Do you also summarize and draw the conclusions from all relevant events of the last twelve months at the end of each year? Do you plan specific changes? For many of us, the beginning of the New Year has some magic power. We are entering it filled with positive thoughts and introduce a lot of new things to our lives. Unfortunately, according to statistics, only eight percent of people fulfill their New Year’s resolutions. So I asked my friends- psychologists, what the problem is and how to effectively change our behavior.
Apparently, the most important thing is the form in which we express our idea / request.It cannot be abstract, but precisely aimed at the goal. Most common resolution of people in Poland is to quit to smoking. The statement alone that "with the start of the New Year I quit smoking" won’t change a thing. We need to create a plan of action, for example: "In January I will smoke one cigarette less – skip the morning one", "in February, I will get rid of the habit of smoking a cigarette after dinner." Remember the principle of small steps. Our body doesn’t like radical changes. Introducing the new behavior in a drastically fast pace is useless.
Sharing our resolutions with friends is another way to strengthen motivation. Such confession can encourage you to seriously execute your plan – after all, no one likes to be groundless. If you want, you can use your Facebook or Instagram profile to do that.
Sharing with you my resolutions, I will describe the strategy of small steps. If I can keep it up through sixty-six days it should go easy from there, because usually after this time habits become second nature.
…
Czy Wy też pod koniec roku podsumowujecie i wyciągacie wnioski ze wszystkich istotnych zdarzeń z minionych dwunastu miesięcy? Czy planujecie konkretne zmiany? Nadejście Nowego Roku ma dla wielu z nas magiczną moc. Wkraczamy w niego pełni pozytywnych myśli i wdrażamy dużo nowości do naszego życia. Niestety według statystyk tylko osiem procent osób realizuje swoje noworoczne postanowienia. Zapytałam więc moich zaprzyjaźnionych znajomych psychologów, w czym tkwi problem i jak skutecznie zmienić swoje zachowanie.
Podobno, najistotniejszą rolę odgrywa forma w jakiej przedstawimy swoją myśl/prośbę. Nie może być abstrakcyjna, tylko konkretnie nakierowana na cel. Wśród Polaków najczęstszym postanowieniem jest chęć rzucenia palenia papierosów. Samo założenie, że od „Nowego Roku nie palę” nic nie wniesie. Musimy stworzyć plan działania, na przykład „w styczniu będę palić o jednego papierosa mniej – pominę tego porannego”, „w lutym, pozbędę się nawyku palenia papierosa po obiedzie”. Pamiętajmy o zasadzie małych kroczków. Nasz organizm nie lubi radykalnych zmian. Wprowadzanie nowych zachowań w drastycznie szybkim tempie na nic się nie zda.
Podzielenie się naszymi postanowieniami ze znajomymi to kolejny sposób na wzmocnienie motywacji. Takie zwierzenie może nas zmobilizować do rzetelniejszego wykonania planu – przecież nikt nie lubi być gołosłownym. Jeśli chcecie, możecie wykorzystać do tego profil na facebooku czy Instagramie.
Dzieląc się z Wami moimi postanowieniami, opiszę przy okazji plan małych kroczków. Jeśli uda mi się wytrwać przez sześćdziesiąt sześć dni to później powinno pójść jak z płatka bo dopiero po takim czasie nawyki wchodzą w krew.
Pierwsze postanowienie:
"Pozbędę się zbędnych kilogramów, które przybyły mi podczas okresu świątecznego". Brzmi znajomo? Nowy Rok to świetny moment aby rozpocząć przygotowania do sezonu bikini! Dążenie do wymarzonej sylwetki to ciężki proces, ale nie należy się zniechęcać. Aby postępować zgodnie z teorią małych kroczków, na początek postanowiłam poszukać informacji w internecie na temat różnych diet. Jeden wniosek nasunął mi się od razu – żeby schudnąć należy mniej jeść (EUREKA!). Bilans kaloryczny spożywanego przez nas pożywienia w ciągu całego dnia powinien być mniejszy niż spożytej energii (banalne, ale prawdziwe). Zdecydowałam się na dietę SmartFood, wcześniej poleconą przez koleżanki. Niskokaloryczne produkty SmartFood powstają dzięki procesowi suszenia powietrzem, dzięki temu zachowują swoje wszystkie wartości odżywcze. Czekoladowy deser to teraz moja ulubiona przekąska w pracy.
Drugie postanowienie:
Dowiem się więcej na temat prawidłowego dbania o mięśnie i technice biegowej. Po przebiegnięciu maratonu przez miesiąc zmagałam się z kontuzją łydki, spowodowanej intensywnym planem biegowym, który sama sobie nałożyłam. Teraz już poszłam po rozum do głowy i więcej nie będę zdawać się jedynie na siebie. W nowym roku podjęłam współpracę z trenerem Jakubem Czają, wielokrotnym medalistą Mistrzostw Polski oraz Mistrzostw Europy w biegu z przeszkodami (miły, wesoły, wysportowany, dla zainteresowanych mogę podać numer telefonu). Teraz muszę grzecznie słuchać rad Kuby, a następny maraton przebiegnę bez uporczywego bólu (oby). Gdybyście zdecydowali się na uczestnictwo w zawodach, nie popełnijcie mojego błędu i od samego początku konsultujcie się z bardziej doświadczonymi zawodnikami. Na pewno nie pożałujecie.
Trzecie postanowienie:
Zacznę systematycznie przykładać się do prac domowych. Z tym postanowieniem spotykam się najczęściej wśród koleżanek, którym ze zrozumiałych względów ciężko pogodzić pracę z obowiązkami perfekcyjnej pani domu. Podstawą osiągniecia sukcesu w utrzymaniu porządku jest regularne wykonywanie chociaż małych czynności. Nie możemy doprowadzić do sterty brudnych naczyń w zlewie, góry ubrań do uprasowania (mieszającej się z tą przygotowaną do prania) i kurzem na podłodze o grubości 3 centymetrów. W takiej sytuacji każdej z nas odechciewa się jakiegokolwiek sprzątania. Jedyne na co mamy ochotę to wrzucić do salonu granat i uciec.
Mój sposób walki z wszechobecnym bałaganem w mieszkaniu to systematyczna praca. Wykonywanie każdego z domowych obowiązków przypisuję sobie do każdego dnia. W poniedziałki robię pranie. Podłogę odkurzam i myję w czwartki. Naczynia szoruję przed pójściem spać (czasami zdarza mi się przełożyć tę czynność na rano…). Największy problem mam z wielką stertą ubrań do wyprasowania, zagracającą moje łóżko. Nie dość, że moje stare jak świat żelazko przypalało ubrania, wiecznie brakuje mi czasu na to mozolne zadanie. Z okazji Świąt Bożego Narodzenia poprosiłam więc Świętego Mikołaja o nowe żelazko. Mając uraz do tradycyjnych żelazek bardzo zależało mi na tym aby nowe prasowało parą wodną. Zdając się na opinie Kasi i koleżanek z bloga Makehomeeeasier zdecydowałam się na prasowacz Steamaster. Ustawiłam je na widoku, tak żeby przez cały czas przypominał mi o tym co czeka mnie w weekend.
Czwarte postanowienie:
Przeczytam pięćdziesiąt dwie książki w Nowym Roku. Czy widzieliście, że takie postanowienie zostało umieszczone niedawno na facebooku? W zaledwie dwa tygodnie swoją chęć w podjęciu takiego wyzwania zgłosiło ponad osiemdziesiąt pięć tysięcy osób. Z ogromnym entuzjazmem dołączam się do nich i zabieram za czytanie. Jak wytrwam w tym postanowieniu? Na pewno nie będę czytać w łóżku (nie jestem w stanie przeczytać nawet trzech stron a już zasypiam). Przygotuję w mieszkaniu kąt do czytania. Przed zabraniem się za lekturę przeczytam recenzję książki na blogach, bo bardzo nie lubię jak po przeczytanych (w mękach) pięćdziesięciu stronach widzę, że nie ma szans na rozwinięcie wątku.
Piąte postanowienie:
Zostanę pogromcą morskich fal! Mam dość przyglądania się z zazdrością znajomym pływających na kitesurfingu. Teraz czas na mnie! W tym roku bez żadnych wymówek zaczynam naukę pływania z latawcem. Pierwszy krok, dowiem się czy w okolicach Gdyni mieści się szkółka do której mogłabym się zapisać na zajęcia (półwysep jest trochę za daleko). Drugi krok to zakup pianki. Trzeci krok, wytrwałe oczekiwanie na nadejście wiosny i delikatnych wiatrów.
Szóste postanowienie:
Będę chodzić na pilates, basen i lekcje tańca (podobno na bieganiu świat się nie kończy). Po wstępnym dociekliwym wywiadzie z Kubą dowiedziałam się, że muszę mocno wzmocnić stabilność ciała jeżeli chcę, aby kontuzja nie powróciła. Zmobilizowanie się do zrobienia tego wszystkiego nie jest proste. W pierwszej kolejności kupiłam kartę MultiSport Benefit (miesięczny koszt około 100zł), dzięki niej mogę chodzić na zajęcia do wielu obiektów sportowych. Zdążyłam już sprawdzić wszystkie harmonogramy zajęć w różnych klubach sportowych. Zrobiłam plan miejsc i interesujących mnie ćwiczeń. Teraz poszukuję kompana do wspólnego wylewania z siebie siódmych potów. !Kolejnym krokiem będzie wytrwanie jedynie sześćdziesięciu sześciu dni w regularnym uczęszczaniu na zajęcia i wejdzie mi to w krew (i przestanie boleć). Mój plan zaczynam wdrażać od magicznego poniedziałku (słowo honoru). Spróbujcie pójść w moje ślady i dajcie mi znać jak Wam poszło…
Siódme postanowienie:
Koniec z zaleganiem w łóżku z rana. W pierwszej kolejności skróciłam czas drzemki w moim telefonie (z dziesięciu minut na pięć). Staram się wcześniej kłaść spać (maksymalnie o dwudziestej drugiej trzydzieści). Ostatnią kawę piję nie poźniej niż o godzinie czternastej. Jak widać na powyższym zdjęciu Julii to nie dotyczy ;).
Pamiętajcie, każdy krok powinien być dokładnie sprecyzowany, mały ale konsekwentny. Nie zapominajmy o nagradzaniu siebie po spełnieniu chociażby jednego podpunktu z naszej listy. Na początku nagroda powinna być mała, a wraz z realizacją trudniejszych celów możemy ją zwiększać. Zacznijcie od symbolicznej gratyfikacji, bo jeżeli za pierwszym razem nagrodzicie się kupnem drogiej torebki, to obawiam się, że za dziesiątym spełnieniem swojego postanowienia pozostanie Wam tylko kupno nowego samochodu ;).
Teraz czas na Was! Śmiało, piszcie w komentarzach o swoich noworocznych postanowieniach. Nie zapomnijcie od razu opisać planu działania małych kroczków. Na pewno Wam się uda! :)
Komentarze