* * *
Dobry tatar to całkiem niezła sztuka! Będąc w Paryżu zawsze kuszę się na odrobinę słodkości z tych dostojnie wyglądających witryn pâtisserie, a o tatarze nigdy bym nie pomyślała! A to błąd, bo ponoć befsztyk tatarski jako pierwszy zagościł na francuskich stołach. Na szczęście w podróży towarzyszyła mi moja kochana kuzynka, która nie przepuściła by takiej okazji, a dzięki niej i ja zdecydowałam się wypróbować francuską wersję. Pięknie podany przez starszego kelnera w eleganckim wnętrzu klasycystycznej kamienicy ale smakiem zupełnie nie przypominający tego tatara, który od lat jem w domu. I choćby go jadał Ernest Hemingway czy Albert Camus (ulubiona restauracja tych dwóch Panów) to i tak nie umywa się do tego z dzieciństwa. Są takie smaki z którymi wzrastamy i nic się z nimi nie może równać. Koniec kropka. Przedstawiam Wam zatem tę wersję.
Skład:
(przepis na 4 osoby)
ok. 40 dag polędwicy wołowej (najlepiej posiekanej)
3-4 ogórki konserwowe
1 duża łyżka kaparów
2 żółtka (sparzone)
1 cebula
1 łyżka musztardy Dijon
1 łyżka majonezu
1/4 szklanki wody gazowanej
4 prawdziwki w occie
kilka kropel przyprawy Maggi
sól morska i świeżo zmielony pieprz
olej roślinny
A oto jak to zrobić:
1. Mięso dokładnie płuczemy i siekamy (możemy zemleć). Ogórki, kapary, cebulę, prawdziwki drobno siekamy w kostkę i dodajemy do mięsa. Następnie dodajemy żółtka, majonez, wodę gazowaną, odrobinę oleju i kilka kropel Maggi. Całość dokładnie mieszamy do połączenia się wszystkich składników. Doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem i solą. Podajemy z przypieczonym pieczywem lub domowymi frytkami.
Komentarz: Kluczowym składnikiem potrawy jest oczywiście bardzo świeża polędwica wołowa – koniecznie pochodząca z pewnego źródła i dopuszczona do sprzedaży przez odpowiednie służby. To istotny warunek. Jeżeli nie ma polędwicy wołowej, to może być ligawa (najlepiej upewnić się jednak u sprzedawcy, która część nadaje się do tatara). Prawdziwy tatar powinien być przyrządzany z wołowiny siekanej lub skrawanej, a nie z tej mielonej. Zamiast cebuli często dodaje się szalotki (łagodniejszy smak). Niektórzy serwują nawet drobno pokrojoną sardynkę z puszki lub fileciki anchois i wzbogacają odrobiną sosu sojowego, Tabasco lub Worcestershire. W Paryżu podali nam z tartym parmezanem.
Proporcje, które podałam w składzie można śmiało dostosować do swoich potrzeb.
Komentarze