Domowe ciasto truskawkowe!

Co prawda to jeszcze nie kaszubskie truskawki, ale ich widok i zapach sprawił, że nie mogłam przejść obojętnie. Od paru dni, krążyła za mną ochota na owocowe ciasto z kruszonką. Pierwszą garść truskawek zachłannie pochłonęłam z samym cukrem, uszczypnęłam się za lewę ucho i pognałam do kuchni, by resztę kobiałki równie należycie wykorzystać :-).

Skład:

ciasto: 350 g mąki, 150 g masła, 150 g cukru, szczypta soli, 3 żółtka, szczypta proszku do pieczenia

piana: 3 białka+ 3 łyżki cukru 

ok. 400 g truskawek (mogą być mrożone) + 2 łyżki cukru + 2 łyżki masła + szczypta kardamonu

 

A oto jak to zrobić:

1.  Mąkę z proszkiem do piecznia i szczyptą soli przesiewamy na stolnicę, dodajemy pokrojone zmine masło, cukier oraz 3 żółtka. Szybko zagniatamy ciasto, owijamy w bawełnianą szmatkę i umieszczamy na 30 min. do zamrażalnika.

2. Białka jajek ubijamy na sztywno z 3 łyżkami cukru. Truskawki podsmażamy na 2 łyżkach masła, dodając 2 łyżki cukru i szczyptę kardamonu. Schłodzone ciasto dzielimy na 2 części. Pierwszą część ciasta ścieramy na dno natłuszczonej formy do pieczenia, następnie dodajemy podsmażone truskawki. Ubite białka wykładamy na owoce i ścieramy pozostałą część ciasta. 

3. Ciasto umieszczamy w rozgrzanym piekarniku do 160 stopni C i pieczemy ok 40 minut. Przed podaniem możemy posypać cukrem pudrem.

Komentarz: Przed nałożeniem podsmażonych truskawek na starte ciasto, warto odsączyć sok z owoców. Sok przyda się na później, np. w trakcie podawania z bitą śmietaną, a my unikniemy w trakcie pieczenia ,, mokrego" spodu.

Kardamon możemy utrzeć w moździerzu (max. 2 ziarnka) lub tradycyjnym sposobem zetrzeć na tarce.

 

Dresses in Rome

Zgaduję, że nie tylko ja mam awersję do pakowania. Niezależnie od tego jak długo przygotowuję się do wyjazdu ( a uwierzcie, że kompletowanie wakacyjnej garderoby dla mnie, dla Zosi i dla Gosi zajmuje mi trochę czasu) to zawsze o czymś zapomnę :). Mimo tych małych rozczarowań, które pojawiają się wraz z otworzeniem walizki w hotelowym pokoju ("Czy któraś z Was wzięła może prostownicę do włosów / szampon / buty w rozmiarze 37 / ładowarkę do laptopa ???!!!), lubię przygotowywać w myślach zestawy, których poszczególne elementy pasują do wielu kombinacji i mogą spełniać różne role w trakcie wyjazdu. 

Ponieważ w komentarzach pojawiło się mnóstwo pytań o poszczególne części naszych strojów z Rzymu, to postanowiłam przygotować post, który dostarczy Wam wszystkich niezbędnych informacji :).

Ten strój znacie pewnie w wieczorowej wersji, ale nim wyruszyłam w nim na kolację, miałam do zwiedzenia jeszcze kilka obiektów, a niekoniecznie chciałam paradować po Rzymie w szpilkach i z kilogramowym naszyjnikiem przy bluzce :). Aby strój był bardziej dzienny, dobrałam do niego płaskie sandały i delikatniejszy naszyjnik (przy okazji polecam Wam serdecznie sklep House of Mima  – znajdziecie w nim mnóstwo pięknej biżuterii w przystępnej cenie).

sandały – Oysho

marynarka – Zara

naszyjnik – House of Mima

Na ramiona zarzuciłam prążkowaną marynarkę – mój łup z wyprzedaży w 2011 roku :)

Zmiana dodatków i ….

GOTOWE!

Kwiecista sukienka Gosi pochodzi ze sklepu Taranko (obecna kolekcja)  …

… a spódnica Zosi z Mango (bluzka – Cubus, buty – Zara).

Na zwiedzanie wybrałam przewiewną i wygodną sukienkę z asos.com (coż podobnego znajdziecie tu, tu i tu). Oryginalnie sukienka nie jest marszczona w talii, ale postanowiłam dodać do niej pasek :).

Gosia:

spódnica – Simple (tegoroczna przecena)

koszulka – Zara Basic

torebka – Parfois

Zosia:

sukianka – Orsay

okulary – DKNY

W komentarzach pojawiło się też mnóstwo pytań o koronkową sukienkę Gosi – znalazłyśmy ją w sklepie TK Maxx :)

Sukienka, która zwróciła najwięcej Waszej uwagi zajęła już ważne miejsce w mojej szafie. Złota koronka i fason w stylu lat 50 pięknie wkomponowały się w stare mury miasta. Po powrocie postanowiłam jednak odrobinę ją skrócić (3 cm). Długość zaraz za kolano będzie wyglądała zdecydowanie korzystniej – to była dopiero pierwsza z wielu okazji, na którą zdecydowałam się ją założyć :). 

Red Flower

shirt and shoes / bluzka i buty – Zara

trousers / spodnie – Topshop

bag / treobka – Małgorzata Bartkowiak

bracelet / bransoletka – asos.com

To jedna z ostatnich porcji zdjęć z Rzymu (na pewno pojawi się jeszcze jeden post – postaram się w nim opisać wszystkie rzeczy, które zabrałyśmy ze sobą, bo pojawiło się o to wiele pytań:)). Ten zestaw wybrałam na wieczór (po dziewczęcych, rozkloszowanych spódnicach i sukienkach chciałam założyć coś mniej zobowiązującego). Czarne spodnie i sandałki świetnie podkreśliły czerwony wzór na białej bluzce.

 

Must Have – Sweatshirt

Odkąd marka Kenzo zaprezentowała w swojej kolekcji luźne bluzy z wyszytą głową tygrysa, cały modowy świat zmienił swoje zdanie na temat tej sportowej części naszej garderoby. Okazało się, że bawełniana niepozorna góra dobrze prezentuje się ze szpilkami, jeansowymi rurkami, a nawet wąskimi spódnicami. Na dodatek jest niezwykle wygodna :).

Nie musicie jednak posiadać bluzy od projektanta, aby móc nią przełamywać eleganckie zestawy. Poniżej wkleiłam kilka propozycji, wyszukanych przeze mnie w internecie, w różnych cenach. Może coś przypadnie Wam do gustu?:) 

Reserved – 49,99 zł

Asos.com – 33 euro

Only – 24 euro

Reason Homies – 72 euro

Twin Tip  – 69 zł

 

 

 

Look of The Day

bag / torebka – asos.com (15 euro)

trousers / spodnie – River Island (149 zł)

hoodie / bluza – Franklin&Marshall z Zalando.pl (cena z przeceny 199zł)

sunglasses / okulary – Mango

converse – asos.com (66 euro)

Co myślicie o tym, abym raz na jakiś czas wstawiała dwa (lub trzy ;)) zdjęcia stroju, który miałam na sobie danego dnia, nawet jeśli daleko mu do oryginalnej stylizacji?:) Dziś miałam na sobie wygodny zestaw – idealny na niedzielną kawę :).

Zero układania włosów + zero makijażu + bluza i trampki = biorę kawę i mam nadzieję, że nikogo nie spotkam :D

Louis Vuitton in Warsaw – 13.06.2013

Nigdy nie ukrywałam, że uczęszczanie na eventy nie jest tym, co lubię najbardziej. Zdarzają się jednak wydarzenia, których nie sposób ominąć, zwłaszcza jeśli można dzięki nim stworzyć relację dla Was :)! Otwarcie pierwszego w Polsce butiku Louis Vuittona z pewnością zostanie przeze mnie na długo zapamiętane. W sklepie z najsłynniejszymi torebkami świata miałam przyjemność być wcześniej tylko dwa razy: gdy miałam osiem lat i wraz z rodzicami pojechałam na krótką wycieczkę do Berlina i w trakcie mojego wyjazdu z Zosią do Szanghaju. W obydwu przypadkach byłam oczarowana luksusem jaki otaczał mnie zaraz po przekroczeniu progu sklepu. Podobnie było w Warszawie – przepiękne wnętrze, będące idealną oprawą dla małych dzieł sztuki – kultowych torebek Louis Vuitton. 

Gdy wraz z Gosią dotarłyśmy do otwartego już butiku, przed wejściem panowało niezwykłe poruszenie – cała impreza została przygotowana w najdrobniejszych szczegółach.

A to ten krępujący moment, w którym wszyscy na Ciebie patrzą, a ty zastanawiasz się, czy Twoje źrenice odzyskają kiedyś zdolność widzenia :).

Z daleka kusiły nas już modele z najnowszej kolekcji. Nie ma na co czekać – wchodzimy do środka!

Trochę na przekór postanowiłam założyć na siebie rzeczy z sieciówek, które miałam od dawna:

bluzka – własność mamy (Zara)

spódnica – H&M

torebka – New Look

szpilki – Zara

Co sądzicie o takim zestawieniu?:)

Nie będę Was oszukiwać – zarówno torebki jak i buty wykonane są z najlepszych materiałów i z najwyższą precyzją. Ich jakości i wyglądu nie da się porównać z niczym innym. Ceny torebek, dostępnych w butiku, wahają się od 2100 zł do 85 000 zł (!!!).

Na otwarciu spotkałam też inną blogerkę – Karolinę, która jest niezwykle uroczą i naturalną osobą :).

No cóż, torebki od Louis Vuitton jeszcze się nie dorobiłam, ale pierwszą rzecz ze słynnym logo już mam! :) Dziękuję za prezent!