Follow my blog with bloglovin!

     Wszyscy wiemy z jaką łatwością przychodzi nam składanie uroczystych obietnic –  "od jutra nie jem słodyczy", "od jutra zaczynam ćwiczyć", "a od poniedziałku przechodzę na dietę". Skądś to znacie? Nie martwcie się, jest na to rada. Przede wszystkim musimy zwalczyć skłonność do odkładania spraw na później. Czyli postanawiamy, że wstajemy z kanapy, zostawiamy tego, jakże przez nas wielbionego pilota i zabieramy się do roboty. Jak to zrobić? Oto moje mobilizujące przykłady:

Muzyka.

      Dla mnie podstawa treningu – nie wyobrażam sobie biegania bez muzyki. Jednym z moich ulubionych elementów uprawiania wysiłku fizycznego jest to, że mogę poprzez muzykę zatracić się w swoim świecie. 

Kompan.

      Dzięki drugiej osobie będziecie mogli wzajemnie na siebie liczyć i motywować do pracy, czy dyskutować o osiągnięciach.  Jest to świetna zachęta dla osób, które lubią towarzystwo. Niekoniecznie musi być to człowiek. Jeśli masz w domu zwierzaka, to wiesz doskonale, że trzeba z nim wychodzić – w śnieżyce, deszcze czy upały. Wykorzystaj ten obowiązek na aktywne spacery.

Dzienniczek sportowy.

      Pod koniec każdego tygodnia możemy zrobić rachunek sumienia. Będziemy dumni i zmotywowani. Nie możemy być gorsi niż w zeszłym tygodniu! :) Prowadząc dzienniczek kontrolujemy siebie i swoje wysiłki. Powinniśmy uprawiać sport 3 razy w tygodniu, powyżej 45 minut (dopiero wtedy zaczynamy spalać tkankę tłuszczową), ale nie więcej niż 5 razy w tygodniu. Warto tego pilnować, bo co za dużo to niezdrowo.

Wizualizacja.

      W marzeniach wbiegam na metę maratonu, przełamuję życiowy czas w pływaniu, robię nowy trik w Kitesurfingu. To wzmacnia moją motywację. Jestem bardziej pobudzona, chce mi się walczyć. Spróbujcie sami, to naprawdę działa!

Ustalenie trasy.

Opracujmy trasę lub system ćwiczeń, który będzie nam najbardziej odpowiadał. To co znane, nie będzie wzbudzało niepokoju, będzie nam więc łatwiej zabrać się za trening po raz pierwszy. Zanim wybiegniemy z domu, warto jest opracować konkretny szlak, a najlepiej jeśli wcześniej po prostu go przejdziemy (na przykład w ramach spaceru z koleżanką czy chłopakiem).

Sprzęt, ubranie.

    Zastanów się czy nowa czapeczka albo buty nie zdopingują Cię do ruchu. :) Wśród moich koleżanek jest to popularne i wyraźnie  motywujące. Każda z nas cieszy się przecież z możliwości założenia nowego zakupu:).

Nagrody

    Warto jest siebie nagradzać. Nie muszą być to duże rzeczy. Mam na myśli coś małego: w tym tygodniu wyjdę na trening 3 razy, to w weekend zjem ulubione ciastko, pójdę do kina albo wypiję duuuuuże latte z bitą śmietaną.

Jeśli niektórym z Was żaden z tych sposobów nie wydał się wystarczająco zachęcający, to proponuję postawić na Waszą spontaniczność:). Ubierzcie buty i po prostu wybiegnijcie z domu. W tym momencie!:)

A Wy drodzy czytelnicy jakie macie sposoby na mobilizację?