Today, I want to show you the process of making my updo from yesterday’s post.  I always thought that flower wreaths are a very lovely accessory, however to make it you need a lot of practice. Let’s face the facts If I would try to make one, I would probably never make on time to any wedding. I decided on a simple headdress pinned in my hair. We don’t need any special skills to do it, as long as we have a little time and adequate preparation.

Dziś chciałabym Wam pokazać krótki proces układania fryzury, którą widzieliście we wczorajszym Look of The Day. Wianki z kwiatów zawsze wydawały mi się niezwykle uroczą ozdobą. Ich wykonanie wymaga jednak odrobiny wprawy i myślę, że gdybym zdecydowała się go zapleść kierując się metodą "prób i błędów" nie zdążyłabym w sobotę na żadne wesele. Postawiłam więc na prosty stroik wpięty w pasma włosów. Aby wykonać tę fryzurę nie potrzebujemy wielkich zdolności, ani profesjonalnych urządzeń – wystarczy trochę czasu i odpowiednie przygotowanie. 

Przed ułożeniem włosów, zabrałam się za wykonanie stroika z kwiatów. Do jego przygotowania będziemy potrzebować:

1. Wsuwek i tak zwanych hernadli (szerokie wsuwki widoczne na zdjęciu).

2. Nici w neutralnym kolorze

3. Trzech rodzajów kwiatów (jeden z nich musi mieć twardą łodygę, która posłuży jako stelaż)

Do kwiatu z najtwardszą łodygą delikatnie przywiązujemy nicią kolejne, drobniejsze kwiaty. W moim przypadku były to niezapominajki zerwane w ogrodzie i małe margaretki. Gotowy stroik wkładamy do filiżanki z wodą.

Do odpowiedniego ułożenia delikatnych fal potrzebujemy:

1. Delikatnej szczotki niezakończonej kulkami, które mogłyby poszarpać fale. 

2. Ponieważ gorąca lokówka bardzo wysusza włosy, po umyciu włosów koniecznie nałóżmy dobrą regenerującą odżywkę. Obecnie stosuję tę marki Revalid, bo bardzo dobrze nawilża włosy, najlepiej stosować ją z szamponem z tej samej serii (przy okazji polecam Wam też tak zwany tonik do włosów – daje naprawdę widoczne efekty).

3. Produktu do stylizacji włosów, który nada im "zmierzwiony" efekt (tzw. sea salt hair). Mój jest marki Catwalk, ale w zwykłych drogeriach znajdziecie tańsze odpowiedniki (na przykład Toni & Guy za około 30 złotych).

4. Lakieru do włosów. Nie musi być wyjątkowo mocny, bo w tej fryzurze liczy się naturalny efekt. 

Dosyć grube pasma nawijałam na szerszą część mojej lokówki. Ponieważ nie chciałam uzyskać mocnego skrętu, trzymałam włosy wokół lokówki dosłownie kilka sekund. 

Po zakręceniu całych włosów dokładnie i delikatnie rozczesałam je szczotką. Jak widać na zdjęciu powyżej włosy mają delikatny skręt, ale są trochę za bardzo "ułożone". Aby podtrzymać taki efekt, w trakcie wesela musiałabym chodzić do łazienki, co pięć minut, aby wyczesać włosy. 

Aby fryzura nabrała lekkości, spryskałam ją wodą morską i delikatnie ugniotłam włosy.

Z obydwu stron wyciągnęłam po paśmie włosów (jeśli nie czujemy się pewnie w tego rodzaju upięciach to zostawmy grzywkę w spokoju i zbierzmy włosy na wysykości ucha) i przypięłam je z tyłu głowy wsuwkami. 

Najpierw, używając hernadli delikatnie upnijcie stroik i upewnijcie się, że jest w odpowiednim miejscu. Następnie sięgnijcie po wsuwki i mocniej przypnijcie stroik zaczynając od tyłu ku przodowi. Całą fryzurę spryskajcie lakierem i gotowe! :)