I am a "clean slob" by nature, which means that I have many things that I don't put back; therefore, they can be found everywhere around me, but on the other hand, I always feel that I'm about to get a seizure when my floor isn't clean or my mug sticks to the kitchen counter because a drop of honey has fallen on it. There is an apparent conflict here – I want my home to be squeaky clean, yet the number of things around me requires a significant amount of time and, as a result, nerves to attain this clean state. However, I proudly inform you that the present state of my home is really satisfying in comparison to what I struggled against a couple of years ago. Undoubtedly, it is thanks to the discipline that I've imposed on myself (buy less, give away more), but in the meantime, I received one more very helpful lesson. Straight from Japan.
I clearly remember when the first book by Marie Kondo, "The Life-Changing Magic of Tidying Up," landed in my hands. I was having a conversation about the last details of the agreement concerning my book at one of the Warsaw restaurants when the CEO of Muza publishing house said that he had brought me a "new" release, and he took a small willow-green book from under his blazer. Having examined the cover, I thought that it's another handbook for perfect housewives – numerous pieces of advice that I wouldn't even have the time to bring into existence. But I was wrong, and from the moment I read it I started to recommend it to everyone.
However, a couple of questions appeared in my head. What did the author have in mind while writing about organising clothes in "standing rectangles"? How am I supposed to organise my wardrobe so that each piece of clothing can be easily accessible? Do I really have to throw e v e r y t h i n g away?
I got another energy boost and a decent portion of new guidelines after reading the second volume of the book which is being introduced into the bookshops now – "Tokimeki, the Life-Changing Magic of Tidying Up in Practice." Not only may it be used as a supplement to the first book, which is presenting the philosophy of "konmari," but also as a useful repertory of pieces of advice on how to, step by step, regain order in your own house.
The process of change can be started from small things. For instance, from putting each coin that you find in your house into your wallet (even a penny hiding under the sofa), instead of putting it on the window sill and waiting until it falls again. I also started to clear up my handbag whenever I use it for a couple of days and I am planning to replace it with another handbag on the next day. When it came to my desk, I left only things that are useful.
However, Marie Kondo convinces us that it is worth doing a thorough clearing up, and she discloses multifold practical and surprising solutions. Superficial tidying up is not sufficient. In fact, we need to follow her strictly defined rules to introduce a change and achieve order in our house and mind. For example, she advises her readers to avoid cleaning up room by room, which seems a little illogical. However, after reading the chapter on categories, I look at it from a totally different angle. As a result, the space around us will be more organised, even though we will be tidying up less frequently. Sounds unbelievable? No wonder, that's magic after all. The magic of tidying up.
***
Z natury jestem "czystym bałaganiarzem", to znaczy, że mam za dużo rzeczy, których nie odkładam na miejsce, przez co wszędzie się pałętają, ale z drugiej strony, dostaję drgawek, gdy podłoga jest nieumyta, albo kubek przykleja się do blatu kuchennego, bo kapnęła mi na niego kropla miodu. Pojawia się tu oczywisty konflikt – chcę, aby mój dom lśnił, ale ilość rzeczy sprawia, że doprowadzenie go do takiego stanu wymaga sporo czasu, a tym samym nerwów. Z dumą jednak informuję Was, że obecny stan jest naprawdę zadowalający, w porównaniu do tego, z czym borykałam się jeszcze kilka lat temu. Niewątpliwie jest to zasługa dyscypliny, którą sobie narzuciłam (mniej kupować, więcej oddawać), ale w międzyczasie otrzymałam jeszcze jedną, bardzo pomocną lekcję. Prosto z Japonii.
Pamiętam bardzo dobrze, kiedy w moje ręce trafiła pierwsza książka Marie Kondo "Magia sprzątania". W jednej z warszawskich restauracji ustalałam ostatnie szczegóły umowy dotyczącej mojego "Elementarza", kiedy Prezes wydawnictwa Muza powiedział, że ma dla mnie "nowość" i spod marynarki wyciągnął małą seledynową książeczkę. Po przyjrzeniu się okładce pomyślałam, że to kolejny poradnik w stylu perfekcyjnej pani domu – mnóstwo porad, których i tak nigdy nie będę miała czasu wykorzystać. Ale pomyliłam się i od momentu, gdy ją przeczytałam, polecam ją wszystkim.
W mojej głowie pojawiło się jednak kilka pytań. Co autorka miała na myśli pisząc o układaniu ubrań "w stojące prostokąty"? Jak mam układać rzeczy, aby każda z nich była łatwo dostępna? Czy naprawdę muszę wyrzucić w s z y s t k o?
Kolejny zastrzyk energii i porządną porcję nowych wskazówek dostałam po przeczytaniu drugiej części, która właśnie wchodzi do księgarni – "Tokimeki, magia sprzątania w praktyce", może służyć zarówno jako uzupełnienie do pierwszej książki, przedstawiającej filozofię "konmari", ale również jako przydatny zbiór porad o tym, w jaki sposób, krok po kroku, odzyskać porządek we własnym domu.
Proces zmiany można zacząć od drobnostek. Na przykład od wkładania każdej napotkanej w domu monety prosto do portfela (nawet jednogroszówki schowanej pod kanapą), zamiast kłaść ją na parapecie i czekać aż znów gdzieś spadnie, ja zaczęłam też czyścić torebkę, jeśli chodziłam w niej kilka dni i na następny dzień chciałam wziąć inną, z kolei na biurku zostawiłam tylko te rzeczy, które są użyteczne.
Marie Kondo przekonuje jednak, że warto przeprowadzić gruntowne porządki. Powierzchowne sprzątanie nie jest wystarczające. Tak naprawdę, aby osiągnąć ład w naszym domu i umyśle, niezbędna jest zmiana według ściśle określonego przez nią planu, autorka zdradza więc wiele pomocnych i zaskakujących rozwiązań. Zaleca na przykład, aby porządku nigdy nie robić pokój po pokoju, co wydaje się trochę nielogiczne, ale po przeczytaniu rozdziału o kategoriach, patrzę na tę sprawę zupełnie inaczej. W efekcie przestrzeń wokół nas będzie bardziej uporządkowana, chociaż my będziemy sprzątać rzadziej. Brzmi niewiarygodnie? Nic dziwnego, w końcu to prawdziwa magia – magia sprzątania.
trousels / spodnie – Wood Wood // sweater / sweter – Other&Stories (podobny tutaj) // top / top – Massimo Dutti (podobny tutaj)
Komentarze