Recipe for pasta in 10 minutes
First, I have to say that I love traditional Italian cuisine. It is the best proof that simple recipes prepared with products of excellent quality are irreplaceable. The preparation of my sauce takes literally a couple of minutes, but if we use really good products, the effects will surely be a nice surprise. For instance, I choose black olives with pits. Of course, it requires some work to separate the olives from the pits before starting the sauce, but the taste is really worth the effort. Owing to the pits, the olives acquire exceptional almond flavour. Another secret, which I was able to uncover during a visit to a small Tuscan town, is garlic. I cut it in large pieces and fry it slightly in olive oil on low heat – we cannot let it darken as it will become bitter and won't release the juices. You can find the detailed recipe below.
***
Przepis na makaron w dziesięć minut
Zacznę od tego, że kocham tradycyjną kuchnię włoską. Jest ona najlepszym dowodem na to, że proste przepisy, przyrządzone z produktów świetnej jakości są nie do zastąpienia. Przygotowanie mojego sosu do makaronu zajmuje dosłownie kilka minut, ale jeśli użyjemy naprawdę dobrych składników, to efekt na pewno pozytywnie nas zaskoczy. Ja wybieram na przykład czarne oliwki z pestkami. Oczywiście, trzeba się trochę namęczyć, aby usunąć je przed przygotowaniem sosu, ale smak jest naprawdę wart zachodu. Dzięki pestkom, oliwki zyskują niepowtarzalny migdałowy posmak. Kolejna tajemnica, którą poznałam przy okazji wizyty w małym toskańskim miasteczku, to czosnek. Kroję go w duże kawałki i podsmażam go na oliwie na małym ogniu – nie można dopuścić do tego aby ściemniał, bo wtedy stanie się gorzki i nie puści soków. Dokładny przepis znajdziecie poniżej.
Ingredients (for four portions):
large handful of black olives with pits
large handful of good-quality artichokes in olive oil (I recommend the Sardinian ones that you can find at włoskie specjały, an on-line shop)
large handful of dried tomatoes
5 cloves of garlic
2 generous tablespoons of Provençal herbs with an addition of peperencino
4 tablespoons of olive oil
1 tablespoon of honey
2 bunches of parsley
salt and pepper
Directions:
Separate the olives from the pits, cut the garlic and dried tomatoes. Pour some olive oil into a medium-hot pan, add garlic, Provençal herbs with peperoncino as well as dried tomatoes. Fry it slightly on low heat. In the meantime, start cooking the pasta in a pot with boiling water. Add olives, artichokes, and honey to the pan. Stir it and leave for a couple of minutes on a very low heat (if necessary, you can add a tablespoon of olive oil or two tablespoons of bouillon). Strain the pasta and place it in the pan (never the other way round!). Add parsley chopped up in large pieces and the meal is ready.
Skład (dla czterech osób):
duża garść czarnych oliwek z pestkami
duża garść karczochów dobrej jakości w oliwie (polecam te sardyńskie od włoskich specjałów)
duża garść suszonych pomidorów
5 ząbków czosnku
2 czubate łyżki stołowe przypraw prowansalskich z dodatkiem papryki pepperencino
4 łyżki stołowe oliwy z oliwek
1 łyżka stołowa miodu
2 natki pietruszki
sól i pieprz
Sposób przygotowania:
Oliwki oddzielam od pestek, kroję czosnek i suszone pomidory. Na średnio rozgrzaną patelnię wlewam oliwę, dodaję czosnek, przyprawy prowansalskie z peperoncino oraz suszone pomidory. Podsmażam na małym ogniu. W międzyczasie wstawiam makaron do garnka z gotującą się wodą. Na patelnie dodaję oliwki, karczochy i miód. Mieszam i zostawiam na kilka minut na bardzo małym ogniu (w razie potrzeby można dodać łyżkę oliwy lub dwie łyżki bulionu). Odcedzam makaron i przekładam go na patelnię (nigdy na odwrót!). Dodaję grubo poszatkowaną pietruszkę i gotowe.
Lilac in my garden
It has finally bloomed – we need to wait for the white one a little bit longer. I haven't boasted about the struggle against the renovation of my bathroom yet, but my garden has become the best refuge from the dust and the sounds of the renovation works, especially for the last couple of days. There's a long way ahead of me, but I know it's worth it ;).
Bez w moim ogrodzie
Nareszcie zakwitł – na ten biały trzeba poczekać trochę dłużej. Nie chwaliłam Wam się wcześniej, ale od kilku tygodni walczę z remontem i zwłaszcza w ostatnich dniach ogród stał się dla mnie najlepszym schronieniem przed pyłem i odgłosami kucia w ścianie. Przede mną jeszcze długa droga, ale wiem, że warto ;).
t-shirt – Tallinder // jeans / dżinsy – COS (podobne tutaj) // chair / krzesło – Take a nap
The cosmetic novelties series.
The last two days in the Tricity were a real breeze of the tropics. Similarly to the winter saying "winter surprised the drivers," I could say "summer surprised the girls," or at least me. The first sunbathing on the beach, sandals, dresses, and shoulderless blouses – summer is relentless when it comes to an appropriate body care. For me, exfoliating scrub is always the first step (it is a type of cosmetic that I finish most quickly, and stocking up on it is, in fact, pointless). At the moment, I'm testing (in fact, I will soon finish the package) a detoxifying scrub from Barwy Harmonii (Colours of Harmony) line with bamboo and sugar cane extracts.
Z cyklu: kosmetyczne nowości.
Ostatnie dwa dni w Trójmieście to prawdziwy powiew z tropików. I tak jak zimą mawiamy "zima zaskoczyła kierowców", teraz mogłabym powiedzieć "lato zaskoczyło dziewczyny", a przynajmniej mnie. Pierwsze opalanie na plaży, sandały, sukienki, bluzki bez ramion – lato bezlitośnie zmusza o odpowiednią pielęgnację. Dla mnie pierwszym krokiem jest zawsze peeling (to kosmetyk, który zużywam najszybciej i robienie zapasów właściwie na nic się zdaje). Testuję teraz (a właściwie niedługo skończę opakowanie) detoksykujący peeling z serii Barwy Harmonii, z ekstraktem z bambusa i trzciny cukrowej.
There is not much time left until the evening. Let me know if any of you is planning my "pasta in ten minutes" for supper (I'm eager to see your pictures on Instagram ;)). Finally, I'd like to show you a photo of my bouquet – if only you could smell it!
Have a nice Monday!
Do wieczora zostało już niewiele czasu. Dajcie znać, czy któraś z Was zaplanowała na kolację "makaron w dziesięć minut" mojego przepisu (chętnie obejrzę Wasze zdjęcia na instagramie ;)). Na koniec przesyłam Wam jeszcze zdjęcie mojego bukietu – gdybyście tylko mogły poczuć jak pachnie!
Miłego poniedziałku!