Always look at the bright side of … November. How to get the glow in Fall.

And so it came, this November – December time when the trees are no longer colored with leaves, and it’s getting dark so quickly. It’s still a lot of time before the first snow will brighten up this little gloomy aura and make the world more beautiful. Nothing foreshows changes in the weather – we have to wait for the white fluff to come. Coming out of the house and looking at the sky (actually just “up”, because the last few days are so foggy that it’s not point looking for the blue patch), I say to myself that as soon the sun will come out again, I'll be able to make beautiful pictures that you will enjoy and autumn depression will go away into oblivion. Until then, I'll try to find just a little bit of glow in the simple things. You can still look radiant in November! :)

Nadszedł ten listopadowo grudniowy okres, kiedy na drzewach nie ma już kolorowych liści, a zmrok zapada o wiele za szybko. Do pierwszego śniegu, który rozjaśniłby trochę ponurą aurę i sprawił, że świat stanie się piękniejszy, jeszcze daleko. Nic nie zapowiada zmiany pogody – na biały puch musimy jeszcze poczekać. Wychodząc z domu i patrząc na niebo (a właściwie w górę, bo od kilku dni jest tak mgliście, że na próżno szukać błękitnego skrawka) mówię sobie pod nosem, że niedługo z pewnością wyjdzie słońce, będę mogła zrobić piękne zdjęcia, które się Wam spodobają i jesienna depresja odejdzie w zapomnienie. A do tego czasu, spróbuję odnaleźć chociaż odrobinę blasku w prostych rzeczach. W listopadzie też można wyglądać promiennie! :)

Czerń, szarość i granat, to kolory które noszę jesienią i zimą najczęściej. Łatwo je połączyć w eleganckie zestawy, ale nasza cera nie wygląda w nich najkorzystniej. Paradowanie w białym płaszczu nie zawsze zdaje egzamin, dlatego warto zaopatrzyć się w jasny szalik. Dodanie go do czarnego płaszcza, czy ramoneski (tak jak w przypadku zdjęcia powyżej) rozświetli naszą twarz. Podobny efekt możemy uzyskać dodając do naszego zestawu kolor, który jest typowo dedykowany dla naszej cery. Jako ciemna blondynka o jasnej karnacji, najchętniej stawiam na pudrowe odcienie różu i ecru. Piękna czerwień i butelkowa zieleń sprawdzi się u szatynek i brunetek. Warto przyjrzeć się, co najlepiej podkreśla naszą urodę i wprowadzić kilka takich kolorowych akcentów do swojej szafy.

Kolor wywiera wpływ na nasz nastrój i na to jak postrzegają nas inni. Potrafi także odmłodzić lub niepotrzebnie postarzyć. Najgorsze co można zrobić to w deszczową pogodę utonąć w kolorach podkreślających nasze zmęczenie. Następnym razem, gdy zakładając nową kolorową bluzkę czy sukienkę, usłycie jakiś komplement – zwróćcie uwagę na ich kolor i noście go częściej.

Ciężki makijaż, mocno umalowane oczy i misterne fryzury nie dodadzą nam świeżości, a w ciągu dnia wyglądają po prostu nieestetycznie. Zamiast gęstego podkładu, rozświetlam swoją twarz odpowiednimi kosmetykami. Białą bazę Chanel rozprowadzam powyżej kości policzkowych, połyskliwy cień (Inglot) nakładam w kąciakch oczu i na łuku brwiowym, a jaśniejszy podkład o lekkiej konsystencji wklepuję pod oczy. Podstawą mojego makijażu jest róż mineralny (Annabelle Minerals, kolor Rose), który wyjątkowo długo utrzymuje się na twarzy. 

Przy okazji mam dla was niespodziankę zorganizowaną razem z marką Annabelle Mineralis. Specjalnie dla Czytelników przygotowaliśmy 10% rabatu przy zakupie kosmetyków na stronie www.annabelle.plWystarczy, że dokonując zakupu na stronie, podacie hasło "kasia". Rabat obowiązuje na cały asortyment sklepu z wyłączeniem zestawów. Może znajdziecie dla siebie ciekawy kosmetyk lub….mikołajkowy prezent dla bliskiej osoby! :)

Delikatna biżuteria to idealny sposób na dodanie nam odrobiny blasku. Kolczyki z brylantami były sprawdzonym sposobem wszystkich gwiazd filmowych lat pięćdzsiesiątych, ale te moje kosztowały 10 dolarów (& Other stories) i nie mają nic wspólnego z drogocennymi kamieniami, a też świetnie spełniają swoje zadanie. 

Tak jak w przypadku stroju, biżuteria nie może nas przytłaczać. Kierujmy się zasadą mniej znaczy więcej, a jeśli nie mamy wprawy, to nie łączmy srebra ze złotem.

Jest kilka rzeczy, które jem regularnie i mam wrażenie, że dobrze wpływają na stan mojej skóry i ogólnego samopoczucia. Avokado, to mój najprostszy sposób na szybki i zdrowy lunch (do pokrojonego, dojrzałego Avokado dodaję pół łyżki oliwy z oliwek, pieprz i sól). Podobno pomaga on w nawilżaniu skóry od środka, zawiera też cenne kwasy. Zielona herbata, pita codziennie oczyszcza z toksyn, co naturalnie nadaje naszej skórze zdrowy koloryt. Sprawdzą się też znane metody, jak picie dużej ilości wody, ograniczenie soli i produktów przetworzonych. Już po dwóch dniach zdrowszego jedzenia i lepszego nawodnienia organizmu, patrząc w lustro będziecie mogły zobaczyć pozytywne efekty. 

Na zewnątrz nie jest jeszcze aż tak zimno, aby wymigiwać się od spacerów. Szczerze mówiąc, nawet gdy przyjdzie mróz, nie powinnyśmy z nich rezygnować. To najlepszy sposób na dotlenienie się, a tym samym dodanie naszej twarzy naturalnych rumieńców. Zależnie od waszej kondycji, gorąco zachęcam do biegania. W taką pogodę może wydawać się to trudne, ale nawet krótki jogging po lesie pełnym liści może przynieść wam wspaniały skok endorfin. Pamiętajcie tylko aby ciepło się ubrać. Las w złoto-brązowej oprawie jesieni to jedna z piękniejszych scenerii.  

To z pewnością wyda się Wam banalne, ale błysk w oku i uśmiech od ucha do ucha, to najlepsze sposoby, aby wyglądać promiennie i pozbyć się jesiennej depresji. Przesyłam więc Wam odrobinę pozytywnej energii – może rozproszy trochę tę szarą aurę :). Miłego dnia!

 

Before I go to sleep

How many times I’ve mentioned that I just love to spent evenings with a book and a cup of hot tea in the privacy of my bedroom? Certainly not enough. If for you, the essence of happiness is also lying under the bed covers and reading the new novel –today’s post is made for you. Friday night is the perfect time to stay home and catch your breath after a long week rush. Especially since a few days Sopot is covered with a dense fog, so it’s very weak encouragement for going out to party. So I am fixing my monthly average and starting another book. The seventeenth-century Amsterdam, dark secrets of Brandt family and young Nella caught in the middle of the drama. It all creates a compelling story, which can cause the insomnia ("I will read just one more chapter, after all it’s only 2 am"). "The Miniaturist" by Jessie Burton, half a liter of Earl Grey and a warm blanket makes a definitely great evening.

Ile razy pisałam już jak bardzo lubię wieczory spędzone z książką w zaciszu swojej sypialni i kubkiem gorącej herbaty? Na pewno niewystarczająco. Jeśli dla Was, kwintesencją szczęścia również jest leżenie pod kołdrą i czytanie kolejnej powieści, to dzisiejszy wpis jest specjalnie dla Was. Piątkowy wieczór to idealny moment żeby zostać w domu i złapać oddech po całym tygodniu pośpiechu. Zwłaszcza, że Sopot od kilku dni spowity jest gęstą mgłą, a to słaba zachęta na imprezę. Nadrabiam więc moją miesięczną średnią i już zaczynam kolejną książkę. Siedemnastowieczny Amsterdam, mroczne tajemnice rodziny Brandt i uwikłana w nie młoda Nella, tworzą wciągającą historię, przez którą możemy nabawić się bezsenności ("jeszcze tylko jeden rozdział przeczytam, przecież to dopiero druga w nocy"). "Miniaturzystka" autorstwa Jessie Burton, pół litra Earl Grey i ciepły koc z pewnością umili mi ten wieczór.

spodnie – Oysho 99 zł,  herbata – Red Kiss 59 zł, lampka – Zara Home 499 zł, dzbanek – Marks & Spencer 29 funtów, kocyk – Zara Home 279 zł

świecznik – Zara Home 29 zł, tops – Nelly.com 79 zł, kosmetyczka – Nelly.com 139 zł, kapcie – Oysho 99 zł, perfumy – Nelly.com 239 zł

koc – Zara Home 499zł, świeczka – H&M 29,90zł, biustonosz – COS 160zł, kubek – Zara Home 39,90 zł, zegarek – Fossil 645zł, sukienka – Mosquito.pl 79,99zł

szalik – Topshop 16 funtów, sweter – Topshop 61 funtów, kapcie – Oysho 99 zł, top ze spranego jedwabiu – Zara 179 zł

 

PLAN FOR THE WEEKEND

Lying in bed till 10 am, eating breakfast without a mad rush, wandering around with your camera and peaceful evenings with a book are the perfect plans for Saturday. From Monday till Friday, only few of us have time to prepare something delicious before leaving the house or to go for a lazy walk after work, to simply enjoy the nature’s beauty. But that's exactly what the weekend is for! :) Just knowing that we managed to survive another passing week can be uplifting :).

Leżenie w łóżku do dziesiątej, śniadanie bez pośpiechu, spacery z aparatem na szyi i wieczór z książką to idealny plan na sobotę. Od poniedziałku do piątku niewiele z nas ma czas aby przed wyjściem z domu przygotować sobie coś pysznego, a po pracy iść na spacer i podziwiać okoliczności przyrody – ale od czego jest weekend! Sama świadomość, że udało się przetrwać mijający tydzień po prostu podnosi na duchu :).

Te racuszki miały przypominać amerykańskie pancakes'y (chciałam odtworzyć danie, które miałam przyjemność jeść w Nowym Jorku), na szczęście w smaku były wyśmienite, zwłaszcza z dodatkiem syropu klonowego.

W księgarniach pojawiła się właśnie nowa książka Katarzyny Michalak "Przystań Julii". To kolejna już część opowiadająca losy trzech kobiet, mieszkających przy ulicy Leśnych Dzwonków. Jeśli lubicie wciągające powieści, polecam tę książkę. Z pewnością umili Wam listopadowe wieczory. 

sweter – Carry, zegarek – Fossil, trencz – Zara (podobny tutaj)

W Trójmieście nie jest trudno znaleźć piękne spokojne miejsca na długie spacery. Jeśli w weekend pogoda dopisze, postaram się uzupełnić rodzinny album o kolejne jesienne zdjęcia. 

Życzę wszystkim spokojnego i słonecznego weekendu!

 

 

 

NEW IN

In today's post I wanted to show you a few things that will certainly be handy in the upcoming months. Although the closeness of winter may not be so obvious yet, whenever I leave the house at dawn to catch the best light for the photos, I can feel it's coming. Without a scarf and warm boots I would probably turn into a human icicle :). I wonder have you already decided about the investments for the new season. What is missing in your wardrobe?

W dzisiejszym wpisie chciałam pokazać kilka rzeczy, które na pewno przydadzą mi się w najbliższych miesiącach. Chociaż zbliżającej się zimy "ani słychu ani widu", to gdy wychodzę z domu o świcie aby złapać lepsze światło do zdjęć, bez szalika i ciepłych butów prawdopodobnie zamieniłabym się w sopel lodu :). Ciekawa jestem, czy Wy podjęłyście już decyzję o inwestycjach na nowy sezon. Czego brakuje w Waszych szafach?

Buty Emu lub Ugg to coś bez czego nie wyobrażam sobie zimy. Chociaż zyskały miano najbrzydszych butów świata, to według mnie wyglądają całkiem uroczo, zwłaszcza model, który wybrałam na ten sezon. Widziliście je już w jednej stylizacji z Nowego Jorku, ale zdążyłam zrobić im zdjęcia tu po ich rozpakowaniu ♥

Chociaż mój styl ewoluował przez ostatnie kilka lat to słabość do promocji pozostała! Pink to młodsza siostra marki Victoria's Secret – będąc w Nowym Jorku zajrzałam do tych sklepów dosłownie na pięć minut (no, może dziesięć) i poza tym, że spotkałam tam jedną z Czytelniczek bloga (gorąco pozdrawiam! :)) to zaopatrzyłam się w dopasowaną bluzę i legginsy (dwa w cenie jednego :D). Idealny zestaw na długie podróże. 

Kolejny kraciasty szalik dołączył do mojej kolekcji. Ten kupiony w Nowym Jorku jest naprawdę duży i spokojnie może służyć nawet jako koc :).

Krem na noc Clochee z tej samej serii miałam już przyjemność testować przez ostatnie kilka tygodni, a ponieważ byłam bardzo zadowlona z efektów (krem nie obciążał skóry, a rano wyglądałam po prostu "lepiej niż zwykle" :)), postanowiłam zainwestować też w krem na dzień – któraś z Was miała przyjemność stosowac ten produkt?

PS: Specjalnie dla Czytelników bloga marka Clochee przygotowała kupon rabatowy. Wystarczy, że w trakcie dokonywania zakupów wpiszecie kod : mle15, a otrzymacie 15% zniżki na wszystkie produkty (kod rabatowy jest ważny do końca listopada).

No dobrze, nie wiem w jaki sposób podczepić sandały pod listopadowy Must Have, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać :). 

Miłego dnia! :)

LAST MONTH

October was beautiful and though I spent most of the time outside of my lovely Tricity, I managed to enjoy the autumn weather. I tested many pumpkin recipes, photographed every tree in the area and enjoyed the last warm and sunshine days. Then at the end of the month I set off on an unforgettable trip to New York. In today's post you will find lots of pictures of my daily life and also unpublished photos of NYC.  

Have a nice day! :)

Październik był piękny i chociaż większość czasu spędziłam poza rodzinnym Trójmiastem, to udało mi się nacieszyć jesiennym klimatem. Przetestowałam mnóstwo przepisów z dyni, sfotografowałam każde drzewo w okolicy i chwytałam ostatnie ciepłe promienie słońca. A pod koniec miesiąca ruszyłam w niezapomnianą podróż do Nowego Jorku. W dzisiejszym wpisie znajdziecie mnóstwo zdjęć mojej codzienności i niepublikowane zdjęcia z NYC. 

Miłego dnia! :)

Ten wpis uzyskał najwięcej Waszych komentarzy w ostatnim miesiącu. Czy to oznacza, że wolałybyście oglądac więcej niezbowiązujących strojów na blogu? Tutaj możecie zobaczyć cały wpis. 

1. Wygoda i prostota to moja ulubiona kombinacja na leniwe weekendy w Sopocie // 2. Dragon w Poznaniu to świetne miejsce – polecam zupę z pyry! // 3. Jesień w Sopocie // 4. W trakcie dwudniowej podrózy do mglistego Krakowa //

W ostatnim numerze ELLE mogliście zobaczyć efekty sesji, przygotowanej przez markę Bielenda. Poniżej znajdziecie kilka ujęć zza kulis :).

W akcję BCA STRENGTH, wspierającej walkę z rakiem piersi, zaangażowało się mnóstwo świetnych marek – szczegóły możecie poznać w Sephorze lub Douglasie. 

Długo zabierałam się za tę ośmiokilową dynię. Skończyła jako pyszna zupa. Z pozostałych sześciu kilogramów (!!!) zrobiłam szarlotkę i dodatek do mięsa (pokrojoną w kostkę dynię wystarczy podsmażyć na maśle, dodać odrobinę miodu i przypraw).

sweater / sweter – Nenukko // t-shirt – Zara // leggins – Pull & Bear // Ugg – Zalando.pl

W trakcie wyjazdu do Nowego Jorku miałam w końcu okazję zobaczyć dolny Manhattan. Soho to naprawdę niesamowite miejsce.

Urocza restauracyjka na Spring Street.

Słynny Tiffany na piątej alei :).

Jak można nie tęsknić za takim widokiem?

Nareszcie w domu. Miłego weekendu! :)

 

#NYC

łapanie taksówki na piątej alei

promienie słońca na Manhattan Bridge

poranna kawa z muzyką Nory Jones w tle

jesień w Central Parku

 

A jutro trochę więcej zdjęć z miasta które nigdy nie śpi, ale zawsze błyszczy :).