Deauville, Venise Biarritz – LES EAUX DE CHANEL

   Some time ago, I went to visit France to familiarise myself with the three new eaux de toilette by Chanel. The inspiration for LES EAUX DE CHANEL was three cities that were pretty significant for Gabriellie Chanel – Deaville, Venice, and Biarritz.

DEAUVILLE

It is probably my favourite fragrance from the whole collection. I've just run out of the perfumes that I've been using for the past few months and now I'm pleased to start using this eau de toilette on a daily basis. Its frafrance is aromatic and arboreal. After spritzing your skin, you smell a delicate and citrus fragrance, but over time the stronger undertone of patchouli starts to step out.

BIARRITZ

It is exactly in Biarritz that Chanel cut her hair and set up her first fashion house. The creator of Chanel fragrances, Olivier Polge was trying to grasp the dynamic period of Gabrielle's life in this particular fragrance. The production of this fragrance involved the use of a blend of traditional citrus notes, such as grapefruit and tangerine, lily of the valley and a synthetic particle that is supposed to resemble the smell fo fresh air.

VENISE

Venice was supposed to be a retreat from the tragedy that happened to the fashion designer – she embarked on this journey after the death of her significant other. That is where Chanel had discovered her love for the Byzantine and Baroque art for the first time. Its influence can be spotted in the lines that are designed by Karl Lagerfeld. The most important note of Venise eau de toilette is the fresh undertone of orange. You'll also find there iris, cedar wood, and vanilla – the whole composition is feminine, yet modern at the same time. Besides, all three eaux de toilette have something that makes them stand out from other fragrances available in drugstores.

* * * 

   Jakiś czas temu udałam się w podróż do Francji, aby poznać trzy nowe wody toaletowe od marki Chanel. Inspiracją dla kompozycji LES EAUX DE CHANEL były trzy miasta, które miały szczególne znaczenie dla Gabrielle Chanel – Deauville, Wenecja i Biarritz. 

DEAUVILLE

To chyba mój ulubiony zapach z całej kolekcji. Właśnie skończył mi się flakon perfum, których używałam przez ostatnie kilka miesięcy i teraz z przyjemnością zacznę używać tej wody na co dzień. Jej zapach jest aromatyczny i drzewny. Tuż po spryskaniu skóry, odczuwasz delikatny i cytrusowy zapach, ale z czasem mocniejszy staje się aromat paczuli. 

BIARRITZ

To właśnie w Biarritz Chanel obcięła włosy i otworzyła swój pierwszy dom mody. Twórca zapachów Chanel, Olivier Polge starał się uchwycić dynamiczny okres życia Gabrielle właśnie w tym zapachu. Do produkcji tej wody słynny perfumiarz użył mieszanki tradycyjnych cytrusowych nut, takich jak grejpfrut i mandarynka, konwalia oraz syntetyczna cząsteczka, która ma naśladować zapach świeżego powietrza.

VENISE

Venecja miała być ucieczką od tragedii jaka spotkała projektantkę – w podróż udała się po śmierci swojego ukochanego. To właśnie tam Chanel po raz pierwszy odkryła miłość do sztuki bizantyjskiej i barokowej, której wpływ można oglądać w kolekcjach zaprojektowanych dziś przez Karla Lagerfelda. Najważniejszą nutą wody Venise jest świeża nuta pomarańczy. Jest też irys, drewno cedrowe i wanilia – cała kompozycja jest kobieca i jednocześnie nowoczesna. Zresztą wszystkie trzy wody toaletowe mają w sobie coś, co odróżnia je od innych  zapachów w drogeriach. 

   In Deauville, apart from admiring the foggy coastline, I could take a close look at the whole process of designing new CHANEL fragrances. The bottles were supposed to resemble traditional eaux de cologne – the French brand is trying to show verbatim that simple solutions hide the greatest dose of elegance. The happy owners of these fragrances will surely pay attention to the bottle capacity – it's really considerable, but you need to remember that this cosmetic ought to be used similarly to men's eau de cologne – genereously.

* * *

   W Deauville, poza podziwianiem mglistego wybrzeża, mogłam dokładnie przyjrzeć się całemu procesowi projektowania nowych zapachów CHANEL. Butelki miały przypominać tradycyjne wody kolońskie – francuska marka coraz dosłowniej pokazuje, że w prostych rozwiązaniach kryje się najwięcej elegancji. Szczęśliwe właścicielki zapachów na pewno zwrócą uwagę na pojemność butelki – jest naprawdę spora, ale trzeba pamiętać, że ten kosmetyk używamy trochę tak, jak mężczyźni wspomnianą wyżej wodę kolońską – nie oszczędzamy. 

 

 

***

 

Serum of spring

   The proponents and opponents of a holistic approach to our body would surely be very eager to share their point of view. The former will emphasise the role of our psyche and lifestyle, whereas the latter will say that they like to follow solid facts instead of unsupported speculations in their life. A holistic approach doesn't, however, entail the rejection of science. No one will force us to believe that when we've got a toothache we should ponder over our unreleased emotions from the past instead of making an appointment at the dentist's.   

   Even though I approach all revelations that aren't supported by scientific research with scepticism, when it comes to the topic of beauty, I literally go daffy – I deeply believe that our appearance is influenced by numerous factors – from the daily dose of sleep, to cosmetics that we use, the type of work, private situation, finishing with the time that we spend outdoors. For example, I strongly feel that all women whom I've met and who work as florists were and still are beautiful. In turn, I can't say that about the mean girls from my high school.  

   The topic of a "holistic" approach to beauty was taken up by Chanel. Fortunately, the company has also invested in some research which always impresses sceptics. The brand has singled out the so-called blue zones, that is three places where people live the longest – Nicoya on Costa Rica, Sardinia in Italy, and a Greek island, Icaria. Three ingredients appeared fairly frequently in the diet of the dwellers of these realms of longevity. These were: green tea, olive oil, and mastic gum. These exact products became the basis to create the new BLUE SERUM, which I have had the opportunity to test for the last several days (apply the serum under your cream). I don't know whether it's owing to the fragrant lilac sprigs from my garden (allegedly aromatherapy and surrounding yourself with plants also has an impact on our beauty), Israeli sun, or the new cosmetic by Chanel, but it seems to me that my skin looks happier. And maybe I'm just happier as a whole?I don't know where I got the baskets in the photo so don't ask me ;). I was cleaning them up because suddenly there were too many of them and they seemed a very graceful picture to me.

* * *

   Zwolennicy i przeciwnicy holistycznego podejścia do naszego ciała z pewnością chętnie podzielili by się z nami swoimi argumentami. Ci pierwsi podkreślać będą rolę naszej psychiki i stylu życia, a drudzy powiedzą, że lubią kierować się w życiu twardymi faktami, a nie miękkimi przypuszczeniami. Holistyczne podejście nie oznacza jednak odrzucenia nauki. Nikt nie wmówi nam przecież, że gdy boli ząb powinniśmy zastanowić się nad nieuwolnionymi emocjami z przeszłości zamiast umówić się do dentysty. 

   Chociaż poddaję w wątpliwość wszystkie niepoparte rzetelnymi badaniami rewelacje, to gdy dochodzimy do tematu piękna kompletnie głupieję – głęboko wierzę, że na nasz wygląd wpływ mają niezliczone czynniki – od codziennej dawki snu, poprzez kosmetyki, których używamy, rodzaj pracy, sytuację prywatną, aż po czas jaki spędzamy na świeżym powietrzu. Mam na przykład nieodparte wrażenie, że wszystkie kobiety-florystki jakie napotkałam na swojej drodze były i są piękne. Z kolei nie mogę powiedzieć tego samego o niektórych wrednych koleżankach z liceum.

   Na „całościowe” podejście do urody zwróciła też uwagę marka Chanel. Na szczęście, pokusiła się również o przeprowadzenie kilku badań, które zawsze robią dobre wrażenie na sceptykach. Marka wyodrębniła tak zwaną niebieską strefę, czyli cztery miejsca, w których ludzie żyją najdłużej – Nicoya na Kostaryce, Sardynię należącą do Włoch i grecką wyspę Ikarię. Trzy składniki pojawiały się w diecie mieszkańców długowiecznych krain wyjątkowo często. Były to: zielona kawa, oliwa z oliwek i guma mastyksowa. To te produkty stały się podstawą do stworzenia nowego BLUE SERUM, które miałam okazję testować przez ostatnie kilkanaście dni (serum nakładamy pod krem). Nie wiem czy to zasługa pachnących gałązek bzu z mojego ogrodu (podobno aromaterapia i otaczanie się roślinami też wpływa na naszą urodę), izraelskiego słońca, którego ostatnio zażywałam, czy nowego kosmetyku od Chanel, ale mam wrażenie, że moja skóra wygląda jakoś weselej. A może to cała ja jestem po prostu szczęśliwsza?

Nie wiem skąd te koszyki na zdjęciach więc mnie nie pytajcie ;). Robiłam z nimi porządek, bo chyba narosła ich zbyt duża ilość i wydały mi się takim wdzięcznym widokiem. 

BLUE SERUM to dwa produkty – jeden do pielęgnacji całej twarzy, drugi do delikatnych okolic oczu.  These are last sprigs of lilac this year. I gathered the ones with violet flowers from the very top of the tree (I got the white ones from my mother) as the ones located on the lower branches had already finished blossoming. I'd have regretted it if I hadn't captured them in a photo – it will take so long to smell their fragrance again. Have a pleasant weekend around flowers!

* * *

To już ostatnie gałązki bzu w tym roku. Te z fioletowymi kwiatami zerwałam z samego wierzchołka drzewa (białe dostałam od mojej mamy), bo niżej były już przekwitnięte. Żal mi było ich nie sfotografować – tak długo będzie trzeba czekać aby znów poczuć ten zapach. Udanego weekendu w otoczeniu kwiatów!

 

Chanel


   "It's a vision of a lively Parisian woman" – these were Karl Lagerfeld's words that were supposed to sum up in one sentence what he wanted to convey in the latest Chanel haute couture collection. The German designer paid homage to Paris – the scenery of the show was supposed to be reminiscent of a beautiful autumn day in the city of love. On that occasion, a special 30-metre reproduction of the Eiffel Tower was built in Grand Palais. The seats prepared for the guests were confusingly similar to those that can be found in the Luxembourg Garden.   

   I was so enchanted by the effects of Olivier Saillant's work (he was the one responsible for the stage design) that having entered the room, I was left speechless for a few moments by the whole installation. My bewilderment was broken by the words uttered by a girl wearing Chanel clothes from head to toe. "Doest anybody know where I will find zone F?!" I immediately realised that I don't really know where I should sit so – together with a hundred of other guests – I started a hectic search for my own seat. I hardly found the time to take any photos (you will see more in a special post wholly devoted to the trip), but the materials provided by Chanel became a huge help. You can see some of them in today's post.

*** 

"To wizja ożywionej paryskiej kobiety" – tak Karl Lagerfeld opisał jednym zdaniem to, co chciał przekazać w najnowszej kolekcji Chanel haute couture. Niemiecki projektant oddał hołd Paryżowi – sceneria pokazu miała wyglądać, jak piękny jesienny dzień w mieście miłości. Z tej kazji, w Grand Palais wybudowano trzydziestoośmiometrową reprodukcję Wieży Eiffla, a gości posadzono na krzesłach, łudząco podobnych do tych, które można znaleźć w Ogrodach Luksemburskich. 

   Byłam tak urzeczona efektami pracy Oliviera Saillanta (to on był odpowiedzialny za całą scenografię), że po wejściu na salę przez kilka chwil stałam oniemiała i wpatrywałam się w całą instalację. Z osłupienia wyrwały mnie słowa wypowiedziane przez dziewczynę od stóp do głów ubraną w Chanel. "Czy ktoś wie, gdzie znajdują się miejsca oznaczone literą F?!". Od razu uświadomiłam sobie, że sama nie wiem, gdzie powinnam usiąść, więc wraz z setką innych osób gorączkowo zaczełam szukać swojego krzesła. Na zdjęcia ledwo starczyło mi czasu (więcej zobaczycie przy okazji całej relacji z wyjazdu), ale z pomocą przyszły mi materiały od Chanel, którymi dziś się z Wami dzielę. 

  

Chanel Coco Codes Spring Make Up

   Winter is still in its full swing outside, but we can already see the spring novelties by Chanel. This season, the brand returns with a new Coco Codes collection which was developed based on the five iconic colours: red, black, golden, white, and beige. A proper combination of this colour palette is supposed to add our makeup some depth and warm reflections. Undoubtedly, the advantage of these cosmetics is the fact that we can attain a delicate or a very strong effect depending on the application.

***

   Za oknami panuje wciąż mroźny klimat, ale wiosenne nowości od Chanel możemy zobaczyć już teraz. W tym sezonie marka powraca z nową kolekcją Coco Codes, która stworzona została w oparciu o pięć kultowych kolorów marki: czerwień, czerń, złoto, biel i beż. Połączenie tej palety barw w odpowiedni sposób ma dodać naszemu makijażowi głębi i ciepłych refleksów. Zaletą kosmetyków jest niewątpliwie to, że w zależnośći od sposobu aplikacji możemy uzyskać delikatny lub bardzo mocny efekt. 

Quadruple blush Chanel Coco Code Blush Harmony // blush or rather a bronzing powder Chanel Joues Contraste in Elégance (it shines with different hues of beige with golden reflections and adds a delicate blush to our cheeks) // lipstick Rouge Allure Velvet in Libre // nail polishes Blanc White 548 as well as Beige Beige 556

Poczwórny róż Chanel Coco Code Blush Harmony // róż, a właściwie bronzer do policzków Chanel Joues Contraste w odcieniu Elégance (mieni się odcieniami beżu z refleksami złota i nadaje policzkom delikatnego rumieńca) // pomadka Rouge Allure Velvet kolor Libre // lakiery do paznokci Blanc White 548 oraz Beige Beige 556

TYDZIEŃ Z COCO CHANEL – Wszystko, co chciałabyś wiedzieć o torebce CHANEL

a2jj_118

source: cath and the city 

    Quite a lot of time has passed since the last thematic week, but because I remember that you liked this series in the distant past, I've decided to go back to it. This time, I'd like to present you with a week devoted to the most famous person in the world of fashion – Coco Chanel.

   There were people in the history who became the subjects of tonnes of books and yet we're still not able to fully discover all their secrets and unequivocally assess their lifetime achievements. Regardless of the controversy surrounding the life of this famous fashion designer, her artistic work turned out to be a priceless gift for us, women. Not only because of the "little black dress" or my beloved stripe pattern but mostly owing to the fact that by going through the hardship of emancipation and sacrificing more than one dream in the process, she proved that each of us can combat stereotypes and attain any, even the most distant, goal.

   Last year, the most famous bag model – namely Chanel 2.55 – was celebrating its 60th birthday. More than half a century has passed since Gabrielle Chanel's flagship product was introduced into the market, and the interest in this leather accessory has never been greater than now. The same is true for the price – year by year, the price is increasing and the desperate customers aren't discouraged in the least. What makes these cult bags with a golden chain so exceptional? And how much do we have to pay for them? Below, you'll be able to find everything you'd like to known about the most wanted model.

– Back in those times, when Gabrielle Chanel designed this elegant accessory, women wore small clutch bags (which had to be carrier in hand) or larger bags with a very short handle. Therefore, a bag with a longer chain which could be easily carried on the shoulder with your both hands free was a true breakthrough (another one after freeing women from corsets).

– The name of the 2.55 model comes from the year and the month in which the bag was designed. The names of Coco Chanel's works were an outcome of applying the principles of logical reasoning. For example, the name "Chanel N° 5" comes from a blind test conducted by Ernest Beaux (a famous perfumer and a friend of Coco Chanel's) during which the designer was presented with five scent compositions, from which she chose the fifth sample. Once again, it was proved that simple solutions often turn out to be the best, as both the bag and the perfume haven't lost their modernness throughout the years.

– For the most famous model 2.55 (the so-called "classic flap bag") we'll pay exactly EUR 4260 in a Parisian boutique. For a smaller version (small classic flap bag) we'll pay EUR 200 less. Each year, the price of the bag is increasing (and that isn't only connected with the changes in the currency rates ;)).

***

   Od ostatniego tygodnia tematycznego minęło sporo czasu, ale ponieważ pamiętam, że w tej odległej przeszłości podobał Wam się ten cykl, to postanowiłam do niego wrócić. Tym razem chciałabym zaprosić Was na tydzień poświęcony najsłynniejszej postaci świata mody – Coco Chanel. 

   Zdarzają się w historii takie osoby, na temat których napisano tonę książek, a mimo to, do końca nie udaje nam się zgłębić wszystkich tajemnic i jednoznacznie ocenić życiowych dokonań. Niezależnie od tego, jak duże kontrowersje budzi życiorys tej sławnej projektantki, dla nas, kobiet, jej twórczość okazała się nieocenionym darem. Nie tylko ze względu na "małą czarną", czy mój ukochany wzór w paski, ale przede wszystkim dlatego, że przechodząc ciężką drogę emancypacji, poświęcając przy tym niejedno marzenie, udowodniła, że każda z nas może wyrwać się ze szponów stereotypów i osiągnąć każdy, nawet najbardziej odległy cel. 

   W minionym roku najsłynniejszy na świecie model torebki – Chanel 2.55 – obchodził swoje 60 urodziny. Minęło ponad pół wieku odkąd flagowy projekt Gabrielle Chanel wszedł do sprzedaży, a zainteresowanie tym skórzanym dodatkiem nigdy nie było większe niż teraz. To samo tyczy się ceny – z roku na rok jest coraz wyższa, ale zdesperowanych klientek to nie odstrasza. Co sprawia, że te kultowe torebki na złotym łańcuszku są tak wyjątkowe? I ile trzeba za nie zapłacić? Poniżej znajdziecie wszystko, to co chciałybyście wiedzieć o najbardziej upragnionej torebce na świecie.

– W czasach, w których Gabrielle Chanel zaprojektowała ten elegancki dodatek, kobiety nosiły małe kopertówki (które trzeba była trzymać w ręku) lub większe torebki na bardzo krótkiej rączce. Torebka z dłuższym łańcuszkiem, którą można było zawiesić na ramieniu i mieć przy tym wolne ręce była więc prawdziwym przełomem (kolejnym po uwolnieniu kobiet z gorsetów) .

– Nazwa modelu 2.55 pochodzi od miesiąca i roku, w którym torebka została zaprojektowana. Coco Chanel lubiła nadawać swoim dziełom nazwy wynikające z logiki. Na przykład, nazwa "Chanel N° 5" pochodzi od ślepej próby, w której Ernest Beaux (słynny perfumiarz i przyjaciel projektantki) przedstawił Chanel pięć kompozycji zapachowych, z których wybrała ostatnią, piątą próbkę. Po raz kolejny udowodniono, że proste rozwiązania często okazują się najlepsze, bo zarówno torebka, jak i perfumy przez lata nie straciły nic ze swojej nowoczesności.

– Za najsłynniejszy model 2.55 (tak zwany "classic flap bag") zapłacimy w paryskim butiku dokładnie 4260 euro. Za mniejszą wersję (small classic flap bag) zapłacimy o dwieście euro mniej. Cena torebki z roku na rok jest co raz wyższa (i to nie tylko w związku ze zmianą kursu walut ;)).

_E1A0445 

sweater / sweter – COS (podobny tutaj i tutaj) // trousers / spodnie – Topshop // bag / torebka – & Other stories  // flats / baletki – Pretty Ballerinas

– Some explain the price by claiming that the bag might become a great investment. That's true, but only in case of non-standard models which can't be found in the permanent offer of the brand. This is good news and bad news at the same time. Bad news because the limited editions are usually very extravagant (prosaically speaking – they won't always match our outfit) and, besides, they're extremely expensive in the first place.

– The good news is that classic models (just like the most wanted, that is "classic flap bag 2.55") significantly lose their value when the customers leave the store. That means that it is possible to buy them much cheaper in the luxury vintage shops.

– I was able to find two on-line shops which offer original second-hand bags (here and here). The prices are still able to knock us out but for those most determined I've got a piece of advice – you can really find great bargains in stationary vintage shops (mostly in Great Britain, the USA, or even in Brussels).

***

– Niektórzy cenę tłumaczą tym, że torebka może być świetną inwestycją. To prawda, ale tylko w przypadku modeli niestandardowych, które nie znajdują się w stałej ofercie marki. To zła i jednocześnie dobra wiadomość. Zła, bo limitowane edycje są zazwyczaj bardzo ekstrawaganckie (mówiąc prozaicznie – nie zawsze będą pasować do naszego stroju), a poza tym, już na starcie są bardzo drogie.

– Dobra wiadomość jest taka, że klasyczne modele (tak jak ten najbardziej upragniony czyli "classic flap bag 2.55") tracą mocno na wartości, gdy tylko klientki opuszczą próg sklepu. A to oznacza, że w luksusowych sklepach vintage można je kupić znacznie taniej.

– W internecie znalazłam dwa sklepy, które oferują oryginalne, używane torebki (tu i tu). Ceny nadal zwalają z nóg, ale dla tych najbardziej zdeterminowanych mam radę – w stacjonarnych sklepach vintage (przede wszystkim w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych czy chociażby w Brukseli) można natrafić na prawdziwe okazje.

cgggollage

– Before you decide to buy such a bag, it is crucial that you familiarise yourselves with a guidebook which will be helpful in differentiating between the original and the copycat. You can find the link here. A blatant counterfeit isn't worth spending a penny on.

– A classic small bag with a longer strap is irreplaceable, and the one by CHANEL really looks impressive. However, on the Internet, you'll be able to find a number of models which maybe aren't made of lambskin leather and don't have their own serial number, yet will be equally practical. You can find interesting counterparts here, here, and here.

   Whether a CHANEL bag (or any other gadget by the famous fashion houses) is worth its price will probably remain very much open to discussion. From a logical point of view, the price of a small bag shouldn't exceed the price of a car. However, in this case we don't pay for the product itself but for the legend behind it. Provided that the motivation for purchase is dictated by the idea of collecting, as in the case of works of art, we shouldn't assume that their owners are devoid of common sense. It is much worse, if this expensive accessory becomes a substitute for the social status for us – it is still just a bag which doesn't add us any class, charm, or a doctoral degree.

***

– Nim zdecydujecie się na zakup takiej torebki, koniecznie zapoznajcie się z poradnikiem, który pomoże Wam odróżnić oryginał od podróbki. Link znajdziecie tutaj. Nie warto wydawać ani grosza na coś, co jest zwykłym oszustwem.

– Klasyczna mała torebka na dłuższym pasku jest niezastąpiona, a ta od CHANEL faktycznie prezentuje się świetnie. W sieci znajdziecie jednak wiele modeli, które może nie są wykonane z jagnięcej skóry i nie mają własnego numeru seryjnego, ale sprawdzą się równie dobrze. Ciekawa odpowiedniki znajdziecie tutaj, tutaj i tutaj.

   To, czy torebka CHANEL (albo jakikolwiek inny gadżet od najsłynniejszych domów mody) jest warta swojej ceny pozostanie pewnie kwestią dyskusji. Z logicznego punktu widzenia, mała torebka nie powinna przewyższać ceną samochodu. W tym przypadku nie płacimy jednak za sam produkt, ale za legendę, która się z nim wiąże. O ile motywacja zakupu podyktowana jest ideą kolekcjonerstwa, jak w przypadku dzieł sztuki, nie odmawiajmy właścicielkom tych torebek zdrowego rozsądku. Gorzej, jeśli ten drogi dodatek, stanie się dla nas substytutem statusu społecznego – to wciąż tylko torebka, nie dodająca nam ani klasy, ani wdzięku, ani stopnia doktora.