Wpis powstał we współpracy z marką Say Hi, Wild Hill Coffee, Momenty i Stag Warsaw.
Jutro ostatni dzień października. Usiadłam do tego wpisu przekonana, że prawie cały dzień jeszcze przede mną, ale nim się obejrzałam, w mojej kuchni zapadł zmrok. Wiem, że nikt nie pytał, ale gdybym miała wymienić jedną rzecz, którą w sobie lubię, to powiedziałabym pewnie, że jest to umiejętność podnoszenia samej siebie na duchu. W tych najgorszych momentach, które czasem wciąż wracają do mnie w snach, ale też w tych całkiem zwyczajnych, codziennych, bez większego znaczenia. Może dlatego tak bardzo lubię jesień? Bo każdego dnia mogę pielęgnować w sobie te zdolności?
Ach! Jak bardzo chciałabym rzucić na Was piękny czar i Wam też poprawiać humor, gdy przychodzi gorszy czas. Czy nie byłoby cudownie gdybyśmy mogły się tym zarażać, tak samo szybko jak jesiennym przeziębieniem?
Mam nadzieję, że zostaniecie tu ze mną na chwilę – z kubkiem naparu czy herbaty. Zapraszam Was gorąco na tę fotorelację z minionych tygodni.

Jak tu mieć zły humor skoro w końcu można zamienić letnie sukienki na takie miękkie zestawy? Moda jesienno-zimowa jest zdecydowanie bliższa mojemu sercu.

Śliwki, masło, cynamon. Jedna z tych rzeczy, które są zdrowe i pyszne jednocześnie.

Pierwsze poranki bez słońca. Ale z takim śniadaniem jakoś damy radę.
Ostatnie gałązki świeżych ziół z mojego ogródka. Za tym akurat będę tęsknić przez zimę.
Hej Warszawo, ja tylko na chwilę.
Kawa do ręki i pędzimy. Bardzo rzadko biorę udział w większych wydarzeniach, bo MLE i życie rodzinne pochłania mnie bez reszty. A więc, kiedy pod ramię z przyjaciółką idę zrobić relację z eventu, to mam wrażenie jakbyśmy tylko udawały, że jesteśmy prawdziwymi influencerkami.
1. A to podobno najlepsze podkłady na świecie. Możecie przetestować w nowym butiku Chanel w centrum handlowym Westfield Arkadia. // 2. A co wybrała sobie Cajmel? // 3 i 4. Każdy detal (jak zwykle u tej marki) dopracowany do perfekcji.
I jedno zdjęcie z super dziewczynami też się znalazło. Poznajecie je wszystkie?
Dwanaście godzin w Warszawie. Ten hummus z kurkami w "Być może" to było naprawdę coś!
Jak ta Warszawa się pięknie zmienia!
Trochę zazdroszczę warszawiakom tego nowego miejsca :). Park Cafe na Mokotowie już otwarte!
A tak właśnie się kończy wsiadanie do nie swojego ubera… Na zdjęciu widzicie odjeżdżające Pendolino do Sopotu. Niestety, beze mnie w środku.
1. Po prostu szczęście na zdjęciu. Przez chwilę mam Was wszystkich! // 2. Cynamon i jabłka w wersji deserowej. O przepis trzeba pytać moją mamę! // 3. Gdyby jesień miała swój magazyn wnętrzarski… // 4. Bo "work life balance" oznacza, że jednego dnia czujesz się jak dziewczyna Chanel, a drugiego dnia gonią Cię terminy i zamiast robić makijaż, szukasz kapci, które zjadł twój pies.//
Sztuka czasem budzi sprzeciw, chociaż częściej sama bywa narzędziem sprzeciwu. Ten obraz Goi miał zwrócić uwagę na społeczne nierówności. Domyśliłybyście się?
1. Kolejna odsłona naszych śniadań. Jogurt, płatki owsiane, trochę banana, mielone migłay, prażone orzechy laskowe i gorące jabłuszka z cynamonem i masłem. Żadne "cini minis" nie mogą się z tym równać. // 2. Sztuka jest narzędziem, które pomaga nam zrozumieć świat. Idzie to nam dużo sprawniej, jeśli tę sztukę umiemy odczytać, interpretować na własny sposób, osadzić w kontekście. Jeśli czujesz, że nie potrafisz uporządkować wiedzy, którą już posiadasz albo masz wrażenie, że to, co czytałaś wcześniej jest podane w przestarzałej, niezrozumiałej wersji, to zakochasz się w pięknie wydanej książce pod tytułem „Leonardo, Frida i przyjaciele” autorstwa Camille Jouneaux.

Pierwszy – elegancki i według schematu. Drugi – rozczochrany i z rozpiętym kołnierzykiem.
Robimy selekcję, z której jak zwykle nic nie wynika. Wszystkie książeczki, które w trójkę zdecydowałyśmy się oddać, wróciły w magiczny sposób z powrotem na półkę.
Pałac Ciekocinko zawsze wie jak o sobie przypomnieć. A październik to idealne miejsce na odwiedziny. No to w drogę!
…ale niezbyt długą. Mamy z Trójmiasta nową drogę i w godzinę jesteśmy na miejscu. Nawet kawa nie zdążyła wystygnąć!
Taki to weekend był – słoneczny, chociaż chłodny. Wśród wesołych przyjaciół, ale daleko od zgiełku. No i z koszykiem, w którym po 4 godzinach chodzenia po lesie wciąż było więcej kanapek niż grzybów.
A więc to tak mrówki widzą jesień.
W takich okolicznościach przyrody jakoś łatwiej wymyślać mi bajki o nowych przygodach Elsy i Anny (a mój sweter to ten model).
1. Gdy jest zimniej niż zapowiadali, a Ty masz w torbie tylko jeden sweter, więc wkładasz go nawet na grzybobranie. // 2. Gotowi na grzyby (których nie ma)? //
A to krótki poradnik o tym czego NIE zbieramy na grzybach.
Ten okaz wyglądał tak kosmicznie, że przyglądaliśmy mu się dłuższą chwilę. Ktoś znajdzie w atlasie grzybów jego nazwę?
1. Patrzę w górę… // 2. I patrzę w dół. Jesień jest wszędzie. //
Po co nam te wszystkie wykwintne desery, skoro i tak wszyscy marzymy o owocach pod kruszonką?
A w Folwarku Jackowo załapaliśmy się nawet na jazdy dla całej rodziny. Im bardziej poznaję te rejony, tym mocniej się zakochuję. Polska jest piękna.
Trzymam się myśli, że damy radę wrócić tu jeszcze w tym roku. Ciekawe jak będzie się tu prezentował pierwszy śnieg?
Chyba nikogo nie dziwi fakt, że krajobrazy są najlepszą inspiracją. Marzą mi się w przyszłym sezonie kolorowe melanże w MLE. Co Wy na to?
1. Normalny dzień na "home-offisie". Za godzinę po pracowni dziewiarskiej nie będzie śladu. Wjedzie obiad, a potem przedszkolne zadania domowe. // 2. Mój nowy ulubiony zapach od marki Momenty . Już wiem, że ciężko będzie mi się przerzucić na sieciówkowe zapachy, gdy ten od Momentów się skończy. //
Pomarańcza, gardenia, wanilia. To teraz tło dla mojej codzienności. Momenty to marka, która tworzy zapachy do domu – ich urocza założycielka od razu zrobiła na mnie dobre wrażenie. A jej produkty to teraz stały element w moim domu. Polecam!
Na zdjęciu tego nie widać, ale to był dla mnie wyjątkowy dzień. Zupełnie nie przywiązuję wagi do urodzin, ale to jak świętują je moje przyjaciółki i koleżanki, to dla mnie zawsze wielkie zaskoczenie i przyczyna wielkich wzruszeń :).
Bo w Twoim domowym biurze masz od rana służbowe spotkania, ale dzień wcześniej gotowałaś na kolację kalafiora :D. Ten zapach jest trochę cytrusowy, a trochę w klimacie hygge. Świetna, nieprzytłaczająca mieszanka.
1. Październik to miesiąc dzianin. Zresztą tak samo jak listopad, grudzień, styczeń, luty i marzec. // 2. Mamy w domu trzy początkujące baletnice. Jedna ma 37 lat ;). //
Amarylisy i Modigliani.
Monika i Asia, które czytają mi właśnie na głos wszystkie sprawy do omówienia. Zacznijmy od kawy!
Odpowiadając na Wasze pytania: październikowe światło to najlepszy (i jedyny) filtr jaki nakładam na zdjęcia. Nas czeka wielogodzinna burza mózgów – to będzie kreatywny dzień!
Nic mnie tak nie inspiruje jak praca w grupie. Mam wrażenie, że czasem wystarczy tylko wymienić się myślami, aby sprawy poszły w dobrym kierunku. Zazwyczaj pracuję w samotności, więc bardzo cenię sobie każde spotkanie w zespole. Robimy plan marketingowy do końca roku i dalej rozkmniianiamy tiktoka (ale idzie to bardzo opornie ;)). Ten zestaw mogłyście zobaczyć tutaj.
Witamy nową jesieniarę na pokładzie! Monika powiedziała mi ostatnio największy komplement: "dzięki Tobie polubiłam jesień". Jej pamięć w telefonie nie podziela tej opinii ;).
– Co najbardziej lubisz nosić jesienią?
– Dynię.
Ten moment, gdy ktoś podchodzi do Twojej koleżanki, aby zapytać o to skąd ma sweter, a ten sweter jest z Twojej marki.
Fikka. Na pokrzepienie. Świetne miejsce w samym sercu Gdańska.
Poza tostem z awokado polecam Wam brukselkę na puree dyniowym… przepyszne, ale zanim zdążyłam zrobić zdjęcie do tego wpisu – wszystko zjadłam!
1. Ten poranek, gdy zaczynasz dzień od… zapalenia światła. // 2. Południowy wiatr Araponga idealnie budzi każdego ranka – zwłaszcza gdy na zewnątrz wciąż egipskie ciemności. Jeśli lubicie bezkofeinową to polecam tę kawę. //
Wild Hill Coffee to kawa, którą wybieram już od wielu, wielu miesięcy. Oczywiście mam swój ulubiony gatunek i bardzo mi smakuje. Ale jestem jej wierna też z innego powodu. Kawy od Wild Hill Coffe są organiczne, uprawiane bez pestycydów, z poszanowaniem ekosystemu oraz zdrowia ludzi pracujących na plantacjach. Do jej produkcji wybierane są wyłącznie ziarna, które spełniają najwyższe standardy, a ich jakość potwierdza tytuł "specialty". Ziarna palone są w średnim stopniu w rzemieślniczej palarni w Warszawie. Ziarna z tej marki są regularnie poddawane badaniom na obecność szkodliwych substancji. Dla dociekliwych podaję wyniki badań laboratoryjnych: Ochratoksyna A: Poniżej granicy wykrywalności (<0,5 μg/kg) we wszystkich badanych próbkach. Zgodnie z przepisami Unii Europejskiej, również obowiązującymi w Polsce, maksymalna dopuszczalna ilość ochratoksyny A (OTA) w kawie różni się w zależności od jej rodzaju. Dla kawy ziarnistej i mielonej limit ten wynosi 5 μg/kg, natomiast dla kawy rozpuszczalnej jest dwukrotnie wyższy i wynosi 10 μg/kg. Akryloamid: Średnia zawartość akryloamidu w badanych próbkach wyniosła 245 μg/kg, co stanowi wartość znacznie poniżej dopuszczalnych norm (dla kaw ziarnistych i mielonych jest to 400 μg/kg, a dla kaw rozpuszczalnych do 850 µgkg/. A także 500 µg/kg dla substytutów kaw ze zbóż i aż 4000 µg/kg dla substytutów kaw wytworzonych z prażonej cykorii.). Najważniejszym powodem, dla którego powinnaś kupować kawę "specialty" nie jest smak, a ochrona Twojego zdrowia.
1. Raz, dwa, trzy… dzisiaj kawa na wynos. // 2. Te najdłuższe minuty w ciągu dnia. Czekam na parzącą się w kawiarce kawę. //
"Południowy Wiatr Araponga" ma nuty czekolady, prażonych orzechów laskowych. To 100% Arabika z ekologicznej plantacji rodzinnej rozciągającej się na malowniczych wzgórzach niedaleko Araponga w regionie Minas Gerais. Z kodem MLE1024 dostaniecie 10% rabatu na wszystkie kawy (ważny do 24 listopada).
Jesienią żaden Paryż mi niepotrzebny. Sopot jest teraz równie oszałamiający. Naprawdę w to wierzę! (ta torebka jest naprawdę pięknie wykonana – to polska marka Stag Warsaw).
I kolczyki od tej samej marki. Mam je od lat! A jeśli torebka lub kolczyki Wam się spodobały, to łapcie kod rabatowy od marki – hasło MLE15 daje 15% rabatu na wszystkie kolekcje, będzie ważny do 10 listopada.
Sopot i Państwowa Galeria Sztuki. Nasz ulubiony cel spacerów.
"Chcemy całego życia". Ta wystawa bardzo mnie poruszyła. Po wyjściu ogarnęło mnie niestety uczucie, że idą na nią ci, którzy w gruncie rzeczy nie muszą, bo wszystko to widzą i czują. Za to ci, którzy powinni na nią pójść, aby coś zrozumieć, nigdy tego nie zrobią.
"Malarki to żony dla malarzy".
Sztuka feministyczna może przybierać różne formy. Wiecie co to "prace niewidzialne"?
Niby się śpieszymy, ale jak można omijać te widoki i nie zatrzymać się na chwilę.
Ja nie żartuję, gdy mówię, że polskie marki są naprawdę najlepsze. Płaszcz mam od lat. To 303 avenue. Torebka, jak już wcześniej pisałam, jest od Stag Warsaw. Botki to Kazar. A sweter, wiadomo – MLE Collection.
Tyle tu liści co turystów w lecie ;).
Już nie pamiętam czy to zdjęcie zrobiłam o szóstej rano, czy o osiemnastej wieczorem.
– Puk, puk, kochanie, co Ty tak długo robisz w łazience?
Urodzinowe ostatki.
Nowe seriale o kowbojach, to nie tylko inne podejście do kobiecych ról… to także odpowiedź na tęsknotę za prostym życiem… A przy okazji inspiracja dla świata mody i reanimacja stylu, który lata świetności miał już za sobą. Premiera nowego sezonu Yellowstone już niedługo, a póki co odsyłam Was do artykułu na ten temat.
Kolejny raz łóżko pełniło rolę mojego osobistego stylisty.
Uwielbiam te zaginione paczki. Podobno numer listopadowy już jest dostępny, ale ja z przyjemnością zajrzę wpierw do tego październikowego.
Jestem trochę chora, ale nadal łatwo mnie rozśmieszyć. Wystarczy jeden mem o matkach przedszkolaków, które zapomniały kasztanów i gotowe.
Coś dla skóry, coś dla ciała i coś dla umysłu. Dopadło mnie mocne przeziębienie, a to oznacza zero makijażu przez kilka dni. Efekt? Skóra od razu wygląda lepiej :D. A może to jednak zasługa serum od Say Hi? Glazed Skin to mleczne serum wzmacniające barierę z peptydem i ceramidami. To produkt wielozadaniowy: serum do twarzy, emulsyjny tonik, esencja nawilżająca oraz rozświetlające serum pod oczy. Skóra po jego użyciu nabiera mega blasku (trochę jak po tych maskach pokazywanych teraz na Instagramie – cera mieni się jak tafla szkła). Używam je w duecie z kremem Bright Vibes, który wiele razy Wam już pokazywałam.
Super produkt na miarę nowych czasów. Jeśli chciałybyście go wypróbować to z kodem MLE20 otrzymacie 20% rabatu na wszystkie produkty poza zestawami (będzie aktywny od 30.10 przez cały listopad).
Chciałam pokazać Wam ten słynny "glow" który daje serum od Say Hi, ale jest już tak ciemno, że nic nie widać. Musicie same sprawdzić ;).
Kolejny poniedziałek. Kolejne ciasto marchewkowe. Korzystam z tego przepisu Zosi (ale zawsze daję połowę podanej ilości cukru).
Połowę zjemy teraz. Druga połowę zjem ja gdy wszyscy pójdą spać :).
Ulica Świętego Ducha. Spacery po niej, razem z tatą, to jedno z moich najwcześniejszych wspomnień. Wiecie, że z urodzenia jestem gdańszczanką i w gruncie rzeczy ciężko mi zdecydować czy bardziej jestem z Sopotu czy z Gdańska?
Motyla noga! A myślałam, że został mi jeszcze jeden łyk!
Liściopad nadchodzi. Czas na miesiąc szarości, chłodnych błękitów i perłowego światła. Słońce będzie coraz niżej, ale poradzimy sobie z tym. Dziękuję za Waszą uwagę i zapraszam w każdy ponury dzień, który Was spotka. I w te pozostałe także!
* * *


1. Dzień dobry w pierwszy chłodniejszy poranek! Jeszcze udaje mi się przemycać tę letnią spódnicę do codziennych strojów // 2. Co mówi cała północna półkula ziemska w pierwszy dzień jesieni? "Jemy jabłka z cynamonem!". // 
1. Mój ukochany stylista – łóżko. To ono przedstawia mi zawsze różne propozycje zestawów ;). // 2. Wiecie, że na podstawie takich próbników bardzo ciężko stwierdzić, który kolor będzie dobrze wyglądał w danej przędzy? Błękitne swetry to moje wielkie wiosenne marzenie – może Wy podpowiecie z numerem? //
Jeden z wrześniowych poranków, który wyglądał jak w firmie kurierskiej. Trzeba było wybrać rower zamiast samochodu!
1. Komplet dzianinowych dresów
Co ten makijaż i płaszcz jak z hollywoodzkiego filmu mogą zrobić z człowieka, którego codzienna "operacja stylówa" polega na umyciu zębów…
Pamiętacie to magiczne miejsce z najlepszym dizajnem, które poleciłam?
Backstage.
Praca w MLE to na pewno niesamowita możliwość rozwoju, ale wynikająca z wielu przeszkód, które trzeba pokonać :D. Moja mina na tym zdjęciu mówi wiele – niby jest kampania, a my cieszymy się z efektów pracy, ale ja już wiem, że jedna trzecia produktów nie wejdzie w planowanym terminie ;). Wszystkie daty wejść poszczególnych produktów, znajdziecie w
A ten sweter wraca ze mną po sesji do domu!
Jeśli chciałybyście posłuchać o tym, jak wygląda praca nad kolekcją od kulis, to zapraszam na nowy odcinek mojego podcastu.
Kto dziś czuje się tak jak Portos?
Gdyby wrzesień był zdjęciem.
Moje najlepsze jesienne zakupy od ukochanego
Mój ulubiony i najbardziej uniwersalny wazon od
1. Parcie na szkło nie mija z wiekiem. // 2. Królewna Śnieżka chyba by się skusiła… //
Po pracy układasz w wazonie gałęzie jabłonki i możesz nazwać tę chwilę relaksu „współpracą reklamową”. Dziękuję Krosno za odskocznie od codziennych obowiązków i pretekst, aby przez chwilę robić w skupieniu to, co kocham. Mój
Szarości i kremy. Stoję z zimną już kawą w dłoni i czekam na koleżanki z Zespołu. Ja proponuję, że może być Starbucks, jeśli im bliżej, i tak mi miło, gdy zawsze słyszę: a możemy u Ciebie? :)
Weekendowy spacer, mimo sztormu.
Gdy nie musisz już układać włosów, bo wilgoć i tak zrobi z nimi to, co chce.
Złowrogie widoki.
W drodze powrotnej trzeba jeszcze kupić składniki na ciasto marchewkowe.
W ponure wieczory gotowanie i pieczenie w domu wydaje się najcudowniejszą opcją na świecie.
Na styku lata i jesieni.
Wystawę obrazów Andrzeja Umiastowskiego możecie zobaczyć w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie jeszcze do 6 października.
Nie będę nikomu mydlić oczu – wyście z dziećmi do galerii czy muzeum wymaga innej kontemplacji i skupienia, niż oglądanie obrazów w towarzystwie samych dorosłych. To wyzwanie i odpowiedzialność, ale też okazja do poznania nowych rzeczy i zasad społecznych. Rodzice tłumaczą, że w takim miejscu inaczej się zachowujemy, dzieci widzą, że rodzice faktycznie zachowują się inaczej, że atmosfera ma w sobie coś niecodziennego, a docierające bodźce wymagają innego typu uwagi. Plusy są takie, że napewno się nie zasiedzimy i będziemy w domu szybciej niż zakładaliśmy ;). Ale warto podjąć ten wysiłek – zapewniam, że będziecie zaskoczeni jak wiele widzą i rozumieją Wasze dzieci.
A to nowa interpretacja "A Bigger Splash" Hockney'a.
W Trójmieście ponuro, mokro, ale mimo wszystko miło i spokojnie. Ludzie siedzą w kawiarniach, niektórzy nawet wybrali stoliki na zewnątrz, chociaż siąpi deszcz. Front, który wyrządził w południowej Polsce tyle szkód, z Pomorzem obszedł się bardzo łagodnie.
Chciałabym napisać, że te więdnące róże i nasze ubrania to pierwsze oznaki jesieni, ale szczerze mówiąc ta aura kojarzy mi się raczej z połową listopada ;).
Do pierwszej kropli w kaloszu ;).
Wrzesień był pełen uniesień, ale ekscytacja, która towarzyszy mi gdy wracam do kochanego domku – ach, to są dopiero emocje!
Park Oliwski we wrześniowej odsłonie. Moje serce jesieniary bije mocniej.
Gdy chcesz wyjść z domu w piżamie, ale jednak trochę głupio.
Moje wieczorne niezbędniki – szklanka wody (bo jeśli jej nie będzie na pewno obudzę w nocy z pragnienia), książka "Nie wiem" Filipa Springera, jedwabna gumka do włosów i serum z retinalem na noc (od
Kto jest w teamie "wiąże włosy na noc, aby rano mieć szansę je rozczesać"?
Jeśli do tej pory nie stosowałyście produktów z retinoidami to teraz – po lecie – jest najlepszy moment aby zacząć. Ale musicie pamiętać o tym, aby dobrze wprowadzić je do Waszej wieczornej pielęgnacji. Zaczynamy od aplikacji retinoidów co 4 wieczór przez 1-2 tygodnie, obserwujemy skórę i stopniowo zwiększamy częstotliwość. Nakładamy na oczyszczoną i osuszoną twarz (musi być zupełnie sucha) Tu uwaga: reakcja skóry na retinoidy często następuje po 2-3 dniach, także kiedy nakładamy pierwszy raz i na drugi dzień nie odczuwamy żadnej różnicy (większe napięcie czy lekkie złuszczanie) niech nas to nie zwiedzie i nie zachęci to szybszej aplikacji kolejnej dawki „bo moja skóra widocznie jest gruba". Trzeba cierpliwie poczekać. Ale warto, bo efekty po retinoidach zauwazy każdy.
Kurtka ma minimum sześć lat (kupiona w MaxMarze), sweter to MLE sprzed trzech albo czterech sezonów. Oficerki podpatrzone dawno temu u koleżanki, ale widzę, że są w stałej ofercie
Ten widok mnie uszczęśliwia. 
Jeszcze ciepło, choć powoli zbliżają się jesienne chłody, już widać suche liście, chociaż wciąż oszałamia nas zieleń. No i ochota na herbatę z miodem jakby większa. Edycję o słodkiej nazwie "Schyłek lata" można zamawiać przez wrzesień i październik. Znajdziecie w niej zapas miodu różnego rodzaju dla całej rodziny. Dziękuję
W obecnej edycji znajdziecie tyle słoików miodu – wszystkie zapakowane w ekologiczny sposób.
Czy kromka chałki z malinami i łyżką miodu nie będzie idealnym kompanem do pisania "Last Month"?
Czy to ostatnie ciepłe popołudnie nad morzem? To idealna okazja, aby przygotować plażową kanapkę z trójki dzieci. Ktoś chętny?
1. Bo dzieci łatwiej ubierać w to samo. Męża w sumie też :D. // 2. Ale sweter mamy i tak zawsze najlepszy, nawet jeśli rękawy mogłyby służyć za skakankę. 
A tak wygląda w tym momencie album w moim telefonie. Trochę rodziny, trochę pracy, trochę morza i duuużo swetrów ;). 
Wpis powstał we współpracy z marką MUMLA i Lierac, oraz zawiera linki afiliacyjne.
1. Na początku sierpnia w Sopocie odbyła się wystawa organizowana przez DESA Unicum. Pojawiły się na niej prace autorów, których nazwiska na trwałe zapisały się w historii sztuki. Na zdjęciu widzicie obraz Stefana Gierowskiego, który można było wylicytować na aukcji wieńczącej wystawę. // 2. Zalałyście mnie pytaniami o ten zestaw, a ja nie mam dobrych wiadomości. Mój top i spódnica są z MLE, ale oczywiście już wszystko wyprzedane. W kolejnym sezonie wiosna/lato zaproponujemy Wam coś podobnego. Obiecuję! Na osłodę napisze, że kolekcja jesień/zima Was oczaruje! Za to torebkę znajdziecie
Mój kochany Sopot. Gdy odwiedzacie wakacyjne kurorty i mijacie na ulicy mieszkańców, którzy nie patrzą na Was zbyt życzliwie, to proszę – nie myślcie o nas tego, co najgorsze. Pamiętajcie, że te zatłoczone alejki, przez które czasem trudno przejść, to dla wielu z nas codzienna droga do pracy/przedszkola. Że gdy turysta rzuci na ulicę śmieć, to my go później podnosimy i zanosimy do kosza. Że to my dbamy o trawniki, na których niektórzy dokańczają w mało elegancki sposób imprezę. Kochamy nasze małe miasto i traktujemy je jak przedłużenie własnego domu. Cieszymy się, gdy przyjeżdżacie i Wam się tutaj podoba. A jeszcze lepiej, gdy zaczynacie się utożsamiać z tym miejscem i sami chcecie je chronić i o nie dbać.
To był piękny wieczór. Ale dorosłość polega na tym, że z imprez wraca się przed dwudziestą drugą, za to seriale na Netflixie ogląda się do piątej rano :D.
… chociaż ostatnio znacznie częściej papier niż ekran utula mnie do snu.
Moje drobne przyjemności. Naleśniki w weekend, o które błagały dzieci, bukiet z ogrodu, psia radość i chwila refleksji. Niby błahostki, ale czasem to one trzymają nas na powierzchni.
Dzień dobry! Pogoda na plażę jest idealna, ale ja zmierzam w przeciwnym kierunku. A tę sukienkę znajdziecie oczywiście w
Gdy wynurzam się ze swojej strefy komfortu.
1. No i dotarłam na ostatnie spotkanie tego dnia – niby służbowe, ale wiem, że będzie równie miło co na spotkaniu z koleżanką. I to miejsce! Park Oliwski! Chociaż różne krążą o nim opowieści, a jako dziecko uważałam, że jest nawiedzony przez duchy, to dziś uwielbiam tu zaglądać. // 2. Koleżanka z pracy wyjeżdża do Japonii! Z tej okazji coś dla niej mam. Ta nowość fartem zdążyła dotrzeć na czas. Jak często Wam się zdarza kupować coś dla kogoś, a później samemu wpisać to na własną listę życzeń?
W sierpniu zieleń wpada w szare tony.
Japonia to jedno z niewielu dalekowschodnich miejsc, do których bardzo chciałabym kiedyś pojechać. Ten przewodnik nowej generacji ("Tokio. Mały atlas hedonistyczny") jeszcze bardziej mnie do tego zachęcił.
A tu Monika, która chyba nie chce wracać do szkoły ;). Ta koszula wykonana jest z certyfikowanej, grubszej fakturowanej bawełny i ma super nowoczesny krój. Znajdziecie ją
Jeśli zawitacie do Gdańska to Park Oliwski musi znaleźć się na Waszej liście.
Odstawiam na chwilę tabelki z excela, na które już nie mogę patrzeć i na sekundę przeskakuję do świata sztuki, udając sama przed sobą, że mam mega wymówkę, bo moje Obserwatorki ucieszą się z małej polecajki. Ucieszą się, prawda? (Nie musicie odpowiadać!). Te dwie książki są właściwie o tym samym, czyli o sztuce widzianej z perspektywy kobiet, ale zostały napisane w zupełnie inny sposób. Jedną z nich napisała Polka, która prowadzi profil @histeria.sztuki. Czyta się tę książkę trochę jak storiski Makelifeharder. Myślę, że przekonałaby do wizyty w muzeum nawet tych, którzy do tej pory unikali tego, jak ognia. Druga – światowy bestseller, który z pewnością przyczyni się do rozsławienia wielu wspaniałych artystek. Ale sposób pisania jednak mniej przystępny. Same wybierzcie, co wolałybyście czytać.
Pieczemy jagody pod kruszonką. Najlepszy deser tego lata i koniecznie podawany z gałką lodów śmietankowych.
Ten kto nie pokazał w sierpniu swojej ulubionej jagodzianki ten gapa (moje ukochane znajdziecie w gdyńskiej Oficynie).
Ryzykowne rozkminki w oczekiwaniu na gotujący się makaron. Co by tu zmienić na wrzesień?
A skoro o makaronach mowa… Jeśli szukacie przepisów na rodzinne kolacje, to koniecznie zajrzyjcie tutaj. To 
1. O wyprawie do okolic Bordeaux marzyłam od dnia, w którym odkryłam blog Mimi Thorison. Blog już nie istnieje, Mimi stała się międzynarodową gwiazdą i wyprowadziła się stąd do Włoch. U mnie też wiele się zmieniło, ale chęć odkrycia tego miejsca pozostała ta sama. // 2. I po tylu latach nareszcie tu jestem! //
Tak bardzo jestem wdzięczna, że tuż przed końcem wakacji trafił nam się wyjazd do jednego z najpiękniejszych miejsc jakie widziałam i to z najlepszymi ludźmi jakich znam.

Karty do gry w Piotrusia. Mam je zawsze w torebce.
Podejrzewam, że okolice Bordeaux, plaże na Półwyspie Cap-Ferret i cała Nowa Akwitania tak bardzo mi się spodobały, bo te miejsca są jak francuski odpowiednik moich ulubionych polskich zakątków. // 2. Gdy jesteś w kraju, którego kuchnia jest uznawana za najlepszą na świecie, ale twoje dzieci gardzą "ą ę" i pytają czy w walizce przywiozłam im makaron. Jak wiadomo, w wakacje mamy robią to samo co zwykle, tylko w innym miejscu. Tak więc podróż zaczynamy od gotowania.
Jestem tu na chwilę, ale już wiem, że chciałabym wrócić.
1. Jeśli nie jest to specjalnie obmyślony przez naturę obraz, to czym to jest… // 2. Oczywiście używam kremów z filtrem, ale kapelusz i okulary to jednak kapelusz i okulary (
Point, flex n plie.
„A więc to tu Francuzi uciekają od przepełnionego turystami Lazurowego Wybrzeża!” – pomyślałam, gdy po raz pierwszy ujrzałam oszałamiającą plażę Le Porge. Co takiego jest w tych falach, że patrząc na nie szybciej bije mi serce?
Oglądam, fotografuję… i zostawiam tam, gdzie leżało.
Kolaże z mojego telefonu.
Oczywiście nasze polskie plaże są najpiękniejsze, ale te w okolicy Cap Ferret też są niczego sobie! To taka francuska wersja Lubiatowa i Półwyspu Helskiego.
Cudowne miejsce, nie tylko dla fanów francuskiego wina.
Po powrocie pędzę do kina na "Bulion i inne namiętności". Co prawda region Francji nieco inny, ale myślę, że dzięki niemu wspomnienia odżyją na nowo. Widzieliście już?
Czy ja znów gotuję makaron? Następne wakacje spędzamy we Włoszech!
Arcachon. Gdybym miała znaleźć dla tego miasteczka polski odpowiednik pewnie byłoby to Władysławowo ;).
Będziemy tęsknić! Gorąco polecam wszystkim, którzy nie lubią przesadnego blichtru, potrzebują spokoju i najlepiej czują się nad morzem.
1. Jaśminowa… // 2. Pierwszy wakacyjny wieczór z wełnianą marynarką. //
Jeśli ktoś z Was tęskni już za latem, a jednocześnie nie może doczekać się jesieni to zapraszamy do Trójmiasta! Poranki i wieczory zaskakują już rześkim chłodem, za to w ciągu dnia, gdy świeci słońce, człowiek wciąż się zastanawia czy po pracy zdąży wyskoczyć na plażę.
Czy dobry krem rozwiąże którykolwiek z życiowych problemów? Zdecydowanie nie. Ale czy w związku z tym, wyobrażam sobie bez niego poranek? Ja może i tak, ale moja skóra na pewno nie. 
…krem ma wymienny wkład który można zakupić, gdy już się skończy. 
Kwiaciarnia "Za kuchnią".
1. Na zegarze 22:29 – to ten moment, kiedy mogę w spokoju usiąść do kolekcji jesienno-zimowej. // 2. Ulubiony kącik przy łóżku. //
Ta piękna koszula pojawi się w MLE, gdy liście spadną już z drzew. Ale według mnie warto czekać.
Świeża pościel i szeroko otwarte okno – od razu czuć powiew nadchodzących zmian. Jesieniary budzą się do życia ;). A jeśli chcecie zapytać o pościel, to z przyjemnością udzielę odpowiedzi – jest od polskiej marki
Pierwsze śliwki wcale nie robaczywki.
Pomyślałam, że przypomnę Wam, że pojutrze ostatni dzień wakacji – tak na wszelki wypadek gdyby komuś to umknęło ;).
Wszystkie pościele od
Najpyszniejsze i najprostsze śniadania z sezonowymi owocami – śliwki podsmażone na maśle z cynamonem, jogurt, płatki owsiane, łyżka mielonych migdałów, prażone orzechy laskowe i listek mięty.
Zmiany.
Kolczyki to oczywiście marka YES. Mała przypominajka o moim unikalnym kodzie! Kod KASIA15 daje -15% na złotą biżuterię przy zakupach powyżej 1000 PLN w cenach regularnych. Warunkiem jest pobranie aplikacji YES Club, w której będzie się wpisywało powyższy kod – 

Wpis powstał we współpracy z marką Muduko, Veoli Botanica, Szkołą języków obcych Akcent, Futureantiques oraz marką Volvo. 
Kilkanaście lat temu Ridley Scott postanowił zekranizować słynną powieść Petera Malle’a „
Śniadanie z widokiem na stare platany.
Tak! Ten napis świetnie oddaje atmosferę Prowansji. Gdzie nie spojrzę, widzę najpiękniejsze pejzaże.
1. Kolacja zaraz się zacznie! // 2. Dziesięć minut na odświeżenie i ta sukienka może się stać wieczorową kreacją. Powtórzyłyśmy nasz najlepiej sprzedający się model z zeszłego roku, ale w bardziej minimalistycznych kolorach. W
Co takiego ma w sobie Prowansja, że ludzie z całej Europy przyjeżdzają tu i posłusznie, jak jeden mąż, chodzą w wiklinowych kapeluszach, lnianych białych koszulach i espadrylach? Gdy otacza Cię piękna, niezakłócona banerami i samowolką budowlaną architektura, ciągnące się po horyzont winnice, drogi obsadzone cyprysami i pola lawendy, to sama zaczynasz myśleć o tym, aby tego pejzażu nie burzyć. Ale styl, który kojarzy nam się wszystkim z Prowansją to zasługa nie tylko konformizmu turystów. Jeśli chciałybyście posłuchać o najpiękniejszej odsłonie letniej garderoby i przenieść się na chwilę do ukochanego regionu pisarzy i malarzy, to zapraszam na
A pamiętasz jak byliśmy tu pierwszy raz? Ach, gdyby ktoś nam wtedy powiedział, że za parę lat wrócimy w takim składzie!
Gdy pierwszy raz zobaczyłam co kryje się w tej starej kopalni wapienia, od razu zamarzyłabym aby pokazać ją bliskim. To niesamowita przygoda dla każdego miłośnika sztuki.
1. W najbardziej upalny dzień w roku nie mogłam się ubrać inaczej. Namęczyłam się nad tą sukienką okropnie, ale za dwa tygodnie w końcu wchodzi do sprzedaży. // 2. Na zewnątrz jest ponad trzydzieści pięć stopni, więc bardzo chętnie pochodzimy jeszcze po tych chłodnych wapiennych korytarzach… //
"Carrieres de Lumieres". To tutaj obrazy ożywają.
Architektura przypadku.
Dzieci wypatrzyły japońskie karpie. Jeden z nich był olbrzymi – prawie jak Portos! Podobno miał ponad 50 lat!
Kto teraz serwuje?
Paleta kolorów, która tańczy w mojej głowie.
Czytelnia w której pachnie lawendą. Nie wiem czy naszym dzieciom też udzielił się ten błogi nastrój, czy może to już po prostu ten czas, kiedy umieją i chcą bawić się same, ale z niedowierzaniem muszę przyznać, że na tym wyjeździe sporo czytałam.
1. Nasz piknik w oczekiwaniu na kolarzy jadących w "Tour De France". // 2. Biegniemy, aby pokibicować. //
Spódniczka MLE. Dostępna już w ten piątek.
"Nie obmacuj mnie, jestem tylko dla jednej osoby…"
Zawsze wydawało mi się, że pola lawendy są przereklamowaną turystyczną atrakcją. A jednak robią wrażenie…
Nasza ukochana sukienka z drugiej ręki.
“The whole future of art is to be found in the South of France.”— Vincent Van Gogh
Ostatni wieczór za nami. Żegnaj Prowansjo! Nie zmieniaj się!
A tu mała retrospekcja i 55 tysięcy (!) światełek na koncercie Eda Sheerana w Gdańsku. To jeden z lepszych gwiazdkowych prezentów jakie dostałam. Nawet jeśli od Wigilii trzeba było czekać ponad pół roku.
Ale gdy szaleje się do nocy, to poranki jednak cięższe niż zwykle… Na szczęście zawsze można liczyć na mokry jęzor Portosa, który potrafi wybudzić mnie z najgłębszego snu.
A jak Wasz pies interpretuje komendę "na miejsce"?
Po nieprzespanych nocach zawsze sięgam po te różowe cudo. To rozświetlająco-liftingująco-naprawcze serum pod oczy i na powieki nazywa się 
To uczucie zna chyba każda mama przedszkolaków – dzieci odprowadzone, przez te kilka godzin cały świat stoi przede mną otworem.
Ten poniedziałek zaczął się dla mnie zbyt wcześnie. Ale dzięki temu, że i tak musiałam odwiedzić Gdańsk, w drodze powrotnej mogłam w końcu zobaczyć miejsce, które jest dla mnie największym dizajnerskim odkryciem roku. Ciekawi?
Naprawdę wartościowych miejsc, gdzie można znaleźć oryginalny dizajn, jest coraz mniej. Te sklepy, które znałam i wobec których miałam zaufanie, pozamykały się w ostatnich latach. Ale jedno – i to chyba najlepsze – mam tuż pod nosem, bo w Gdańsku i jest to
W
A ja przyjechałam po coś, co ma stać przy moim biurku. Nie chciałam nowego mebla (podobno na świecie mamy obecnie tyle krzeseł, że starczyłoby na osiem pokoleń wprzód).
Jeśli urządzacie swoje mieszkanie, albo jesteście architektami – proszę, korzystajcie z tych rzeczy, które już wyprodukowano. Zyska na tym wnętrze i zyska na tym, ten, kto będzie tych mebli używał, bo są one po prostu lepiej zaprojektowane i wykonane. Pan Adam z
Lewe czy prawe? Te modele dzieli 20 lat różnicy.
A historia krzesła Cesca to gotowy scenariusz na film. Mamy tu wielkich dizajnerów, intrygi i konflikty, światową sławę i oczywiście genialny projekt. Ten model został zaprojektowany w latach 20-tych XX wieku przez Marcela Breuera i pochodzi z Włoch. Breuer do stworzenia tego modelu podobno zainspirował rower. Krzesło miało bardzo konkretnie określony projekt, wymiary, jak również parametry techniczne. Dzięki temu każdy egzemplarz (oczywiście produkowany na licencji) był bardzo wytrzymały i o idealnie wyważonych proporcjach.
A podobny mebel może kojarzycie z moich relacji. Dawno temu kupiłam duńską szafkę nocną w tym stylu i od lat pytacie mnie o to, skąd ją mam.
O tym mowa. Jeśli do tej pory nie miałyście szczęścia i nie trafiłyście na podobną na pchlim targu, to zgłaszajcie się do
Myślicie, że zmieszczę ją do torebki?
Witaj w domu!
Milej będzie mi teraz ogarnąć te 47 mejli, na które muszę odpisać do jutra. ;)
Ależ ten dzień zleciał! A może ten mrok, to po prostu zbliżająca się burza?
Po dwóch latach od zakupu telewizora wgraliśmy w końcu funkcję wyświetlania obrazów. Ale frajda!
Ja i festiwale? To się kupy nie trzyma. (moją torebkę znajdziecie
Ja wiem, że to nie bardzo pasuje, do tego całego kontentu z pieczeniem tart, klasyką i różowymi kubkami z kawusią, ale cóż mogę poradzić na to, że każdy ma swoją ciemną stronę. Moja tańczy w rytm Taco Hemingway'a.
Na blogu rozkłożyłam ostatnio trend „tennis-core” na czynniki pierwsze. Skąd się wziął? Dlaczego moda tenisowa uznawana jest za elitarną? Czy jest łatwa do interpretacji? I czy trzeba grać w tenisa, aby skorzystać z tej estetyki? Aby zrozumieć dlaczego moda z kortu przebiła się w ostatnim czasie do masowej świadomości, należy wpierw cofnąć się w czasie. I jak to zwykle bywa w branży mody, zwrócić się raczej w stronę socjologii niż paryskich wybiegów.
John Lavery, 1885.
A tych dwóch panów poznajecie? ;)
Tenisowy bałagan.
A tu nawet tubylcy muszą robić rezerwację :).
Czy ja tutaj odpoczywam? Być może… chociaż właściwie nie. Robię przecież najlepszy z możliwych treningów dla mózgu – uczę się języka. Badania naukowe udowadniają, że uczenie się języków obcych wzmacnia struktury mózgowe. Co więcej, najnowsze odkrycia uczonych sugerują, że może to nawet chronić przed wystąpieniem chorób neurodegeneracyjnych (na przykład takich jak choroba Alzheimera). Uważa się, że regularna stymulacja mózgu, jaką zapewnia nauka języków obcych, może przyczynić się do opóźnienia lub łagodzenia objawów tych chorób. Problem tkwi tylko w motywacji, no i logistyce, bo nauka języków obcych raczej nie jest pierwsza na liście priorytetów. Na podstawie własnych doświadczeń mogę powiedzieć, że naprawdę dobry kurs internetowy może przynieść nie tylko wymierne efekty, ale także być świetnym relaksem dla naszej głowy. To trochę jak rozwiązywanie krzyżówek. A jeśli macie poczucie, że potrzebujecie "nadzoru" aby regularnie siadać do zajęć, to teraz
Kasia z trzeciej ławki na lekcji angielskiego.
Dużą zaletą takich kursów jest to, że w każdej chwili można zrobić sobie przerwę. Poza tym, lekcje są w formie filmików, więc słuchanie ich z zamkniętymi oczami na pewno też coś daje! :D
Polecam Wam kursy języka angielskiego na Platformie Akcent Iwony Róg, która opracowała je w oparciu o swoje ponad trzydziestoletnie doświadczenie w pracy ze studentami różnych narodowości, o wszelakich potrzebach oraz współpracę i kierowanie zespołem doświadczonych nauczycieli. Zwróćcie uwagę zwłaszcza na wersję Premium, perełkę w ofercie jako bardzo skuteczny kurs. Oprócz lekcji nagranych na Platformie, interaktywnych ćwiczeń w internecie, regularnie (najlepiej co tydzień) łączycie się na 15-minutowe indywidualne zajęcia z lektorem i ćwiczycie przerobiony materiał. Otrzymujecie przy tym dodatkowy pakiet pytań Speaking Practice do każdej sesji z nauczycielem.
1. Pionki, które mają udawać kotki. Testujemy grę przed przyjściem starszych koleżanek. // 2. Niby ma przyjść burza, więc siedzimy w domu… //
Dlaczego ja zawsze zamuję ostatnie miejsce?
Burza przeszła bokiem, ale one grają dalej.
"O kocie w kłopocie" to gra planszowa o kotku, który się zgubił i trzeba pomóc mu trafić do domu. Rozbrajająca, prawda?
Sopot. Z tej perspektywy nabiera jakiegoś takiego wielkomiejskiego charakteru.
A tak wygląda mój fitnes. Po godzinnej przejażdżce ja ledwo chodzę, a one pytają czy teraz idziemy na plac zabaw.
1. Róża, którą zasadziłam. Myślałam, że nic z niej nie wyrośnie a tu proszę! // 2. Plastelina na stole. W naszym domu zwykle występuje w moich włosach :).
"Mamo! Zostaw w końcu nasze zabawki!"
Gdy po dalekich wyprawach, wracamy do ukochanych przekąsek.
Słynna lodziarnia "U Ruszczyka". Kto wie, ten wie.
Jeśli chcesz zmieścić w bagażniku połowę swojego dobytku to
Ruszamy za miasto, żeby skorzystać trochę z tego morza!
A piasek nad polskim morzem wygląda też tak!
Zachodzące słońce w Rewie. Nie dziwię się, że pół Polski tu do nas przyjeżdża :).
Czy mieszka z nami królik?
Najdziwniejszy skład złożony z małżeńskiej pary, dziadka i dwójki małych dzieci to przepis na najlepszego debla! 













"Przepraszam, czy ten kot jest na deser?"
Pranie, które zawsze wita u mnie wszystkich gości.
Zbieram truskawki z krzaczków w moim ogrodzie. Ale to jest super satysfakcja! Co prawda nie ma ich za wiele, ale od czego jest stragan z owocami za rogiem? ;)
Najprostsze desery są najlepsze. Odpowiednie podanie wystarczy, aby zwykłe truskawki z bitą śmietaną wywołały u moich dzieci efekt "wow".
Spokojnie! Nie będę tutaj podawać przepisu na truskawki z bitą śmietaną ;). Przypomnę tylko, że to smak tych najprostszych letnich przyjemności wspominamy później najdłużej. A te nieskomplikowane desery najlepiej podać w pięknych pucharkach. Moje są od polskiej marki KROSNO i pochodzą z kolekcji ROMA. Kod KASIA20 (ważny do 18 lipca) daje 20 % zniżki na wszystkie nieprzecenione produkty w sklepie
Właściwie cały moje szkło, od kieliszków do wina, przez szklanki i wazony aż po eleganckie pucharki czy karafki mam od naszej polskiej marki
Zawsze za mało.
Zbiory. Z tymi pomidorkami zrobię sobie wieczorem makaron w sosie maślano-winnym!
1. "Lato z Lawendą". Ostatnio sporo się mówi o tym, jak beznadziejne są wszystkie influencerki i że świat bez nich byłby lepszy. A ja uważam, że influencerki dzielą się zasadniczo na dwie grupy. Pierwsza wciśnie nam każdy kit. Dla spieniężenia swojej popularności zrobi właściwie wszystko. No może poza jednym – nie wykona realnej pracy. Ale jest też druga grupa, która ma świadomość, że jej działalność jest oceniana surowiej od reszty i nigdy nie pokaże szerszej publice czegoś byle jakiego. I widzę, że Natalia jest w tej drugiej grupie. Dostałam od niej piękną książkę dla dzieci, którą napisała. Polecam! // 2 i 3.. Gdy z ogródka masz niezapowiedziane truskawki, a w zamrażalniku znalazłaś kruszonkę. I podwieczorek uratowany! // 4. A moje dwie myszki są święcie przekonane, że to książka o nich!. //
Nie ma lodów. Będzie ze śmietaną i miodem.
1. Jak myślicie? Która z tych książek jest następna w kolejce? // 2. Kto nie kłóci się przy wieszaniu obrazów ten nie wie nic o małżeństwie. :D //
Piasek jeszcze trochę mokry po deszczu. Dzieci już dawno powinny leżeć w łóżkach, ale dziś mamy wszyscy małą dyspensę.
Gdy czerwcowy poranek jest tak ciemny i pochmurny, że zastanawiasz się czy to przypadkiem nie jest październikowy wieczór.
Słońce wyszło zza chmur. Oczywiście w dniu, w którym mieliśmy zaplanowany wyjazd. W Trójmieście krąży taki żart (niezbyt śmieszny – trzeba przyznać), że w długi weekend najlepiej jechać do Warszawy, bo będzie tam pusto i przyjemnie. A to dlatego, że wszyscy ze stolicy przyjechali do nas. ;) Pojechałam więc dokładnie w przeciwnym kierunku niż cała Polska.
Warszawa i spacer po Łazienkach Królewskich. Wybraliśmy się tutaj całą rodziną, łącznie z kuzynami, ciociami i wujkami. Przez cały wyjazd nie opuszczało mnie wrażenie, że historia dziwnie zatacza koło. I że coś, co kiedyś było dla mnie jak kara, dziś, po różnych życiowych doświadczeniach, jest już mało znaczącym pobocznym wątkiem. Dobrze, że wraz z wiekiem przestajemy przejmować się drobiazgami, a jednocześnie doceniamy małe radości i zwykłe dni.
Odwiedziliśmy już dziadka w pracy i zaraz lecimy na wystawę, o której sporo czytałam. 

1. Ciekawe czy o czymś takim śnią czasami psy? // 2. Prace surrealistów mają wywoływać u nas dziwne, sprzeczne uczucia. Ta wystawa nie jest wyjątkiem. ;)
Kolejny raz wybraliśmy się do "The Eatery". Załapaliśmy się na seans z "Chłopaki nie płaczą" i "Nie lubię poniedziałku".
Nie wiem jak to się stało, że w tym całym zamieszaniu udało mi się jeszcze wybrać z mamą i bratową na małe zakupy. W 303 Avenue zawsze coś znajdę (i od razu włożę, bo w walizce zabrakło czegoś bardziej eleganckiego – ta czarna szydełkowa bluzka jest z obecnej kolekcji).
A skoro byliśmy już w Muzeum Narodowym to postanowiłam jeszcze zobaczyć na żywo obraz "Słońce majowe", o którym ostatnio Wam pisałam. Dla mnie to takie "Last Month" sto lat temu. ;)
Ocalisz to drzewko, gdy nas nie będzie, mały ptaszku? 
W czerwcowych "Zapiskach o modzie i stylu" pisałam o paskach. Dziś znów je noszę!
Rzeka najczystsza jest przy źródle. Podobnie jest z informacją – znając jej pierwotnego nadawcę możemy sprawdzić czy jest prawdziwa. Dlatego, gdy piszę dla Was nowe teksty najczęściej korzystam z książek, drukowanych magazynów, albo płatnych zweryfikowanych treści (dziennikarz ma prawo do wynagrodzenia za rzetelnie wykonaną pracę). Tu widzicie kilka pozycji, które pomogły mi w ostatnich "Zapiskach o modzie i stylu".
Jestem najlepszą influencerką do współpracy :D. Dlaczego? Bo nawet wiele miesięcy (a często nawet lat) po zrealizowaniu działań reklamowych, ja dalej wracam do marek klientów i robię u nich zakupy :D. To znaczy, że jestem bardzo podatna na własną reklamę lub… pokazuję Wam tutaj tylko to, na co sama wydałabym swoje pieniądze. Sukienki zamówiłam od polskiej marki
Przeraża mnie świat, w którym dostęp do rzetelnej informacji będzie tylko i wyłącznie płatny, czyli przeznaczony do wąskiej grupy ludzi, którzy doceniają jej wartość. Pozostałe bezpłatne "fakty" będą kreowane przez tych, którzy chcą, abyśmy myśleli tak, a nie inaczej. Swoje wynagrodzenie otrzymają w inny, niewidoczny dla nas sposób. Ale na pewno nie będą tworzyć tych informacji w ramach wolontariatu. Dziś coraz trudniej jest przeciętnemu użytkownikowi ocenić kto "ukształtował" daną informację. Rzetelny dziennikarz? Algorytm Facebooka czy Instagrama? Marketingowiec jakiejś firmy? A może coraz dalej sięgające macki wrogich nam rządów? Wypuszczanie do internetu prawdziwych, zweryfikowanych informacji staje się po prostu nieopłacalne.
1. 










1. "Najpierw napiszemy listy do wszystkich, dobrze mamo?" // 2. Dachy Paryża. //
Mamusiu czy ten sklep z zabawkami aby na pewno jest zamknięty?
Mamy już niemałą wprawę w tym, aby Paryż oczami dzieci był bardziej znośny. Kiedyś na blogu opublikowałam na ten temat długi artykuł. Jeśli więc macie jakieś wątpliwości czy pytania dotyczące podróży nad Sekwanę jako rodzic to polecam
W Paryżu każdy sam musi znaleźć swój ulubiony lokal, w którym zostanie zlekceważony przez kelnera, naciągnięty na najdroższe frytki w życiu i pożałuje, że nie usiadł w knajpie na przeciwko. A wszystko po to, aby po latach wrócić w to samo miejsce i przeżyć to jeszcze raz ;). Oto moje typy! (A tak całkiem serio – w tych miejscach było akurat bardzo fajnie albo po prostu odurzył mnie paryski nastrój ;)) 1. Bistrot Le Champ de Mars 45 Av. de la Bourdonnais, 75007 Paris // 2. Cafe Kitsune Palais Royal 51 Gal de Montpensier, 75001 Paris // 3. L’Européen 21 bis Bd Diderot, 75012 Paris // 4. Le Café Marly (ale rezerwujcie tylko stoliki na zewnątrz!) 93 Rue de Rivoli, 75001 Paris
On chyba też potrzebuje małej kawy.
W Paryżu nie da się zobaczyć wszystkiego "na raz". To znaczy, na pewno się da! Ale ile w nas później z tego zostanie to już inna sprawa. Na Muzeum Orsay, które mieści się w starym dworcu kolejowym, bezpiecznie jest przeznaczyć na to conajmniej pięć godzin.
Dokładnie 150 lat temu, w 1874 roku impresjoniści zorganizowali swoją pierwszą wystawę, buntując się tym samym przeciwko akademizmowi i wywołując w Paryżu prawdziwy skandal. Myślę, że niejeden pasjonat sztuki marzył o tym, aby zobaczyć moment, w którym Claude Monet, Renoir, Degas i Paul Cézanne skrzykują się pewnego dnia i podejmują decyzję, aby mimo przeciwności pokazać światu swoje obrazy. Chwilę wcześniej wszystkie zostały odrzucone przez tradycyjny Salon Académie des Beaux-Arts, odbywający się corocznie w Luwrze, co – jak łatwo się domyślić – było dla tych malarzy trudnym do przełknięcia ciosem.
"Południe – odpoczynek od pracy" Van Gogh'a. Artysta namalował ten obraz w Saint-Remy, a to z kolei miasteczko szczególnie bliskie mi i mojemu mężowi.
Pewnie trudno wytłumaczyć dziś tym młodym ludziom, że pejzaż wschodzącego nad portem słońca wywołał kiedyś prawdziwy skandal. Czy w czasach, gdy na tik toku pokazuje się wszystko, coś może nas jeszcze szokować? Kim byliby dzisiejsi impresjoniści?
W ciemniejszych przestrzeniach muzeum umieszczono te dzieła sztuki, które są bardziej wrażliwe.
A sekundę później pan się odwrócił i … jak myślicie? Uśmiechnął się czy nakrzyczał, że fotografuję bez pytania? ;)
Zobaczyć ten obraz na żywo to podobne uczucie, jak spotkać Brada Pitta w Starbucksie ;).
Kawa w muzealnej restauracji i godzina rozmowy z prawdziwym pasjonatem sztuki na wyłączność. Ale nam się trafiło!
Mój paryski strój na rok 2024.
24 000 kroków na koncie i zaraz idziemy dalej! Naprawdę niewiele butów jest tak ładnych i wygodnych, jak te od Kazara.
Paryska czytelnia.
Ach te odcienie żółci!
Szykuje się kolejny piękny dzień.
Ależ ciężko było powstrzymać się od głośnego dopingu w trakcie meczu! Na szczęście Iga Świątek dała nam szansę, aby potem długo wiwatować, klaskać i krzyczeć „Polska górą!” :).
Ach… czyli to jest ten słynny "tennis core". ;)
Wiele z Was pyta mnie w wiadomościach jak to możliwe, że kupujemy bilety akurat na mecze Igi. Heh… od trzech lat kupujemy bilety tylko na finał kobiet i po prostu gorąco wierzymy, że właśnie w tym finale ją zobaczymy. Póki co – trafiamy bezbłędnie. ;)
Kasia Nadal we własnej osobie.
Seria plakatów promująca Rolanda Garrosa. Od 1980 roku organizatorzy turnieju corocznie zamawiają projekty u uznanych artystów.
Przysięgam, że gdyby nie dzieci, w ogóle bym tu nie weszła! A może raczej nie wyszła?
Dziewiątego czerwca mieliśmy tu jeden obowiązek do spełnienia. Kierunek Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej.
Trgo dnia obchodziliśmy święto demokracji w całej Europie. A waga tych wyborów nabiera jeszcze innego znaczenia, gdy idzie się głosować za granicą. Ileż możliwości i wsparcia daje ta wspólnota – nie traktujmy tego, jak dobra danego raz na zawsze. Wiele Francuzów żyje dziś pewnie z taką myślą. Tylko silna i zjednoczona Europa poradzi sobie z zagrożeniami – tak było kiedyś i wierzę, że tak będzie też jutro.
1. Przypadkowy lokal w drodze z Ambasady, a projekt menu jak popis talentu jakiegoś znakomitego grafika. Drobiazg, ale jak miły dla oka. // 2. Głosowanie w Paryżu to niepowtarzalna okazja, aby obejrzeć od środka naszą Ambasadę. I spotkać wiele przemiłych Czytelniczek tego bloga :).
Idealna koszula, którą z przyjemnością testowałam i… już nie oddałam. Pojawi się u nas w lipcu.
Książka, którą warto zabrać na wycieczkę do trzech najważniejszych muzeów Paryża – i nie tylko.
Czy tego dnia można było wybrać lepszy lokal?
Za moimi plecami stoi wieża dworca kolejowego Gare de Lyon (no i mój mąż, którego zdradzają stopy). Mieliśmy zjeść kolację w słynnej Le Train Bleu, ale skończyliśmy naprzeciwko w „The European”. I dobrze się stało!
Ja tu widzę kilka pięknych potencjalnych mydelniczek ;).
„Paryż 2024. Impresja przy Placu Bastylii”
Odrobina pragmatyzmu, którego za mało w internecie ;). Tak. Powroty z podróży zawsze oznaczają jedno – pranko.
1. Ten dodatek o dzieciach przeczytałam cały! // 2. Mam prawie 37 lat, a moje serce i tak bije mocniej gdy widzi to logo :). // 3. Drobiazg, który zawsze pomaga mi przywrócić równowagę po podróży. Świeże kwiaty w domu mówią jedno – ktoś tu mieszka i codziennie dba o to miejsce. // 4. I minutę później była już na głowie upartej pięciolatki. //
"Tryb goblina" czyli nieuprasowany t-shirt, związane włosy i trochę błota na stole.
1. Niech Was nie zwiedzie to słońce za oknem. Wełniana marynarka Moniki może oznaczać tylko jedno – na zewnątrz mamy 10 stopni. // 2. Książka o tym, czego nie wiedzą wybitne osobistości. // 3. i 4. Tytuł może sugerować, że to jakaś niepoważna książka o jedzeniu w zgodzie z horoskopem i fazami księżyca. A "Dieta planetarna" autorstwa Katarzyny Błażejewskiej-Stuhr (dietetyczki) oraz Urszuli Minorczyk (miłośniczki zdrowego jedzenia), pokazuje sposoby na życie w zgodzie z naturą i poszanowaniem naturalnych zasobów naszej ziemi.
Książki są oparte na wyrażeniach dźwiękonaśladowczych, które ułatwiają dzieciom naukę języka każde słowo użyte w książkach jest nieprzypadkowe – wszystkie wyrazy są z najbliższego otoczenia dziecka, a do tego wybrane tak, żeby były zgodne z rozwojem mowy: w pierwszej książce "Agugu" mamy samogłoski i krótkie słowa, w drugiej "Akuku" są to czasowniki, a w trzeciej znajdziemy popularne wierszyki, które mają pozytywny wpływ na rozwój mowy.
Pamiętam gdy ta starsza uczyła się z książeczek pierwszych słów. Dziś ma obok siebie pilną uczennicę, która chce dorównać starszej siostrze we wszystkim.
Pokój dziecięcy – miejsce, do którego nie docierają zmartwienia dorosłych.
Koń do osiodłania już na mnie czeka! 
Trochę ponad godzinę drogi od Trójmiasta. Mój raj na ziemi, czyli Pałac Ciekocinko.
Statyw na ajfona. Rok powstania 3579 p.n.e.
Napiszę tylko, że lipiec w MLE będzie piękny i jak zwykle zadbamy o to, abyście miały się w co ubrać…
Wy też zawsze bierzecie ze sobą kota na plażę, prawda?
Te obrazy, które odsuwają od Ciebie wszystkie złe myśli.
Moja ulubiona torebka, którą noszę ze sobą wszędzie tam, gdzie moje dziecko nie chce dojechać :D. 
…a najlepiej, gdy jest to kawa pochodząca z ekologicznych upraw bez pestycydów, z najwyższej jakości ziaren. Od dłuższego czasu wybieram tę od Wild Hill Coffee i nie wiem co musiałoby się stać, abym wróciła do „zwykłej kawy”. Niestety (albo „stety”) im więcej się wie, tym trudniej przymykać oko na działania wielkich koncernów. Uprawa kawy stanowi obecnie jeden z głównych czynników wylesiania się Ziemi. Warto o tym pamiętać i przy wyborze kolejnej paczki zainteresować się tematem. Są kawy uprawiane w cywilizowanych warunkach (bez pracy dzieci), przy zrównoważonej gospodarce wodnej i w miejscach, w których powstanie plantacji nie wymagało wycinki lasu. Istnieją plantacje, gdzie uprawa ma stanowić – obok oczywiście źródła nasion kawy – ostoję dla niektórych zwierząt i sposób na zróżnicowanie lokalnej farmy i flory. Kawy spełniające te warunki są dostępne m.in. pod polską marką
Marka
Moje ulubione kubki do kawy. Każdy ma inne przeznaczenie. W jednym piję kawę tylko w weekendy, inne są do "pierwszej dużej", a inne do "drugiej małej".
Jak już wspominałam w tym wpisie – okazji do opalania w czerwcu było niewiele. Za to tego spray'u używałam co drugi dzień – przypadek? Nie sądzę ;). Właściwie to związek między jednym i drugim jest bardzo silny, bo…
… to spray, a raczej mgiełka Summer Skin od
naturalna opalenizna / cruelty free / 98% naturalnych składników / bezpieczna dla kobiet w ciąży / vegan friendly / 109 zł 


