Już tylko do 31 sierpnia można odwiedzać wystawę Davida Hockney'a w Fundacji Louis Vuitton w Paryżu. To od lat mój ukochany artysta. Nie tylko dlatego, że z odwagą łamał reguły, ani dlatego, że śmiał się z nadętej powagi świata sztuki. Hockney po prostu nie czekał, aż ktoś go zaakceptuje.
Marzyłam o tej wystawie od wielu miesięcy. Pod pretekstem "bardzo ważnych rzeczy związanych z pracą" znalazłam powód, aby przyjechać do Paryża i ją odwiedzić. Z dziećmi. I chociaż niczego na świecie nie lubię tak bardzo, jak spędzanie czasu z moimi dziećmi, to miałam wątpliwości, czy moja uwaga nie będzie zbyt rozproszona. Bo z jednej strony, chciałabym się przyjrzeć „The Bigger Splash”, ale jednocześnie wolałabym, aby dzieci nie udawały, że wskakują na główkę do namalowanego basenu. Rodzicielskie doświadczenia w muzeum to mniej więcej 30% sztuki, a 70% szeptania „nie dotykaj ramy”, i to z taką intensywnością, że czujesz się jak ochroniarz-wolontariusz.
W każdym razie – to nie była wystawa „pod dzieci”, ale Hockney sam jest trochę takim wiecznym dzieckiem (i tego chciałabym się od niego uczyć). Skończyło się tak, że to moje córki, wbrew wszelkim oczekiwaniom, chciały tam zostać najdłużej. Może to przez interaktywne zabawy, dzięki którym każdy z nas mógł malować jak słynny artysta? Albo dzięki wspaniałej animowanej operze, którą można podziwiać na leżąco? Pierwszy raz tak wyraźnie zauważyłam, że ciąganie ich po muzeach i galeriach jeszcze nim zaczęły chodzić, wykształciło w nich wrażliwość na sztukę, której ja w tym wieku zdecydowanie jeszcze nie miałam.
Czy Paryż jest idealny? Oj, z całą pewnością nie jest. Czy można dzięki niemu wprowadzić dziecko w świat architektury i sztuki? Myślę, że mało jest wspanialszych miejsc, aby spróbować to zrobić. Cała ta wyprawa, pokazała mi, że musimy wierzyć w nasze dzieci. Pokazujmy im to, co nas zachwyca, a nie tylko to, co wydaje nam się „wystarczająco proste dla maluchów”. Psi Patrol naprawdę nie wykształci w nich estetycznych standardów. (A jeśli wydaje się Wam, że to bzdury, to polecam zapoznać się z badaniami, które mówią o korelacji między otaczającą nas estetyką, a szczęściem.)
Chociaż minęło już trochę czasu od mojej wizyty w Paryżu, to chciałam przypomnieć Wam właśnie o tej wystawie – być może ktoś z Was wybiera się do Francji i będzie mógł skorzystać z tej polecajki? Zapraszam na mini relację z tej artystycznej części wycieczki.
Miejsce:
Fondation Louis Vuitton, Bois de Boulogne, 8 avenue du Mahatma Gandhi, 75116 Paryż
Czas trwania:
9 kwietnia – 31 sierpnia 2025 r.
Godziny otwarcia:
codziennie oprócz wtorków
Bilety: 16 € (cena ulgowa – 10 €, a bilet rodzinny 32 €, lepiej wcześniej zarezerwować online)
skórzana marynarka – Meotine (z drugiej ręki) // legginsy – Oysho // baletki – Kazar //
Wszyscy kochamy to, jak ten najznakomitszy żyjący "jajcarz" świata sztuki dobiera kolory (i to piszę ja: fanka czerni i bieli, która potrafi bez końca gapić się w jego seledynowo-zielono-pomarańczowe obrazy), ale czemu tu się dziwić, skoro Hockney ma tak zwaną synestezję (to nie choroba, ale zjawisko neurologiczne), które powoduje, że pobudzenie jednego zmysłu automatycznie wywołuje doświadczenia w innym zmyśle. U Hockney'a przejawia się to widzeniem kolorów w trakcie słuchania muzyki.
Słynny obraz, na którym Hockney namalował swojego przyjaciela, Johna Kasmina, i „uwięził” go za szybą plexi (na żywo jest bardziej widoczna). Kasmin wyciąga dłonie tak, jakby przyciskał je do szyby, próbując „przebić” się i wyjść do nas z obrazu.
Zasłużona ta sława? Hockney przez całe swoje życie mierzy się z krytyką świata sztuki.
Twórczość Hockney'a to nie tylko technologia i kolory. To też niezwykła wrażliwość. Czułość, z którą portretuje ludzi, światło, naturę — i życie jako takie. Czasem bardzo zwykłe, czasem zaskakująco melancholijne. Był i jest zdolnym, bardzo uważnym obserwatorem rzeczy, które większość z nas traktuje jak tło.
Daleko w tyle widzicie słynny portret Harry'ego Stylesa. Na ścianie wiszą także portrety jego pielęgniarzy (lewy górny róg), które malował na kilka tygodni przed otwarciem tej wystawy, bo stwierdził, że na tym etapie życia to dla niego jedne z najważniejszych osób w życiu i nie może ich zabraknąć.
Animowana opera, którą można oglądać na leżąco.
Jak wybitnym trzeba być artystą, aby tworzyć dzieła, które fascynują dorosłych, a jednocześnie szczerze ciekawią dzieci? Hockney malował na iPadzie, gdy inni artyści wciąż debatowali, czy obrazy oparte o piksele w ogóle są coś warte. Kiedy krytycy pukali się w głowę, on przesuwał palcem po ekranie, tworząc dzieła, na które dziś ludzie przylatują z drugiego końca świata.
"Less is known than people think" – trudno się nie zgodzić, prawda?
Na zdjęciu tego nie widać, ale ten albym był olbrzymi. W bagażu podręcznym zdecydowanie by się nie zmieścił.
Aby już nie nadużywać cierpliwości naszych dzieci, na drugi dzień wybraliśmy malutkie, ale oszałamiające Musée de l'Orangerie. Jeśli chcecie zobaczyć dzieła największych artystów na świecie, ale macie na to tylko godzinę, to właśnie znalazłyście idealne miejsce.
Nenufary. Monet miał obsesję na punkcie wody i światła. Przez 30 lat artysta wciąż wracał do tego motywu. Stworzył łącznie około 250 prac o tym temacie. Te najbardziej monumantalne znajdują się właśnie tu: w owalnych salach paryskiego Musée de l'Orangerie.
Wszystko to było bardzo romantyczne, a że od lat marzyłam o tym aby zobaczyć te obrazy, to cieszyłam się, że jesteśmy razem z dziećmi, które ciągną mnie za nogę i pytają gdzie jest wata cukrowa. Limit artystycznego zainteresowania został chyba już wykorzystany.
Żakiet, który mi towarzyszył jest już w sprzedaży. Idealny do muzeum i na spacer po parku ;).
W tle Babcia próbuje dyskutować o pociągnięciach pędzla z wujkiem Kamilem, ale wnuczki próbują ją przekonać, że ona namalują jej coś ładniejszego JAK TYLKO STĄD WYJDZIEMY.
I ten moment gdy znajdujemy polski akcent na ścianach najwspanialszych muzeów świata.
Sztuka, która przyciąga próżnych, a potem pozostawia ich z uczuciem niedosytu.
W drodze powrotnej czekały na mnie kolejne paryskie niespodzianki. Henri Cartier-Bresson to jeden z moich ukochanych fotografów. Tutaj same możecie ocenić jego twórczość.
Paryż – jakby to delikatnie ująć w słowa – nie jest miastem skoncentrowanym na małych dzieciach. W czasach moich panieńskich wyjazdów nad Sekwanę częściej widziałam w restauracjach psa siedzącego dumnie na własnym krześle niż niemowlę w wózku. Podobno Francuzi wychodzą z założenia, że to dziecko ma przystosować się do stylu życia rodziców, a nie na odwrót (tak przynajmniej przeczytałam kiedyś w książce "W Paryżu dzieci nie grymaszą"). Napiszę lakonicznie, że sama się z takim podejściem nie utożsamiam, ale odwiedzając ich stolicę staram się szanować reguły gry. Zaryzykowałabym tezę, że dzieci w Paryżu są jak najbardziej mile widziane, ale to Twój (czyli w tym przypadku: mój) problem, aby nikomu nie przeszkadzały. Trochę jak z turystami – "wcale Was nie zapraszaliśmy, więc nie liczcie na szczególne względy".
A tak serio. Napisałam kiedyś artykuł o podróży z dziećmi do Paryża i chociaż sporo się od tego czasu zmieniło (dzieci starsze, ale czasu na pisanie coraz mniej), to wciąż bym się pod nim podpisała. Łapcie link, jeśli chcecie przeczytać.
Jak znaleźć balans między twórczym działaniem, a brakiem granic? Dlaczego kreatywność dziecka trzeba ukierunkowywać? Czy można zmarnować talent? „21 kluczy do twórczego życia dziecka” to kolejna genialna książka od Polskiego Wydawnictwa Naukowego. Nigdy nie poznamy odpowiedzi na wszystkie pytania, ale nauka z pewnością pomaga popełniać mniej błędów. Szukajcie mądrych książek, popartych rzetelnymi badaniami!
"Twórcza zupa"
I moja ulubiona panorama na koniec. Czy wiecie, że ta słynna, romantyczna panorama Paryża z mansardowymi dachami, powstała z przyczyn czysto pragmatycznych? W XIX-wiecznym Paryżu prawo budowlane było tak skonstruowane, że podatek od nieruchomości był naliczany, tylko od podstawy dachu. Sprytni paryżanie postanowili to wykorzystać – architekt Francois Mansart, wyspecjalizował się w projektowaniu poddaszy, czasem nawet dwu-kondygnacyjnych, które przykrywał dwupołaciowy dach. Ładne te "dobudówki na nielegalu", prawda?
Dajcie znać, jeśli macie jakieś organizacyjne pytania dotyczące wystawy, rodzicielskich problemów w Paryżu, albo czegokolwiek innego! Postaram się udzielić jak najlepszych odpowiedzi :).
komentarzy 14
A skąd ta cudna bluza w psiaki ?:)
dodany przez Renata @ 29 lipca 2025 o 12:06. #
Estetyczne standardy? Masz na myśli że twoje standardy są jedyne i właściwe? Oj Kasia odleciałaś ciałkiem. Chamskie to porównanie psiego patrolu, że czyjeś dziecko przepada za psim patrolem to jest gorsze czy co?
dodany przez Anonim @ 29 lipca 2025 o 12:14. #
zazdroszczę Tobie, że dzięki pieniądzom możesz spełniać swoje marzenia, niby pieniądze szczęścia nie dają, a jednak bardzo pomagają. pozdrawiam
dodany przez magda @ 29 lipca 2025 o 12:45. #
„Pierwszy raz tak wyraźnie zauważyłam, że ciąganie ich po muzeach i galeriach jeszcze nim zaczęły chodzić, wykształciło w nich wrażliwość na sztukę, której ja w tym wieku zdecydowanie jeszcze nie miałam.”
To dość zabawne, kiedy rodzice wciskają sobie na temat swoich dzieci takie rzeczy. Było kolorowo i interaktywnie, no to pewnie, że im się podobało. Nie trzeba kilkulatkom przypisywać wrażliwości na sztukę :D
dodany przez Walentyna @ 29 lipca 2025 o 16:26. #
Dziwnie się ta marynarka układa …
dodany przez Asia @ 29 lipca 2025 o 16:30. #
Mój komentarz o cenach biletów nie został opublikowany. Ale teraz są już prawidłowe 😄
dodany przez Anonim @ 29 lipca 2025 o 16:36. #
Jak myślisz, czy zdaniem „nie chciało mi się za to zabrać od miesiąca” zachęcasz do przeczytania? Czy nie…
dodany przez Iwona @ 29 lipca 2025 o 16:58. #
Naprawdę? ten Nikifor to twój idol?
dodany przez Anonim @ 29 lipca 2025 o 17:06. #
Kasiu, post wspaniały. Bardzo zazdroszczę wizyty na tej wystawie i cieszę się, że mogłam zobaczyć i przeczytać z niej relację. 🩵 Chciałam zapytać, jaki masz rozmiar skórzanej marynarki.
dodany przez Aga @ 29 lipca 2025 o 17:06. #
Otóż ja mam jedno pytanie :) Odnosi się do fotografii, czy obecnie większość zdjęć jakie widzimy na blogu robisz aparatem czy telefonem? Pytam, bo ciekawi mnie to jak sobie to planujesz. Zwłaszcza, że fotografowanie w podróży albo po prostu będąc gdzieś z dziećmi i rodziną może być dość dynamiczne :)
dodany przez Weronika @ 29 lipca 2025 o 20:39. #
Cześć Weroniko :)
W tym wpisie znajdziesz zdjęcia wykonane wyłącznie telefonem, ale wciąż staram się (na przykład przy tworzeniu Umilaczy) sięgać po aparat :).
dodany przez Katarzyna @ 29 lipca 2025 o 22:07. #
Piękna pocztówka 😍 Ja się Kasiu zastanawiam jak Ty to robisz, że przy dwójce dzieci, jesteś w stanie utrzymać białe ubrania, no cóż – białe 🤣 Mam w domu 2,5 latkę i mam wrażenie, że średnio po godzinie od wyjścia z domu na moich ubraniach jest… no cóż, to co na dziecięcych łapkach i buzi, czyli wszystko. I z jednej strony staram się nie popadać w paranoję, w końcu to małe dziecko, ale po takich wpisach czasem czuję się źle sama ze sobą. A przecież dziecięce przytulaki, nawey jeśli katar ląduje na rękawie, to przecież największe szczęście.
dodany przez Aleksandra @ 29 lipca 2025 o 20:55. #
Hej Olu :), z tego co pamiętam, to ta granica 2,5-3,5 bardzo dużo zmienia w codzienności z dzieckiem. Dotyczy to także tego jakże trywialnego tematu – naszego stylu. Także uszy do góry :). Lada moment Twój maluch będzie tak ładnie jadł widelcem, że nawet brody sobie nie ubrudzi :). No i wiadomo, że na plac zabaw w Sopocie pewnie bym się tak nie ubrała :). Pozdrowienia!
dodany przez Katarzyna @ 29 lipca 2025 o 22:06. #
Fajnie napisany post, czuć w nim duzo pozytywnej energii i luzu:) Dzieki Tobie Kasiu zwróciłam wieksza uwagę na sztukę i bardzo mi z tym dobrze:)! Wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twojej rodziny:)
dodany przez Żaneta @ 29 lipca 2025 o 21:03. #