Strój dnia!

Czy u Was też nie zapowiada się na śnieg? W miniony tydzień temperatura przekroczyła u mnie 11 stopni i powoli tracę nadzieje na kulig w Boże Narodzenie. Z kolei moi biedni znajomi musieli odwołać wyjazd na narty, gdyż na stokach wciąż pasą się krowy:).

Dziś przedstawiam jednak strój na trochę chłodniejszą pogodę. Oto kolejny sposób (zdecydowanie mniej sportowy niż ostatnio) na parkę. Z pewnością barwy użyte w tej stylizacji nie należą do najweselszych, ale to co przykuwa w niej uwagę, to przede wszystkim różnice w fakturze materiałów. Wełniany golf, błyszcząca kurtka, futro przy kapturze, tweedowa torebka i spodnie z imitacji skóry połączone ze sobą z użyciem wielu ostrych kolorów nie wyglądałyby najlepiej. Jednak przy stonowanej zieleni i czerni wszystkie te rzeczy lepiej ze sobą współgrają. 

kurtka i torebka – Zara

spodnie – Bershka

buty – River Island

Pikowana kurtka

Być może pomyślicie, że jest już za zimno na wszystko, co nie ma w sobie gęsiego puchu, ale piszę o tej kurtce nie w kontekście ochrony przed mrozem. Klasyczna pikowana kurtka, przywodząca na myśl księcia Karola z czasów młodości, to coś co nigdy nie wyjdzie z mody. Zosia posiada taką kurtkę już od wielu lat i wciąż zaskakuje mnie to, że tak długo jej służy. W tym roku tego typu kurtki są dostępne we wszystkich sieciówkach i dlatego postanowiłam zachęcić Was do takiego zakupu. Co prawda na zimę pewnie nie będzie Wam w niej wystarczająco ciepło, ale chciałam Was wyczulić na wyprzedaże. Jeśli znajdziecie kurtkę tego typu, o dobrym kroju, za dobrą cenę nie wahajcie się jej kupić. Z całą pewnością nie wyjdzie z mody przez długi czas:)

kurtka – New Look (super cena: 99 zł)

sweter – Zara 

koszula – lumpeks

getry – allegro

buty – asos

Złota jesień

To pewnie już ostatnia typowo jesienna stylizacja w tym roku. Temperatura jest u mnie co prawda wciąż dosyć wysoka ( w tym tygodniu na termometrze dochodziło do 9 stopni!) ale powoli czuję już zbliżającą się zimę. Od teraz na blogu pewnie zacznie królować czerń (to zdecydowanie mój ulubiony kolor na grudzień i styczeń) i powoli żegnam się z brązami i czerwieniami. Mam nadzieję, że poza strojami i pogodą zmieni się u mnie także parę innych rzeczy. Już niedługo planuję małe zimowe szaleństwo, które będzie dla mnie świetnym pretekstem do wypoczynku (zobaczymy czy mi się to uda;)). Na oficjalne rozpoczęcie zimowe sezonu poczekam jednak do momentu, w którym spadnie pierwszy śnieg:).

trencz – Zara (czy wspominałam już o tym, że go uwielbiam???)

komin – trendsetterka.pl

torebka – Zara

sukienka – asos.com

buty – Stradivarius

Czapki z głów!

Niech Was nie zmyli tytuł postu:). W tym roku czapki przestają być tylko głównym powodem kłótni z babcią, a stają się modnym elementem stroju. Całe szczęście moje włosy całkiem dobrze znoszą noszenie czapek. Bardzo mi z tym dobrze bo, jak wiadomo najwięcej ciepła ucieka przez głowę:)

W związku z coraz niższą temperaturę (tak naprawdę nie ma co narzekać, jesień jest w tym roku wyjątkowo łaskawa) wyciągnęłam z szuflady swoje czapki. 

Futrzana czapka (pamiętajcie! Nie ze zwierzaka!) chroniła mnie przed śnieżnymi zawiejami całą zimę. Nie zamierzam się z nią rozstawać także w tym roku. Ten model wciąż jest do kupienia w H&M ( na dziale męskim :D).

Powyższe czapki są moimi ulubionymi. Nic tak nie poprawia mi nastroju w zimowy poranek, jak śmieszny pompon dyndający na środku głowy za każdym razem, gdy zerknę w lustro:).

A co Wy uważacie o noszeniu czapek?:)

Strój dnia!

Jazda konna była kiedyś całkiem ważnym elementem mojego życia. Kiedy jednak uczyłam się anglezowania i zakładania siodła, nie zwracałam jeszcze zbyt dużej uwagi na strój:). Teraz pewnie byłoby inaczej. Dzisiejszy strój do jazdy konnej raczej się nie nadaje, ale według mnie świetnie wpasowuje się w ten klimat:).  

kurtka i golf – Zara

jeansy – Tally Wejl

buty – Stradivarius

torebka – własność mamy

Bad hair

Ponieważ w komentarzach pojawiło się mnóstwo pytań o moje sposoby na układanie włosów, postanowiłam chociaż pobieżnie opisać to, jakie uczesania lubię najabrdziej. Od zawsze preferowałam klasykę. Wymyślne koki i upięcia to coś, w czym raczej nie czułabym się dobrze.  Przedstawiam Wam więc najczęściej wybierane przeze mnie fryzury oraz narzędzia, dzięki którym je uzyskuję:). Nie od dziś staram się znaleźć sposób na warkocz, tak aby było mi w nim do twarzy, ale jak dotąd walka wciąż trwa:). Jeśli uda mi się dojść w tym temacie do konkretnych wniosków, to na pewno się nimi z Wami podzielę, a do tego czasu mam nadzieję, że sposoby na rozpuszczone włosy będą dla Was pomocne:).

Fryzurę na powyższych zdjęciach uzyskałam dzięki rzepowym wałkom o małej średnicy. Nakładam je na włosy zaraz po umyciu i wysuszeniu włosów, kiedy są jeszcze ciepłe od powietrza z suszarki. Im mniejsze pasma nawiniecie na wałki tym lepiej. Róbcie to ostrożnie, inaczej włosy mogą się poplątać ( i będzie trzeba je obciąć!:D).

Najczęściej układam włosy tak jak na zdjęciu powyżej. Dokładny opis każdego kroku znajdziecie w linku poniżej (fryzura wygląda trochę inaczej, bo ścięłam włosy:))

KNOW HOW

Nieraz wspominałam, jak pomocne są dla mnie wszelkiego rodzaju spinki i gumki do włosów. Gdy nie mam ochoty ani czasu na układanie włosów, a chciałabym coś zmienić w swoim wyglądzie, wpinam we włosy akcesoria. Podpięcia ciekawymi spinkami skutecznie odwrócą uwagę od niezbyt dokładnie wyciągniętych na szczotce kosmyków. 

Delikatnie skręcone fale uzyskuję za pomocą poniższej lokówki. Delikatnie nawijam włosy do wysokości ucha. Jak uzyskać  efekt retro? Po zakręceniu włosów bardzo dokładnie je wyczeszcie:).

Odkąd końcówki włosów obcięłam na prosto częściej zdarza mi się prostować włosy. Pamiętam jednak zawsze o kosmetykach ochronnych, aby zminimalizować szkody wyrządzone przez ciepło żelazka.

Chociaż w rozpuszczonych włosach czuję się bardziej kobieco, to nie rezygnuję z mojego najszybszego sposobu, który znajdziecie w poniższym linku.

KNOW HOW

Każda z nas ma inny rodzaj włosów i problemy z nimi związane. Niezależnie od tego, jak piękne włosy mają moje przyjaciółki (a sama też często słyszę komplementy na temat fryzury), to potrafimy godzinami narzekać na ich wady. A to są za rzadkie, a to za sztywne, ciężkie, za bardzo kręcone lub niepodatne na układanie. Nie załamujmy się więc, bo wszystkie borykamy się z tym samym problemem:)