W zimie zazwyczaj nie szaleję z kolorami. Moje codzienne stroje to zazwyczaj kombinacja czerni i szarości, która zawsze się sprawdza. Przyszedł jednak taki moment, kiedy chciałabym się chociaż trochę odróżnić od smutnego otoczenia (śnieg co prawda spadł, ale z powodu za wysokiej temperatury moje miasto zdecydowanie nie przypomina pięknej białej krainy, a raczej zagłębie błotnych, lekko roztopionych lodów). Świetnie nadały się do tego rzeczy zakupione na przecenie i moje czerwone spodnie ( po raz kolejny się przydały!). O butach i torebce już Wam wspominałam, a kurtka to mój łup z Mango. Przyznam, że na wieszaku nie wyglądała zachęcająco i moja przyjaciółka próbowała mnie przekonać, żeby nawet jej nie przymierzać, ale postawiłam na swoim:) i dobrze, jest ciepło i kolorowo:)