Another Day in Rome

Drugi dzień w Rzymie nie różnił się zbytnio od pierwszego – zwiedzałyśmy, jadłyśmy i robiłyśmy mnóstwo zdjęć :). Wróciłyśmy w wiele miejsc, które odwiedziłyśmy poprzedniego dnia i na spokojnie podziwiałyśmy imponującą architekturę tego miasta. Kolejnym porcjom lodów nie było końca, podobnie jak plastrom zużywanym na odciski :D i z trudem przyzwyczajałyśmy się do myśli o drodze powrotnej…

Drugiego dnia wybrałyśmy się też do Panteonu. Jego niesamowite sklepienie za każdym razem robi na mnie wrażenie.

Malutki "lunch" ;).

Po przebraniu się, ruszamy w drogę!

Słynne ogrody Canovy.

I kolejna porządna porcja lodów:)

Najlepsze kasztany są na placu … przy fontannie Di Trevi! :)

Czas na mały podwieczorek!

Kolejny niezapomniany wieczór trójki blond-muszkieterów za nami :)

The Catcher in the Rye – BLACK & RED

skirt / spódnica – Mosquito-sklep.pl

body / bluzka z body – Miss Selfridge

shoes / buty – Zara

leather jacket / ramoneska – Mohito (stara kolekcja)

Sama nie wiem, czy to zbieg okoliczności, że po powrocie z Rzymu, za wymarzoną scenerią do zdjęć uznałam pole zboża, które niezmiennie kojarzy mi się z ostatnią sceną mojego ukochanego filmu "Gladiator" (którego akcja oczywiście odgrywa się w Rzymie:)). Strój (poza sandałkami w stylu gladiatorek) nie do końca przypomina jednak zbroje rzymskich wojowników :). 

Czarna bluzka (z body)  z falbankami przy rękawkach i prześwitującym dekoltem ładnie podkreśliła dalikatną opaleniznę. Dobrałam do niej czerwoną spódnicę o moim ulubionym kroju. Zawsze uważałam, że szyta z koła spódnica przed kolano, to niezbędny element garderoby każdej z nas. Dlaczego? Nadaje się praktycznie dla każdej sylwetki, wydłuży nogi, podkreśli talię i tylko taki fason zawiruje w tańcu, tworząc idealny okrąg. 

Perfect Plan for the Weekend!

Mamy czwartek, ale ja już nie mogę doczekać się weekendu. W piątek czeka mnie ważne wyjście ( :) ), więc domyślam się, że w sobotę mogę nie mieć ochoty na absorbujące mnie czynności… W przerwie między postami z Rzymu (najlepsze jak zwykle na koniec ;)) przedstawiam mój perfekcyjny plan na weekend:).

W przypadku niesprzyjających warunków pogodowych planuję chodzić w sobotę w dresach bez najmniejszego skrępowania.

W przypadku sprzyjających warunków pogodowych planuję opalać się w towarzystwie pierwszych polskich truskawek.

Niezależnie od warunków pogodowych MUSZĘ zrobić porządek w szafie (i jej okolicach).

W każdej wolnej chwili sięgnę po książkę od której nie mogę się oderwać.

"Bezdomna" Katarzyny Michalak to przejmująca powieść o kobiecie mocno doświadczonej przez życie, dla której wydawać by się mogło nie ma już pocieszenia.  Brak zrozumienia i tolerancji oraz bewzględność tabloidów prowadzi do łańcucha zdarzeń nie do rozwiązania. Książka dotyka wielu trudnych tematów – depresji poporodowej, skomplikowanych relacji rodzinnych, ale też niespodziewanej przyjaźni i wybaczenia. Naprawdę godna polecenia, nie zawiodą się nawet najbardziej wymagający czytelnicy.

Umówię się z dziewczynami na oglądanie zdjęć z Rzymu :).

„What a nice night for an evening” – Pink in Rome

skirt / spódnica – Miss Selfridge

top and shoes / bluzka i buty – Zara

necklace / naszyjnik – Asos.com

bag / torebka – Małgorzata Bartkowiak

Wszystkie wieczory w Rzymie starałam się spędzić najlepiej, jak to tylko było możliwe. Nie ukrywam, że tak jak w Paryżu, natychmiast udzieliła mi się romantyczna atmosfera tego miasta. Dzisiejszy post, to kilka zdjęć stroju, który wybrałam na wieczór – miało być elegancko, ale bez przesady :). Wam pozostawiam decyzję, czy się to udało. 

follow my blog with bloglovin!

Rome – DAY 1st

Spokojnie! Nie zamierzam maltretować Was relacją z każdego dnia wyjazdu po kolei (jeśli mielibyście jednak na to ochotę, to dajcie znać w komentarzach;)) ale mam nadzieję, że ten post mi wybaczycie:).

Wracając ze zdjęć o 6 nad ranem miałam niepowtarzalną okazję zobaczyć, jak wygląda zaspany Rzym. Jeśli kiedyś będziecie mieli okazję zobaczyć to miasto, koniecznie zwiedzajcie je wczesnym rankiem – unikniecie dzięki temu tłumów turystów i będziecie mogli w spokoju napawać się pięknem tego miasta.

Dziś nie będę się rozpisywać na temat strojów (przygotuję mały post, w którym opiszę Wam wszystkie kreacje, które wzięłam ze sobą;)) – po szybkim przygotowaniu ruszyłyśmy na miasto.

Po długim spacerze dotarłyśmy do targu, który koniecznie chciała odwiedzić Zosia – spotkałyśmy tam mnóstwo serdecznych osób, które co prawda nie do końca nas rozumiały ale i tak były bardzo sympatyczne :).

Chwila relaksu i odpoczynku od palącego słońca, a potem dalej do zdjęć!

Gosia i stuprocentowe skupienie :)

???

Nowy, zielony kolega Gosi.

Standardowo musiałyśmy się zgubić, ale mapa nic tu nie pomogła :)

Przerwa na opalanie – Schody Hiszpańskie to idealne miejsce!

Po lodach ruszyłyśmy w stronę pomnika Emanuela i Koloseum.

No co? Aparatom też należy się chwila relaksu i lunch :)

Nigdy wcześniej nie jadłam tak podanego kokosa – był naprawdę przepyszny!

Po raz czwarty tego dnia pod Schodami Hiszpańskimi :)

I w końcu Koloseum!

I Ty Brutusie przeciwko nam???

Po dziesięciu godzinach zwiedzenia (odwiedziłyśmy też usta prawdy, muzeum Canovy, Piazza del Popolo i mnóstwo innych miejsc) poszłyśmy do apartamentu, żeby się odświeżyć i przygotować na kolację. Plan był prosty – włoskie PASTY!

Ponieważ po kolacji zaciągnęłam dziewczyny jeszcze do ogrodów Pincio, Gosia w drodze powrotnej skapitulowała :D

Czas do apartamentu! Zosia poczekaj na nas!

„It’s always open season on princesses!” – Roman Holiday (1953)

dress / sukienka – Coast on asos.com

shoes / buty – Topshop

bag / torebka – Zara

I'm not surprised Princess Anne decided to run away from her royal chamber, and tour the Rome without telling anyone who she was. Thankfully, I didn't have that problem, and the whole city was whithin reach. It was totally up to me, whether I walk around the Piazza del Popolo, watch the Rome skyline from the famous Spanish Steps, or make a wish throwing a penny to my beloved Trevi Fountain.

Nie dziwię się księżniczce Annie (Audrey Hepburn), która postanawia uciec ze swojej królewskiej komnaty i zobaczyć Rzym, nie zdradzając nikomu swojej tożsamości. Całe szczęście, nie musiałam posuwać się do takich środków – Rzym był na wyciągnięcie mojej ręki i tylko ode mnie zależało, czy przejdę się na Piazza del Popolo, czy obejrzę panoramę miasta ze słynnych Schodów Hiszpańskich, albo powiem życzenie, wrzucając jednocentówkę do ukochanej Fontanny di Trevi.

Follow my blog with bloglovin!