Wróciłam z podróży. W Paryżu jak zawsze było tak francusko, że aż wydaje się to niemożliwe. Montmartre tętni życiem malarzy i całej bohemy znanej z grafik Toulouse Lautreca. Na placu Pigalle dziewczyny tańczą kankana w starym kabarecie Moulin Rouge. W katedrze Notre Dame, jeżeli przez chwilę pomilczymy, usłyszmy jak ściany cichutko opowiadają o nieszczęśliwej miłości dzwonnika Quasimodo do pięknej cyganki Esmeraldy. We wszystkich tych sławnych miejscach przewijają się piękne Francuzki. Siedząc z dziewczynami na lunchu nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że kobiety Francji były, są i będą zadbane, a także…. szczupłe.  Zaciekawiło mnie jak i dlaczego tak się dzieje.

Po długich i winikliwych obserwacjach doszłam do wniosku, że:

  • Typowa Francuzka je dobre jedzenie z uśmiechem. Polka niestety martwi się, że je źle i za dużo.
  • Francuzki jedzą dużo więcej owoców i warzyw niż my .
  • Jedzą trzy razy dziennie i na pewno nie podjadają!
  • Wyznają „syndrom zamka błyskawicznego” ( jak się prawie nie dopinasz to jest źle) i nie wskakują codziennie na wagę.
  • Celebrują jedzenie, a nie nieświadomie połykają przed telewizorem.
  • Piją wino regularnie, ale tylko do obiadu – najwyżej dwa kieliszki.
  • Chodzą piechotą wszędzie tam gdzie mogą, uwielbiają targi warzywne.
  • Nie stosują diety, a rozmowa o niej to „ faux pas”.
  • Jedzą wszystkimi pięcioma zmysłami, przez co „ mniej wydaje się więcej”.
  • Eksperymentują z przyprawami, starają się doprawić tę samą potrawę zawszę inaczej.
  • Nie jedzą niczego tzw. „ bez cukru”, „ beztłuszczowego” albo sztucznie pozbawionego naturalnego smaku. Wybierają prawdziwe jedzenie ale robią to z umiarem.
  • Jedzą dużo jogurtu własnej roboty.
  • Piją wodę w temperaturze pokojowej przez cały dzień.

Wniosek: Francuzki uwielbiają się śmiać, nie stosują diety i przy tym wszystkim nie tyją. Spróbujmy zastosować w naszym życiu chociaż kilka z tych zasad. Na pewno zyska na tym nasza figura, a być może coś jeszcze… 

Więcej podobnych rad i spostrzeżeń znajdziecie w książce "Francuzki nie tyją" Mireille Guiliano.

 

 

Follow my blog with bloglovin!