AT THE MOMENT

_E1A5323

   A new week has started. This time, I won't be going into much detail, as today's post was supposed to have a form of a kind of interlude and, since we’ve known each other for a while now, I'll get straight to the point ;).

   This Sunday at the Białystok Book Fair, I'll be signing my book for you :). I'd like to cordially invite you to the meeting which starts at 11.00 and I can't wait! :) 

**​*

    Kolejny tydzień rozpoczęty. Nie będę się dziś zanadto rozpisywać, bo dzisiejszy wpis miał mieć raczej formę przerywnika, a że znamy się nie od dziś, to od razu przejdę do rzeczy :).

   W najbliższą niedzielę, na Targach Książki w Białymstoku będę podpisywać dla Was moją książkę :). Wszystkich gorąco zapraszam na godzinę 11.00 i już nie mogę się doczekać! :)

_E1A5249

   Out of longing for the summer fruit, I took up the challenge of preparing a crostata with plums, frozen blackberries, and fresh rosemary. As usual, I chose the proportions of ingredients for the pastry at a guess (you'll be able to find the recipe with all the proportions here, I added one egg fewer), remember that it has to be as thin as possible. What was left from the Sunday dinner makes my Monday work in front of a computer more pleasant.

   Z tęsknoty za letnimi owocami porwałam się na przygotowanie crostaty ze śliwkami, mrożonymi jeżynami i świeżym rozmarynem. Ciasto jak zwykle przygotowałam "na oko" (tutaj znajdziecie przepis z wypisanymi proporcjami, ja dodałam o jedno jajko mniej), pamiętając że po rozwałkowaniu musi być jak najcieńsze. To, co zostało z niedzielnego obiadu, umila mi teraz poniedziałkową pracę przed komputerem.

_E1A5335

   It finally got warmer and I can wear delicate shirts under my woollen blazer without the need of putting on any sweater. It is easier to be elegant in spring :). I bought my shirt in Brussels – it comes from & Other Stories shop. You can find a similar one here (and the trousers here :))

   Wreszcie zrobiło się cieplej i pod moją wełnianą marynarkę mogę już nosić delikatne koszule bez swetra – wiosną łatwiej jest być elegancką. Moją koszulę kupiłam w Brukseli, w sklepie & Other stories. Podobną znajdziecie tutaj (a spodnie tutaj :)).

_E1A5262

   Over the last few months a significantly greater number of things disappeared from my home than appeared in it – it's an outcome of cleaning up and putting a number of New Year's resolutions into practice. Of course, books are an exception. "Miłość w czasach zagłady" ("Love in times of Holocaust") by Hanni Münzer tells the story of the representatives of several generations against the events of the Second World War. An intriguing series of events and the gradual discovery of old secrets keep me captivated – that is why I can't wait until the evening to read the subsequent chapters. 

   W ciągu ostatnich kilku miesięcy o wiele więcej rzeczy zniknęło z mojego domu, niż się w nim pojawiło – to rezultat porządków i wcielania w życie noworocznych "minimalistycznych" postanowień. Wyjątkiem są oczywiście książki. "Miłość w czasach zagłady" Hanni Münzer opowiada historię przedstawicieli kilku pokoleń, na tle wydarzeń II wojny światowej. Intrygujący splot wydarzeń i odkrywane krok po kroku tajemnice sprzed lat, nie pozwalają oderwać się od książki, dlatego już nie mogę doczekać się dzisiejszego wieczoru i kolejnych rozdziałów.

_E1A5257

 

TYDZIEŃ Z COCO CHANEL – Wszystko, co chciałabyś wiedzieć o torebce CHANEL

a2jj_118

source: cath and the city 

    Quite a lot of time has passed since the last thematic week, but because I remember that you liked this series in the distant past, I've decided to go back to it. This time, I'd like to present you with a week devoted to the most famous person in the world of fashion – Coco Chanel.

   There were people in the history who became the subjects of tonnes of books and yet we're still not able to fully discover all their secrets and unequivocally assess their lifetime achievements. Regardless of the controversy surrounding the life of this famous fashion designer, her artistic work turned out to be a priceless gift for us, women. Not only because of the "little black dress" or my beloved stripe pattern but mostly owing to the fact that by going through the hardship of emancipation and sacrificing more than one dream in the process, she proved that each of us can combat stereotypes and attain any, even the most distant, goal.

   Last year, the most famous bag model – namely Chanel 2.55 – was celebrating its 60th birthday. More than half a century has passed since Gabrielle Chanel's flagship product was introduced into the market, and the interest in this leather accessory has never been greater than now. The same is true for the price – year by year, the price is increasing and the desperate customers aren't discouraged in the least. What makes these cult bags with a golden chain so exceptional? And how much do we have to pay for them? Below, you'll be able to find everything you'd like to known about the most wanted model.

– Back in those times, when Gabrielle Chanel designed this elegant accessory, women wore small clutch bags (which had to be carrier in hand) or larger bags with a very short handle. Therefore, a bag with a longer chain which could be easily carried on the shoulder with your both hands free was a true breakthrough (another one after freeing women from corsets).

– The name of the 2.55 model comes from the year and the month in which the bag was designed. The names of Coco Chanel's works were an outcome of applying the principles of logical reasoning. For example, the name "Chanel N° 5" comes from a blind test conducted by Ernest Beaux (a famous perfumer and a friend of Coco Chanel's) during which the designer was presented with five scent compositions, from which she chose the fifth sample. Once again, it was proved that simple solutions often turn out to be the best, as both the bag and the perfume haven't lost their modernness throughout the years.

– For the most famous model 2.55 (the so-called "classic flap bag") we'll pay exactly EUR 4260 in a Parisian boutique. For a smaller version (small classic flap bag) we'll pay EUR 200 less. Each year, the price of the bag is increasing (and that isn't only connected with the changes in the currency rates ;)).

***

   Od ostatniego tygodnia tematycznego minęło sporo czasu, ale ponieważ pamiętam, że w tej odległej przeszłości podobał Wam się ten cykl, to postanowiłam do niego wrócić. Tym razem chciałabym zaprosić Was na tydzień poświęcony najsłynniejszej postaci świata mody – Coco Chanel. 

   Zdarzają się w historii takie osoby, na temat których napisano tonę książek, a mimo to, do końca nie udaje nam się zgłębić wszystkich tajemnic i jednoznacznie ocenić życiowych dokonań. Niezależnie od tego, jak duże kontrowersje budzi życiorys tej sławnej projektantki, dla nas, kobiet, jej twórczość okazała się nieocenionym darem. Nie tylko ze względu na "małą czarną", czy mój ukochany wzór w paski, ale przede wszystkim dlatego, że przechodząc ciężką drogę emancypacji, poświęcając przy tym niejedno marzenie, udowodniła, że każda z nas może wyrwać się ze szponów stereotypów i osiągnąć każdy, nawet najbardziej odległy cel. 

   W minionym roku najsłynniejszy na świecie model torebki – Chanel 2.55 – obchodził swoje 60 urodziny. Minęło ponad pół wieku odkąd flagowy projekt Gabrielle Chanel wszedł do sprzedaży, a zainteresowanie tym skórzanym dodatkiem nigdy nie było większe niż teraz. To samo tyczy się ceny – z roku na rok jest coraz wyższa, ale zdesperowanych klientek to nie odstrasza. Co sprawia, że te kultowe torebki na złotym łańcuszku są tak wyjątkowe? I ile trzeba za nie zapłacić? Poniżej znajdziecie wszystko, to co chciałybyście wiedzieć o najbardziej upragnionej torebce na świecie.

– W czasach, w których Gabrielle Chanel zaprojektowała ten elegancki dodatek, kobiety nosiły małe kopertówki (które trzeba była trzymać w ręku) lub większe torebki na bardzo krótkiej rączce. Torebka z dłuższym łańcuszkiem, którą można było zawiesić na ramieniu i mieć przy tym wolne ręce była więc prawdziwym przełomem (kolejnym po uwolnieniu kobiet z gorsetów) .

– Nazwa modelu 2.55 pochodzi od miesiąca i roku, w którym torebka została zaprojektowana. Coco Chanel lubiła nadawać swoim dziełom nazwy wynikające z logiki. Na przykład, nazwa "Chanel N° 5" pochodzi od ślepej próby, w której Ernest Beaux (słynny perfumiarz i przyjaciel projektantki) przedstawił Chanel pięć kompozycji zapachowych, z których wybrała ostatnią, piątą próbkę. Po raz kolejny udowodniono, że proste rozwiązania często okazują się najlepsze, bo zarówno torebka, jak i perfumy przez lata nie straciły nic ze swojej nowoczesności.

– Za najsłynniejszy model 2.55 (tak zwany "classic flap bag") zapłacimy w paryskim butiku dokładnie 4260 euro. Za mniejszą wersję (small classic flap bag) zapłacimy o dwieście euro mniej. Cena torebki z roku na rok jest co raz wyższa (i to nie tylko w związku ze zmianą kursu walut ;)).

_E1A0445 

sweater / sweter – COS (podobny tutaj i tutaj) // trousers / spodnie – Topshop // bag / torebka – & Other stories  // flats / baletki – Pretty Ballerinas

– Some explain the price by claiming that the bag might become a great investment. That's true, but only in case of non-standard models which can't be found in the permanent offer of the brand. This is good news and bad news at the same time. Bad news because the limited editions are usually very extravagant (prosaically speaking – they won't always match our outfit) and, besides, they're extremely expensive in the first place.

– The good news is that classic models (just like the most wanted, that is "classic flap bag 2.55") significantly lose their value when the customers leave the store. That means that it is possible to buy them much cheaper in the luxury vintage shops.

– I was able to find two on-line shops which offer original second-hand bags (here and here). The prices are still able to knock us out but for those most determined I've got a piece of advice – you can really find great bargains in stationary vintage shops (mostly in Great Britain, the USA, or even in Brussels).

***

– Niektórzy cenę tłumaczą tym, że torebka może być świetną inwestycją. To prawda, ale tylko w przypadku modeli niestandardowych, które nie znajdują się w stałej ofercie marki. To zła i jednocześnie dobra wiadomość. Zła, bo limitowane edycje są zazwyczaj bardzo ekstrawaganckie (mówiąc prozaicznie – nie zawsze będą pasować do naszego stroju), a poza tym, już na starcie są bardzo drogie.

– Dobra wiadomość jest taka, że klasyczne modele (tak jak ten najbardziej upragniony czyli "classic flap bag 2.55") tracą mocno na wartości, gdy tylko klientki opuszczą próg sklepu. A to oznacza, że w luksusowych sklepach vintage można je kupić znacznie taniej.

– W internecie znalazłam dwa sklepy, które oferują oryginalne, używane torebki (tu i tu). Ceny nadal zwalają z nóg, ale dla tych najbardziej zdeterminowanych mam radę – w stacjonarnych sklepach vintage (przede wszystkim w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych czy chociażby w Brukseli) można natrafić na prawdziwe okazje.

cgggollage

– Before you decide to buy such a bag, it is crucial that you familiarise yourselves with a guidebook which will be helpful in differentiating between the original and the copycat. You can find the link here. A blatant counterfeit isn't worth spending a penny on.

– A classic small bag with a longer strap is irreplaceable, and the one by CHANEL really looks impressive. However, on the Internet, you'll be able to find a number of models which maybe aren't made of lambskin leather and don't have their own serial number, yet will be equally practical. You can find interesting counterparts here, here, and here.

   Whether a CHANEL bag (or any other gadget by the famous fashion houses) is worth its price will probably remain very much open to discussion. From a logical point of view, the price of a small bag shouldn't exceed the price of a car. However, in this case we don't pay for the product itself but for the legend behind it. Provided that the motivation for purchase is dictated by the idea of collecting, as in the case of works of art, we shouldn't assume that their owners are devoid of common sense. It is much worse, if this expensive accessory becomes a substitute for the social status for us – it is still just a bag which doesn't add us any class, charm, or a doctoral degree.

***

– Nim zdecydujecie się na zakup takiej torebki, koniecznie zapoznajcie się z poradnikiem, który pomoże Wam odróżnić oryginał od podróbki. Link znajdziecie tutaj. Nie warto wydawać ani grosza na coś, co jest zwykłym oszustwem.

– Klasyczna mała torebka na dłuższym pasku jest niezastąpiona, a ta od CHANEL faktycznie prezentuje się świetnie. W sieci znajdziecie jednak wiele modeli, które może nie są wykonane z jagnięcej skóry i nie mają własnego numeru seryjnego, ale sprawdzą się równie dobrze. Ciekawa odpowiedniki znajdziecie tutaj, tutaj i tutaj.

   To, czy torebka CHANEL (albo jakikolwiek inny gadżet od najsłynniejszych domów mody) jest warta swojej ceny pozostanie pewnie kwestią dyskusji. Z logicznego punktu widzenia, mała torebka nie powinna przewyższać ceną samochodu. W tym przypadku nie płacimy jednak za sam produkt, ale za legendę, która się z nim wiąże. O ile motywacja zakupu podyktowana jest ideą kolekcjonerstwa, jak w przypadku dzieł sztuki, nie odmawiajmy właścicielkom tych torebek zdrowego rozsądku. Gorzej, jeśli ten drogi dodatek, stanie się dla nas substytutem statusu społecznego – to wciąż tylko torebka, nie dodająca nam ani klasy, ani wdzięku, ani stopnia doktora. 

 

Lista moich kwietniowych „umilaczy”

_E1A4193

   Last week, when I was coming back from a long and fruitful meeting with my publishing house, I was pondering over the fact that time has passed very quickly since the last spring. I remember exactly the same period of the previous year when I was waiting for the first blooming apple trees. I really wanted to capture them on the photos for my book. However, I still couldn't get down to it. Before I knew it, grumbling about lack of appropriate light in the meantime, the apple trees had already finished blossoming and I was left with nothing. Even though I think that it is never too late for anything in life, I didn't make the same mistake this year. I've already visited the magical corner in the near vicinity of a beach between Sopot and Orłowo three times – once on a bicycle, the second time with a book and a blanket (and, as it later turned out, with ants in my collar – they felt the spring in the air as well), and the third time with my whole family. Perhaps next time I'll take a camera with me and show you my beautiful hideaway, which will disappear any day now. Meanwhile, I encourage you to read a new post from the "while-awayers" cycle with a number of unspectacular photos and the long-lost Pempuszka ;).

*** 

 W zeszłym tygodniu, wracając z długiego i owocnego spotkania z moim wydawnictwem, myślałam trochę o tym, jak szybko minął mi czas od ostatniej wiosny. Pamiętam dokładnie ten sam okres minionego roku, w którym czekałam na pierwsze kwitnące jabłonie. Bardzo chciałam uchwycić je na zdjęciach do mojej książki. Wciąż jednak nie mogłam się do tego zabrać. Nim się obejrzałam, marudząc w międzyczasie na brak odpowiedniego światła, jabłonie przekwitły, a ja zostałam z niczym. I chociaż uważam, że w życiu na nic nie jest za późno, to w tym roku nie popełniłam już tego błędu. W magicznym zakątku, niedaleko plaży pomiędzy Sopotem a Orłowem, byłam już trzy razy – za pierwszym razem z rowerem, za drugim z książką i z kocem (i jak się potem okazało, z mrówkami za kołnierzem – one też już poczuły wiosnę), za trzecim z całą rodziną. Być może następnym razem wybiorę się tam z aparatem i pokażę Wam moją piękną kryjówką, która niebawem zniknie. Tymczasem zapraszam Was na nowy wpis z cyklu o "umilaczach", z mało efektownymi zdjęciami, ale za to z dawno nie widzianą Pempuszką ;). 

1. Jakim cudem jeden obraz może wywołać poruszenie całego Paryża? Miasta, które widziało już wszystko? A może warto dowiedzieć się, dlaczego Izabela Czartoryska była nazywana brzydkim kaczątkiem? Koniecznie zajrzyjcie na portal Niezła Sztuka, gdzie możecie poczytać lub ściągnąć materiały z intrygującymi historiami o malarstwie, artystach i architekturze.

2. Większość z nas chodzi w spodniach na co dzień i trudno wyobrazić sobie życie bez tego elementu garderoby. Czy wiecie, że Marlenę Dietrich, z tego powodu złośliwie nazywano „najlepiej ubranym mężczyzną Hollywood”? Warto poczytać o tym, jak kobiety wywalczyły sobie prawo do chodzenia w spodniach. Artykuł znajdziecie tutaj.

_E1A4121

3. Gdy realizuję zdjęcia przepisów, największą przyjemność sprawia mi praca nad oprawą potrawy. Stworzenie odpowiedniego klimatu i dobór detali, to jak malowanie obrazu. Jednym z niezastąpionych rekwizytów są rośliny, które dodają zdjęciom życia i koloru. Te, które możemy dostać w kwiaciarniach często nie do końca wpisują się w mój gust. Od gerberów i róż w neonowych kolorach (które w dzikiej naturze nie występują) wolę zieleniące się gałązki albo delikatne kwiaty jabłonki (tym bardziej, że mogę znaleźć je w ogrodzie zupełnie za darmo). 

4. Jeśli mieszkacie w Trójmieście, zajrzyjcie na Bo Ze Wsi. Skupia on kilkunastu regionalnych wystawców, którzy oferują produkty ze swoich gospodarstw oraz własnoręcznie robione przetwory. Bazar odbywa się na Skwerze Kościuszki w Gdyni (w czwartki i soboty). Świetne produkty i przemiła atmosfera :)

5.  Wraz z wiosną powoli zaczyna się czas chrzcin, pierwszych komunii i ślubów. Nie zawsze łatwo zorganizować prezenty na taką okazję, tak aby się nie powtórzyły. Nawet w związku z urodzinami lub świętami, sama lubię mieć przygotowaną taką małą listę życzeń. Unikam dzięki temu sytuacji, w której dostaję prezent kompletnie nie w moim stylu lub z którego nigdy nie skorzystam. Idealnym rozwiązaniem jest portal GIMFI – korzystałam z niego już parę razy i naprawdę świetnie się sprawdza. To idealny sposób, aby temat prezentów nie wprawiał nikogo w zakłopotanie.

_E1A4200_E1A4218_E1A4251

6. W moje ręce wpadła ostatnio książka, która skłoniła mnie do dłuższej refleksji. "Wybieraj wystarczająco dobrze" Agnieszki Jucewicz opowiada o tym, jak uwolnić się spod wpływu reklam, kulturowej presji, stereotypowego myślenia o karierze i życiowym sukcesie i jak dokonywać świadomych wyborów. Pozycja dla tych, którzy czasem chcieliby zatrzymać świat i zobaczyć coś więcej. 

7. Słyszeliście już o serwisie Fani Mani? Robiąc zakupy online, płacicie tyle co zawsze, a część wartości zakupów trafia do wybranej przez Was organizacji społecznej. Rejestracja zajmuje chwilę, a to prosty sposób by pomóc.

_E1A4302

8. Podobno to, w czym chodzimy po domu wiele mówi o naszym stylu. Czy w ogóle się przebieramy, gdy wiemy, że czeka nas wieczór przed telewizorem, deską do prasowania lub z odkurzaczem pod ręką? A jeśli tak, to co wybieramy? Ubrania, których nie chcemy się pozbyć ale wstydzimy się wyjść w nich z domu? T-shirt męża? Dresy? Jeśli wydaje Wam się, że brakuje Wam czegoś, w czym czułybyście się komfortowo, a jednocześnie kobieco i atrakcyjnie, to koniecznie odwiedźcie stronę polskiej marki HIBOU sleepwear. Znajdziecie tam piękne pidżamy, dresy i szorty, które leżą idealnie (znajdziecie tam też grafitowe dresy z różową kokardką, które widzicie na dzisiejszych zdjęciach). 

_E1A4436

9. Kosmetyczne nowości, które widzicie powyżej, były trafem w dziesiątkę chociaż zostały mi sprezentowane bez żadnej konsultacji. Perfumy Giorgio Armani Bois Encens zostały stworzone zarówno dla kobiet jak i mężczyzn. Projektant inspirował się… zapachem starego kościoła w jego włoskiej ojczyźnie, do którego w dzieciństwie zabierała go babcia. Paleta cieni, którą widzicie powyżej to Malibu Nudes Bobbi Brown.  

10. Na koniec chciałam polecić Wam blog kulinarny Our food stories, który jest dla mnie ogromnym źródłem inspiracji. Poza pięknymi zdjęciami, znajdziecie tam masę bezglutenowych i jednocześnie imponujących przepisów. 

_E1A4392

shirt / koszula – Mango (stara kolekcja) // sweatpants / dresy – HIBOU sleepwear // linen / pościel – IKEA // blanket / Zara Home

 

DIY – 3 proste sposoby na przyozdobienie wielkanocnych jaj

_E1A2667

   If you already have enough of coloring eggs in dyes of unknown origin or you would simply like to surprise your family and friends with extraordinary painted eggs, then the today's entry is for you. I found some decorating inspirations on Pinterest and I decided to check, whether the thing that looks beautiful in a photo, is indeed so easy to make at home.

***

    Jeśli macie już dość farbowania jajek w barwnikach niewiadomego pochodzenia lub po prostu chcielibyście zaskoczyć bliskich niebanalnymi pisankami, to mam nadzieję, że dzisiejszy wpis będzie dla Was pomocny. Sposoby na przystrojenie wielkanocnych jajek znalazłam na Pintereście i postanowiłam sprawdzić, czy to, co ładnie wygląda na zdjęciu, faktycznie można szybko wykonać we własnym domu. 

_E1A2490

1. Jajo z wianuszkiem

   W tym przypadku wystarczy nam cieniutki drucik (ja znalazłam taki w kwiaciarni) kilka gałązek gipsówki (bo ma bardzo drobne białe kwiaty) i czarny pisak do namalowania buzi. Posługując się drucikiem i przyciętymi końcówkami rośliny tworzymy mały wianuszek, tak jak na zdjęciu poniżej.

_E1A2467_E1A2469_E1A2475_E1A2477

2. Jajo z kwiatową ozdobą

   Przygotujmy sznurek i kilka rodzajów roślin – może to być gałązka bazi, bukszpanu, czy drobny kwiat, na przykład bratek. Tak przyozdobione jajka można położyć na  talerzu każdego gościa (dzięki sznurkowi można je łatwo ustawić ozdobą do góry).

_E1A2512_E1A2547

3. Jajowy decoupage

   W tym przypadku najlepiej wykorzystać białe jajka. Potrzebujemy również pędzelka, kleju, który po wyschnięciu jest przezroczysty (idealny będzie ten do decopage'u) i płatków delikatnych kwiatów, lub cienkich listków. Zrywamy płatki z kwiatów, smarujemy klejem miejsce, w którym planujemy przykleić płatki, nakładamy je i dociskamy palcem, zostawiamy do wyschnięcia. Zalecam włożenie ochronnych rękawiczek – ręce nie wyglądają po takiej zabawie najlepiej :).

_E1A2561_E1A2566_E1A2620

   Rozpoczęliście już przygotowania do tegorocznych Świąt Wielkanocnych? Czy planujecie wykorzystać, któryś z tych sposobów? A może znacie inne naturalne technik przyozdabiania jajek? Z przyjemnością poczytam o nich w komentarzach! :)

_E1A2662

sweater / sweter – MANGO

 

Moich 7 weekendowych sekretów

_E1A1464

   We all have our weekend habits and secret rituals which we prefer not to give away. In the shelter of  our own home we can finally find the time to do what we really want. Read about a few my small secret pleasures and write me about your own! :)

***

   Każdy z nas ma swoje weekendowe zwyczaje i słabości, których woli nie zdradzać. W zaciszu własnego domu można znaleźć w końcu czas, aby zająć się tym, na co naprawdę mamy ochotę. Przeczytajcie o kilku moich małych sekretnych przyjemnościach i napiszcie mi o własnych! :)

♥ W sobotę śpię do oporu (a po przebudzeniu leżę jeszcze co najmniej godzinę). W niedzielę wstaję wcześniej niż w każdy inny dzień tygodnia, i to bez nastawania budzika (pewnie dlatego, że akurat wtedy wcześnie wstawać nie muszę), za to w poniedziałkowy poranek mogłabym zasnąć na stojąco nawet w trakcie mycia zębów.  

_E1A1180

♥ To, że noszę wygodniejsze ubrania nie jest żadnym sekretem, ale trudno byłoby nie wspomnieć o tym, że moje weekendowe stroje różnią się jednak od tych, które zakładam w ciągu tygodnia. Dżinsy i trampki (albo sztyblety na płaskim obcasie), to coś w czym czuję się najlepiej. Od lat jestem wierna Conversom, bo to taki model trampek, które nie wygląda zbyt sportowo i wciąż można do nich włożyć marynarkę (mój ulubiony model znajdziecie w Eastend.pl). 

_E1A1266

♥ Tylko w weekendy jem prawdziwe śniadanie. Wiem, że to niezdrowo i nikogo z Was do tego nie zachęcam, ale nie będę udawać, że jestem "fit & healthy" pod każdym względem i codziennie przygotowuję sobie jajecznicę, guacamole na grzankach, a do tego koktajl z błonnikiem. W tygodniu chwytam jabłko, wybiegam z domu skoro świt i pędzę na zdjęcia, pierwszy posiłek jem więc dopiero około godziny 11. Za to weekendowe śniadanie jest jednym z najprzyjemniejszych i najbardziej powolnych posiłków w całym tygodniu. W piątkowy wieczór kupuję mój ulubiony chleb gryczany (bezglutenowy), a pozostałe składniki zmieniają się w zależności od naszych aktualnych zachcianek. 

♥ Gdy już się rozleniwiam to na całego. Od poniedziałku do piątku urządzam sobie Master Chefa i testuję przepisy, ale w weekendy wolę wcielić się w rolę Magdy Gessler i często jem na mieście albo biorę jedzenie na wynos, a wtedy już nikt i nic nie jest w stanie wyciągnąć mnie z domu…

_E1A1402

♥ Imprezy mnie nudzą, więc weekendowe wieczory wolę spędzać w domu. Musi pojawić się naprawdę wyjątkowa okazja, abym zczołgała się z kanapy i włożyła coś innego niż dżinsy. Trzy godziny w klubie wolę zamienić na trzy godziny czytania (na przykład książki CALM autorstwa Smitha Michaela Actona, koniecznie przejrzyjcie ją chociaż w księgarni – jestem pewna, że będziecie mile zaskoczeni).

 W weekend nadrabiam pielęgnacyjne zaległości (najczęściej przed telewizorem). Wiem, że o nasze ciało powinnyśmy dbać codziennie, ale od poniedziałku do piątku ledwo znajduję chwilę, aby wsmarować krem i balsam do ciała. W weekendy używam nawilżających kosmetyków dwa razy dziennie i nakładam grubszą warstwę niż zwykle. Dbam o to, aby kosmetyki były naturalne, tym bardziej jeśli wklepuję ich taką ilość. Teraz używam​ rozświetlającego kremu do twarzy marki Love Me Green (posiada certyfikat ECOCERT, bez parabenów i szkodliwych substancj), bo świetnie usuwa oznaki zmęczenia – po całym tygodniu jest wprost idealny! Z okazji Dnia Kobiet, Love Me Green przygotowało dla Was 20% zniżkę. Wystarczy, ze przy zakupach na stronie, wpiszecie kod rabatowy "MLE20". Jest on ważny w dniach 8-15 marca.

_E1A1293

 Tak naprawdę cieszę się na poniedziałek, nawet jeśli czasem na niego marudzę. Jeśli w weekend udało mi się nadrobić zaległości i miło spędzić czas jestem gotowa na kolejny szalony tydzień :).

_E1A1375

jeans / dżinsy – COS (podobne tutaj) // top / bluzka – COS (podobna tutaj) // notebook / skórzany notes na zdjęciu powyżej – TK MAXX (podobny tutaj) // sneakers / trampki – Converse z Eastend.pl

Jak dbać o siebie w trakcie podróży?

_E1A0937

bluza – MLECollection // spodnie – TopShop // płaszcz – MLECollection // buty – Kazar (podbne tutaj i tutaj) // torebka – Bershka (podobna tutaj) // walizki – Rimowa

 

   For some of us every longer trip is the real nightmare. We don't like the monotony of the views outside the window, too talkative companions and just sitting around doing nothing. However, I know a lot of people, who find moments in the car, the train or the plane perfect for relaxing. They are able to the read books or sleep the busy days off during their trips. While traveling, it is hard to take care of yourself and look good the same way, as you do when you are at home, but I know that it is possible. If you want to get to know my tricks on how to take care of yourself on the road, in order to feel fresh and comfy, in any conditions, I am inviting you to read today's post.

***

   Dla niektórych z nas każda dłuższa podróż jest prawdziwym koszmarem. Nie lubimy ciągnącej się za oknem monotonii, zbyt gadatliwych współtowarzyszy i długiego siedzenia w bezruchu. Znam jednak wiele osób, dla których chwile spędzone w samochodzie, pociągu czy samolocie są idealnym momentem na odpoczynek. Potrafią bez problemu poświęcić całą drogę na czytanie książek lub odespanie zapracowanych dni. Trudno jest w trakcie takiej wycieczki zadbać o wygląd i czuć się tak dobrze, jak wtedy gdy jesteśmy w domu, ale patrząc na niektórych, wiem, że jest to możliwe. Jeśli chcecie poznać moje sposoby na to, jak zadbać o siebie w podróży i co zrobić, aby czuć się świeżo i komfortowo, niezależnie od panujących warunków, to zapraszam do lektury dzisiejszego wpisu.

_E1A1027

_E1A1029

1. Czasem nawet piętnaście minut snu wystarczy, aby poczuć przypływ energii. Gdy jesteśmy w domu, często szkoda nam na to czasu, ale w podróży nie musimy zadręczać się wyrzutami sumienia. Oczywiście, przedział w pociągu, czy siedzenie w samochodzie różni się od wygodnego łóżka, ale wystarczy wziąć ze sobą szalik, który posłuży nam jako koc i poduszkę pod szyję – unikniemy dzięki temu bólu karku. Te dwie rzeczy wystarczą, abym zaczęła cieszyć się na podróż. Poduszka widoczna na zdjęciu pochodzi ze sklepu Effii.pl, jest idealna do spania na siedząco, a na dodatek znacznie ładniejsza niż te, które zwykle można kupić na lotniskach.

2. Moja koleżanka po podróży samolotem zawsze wygląda perfekcyjnie. Zauważyłam, że przed wylądowaniem wykonuje dwie proste czynności. Przede wszystkim czesze włosy, a na usta nakłada balsam. To niby nic takiego, ale potargana fryzura zawsze zdradza, że przed chwilą zostałyśmy wyrwane ze snu, a wysuszone wargi wyglądają niezdrowo. Niezależnie od tego, czy podróżujemy samochodem czy samolotem zawsze musimy mieć przy sobie grzebień i nawilżającą pomadkę do ust.

_E1A1077_E1A1054

_E1A1069

3. W klimatyzowanych pomieszczeniach nasza skóra wysusza się znacznie szybciej niż zwykle. W podróży musimy zwracać większą uwagę na to, jakich używamy kosmetyków. Najlepiej w ogóle nie nakładajmy podkładu, bo jest to bardzo ciężki produkt, który dodatkowo wysusza skórę. Moim sposobem no to, aby chronić cerę przez nieprzyjemnym uczuciem ściągania jest nakładanie pierwszej warstwy kremu przed wyjściem z domu, a drugiej jeszcze w trakcie podróży. Mam dzięki temu wrażenie, że jest ona świeższa i mniej zmęczona. Dbajmy o dobre nawilżenie i nakładajmy tylko naturalny i delikatny makijaż, to może pomoc naszej cerze w regeneracji po podróży. Bardzo fajny krem znalazłam w ostatniej edycji ChillBoxa, czyli nietypowe pudełko pełne niespodzianek. W każdym miesiącu zawiera inny zestaw produktów, które są naprawdę niebanalne. W styczniowym kartoniku można było miedzy innymi znaleźć: żel do twarzy z minerałami z wody termalnej, shaker w kolorze miętowym, odżywczy krem do rąk z masłem shea i z dzikiego mango, bezglutenowy baton, książkę "Ostatni wykład" Randy'ego Pausch’a. 

_E1A0956_E1A0965

4. Do dziś pamiętam mój pierwszy lot samolotem i siedzącą przede mną panią. W trakcie wielogodzinnej podróży nie korzystała z serwowanego na pokładzie jedzenia, tylko co jakiś czas wyciągała swoje pudełka z prowiantem. Potrzebowałam kilka lat, aby zrozumieć jej zachowanie. Nasz układ pokarmowy źle znosi  czas spędzony w pozycji siedzącej, a jeśli dodatkowo fundujemy mu ciężkie jedzenie, to niestrawność mamy gwarantowaną. Zabieram więc ze sobą na drogę takie przekąski, które nie obciążają mojego organizmu. Zawsze mam przy sobie mieszankę orzechów i suszonych owoców, a na dłuższe trasy zabieram na przykład makaron z pesto lub pieczone bataty (proste dania, które po otworzeniu nikogo nie uduszą).

5. Jest takie powiedzenie, że podróże kształcą – niejednokrotnie się o tym przekonałam. Może nie nauczyłam się jeszcze chińskiego, ale ciekawym doświadczeniem był lot do… Radomia. Kiedyś byłam przekonana, że wszystkie udogodnienia dostępne są tylko w wyższych klasach. Okazało się jednak, że kiedy jest nam zimno, albo mamy ochotę pospać, to można poprosić stewardessy o koc. W ten sposób na pewno będzie nam dużo przyjemniej i być może unikniemy  wyziębienia. W pociągu stewardessy raczej nie znajdziemy, ale dobrym sposobem na ogrzanie się jest okrycie szalikiem.

_E1A1007_E1A0978_E1A0981

6. Podróż wydaje się idealnym momentem na nadrobienie tych rzeczy, na które w tygodniu brakuje czasu. Na wyjazdach rodzinnych często bywa to niemożliwe, bo poza trzymaniem jedną ręką kierownicy, druga musi zajmować się dzieckiem i „nici” z nadrabiania czegokolwiek. Z kolei zdarzają się wyjazdy służbowe, które są świetną okazją na czytanie uzbieranych na nocnej szafce książek. Ostatnio zabrałam ze sobą drugą część książki Agnieszki Tomczyszyn „Ezotero. Moje przeznaczenie”, to powieść dzięki, której łatwo jest na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości. 

   A Wy planujecie w najbliższym czasie wyjazdy lub krótkie podróże? A może praca zmusi Was do spakowania walizki i długiego lotu? Z przyjemnością dowiem się, gdzie wybierają się Czytelniczki Makelifeeasier.pl i jak radzą sobie w trakcie dłuższych wycieczek :). 

          _E1A0973