Wpis zawiera lokowanie marki własnej. 

 

  Marketing, chociaż każdego dnia uczę się o nim nowych rzeczy, to dla mnie nieujarzmiony potwór, który rośnie w siłę z roku na rok i wypełnia sobie brzuch tymi, którzy nie nadążają nad zmianami, albo zamykają oczy i udają, że ten potwór wcale nie istnieje. Internet, zamiast coś ułatwić, często wymusza brutalne reklamowe działania. Walka o uwagę użytkowników jest nieczysta i rzadko wygrywa ten, kto ma do zaoferowania najlepszy produkt. Zupełnie nie czułam tej formy promowania swojej marki i z pełną świadomością wybrałam inną drogę.

  Patrząc na moje ukochane MLE, od jakiegoś czasu miałam poczucie, że tworzymy naprawdę perfekcyjne rzeczy, poświęcamy na to mnóstwo czasu i pracy, ale na sam koniec brakuje nam śmiałości i pola do tego, aby się tym pochwalić. W tym sezonie postanowiłyśmy trochę to zmienić, ale na własnych zasadach. Gościnie, które na nasze zaproszenie przybyły do Pałacu Ciekocinko, miały okazję przez dwa dni poznać całą nową kolekcję, zadać nam pytania o wszystko i przetestować efekty naszej pracy na własnej skórze.

  Żadna ze mnie konferansjerka, ale bardzo, ale to bardzo zależało nam, aby opowiedzieć i pokazać jak pracujemy nad kolekcją i dlaczego nasze swetry są wyjątkowe. I po paru tygodniach przygotowań nadszedł w końcu ten dzień – pierwsze wydarzenie PR-owe. Wokół mnie mnóstwo wspaniałych kobiet, szanowane redaktorki, opiniotwórcze influencerki – wszystkie mądre i piękne pod każdym względem – a ja, oczywiście, cała w nerwach. Przez ostatnie tygodnie widziałyście tu przede wszystkim ciszę, mniejszą aktywność, ewentualnie spokojne domowe kadry, a w rzeczywistości, wraz z zespołem MLE, przechodziłyśmy chrzest bojowy na wielu różnych polach – produkcyjnym, marketingowym, logistycznym i nie wiem, co tam jeszcze zostało – ten sezon jest dla nas zupełnie wyjątkowy. I chyba nawet po tych kilku zdaniach widać, że wciąż przemawiają przeze mnie głównie emocje.

  W całym wydarzeniu nie chodziło tylko o zwykłą prezentację i relacje na Instagramie. Chciałam pokazać to, jak ja widzę styl życia z MLE – przybliżyć momenty, w których dobre ubranie pozwala jeszcze bardziej cieszyć się tym, co nas otacza. Wiem, jaka to przyjemność, gdy jesienny spacer po plaży staje się dłuższy i weselszy, bo miękki i wyjątkowo ciepły sweter sprawia, że wcale nie chce się wracać do domu. Albo gdy można włożyć coś wygodnego, a jednocześnie wyglądać elegancko i robić świetne wrażenie. Piękno może iść w parze z prostotą, a jakość z lokalną produkcją. Wydaje mi się, że udało nam się przekazać misję MLE nowym osobom!

  Jeśli macie chwilę, to zapraszam Was serdecznie na krótką fotorelację, a sama wracam do pisania „Last Month”, które będzie tu na Was czekać już jutro. Wracam do Was! 

 

Tego dnia przyszedł czas, aby wyjść (chociaż na chwilę) ze swojej norki. Dzień dobry z Pałacu Ciekocinko!

"Dzień dobry, czy mogłabym zamówić litr herbaty z melissy do mojego pokoju?"

Do przyjazdu gości zostało kilka godzin. Trzeba jeszcze rozłożyć wieszaki, przygotować Salę Kominkową na prezentację kolekcji i rozłożyć prezenty wraz z planem wyjazdu po wszystkich pokojach. 
Z samego rana miałam już wychodzić z domu i wpadłam prosto na pana kuriera. Tyle lat w branży i nadal, za każdym razem nie mogę uwierzyć, że marka CHANEL wie o moim istnieniu i coś mi wysyła. Jakby to ujął Hugh Grant: "surrealistyczne acz miłe".  Gotowa już bardziej nie będę! Dziękuję CHANEL za idealny kolor pomadki.Zrobiłam zdjęcie, aby pokazać Wam kolor zapominając o tym, że jest jedno opakowanie na wszystkie wymienialne kolory. Także brawo ja :D. Ale sprawdziłam sam wkład i jest to numer 13 "Rouge Jersey".  Za pomoc w przygotowaniu idealnej jesiennej scenerii należą się podziękowania dla @palacciekocinko, @narcyzpracowniaflorystyczna i @behindthebrand.office . 1. Jakiś praprapraprapradziadek Portosa ma mnie tu na oku. // 2. Witajcie! Jeśli to zdjęcie nie wywoła w Was jesiennego nastroju, to ja już nie wiem :D.Na wieszakach między innymi nasza kolekcja rodzinna, który do sprzedaży wchodzi już jutro. Bo w tym wszystkim nie chodzi o modę. Chodzi o to, aby żyć i cieszyć się tym, co nosimy. Ruszamy więc w stronę miejsca, gdzie swetry przydadzą się najbardziej.  A mówiłam, że kostiumy kąpielowe się nie przydadzą ;). A to część naszych cudownych gości. Ciekawa jestem czy rozpoznajecie niektóre twarze? No cóż – akurat mi chłodny piasek i morska woda zupełnie nie straszne ;).  A jednak! Z początku myślałam, że dziewczyny po godzinie będą chciały wracać, a okazało się, że piknik sie przedłużał i przedłużał!Iga i Martyna. Morze. Moja inspiracja i miejsce, które zawsze przynosi mi spokój. Gdzie indziej mogłam pokazać nasze projekty, jak nie tu? A ten sweter wejdzie do sprzedaży w październiku. Uwielbiam jego nietypowy kolor. Kamila, która jest dla mnie prawdziwą "it girl". Ten sweter jest chyba stworzony dla niej!W MLE nie chcemy plastikowych ubrań, ale nie chcemy też plastiku w naszym życiu. Na pikniku nie było żadnych jednorazowych opakowań czy naczyń.  Dziewczyny odpoczywają w pokojach, a my z naszym Zespołem organizujemy kolejne punkty programu. 
Był też czas na prawdziwy sport. …i bardziej elegancką kolację. Zdanie, które najbardziej utkwiło mi w czasie tego wyjazdu to "Kasia, nikt już takich swetrów nie produkuje, przecież to się nie opłaca". No cóż… :) A teraz "na trzy cztery" wypuszczamy kormorany… Żartuje oczywiście – po prostu czasem ciężko uwierzyć, że wszystko wygląda tak, jak sobie wymarzyliśmy. I ja mam z nimi usiąść? Uszczypnijcie mnie!

 

*  *  *