* * *
Po krótkiej przerwie odświeżam cykl, który spotkał się z Waszym największym zainteresowaniem. Myśl o dojrzałych i soczystych pomidorach krąży za mną cały rok, ale tak naprawdę dopiero z początkiem sierpnia możemy cieszyć się nimi w pełni. Genialność tego przepisu polega na pieczonych pomidorach i cukinii, które po zmiksowaniu dają nam aksamitną konsystencję, idealną do makaronu czy mozzarelli z chrupiącą grzanką. Tworząc listę składników dedykowaną mamom zawsze staram się ją odpowiednio skrócić. Z własnego doświadczenia wiem, że idealną sytuacją jest, gdy całe zakupy na obiad mieszczą się w jednej siatce i są dostępne w pobliskim sklepie.
Skład:
(przepis na 4 porcje)
ok. 400 g ugotowanego makaronu
4-5 dojrzałych pomidorów
4-5 ząbków czosnku
1 cukinia
2 papryki + 1 papryczka chili (opcjonalnie)
2-3 gałązki szałwii lub innych świeżych ziół
250 g ricotty
garść tartego parmezanu
oliwa z oliwek
sól morska
A oto jak to zrobić:
1. Na blasze rozkładamy ćwiartki pomidorów, plastry cukinii, czosnek, kawałki papryki (bez miąższu) oraz liście szałwii. Całość skrapiamy oliwą z oliwek i pieczemy w rozgrzanym piekarniku w 200 stopniach C, przez 8-10 minut, lub do momentu, aż warzywa nabiorą delikatnej, złotej skórki.
2. Upieczone warzywa przekładamy do kielicha blendera – pozostawiamy kilka plastrów cukinii i parę kawałków pomidorów do późniejszego wymieszania – resztę blendujemy na gładki krem. Doprawiamy oliwą, solą oraz świeżo zmielonym pieprzem. Tak przygotowany sos mieszamy z ugotowanym al dente makaronem i pozostawionymi kawałki pieczonych warzyw. Na końcu dodajemy 3-4 łyżki ricotty. Podajemy z tartym parmezanem.
Upieczone warzywa przekładamy do kielicha blendera – pozostawiamy kilka plastrów cukinii i parę kawałków pomidorów do późniejszego wymieszania – resztę blendujemy na gładki krem.
Całość doprawiamy oliwą, solą oraz świeżo zmielonym pieprzem. Tak przygotowany sos mieszamy z ugotowanym al dente makaronem i pozostawionymi kawałkami pieczonych warzyw.
Na końcu dodajemy 3-4 łyżki ricotty. Podajemy z tartym parmezanem.
Komentarze