Wpis powstał we współpracy z marką Azure Tan, Yonelle, Sensum Mare i Olinii.
Tak jak drzewa, które zrzucają liście i niedźwiedzie, które drzemią u ich korzeni, tak nasze ciała też są zaprojektowane, aby w zimowe miesiące zachowywać się inaczej. Ten, kto nie chce lub nie umie tego dostrzec, będzie czuł niepokój aż do wiosny, a nadchodzące lutowe i marcowe dni staną się dla niego czasem straconym. Na początek – abyś uwierzyła, że to nie tylko gadanina fanatyczki zimowych miesięcy – przedstawię Ci kilka faktów, które to potwierdzają. A potem spróbujemy coś na to zaradzić.
Za National Geographic: „Z najnowszych badań wynika, że i u ludzi dochodzi do zmian rytmu dobowego, które przypominają trochę sen zimowy. Do takich wniosków doszli badacze z Niemiec. Ich pracę naukową opublikowało czasopismo „Frontiers in Neuroscience”. Naukowcy z Kliniki Snu i Chronomedycyny w szpitalu św. Jadwigi w Berlinie ustalili, że faza snu zwana REM była znacząco, bo o 30 minut dłuższa zimą niż latem. Uczeni podkreślają, że takie zmiany rytmu snu widać nawet w populacji miejskiej. To środowisko o niskiej ekspozycji na światło naturalne i o dużym zanieczyszczeniu światłem sztucznym. Teoretycznie mieszkańcy miast nie powinni być podatni na sezonowe zmiany snu. Badania pokazują, że jest inaczej.”
Inuici, dawniej nazywani Eskimosami (zrezygnowano z tej nazwy, gdyż uznano ją za obraźliwą, bo oznacza dosłownie „ludzie jedzący surowe mięso), w zimie śpią po 14 godzin dziennie. To oczywiście przerysowany przykład, bo Inuici żyją na terenach, gdzie występuje noc polarna, ale naiwnością byłoby twierdzić, że możemy funkcjonować tak samo w lutym, kiedy o siedemnastej panują już ciemności, co w czerwcu, gdy słońce zachodzi o dwudziestej pierwszej. Zimne miesiące słusznie wzmagają u ludzi poczucie senności w ciągu dnia, bo organizm potrzebuje dłuższego okresu na regenerację.
Sweter i dresy są od MLE. (ten pierwszy pojawi się w kwietniu, te drugie są już niestety wyprzedane)
Dr Dieter Kunz dodaje, że „mimo tego, że nasza fizjologia jest rozregulowana to, w przeciwieństwie do innych zwierząt, my nadal działamy bez zmian przez okrągły rok”. A to sprawia, że w lutym i marcu mamy wrażenie, że „jedziemy na rezerwie”. Oczywiście, nikt z nas nie będzie porzucał swojego życia i codziennych obowiązków, aby zawinąć się w kołdrę na pół roku, ale planując nasz czas wolny, nowe wyzwania, przyjemności czy spotkania towarzyskie, warto wziąć pod uwagę fakt, że szanowanie rytmu pór roku to nic innego jak funkcjonowanie zgodnie z naszą naturą. Spowolnienie, oszczędzanie energii, otaczanie się ciszą – to wszystko jest po to, aby łatwiej odnaleźć w sobie witalność, gdy nadejdzie wiosna. Pod przykrywką „umilaczy” dzielę się z Wami kilkoma sposobami na to, aby poczuć się lepiej późną zimą – idealne dla wszystkich, którzy mają swój ulubiony warzywniak i jak każdy millenials, lubią emeryckie zwyczaje i ciekawostki ;).
1. Zwierzęta mogą trwać w śnie zimowym przez wiele miesięcy. A my?
Ten niezwykły mechanizm, zwany snem zimowym, pozwala zwierzętom przetrwać czas niskich temperatur i niedoborów pożywienia. My zaliczamy się jednak do stworzeń aktywnych zimą. Udaje nam się to przede wszystkim dzięki cywilizacyjnym zdobyczom: ubraniom, zapasom jedzenia i ciepłym domom. Ale ja dodałabym do tego jeszcze seriale i filmy na platformach streamingowych. Wybrałam pięć polecajek dostępnych na różnych platformach, które pomogą przełknąć szare widoki za oknem, a może nawet sprawią, że dostrzeżecie w tej aurze jakiś urok.
Polski serial z Zakopanem w tle. W rolach głównych Maria Dębska i Maciej Musiał. Oglądałam z przyjemnością, nawet jeśli nie wszystko było perfekcyjne.
Góry, śnieżne krajobrazy i wnikliwa analiza moralnego upadku człowieka. Wciąga jak rzeka i zostawia z głową pełną myśli. Film zgarnął masę nagród – w pełni zasłużonych.
Z pozoru zwykły film przyrodniczy o życiu zwierząt w Tybecie. Jeśli lubicie w weekend puścić sobie coś, co leci w tle, gdy sprzątacie albo gotujecie obiad, to zapewniam Was, że po kwadransie całą rodziną będziecie z zapartym tchem przyglądać się życiu śnieżnej pantery. Takich filmów o naturze nam trzeba!
Tu znów mamy Podhale, ale tym razem akcja rozgrywa się w czasie II wojny światowej. Mamy tu dwóch górali, braci, którzy w obliczu niemieckiej okupacji wybierają zupełnie inną drogę. Film wzbudził wiele kontrowersji, co może być zrozumiałe jeśli ktoś spodziewał się po nim ciężkich rozliczeń i pełnej dyscypliny w odwzorowywaniu faktów historycznych. Nie zgodzę się jednak z opiniami, że jest to film „antygóralski” – moim zdaniem wręcz przeciwnie. Zachwyciły mnie widoki gór, scenografia, kostiumy. Polecam mimo niskich ocen na Filmwebie (będące skutkiem przede wszystkim zmasowanych „jedynek” dodawanych podobno przez środowiska chcące zbojkotować ten film).
Czasem aby dostrzec piękno, trzeba je obejrzeć z innej strony – na przykład w Japonii. W tym serialu mgliste krajobrazy i przeciągające się przedwiośnie stanowią piękne tło dla historii rodu samurajów. Ocena według Filmwebu: 7,8!
2. Co Pani zamawia? Grypę typu A? Rotawirusa? A może mykoplazmę?
W Sopocie panuje teraz idealna pogoda: nie za ciepło, nie za sucho, nie za biało i nie za słonecznie. I pewnie niewiele zmieni się w tym temacie do połowy kwietnia. Te warunki rewelacyjnie wpływają na wirusy – to ich najlepszy czas w roku. Nie będę tu tworzyła pozytywnych afirmacji – infekcje nie są fajne i rozumiem wszystkich, którzy w tym momencie mają ich dosyć.
Jestem ogromną zwolenniczką zasady "zdrowa żywność zamiast suplementów” i mam kilka swoich ukochanych „superfoods” o naukowo udowodnionym działaniu. Pierwszy na liście moich spożywczych cudów jest wspominany przeze mnie nie raz olej z czarnuszki. Piję go codziennie już od ponad sześciu tygodni. Odsyłam tutaj do artykułu Pana Tabletki, albo do mojego zestawienia badań, które potwierdzają prozdrowotne właściwości.
Mój zapas oleju z czarnuszki zaraz się skończy i będę uzupełniać zapasy. Jeśli chcecie dołączyć do mnie i przekonać się na własnej skórze (i to dosłownie! akurat tego się nie spodziewałam, ale moja cera też poprawiła się od czasu gdy zaczęłam pić ten olej) to z kodem MLE otrzymacie -12% do 31 stycznia.
UWAGA! Jeśli chcemy, aby picie prozdrowotnych olei miało sens, trzeba kupować je z dobrego źródła, bo wszystko ma tutaj znaczenie: sposób tłoczenia, jakość nasion, każdy etap obróbki czy nawet rodzaj butelki, w jakiej przechowywany jest olej. Sprawdziłam ten z Olinii i spełnia najwyższe standardy – widać, że znają się tam na rzeczy. Ja polecam dodać do diety jeszcze syrop z czarnego bzu, olej z lnu złocistego i oczywiście miód zamiast cukru.
3. Czy chociaż skóra mogłaby być ładniejsza w tym ponurym czasie?
Niestety nie bardzo. Wysuszone placki, rozwarstwiający się makijaż na mrozie, szary kolor skóry, uczucie ściągnięcia i o wieeeele za dużo niebieskiego światła z telefonu. A może jednak? W czasie gdy największe koncerny kosmetyczne zamykają swoje zakłady, bo technologicznie nie spełniają już dzisiejszych standardów, warto jest sprawdzić, czy nasze produkty do pielęgnacji nie powinny przejść przez małą podróż w czasie. Paradoksalnie to te mniejsze marki z bardziej elastycznym podejściem do nowoczesnych rozwiązań mogą produkować skuteczniejsze i zdrowsze kosmetyki. Spróbujcie najdroższe produkty od międzynarodowych gigantów zamienić na te dwa kosmetyki od polskich marek: Sensum Mare i Yonelle. Już piszę dlaczego:
Hydrostabilizująco-regeneracyjna maska nocna ALGOMASK od SENSUM MARE – jeśli chcesz po przebudzeniu spojrzeć w lustro i pomyśleć sobie: „chyba się wyspałam bo moja twarz jakoś lepiej wygląda”, to myślę, że powinnaś wypróbować ten produkt. Jak wiele z Was, jestem wielką fanką tej polskiej marki i wcale się nie dziwie, że zrobiła taką furorę. Ta maska na noc (albo na długi wieczór przed komputerem) niweluje niekorzystny wpływ czynników atmosferycznych na skórę, takich jak niskie temperatury. Działa podczas snu niczym nawilżająco-regeneracyjny kompres, pozostawia skórę jędrną, sprężystą i dobrze nawilżoną. W Sensum Mare do 2 lutego trwa promocja 2+1 (trzeci najtańszy produkt kupicie za jeden grosz).
TRIFUSÍON FOCUS Serum-Booster redukujące zmarszczki i pory od Yonelle – ten kosmetyk dosłownie zmienia skórę w jej lepszą wersję. W swoim składzie posiada egzosomy, uznane za najciekawszy składnik kosmetyków w 2025 roku (ekhm… Yonelle używa tego składniku już od roku…). Egzosomy usprawniają komunikację międzykomórkową, regenerację i odnowę skóry na poziomie molekularnym. A w jeszcze większym skrócie: egzosomy to rewolucja w odmładzaniu i regeneracji skóry. Serum już po jednym użyciu zmniejszył u mnie widoczność porów (a rozszerzone pory to także objaw starzenia się skóry). Wyniki badań aparaturowych wykazały zmniejszenie długości zmarszczek o 46% po 6 tygodniach stosowania. Jak dla mnie produkty Yonelle dorównują (a może nawet prześcigają) kosmetyki z najwyższej półki. Widać tu ogromną motywację do poszukiwania najnowocześniejszych i najskuteczniejszych rozwiązań. Jeśli chcecie zaopatrzyć się w serum od Yonelle, to dodając go teraz do koszyka, automatycznie naliczy Wam się rabat 30% na ten i inne wybrane produkty.
4. A co ma powiedzieć ktoś, kto słońce widzi tylko przez godzinę dziennie? Albo w ogóle?
Filmiki pokazujące to, jak świat będzie wyglądał za kilkanaście tygodni, gdy o 19 wciąż będzie jasno, robią teraz milionowe zasięgi na Tiktoku (najlepiej z podkładem Pezeta i Wani). Narzekanie jest oczywiście bardzo przyjemne, ale co ma w takimi razie powiedzieć dziewczyna, Polka i mama jednocześnie, która naprawdę wie jak żyję się w czasie nocy polarnej? Postanowiłam zaprosić do rozmowy Martynę – fotografkę i influencerkę mieszkającą na Lofotach w Norwegii – aby podzieliła się z nami swoimi sposobami na światło i radość, gdy wkoło panuje ciemność.
K: Jak długo nie widziałaś słońca?
M: W miejscu, w którym mieszkam noc polarna trwa około miesiąca (na Lofotach, w zależności od lokalizacji rozpoczyna się i kończy w różnym czasie). Nie ma wschodów słońca – noc trwa przez całą dobę. Na początku stycznia noc polarna zakończyła się, ale dzień aktualnie nadal jest krótki – trwa około 4 godzin, słońce wschodzi po godzinie dziesiątej i zachodzi po godzinie czternastej. Jedna sprawa to noc polarna, a druga: zachmurzenie i sztormowa pogoda – to, że słońce już wschodzi, nie oznacza, że je widzimy.
Martyna pracuje jako fotgrafka. To jedno z tysiąca zdjęć jej autorstwa.
K: Czy widzisz jakieś zmiany w codziennym funkcjonowaniu/swoim ciele/nastroju gdy nadchodzi noc polarna?
M: Ja uwielbiam czas nocy polarnej, nie zauważam u siebie spadków energii, nastroju. Oczywiście, o wiele piękniej i przyjemniej jest, gdy mamy śnieg, co wcale nie jest pewnikiem, pomimo że Lofoty leżą około 300 km za kołem podbiegunowym. Na pewno w tym czasie pozwalam sobie na zwolnienie tempa, więcej spokoju – jak w naturze, która w tym czasie w pewnej części zapada w zimowy sen.
K: Jakie masz sposoby na to, aby noc polarna nie wpływała aż tak bardzo na Twój nastrój /spadek energii?
M: Z natury jestem osobą bardzo pozytywnie podchodzącą do życia, pogoda nie determinuje mojego nastroju – nie mam na nią wpływu. Kocham zimę – jak najwięcej czasu staram się spędzać na świeżym powietrzu, blisko natury. W domu tworzę koselig (norweski odpowiednik hygge) klimat – dużo świec, światełek. Na pewno bardzo ważne jest też suplementowanie witaminy D, kiedy słońca po prostu nie ma.
Lofoty okiem Martyny.
K: Jak zaopatrujesz się w świeże warzywa i owoce? Czy dostępność w Waszym miejscu jest ograniczona?
M: Wiem, że kraje nordyckie kojarzą się nam z tym, co „zrównoważone, nowoczesne, zdrowe itd", ale prawda jest taka, że w Polsce mamy ogromny wybór i dostępność warzyw, owoców, eko żywności, targowiska, stragany. Na Północy musimy zadowolić się tym, co jest akurat dostępne w marketach, nie mamy warzywniaków, targowisk. Niestety często wybór jest niewielki, normą pakowanie jest pojedynczych warzyw w folię, a warzywa i owoce, które mają za sobą długą drogę nie są często pierwszej świeżości. Staram się wybierać to, co sezonowe i korzystam z mrożonek. Sami zbieramy też jagody, borówki i robimy zapasy na zimę.
K: To prawie jak prawdziwe misie polarne! W Polsce często narzekamy teraz na krótkie dni – co byś nam powiedziała, abyśmy zmienili nastawienie do zimowych miesięcy?
M: Haha. Bardzo często słyszę lub czytam w komentarzach: „U mnie też tak ciemno/ponuro/dzień tak samo krótki". Odpowiadam wtedy: „Ale słońce wzeszło, prawda?" :) Jeśli nie możesz znaleźć słońca na niebie, poszukaj go w sobie, w innych ludziach. Wiem, że o wiele łatwiej pokochać mroźne, śnieżne zimy, niż te, które przypominają mieszankę wczesnego przedwiośnia z zapowiedzią zimy, która nie nadeszła, ale hej! Taki rytm życia. Bez zimy, nie ma wiosny – równowaga w naturze istnieje, nie mamy na nią wpływu, mamy za to wpływ na to, jak żyjemy.
Widok z okna Martyny na Lofoty.
Gdy obserwuję profil Martyny (gorąco zachęcam, abyście też zaczęły!), Lofoty wydają się najpiękniejszym miejscem na ziemi. Łatwo jest po takich obrazkach pomyśleć, że zima w Polsce jest szara i niezbyt ładna. Ale ten kto stale ogląda relacje Martyny wie, że cena „mieszkania w pocztówce” też bywa wysoka. Wyprowadzka w piękne zaśnieżone miejsce wcale nie rozwiązuje wszystkich naszych problemów, ale z pewnością dokłada kilka nowych. Dla Martyny jest to walka z wichurami, problemy z dostępem do opieki medycznej dla siebie czy małej córeczki, poczucie izolacji od świata czy obawa o ukochane miejsca w dobie galopujących zmian klimatycznych.
5. A skoro Martyną wspomniała już o mrożonkach…
Badacze są zgodni, że mrożonki – okryte złą sławą – są równie zdrowe (jeśli nie bardziej), co ich świeże odpowiedniki. Oczywiście nie mam tu na myśli mrożonej pizzy, frytek czy zapiekanek, tylko warzywa i owoce. Te przeznaczone do mrożenia zbierane są w szczytowej fazie dojrzałości i mrożone kilka godzin później. Z kolei cały proces, którym zostają poddane warzywa i owoce przed dostarczeniem do sklepu (m.in. zbiór, sortowanie, transport), zajmuje kilka dni. Grupa badaczy z University of California udowodniła, że między innymi z tego powodu mrożone warzywa i owoce mogą być zdrowsze od tych świeżych. Mowa tu o zawartości witamin A, C i B, antyoksydantów czy kwasu foliowego. Czy nie jest to dobra wiadomość? W lutym i marcu nawet jabłka i ogórki, zbierane wiele tygodni wcześniej, nie smakują już tak dobrze. Jeśli więc z utęsknieniem czekasz na nowalijki, to spójrz życzliwszym okiem na zawartość zamrażalników w supermarketach.
6. Wypełnić czymś tę ciszę.
Sama nie wiem czy muzyka Basi Maleckiej pomaga poczuć w sercu pierwsze przebłyski wiosny czy raczej ułatwia docenienie tej zahibernowanej zimowej rzeczywistości. W każdym razie: polecam. Wynalazłam ją na Tiktoku i przepadłam. Znajdziecie ją też na Spotify.
7. Wszyscy chcemy słońca. Albo chociaż udawać, że je mamy.
Pragnienie słońca jest czymś całkowicie naturalnym, ale statystyki pokazują, że gdy pragniemy "za bardzo", możemy zrobić sobie krzywdę. Kraje skandynawskie mierzą się z największą „epidemią” raka skóry w Europie. Ale jak to? Przecież tam słońca jest jak na lekarstwo?! Johan Hansson, lekarz ze szpitala Karolinska i jeden z organizatorów konferencji o nowotworach skóry, mówi że od lat 60. XX wieku w Szwecji liczba przypadków raka skóry rośnie i nie wykazuje oznak spowolnienia, ponieważ Szwedzi są narodem kochającym słońce. „Szwedzi nie mieszkają w słonecznym kraju, ale dosłownie czczą słońce. Ponieważ jesteśmy krajem zamożnym, możemy sobie pozwolić na wyjazd za granicę latem i zimą. Wiele osób każdej zimy podróżuje na przykład do Azji i w krótkim czasie bardzo intensywnie się opala. To widać w statystykach dotyczących nowotworów”” – mówi Hansson.
Słońce daje nam witalność, poprawia humor, a nawet wpływa na lepszy sen. No i sprawia, że nasza skóra wygląda na zdrową i ma piękny opalony kolor. To ostatnie akurat możemy zafundować sobie o każdej porze roku i to w zdrowszy sposób niż przysmażając się na leżaku. Jeśli chociaż w małym procencie masz wrażenie, że oszukujesz aurę na zewnątrz, bo Twoja skóra wygląda na muśnięta słońcem to dawaj! Ja mam dla Ciebie przetestowane, bezpieczne i łatwe w użyciu kosmetyki samoopalające dostosowane do różnych potrzeb. Wypisuję je pod poniższym zdjęciem.
Night Repair naprawcze serum samoopalające do twarzy na noc – kropelki samoopalające do twarzy to rodzaj produktu, który pewnie jest już Wam znany. Ale te od Azure Tan mają w swoim składzie także substancje aktywnie pielęgnujące naszą skórą. Skończyłam już produkt z dodatkiem retinolu i teraz postanowiłam wybrać niebieską wersję z kwasem glikolowym i koenzymem Q10. Polecam wszystkim dziewczynom, które chcą być lekko opalone a jednocześnie walczą z niedoskonałościami (tak, w wieku 37 lat też można mieć pryszcze ;)).
Masło do ciała Tan Free Firm & Hydrate – świetny balsam z witaminą B5 i masłem Shea. Używam go przed nałożeniem samoopalacza na suche strefy jak kolana, łokcie czy nadgarstki
Rękawica do wielorazowego użytku – doświadczone osoby poradzą sobie z parą jednorazowych silikonach rękawiczek, ale nakładanie samoopalacze taką miękką wersją jest na pewno łatwiejsze i przyjemniejsze. Wrzucam ją potem do pralki i gotowe – jest jak nowa.
Pianka samoopalająca Organic Coconut „medium do dark” – stworzona na organicznej wodzie kokosowej, dzięki czemu nie tylko opala, ale też głęboko nawilża skórę. Efekt widać już po godzinie więc przyda się jeśli ktoś nagle wyskoczył z zaproszeniem na basen ;).
Supple Skin serum opalające do ciała „light do medium” – to mój ulubiony produkt. Po pierwsze jest bezbarwny na skórze (nie pobrudzi ubrania ani pościeli), po drugie: skóra jest po nim pięknie nawilżona. Polecam dla osób, które mają doświadczenie w nakładaniu samoopalaczy, ale jeśli się z nim zaprzyjaźnicie, to już nie będziecie chciały oddać.
Jeśli macie ochotę przetestować te i inne kosmetyki od Azure Tan, to z kodem MLE15 otrzymacie 15% rabatu na cały asortyment w sklepie Azuretan.com.pl.
Krajobraz za oknem mówi mi, że może jest styczeń, a może końcówka października? Listopad? Grudzień? Luty? Marzec? Albo początek kwietnia, gdy zieleń jeszcze się nie obudziła. Przez prawie siedem miesięcy krajobraz wygląda podobnie, i – powiedzmy to sobie szczerze – błotniste kolory to nie jest najpiękniejsza odsłona polskich krajobrazów.
Czy pocieszeniem będzie to, że nie tylko my cierpimy z powodu mniej wyrazistych pór roku i niekończącej się ponurej aury? Natura też nie wie do końca, co powinna teraz robić. Tak jak my, jest nerwowa i zagubiona. Rozkwitać już czy jednak czekać na śnieg? Nie ma na świecie niczego mądrzejszego od niej, więc nie miej do siebie pretensji, że nie panujesz nad wszystkim. Nikt nie panuje. Zima jest po to, aby dostrzec progres, bo do tej pory, przez cały rok, podwyższałaś sobie poprzeczkę i nie miałaś czasu aby docenić to, co już Ci się udało. I w tej myśli pomogę Ci wytrwać!
* * *
komentarzy 67
Ale to już było. Mielenie o pogodzie, tylko samoopalacze nowe.
dodany przez Liza @ 22 stycznia 2025 o 18:26. #
Piszę ten komentarz z muzyką Basi w tle, ależ jest niesamowita! Dziękuję za polecajkę :)
Co do treści posta – ja chyba mam trochę odwrotnie, tzn mam teraz w końcówce zimy całkiem sporo zapału i energii do działania i faktycznie działam. Na pewno duży wpływ ma tu fakt, że mamy początek roku, a ja lubię ten okres i to poczucie słynnego hasła „nowy rok, nowa ja” – mam mnóstwo planów, rozpisuję cele na małe kroki, wprowadzam nowe nawyki (tak, naprawdę realizuję noworoczne postanowienia :D), a pierwsze widoczne efekty tylko motywują do dalszego działania. Przez to, że z powodu niesprzyjających warunków atmosferycznych więcej czasu spędzam w domu, mam przestrzeń na pasję, kursy, naukę, czytanie itd, a wraz z nadejściem cieplejszych miesięcy i wakacjami na horyzoncie trochę odpuszczam i stawiam na chill :)
Póki co mój sposób na doświetlanie się to korzystanie z każdej możliwej okazji na codzienny spacer w świetle dziennym, najlepiej w promieniach zimowego słońca. Jako poprawiacz humoru działa :)
Osobiście uważam fakt istnienia sezonów i pór roku za jedną z największych zalet mieszkania w Polsce. Uwielbiam tę różnorodność :)
Pozdrawiania i życzenia wytrwałości dla wszystkich tęskniących za słońcem!
dodany przez Magdalena @ 22 stycznia 2025 o 19:44. #
Zgadzam się w 100%. Ja również kocham każdą porę roku i cieszę się, że je mamy. I również ten obecny czas bardzo dobrze wykorzystuję i nie odliczam dni do wiosny, tylko cieszę się każdym kolejnym :)
Pozdrawiam
dodany przez Karolina @ 28 stycznia 2025 o 12:39. #
Och Kasiu 🤍Dziękuję Ci za rozmowę. Przesyłam uściski z Lofotów, gdzie dzisiaj w naszej wiosce rybackiej pierwszy raz od tygodni zobaczyliśmy słońce na moment z domu 🥹
Cudownie jest móc/chcieć dostrzegać i tworzyć magię – nawet w tych „najciemniejszych momentach/dniach” 💙
Uściski
PS Piękne zdjęcia!
dodany przez Martyna @ 22 stycznia 2025 o 21:23. #
Oh, ale mi się ten wpis podobał 🥰
Uwielbiam profil Martynki i Lofoty widziane jej oczami 😍
dodany przez Kamila @ 24 stycznia 2025 o 08:00. #
Pani Kasiu, ta fabryka nie zamyka się z powodu braku dostępnych technologii, tylko z powodu wysokich kosztów pracowniczych i wysokich kosztów energii w Pl. Akurat ta konkretna z linku nawet wiem gdzie się przenosi ;) i oczywiście tak, wspieram polskie marki, bo przynajmniej to obieg zamknięty dopóki płacą podatki w Polsce. Choć nie czarujmy się te kosmetyki będą droższe, bo w Polsce mamy wysokie koszty produkcji.
dodany przez Katarzyna @ 22 stycznia 2025 o 23:22. #
Pani Kasiu, skąd jeansy z rolki z WOŚP? Pozdrawiam
dodany przez Katarzyna @ 22 stycznia 2025 o 23:49. #
Ciekawi mnie ze wg Ciebie Anatomia upadku porusza glownie moralny upadek czlowieka. Jestem ciekawa jak to widzisz w tym filmie :)
dodany przez misia @ 23 stycznia 2025 o 00:31. #
Coś się chyba komuś pomylilo ;)
dodany przez Janna @ 23 stycznia 2025 o 22:01. #
Chyba IA pisało ;)
dodany przez Anonim @ 24 stycznia 2025 o 00:47. #
Nie spodziewała bym się głębokiej analizy po kimś, kto opisał 'ducha sniegow’ jako przyrodniczy film dla rodziny🤦
dodany przez Mimi @ 24 stycznia 2025 o 07:45. #
Lepiej się poczułaś po napisaniu takiego komentarza, sławna krytyczko filmowa?
dodany przez KK @ 25 stycznia 2025 o 11:16. #
*spodziewałabym.
dodany przez Aleksandra @ 26 stycznia 2025 o 17:43. #
Czytajac fragment tekstu jeszcze raz mysle ze po prostu Kasia nie ogladala tych filmow, po prostu wyszukala dla czytelnikow te polecane. Natomiast zastanawia mnie nadal ten upadek moralny w Anatomi upadku hehe
dodany przez misia @ 26 stycznia 2025 o 16:14. #
Świetny tekst okraszony przepięknymi zdjęciami <3
dodany przez Dorota @ 23 stycznia 2025 o 08:10. #
Wciąż nie jestem w stanie pojąć nieustannego zachwytu nad produktami samoopalającymi na tym blogu. Serio ktoś oprócz Kasi zwraca uwagę na to czy jest opalony czy nie? a zwłaszcza w zimie? :D
dodany przez Olga @ 23 stycznia 2025 o 08:29. #
Nie, opalenizna to nic dobrego. Czy ta od słońca, czy ta sztuczna. Nie rozumiem tego kultu opalonej skóry, który jest na tym blogu nieustannie promowany. Blada skóra to zdrowa skóra.
dodany przez Anonim @ 23 stycznia 2025 o 12:37. #
Masz rację, też tego nie rozumiem. Wraz z nadejściem ciepłych dni opalenizna pojawia się stopniowo sama, oczywiście pod warunkiem spędzania czasu na zewnątrz. Zimą komu potrzebna opalenizna?
dodany przez Gog&Magog @ 23 stycznia 2025 o 13:43. #
Ja to wrecz lubie jasna cere w zimniejszych, ciemnych miesiacach. Opalenizna nie wyglada wtedy naturalnie, jak dla mnie to robi duzy zgrzyt
dodany przez Kalina @ 23 stycznia 2025 o 14:14. #
Dla mnie tez to troche too much. Czy cos zlego jest w byciu bladym? To tez naturalna czesc okresu zimowego :) Zawsze jakos uzywanie samoopalacza bylo dla mnie i dla wiekszosci osob ktore znam troche obciachem.
dodany przez popi @ 23 stycznia 2025 o 21:05. #
O siebie trzeba po prostu dbać. Czy opalenizna jest potrzebna,estetyczna to osobiste preferencje. Mnie opalenizna postarza, nic dla starszych pań. Chyba tzw . ciepłym typom urody to pasuje. Choć w zimie wygląda to jakoś dziwnie.
dodany przez Mona Lisa @ 24 stycznia 2025 o 11:08. #
Kiedyś tu przeczytałam, że nie będzie nigdy artykułu o koloryzacji włosów, bo to dla autorki „zbyt intymne” :)
dodany przez Olka @ 24 stycznia 2025 o 16:50. #
Kaśka jak była młodsza, to wrzucała tu info o farbowaniu włosów :)
dodany przez marta @ 3 lutego 2025 o 14:41. #
Bardzo potrzebowałam przeczytać dzisiaj coś takiego. Muszę sobie w końcu trochę odpuścić i zwolnić.
Dziękuję
dodany przez Kasia @ 23 stycznia 2025 o 09:57. #
Okres zimowy to jeden z najpiękniejszych miesięcy w trakcie roku, tak zresztą jak i jesień, wiosna, i lato(no może poza 408 stopniami w cieniu). To czas na świetne zimowe dania, pyszne ciasta z kremami, cudowną lekturę, teatr, kino, hobby(druty, puzzle, decoupaque, majsterkowanie, odnawianie mebli w garażach, łyżwy, narty), czyli wszystko to, czego nie chce się robić w okres letni, bo „natura wzywa”. Co prawda ostatnimi latami śniegu mało, ale niech tylko jeden dzień posypie, na drugi dzień z mojego okna widać dzieci lepiące bałwany, i rodziców zjeżdżających z nimi na sankach z górki. A wieczorami spacer wśród jeszcze, i te skrzące instalacje świąteczne, powrót do ciepłego domu, i serniczek z earlgreyem. Niczego nie trzeba ubarwiać, niczemu zaradzać, bo to piękny czas, ani siedzieć pod serialami „zabijając” czas w oczekiwaniu na wiosnę. Szanujcie dany wam czas na tej ziemi. Pozdrawiam.
dodany przez Izabela @ 23 stycznia 2025 o 15:29. #
Pięknie napisane:)
dodany przez Agnieszka @ 23 stycznia 2025 o 21:33. #
Pięknie to ujęłaś
dodany przez Ava @ 24 stycznia 2025 o 15:18. #
Ten sweter MLE cudowny! Już nie mogę doczekać się kwietnia! Pozdrawiam! 🌸✨
dodany przez Aga @ 23 stycznia 2025 o 20:32. #
Czy mogłabym podpytać, co to za okleina? Bardzo ładnie wygląda.
dodany przez Anna @ 24 stycznia 2025 o 13:41. #
Jak zobaczyłam to okno w łazience, to przypomniałem sobie jak je oklejalaś i ściągnęłam ten pomysł do siebie:) ale nie znalazłam w takie śliczne romby, więc mam paski, ale patent na lata:)
dodany przez Aga @ 23 stycznia 2025 o 20:52. #
Przepiekne zdjecia ! Kasiu skąd sweterek?
dodany przez Monika @ 23 stycznia 2025 o 21:25. #
Czy te samoopalajace kosmetyki pozostawiają/powodują ten specyficzny zapach samoopalacza na skórze? Przez Niektórych lubiany przez niektórych niespecjalnie. Będę wdzięczna za podpowiedź :) ps. Dziękuję za tę wysmakowaną estetykę:)
dodany przez Joanna @ 23 stycznia 2025 o 22:31. #
Bardzo prawdopodobnie skóra śmierdzi po tych kosmetykach pieczonym kurczakiem, bo wszystkie zawierają DHA.
dodany przez Zołza @ 27 stycznia 2025 o 16:06. #
Czy te samoopalajace kosmetyki pozostawiają/powodują ten specyficzny zapach samoopalacza na skórze? Przez Niektórych lubiany przez niektórych niespecjalnie. Będę wdzięczna za podpowiedź :) ps. Dziękuję za tę wysmakowaną estetykę:)
dodany przez Joanna @ 23 stycznia 2025 o 22:32. #
Bez przesady, dni są coraz dłuższe, wiosna przed nami. Dodatkowo nad morzem nawet w mgliste dni jest więcej światła niż we Wrocławiu, czy Warszawie. O dniach smogowych w Krakowie – w pierwszej dziesiątce najbardziej zanieczyszczonych miast na świecie – nawet nie myśląc.
Zresztą, Katarzyno poruszasz się samochodem z podgrzewanym siedzeniem – również mentalnie – pomiędzy ciepłymi domami, biurowcami, hotelami. Co ma powiedzieć osoba mieszkająca w mniejszej miejscowości do której żaden sklep internetowy nie oferuje dostawy świeżych produktów, a jedynym sklepem na miejscu jest Lewiatan? Dodatkowo PeKaS kursuje dwa razy na dzień? Większość Polaków mieszka w małych miastach lub na wsi.
Możliwe, że w teorii jesteś ogromną zwolenniczką zasady „zdrowa żywność zamiast suplementów” – w praktyce twoje, a szczególnie przepisy Zofii prezentują najbardziej niezdrowy sposób odżywiania na bazie cukru i mąki. Na nic olej z czarnuszki, gdy spożywa się tony ciast i makaronów. Sama fasolka szparagowa nie zastąpi wielu innych strączków, ryb – szczególnie mało ryb jest w waszych przepisach, a nawet zwykłych ziemniaków. W kraju ziemniakami stojącym, w Polsce, najtrudniej jest z zakupem … właśnie ziemniaków. Ziemniaki pozostają produktem niezdefiniowanym – nigdy nie jest określona ich odmiana, ani co najmniej rodzaj.
Odnosnie mrożonek, to od dawna wiadomo, że mrożone warzywa bez dodatków, a nawet owoce, są bardziej świeże, niż w na straganie. Osobiście mrożę wiele sezonowych warzyw, bo po północnej stronie Alp wegetacja przebiega’ w zupełnie innym czasie niż na południu Europy. Sezon na bób we Włoszech rozpoczyna się w marcu, a w Polsce w czerwcu. Itd.
Nie ma tego złego – sezon na karczochy w pełni, a za 5 tygodni pojawia się pierwsze europejskie szparagi.
No i nie zapominajmy o świetnych polskich kiszonkach. Kisić można wszystkie warzywa, nie tylko ogórki, kapustę i buraki, a kiszonki zawierają moc prozdrowotnych prebiotyków. Bardzo zdrowe są kiszone cytryny – właśnie trwa cytrynowy sezon – najlepsze cytryny zbierane są na Sycylii w styczniu i w lutym, ale również rzodkiewki i kalafiory.
Nie ma co narzekać na zimę – w lecie skóra bardziej cierpi, jest bardziej narażona na czynniki rakotwórcze. Nie mróz, a słońce nie tylko przyspiesza starzenie się skóry – powoduje przebarwienia, zmarszczki i zwiotczenie skóry, ale każda opalenizna, a co dopiero poparzenie słoneczne pociąga za sobą szkodliwe skutki.
Wybieram zimę!
dodany przez Agata @ 24 stycznia 2025 o 00:44. #
Kasiu,
Czy samoopalacze @azuretan zostawiają specyficzny zapach na skórze? Czy są bezzapachowe?
dodany przez Ania M @ 24 stycznia 2025 o 05:39. #
Pewnie się ze mną nie zgodzicie, ale do mnie taka narracja nie trafia : najpierw „nienawiść” w tytule, (mocne słowo, nieadekwatne do sytuacji, moim zdaniem i generalnie powinno się go unikać) , następnie dołujące zdjęcia, na których wnętrza wydają się nieprzytulne i bardzo zimne (a tak przecież nie jest!), a przy tym wszystkim polecajki. Wolę, Kasiu, jak jesteś bardziej pozytywna – odrobinę uśmiechu, ciepłego światła i trochę barw w tle i już byłoby milej razem z Tobą oczekiwać wiosny :)
dodany przez Magdalena @ 24 stycznia 2025 o 07:05. #
Podobnie to odebrałam.
dodany przez Anonim @ 24 stycznia 2025 o 12:33. #
Zgadzam sie Magdaleno i podpisuje pod kazdym slowem! :) Paradoksalnie jestem jakas zdolowana i przytloczona po przeczytaniu tego wpisu… Duzo negatywow i ciezkich slow… Lepiej wyjsc na spacer albo porobic cos, co sprawia przyjemnosc. :) Pozdrawiam! PS Ja na serio uwielbiam zime. :)
dodany przez Paula @ 24 stycznia 2025 o 15:49. #
Oj, ja też, szczególnie gdy jestem w górach, a jestem bardzo często. Pozdrawiam :)
dodany przez Magdaleną @ 25 stycznia 2025 o 14:49. #
Czytając twój wpis o zimie Kasiu, uświadomiłam sobie, że my chyba nie musimy przestawiać się na zimę, tylko na jej brak. Mieszkam w centralnej Polsce i tak naprawdę od listopada śnieg padał może dwa razy, prawie codziennie swieci słońce a temperatura rzadko spada poniżej zera. Nie leje i nie wieje. Jest styczeń, a gdy rano wychodzę na spacer z psami, to słyszę wiosenny śpiew ptaków i widzę pierwsze pąki na drzewach. Wydaje mi się, że zima to okres jak każdy inny i włączanie funkcji przetrwania w dzisiejszym klimacie chyba nie jest już niezbędne, trochę szkoda życia na siedzenie pod kocem.
A co do opalenizny- zgadzam się z moimi przedmówczyniami, że to trochę obciach- z zachwytem obserwuje alabastrową karnację aktorek na rozdaniach Złotych Globów lub Oskarów, wygląda to tak szlachetnie, trudno mi sobie wyobrazić te gwiazdy wysmarowane samoopalaczem.
Pozdrawiam serdecznie!
dodany przez Laura @ 24 stycznia 2025 o 07:28. #
Cześć Kasiu, dziękuję za tę chwilę przyjemności, jaką sprawiło mi czytanie tego wpisu. Również zaglądam do Martiny i zachwycam się zdjęciami tego magicznego miejsca. A olej z czarnuszki też znalazł się na mojej liście wsparcia odporność.
Pozdrawiam serdecznie! Bardzo lubię to miejsce i chcociaż rzadko komentuję to zaglądam prawie od początków bloga.
dodany przez Paulina @ 24 stycznia 2025 o 08:21. #
Czy te kosmetyki opalizujące nie pozostawiają żadnych śladów na ubraniach tzn, czy mogę je nałożyć jak zwykły balsam i odrazu się ubrać czy należy po nich zachować jakąś ostrożność, zmyć ? Jest napisane że pozostawione na 1h light do 3h jeśli chcemy aby skóra była ciemniejsza czyli po 1h należy się umyć ? Dziękuję.
dodany przez Marta @ 24 stycznia 2025 o 09:19. #
A ja chciała bym zasnąć na zimę, jak niedźwiedź i obudzić się wiosną . Może to wina mojej depresji. Ale jestem w dobrych rękach, przechodzę terapię i mam nadzieję, że następna zima będzie dla mnie przyjemna, lepsza.
dodany przez Mona Lisa @ 24 stycznia 2025 o 09:29. #
Życzę Ci, aby tak było! Dużo siły i wytrwałości w walce :)
dodany przez W @ 24 stycznia 2025 o 18:40. #
Trzymam kciuki!
dodany przez Magdalena @ 25 stycznia 2025 o 17:57. #
Dasz rade! Zycze Ci powrotu do formy z calego serca!
dodany przez MagdalenaT @ 26 stycznia 2025 o 06:53. #
Wow co ja czytam – wywiad z Marti – twórczynią najpiękniejszych rolek na Instagramie! Sama jestem winter person, ale gdy ktoś mnie pyta jak przetrwać zimę, odsyłam go do profilu Marti. Ona tak pięknie pokazuje, że można cieszyć się wiatrem, mrozem, nawet szarością za oknem. A historia ich rodzicielstwa – nie ma piękniejszej!
Co do filmów, „Biała odwaga” nam się również podobała. Pokazuje jakaś część naszej historii, o której się nie mówi. Seeial na swój klimat.
dodany przez Anna @ 24 stycznia 2025 o 09:37. #
Dziękuję za ten artykuł♡♡♡
Jakie to mądre!
dodany przez Diana @ 24 stycznia 2025 o 10:49. #
Profil Martyny na pierwszy rzut oka wydaje się fajny, ale według mnie jest trochę zbyt 'instagramowy’– idealne kadry, pozy, stylówki i tego typu rzeczy. Cały czas pojawiają się tez współprace reklamowe, przez co sprawia wrażenie bardziej słupa reklamowego niż autentycznego miejsca…A co do samych Lofotow, to bylam w marcu 2023 roku i bardzo mi sie podobalo, zwlaszcza Hamnøy i Sakrisøy.
dodany przez Milena @ 24 stycznia 2025 o 11:13. #
Milena, podpisuje sie pod twoim wpisem. Kiedys tez sledzilam profil Martyny ale odkad wjechaly reklamy a nasililo sie wraz z narodzeniem jej dziecka i wtedy possszlo… butelki, smoeczki, mleko modufikowane i co tam jeszcze…. Odpuscilam…. a szkoda bo mogly byc to napraawde dobry profil…
dodany przez Iwona @ 26 stycznia 2025 o 16:37. #
Co Pani tak narzeka i narzeka 🙄. Ludzie mają prawdziwe problemy i tak bie marudzą a Pani narzeka, bo zima przyszła. Ojej, normalna kolej rzeczy.
dodany przez Rumka @ 24 stycznia 2025 o 14:07. #
Szczerze, to gdybym miala zimne, szaro-bialo-bezowe mieszkanie oraz widok na ponure szare kamienice z okna, to tez wpadlabym w zimowa depresje.
A tak naprawde, zaloze sie ze Katarzyna ostatni tydzien (kiedy na blogu byly tylko jakies zapchajdziury) spedzila szusujac w gorach, a ten caly artkul zostal sklecony zeby wywiazac sie ze wspolprac.
dodany przez Agata @ 24 stycznia 2025 o 14:54. #
Dzień dobry, chciałabym się dowiedzieć w jaki sposób odróżnić pozytywne działanie na cerę oleju od skutków zabiegów kosmetologicznych i choćby tej reklamowanej maseczki?
dodany przez Olka @ 24 stycznia 2025 o 16:53. #
Ja zauważyłam, że skóra zdecydowanie lepiej radzi sobie z podrażnieniami i stanami zapalnymi. To zresztą z opisanych działań oleju z czarnuszki :). Ale trzeba pić regularnie!
dodany przez Katarzyna @ 26 stycznia 2025 o 07:14. #
Kasiu, dzięki za polecajki :) Olej i sok pewnie kupię przez allegro, ale ze sklepu producenta, bo nie trzeba płacić za przesyłkę, a produkty opalające w lato, ale zapisałam sobie i skorzystam :)
Ps. Mnie ten wpis jakoś schillował (jest takie słowo?) :)
dodany przez Kasia @ 25 stycznia 2025 o 11:15. #
Pani Kasiu piękne zdjęcia i wspaniały tekst. Za niecałe dwa miesiące przywitamy wiosnę, szybko zleci :) Jestem również jak Pani wielką fanką sensum mare, a pokazana algomaska już od dawna jest w mojej rutynie pielęgnacyjnej :)
dodany przez Matylda @ 26 stycznia 2025 o 04:58. #
Echhhh… brakuje dawnego bloga.
Jestem z Wami tzn.z Tobą i Zosią praktycznie od początku .U Zosi pozostał klimat indywidualności a tu wiele a nawet chyba można powiedzieć,że wszystko się zmieniło.Wiem,że dojrzałaś ale nie o to chodzi….Blog stracił „ciebie”!Wnętrza jak z kampani Westwing,stylizacje jak z kampani Mango…kopiuj wklej! Nie zagląda się z takimi emocjami ,ciekawością ponieważ wszystko jest przewidywalne.Bzebarwne,mdłe,nudne…
dodany przez Anna @ 26 stycznia 2025 o 09:37. #
Katarzyna wygląda bardzo naturalnie na zdjęciach, szczególnie gdy się uśmiecha. Nie ogranicza się jedynie do działalności blogowo marketingowej, tylko stworzyła dwie marki w sektorze odzieżowym – produkującą i sprzedającą odzież MLE, oraz handlową mody cyrkularnej La Rondé.
Zosia mizdrzy się do kamery, jakby miała lat 15, a nie 40. Reklamuje wszystko co popadnie, a szczytem ignorancji jest wydanie we własnym zakresie broszurki o Paryżu, którą nazywa książką. Broszurę opracowała nie znając języka francuskiego, a Paryż z kilku parodniowych pobytów. To nie klimat indywidualności, tylko mówiąc szczerze klimat dyletantyzmu.
dodany przez Anonim @ 27 stycznia 2025 o 13:36. #
Zgadzam się z tym komentarzem odnośnie Zosi. Przestałam obserwować jej profil na IG jak zobaczyłam reklamę kolejnego odkurzacza! Mnóstwo reklam na jej IG,głównie w stories, które znika po jakimś czasie, współpracę oznaczone maleńką czcionką, ale onaczone,więc niby wszystko ok. Reklamy butów, mebli, kremów, ubrań, odkurzaczy…Negatywne komentarze są kasowane, konta blokowane. Ogólnie drażnią mnie te wszystkie współprace, ale tu jest ich zdecydowanie mniej,nawet na IG,niż u Zosi. Byłam klientka MLE,ale od wielu sezonów nic nie kupiłam,bo nie moje fasony, oversizy,krótkie sukienki. Czasem kupe coś na La Ronde,głównie jakieś dawne modele MLE. Jednak staram się kupować mniej,bo to tylko rzeczy…Co roku podobne ubrania, co roku niby takie ponadczasowe,dopracowane…Za dużo tego,to nic tylko napędzanie zakupów. W tym roku nie kupiłam żadnego swetra i nie brakowało mi tego.
dodany przez Zyta @ 29 stycznia 2025 o 10:43. #
Pełna zgoda co do Zośki.
dodany przez Anonim @ 30 stycznia 2025 o 16:49. #
Kilka lat temu czytalam MLE nałogowo :) Odkad popularność zyskały rolki, tiktoki, instagramy itd. a tworcy cyfrowi korzystają z AI, słowo pisane okraszone dobrymi zdjęciami bardzo stracilo na wartości. Dlatego dzisiejszy wpis przeczytałam z ogromną przyjemnością. Absolutnie nie odbieram go jako „dołujący”, a odpowiedni do pory roku. Każdy ma inną wrażliwość. Dziękuję Ci za to Kasiu. Życzę spokojnej niedzieli.
dodany przez Annn @ 26 stycznia 2025 o 13:09. #
Dziwną masz percepcję. Zośka mizdrzy się do kamery jakby miała lat 15, a nie 40. Udaje, że potrafi cosik ugotować nie mając bladego pojęcia o sztuce kulinarnej. Nie znając języka francuskiego, a Paryż jedynie z paru kilkudniowych pobytów drukuje we własnym nakładzie broszurkę o Paryżu. Taka indywidualność.
Kasia, francuskiego też nie zna, ale mimo twoich subiektywnych wątpliwości, jednak poza blogowaniem stworzyła i rozwinęła 2 małe firmy – MLE i La Rondé.
dodany przez Anonim @ 26 stycznia 2025 o 15:35. #
To już nie są umilacze, takie jak kiedyś
dodany przez Marta @ 27 stycznia 2025 o 15:18. #
Kochana! Dziękuję :) Ledwo żyję, nic mi nie wychodzi, waham się czy zasnąć czy zemdleć i… wkurzam się i musztruję, żeby się ogarnąć. Ten wpis przypomniał mi o mnie samej, moich zwierzętach, które dużo śpią, o medycynie chińskiej, która w zimie każe nam być na max 80% – z przyjemnością wrócę do domu robić nic, cieszyć się ciepłem, relaksem, bez wyrzutów sumienia <3
dodany przez Ola @ 29 stycznia 2025 o 17:29. #
Świetny komentarz! Tak trzymać 😊.
dodany przez Anonim @ 30 stycznia 2025 o 09:22. #
Droga Kasiu,
napiszesz proszę, gdzie kupiłaś folię na szybę w łazience? Pozdrawiam serdecznie Agata
dodany przez Agata @ 18 lutego 2025 o 14:41. #