Gdy przez wiele tygodni nakładasz na twarz szczątkowy makijaż łatwo zapomnieć co można uzyskać, gdy podejdzie się do sprawy na serio. Ja nigdy nie byłam w tym temacie wirtuozką, więc podoba mi się trend (a może bardziej pasowałoby słowo „rewolucja”), w którym skóra nie jest całkiem zakryta, kosmetyki idealnie wtapiają się w skórę, a ja przypominam samą siebie. Nie chce aby mój makijaż spełniał rolę charakteryzacji, bo nie wcielam się w żadną postać. Efekt który uzyskałam dzięki kosmetykom z kolekcji Les Beiges to idealny balans między „wow wyglądam super” a „to nadal Kasia”. Na tej rolce z Instagrama możecie zobaczyć jak nakładam poszczególne produkty. 

Na zdjęciu znajdują się: Promienny puder brązujący Les Beiges w wersji maxi (kolor Sunkiss – Medium) // pędzel Kabuki Les Beiges do twarzy i ciała // Les Beiges Touche De Teint – uniwersalna formuła do makijażu // Róż Eau De Blush (kolor Intense Koral) //
Ponadto do makijażu wykorzystałam jeszcze pomadkę do ust Rouge Coco Baume (kolor 916 Flirty Colar) oraz pomadkę Rouge Allure Liquid Powder (kolor 974). 

marynarka – MLE Collection / szorty – Simple