Zaledwie dwa dni temu, wśród monumentalnych piaskowców, odbył się pokaz CHANEL cruise 2021/22/. Ten rodzaj kolekcji zawsze spotyka się z szaloną popularnością, bo projekty są swobodniejsze i bardziej „dla ludzi” niż te w kolekcjach „pret-a-porter”, nie mówiąc już oczywiście o „haute couture”. Wynika to z funkcji jaką z początku miały pełnić prezentowane w niej projekty. Nazwa „cruise” oznacza po prostu międzysezonową kolekcję, ale powstała tak naprawdę z myślą o zamożnych elita, które szare zimowe miesiące spędzały w letnich kurortach. To wyjaśnia dlaczego ta międzysezonowa kolekcja obejmuje głównie odzież letnią lub plażową i właściwie zawsze pokazywana jest w sceneriach odwołujących się do wakacyjnych klimatów. 

   Tłem dla nowych projektów Virginie Vard były stare kamieniołomy Carrières de Lumières mieszczące się nieopodal miasteczka Les Baux-de-Provence. Od 1935 roku kamieniołomy były zamknięte, ale w latach 60-tych odkrył je na nowo Jean Cocteau. To niezwykłe miejsce posłużyło mu nawet jako element scenografii w filmie „Testament Orfeusza”. Podobno to właśnie historia przyjaźni między tym francuskim artystą, a Gabrielle była główną inspiracją dla tegorocznej kolekcji.