It was a rainy Saturday night when Anna, the talented author of the mammamija.pl blog, crossed the doorstep of the newly opened restaurant in Gdynia. She arrived on time, but neither me or any other member of the Makelifeeasier.pl was there! Punctuality is probably not one of our strengths. At the same time Gosia was nervously searching for the keys to her flat, which she should have left already. “Kasia will kill me, Kasia will kill me, I was supposed to be there half an hour earlier and help with everything”, she muttered under her breath. At the last moment she changed her dress and during the evening she looked gorgeous as usual. About 19:10 Asia, petite blonde with impeccable style (whim whom I had pleasure to cooperate while creating photographs for the blog), packed herself to the tax along with gifts for each of us, and dashed the streets of Gdynia.
***
Był deszczowy sobotni wieczór kiedy Ania, utalentowana autorka bloga mammamija.pl, przekroczyła próg nowo otwartej restauracji w Gdyni. Dotarła o czasie, ale nie zastała tam ani mnie, ani żadnej członkini zespołu Makelifeeasier.pl. Punktualność nie jest chyba naszą mocną stroną. W tym samym momencie, Gosia gorączkowo szukała kluczy do mieszkania z którego już dawno powinna była wyjść. Pod nosem mamrotała "Kasia mnie zabije, Kasia mnie zabije, miałam być pół godziny wcześniej i we wszystkim pomóc". W ostatniej chwili zmieniła jeszcze sukienkę, a na kolacji wyglądała jak zwykle olśniewająco. O godzinie 19.10 Asia, drobna blondynka o nienagannym stylu, z którą nie raz miałam przyjemność współpracować w trakcie robienia zdjęć, zapakowała się do taksówki wraz z prezentami dla każdej z nas i pomknęła ulicami Gdyni.
Piętnaście po siódmej Ania, od niedawna pomagająca mi przy biurowych sprawach, krzątała się po sypialni w poszukiwaniu odpowiedniej szminki. Kolacja miała odbyć się we włoskiej restauracji, więc postawiła na sycylijską czerwień. Dla Asi, współautorki bloga Makehomeeasier.pl, impreza była idealnym pretekstem, aby znaleźć odrobinę czasu dla siebie. Poszła do fryzjera, a następnie odwiedziła mamę i pożyczyła od niej sukienkę. Jak się później okazało, fryzjer i odpowiednia sukienka były strzałem w dziesiątkę – gdy impreza przeniosła się do klubu, Asia natknęła się na swojego męża Jorge i przetańczyła z nim resztę nocy, jak za starych panieńskich czasów. Druga współautorka Makehomeeasier.pl, Beata, kilka godzin próbowała uzgodnić przez telefon ostatnie szczegóły nowego projektu mieszkania, naprawić to, co wcześniej zniszczył fryzjer i wyszykować dzieci do dziadków. Wchodząc do restauracji przypomniała sobie, że nikt nie wyszedł na wieczorny spacer z psem, ale kryzys na szczęście udało się zażegnać i przez resztę wieczoru telefon już nie dzwonił.
Gdy wsiadłam do samochodu, wiedziałam już, że się spóźnię. Powinnam była zamówić taksówkę, ale tata uparł się, żeby mnie odwieźć, a że przyleciał z Brukseli tylko na weekend, to chciałam wykorzystać tę chwilę na krótką rozmowę. Oboje nie mogliśmy uwierzyć, że od założenia bloga minęły już cztery lata, bo dobrze pamiętaliśmy, jak bardzo denerwowałam się, gdy zaczynałam całą tę przygodę. Kiedy dojechaliśmy do ulicy 3 Maja, lało jak z cebra, na dodatek wychodząc z samochodu weszłam w kałużę, ale żadna z tych rzeczy nie popsuła mi nastroju, nawet na chwilę. Ściskając się z każdą dziewczyną po kolei, życzyłyśmy sobie "wszystkiego najlepszego z okazji urodzin" i natychmiast chwyciłyśmy za szampana. Rozglądając się na boki zauważyłam, że jeszcze kogoś brakuje i w tym samym momencie dostałam smsa od Zosi. "Spóźnię się 15 minut" napisała. "Ale piętnaście minut od godziny dziewiętnastej, na którą się umówiłyśmy, czy piętnaście minut od teraz?" – pomyślałam, bo dochodziło pół do ósmej. Jak się później okazało, Zosia źle obliczyła moment, w którym będzie mogła wyciągnąć ciasto z piekarnika.
Gdy w końcu byłyśmy w komplecie, rozpoczęła się długa seria toastów, przerywana jedynie naszym głośnym śmiechem. Gdy wiele godzin później wracałam do domu, a moja druga połowa patrząc na moją rozanieloną minę stwierdziła, że następnego dnia nie będę miała ochoty wstać z łóżka, odzyskałam na moment trzeźwość umysłu i powiedziałam: "chyba zwariowałeś! Jutro jest niedziela! A kto przygotuje Look of the Day?!".
Z małym opóźnieniem chciałam zaprosić Was do obejrzenia kilku zdjęć z imprezy urodzinowej Makelifeeasier.pl, a raczej jej początków… Dalsze świętowanie niestety nie nadawało się do publikacji ;)
PS: W tym miejscu z największą przyjemnością chciałabym podziękować dziewczynom z MariaJustDoIt za pomoc w zorganizowaniu urodzin (gdybyście potrzebowały kiedykolwiek pomocy przy urządzaniu jakiegokolwiek przyjęcia to dziewczyny są naprawdę godne polecenia) oraz restauracji Serio, za wspaniałą atmosferę i najlepszą pizze i makarony w Trójmieście! :)