Wybiła 18-sta i stoję przed trudnym wyborem: jeść albo nie jeść – oto jest pytanie? Będąc w ciąży mój lekarz wręcz nalegał na to, żebym jadła na noc – ach jakie to były piękne czasy! Pora jednak wrócić do szarej rzeczywistości. Sami dobrze wiecie, że ten straszny głód dopada nas właśnie w godzinach wieczornych. Dlaczego? Źle jemy w ciągu dnia. Śniadanie ( jak zdążymy) przygotowujemy pożywne, obiad jemy już w biegu i najczęściej jest to byle co (drożdżóweczka albo inne ciasteczko) a podwieczorek lub inna pożywna przegryzka jest nam właściwie nieznana (czyli piramida zdrowego żywienia pozostaje tylko na papierze i kojarzy nam się raczej z zabytkami w Egipcie ).

Śmieciowe i chaotyczne jedzenie jest przyczyną tego nieprzyjemnego, wieczornego stanu, w którym najchętniej zjadłybyśmy wszystko, co jest w lodówce. Ten „wilczy głód„ możemy zaspokoić porządnym daniem, ale tu nasuwa nam się zasadnicze pytanie: o której pójdziemy spać? Jeżeli kładziemy się spać o godzinie 20, to ciężki posiłek o 18-stej jest wysoce niewskazany. Nasz organizm będzie zawzięcie pracował podczas snu, a powinien w tym czasie odpoczywać. Dobrze jest  przestrzegać zasady by przedział czasowy od kolacji do położenia się spać wynosił nie mniej niż 2 godziny – zakładając, że kolacja to nie schabowy z frytkami. Lepiej jest zjeść lekki posiłek, na przykład: warzywa na parze z kromką chleba razowego. Jeżeli ktoś na samą myśl o jedzeniu warzyw na parze dostaje mdłości, może to zastąpić np.( przepisami Zosi na: kurczaka, dorsza czy pyszną sałatkę). Musimy pamiętać, że każdy z nas kładzie się spać o innej porze, dlatego jedzenie po 18 pozostaję sprawą indywidualną.

Poznajmy dokładnie swój zegar biologiczny, zwróćmy uwagę na potrawy, które są dla nas ciężkostrawne i nie wprowadzajmy ich do menu kolacyjnego (np. dla mnie niedopuszczalne jest smażone, czerwone mięso, ale jakoś zniosę słodycze ;)). Im lżejsze będzie to jedzenie, tym lepiej się wyśpimy, a tym samym cały następny dzień będzie milszy.

Follow my blog with bloglovin!