The alarm clock rang at the same time as usually, but I am late to work again anyway. Does this sound familiar? I do sometimes have those days, when everything goes smoothly – I am waking up on my own before the alarm, I go for a run, take shower, do my hair, send Julia to the kindergarten, eat the big breakfast, tidy up the flat, and I am at work five minutes before everyone else. However, somehow more often what happens is a total chaos at my house since early morning, and in a hurry I keep forgetting about everything and waste my time on completely unnecessary activities. It's about time to change that! :)

***

   Budzik zadzwonił o tej godzinie co zwykle, ale ja i tak znowu jestem spóźniona do pracy. Brzmi znajomo? Czasami mam takie dni, kiedy wszystko idzie jak po maśle – budzę się sama, jeszcze przed budzikiem, idę biegać, biorę prysznic, układam włosy, wyprawiam Julię do przedszkola, jem duże śniadanie, sprzątam mieszkanie, a w pracy jestem pięć minut przed wszystkimi. Najczęściej jest jednak tak, że już od samego rana w mieszkaniu panuje totalny chaos, a ja w pośpiechu zapominam o wszystkim i marnuję czas na czynności zupełnie niepotrzebne. Czas to zmienić! :)

Wystarczy chwila zatracenia i znowu uciekła nam godzina  

  Najczęstszym powodem naszego spóźniania się do pracy jest zbyt długie zwlekanie się z łóżka. Zacznijmy więc od skrócenia drzemki w telefonie, nie ma potrzeby aby trwała dłużej niż pięć minut. Najlepszym sposobem będzie jednak kompletne wyłączenie tej możliwość i odstawienie telefonu lub budzika przed snem na drugi koniec pokoju. Dzięki temu, gdy rano usłyszmy alarm, będziemy zmuszeni wstać i go wyłączyć. Tylko pod żadnym pozorem nie wracajmy do łóżka (po takim wypadku nie ręczę o której godzinie moglibyśmy się ponownie obudzić). Kiedy już uda nam się zwlec z łóżka, od razu nastawmy drugi budzik, który da nam znać, że w tym momencie bezwzględnie musimy wyjść z domu (uwierzcie mi, to jeden z najlepszych sposobów na walkę ze spóźnianiem się). Czy nawet po ośmiu godzinach snu nadal czujecie się niewypoczęci? Może to wina niewygodnego materaca albo niestrawnej kolacji? Nie jedzmy wieczorem ciężkostrawnych dań i starajmy się by miejsce gdzie śpimy było ciche i komfortowe. Jeśli zapomnimy o takich szczegółach, nie dziwmy się później, że mamy problemy z punktualnym wstawaniem. Kolejnym błędem, który popełniamy to włączanie telewizora, który odciąga naszą uwagę od przygotowań. Łatwo jest się zapatrzeć w ulubiony program i kompletnie stracić rachubę czasu. Lepiej włączyć radio lub łagodną muzykę.

Co zrobić jeżeli w naszej łazience czas niespodziewanie się kurczy? 

 Bardzo często marnujemy najcenniejsze minuty na czynności, które powinnyśmy pominąć, jeśli już wiemy, że jesteśmy spóźnione. Najwięcej czasu zajmuje nam poranna toaleta, dlatego proponuję wprowadzić sztywną hierarchię najważniejszych rzeczy do zrobienia. W pierwszej kolejności należy obiektywnie ocenić, które co bezwględnie musimy zrobić. Zgaduję, że każda z nas przed wyjściem z domu chce się umyć. Jeżeli w swoich łazienkach mamy tylko wannę, to nie napuszczajmy do niej wody, tylko weźmy szybki prysznic (kąpiele zostawmy sobie na weekendowe wieczory). W moim przypadku nie obejdzie się również bez założenia soczewek kontaktowych. Moja wada wzroku jest tak duża, że bez nich nie widzę nawet twarzy ludzi stojących obok mnie. Teoretycznie, szybciej byłoby gdybym założyła okulary, niestety czuję się w nich wyjątkowo niekomfortowo, więc wolę poświęcić na to ciut więcej czasu. W tym momencie używam soczewek DAILIES TOTAL1, które dostałam gratisowo razem z zestawem soczewek, płynem i kroplami po badaniu wzroku. Do zakupów został dołączony kupon, dzięki któremu możemy zarejestrować się w programie Za-Kontaktowani i otrzymać aż pięćdziesiąt procent rabatu na kolejny zakup soczewek kontaktowych. Według mnie, ostatnią obowiązkową czynnością jest umycie zębów. Dla mnie te trzy zadania to minimum, które muszę wykonać aby wyjść z domu. Same się zastanówcie – ile razy zdarzyło się nam wyjść spod prysznica i zamiast zabrać się za szybkie wykonanie makijażu, zaczynamy na przykład depilować brwi? Albo podśpiewując wcieramy w ciało balsam? Swoją drogą polecam Wam genialny kosmetyk polskiej marki Balneokosmetyki, o której robi się coraz głośniej, a mianowicie – EKO Malinowe masło do ciała, które doskonale wygładza i nawilża skórę, dzięki zawartości drogocennego masła Shea (ma naprawdę obłędny zapach malin a dodatkowo produkt jest wyrobem naturalnym-ekologicznym więc nie nakładamy na siebie żadnych substancji chemicznych). Polecam Wam wypróbować to cudo na własnej skórze, tym bardziej że przez cały czerwiec w sklepie internetowym www.balneokosmetyki.pl trwa darmowa dostawa (na hasło: czerwiec). Malowanie paznokci, mycie włosów (przecież można kupić suchy szampon) czy układanie ich na lokówkę to niepotrzebna strata czasu. Jeśli właśnie ucieka nam autobus, to powinniśmy poczekać z tymi rytuałami do wieczora.

Poranny chaos, zgrzyt zębami i panika – jak temu zaradzić? 

  Mogłoby się wydawać, że ludzie punktualni mają dłuższą dobę ale oni po prostu są mistrzami planowania. Umiejętnie wyliczają czas, który poświęcają na różne czynności. Wiedzą ile zajmie im zjedzenie śniadania, ile czasu spędzą w łazience albo to, że potrzebują dwóch drzemek aby wstać z łóżka. Już poprzedniego wieczoru, mają zaplanowane co na siebie założą i co zjedzą na śniadanie. Klucze od samochodu i drzwi wejściowych zawsze trzymają w tym samym miejscu, aby nie tracić czasu na ich szukanie. Nigdy nie przychodzi im na myśl sprzątanie mieszkania przed wyjściem (ja to robię bardzo często). Wbrew pozorom nie jest to takie trudne a z czasem łatwo wchodzi w krew. Jeżeli nie potrafimy dokładnie wszystkiego zaplanować, doliczajmy do każdej czynności kilka dodatkowych minut. W telefonie lub na kartce notujmy nasz plan dnia. Śniadaniowe menu ustalajmy wieczorem. Umyjmy włosy przed pójściem spać i zaplećmy warkocz na noc, dzięki temu rano włosy będą już ułożone. Przygotowywanie się zaczynajmy po kolei, tak żeby nie biegać przez cały czas z pokoju do pokoju.

  Notoryczne spóźnianie się ma wiele przyczyn, ale przy odrobinie chęci możemy sobie z nimi poradzić. Jeżeli już jesteśmy spóźnieni to pamiętajcie, żeby nie gnać jak szaleni przez miasto. To czy będziemy dwanaście czy piętnaście minut po czasie, nie ma już wielkiego znaczenia. Wchodząc do pracy nie wymyślajmy głupich wymówek tylko grzecznie i ładnie przeprośmy. A za każde punktualne przybycie do pracy nagradzajmy się (ja najbardziej lubię czekoladki ze słonym karmelem). Mam nadzieję, że nadchodzący tydzień będzie dla Was łaskawy i nie zaliczycie żadnego spóźnienia! :)