Kto nie ryzykuje, nie wygrywa! Dlatego podjęłam się próby skomponowania ukochanego stroju Olivii Palermo, wykorzystując tylko te rzeczy, które już mam w swojej szafie. Zadanie nie było aż takie trudne. Wiedziałam, że podstawą musi być czerń. Założyłam więc swoje pseudo-skórzane spodnie z Terranovy, czarny golf z Mango oraz czarną marynarkę z Zary (jeden z moich lepszych zakupów). Wyszukałam coś futrzanego i szarego (i oczywiście sztucznego, martwe zwierzątko to na pewno nie jest to, co doda nam szyku) oraz duży naszyjnik (Mamo jeśli to czytasz, to od razu wyjaśniam – naprawdę nie mam pojęcia w jaki sposób Twój naszyjnik znalazł się na mojej szyi).

    Z fryzurą nie miałam zbyt wiele problemów, mój kolor włosów (chociaż coś!:)) jest zbliżony do koloru włosów Olivii Palermo, więc wystarczyło nakręcić je na lokówkę i gotowe.

    Przyznam się szczerze, że nie bardzo wiem, na jaką okazję nadaje się ten strój. Wychodzę dziś ze znajomymi, więc wykorzystam tę kombinację. Pominę tylko futrzany szal, na imprezę jest zdecydowanie zbyt elegancki. Mimo wszystko jestem zadowolona z efektu. Boję się nawet myśleć, ile mogą kosztować te elementy garderoby, które ma na sobie Olivia. Być może (albo nawet na pewno) mój strój nie zrobiłby tak piorunującego wrażenia, ale z pewnością jest piorunująco tańszy;).