Bez wątpienia pielęgnacja skóry nie jest teraz naszym największym zmartwieniem, ale skoro mężczyźni bez skrępowania narzekają na to, że odwołano im rozgrywki ekstraklasy, to my nie powinnyśmy mieć wyrzutów sumienia, jeśli przez chwilę porozmawiamy o kremach do twarzy.

    Tym bardziej, że branża kosmetyczna w ciągu kilku tygodni zmieniła się o 180 stopni. To nie tylko osobista tragedia właścicieli salonów kosmetycznych (trzymam kciuki za cały zespół sopockiej Baloli!) ale także gruntowne zmiany dla gospodarki.

   Internet jest pełen prognoz (choć może trzeba użyć słowa „wróżb”) dotyczących przyszłości branży kosmetycznej. Na pewno firmy, które w swoim portfolio miały produkty czysto higieniczne mogą liczyć na spore wzrosty. Powiedzmy jednak uczciwie – to jest mała i do tego ta „mniej przyjemna” część omawianego segmentu gospodarki. Odkładając na bok mydła i płyny dezynfekujące, wnioski dla producentów nie są zbyt optymistyczne. Przepytywani w branżowych mediach przedstawiciele największych firm mówią wprost – zwiększony popyt na artykuły higieniczne utrzyma się przez wiele lat, ale na całą resztę spadnie. Zmieni się również sposób dotarcia do potencjalnych klientek. Przyczyn dla których do tych transformacji dojdzie jest co najmniej kilka.

    Po pierwsze, wywołany światową kwarantanną kryzys gospodarczy, to mniej pieniędzy w naszych portfelach. Kosmetyki pielęgnacyjne nie są produktem pierwszej potrzeby. Abstrahując od wspomnianych mydeł, dezodorantów czy szamponów, które traktujemy praktycznie na równi z jedzeniem, bardziej wyszukane produkty kosmetyczne (i przede wszystkim droższe) nie znajdą tylu nabywców co dotychczas.

   Po drugie, nie wiadomo jak zmniejszenie liczby kontaktów społecznych wpłynie na naszą pielęgnację. Nawet jeśli dla własnego zdrowia psychicznego zachęcałam Was do podtrzymania rutyny codziennych przygotowań (nie siedzimy w pidżamie przez cały dzień, nie przestawajmy układać włosów, robić makijażu i nosić ładnych ubrań, jeśli robiłyśmy to do tej pory) to przecież w dużym stopniu chcemy być piękne, pachnące i czarujące nie tylko dla siebie, ale także dla innych ludzi. Od miesiąca w życiu dużej części kobiet na całym świecie nie ma po prostu okazji, by skorzystać z aż tylu kosmetyków czy zrobić perfekcyjny makijaż. Do tej pory wiele z nas podejmowało różne pielęgnacyjne działania w oparciu o cel lub wielkie wydarzenie – wyjazd na wakacje, wesele, perspektywa odsłonięcia ciała na plaży i tak dalej. Nie będę tu wnikać czy jest to słuszne czy nie – tak po prostu większość z nas ma, a ponieważ nasze plany na najbliższe miesiące uległy zmianie, to motywacja miała prawo osłabnąć.

    Po trzecie – duża część produkcji przemysłu kosmetycznego jest przeznaczona dla odbiorców profesjonalnych.  Co jednak istotniejsze, w wyniku odgórnych restrykcji, od kilku tygodni salony kosmetyczne przestały funkcjonować. Mniejszy popyt na ich usługi to mniejszy popyt na profesjonalne produkty przez nie używane.  

   Na szczęście każda opinia, którą znalazłam na ten temat, zawiera bezpieczniki w stylu słowa „nieprzewidywalne”. Tak naprawdę nie wiemy, czy nadchodząca rzeczywistość okaże się gorsza czy lepsza niż przedstawiają to teraz różne prognozy (które swoją drogą różnią się od siebie). A co z drugą stroną medalu czyli odbiorczyniami wszystkich mazideł? Perfumerie zostały zamknięte, a umówmy się – znalezienie naprawdę dobrego kremu w typowej drogerii nie jest takie proste. Wąski asortyment to zresztą nie jedyny problem – teraz w ogóle niechętnie robimy zakupy w sklepach stacjonarnych. W kosmetyki zaopatrujemy się więc w internecie. W naszym koszyku lądują przede wszystkim produkty, które już znamy i do których mamy zaufanie. Zakupów dokonujemy rozsądniej, nie chcemy więc ryzykować, że wydamy pieniądze na coś, co się nie sprawdzi.

    Krem do twarzy to (przynajmniej według mnie) najważniejszy kosmetyk w mojej szafce. Domyślam się, że dla większości z Was stanowi on taką podstawę pielęgnacji jak pasta do zębów czy balsam od ust. Przygotowałam więc recenzję czterech moich ulubionych produktów, które z powodzeniem kupicie w internecie. Każdy z nich działa nieco inaczej, dlatego warto doczytać opisy do końca, aby wybrać ten, który faktycznie się u Was sprawdzi.

1. Krem do twarzy ALGOLIGHT od Sensum Mare

   Dobrze by było, gdybyśmy przy okazji zakupów postarali się wybierać też takie produkty, które nie należą do oferty gigantycznych koncernów kosmetycznych. Jeszcze lepiej, jeśli będzą one z oferty polskiej firmy, na dodatek traktującej swoją pracę odpowiedzialnie. Nie skłamię chyba jeśli napiszę, że markę Sensum Mare poznałam tuż po jej powstaniu, gdy jeszcze mało kto o niej słyszał. Na początku używałam serum, o którym pisałam tutaj (i tutaj też), a ponieważ zużyłam je do ostatniej kropli to przy kolejnych zakupach zamówiłam też krem. W międzyczasie, trochę przypadkiem, dowiedziałam się że właściciele marki to w ogóle fajni ludzie, którzy chętnie pomagają innym nie licząc w związku z tym na żadne profity. Ale nie o ludziach jest ta recenzja, a o kremie. Jeśli więc szukacie takiego, który spełnia właściwie wszystkie wymagania, to jest: dobrze nawilża, nie zapycha porów ani trochę, nadaje się pod makijaż, ma niedrażniący przyjemny zapach, ładne opakowanie i (bardzo) odpowiedni stosunek ceny do jakości, to na pewno będziecie z niego zadowolone. Możecie skorzystać z mojej zniżki -15% na hasło MLE na cały asortyment w sklepie (puszczam w tym momencie oko do wszystkich Czytelniczek, które o ten kod prosiło ;)). 

2. Intensywny krem anti-aging marki Biologique Recherche

   Paznokcie, a nawet rozjaśnienie włosów w domu nie stanowią dla mnie najmniejszego problemu, ale niektórych zabiegów kosmetycznych nie wykonam sama. Nawet gdybym wydała wór pieniędzy i kupiła specjalistyczne narzędzia. „Zaffiro” czy „Dermapen” to usługa zarezerwowana dla profesjonalnych gabinetów kosmetycznych. Na szczęście możemy chociaż zaopatrzyć się w kosmetyki o takim silnym działaniu, jak te stosowane w trakcie zabiegów. Kluczem do sukcesu jest dopasowanie produktu odpowiednio do potrzeb i kondycji naszej skóry. Zawsze korzystałam z uprzejmości pani kosmetolog w moim ulubionym gabinecie kosmetycznym i podpytywałam, które kosmetyki dopasowałaby do mojej skóry. Tak odkryłam markę Biologique Recherche. Profesjonalne produkty działają mocniej, ale jednocześnie trzeba używać ich z rozwagą, zgodnie z zaleceniami. Jeśli obawiacie się zainwestować w kosmetyk profesjonalny to wcześniej zasięgnijcie porady. Nie wiecie gdzie? W sklepie internetowym topestetic.pl możecie skorzystać z bezpłatnej porady kosmetologa, który pomoże Wam dobrać odpowiedni kosmetyk dla siebie lub pomoże uporządkować aktualną pielęgnację, aby osiągnąć porządane efekty. Ja wielokrotnie korzystałam już z takiej konsultacji.

   Tym razem szukałam produktu, który będzie działał jak domowy zabieg przeciwzmarszczkowy. Pani kosmetolog z topestetic poleciła mi krem marki Biologique Recherche Creme ADN (wcześniej stosowałam już m.in. ich kultowy Lotion P50W). Jest to Intensywny krem anti-aging z aktywnym DNA o działaniu odmładzającym i poprawiającym jędrność i elastyczność skóry. Stosuję go jako intensywną kurację, czyli zużywam jedno opakowanie i koniec (kobiety z cerą dojrzałą mogą stosować go częściej). Krem nakładam dosyć grubą warstwą na twarz, szyję i dekolt.

3. Serum MyPowerElixir od Miya Cosmetics

   Ten produkt pokazywałam i polecałam Wam już wiele razy. Nie powinno go więc zabraknąć w tym zestawieniu. I chociaż producent zakwalifikował go do kategorii serum, to dla mnie spełnia on wiele innych ról.  Małe opakowanie mam zawsze w samochodzie – służy mi jako balsam do ust i krem do rąk w kryzysowych sytuacjach. Duży słoik leży sobie w szafce w łazience i służy mi jako odżywczy i mocno nawilżający krem na noc. Świetnie sprawdził się u mnie także w lecie po opalaniu i w zimie jako krem ochronny. Na zdjęciu krem wydaje się być tłusty ale po zetknięciu ze skórą zmienia się w lekki, jedwabisty olejek. Zawiera kompozycję jedenastu skoncentrowanych, składników – kwasów Omega 3+6, olejki ze skórki słodkiej pomarańczy, słodkich migdałów, masło mango, olejki chia, jojoba, kokosowy, ryżowy oraz witaminy E i F. Tylko ze względu na zawartość wosku pszczelego (który ma zbawienne działanie dla podrażnionej skóry) kosmetyk nie jest wegański. Jeśli chciałybyście przetestować ten produkt (lub kupić go jeszcze raz, bo wiem, że wiele z Was już go miało) to mam dla Was kod rabatowy dający aż 25% rabatu na zakupy w sklepie Miya Cosmetics. Wystarczy, że w koszyku wpiszecie kod MLExMIYA25 (kod ważny jest do końca kwietnia).

4. Krem z serii "Black Rose" od Sisley Paris

   Krem do twarzy Black Rose widzicie na poniższym zdjęciu w lewym dolnym rogu. Pisałam już o nim w tym artykule i być może jest to psychologiczny efekt świeżości, ale z wielką przyjemnością używam tego kremu – na pewno spełnia on kryteria luksusowego kosmetyku. 

 (od góry) Intensywny krem anti-aging z aktywnym DNA Biologique Recherche // krem do twarzy ALGOLIGHT Sensum Mare // serum MyPowerElixir od Miya Cosmetics // krem Sisley Paris

   Portale dla kobiet pękają w szwach od artykułów pod tytułem „Jak zadbać o paznokcie w domu”, „Zabiegi odmładzające w czterech ścianach”, „Perfekcyjny pedicure we własnej łazience”, „Najlepsze treningi online”, „Zanurz się w relaksie w domowym zaciszu” (cokolwiek ma to oznaczać) i tym podobne. Wysyp takich rad oznacza przede wszystkim to, że wiele z nas kupuje kosmetyki, bo są one częścią różnych kobiecych rytuałów. I to się w czasach zarazy na pewno nie zmieni. Epidemia pokazała nam, że potrafimy się zmobilizować do zrobienia czegoś, czego wcześniej nie potrafiłyśmy – na przykład do strzyżenia męża we własnej łazience (zaliczone!), ale wcale nie musi oznaczać całkowitej rezygnacji z przyjemności. 

*  *  *