Kupowanie choinki w przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia to najstarsza tradycja w moim domu. A ponieważ z dziewczynami tworzymy już małą blogową rodzinę, to postanowiłyśmy odnaleźć nasze wspólne drzewko i postawić je w którymś z naszych domów. Nie obyło się bez nerwów ("ścinasz ją pod złym kątem!", "ta herbata w termosie jest za gorzka!","kiedy zrobimy sobie kolejną przerwę?"), ale udało się uniknąć rękoczynów. Pomijając samą choinkę, oczywiście:).

Dzielę się więc z Wami tą skromną fotorelacją z naszej wyprawy do szkółki drzewek iglastych, będącej w gruncie rzeczy pretekstem do przedświątecznego spotkania starych przyjaciółek:). 

Ścinanie drzewka trwało prawie pół dnia. Fakt faktem, nie spieszyłyśmy się do jego ścinania – picie gorącej herbaty przy ognisku i plotkowanie na najróżniejsze tematy okazało się być bardziej kuszące.

Samo szukanie drzewka trwało zaledwie kilka sekund. Z kolejnymi etapami przedsięwzięcia szło nam znacznie gorzej.

Panowie ze szkółki bardzo chcieli nam pomóc, ale nam zależało na symbolicznym ścięciu drzewka własnymi siłami. W którymś momencie byłam jednak pewna, że łatwiej będzie je wyrwać niż ściąć.

…praca siekierą nie przynosiła oczekiwanych rezultatów…

Po 5 minutach byłam już mocno zmachana i z przyjemnością dałam się zmienić Zosi…

Pół godziny później byłyśmy już prawie u celu…

Ostatnie mocne zamachnięcie Zosi i … udało się!

Po ciężkiej pracy pozwoliłyśmy sobie na długi odpoczynek :).

​​

oraz na "spontaniczne" i w 100 procentach "naturalne" zdjęcia pamiątkowe :D…

I to by było na tyle :). Nie pozostaje mi więc nic innego, jak w imieniu swoim i dziewczyn, życzyć Wam wesołych, spokojnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia oraz masy wymarzonych prezentów pod choinką :)