LOOK OF THE DAY – GETTING READY TO GO NOWHERE

black sweater / sweter z golfem – H&M (dział męski)

black trousers with cut-out / spodnie z rozcięciem – MLE Collection (dostępne w drugiej połowie marca)

leather sandals / skórzane sandały – Guess (stara kolekcja)

leather bag / skórzana torebka – Arket

   W każdą niedzielę, przy okazji pisania wpisów, temat ciuchów powraca do mnie jak bumerang. Ciekawa jestem jak ostatnie dwanaście miesięcy wpłynęły na Wasze podejście do ubrań. Ile kompletów dresów kupiłyście? Ile razy miałyście na nogach szpilki? Czy przed szafą spędzacie mniej czasu, bo w ciągu dnia i tak widzi Was mniej osób i po prostu szkoda Wam wysiłku na komponowanie idealnego stroju? Śledzicie jeszcze relacje z tygodni mody? A może zdecydowanie bardziej interesują Was artykuły o wpływie przemysłu odzieżowego na środowisko? Czy w czasach zarazy stwierdziłyście, że cała ta moda to jedna wielka wydmuszka i nie chcecie mieć z nią nic wspólnego?

   Ciężko mi samej jednoznacznie odpowiedzieć na te wszystkie pytania. Wiem natomiast, że tej wiosny chciałabym móc wykorzystać dzisiejszy zestaw  w normalnych okolicznościach. Mam na sobie sweter męża z H&M-u, buty sprzed kilku sezonów i jedyną torebkę, którą kupiłam w zeszłym roku. Spodnie to taki pstryczek w nos dla tej części mnie, która obraziła się na nowe trendy. 

Przepis na przedwiośnie, czyli pomysł na babkę ziemniaczaną z fetą, szpinakiem i cukinią

*     *    *

Ostatnio na orłowskiej plaży spotkałam znajomą mojej Mamy, która nieśmiało podeszła do mnie (nie chciała nam przeszkadzać, widząc moje próby usypania młodego kawalera) zachwalając babkę ziemniaczaną. To jej ulubiony przepis, który robi – jak sama przyznała, już z zamkniętymi oczami. Co więcej, reszta rodziny też za nim przepada. Nawet jej jedenastoletnia wnuczka dąży w nim do perfekcji. Takie przypadkowe spotkania sprawiają, że jeszcze bardziej widzę sens mojej pracy. Świadomość, że gdzieś w czeluściach internetu nadal zaglądacie tu do mnie, motywuje. Gdybyście zatem mieli ochotę na modyfikacje babki ziemniaczanej z 2014 roku z mojej pierwszej książki, to z przyjemnością Wam dzisiaj polecam. Wzbogaciłam go o duszony szpinak, kminek i fetę. Ciekawa jestem czy ona również wpadnie Wam w oko?

Skład:

(ilość przeznaczona na tradycyjną formę tzw. keksówkę)

800 g ugotowanych ziemniaków

3 opakowania szpinaku (ok. 600 g)

2 opakowania fety

1 główka czosnku

1 średnia cukinia

2 jajka (oddzielnie żółtka i białka)

1 łyżka kminku (jeżeli nie lubisz, możesz zamienić na oregano lub tymianek)

szczypta gałki muszkatołowej

sól morska i świeżo zmielony pieprz

A oto jak to zrobić:

1. Na rozgrzanej patelni z oliwą podsmażamy wyciśnięty czosnek, a następnie partiami dodajemy szpinak. Całość dusimy, aż objętość trzykrotnie się zmniejszy. Doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem, gałką muszkatołową i solą (uwaga, soli nie za dużo, bo w przepisie mamy fetę). Odstawiamy. Gdy szpinak ostygnie, mieszamy go z ubitą pianą z białek.

2. Ugotowane ziemniaki ugniatamy w dużym garnku na puree. Dodajemy żółtka, startą na dużych oczkach cukinię, kminek i pokrojoną fetę. Mieszamy, a następnie dodajemy wymieszany szpinak. Gdy składniki się wymieszają, masę przekładamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Babkę pieczemy w rozgrzanym piekarniku w 180 stopniach C przez 60 minut. Po upieczeniu studzimy. Możemy podać z płatkami chili.

Ugotowane ziemniaki ugniatamy w dużym garnku na puree. Dodajemy żółtka, startą na dużych oczkach cukinię, kminek i pokrojoną fetę.

Na rozgrzanej patelni z oliwą podsmażamy wyciśnięty czosnek, a następnie partiami dodajemy szpinak. Całość dusimy, aż objętość trzykrotnie się zmniejszy. Doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem, gałką muszkatołową i solą (uwaga, soli nie za dużo, bo w przepisie mamy fetę). Odstawiamy. Gdy szpinak ostygnie, mieszamy go z ubitą pianą z białek.

Gdy składniki się wymieszają, masę przekładamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia.

Babkę pieczemy w rozgrzanym piekarniku w 180 stopniach C przez 60 minut. Po upieczeniu studzimy. Możemy podać z płatkami chili.

Top 5: Najlepsze stylizacje polskich blogerek, które w końcu ciepło się ubrały

   Można by powiedzieć "lepiej późno niż wcale", ale w tym przypadku raczej Was taki komentarz nie udobrucha. Polskie influencerki spóźniły się nieco z zimowymi propozycjami – z dnia na dzień zaskoczyła nas odwilż stulecia i zamiast wybierać śniegowce zaczynamy czyścić białe trampki. No może trochę przesadzam – znając przewrotność Matki Natury w marcu jeszcze nie raz zmarzniemy. Jeśli więc zima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, to dzisiejsze zestawienie może okazać się przydatną inspiracją.  

 

MIEJSCE PIĄTE

@knaji

Z przyjemnością przedstawiam Wam Karolinę, która pojawia się w tym cyklu po raz pierwszy. Jej dzisiejsza stylizacja z pewnością wpisze się w gusta osób, które poszukują w modowych zestawach koloru. Sztuka łączenia mocnych printów i weselszych barw to coś, co mi samej chyba nigdy nie wychodziło (wystarczyło aby minęło kilka tygodni, a ja już nie mogłam patrzeć na zdjęcia stworzonego przez siebie zestawu), Karolina wygląda super, a oryginalna fryzura (na którą również bym się nie odważyła chociaż bardzo mi się podoba) tylko dodaje uroku. 

 

MIEJSCE CZWARTE

@adriannakruszewska

Nie ma nic cieplejszego niż długi, puchowy płaszcz, a ten który wybrała Adrianna dodatkowo ma pasek i podkreśla jej zgrabną talię. Wełniana czapka i czarne śniegowce na pewno sprawdziłe się podczas srogich mrozów. Niby monochromatycznie i zwyczajnie, a jednak fajnie. 

MIEJSCE TRZECIE

@horkruks

Podoba mi się kolorystyka tego zestawienia –  pod czarną kurtkę Laura włożyła ubrania w jasnym, kremowym odcieniu. Chętnie bym go włożyła w trakcie wypadu w Alpy. Niedawno pokazywałam stylizację z podobnymi śniegowcami i wspominałam o tym, jak cenię sobie moon bootsy (zimą są niezastąpione!), a patrząc na to zdjęcie od razu żałuję, że nie mam białego modelu!

MIEJSCE DRUGIE

@styleonbykinga

Długie płaszcze to coś z czym nie rozstaję się zimą. Pozwalają ubrać się na cebulkę, chronią nas przed mroźnym wiatrem i śniegiem, a jednocześnie wyglądają stylowo. Ten, który włożyła Kinga jest w kratę i fajnie wygląda w zestawieniu z oliwkową czapką i wełnianym swetrem.

MIEJSCE PIERWSZE

@igawysocka

Dziś na miejscu pierwszym znalazła się Iga – pewnie dlatego, że sama jestem dziś podobnie ubrana. Masywne botki (idealne na ukrycie grubej skarpety), długi płaszcz, czarna czapka i sweter w paski to niezadowna i jednocześnie modna kompozycja. A Wam które miejsce najbardziej przypadło do gustu?

Look of The Day – idzie odwilż więc mówię „sprawdzam”. Co w tym sezonie najlepiej mi służyło?

shoes / buty – Ugg na Eobuwie.pl (model short)

leather trousers / skórzane spodnie – Tallinder (kupione lata temu)

black wool cap / czarna wełniana czapka – Cos (dział męski)

beige jacket / puchowa kurtka – NA KD

wool scarf / wełniany szalik – Drykorn

   Idzie odwilż z prawdziwego zdarzenia, więc pewnie wolałybyście przegląd nadchodzących trendów, a nie kolejny zimowy  „look”, ale ja uważam, że na to jeszcze ciut za wcześnie. Nim wyciągnę z szafy trencz, chcę na spokojnie przyjrzeć się temu, co nadaje się na kolejny sezon, co okazało się nieprzydatne, a w czym z przyjemnością będę chodzić, gdy znów wróci zima (nieważne czy za dwa tygodnie, czy za 10 miesięcy).

   W tym sezonie sprawiłam sobie śniegowce, które bardzo sobie chwalę, ale mogę przypuszczać, że jeśli w przyszłym roku zima nie będzie aż taka ostra, to w Trójmieście założę je pewnie raptem parę razy (spokojnie – przez najbliższą dekadę planuję je zabierać w góry). Za to stare dobre uggi na pewno będą noszone częściej. Od listopada nie było tygodnia abym nie miała ich na nogach. Moja para kończy właśnie swój trzeci sezon i wygląda naprawdę dobrze. Kiedyś pisałam już dlaczego wybieram akurat markę Ugg, a nie Emu, więc zainteresowanych odsyłam tutaj.

   Mój numer jeden mijającego sezonu to skórzana torebka z Arket – noszę ją od września prawie codziennie i to się raczej do lata nie zmieni. Ba! Myślę, że  wiosną i latem też będzie mi często towarzyszyć. Akurat na dzisiejszych zdjęciach jej nie ma, ale na pewno ją pamiętacie, chociażby z tego wpisu. Kolejnym, po uggach, zakupem, który się nie starzeje i służy mi nieprzerwanie od kilku sezonów, są dobrze dopasowane skórzane spodnie. Mój model znalazłam w Tallinderze wtedy gdy robił wielką wyprzedaż tuż przed tym, jak marka upadła – mam je już chyba 4 lata i noszę je na okrągło. Wiosną i jesienią fajnie podrasowują proste swetry i bluzki, za to zimą chronią przed chłodem znacznie lepiej niż dżinsy.

   Co do kurtki – tę ze zdjęć widziałyście już u u mnie wiele razy – mam ją odkąd zostałam mamą i chociaż mam do niej kilka zastrzeżeń, to i tak często do niej wracam. Pewnie gdyby zima była w tym roku łagodniejsza, to nie szukałabym niczego nowego. Niestety przy wielkich mrozach nic nie sprawdzi się tak dobrze, jak ocieplenie z puchu i tutaj tego zabrakło.