszenia między innymi w kategorii "praca", ale są również inne kategorie między innymi "nocleg" czy "transport". 

Jeśli chcesz zaoferować lokum to najlepiej będzie wejść TUTAJ i wyrazić swoją gotowość do przyjęcia ukraińskich gości w mieszkaniu. 

TUTAJ (w tym artykule znajdziecie kilka ważnych informacji a na końcu listę zbiórek w największych miastach)

   Warto zaglądać na strony swoich miast/powiatów, gdzie na bieżąco pojawiają się informacje o nowych zbiórkach. Są również miejsca, gdzie można znaleźć wszystkie te kategorie i wyrazić chęć pomocy w wielu kategoriach i są to między innymi wspomniany wyżej portal gratka.pl lub na najbardziej powszechnym portalu czyli pomagamukrainie.gov.pl lub uapomoc.pl oraz na stronie pah.org.pl/ukraina. Warto też przejrzeć kompendium.

Czeka nas nowa, nieznana przyszłość. Pod wieloma względami trudniejsza. Nie pozwólmy ugasić naszej motywacji do działania. A tu kilka kadrów z początków najzimniejszego miesiąca w roku (przynajmniej w teorii). Spokojna domowa codzienność przeplatała się z pracą, do której zabierałam się jak pies do jeża. Najsłodsza przesyłka, na którą wszyscy czekają. Gdy po raz pierwszy usłyszałam o "miodowej prenumeracie" od razu wiedziałam, że to świetna opcja dla nas, ale nie sądziłam, że aż tak przywykniemy do tych stałych dostaw. W każdym kartoniku od Apimelium, poza paroma słoikami, znajdziecie też kilka krówek. "Mamo, bo to było tak… mówiłam tacie, że potrzebujesz jeszcze tej paczki do zdjęć, ale potem spojrzeliśmy na to z dystansem i stwierdziliśmy, że jeśli zabierzemy tylko trzy z czterech słoików, no i nie wyrzucimy papierków po zjedzonych krówkach, to nadal będziesz miała sporo do sfotografowania". Tak więc dziś reklama Apimelium bez zdjęć słoików. W każdym razie gorąco polecam – to najfajniejsza prenumerata, jaką miałam.1. Tej zimy załapałam się na ledwie dwa śnieżne dni. // 2. Gdy trzy razy zamawiasz ekipę do prania kanapy, a pod koniec stwierdzasz, że i tak trzeba go po prostu wrzucić do pralki… // 3. Gdy już brak pomysłu na śniadanie dla trzylatki, a ona ciągle woła o cini minis. // 4. Klimaty marynistyczne w historii mody. To jedna ze stron przepięknej książki "Moda Vintage". // Ostatnie płatki śniegu na molo w Sopocie. Tego dnia sztyblety zamieniłam na łyżwy. Więcej zdjęć z tego dnia znajdziecie tutaj1. Trochę czasu minęło od ostatniego razu… // 2. Tak mocno wszyscy trzymaliśmy kciuki, Kruszynko. Rośnij nam zdrowo i już nigdy nie strasz! // 3. Na pierwszy rzut oka wydawał mi się idealny, ale już wrócił do zakładu dziewiarskiego z milionem poprawek do zrobienia. // 4. Ja do Paryża nie mogłam jechać, więc Paryż zjawił się w Sopocie. // Walki o "pingwina łyżwiarza" zmusiły właścicieli do jasnych komunikatów.1. i 2. A można pozaznaczać wszystkie kratki? Wizyta w gdańskim "Ping-Pongu". // 3. Dobrze być w domu nawet jeśli tylko na chwilę. // 4.On:  "Mamy jakieś plany na kolację?" Ja: "Tak, wykręcić numer w telefonie i zamówić ją na wynos". // Przez pandemię długo nas tu nie było.1. Mówimy jej "pa pa" i czekamy na wiosnę. // 2. "To chyba ten moment, w którym bierzesz mnie na smycz i idziesz na zakupy". // 3. Mroźny weekendowy poranek. // 4. Po wielu rozłąkach, na które nie byłam gotowa. Nadrabiamy te zaległości. // A gdy mama zmienia pościel łóżko staje się placem zabaw.1. Jajko sadzone, łosoś wędzony, pieczywo z guacamole i kiełkami. Nasze śniadania bez flitra. // 2. I tak przez godzinę. // 3. Przesyłka z Warszawy. // 4. W bałaganie, bez planu. Najlepiej. // Kruche poczucie bezpieczeństwa.
1. Zdrowie na widelcu. // 2. Pogoda w kratkę. Wichury, słońce, deszcz, grad – w tym miesiącu meteorolodzy nie mieli łatwo. // 3. Jasne, że nadal karmię! // 4. Godzina 11.00. Kawa już zimna, jajko też, ale w szale codzienności zapomniałam, że w ogóle to przygotowałam. // Porównanie kolorów na prośbę Czytelniczki (light, medium i dark). Ja używam obecnie medium i świetnie komponuje się z moją karnacją (jasny super się sprawdz w strefie T). Różnica między kolorem "medium" i "dark" jest dosłownie minimalna.  Przypominam o wciąż aktualnym kodzie rabatowym od marki Sensum Mare dającym 20% zniżki na cały asortyment. Wystarczy, że w podsumowaniu zakupów wpiszecie kod MLE.
 O tym kremie BB od Sensum Mare już Wam opowiadałam w tym wpisie. To najmocniej kryjący krem BB jaki miałam.  1. Ale że herbatniki na śniadanie?! // 2. Ten model to chyba najbardziej dopieszczony produkt w tym sezonie… Trencz Rovigo będzie wysyłany już w ten poniedziałek. // 3. Zapachy z przeszłości. // 4. Sentymenty. // Nasz ukochany koc. Wrócił z prana po szpitalnych przeszkodach i dalej świetnie nam służy. Jest lekki i ciepły jednocześnie, miękki i mięsisty. Ma piękny kolor – w sieciówce takiego nie znajdziecie (od Mongolian, koniecznie zobaczcie też inne rzeczy od tej marki ).  A tu kolejna jego funkcja! 1. Wszystko musi się zmieścić. // 2. Miło znów złapać za aparat. // 3. To chyba nie jest zbyt profesjonalny sposób wiązania figurówek… // 4. Szykowaliśmy się na ten czwartek, ale już wszyscy wiemy, że tylko dzieci przy stole miały tego dnia wesołe miny.Jedno z wielu miejsc w Trójmieście, gdzie można było przynosić paczki dla uchodźców. Wielkie wyrazy uznania dla tych wszystkich, którzy spędzają całe dnie na sortowaniu produktów, które przekazujemy. Jeśli Wy też chcecie coś przekazać to wspierajcie tylko sprawdzone zbiórki (na przykład tutaj). Nie bardzo wyobrażamy sobie z dziewczynami z MLE Collection powrócić teraz do normalnego funkcjonowania naszej marki na Instagramie. Z oczywistych względów zatrzymałyśmy w ostatnim czasie cały plan marketingowy. Nie miałam więc szansy dać Wam znać, że w końcu udało się nam stworzyć ten sweter, o który pytałyście mnie od wakacji. 
MODA VINTAGE – to jeden z najpiękniejszych albumów o modzie jaki kiedykolwiekk miałam w ręku. Jego autorka – Nicky Albrechtsen, kostiumografka i właścicielka studia Vintage Labels – swoją 432 stronicową publikację zilustrowała ponad 1300 fotografiami najróżniejszych części garderoby: sukien, bluzek, butów, kapeluszy, torebek, biżuterii i różnych bibelotów, które powodują, że nie ma się ochoty odkładać tej książki na półkę. Jest przepięknie oprawiona i dobitnie pokazuje, że prawdziwy kunszt szycia odchodzi dziś w zapomnienie. Dzięki temu kompletnemu (i najobszerniejszemu z dotychczasowych) przewodnikowi po "modzie z przeszłości" możemy prześledzić historię kobiecego ubioru poprzez starannie wybrane przykłady od lat dwudziestych aż do osiemdziesiątych XX wieku. Nie jest on kolejną zwykłą historią mody, ale raczej próbą ukazania, jak przeszłość mody aktywnie kształtuje jej teraźniejszość – co wyraźnie widać na ulicy, wybiegach i w stylizacjach wpływowych wielbicielek mody vintage takich, jak Kate Moss czy Sienna Miller. W albumie zamieszczono prace wybitnych projektantów światowej sławy oraz projekty artystów mniej znanych, ale uwielbianych przez kolekcjonerów, jak chociażby Lilli Ann i Horrockses Fashions. Zaprezentowano tu niepowtarzalne egzemplarze rzemieślniczego wzornictwa, jak i ikoniczne elementy mody vintage: stanik Marilyn Monroe czy suknię Ossie'ego Clarka uwiecznioną na znanym obrazie Davida Hoppera. Gorąco polecam!1. Zajęcia plastyki z ciocią Anetą. // 2. Wszystkie plany i cele jakoś uciekły i nawet nie chcę ich szukać. // 3. Pierwszy cieplejszy wiatr, który w ciągu paru godzin zamienił się w prawdziwy huragan. // 4. Niekończące się pranie stało się już u mnie elementem wystroju. // Spokój i rześkie powietrze, które studzi emocje. Weekendowa atrakcja dzięki której przez chwilę odrywaliśmy się od telewizyjnych doniesień.Ciekawe czy ten lód wytrzyma do kwietnia?

   Codziennie rano zadajemy sobie teraz pytanie o to, co będzie dalej i jaka jest nasza rola w tym wszystkim. Ogromną siłą w tej wojnie jest informacja, a każda osoba mająca dostęp do internetu może pomóc. Druga strona doskonale o tym wie i robi wszystko, aby jej retoryka przedzierała się do nas coraz skuteczniej. Spróbujmy na każdym możliwym polu pisać i mówić o wojnie na Ukrainie. Podawać fakty, publikować zdjęcia, próbować zmienić punkt widzenia chociaż jednej osoby zza wschodniej granicy. Poniżej podsyłam Wam kilka profili na Instagramie (tak, Instagram to niezwykle ważne medium w tej wojnie, bo korzysta z niego wiele Rosjanek, które na co dzień mają dostęp tylko do propagandy), które warto śledzić i nieść dalej ich treści. 

@faktytvn

@w.bojanowski 

@nytimes

@make_life_harder

@bbcnews

@washingtonpost

   Przez ostatnie dni wszyscy skupieni byliśmy na doraźnej pomocy – tej w internecie i tej bardzo realnej, nastawionej na konkretną osobę. Na pewno nie przywykniemy do tego co się stało, ale musimy zaadaptować się do zmian i długotrwałych potrzeb naszych przyjaciół z Ukrainy. Nie mamy co prawda wakatu w MLE ale sytuacja jest wyjątkowa, więc zapisujemy się do akcji @herimpact.co zrzeszającej firmy, które chcą pomóc kobietom z Ukrainy w znalezieniu pracy, która będzie odpowiadała im kompetencjom i doświadczeniu. 

   Jeśli do tej pory pracowałaś w branży mody i chciałabyś do nas dołączyć to możesz zgłosić się tu @herimpact.co lub bezpośrednio napisać do nas. Nieważne czy nie jesteś pewna jak długo zostaniesz w Polsce. Dopasujemy się do Twojej sytuacji i spróbujemy pomóc na różnych etapach. // Якщо ви раніше працювали в індустрії моди і хотіли б приєднатися до нас, ви можете подати заявку тут @herimpact.co або написати нам безпосередньо. Не має значення, якщо ви не впевнені, як довго пробудете в Польщі. Ми адаптуємось до вашої ситуації і постараємося допомогти на різних етапах. 

1. Metki z przeszłości. Kolejna ciekawa strona z albumu "Moda vintage". // 2. Najsłodszy pączek na świecie. // 3. Porządki zeszły u nas ostatnio na dalszy plan.  // 4. Żyrafa, której największą pasją jest nurkowanie w zupie. // I kolejny apel. Wyjątkowy Szpital Polanki w Gdańsku, który wiele razy miał nas pod swoją opieką szuka firm albo osób o dobrym sercu, którzy pomogą zebrać środki na nowy sprzęt (aparat RTG, pulsoksymetry przyłóżkowe, respiratory transportowe). Być może ktoś z Trójmiasta chciałby zyskać dzięki temu miłą reklamę na Makelifeeasier? :) Chętnie napiszę o takim geście. Zainteresowane firmy mogą zgłaszać się do rzecznika prasowego szpital  ([email protected].). Tak, to państwowy szpital ale mimo wszystko środków brakuje…
1. Precyzyjna robota nie wychodzi z mody. // 2. Gdy zza chmur wychodzi słońce. // 3. Marynarka zamiast płaszcza. // 4. Młodzi artyści inspirują się Pollockiem ;).  //    Coraz częściej w sieci pojawiają się pytania czy w ogóle można wrócić do normalności. Nie można. Normalności, do której przywykliśmy już nie ma. W jej miejsce pojawiły się nowe wyzwania, które nie znikną ani jutro, ani za tydzień. Zmieniło się zbyt wiele, ale to nie znaczy, że z trwogi i bezsilności mamy wszyscy stanąć w miejscu i czekać na ruch wroga. Jest dokładnie na odwrót. Musimy być silniejsi niż wcześniej i wzmacniać nasz kraj i Europę tak jak potrafimy najlepiej. I nie mam tu na myśli tylko nowej ustawy o obronności Polski, ale też gospodarkę i naszą kondycję psychiczną. Skumulujmy moce i nie traćmy zapału. Przyszłość pokaże nam, że wysiłki i poświęcenie miały sens. 

*  *  *