bag / torba – Longchamp
linen shirt / lniana koszula – Seaside Tones
leather shoes / skórzane czarne klapki – Simple
sunglasses / okulary przeciwsłoneczne – specs
shorts / skórzane szorty – 303 Avenue
Ciepłe odcienie wapienia, z którego w Chorwacji budowało się całe miasta, bielejący na słońcu kamień, zgaszone zielenie i beże oliwnych drzew, a to wszystko na tle wody w której migoczą wszystkie najpiękniejsze odsłony błękitu – od lazurowego bliżej brzegu, aż po atramentowy tuż poniżej linii horyzontu – wszystkie te obrazy zapisuję w głowie i utwierdzam się w przekonaniu, że piękniejszych kolaży niż natura nikt z nas nie wymyśli. Tuż po zimnym prysznicu i ostatniej tego dnia filiżance kawy, wkładam na siebie najmilsze dla muśniętego słońcem ciała materiały – len i skórę, a do tego grubo tkane płótno na torebce.
Być może to pewien nietakt, że będąc w Chorwacji, tytułuję ten wpis włoskim zwrotem, ale nie będę silić się na zwroty przetłumaczone z translatora, skoro z chorwackiego znam póki co niewiele ponad „hvala”, „dobar dan” i „jagoda” (która oznacza o dziwo truskawkę). W ostatnim czasie napotkałam sporo „heheszków” na temat tego, że ten kierunek stał się dla nas aż nazbyt popularny, ale ja skwituję to tak: niech ktoś spróbuję powiedzieć złe słowo o dalmatyńskim wybrzeżu, a będzie miał ze mną do czynienia. Wyspa Hvar to z pewnością jedno z piękniejszych miejsc, jakie widziałam i nie dziwię się tym wszystkim, którzy chcą tutaj wracać i pokazywać ją innym.