Can you have more by doing everything slower? The proponents of slow life would ask what "slower" means to us. According to the philosophy of slowness, if more is about material goods, then the answer is no. However, if more is about spending more time with your nearest and dearest as well as healthy and happy life, they try to prove that’s true.
When people and the world were chasing what's fast – fast food, fast cars, fast professional carrier, and money – Geir Berthelsen said "stop" and established the World Institute of Slowness in Norway. It was almost twenty years ago (in 1999). Other proponents of the theory that the continuous chase takes what's most important in our lives followed in his footsteps. Based on that, a Canadian, Carl Honoré, wrote "In Praise of Slowness". The book was translated into several languages and became a real best-seller in many countries. Bruno Contigiani, an Italian ex-workaholic, who was fed up with life running through his finders, joined the whole movement. He set up an association – The Art of Living Slowly – and owing to his initiative we have been celebrating the International Day of Slowness on 25 February since 2007. Italians (and other nations) loved this idea celebrating it in different ways each year. Even the local authorities remind about slowing down and paying attention to the beauty of your cities. We all know well that it is easy to forget about such minute pleasures when you are running errands with your nose in your phone. The catchphrase "live slower" has turned out to be so attractive that it transformed into a very fashionable trend. The question is whether the initially just idea isn't currently a caricature of itself?
* * *
Czy można mieć więcej robiąc wszystko wolniej? Zwolennicy „slow life” zapytają, co dla nas oznacza „więcej”. Według filozofii powolności, jeśli więcej to dobra materialne, to nie. Jeśli natomiast więcej to czas z bliskimi, zdrowie i radość życia, na każdym kroku starają się udowodnić, że owszem.
Gdy świat i ludzie gonili za tym co szybkie – szybkim jedzeniem, samochodami, karierą i pieniędzmi – Geir Berthelsen powiedział „stop” i założył w Norwegii Światowy Instytut Powolności (World Institute of Slowness). Było to prawie dwadzieścia lat temu (w 1999 roku). W jego ślady poszli kolejni zwolennicy teorii, że ciągła gonitwa zabiera nam to, co w życiu najcenniejsze. Na tej podstawie Kanadyjczyk, Carl Honoré, napisał „Pochwałę powolności”. Książka została przetłumaczona na kilkadziesiąt języków i stała się prawdziwym bestselerem w wielu krajach. Do krzewienia idei przyłączył się pochodzący z Włoch Bruno Contigiani, były pracoholik, który miał dosyć uciekającego mu przez palce życia. Założył stowarzyszenie The Art of Living Slowly (Sztuka Powolnego Życia) i dzięki jego inicjatywie od 2007 roku obchodzony jest Światowy Dzień Powolności (25 lutego). Włosi (i nie tylko) pokochali tę ideę świętując co roku na różne sposoby. Nawet lokalne władze przypominają o zatrzymywaniu się i zwracaniu uwagi na piękno swoich miast. Dobrze wiemy, że o takich drobnych przyjemnościach łatwo zapomnieć będąc w biegu z nosem w telefonie. Hasło „żyj wolniej” okazało się tak bardzo atrakcyjne, że zamieniło się w bardzo modny nurt. Pytanie, czy początkowo słuszna idea nie jest obecnie karykaturą samej siebie?
Everyone would like to slow down but how to find the time for it? You can do everything in the "slow life" fashion now – cook, eat, exercise, bring up, buy, and renovate. We've got „slow food”, „slow design”, „slow parenting," or „slow fashion” – everyone will find their own obsessions. However, it's not always possible to slow down – if that was the case, we would all be able to rock in a hammock in the middle of the day. The work won't complete itself, and taking the whole idea too literally may bring something totally opposite – problems at work, lower earnings, and, finally, a lot of worries.
I met Kinga on holidays. She was taking a break from the "slow life" mode which put her through it. "I took slow life too literally. I probably read most of the books on the subject and I was trying to implement them overnight. I stopped keeping my deadlines at work, because what matters is here and now. In the end, I went down a spiral of frustration and stress by making myself believe that everything has to be exceptional and remote from the ordinary. I was wasting my time on trying to find for more eco carrot, I was searching the whole town for development paths – because I had to do something extra for myself. Maybe I didn't really get the slow life philosophy, and maybe I was too bothered by the whole concept. Positive sides? This period surely allowed me to appreciate what I've got and slow down only when it's really worth it".
So saying "stop" isn't that easy, especially if we are following the fashion that is artificially inflated by the media and the poor literature on the topic. Inappropriately understood "slow life" postulates bring us closer to laziness – they will be an ideal excuse to skip our duties – after all, why bothering with the project now since they say: focus on yourself and on what you fancy at the moment. It is a fact that certain fashion can lead you to a state of frustration, especially when you can't attain any improvement in everyday reality (and we usually expect quick changes).
* * *
Zwolnić chciałby każdy, ale jak znaleźć na to czas? W stylu „slow life” można robić dziś wszystko – gotować, jeść, ćwiczyć, wychowywać, kupować i remontować. Mamy „slow food”, „slow design”, „slow parenting” czy „slow fashion” – każdy znajdzie niszę na własne natręctwa. Nie zawsze jednak da się zwolnić – gdyby tak było, wszyscy bujalibyśmy się w południe na ogrodowym hamaku. Praca jednak sama się nie zrobi, a zbyt dosłowne potraktowanie idei może przynieść rzecz odwrotną – problemy w pracy, mniejsze zarobki i w końcu całą masę zmartwień.
Kingę poznałam na wakacjach. Odpoczywała właśnie od trybu „slow life”, który porządnie dał jej w kość. „Potraktowałam slow life zbyt dosłownie. Przeczytałam chyba większość książek na ten temat i z dnia na dzień próbowałam wdrożyć je w życie. Przestałam dotrzymywać terminów w pracy, bo przecież liczy się tu i teraz. Koniec końców wpadłam w spiralę frustracji i stresu, wmawiając sobie, że wszystko musi być wyjątkowe, dalekie od przeciętności. Marnowałam czas na szukaniu najbardziej ekologicznej marchewki, jeździłam po całym mieście szukając ścieżek rozwoju, bo przecież powinnam dla siebie zrobić coś ekstra. Może nie do końca zrozumiałam filozofię slow life, a może za bardzo się nią przejęłam. Pozytywy? Ten okres na pewno pozwolił mi docenić to, co mam i zwalniać tylko tam, gdzie warto”.
Czyli powiedzieć „stop” wcale nie jest tak łatwo, zwłaszcza jeśli kierujemy się pompowaną przez media modą i słabą literaturą. Źle odczytane postulaty „slow life” zbliżą nas do lenistwa – będą świetną wymówką dla obowiązków – w końcu, po co męczyć się z projektem teraz, skoro porady mówią: skup się na sobie i na tym na co masz akurat ochotę. Faktem jest, że jako pewna moda może doprowadzać do frustracji, zwłaszcza, gdy nie osiąga się poprawy w szarej codzienności (a zwykle oczekujemy szybkich zmian).
Agnieszka, my friend, a wife, a mother of two, admitted that she hides all watches when she's not at work.
"I don't allow my free time to be dominated by ticking clocks and a tight schedule. I immediately started to enjoy the moments spent with kids, without any pressure that I need to do something else instead. We just allow our time to naturally flow, and it turned out that we are able to use our time more effectively. The children know when they are supposed to head for bed, without any dallying or making a fuss."
It sounds great, but if I hid all watches, I'd get a notice on my desk the following day, and after one month, I would have no electricity at home as I won't waste the precious time that I could spend with my child on paying bills. Maybe "slow life" isn't for me? Maybe this beautiful idea doesn't always give you happiness and matches your day schedule?
Some things are independent of our children. In the beginning, the idea of buying at small merchants was really going well and bringing me a lot of pleasure. I always had a nice conversation with the shopping assistant, and the walk wasn't that cumbersome. Everything was falling into place until I received new duties at work, and my child was fighting bronchitis relapses for a whole month. At that time, moving between grocery stores, butcher shops, and drugstores started to bear more significance. In such moments, you simply lack the time to run (because there's no way you can just walk) from one small merchant to another.
All right, so nothing really changes for the better in my life and the "slow life" catchphrases are unrealistic visions in the "feng shui" style? Despite all of that, I think that you need to approach everything with some common sense. I still visit my favourite eco stores and I'm able to visit a few of them before I choose appropriate products, but I do that only when I don't have to worry about other issues.
If we are trying to force any changes into our life by implementing artificial trends, we've got dwindling chances of success. By acting in that way, we risk going from one extreme to the other, especially if everything has been speeding and we suddenly hit the breaks. Instead of slowing down safely, we will stop in one spot, and all of the elements of our life will probably fall apart in chaos. So is there a way to put the slow life philosophy to some use and not go crazy? Some things can be changed without the need for a roller-coaster in our lives:
– One of the most beneficial changes in compliance with the slow trend that I've noticed in my case is the broadening of my knowledge concerning healthy food. I enriched my menu, I choose products, and even restaurants, more mindfully.
– I've discovered that there are plenty of places where I can get high-quality products in the near vicinity of my house. Sometimes, totally inconspicuous places surprise us with good quality assortment. Maybe we won't be able to get everything in local shops (we won't get a toilet detergent, some bread, and a pair of crocks in one place), but we've got the chance to come across products that we choose more wisely. Small stores are more often supplied, mostly due to the fact that they don't have a place to store all of those products. In large supermarkets, the products are delivered once every few weeks, so you can't be surprised that once in a while you'll get items that have exceeded their expiration date.
– I prepare meals without thinking about work and problems – I try to enjoy the small household duties and the outcome in the form of a delicious and nutritious meal. Of course, "slow" meal takes you a considerably greater amount of time in comparison to shovelling a pizza into the over; however, the avid fans of this idea highlight that everything is about the quality, emotions, and the outcome of the whole undertaking.
* * *
Agnieszka, moja koleżanka, żona, matka dwójki dzieci przyznała, że w czasie poza pracą chowa wszystkie zegarki.
„Nie pozwalam, by mój czas wolny zdominowały tykanie wskazówek i ściśle określony plan od-do. Od razu zaczęłam bardziej cieszyć się z momentów z dzieciakami, bez presji, że teraz coś powinnam, teraz coś muszę. Po prostu płyniemy razem naturalnym trybem i okazało się, że o wiele efektywniej wykorzystujemy czas, a dzieci same czują, kiedy powinny szykować się do spania, bez marudzenia i problemów.”
Brzmi pięknie, ale gdybym pochowała zegarki, to prawdopodobnie na następny dzień w pracy czekałoby na mnie wypowiedzenie na biurku, a po miesiącu w moim mieszkaniu nie byłoby prądu bo przecież nie będę tracić cennego czasu z dzieckiem na tak przyziemne rzeczy jak płacenie rachunków. Może „slow life” nie jest dla mnie? Może ta piękna idea nie zawsze daje szczęście i pasuje do naszego rozkładu dnia?
Niektóre rzeczy są niezależne od naszych chęci. Na początku pomysł z zakupami u drobnych dostawców szedł mi bardzo dobrze i sprawiał wiele przyjemności. Zawsze trafiała się miła pogawędka z ekspedientką, a spacer nie był uciążliwy. Wszystko pasowało do momentu, gdy pojawiły się nowe obowiązki w pracy, a dziecko przez miesiąc walczyło z nawrotami zapalenia oskrzeli. Wtedy przemieszczanie się pomiędzy oddalonymi od siebie warzywniakami, mięsnymi i jeszcze sklepem z chemią zaczęło mieć znaczenie. W takich chwilach zwyczajnie brakuje czasu, żeby biec (bo o wolnym spacerku nie ma mowy) do kolejnych małych sklepików.
No dobrze, ale czy w takim razie w moim życiu nic nie zmieniło się na lepsze, a hasło „slow life” to odrealnione wizje w stylu „feng shui”? Mimo wszystko uważam, że nie, ale trzeba do tego podchodzić z głową. Wciąż odwiedzam ulubione ekosklepiki i potrafię zwiedzić ich kilka, zanim wybiorę odpowiadające mi produkty, ale robię to tylko wtedy, kiedy nie muszę martwić się o inne sprawy.
Jeśli próbujemy zmienić w życiu coś na siłę, sztucznie wdrażając pewne mody, mamy małą szansę na sukces. Działając w ten sposób ryzykujemy, że z jednej skrajności wpadniemy w drugą, zwłaszcza jeśli wszystko do tej pory pędziło w zawrotnym tempie, a my gwałtownie naciśniemy hamulce. Zamiast bezpiecznie zwolnić, zatrzymamy się nagle w miejscu, a wszystkie elementy naszego życia prawdopodobnie rozsypią się w chaosie. Czy w takim razie jest jakiś sposób, żeby skorzystać z filozofii „slow life, ale nie zwariować? Pewne rzeczy da się zmienić bez wywracania codzienności do góry nogami:
– Jedną z najbardziej korzystnych zmian w duchu „slow”, jakie zauważyłam u siebie jest poszerzenie wiedzy na temat zdrowego odżywiania. Wzbogaciłam jadłospis, bardziej świadomie wybieram produkty, a nawet restauracje.
– Odkryłam, że w okolicy naszego domu jest całkiem sporo punktów z produktami wysokiej jakości. Czasami zupełnie niepozorne miejsca zaskakują nas jakościowym asortymentem. W osiedlowych sklepach może nie załatwimy wszystkich spraw (nie kupimy jednocześnie płynu do toalet, pieczywa i crocsów), ale mamy szansę trafić na towar wybierany z większą dbałością. Małe sklepiki są częściej zaopatrywane, przede wszystkim dlatego, że nie posiadają wielkiego zaplecza, gdzie można przechowywać produkty. W dużych marketach asortyment przyjeżdża raz na kilka tygodni, więc nie ma się co dziwić, że raz na jakiś czas kupimy tam rzeczy przeterminowane.
– Przygotowuję potrawy nie wybiegając myślami w stronę pracy i problemów – staram się cieszyć z drobnych zadań i sukcesu w postaci pysznego, wartościowego posiłku. Oczywistym jest, że ugotowanie obiadu w trybie „slow” potrwa dłużej niż wrzucenie do piekarnika mrożonej pizzy, jednak fani idei podkreślają, że wszystko rozbija się o jakość, emocje i to, co poświęcając ten czas zyskamy.
Autorka książki „Prosto z Roślin” Alicja Radej nie tylko zaprasza nas do swojej kuchni, w której zdradza kulinarne receptury. Prawie połowę książki zajmują rodzinne patenty Alicji na osiągnięcie szczęścia. Przecież jedzenie nie tylko ma zaspokoić nasz głód, ale dać nam przyjemność smakowania.
– I started to gather recipes which go with the spirit of slow food, but can be still prepared in a short period of time. On my shelf, you'll find many cookbooks which propagate the idea of slow food – they are based on regional traditions and incorporate fresh and natural products. I especially recommend „Straight from Plants” by Alicja Radej – it is a true homage to the vegan cuisine. Among othe things, you'll find a recipe for an untypical cashew spread, avocado tartare, or pasta with spinach and olives.
– Let's model on Italians – one meal each day should be a small feast (or at least one meal during the week). It doesn't matter what you'll place on the table. What's important is that you should focus on the enjoyment of sharing your meal with your nearest and dearest.
– I've got a rule that when I come back home, I leave my phone on a shelf near the entrance door. When I go for a walk with Julka, I usually use the silent mode so that this time is truly ours. It'd be best to decrease the time you spend browsing through your mobile phone. Comparing people to zombies isn't an exaggeration at all, it's enough to ponder over how many times within an hour you look at your phone to check the time and end up browsing Instagram for 15 minutes. Let's transfer our attention to the place and people that are surroundings us at a given moment.
– I've decided to save the time that I use for frustrating on getting to the other part of the city. I've picked all of the permanent points on my everyday map, such as kindergarten, gym, pool, beauty salon, etc. near my home. Owing to that, I don’t have to worry about traffic jams and I can take a short walk when the weather is favourable.
* * *
– Zaczęłam zbierać przepisy, które wpisują się w ducha „slow food”, ale przygotowuje się je w krótkim czasie. Na mojej półce leży wiele książek kucharskich, które propagują ideę „slow food”, czyli opierają się na regionalnych tradycjach, bazują na świeżych i naturalnych produktach. Szczególnie polecam „Prosto z Roślin” Alicji Radej – to prawdziwy hołd dla kuchni wegańskiej. Znajdziecie w niej między innymi przepisy na niecodzienny serek z nerkowców, tatar z awokado czy makaron ze szpinakiem i oliwkami.
– Bierzmy przykład z Włochów – niech jeden posiłek dziennie (albo choć jeden posiłek w tygodniu) będzie małą ucztą. Nieważne co postawimy na stole, ważne, byśmy skupili się na radości z jedzenia wśród bliskich.
– Mam taką zasadę, że gdy wracam do domu, zostawiam telefon na półce przy drzwiach wejściowych. Kiedy spaceruję z Julką, zwykle go wyciszam, by ten czas był naprawdę nasz. Dobrze byłoby ograniczyć korzystanie z smartphone’a. Porównywanie ludzi do zapatrzonych w ekrany „zombiaków" wcale nie jest na wyrost, wystarczy zastanowić się ile razy w ciągu godziny zerkamy na telefon, by sprawdzić godzinę, a kończymy na 15 minutach przewijania zdjęć na Instagramie. Przenieśmy naszą uwagę na miejsca i ludzi, którzy właśnie nas otaczają.
– Postanowiłam zaoszczędzić czas, który ucieka i powoduje frustracje, gdy próbujemy szybko dojechać na drugi koniec miasta. Wszystkie stałe punkty na mojej codziennej mapie, jak przedszkole, siłownię, basen, kosmetyczkę itp., wybrałam blisko domu. Dzięki temu nie straszne są mi korki, a przy ładnej pogodzie mam okazję zaliczyć drobny spacer.
– I've started to pay reasonable attention (because you always get too close to becoming a hypochondriac) to toxic substances that cause allergies and other problems in my body. Worse mood, less energy, skin problems, and constant fatigue often have their source in an inappropriate diet. Owing to the fact that I became more interested in the slow philosophy, I've decided to scrutinize my metabolism and gluten tolerance. I took such a test online. It's enough to answer 48 questions – most of them have 3 answers, and some of the questions allow you to choose only one answer. You can't get a good or bad score – fortunately, it's not an exam, but a test that is supposed to show you your metabolic type. For example, I'm a mixed type. The remaining types are: carbohydrate type, mixed carbohydrate type, mixed protein type, and protein type. Together with the score, you receive instructions concerning the appropriate diet. This test is pretty great and reliable – try it ;)
– I've learnt to say "no". If we feel that we've got too many duties at work we shouldn't allow ourselves to take even more obligations. It's better to bluntly admit that we won't handle everything than allow stress to eat us alive. We shouldn't fill our calendars with thousands of obligations. We should give ourselves the time to take some breaks.
* * *
– Zaczęłam w granicach zdrowego rozsądku (bo do hipochondrii jeden krok) zwracać uwagę na toksyczne substancje, które wywołują alergie i inne problemy w moim organizmie. Gorsze samopoczucie, mniej energii, problemy z cerą, ciągłe zmęczenie często mają źródło w źle dobranej diecie. Dzięki temu, że zainteresowałam się tematem „slow”, postanowiłam przeprowadzić badania na temat mojego metabolizmu i tolerancji na gluten. Taki test wykonałam przez internet. Wystarczy odpowiedzieć na 48 pytań – większość z nich zawiera 3 odpowiedzi, cześć pytań daje możliwość wyboru tylko jednej odpowiedzi. Nie można uzyskać dobrego lub złego wyniku – na szczęście, nie jest to sprawdzian, tylko badanie, które ma wyróżnić nasz typ metaboliczny. Ja na przykład jestem typem mieszanym, ale są jeszcze: węglowodanowy, mieszano-węglowodanowy, mieszano-białkowy oraz białkowy. Razem z wynikiem dostajemy całą instrukcję tego, jak powinniśmy się odżywiać. Fajny i rzetelny test – polecam ;)
– Nauczyłam się mówić „nie”. Jeśli czujemy, że mamy za dużo obowiązków w pracy, nie bierzmy na siebie kolejnych. Lepiej przyznać, że się nie wyrobimy niż pozwolić, by zniszczył nas stres goniących terminów. Nie zapełniajmy zadaniami każdej minuty w kalendarzu. Dajmy sobie czas na przerwy.
Slow life is, among other things, resigning from ready-made products or solutions, so it needs greater engagement or even sometimes searching for eco chicken in a few stores. A lazybones will read this idea as a permission to lie in one place for hours on end and to stay idle even after two hours they finished work. On the other hand, a maniac can overlook the fact that the blind following of all slow life postulates destroys their life by making them even more distant from what's important in the whole slow life philosophy – ease of mind. There are also such people who feel safe when they have calendars full of deadlines and they shouldn't change that at all. However, if people are able to draw a dividing line to use their life mindfully, but without the necessity to neglect their duties (that they set themselves), slow life philosophy will surely be something allowing for the discovery of an internal rhythm. If we don't mistake the whole concept with a snail-like life and take only the elements that we need, we will gain the opportunity to have a break from the hectic pace of life.
* * *
„Slow life” to między innymi rezygnacja z gotowców, podanych na tacy produktów czy rozwiązań, więc wymaga od nas większego zaangażowania, czasem nawet szukania ekologicznego kurczaka w kilku sklepach. Leń odczyta ideę jako przyzwolenie na wylegiwanie się i nic nie robienie po dwóch godzinach pracy. Fanatyk „slow life” może natomiast nie zauważyć, jak ślepe podążanie za wszystkimi postulatami niszczy mu życie, oddalając go od tego co w „slow life” najważniejsze – na spokoju ducha. Są też tacy, którym poczucie bezpieczeństwa daje wypełniony zadaniami kalendarz i nie powinni na siłę tego zmieniać. Jeśli jednak ktoś potrafi wyznaczyć sobie granicę, korzystać z życia uważnie, ale bez zaniedbywania obowiązków (które sam sobie ustala), „slow life” z pewnością będzie filozofią ułatwiającą odkrycie wewnętrznego rytmu. Jeśli spojrzymy na ideę inaczej niż na ślimacze tempo życia i zaczerpniemy tylko tyle, ile nam będzie potrzeba, także mamy szansę odrobinę od pędu odpocząć.
78 komentarzy
Przepiękne zdjęcia! A skąd sukienka? Wyglądasz cudownie! <3
dodany przez Kasia @ 5 lipca 2018 o 15:36. #
Dziękuję za miłe słowa ❤️ Sukienka jest z Zary :)
dodany przez Gosia @ 5 lipca 2018 o 15:44. #
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie z upalnych polskich gór!
dodany przez Kasia @ 5 lipca 2018 o 15:48. #
A skąd buty?:)
dodany przez Kinga @ 5 lipca 2018 o 16:00. #
Też Zara :)
dodany przez Gosia @ 5 lipca 2018 o 16:14. #
Sukienka z aktualnej kolekcji ? :)
dodany przez Agata @ 5 lipca 2018 o 20:03. #
Uwielbiam Cię! Jestem bardzo naturalna Gosieńko.Piękna!
dodany przez Kinga @ 5 lipca 2018 o 15:57. #
Warto dodać, że test glutenowy jest odpłatny! Nie jest to jakaś powalająca kwota (20PLN) ale jeśli liczycie na bezpłatną poradę to oszczędźcie czas na te 40kilka pytań… ;-)
dodany przez Natalia @ 5 lipca 2018 o 17:25. #
Oplata za wynik testu glutenIQ to 5 PLN a nie 20 PLN – to kwota symboliczna gdyz koszty utrzymania serwisu sa duzo wieksze, a w zyciu nie ma nic za darmo. Jesli ktos obiecuje nam cos za darmo to zaplacil za to ktos inny …
dodany przez Angie @ 6 lipca 2018 o 10:27. #
Korwin to Ty? :D
dodany przez n @ 6 lipca 2018 o 19:45. #
Ja tam widzialam kwote rowna 20 zl a nie 5
dodany przez Alicja @ 8 lipca 2018 o 20:54. #
No właśnie. Uważam, że reklamując taki test warto wspomnieć, że jest on płatny – uwaga zarówno do autorki posta, jak i autorów testu. Uważam, że nie fair jest poświecić 20 minut na wypełnienie testu, by następnie dowiedzieć się ze za wynik trzeba zapłacić. Slabo.
dodany przez Alexis @ 7 lipca 2018 o 13:28. #
I can imagine that it can be finally challenge really to live the ‘slow life’. I think here is balance the key as mostly in life.
xx from Bavaria/Germany, Rena
http://www.dressedwithsoul.com
dodany przez Rena @ 5 lipca 2018 o 17:28. #
Bardzo przyjemnie się czytało :) super Gosiu :)!
dodany przez Anonim @ 5 lipca 2018 o 17:59. #
Super artykul a Ty Gosiu przepieknie wygladasz!
Mam wrazenie ze w naszym kochanym kraju zabieganie i pogon za pieniadzem narasta z roku na rok. Byle zdazyc z terminami (bo przeciez ‘jak to ja nie dam rady?’), byle kuchnie i lazienke wykonczyc, bo ‘co inni powiedzá’, byle dziecko na kolejne pozaszkolne klasy zapisac bo tak przeciez wypada,, a na koniec znowu okazuje sie ze nie stac nas na wakacje nie wspominajac o kilku chwilach zasluzonego relaksu w weekend i tak oto machina narzekania ustawiona na najwyzszych obrotach sprawia ze jestesmy nieprzerwanie sflustrowani. Najgorsze w tym wszystkim jet to ze robimy to swiadomie stawiajac sobie poprzeczke coraz wyzej oraz przdkladamy potrzeby innych ponad swoje. Byc moze sá to jeszcze pozostalosci po systemach totalitarnych,
bádz niejednokrotnie zycie wedlug ‘co inni powiedza’.
W ostatnich latach wiele podrozowalam i przygladalam sie mentalnosci ludzi w roznych krajach. Urzekli mnie Cypryjczycy i Grecy, ich sposob bycia i radosc byla elektryzujaca. Moglibysmy sie wiele od nich nauczyc.
Pozdrawiam
A
dodany przez Ania @ 5 lipca 2018 o 18:07. #
Skonczylam studia kilka lat temu i podczas gdy doslownie wszyscy rowiesnicy albo wyjechali zagranice robic doktoraty, albo znalezli prace w duzych miastach, ja jak taki niedobitek nie mogac znalezc pracy w duzym miescie musialam wrocic do malego rodzinnego miasteczka, aby pracowac w rodzinnej firmie. Po paru latach nie zaluje. Patrze na tych rowiesnikow, korpoludkow, i mimo ze czasem zazdroszcze im, ze zarabiaja az tyle i stac ich na wakacje na drugim koncu swiata, to wiem, ze to ja mam ten komfort, ze trase praca-dom-silownia-basen robie w 10 minut, a nie godzinami stoje w korkach tracac czas w zatrutym spalinami powietrzu, ze mieszkam w domu obok lasu, mam dostep do zdrowszego jedzenia, sporo warzyw i owocow rosnie u mnie w ogrodku, a jajka biore od sasiadki, ktora ma kury. A nade wszystko uwielbiam cisze na wsi w nocy przerywana szczekaniem psow i juz nie wyobrazam sobie mieszkania w duzym miescie. Za zadne pieniadze.
dodany przez Charlotte @ 5 lipca 2018 o 21:12. #
Na pierwszy rzut oka pięknie… jednak co będzie jak będziesz miała dziecko/dzieci… Dopóki dzieci są małe wieś, czy małe miasteczko to świetna sprawa. Co jednak będzie jak córka / syn zechce trenować konkretny sport, lub zamarzy o szkole muzycznej, baletowej… a może będzie przejawiało szczególne zdolności naukowe? Czy na wsi znajdzie możliwość rozwijania swoich pasji? Czy, chcąc jak każda matka, najlepszego dla swojego dziecka, będziesz go codziennie wozić na zajęcia do pobliskiego ;-) dużego miasta – stojąc oczywiście godzinami w korkach? Gdzie pójdzie do szkoły? Wiadomo przecież że większy wybór szkół jest w większym mieście….
Wieś i miasto mają swoje i dobre i złe strony… Moda na slow life jest ze wszech miar w obecnych, do przesady zagonionych czasach, potrzebna i dlatego dobrze się sprzedaje – jednak czy praktyczna i życiowa? Czas pokaże ;-)
dodany przez Shani @ 6 lipca 2018 o 13:47. #
Ty shani to chyba innych problemów nie masz, ani zajęć, jak tylko pouczanie innych. Tak, dzieci ze wsi i małych miejscowości sa z góry skazane na brak perspektyw, a ich rodzice ze swoimi zdolnymi potomkami są całkowicie bezradni. W związku z tym należy się osiedlać wyłącznie w wielkich miastach, dla dobra przyszłego (byc może) potomstwa, chcącego ćwiczyc ew. balet.
dodany przez Anonim @ 6 lipca 2018 o 17:12. #
Czasem zapominam jak młoda i niedoświadczona jest większość czytelniczek… Pogadamy za 15 lat, zobaczymy czy dalej będziesz taka “mundra” ;-)
dodany przez Shani @ 6 lipca 2018 o 23:38. #
Każda z pięciu szkół baletowych w Polsce ma internat lub bursę. Podobnie inne szkoły artystyczne :) tak więc dla chcącego nic trudnego ;) nie sądzę aby był to jakikolwiek wyznacznik. Tak często teraz ludzie uciekają z wielkich miast, zdala od zgiełku i pośpiechu. A inni chcą w dużych miastach żyć, kształcić się i pracować. Warto zwyczajnie i naturalnie pielęgnować w codziennym życiu elementarne wartości, jak rodzina między innymi.
dodany przez simple.dancer @ 6 lipca 2018 o 23:42. #
Na wsi szkoly tez sa, i tam dzieci tez sie nauczą. My nie organizujemy sobie życia tylko pod dzieci. Oczywiście ważne aby miały zapewnione to co potrzebują, ale nie przestawiamy życia do góry nogami tylko dlatego ze dziecko musi iść do najlepszej szkoły muzycznej czy baletowej. Jesli interesują sie muzyka, to w małym mieście oddalonym o 20 km jest szkoła muzyczna, klub sportowy dla dzieci, czy szkoły tańca. Nie musi chodzić do najlepszej bo prawda jest taka ze są to zainteresowania i pewnie po kilku latach przeminą. A jeśli okaże sie ze moje dziecko jest jakimś muzycznym wirtuoza, to wtedy mozna pomyśleć co dalej.
dodany przez Ania @ 7 lipca 2018 o 19:54. #
Mieszkam na wsi. Dzieci tutaj jezdza na lekcje akrobatyki, tanca, basen, co dusza zapragnie. Osiagaja sukcesy. Sa wolontariuszkami w schroniskach Studiuja na renomowanych uczelniach. Podrozuja, zwiedzaja swiat, znaja jezyki. Dojazd do miasta 40 minut, to mniej niz niektorzy do pracy, szkoly mieszkajac w miescie. Zreszta na miejscu mamy rozne kolka, zajecia jak np zumba. Dzis nie ma roznicy miedzy zyciem na wsi, a w miescie. Sama sobie tworzysz te ograniczenia w glowie. Ja ich nie widze.
dodany przez Anonim @ 8 lipca 2018 o 17:17. #
Trudno się z Tobą nie zgodzić Aniu,masz absolutną rację:)
dodany przez Anonim @ 5 lipca 2018 o 21:17. #
Bardzo trafny komentarz!
dodany przez Anna @ 6 lipca 2018 o 08:31. #
” sprawia ze jestesmy nieprzerwanie sflustrowani”
Luuudzie, nie komentujcie, jeśli nie znacie języka polskiego.
dodany przez i. @ 6 lipca 2018 o 10:11. #
Przecież gołym okiem widać, że to zwykła literówka jest. Naprawdę nie masz nic mądrzejszego do roboty, niż takie czepianie się?
dodany przez Anonim @ 6 lipca 2018 o 14:00. #
Niestety to nie jest literówka, to często spotykany błąd. Wielu ludzi pisze i mówi “flustracja” zamiast frustracja.
No ale najlepiej zwalić na literówkę albo – co ostatnio na topie – na słownik w telefonie.
dodany przez i. @ 7 lipca 2018 o 10:28. #
Zdania także nie rozpoczyna się od NO, a mimo to wiele osób tak robi, w tym Ty. :)
dodany przez Polinka @ 8 lipca 2018 o 16:01. #
Świetny post. W rzetelny sposob przedstawilas plusy i minusy slow Life, gdzie przeważnie spotkac sie mozna z samymi pochwalami. Gosiu, często wspominasz o swojej pracy jako o źródle stresu, wykonujesz biurową pracę ? Korpo?
dodany przez Patrycja @ 5 lipca 2018 o 18:22. #
Może coś sie zmieniło, ale kiedyś Gosia na podobny komentarz odpisała, że jest tak zaabsorbowana prowadzeniem bloga, że na prace na etacie nie starczyłoby jej czasu, po czym jeszcze tego samego dnia komentarz swój usunęła. Widocznie spadła lawina hejtu, bo pracy blogera nie da sie porównać do pracy w korpo…Gosiu, jak to jest?
dodany przez Anonim @ 5 lipca 2018 o 20:30. #
Mądre, przemyślane i pięknie napisane. Pozdrawiam
dodany przez gonia @ 5 lipca 2018 o 20:19. #
Test metaboliczny kosztuje 20 zł.
dodany przez Teresa @ 5 lipca 2018 o 20:39. #
Przepiękny post Gosiu.Jak już Gosia coś napiszę to jest konkret!
dodany przez Anonim @ 5 lipca 2018 o 21:18. #
Tak dlatego prowadzicie biznes w sieci nie zerkajac w tel :) Poza tym latwo sie mowi Tworcom slowlife zarabiajacym na ksiazkach i osrodkach ktore prowadza tylko jak prowadzic powolne zycie ma osoba ktora musi zarabiac pracujac na etacie od 8 do 18… Pozdrawiam
dodany przez magda @ 5 lipca 2018 o 21:42. #
Wszystko ładnie i pięknie się pisze ale nie oszukujemy się. Tak nie jest. Nie każdy może sobie pozwolić na takie farmazany jak piszesz. Slow life taaaa ciekawe…
dodany przez Anna @ 5 lipca 2018 o 22:13. #
Zgadzam się z Tobą. Owszem, każdy z nas może świadomie coś zmienić, ale nie oszukujmy sie- życie dziewczyn z bloga jest oderwane od rzeczywistości, bez względu na to czym zawodowo zajmują się Czytelniczki. są wśród nas matki dwójki czy trójki dzieci. Łatwo pisać takie wpisy jak jedynym stresem są dylematy, jaką markę zareklamować na blogu i jak dobrać treść wpisu by lokowanie produktu wyszło naturalnie. ..Miłego dnia!
dodany przez Anonim @ 6 lipca 2018 o 07:33. #
A przeczytałaś tekst ze zrozumieniem? Bo mam wrażenie, że albo go nie przeczytałaś (może za długi), albo nie zrozumiałaś.
dodany przez Angua @ 6 lipca 2018 o 07:52. #
No ale Gosia przecież właśnie tu napisała, że nie każdy może sobie pozwolić na wcielanie w życie wszystkich idei slow life, a wręcz są osoby, które doskonale funkcjonują na szybkich obrotach i nie powinny tego zmieniać na siłę. Po co krytykować tekst bez wcześniejszego przeczytania go ze zrozumieniem?
dodany przez Ania @ 6 lipca 2018 o 10:59. #
Ciekawie ujęty temat “slow life”. Jestem jego zwolenniczką i przerabiam to w praktyce, żyjąc tak jak chce, odpierając narzucone schematy i owczy pęd. Można popaść jednak w tą karykaturę, jak to nazwałaś, przeginając właśnie w druga stronę. A to juz nie jest slow. Jestem slow gdy wyciągam mrożone pierogi bo nie mam sily robic obiadu ale za to nie spinam sie i jestem szczęśliwa ☺
dodany przez Natalia @ 5 lipca 2018 o 22:17. #
Podoba mi się ten tekst. Zdrowy rozsądek i równowaga przyda się nie tylko w tym temacie ?
dodany przez Joanna @ 5 lipca 2018 o 22:45. #
Podoba mi się samo krytyczne podejście do slow life zawarte w poście, (choć sama jestem zwolenniczką tego trendu), bo jednak na wszystko warto patrzeć z rezerwą i świadomością, że nie ma idealnej recepty, a tym bardziej mody, na życie. Ale jakoś ciężko mi uwierzyć w to, że trend na slow life zrujnował komuś życie zawodowe. To naprawdę możliwe? Jeśli nadejdzie czas i moda na ponadnormatywną harówę w pracy i wspomaganie się twardymi narkotykami, to też znajdą się chętni do przyjęcia takiej postawy? Bo nagle pojawi się trend “hardworking life”?
dodany przez Marta @ 5 lipca 2018 o 23:01. #
Super tekst:) gratulacje.
dodany przez Kasia @ 6 lipca 2018 o 00:26. #
Ciekawe, jaki “styl życia” bedzie modny w przyszłym miesiącu.
dodany przez Anonim @ 6 lipca 2018 o 02:15. #
Też mnie to ciekawi :D Teraz instagram opanowała INSPIRACJA. To słowo ostatnich lat! A i jeszcze wsparcie :) Wszyscy nawet jak się nie znają to się wspierają :) Zastanawia mnie tylko (widząc dość sporo identycznych zdjęć na instagramie) kiedy inspiracja zaczyna być odgapiarstwem ?
Czy naprawdę nie lepiej być sobą i nikogo nie udawać? Uwielbiam kiedy blogerki np. czytają tą samą książkę niemal w identycznym czasie i opisują jak to cudownie odpoczywają i wychwalają książkę. Ot to zwykła reklama nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością.
dodany przez agata @ 6 lipca 2018 o 13:21. #
Rany, przecież slow life nie polega na tym, żeby stać się ekoterrorystą i zawalać obowiązki w pracy, tylko na tym by z rozumem i klasą wymiksować się z rzeczy które nam szkodą, by zastanowić się co jest naprawdę ważne i czy żyjemy swoim życiem, czy cudzym.
dodany przez iwona @ 6 lipca 2018 o 08:53. #
Świetny post Gosiu. Masz rację, że jak w każdym trendzie ważne jest zachowanie zdrowego rozsądku. Złapanie dystansu do pracy, domowych obowiązków czy nawet instagrama jest potrzebne, tak samo jak dbanie o swoje zdrowie. Warto pomyśleć o swoim organizmie żeby potem nie żałować. Dzień czy nawet kilka w otoczeniu przyrody raczej nikomu nie zrujnują kariery zawodowej, a bardzo pomogą się zrelaksować.
http://www.themomentsbyela.pl
dodany przez Ela - themomentsbyela.pl @ 6 lipca 2018 o 10:16. #
Slow life to super inicjatywa. Takie życie mimo wszystko jest ciekawe. Pozdrowienia.
dodany przez Tomek 658 @ 6 lipca 2018 o 10:32. #
Bardzo ciekawe spojrzenie :)
dodany przez Magdalena @ 6 lipca 2018 o 10:35. #
Świetny artykuł! Na pewno będę do niego wracać :)
dodany przez Ania @ 6 lipca 2018 o 11:04. #
spędziłam nad testem pół godziny po czym na końcu zażyczyli sobie 20 zł. chyba ich pogięło. zwłaszcza, że w 1/3 pytań nie było adekwatnej dla mnie odpowiedzi i musiałam mocno naciągać, a końcowe pytania są totalnie z dooopy.
dodany przez j. @ 6 lipca 2018 o 11:38. #
Bardzo spodobało mi się to zdanie,, Czyli powiedzieć „stop” wcale nie jest tak łatwo, zwłaszcza jeśli kierujemy się pompowaną przez media modą i słabą literaturą”
Stop słabej literaturze, slow life nie oznacza wyłącznia myślenia.
dodany przez Kasia @ 6 lipca 2018 o 12:49. #
Lubię slow. Slow life, slow kitchen, slow moments, Ale najbardziej lubię być SOBĄ.
dodany przez agata @ 6 lipca 2018 o 13:04. #
Ja akurat ciesze się, ze slow life jest coraz popularniejszym kierunkiem do którego dążą ludzie. Chciałabym aby więcej osób skupiło się na tym co naprawdę ważne, denerwuje mnie konsumpcyjny tryb życia, kupowanie mnóstwa niepotrzebnych rzeczy, pracowanie po 10 godzin dziennie, żeby spłacać kredyty na których ich nie stać. Ostatnio znajduje duzą radość w prostych czynnościach; jeździe na rowerze, siedzenie na balkonie z książka, kajaków, czy gotowania dla przyjaciół.
dodany przez Anna @ 6 lipca 2018 o 13:10. #
ja nie mogę…. wam to fajnie…. jak nie ognisko to piknik….
dodany przez Anonim @ 6 lipca 2018 o 13:58. #
Ojej, naprawdę niesłychanie ciężko urządzić ognisko czy piknik i nie każdy może to zrobić… Życzę odrobinę chęci i pozytywnego nastawienia ?
dodany przez Ania @ 6 lipca 2018 o 17:06. #
masz rację, pojechałam jak stara zrzęda ;)
dodany przez Anonim @ 6 lipca 2018 o 21:26. #
Hahaha,chyba pierwszy raz widzę na tym blogu coś z przymrużeniem oka,super
dodany przez Ana @ 7 lipca 2018 o 15:27. #
Gosiu! Na Twoich zdjęciach widzę element, obok którego nie mogę, NIE MOGĘ przejść obojętnie. To coś pysznego, wygląda na slodkie ciasto, z kruszonką godną kazdego grzechu. Podeslesz przepis? Peoszę a nawet BŁAGAM :)
Dziękuję i dziękuję za wpis – dołaczam się do głosów poprzedniczek – wreszcie, mądrze o slow-life :)
SErdeczności
Natalia
dodany przez Natalia @ 6 lipca 2018 o 16:04. #
Odpowiadając na pytanie w tytule tekstu: ceną.
dodany przez Katarzyna @ 6 lipca 2018 o 22:33. #
Cudny klimat. Piękne zdjęcia.
:)
Pozdrawiam
dodany przez Marlena @ 6 lipca 2018 o 23:15. #
Ja ostatnio mam taką zasade, że wyłączam internet w telefonie . Przed snem robię ziolową herbatę I czytam książkę. Nikt do mnie nie pisze, maile mnie nie obchodzą. Mogę je sprawdzić rano:) W życiu w którym cały czas jesteśmy online łatwo można zwariować
dodany przez Joanna @ 7 lipca 2018 o 10:04. #
U Was jak zawsze nieziemski klimat *.*
dodany przez lukaszmakeup.pl @ 7 lipca 2018 o 11:13. #
Ładjie to tak buszowac komus w zbożu ? Gosiu pieknie wygladasz w tej sukience.
dodany przez Anonim @ 7 lipca 2018 o 13:03. #
Slow life cos dla mnie bo ja wiecznie w biegu chcialabym wreszcie zwolnic … Marzy mi sie przeprowadzka na wies.
dodany przez Anonim @ 7 lipca 2018 o 13:05. #
O Slow Life mówi się teraz dużo, ale o dobrych rzeczach powinno się mówić jak najwięcej :) Zawsze wydawało nam się, że walka z czasem to domena naszego pokolenia, ale warto pracować nad sobą i cieszyć się chwilami wytchnienia. Piękne zdjęcia!
dodany przez backpackers.wro @ 7 lipca 2018 o 13:28. #
Super tekst. Masz rację, zdrowy umiar jest najwazniejszy za wszystkim, ważne by nie robić nic na siłę, bo wtedy cała przyjemnosc ze “slow life” mija :) Sama stosuję zasadę złotego srodka.
dodany przez kashienka z OdkrywajacAmeryke.pl @ 8 lipca 2018 o 14:00. #
Biale pieczywo i zdrowe odzywianie? Poza tym same bzdury pisane w kolko to samo.
dodany przez Ela @ 8 lipca 2018 o 14:57. #
Zgadza sie, mnie tylko dziwi milczenie Gosi. Tyle tu czasem pytań, a Gosia odpowiada tylko na te skąd sukienka…Widać, że boi sie krytyki, nie chce publikować niewygodnych komentarzy.
dodany przez Anonim @ 8 lipca 2018 o 19:25. #
Gosiu! Podziel się proszę przepisem na to apetyczne ciasto…
dodany przez Ola @ 8 lipca 2018 o 15:08. #
Swietn wpis Gosiu. U mnie slow life zaczelo sie wraz z codzienna medytacja. Zaczelam medytowac poniewaz zauwazylam, ze zblizam sie do jakiejs krawedzi i albo rzuce wszystko, na co do tej pory pracowalam albo zwariuje. To wlasnie medytacja pozwolila mi na skupienie sie na tu i teraz. Staram sie ograniczyc czas spedzany na Instagramie (to jest dosc trudne ale idzie mi coraz lepiej) i poswiecam wiecej czasu na sport. Moze nie jest to w pelni slow life ale jest to wersja, ktora bardzo mi odpowiada :)
Ana
http://www.champagnegirlsabouttown.co.uk
dodany przez Ana @ 8 lipca 2018 o 15:09. #
Temat bardzo aktualny.
Dla mnie idea slow life opiera się na uważności. Godziny przelatujące przez palce, weekendy spędzone zadaniowo, nie dajace wytchnienia. Wewnętrzna presja bycia na bieżąco… Zatrzymanie się w tym pędzie nie oznacza bezczynności. To świadome ustalanie priorytetów. Bycie tu i teraz. Skupienie na tym co robię, z kim rozmawiam. Uwaga poświęcona każdej czynności. To trudne. Ale chyba warto :)
http://kobietanaczasie.pl
dodany przez Kama @ 8 lipca 2018 o 19:58. #
Temat bardzo aktualny.
Dla mnie idea slow life opiera się na uważności.
Godziny przelatujące przez palce, weekendy spędzone zadaniowo, nie dające wytchnienia. Wewnętrzny przymus bycia na bieżąco… Uczę się bycie tu i teraz. Skupienie na prostych czynnościach. Na tym co teraz robię, z kim rozmawiam. To trudne. Ale chyba warto :)
http://kobietanaczasie.pl
dodany przez Kama @ 8 lipca 2018 o 20:06. #
Temat bardzo aktualny.
Dla mnie idea slow life opiera się na uważności.
Godziny przelatujące przez palce, weekendy spędzone zadaniowo, nie dające wytchnienia. Wewnętrzny przymus bycia na bieżąco… Uczę się bycie tu i teraz. Skupienie na prostych czynnościach. Na tym co teraz robię, z kim rozmawiam. To trudne. Ale chyba warto :)
kobietanaczasie.pl
dodany przez Amelia @ 8 lipca 2018 o 20:21. #
Zmarnowałam 20 minut żeby zrobić test i na końcu dowiedzieć się że jest płatny…. Warto byłoby o tym wspomnieć w artykule biorąc pod uwagę że informacja ta znajduje się dopiero po ostatnim pytaniu w teście…
dodany przez Karola @ 9 lipca 2018 o 13:25. #
Kolejny wpis rodem z Comopolitana… Sorry, mam tyle lat, co Gosia, i nie dla mnie już takie naiwne teksty.
dodany przez Marina @ 14 lipca 2018 o 21:48. #
Temat bardzo aktualny i potrzebny. Dobrze,że ten tekst się tu pojawił. Warto czasem zatrzymać się, odetchnąć i dostrzec piękno wokół nas.
Wreszcie pozytywny, wartościowy blog, pełen ciekawych porad!
dodany przez Kamilia @ 17 lipca 2018 o 20:26. #
Świetny artykuł – gratuluję bo temat bardzo trudny, wielowymiarowy :)
Dla mnie slow-life to odłączenie się od smartfonu i zorientowanie, że nagle minęło 5 godzin, a ja … tego nie zauważyłem ;) Nie zauważyłem bo czytałem książkę, albo robiłem wspólnie ciasto z kimś kogo lubię i się świetnie bawiłem.
Slow-life to sytuacja, w której coś robiłem przez kilka godzin i … odpocząłem. Przeważnie chodzi o odpoczynek od miasta, zgiełku, technologii.
Pytanie tylko, czy jeśli np. robię to codziennie to dalej jest to slow-life czy … nic nie robienie ? ;) Zawsze mam ten problem ;) W dobie przygniatającej ilości bodźców nakazujących chwytanie każdej chwili, czasem jest naprawdę ciężko odnaleźć balans między odpoczynkiem, slow-life, a zwykłym lenistwem.
dodany przez Grzegorz | To Tylko Momenty @ 22 lipca 2018 o 21:14. #
Witaj,
przyznam, że popełniłaś świetny artykuł. Kiedyś usiadłam w fotelu i zaczęłam się zastanawiać dlaczego ja i moja rodzina tak pędzimy. Praca szkoła, dom, zakupy, obowiązki i wszystko w biegu.
Postanowiłam to trochę zmienić. I faktycznie wszystko zależy od nas samych. Trzeba bardziej skupić się na organizacji i lepiej zarządzać czasem, żeby móc trochę zwolnić obroty.
Teraz mam więcej czasu dla rodziny dla samej siebie. Faktycznie bardziej uważamy na to co jemy. I wychodzi na na to na zdrowie.
dodany przez Lenka @ 5 czerwca 2020 o 13:42. #