Danie z niczego! Najważniejszą rolę odgrywają tu jednak zioła, którymi posypuję obrane warzywa. Czarnuszka siewna, papryka wędzona (słodka), pieprz młotkowany z kolendrą, kurkuma lub chili pepperoncini. Na co mamy tylko ochotę! A co do ziemniaczanego puree – musi być gładkie (jeżeli nie mamy praski, to polecam skorzystać z blendera) z dużą ilością czosnku i tartego parmezanu.
do posypania: świeże kiełki + posiekana natka pietruszki
A oto jak to zrobić:
1. Ugotowane i odcedzone ziemniaki przeciskamy przez praskę. W rondelku zagrzewamy mleko, a następnie dodajemy do puree. Mieszamy do połączenia się składników. Dodajemy masło, wyciśnięty czosnek, świeże listki tymianku, tarty parmezan i doprawiamy solą (jeżeli uznamy, że nasze puree nie ma aksamitnej konsystencji, możemy zmiksować blenderem).
2. W międzyczasie wszyskie warzywa dokładie myjemy, obieramy i kroimy wzdłuż. Układamy na żaroodpornym naczyniu wraz z orzechami laskowymi. Całość posypujemy czarnuszką, wędzoną papryką, solą i skrapiamy oliwą z oliwek. Umieszczamy w rozgrzanym piekarniku w 220 stopniach C (opcja: grill) i pieczemy przez 12-15 minut. Pieczone warzywa podajemy z ciepłym puree z ziemniaków. Możemy dodać posiekaną pietruszkę lub mieszankę kiełków.
garść mieszanki świeżych kiełków (np. lucerny, rzodkiewki)
natka pietruszki
kiść brokuł
ok. 250 g ugotowanej i zmielonej wołowiny
świeżo zmielony pieprz
oliwa z oliwek
kilka kropli Tabasco
sól morska
sos czosnkowy:
1 mały jogurt grecki
1 łyżka majonezu (opcjonalnie)
4 ząbki czosnku
sól morska i pieprz
A oto jak to zrobić:
1. Jajka mieszamy z mąką, mlekiem, oliwą i szczyptą soli. Całość miksujemy na gładką masę. Patelnię rozgrzewamy i smarujemy tłuszczem. Naleśniki smażymy po 1,5 minuty z każdej strony. Usmażone naleśniki odkładamy do ostygnięcia.
2. Cebulę i selera kroimy w drobną kostkę. Podsmażamy na oliwie. Dodajemy zmielone mięso, kiełki, ryż i brokuły. Całość doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem, solą i Tabasco.
3. Aby przygotować sos: jogurt naturalny łączymy z majonezem i wyciśniętym czosnkiem. Mieszamy i doprawiamy solą i świeżo zmielonym pieprzem.
4. Naleśniki wypełniamy farszem i zawijamy. Podajemy z sosem czosnkowym.
Komentarz: Tak przygotowane naleśniki możemy również podsmażyć na sklarowanym maśle. Mięso które dodałam do naleśników, gotowane było na potrzeby rosołu.
Dobry tatar to całkiem niezła sztuka! Będąc w Paryżu zawsze kuszę się na odrobinę słodkości z tych dostojnie wyglądających witryn pâtisserie, a o tatarze nigdy bym nie pomyślała! A to błąd, bo ponoć befsztyk tatarski jako pierwszy zagościł na francuskich stołach. Na szczęście w podróży towarzyszyła mi moja kochana kuzynka, która nie przepuściła by takiej okazji, a dzięki niej i ja zdecydowałam się wypróbować francuską wersję. Pięknie podany przez starszego kelnera w eleganckim wnętrzu klasycystycznej kamienicy ale smakiem zupełnie nie przypominający tego tatara, który od lat jem w domu. I choćby go jadał Ernest Hemingway czy Albert Camus (ulubiona restauracja tych dwóch Panów) to i tak nie umywa się do tego z dzieciństwa. Są takie smaki z którymi wzrastamy i nic się z nimi nie może równać. Koniec kropka. Przedstawiam Wam zatem tę wersję.
Skład:
(przepis na 4 osoby)
ok. 40 dag polędwicy wołowej (najlepiej posiekanej)
3-4 ogórki konserwowe
1 duża łyżka kaparów
2 żółtka (sparzone)
1 cebula
1 łyżka musztardy Dijon
1 łyżka majonezu
1/4 szklanki wody gazowanej
4 prawdziwki w occie
kilka kropel przyprawy Maggi
sól morska i świeżo zmielony pieprz
olej roślinny
A oto jak to zrobić:
1. Mięso dokładnie płuczemy i siekamy (możemy zemleć). Ogórki, kapary, cebulę, prawdziwki drobno siekamy w kostkę i dodajemy do mięsa. Następnie dodajemy żółtka, majonez, wodę gazowaną, odrobinę oleju i kilka kropel Maggi. Całość dokładnie mieszamy do połączenia się wszystkich składników. Doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem i solą. Podajemy z przypieczonym pieczywem lub domowymi frytkami.
Komentarz: Kluczowym składnikiem potrawy jest oczywiście bardzo świeża polędwica wołowa – koniecznie pochodząca z pewnego źródła i dopuszczona do sprzedaży przez odpowiednie służby. To istotny warunek. Jeżeli nie ma polędwicy wołowej, to może być ligawa (najlepiej upewnić się jednak u sprzedawcy, która część nadaje się do tatara). Prawdziwy tatar powinien być przyrządzany z wołowiny siekanej lub skrawanej, a nie z tej mielonej. Zamiast cebuli często dodaje się szalotki (łagodniejszy smak). Niektórzy serwują nawet drobno pokrojoną sardynkę z puszki lub fileciki anchois i wzbogacają odrobiną sosu sojowego, Tabasco lub Worcestershire. W Paryżu podali nam z tartym parmezanem.
Proporcje, które podałam w składzie można śmiało dostosować do swoich potrzeb.
My last similar post about "new discoveries" which I made on Septemeber, was was very enthusiastically received,, so I thought to share a few of my new discoveries again. I don't think there is a better time for it than today, when the whole Poland is so rainy and cloudy. I guess that most of us are dreaming now about hiding at home preparing and eating some delicious food.
***
Ostatni wpis tego rodzaju spotkał się z Waszym entuzjazmem dlatego pozwalam sobie znów podzielić się kilkoma odkryciami. Chyba nie ma na to lepszego momentu niż dziś – w całej Polsce jest pochmurno i jedyne, co przychodzi do głowy, to zaszyć się w domu z porcją dobrego jedzenia.
1. Zaczynam od mody i wiecznej "małej czarnej". Co ja bym bez niej zrobiła! Poniżej znajdziecie dwa filmy na Youtube, które warto obejrzeć. Pierwszy, to "mała czarna" widziana oczami Didier Lolet, właściciela paryskiego sklepu La Petite Robe Noire. A drugi, to krótkie video Net-a-porter o najbardziej kultowych momentach tej słynnej sukienki. Oryginalne zestawienie – pojawia się w nim nawet kreskówkowa postać Betty Boop :)
2. Moja "mała czarna" to projekt pewnej polskiej marki FashionLand. Jest wykonana głównie z bawełny i kosztuje 110 złotych.
3. Już miałam Wam o tym pisać, ale t-shirty wyprzedały się nim zdążyłam przygotować na ten temat wpis. Na szczęście w tym tygodniu pojawi się jeszcze kilka sztuk, więc koniecznie zaglądajcie do sklepu. W ofercie pojawił się równiez nowy produkt, o który wiele z Was pytało :).
4. Wiecie, że rzadko kiedy zmieniam swoje makijażowe przyzwyczajenia, ale kilka rzeczy z nowej palety kosmetyków Chanel od razu wskoczyło do mojej podręcznej kosmetyczki. Inspiracją przy jej tworzeniu były naturalne barwy jesieni. W najnowszej kolekcji Les Automnales znajdziemy więc ciepłe odcienie ochry, złotych brązów oraz głębokie zieleń i czerwień.
5. Wyjątkowo przypadła mi do gustu paleta cieni Les 4 Ombres nr. 254. Mogłoby się wydawać, że zieleń to trudny kolor w przypadku makijażu oka, ale ta paleta na pewno temu zaprzecza. Konsystencja cieni jest tak delikatna, że z łatwością można je nałożyć nawet palcem (tak zresztą zrobiłam w przypadku dzisiejszego makijażu).
6. Jeśli miewacie problemy ze skupieniem się lub zaśnięciem, polecam Wam stronę (oraz aplikację) z dźwiękami natury. Naprawdę relaksuje!
http://www.moodil.com/
7. A propos natury, gorąco zapraszam Was do zapoznania się z nową akcją WWF mającą na celu ratowanie naszych pięknych Karpat i zwięrząt żyjących na terenie lasów.
8. Komu z Was brakuje szarego szalika? Wybrałam dla Was kilka propozycjitutaj, tutaj, tutaj, tutaj i tutaj.
9. Wiem, że niektóre z Was mają już w swoich rękach swój "Elementarz stylu". Bardzo, bardzo dziękuję Wam za wszystkie miłe słowa na jego temat i ogromnie cieszę się, że przypadł Wam do gustu. W księgarniach pojawiają się teraz również inne nowości. Jedną z nich jest na przykład pięknie wydany Jamie Olivier – znajdziecie tam całą masę świetnych przepisów i dużo informacji na temat tego co robić aby jeść zdrowiej.
Rowery przygotowane. Grube skarpety, szaliki i kalosze też! W wiklinowym koszu czekają upieczone tartaletki i butelka domowego wina. Teraz już pogoda nie może nam pokiereszować planów. Jesień wkroczyła na dobre. Czas zebrać kasztany i żołędzie do przedszkolnych zabaw, poszukać grzybów i pooddychać leśnym powietrzem. A w przerwie zawsze milej, gdy w koszyku znajdzie się coś na ząb!
Skład:
(przepis na 4 tartaletki – 1 o średnicy 12 cm lub na jedną formę do tarty o średnicy 28 cm)
8-10 pomidorów (najlepiej jak nie są w pełni dojrzałe, kolor dowolny)
1. Mąkę z solą przesiewamy do miski, dodajemy masło, suszone zioła i wodę (dolewamy tyle wody, aby mieszanina się połączyła). Zagniatamy ciasto i odkładamy do zamrażalnika na 30 minut.
2. Na rozgrzaną patelnię wrzucamy szynkę i pokojone w ćwiartki pomidory. Podsmażamy na małym ogniu przez 8-10 minut. Dodajemy świeży tymianek. Odstawiamy z ognia. W średnim rondelku ubijamy trzepaczką jajka i dodajemy jogurt. Całość mieszamy tak by powstała jednolita masa.
3. Ciasto wyjmujemy z lodówki. Formę/foremki smarujemy tłuszczem, oprószamy mąką i wykładamy ciastem. Nakłuwamy całą powierzchnię widelcem. Wkładamy ciasto do rozgrzanego piekarnika do 180 stopni. Pieczemy ok. 25 minut, do złocistej barwy. Upieczone spody wymujemy i czekamy aż ostygną. Następnie nakładamy podsmażoną szynkę z pomidorami, ćwiartki figi i zalewamy masą jajeczną. Tartaletki ponownie umieszczamy w rozgrzanym piekarniku i pieczemy przez 12-15 minut w 180 stopniach C. Podajemy na ciepło lub na zimno z gałązką tymianku.
Ciasto wyjmujemy z lodówki. Formę/foremki smarujemy tłuszczem, oprószamy mąką i wykładamy ciastem. Nakłuwamy całą powierzchnię widelcem. Wkładamy ciasto do rozgrzanego piekarnika do 180 stopni. Pieczemy ok. 25 minut, do złocistej barwy.
Na rozgrzaną patelnię wrzucamy szynkę i pokojone w ćwiartki pomidory. Podsmażamy na małym ogniu przez 8-10 minut. Dodajemy świeży tymianek.
Upieczone spody wymujemy i czekamy aż ostygną. Następnie nakładamy podsmażoną szynkę z pomidorami, ćwiartki figi i zalewamy masą jajeczną. Tartaletki ponownie umieszczamy w rozgrzanym piekarniku i pieczemy przez 12-15 minut w 180 stopniach C
Chłodny, październikowy poranek jak zwykle zaskoczył mnie i w tym roku! Niby piękne słońce za oknem, niewyobrażalna ilość kolorów, a jednak temperatura ledwo przekraczająca 10 stopni. Jak to bywa w życiu, każda zmiana zbliża się niedostrzegalnie a w pewnym momencie okazuje się, że już jest i nie można jej cofnąć. Cieplej już nie będzie a lato powróci dopiero w przyszłym roku. Chwila nieuwagi – pewne przyzwyczajenia jeszcze wakacyjne i o przeziębienie nie jest trudno! Tak było w ubiegłym tygodniu, kiedy pełne trzy dni musiałam pozostać w domu, zapominając o jakiejkolwiek aktywności. Na całe szczęście istnieją domowe sposoby żeby szybko powrócić do zdrowia. Ze swojej strony chciałabym zwrócić Waszą uwagę na właściwości jakie posiada pigwowiec. Poniżej zamieszczam przepis na konfiturę z pigwowca, która dodana do herbaty wzmacnia układ odpornościowy i z przyjemnością dzielę się domową recepturą na gładką cerę.
Skład:
Konfitura z pigwowca do herbaty
ok. 2- 3 kg owoców pigwowca
5 łyżek wody
1 kg cukru
A oto jak to zrobić:
1. Umyte owoce pigwowca kroimy na ćwiartki i wyjmujemy środek z pestkami. W dużym garnku o grubym dnie podgrzewamy wodę i dodajemy cuker. Mieszamy, tak by cukier się nie skarmelizował i dodajemy pokrojone owoce. Całość dokładnie mieszamy. Pigwowiec musi być pokryty cukrem. Doprowadzamy do zagotowania i odstawiamy z ognia. Następnego dnia wekujemy do słoików.
Pigwa czy pigwowiec? Mały rozmiar to pigwa, większy pigwowiec, a z porad pani sprzedawczyni wartości odżywcze i tak podobne! Na zdjęciu jest pigwowiec.
Obieranie pigwowca nie należy do najprzyjemniejszych czynności – skórka jest twarda i trzeba mieć dużo cierpliwości, ale ich cenna zawartość w pełni wynagradza! Owoce pigwowca zawierają duże ilości witaminy C i pektyn. Bogate są również w barwniki, kwasy organiczne (np. jabłkowy, cytrynowy, winowy) i mineralne (sporo wapnia i żelaza).
Jeżeli ubolewacie z powodu cery trądzikowej lub podrażnień to polecam zalać ciepłą wodą pestki pigwowca i pozostawić na 6-8 godzin. Efekt będzie podobny jak przy zalaniu siemienia lnianego, niemniej dłużej oczekiwany. Wydzieli się substancja przypominająca śluz. Taką naturalną galaretką warto oczyszczać / przemywać twarz.
Pigwowiec zawiera 7 razy więcej witaminy C niż cytryna, dlatego skutecznie pomaga w walce z przeziębieniami. Najlepszym sposobem na wykorzystanie pigwowca jest poprostu pokrojenie owoców na ćwiartki, wyjęcie środka wraz z pestkami i zasypanie cukrem. Powstały syrop najczęściej zlewam do butelki lub pasteryzuję.
A jak Wam udaje się przezwyciężyć jesienne przeziębienia? Czy wierzycie w naturalne, domowe sposoby?