Pan Dorsz z kiełkami fasoli Mung i zieloną papryczką chili

Skład:

4 platy dorsza

1 łyżeczka soli

1/2 szklanki mąki

2 zielone papryczki chili

2 łyżeczki przyprawy do ryb PRYMAT

4 łyżeczki słodkiego sosu sojowego

garść kiełków fasoli MUNG

10 pomidorków koktajlowych

kropelka oliwy do smażenia

cząstka cytryny do przybrania

A oto jak to zrobić:

1. Na rozgrzaną patelnię, wlewamy słodki sos sojowy i smażymy pokrojone w plastry papryczki chili. Po chwili dorzucamy kiełki fasoli Mung i smażymy (max. 40 sek.). Ostawiamy składniki.

2. Mąkę, sól i przyprawy mieszamy na dużym talerzu lub tacy. Płaty ryb lekko obtaczamy i smażymy na rozgrzanej patelni. Usmażoną rybę kładziemy na talerzu, nakładamy na wierzch usmażone kiełki i papryczkę chili. Dodajemy pokrojone w ćwiartki pomidorki. Przed podaniem możemy skropić cytryną.

Słodki sos sojowy roztapiamy na rozgrzanej patelni.

Smażymy pokrojoną zieloną papryczkę chili wraz z kiełkami fasoli Mung…

Smażymy płaty dorsza, obtoczone w mące i przyprawach. Nakładamy na wierzch usmażonej ryby, kiełki fasoli Mung wraz z pokrojoną papryczką chili.

 

… a na końcu dodajemy pokrojone w ćwiartki pomidorki koktajlowe.

Przed podaniem możemy skropić cytyrną.

Komentarz: Słodki sos sojowy dostępny jest we wszystkich większych supermarketach na działach orientalnych. Na potrzeby tego przepisu, użyłam sosu ,,Ketjap Manis Soy Sauce" Marks & Spencer, koszt ok. 5,20 zł

Gazpacho, czyli zupa która nie wymaga gotowania.

… i najlepiej jak jest podawana na zimno. Gazpacho to potrawa, która wywodzi sie z Andaluzji. Składa się zazwyczaj z surowych warzyw, octu i oliwy z dodatkiem rozmoczonego chleba. Korzystając kiedyś z gościnności rodowitych Hiszpanów, w mgnieniu oka nauczyłam się tego przepisu. Niegdyś składniki gazpacho krojone były ręcznie, obecnie zazwyczaj do ich rozdrobnienia używa się miksera. Do zupy możemy podać, umieszczone w osobnych miseczkach dodatki (np. świeże pieczywo, prażone migdały, drobno pokrojone warzywa, ugotowane jajka lub oliwki). 

Skład:

5 dojrzałych pomidorów

2 dojrzałe, czerwone papryki

1 duża cebula

garść pietruszki

1 kromka chleba pszennego (namoczona w wodzie)

1 łyżka octu winnego

2 łyżki oliwy z oliwek

szczypta soli

pieprz

2 ząbki czosnku

A oto jak to zrobić:

 Wszystkie warzywa umieszczamy w robocie kuchennym i miksujemy na gładką masę (ok. 7-10 minut). Dodajemy namoczony chleb, ocet winny i oliwę i miksujemy kolejne 2 minuty. Doprawiamy solą i pieprzem. Przed podaniem schładzamy w lodówce. 

 

Umyte wcześniej warzywa, umieszczamy w mikserze.

Dodajemy pokrojoną natkę pietruszki.
Miksujemy ok. 7-10 minut na gładką masę.

Przed podaniem koniecznie wstawmy do lodówki. 

 

 

 

 

Kurczak na ostro z prażonymi mielonymi orzeszkami.

Skład:

400 g filetów z piersi kurczaka

150 g orzeszków ziemnych (nie solonych)

2 zielone papryki

2 łyżeczki oleju sezamowego

garść kiełków soi

1 mała czerwona papryczka chili

ryż/ makaron do podania

1-2 łyżki sosu sojowego (jasnego)

sos:

200 ml bulionu z kurczaka

1-2 łyżki sosu sojowego (jasnego)

2 starte ząbki czosnku

1 łyżeczka startego imbiru

1 łyżeczka cukru 

szczypta soli

 

A oto jak to zrobić:

1. Mięso z piersi kurczaka kroimy w kostkę i smażymy na rozgrzanym woku/patelni pokropionym olejem sezamowym. Max. 6-7 minut, tak żeby mięso nie było za twarde. Możemy doprawić sosem sojowym. Odstawiamy.

2. Orzechy ziemne prażymy na patelni, aż zbrązowieją a następnie 3/4 z nich miksujemy na gładko. Zieloną paprykę kroimy w podłużne plastry, a papryczkę chili na drobne plasterki. Smażymy warzywa na rozgrzanym woku/patelni 2-3 minuty, dodajemy usmażonego kurczaka, a następnie wlewamy bulion oraz starty czosnek, sos sojowy, cukier i imbir. Podgrzewamy sos, nie doprowadzając do wrzenia. Dodajemy zmielone orzechy ziemne, kiełki soi oraz pozostałe orzechy w całości. Doprawiamy solą.

3. Możemy podać ze smażonym ryżem lub makaronem sojowym.

   

Kroimy warzywa w podłużne plasterki.

Smażymy kurczaka na rozgrzanym woku/patelni.

Prażymy orzechy ziemne, które później zmiksujemy na gładką masę.
Do usmażonych warzyw i kurczaka, dodajemy zmielone orzechy, 
a następnie kiełki soi.

Podajemy na gorąco z ze smażonym ryżem lub makaronem chińskim.

Komentarz: Zarówno warzywa jak i mięso smażymy na oleju sezamowym. Sosu sojowego możemy trochę więcej dodać, niż podano w składzie. 

 

 

 

 

Pappardelle z kurkami, pomidorkami koktajlowymi w kremowym sosie.

Skład:

400 g makaronu pappardelle

150 g kurek

2 łyżki masła

3 łyżki jogurtu greckiego

150 g serka topionego, kremowego

1 średnia cebula, drobno posiekana

30 g świeżo startego parmezanu

20 pomidorków koktajlowych, pokrojonych w ćwiartki

250 g wędzonego boczku, pokrojonego w kostkę

pieprz i sól

A oto jak to zrobić: 

1. Gotujemy makaron al dente w dużym naczyniu z wrzącą, osoloną wodą.

2. Na patelni na średnim ogniu rozpuszczamy 2 łyżki masła. Dodajemy kurki i obsmażamy przez 5 minut, aż nabiorą złotawego koloru. Następnie dodajemy boczek oraz cebulę i również doprowadzamy do podobnego koloru. Zmniejszamy ogień do minimum i łączymy serek topiony ze smażonymi składnikami. Nieustannie mieszając, stopniowo dodajemy jogurt grecki, smażone kurki a na końcu pokrojone w ćwiartki pomidorki. Łączymy z ugotowanym makaronem. Przed podaniem posypujemy parmezanem.

 

Kurki, boczek i cebulę smażymy na maśle.

Nieustannie mieszając, dodajemy serek topiony

wraz z jogurtem greckim.

Łączymy smażone kurki wraz z sosem, makaronem pappardelle

oraz pokrojonymi w ćwiartki pomidorkami koktajlowymi.

Co by tu zjeść przed telewizorem, czyli jak się pozbyć złych nawyków?

    Nic mnie tak nie cieszy, jak perspektywa spędzenia wieczoru przed telewizorem w towarzystwie czegoś pysznego.  Najchętniej jem wtedy coś konkretnego, ale wszyscy wiemy, że duże posiłki spożywane o późnej godzinie nie są dobrym rozwiązaniem dla naszego żołądka, więc staram się aby nie było to normą.

  Moją ulubioną przekąską zawsze były (o zgrozo!) chipsy (i to nie tylko w trakcie seansu filmowego). Dla mojej tuszy nie było to co prawda zbyt znaczące, ale to tylko uśpiło moją czujność i pozwoliło w spokoju delektować się najbardziej niezdrowym przysmakiem na świecie. Całe szczęście, w którymś momencie wyszły na jaw negatywne skutki mojego złego odżywiania i siłą rzeczy musiałam się nastawić na zmianę. 

  Nie jestem typem osoby, która z łatwością potrafi sobie czegoś odmówić, dlatego pierwsze moje próby niejedzenia chipsów i innych paskudnych przekąsek były zupełnie nieskuteczne. Postanowiłam więc wykorzystać odrobinę wiedzy zdobytej na studiach i wymyślić inny sposób, skoro moja silna wola w ogóle nie była silna.

1. Pierwszym krokiem było zdobycie jak największej ilości informacji o świństwach będących składem tego co jemy. Każdej z nas zależy na tym, żebyśmy były zdrowe. Spożywając przetworzone produkty dostarczamy naszemu organizmowi potężną dawkę konserwantów i poprawiaczy smaku, które mogą odkładać się w naszym ciele i po jakimś czasie skutkować poważnymi chorobami. Zainteresowałam się więc trochę bardziej tym tematem (dowiedziałam się na przykład, że według amerykańskich badań glutaminian sodu  może być przyczyną nowotworów).  

2. Kiedy już miałam świadomość tego, ile chemii znajduję się w niepozornej paczuszce, przeszłam do drugiego etapu – wyuczenia się niechęci do produktów zawierających niezdrowe składniki –  za każdym razem kiedy sięgałam po paczkę chipsów, zanim ją otwierałam dokładnie czytałam skład – odczuwałam lekki dyskomfort widząc wszystkie możliwe odmiany E, składniki raczej nie będące częścią ziemniaka kończące się na …gatory, oraz całe mnóstwo rzeczy "identycznych z czymś tam".

3. Na początku nic to nie dawało, chipsy pojawiały się w moim brzuchu tak samo szybko jak wcześniej, jednak za którymś razem,  podczas chrupania naszła mnie myśl: 

"Chyba faktycznie te chipsy są dosyć niezdrowe" co prawda zaraz potem pomyślałam  " Już je otworzyłam, więc zjem do końca" ale po zakończonej konsumpcji nie byłam już w tak błogim i beztroskim stanie jak zwykle…

Kolejnym razem, po przeczytaniu składu, ale jeszcze przed otwarciem paczki pomyślałam:

"Te chipsy nie smakowały mi ostatnio już tak dobrze, chyba zaczęli do nich dodawać jakieś dziwne rzeczy" (oczywiście w składzie nic się nie zmieniło, ale świadomość tego, co znajdowało się w moich ukochanych przekąskach zaczęła wpływać na odczuwanie smaku), tę paczkę oczywiście też otworzyłam, ale nie zjadłam jej do końca.

  Parę razy zdarzyło mi się zjeść tylko jednego chipsa (no może dwa) i odłożyć paczkę ze szczerym niesmakiem. W końcu  dotarłam do momentu, w którym nie otworzyłam paczki myśląc:

"Nie zjem tego. To smakuje dokładnie tak, jak to z czego jest zrobione "

  Sama się dziwię, że dzięki skrupulatnemu czytaniu składu, udało mi się oduczyć jedzenia niezdrowych produktów, bez jakiegokolwiek poczucia straty. Teraz wieczorami wybieram inne przekąski, z warzyw albo z owoców. Moja ulubioną jest  jabłko pokrojone w półksiężyce:). 

PS: Na świecie jest tyle pysznych, zdrowych potraw, że naprawdę szkoda naszego żołądka na zapychanie się czymś co nie jest jednocześnie zdrowe jak i smaczne.

 

 

Idealna zupa na letnie upały.

Skład:

5 ogórków gruntowych

2 ugotowane jajka

2-3 średnie peczki botwinki

1 pęczek szczypiroku

1 pęczek koperku

5-6 rzodkiewek

1 papryczka chilli

2 starte ząbki czosnku

1 duży jogurt grecki

1 duży kefir

3 łyżki oliwy

sok z cytryny

sól i pieprz

 

A oto jak to zrobić:

1. Botwinkę (liście i małe buraczki) kroimy na drobne kawałki, wrzucamy do średniego garnka i dodajemy wodę, tak by całość była zalana (ok. 1 szklanki). Dodajemy 1/2 łyżeczki soli i  kilka kropli cytryny. Gotujemy ok. 20 minut na małym ogniu.

2. Pozostałe warzywa: ogórki, szczypiorek, rzodkiewkę, papryczkę chilli, koperek kroimy na drobne kawałki. Jajka gotujemy na twardo.

3. Po ugotowaniu wywar z botwinki chłodzimy. Jogurt z kefirem łączymy i dodajemy starty czosnek, doprawiamy solą i pieprzem a następnie łączymy z wywarem i oliwą. Na końcu dodajemy pokrojone warzywa i mieszamy. Przed podaniem warto schłodzić nasz chłodnik w lodówce, a ugotowane jajka pokorojone w ćwiartki, umieścić w miseczkach.