Pingwin, czyli strój dnia:)

Jeśli jakiś model ubrania pojawia się we wszystkich sieciówkach, to znaczy, że powinnyśmy być czujne! Zwłaszcza jeśli jest to coś, co będziemy mogły nosić przez lata. "Pingwin" bo tak kolokwialnie nazywana jest biało czarna smokingowa marynarka nadaję się nie tylko na wieczór (chociaż muszę przyznać, że połączona tylko z czernią tworzy naprawdę wyrazisty i elegancki zestaw). W dzisiejszej stylizacji wykorzystałam bluzkę w groszki kupioną na wyprzedaży w Zarze oraz kopertówkę z trendsetterka.com (znowu przekonałam się do tego odcienia zieleni). 

Że czyja strona nie działa???

marynarka – H&M

kopertówka – trendsetterka.com

spódnica – Asos.com

bluzka i buty – Zara

*Dostaję od Was mnóstwo pytań odnośnie cielistych rajstop. Wiem, że wiele z Was musi takowe zakładać chociażby do pracy, ale zależy Wam na tym aby były jak najmniej widoczne. Na zdjęciach mam na sobie rajstopy o ściegu 8 z Calzedonii. Zwróćcie uwagę aby ich kolor nie wpadał w brąz i pomarańcz, a raczej delikatny wybielony róż (i koniecznie wybierzcie te bez połysku!). 

Strój dnia!

Zima w tym roku obchodzi się z nami wyjątkowo łaskawie. Co nie znaczy, że nie możemy korzystać z naszych ulubionych zimowych  gadżetów! Wiecie, że lubię chodzić w czapkach, ale niestety nie każda fryzura wychodzi z takiej sytuacji "z twarzą". Natomiast moje (niestety lekko odstające ;)) uszy, nawet przy dodatniej temperaturze, szybko marzną i są gotowe do odpadnięcia :D. Ratunkiem są wtedy nauszniki. Posiadam dwie pary: białą i czarną. Tą prezentowaną na dzisiejszych zdjęciach dorwałam na wyprzedaży (Asos).

nauszniki – asos

torebka – fiorelli

sweter i kurtka – Zara

buty – Aldo

leginsy – no name (kupione na allegro)

 

 

Fresh look

Drogie czytelniczki ( i nieliczni ale równie ważni czytelnicy )! W oczekiwaniu na 18.35, kiedy rozpocznie się "Jaka to melodia?" (no co? Przecież trzeba jakoś wypełnić pustkę po Dr Housie) podzielę się z Wami informacją na temat konkursu przygotowanego przez markę Siemens. Jestem przekonana, że niejedna z Was świetnie się ubiera i tworzy modne stylizacje, które zdobyłyby uznanie ekspertów, gdyby tylko miały taką okazję. Sama chętnie sprawdzę jak moje czytelniczki poradzą sobie w tym konkursie, więc zapraszam Was do wzięcia w nim udziału (do wygrania jest 3000 zł na zakupy z Karoliną Malinowską – nagroda główna, oraz 1000 zł na zakupy – nagroda internautów, obie nagrody w każdej z 7 tematycznych edycji). Swoje stylizacje możecie zgłaszać pod tym adresem www.siemensfreshlook.pl/ , a tu będziecie mogły znaleźć więcej szczegółów na temat akcji: www.blog.siemensfreshlook.pl

Zapraszam Was też na jutrzejszą stylizację, gdzie przedstawię trochę bardziej elegancką odmianę zimowego stroju:).

I jeszcze jedna dygresja z cyklu "moich wtorkowych przemyśleń". Poniżej znajduje się przepis Zosi na spaghetti bolognese. Wcale nie ucieszyła mnie informacja, że będziemy przygotowywać dla Was taki post, bo fanką tego dania nigdy nie byłam (a przecież ktoś musi to potem zjadać :D). Nie jadłam wcześniej  bolognese, które naprawdę by mi smakowało. Sos był albo za rzadki,  albo za mdły, albo za bardzo pomidorowy, albo z za małą ilością mięsa, albo w ogóle było za mało sosu, ale ten przepis jest po prostu genialny i (UWAGA!) sama go później wypróbowałam:)

Strój dnia!

W zimie zazwyczaj nie szaleję z kolorami. Moje codzienne stroje to zazwyczaj kombinacja czerni i szarości, która zawsze się sprawdza. Przyszedł jednak taki moment, kiedy chciałabym się chociaż trochę odróżnić od smutnego otoczenia (śnieg co prawda spadł, ale z powodu za wysokiej temperatury moje miasto zdecydowanie nie przypomina pięknej białej krainy, a raczej zagłębie błotnych, lekko roztopionych lodów). Świetnie nadały się do tego rzeczy zakupione na przecenie i moje czerwone spodnie ( po raz kolejny się przydały!). O butach i torebce już Wam wspominałam, a kurtka to mój łup z Mango. Przyznam, że na wieszaku nie wyglądała zachęcająco i moja przyjaciółka próbowała mnie przekonać, żeby nawet jej nie przymierzać, ale postawiłam na swoim:) i dobrze, jest ciepło i kolorowo:)

I ♥ Tyrol!

Oto kolejna (ale jeszcze nieostatnia:)) porcja zdjęć z naszego wyjazdu do Tyrolu. 

Tell me what U have

Kochane Czytelniczki! Pełna nowej energii doczekałam się nadejścia polskiej zimy (to niesamowite, że nawet w styczniu mogę śmiało powiedzieć, że "zima zaskoczyła kierowców", oczywiście wliczając w to mnie;)), co nie znaczy, że nie przygotowywuje już dla Was spisu trendów na sezon wiosna/lato 2012 (lepiej wcześniej niż później). Sezon przecen powoli sie kończy i już wkrótce możemy się spodziewać w sklepach nowych kolekcji. Ale wiele z Was w komentarzach pyta nie tylko o najnowsze trendy –  także, jak wykorzystuję okres karnawału. Pojawiły się też pytania, co zabieram ze sobą wybierając się na imprezę (najcześciej spotykamy się ze znajomymi w naszych domach, ale zdarza się, że zabawa przenosi się do miasta:), a Sopot jest do tego idealnym miejscem).

Ponieważ na wieczorne wyjścia praktycznie zawsze wybieram kopertówki, to mój asortyment musi zostać ograniczony do absolutnego minimum.

kopertówka – trendsetterka.pl

1. telefon – wymienianie powodów dla których warto wziąć na imprezę telefon raczej mija się z celem (z całą pewnością niejedna z Was przekonała sie o tym w momencie, w którym go zapomniała), przypomnę tylko, że nie wystarczy go zapakować do torebki, trzeba jeszcze pamiętać o tym, aby go naładować! Ha! Już widzę jak moja przyjaciółka E. śmieje się teraz do monitora swojego komputera, to fakt, ma ze mną telefoniczną gehennę. Niestety cierpię na permanentne przeświadczenie, że telefon bierze energię z powietrza, przez co ciężko jest się do mnie dodzwonić, ale robię postępy!  Jakiego modelu używam w tej chwili? Nokii 500. Przede wszystkim jest prosta w obsłudze i robi naprawdę ładne zdjęcia. Do tego można zmieniać kolorowe obudowy, w zależności od nastroju:).

2. Pieniądze – nie zabieram ze sobą portfela z całą zawartością. Wolę zgubić tylko gotówkę, ewentualnie dowód osobisty (biorę go łudząc się, że ktoś spyta mnie jeszcze o to czy jestem pełnoletnia:D), ale nie moje wszystkie karty zniżkowe, rachunki za buty potrzebne przy reklamacji i zdjęcie kota!

3. Róż – Dlaczego akurat ten kosmetyk? Moja skóra nie ma skłonności do błyszczenia więc z pudru mogę zrezygnować. Natomiast wieczorem z godziny na godzinę wyglądamy na co raz bardziej zmęczone, a róż nałożony na policzki powoduje, że nawet stojąc przy barze, spowite dymem papierosowym, wyglądamy jak w niedzielny poranek po 12 godzinach snu.

4. Pomadka i lusterko – Jeśli na wieczór postanowiłam pomalować usta mocną pomadką, to muszę wziąć ją ze sobą. To determinuje też zapakowanie lusterka (stąd moja puderniczka), aby można było dokładnie poprawić kontur ust. 

5. Grzebień – Włosy na imprezie to coś, co najszybciej zmienia swój wygląd (i to niestety na niekorzyść). Z wielką chęcią wzięłabym ze sobą szczotkę, lakier do włosów i najlepiej lokówkę, żeby poprawić niedociągnięcia, ale całe szczęście nie poddałam się jeszcze nigdy tej pokusie:). Grzebień zajmuje za to niewiele miejsca i niezależnie od fryzury jaką mamy, poprawi wygląd naszych pukli Wyprasowane włosy po przeczesaniu będą wyglądały idealnie, skręcone po lokówce być może stracą swój skręt, ale lepiej mieć na głowie wyczesane delikatne fale, niż roztrzepane serpentyny, a przy odrobinie wprawy i z użyciem tego prostego narzędzia uda nam się związać kitek (opcja dla tańczących do upadłego;))