Jak się ubrać na wesele koleżanki? Oto kilka pomysłów

Source: Into the Light

Did you also get an invitation to the wedding and as usual you don’t have a clue what to wear? I know exactly what you feel. I have this problem every year. During such an event every one of us would like to look beautiful and stylish. In the end a wedding day is a special day not only for the bride, but for the guests as well. If you still have some time left, it's a good idea to browse the internet in search of the appropriate dress and accessories. Or perhaps something form our the inspirations we prepared for you will catch your eye.

***

Czy Wy też właśnie dostaliście zaproszenie na wesele i jak zwykle nie wiecie co na siebie założyć? Doskonale znam ten problem. Powtarza się on u mnie co roku. W dniu uroczystości każda z nas chciałaby wyglądać ładnie i szykownie. W końcu wesele to nie tylko specjalny dzień dla panny młodej, ale również dla wszystkich jej gości. Jeśli macie jeszcze trochę czasu to poszukajcie odpowiedniej sukienki i dodatków w internecie. Być może któraś z poniższych propozycji przypadnie Wam do gustu.

1. Kopertówka (podobna tutaj) 2. Sukienka – Monashe 43zł 3. Naszyjnik Frank Bib (podobny tutaj) 4. Cienie do powiek – Estée Lauder 165zł . Szpilki – Zalando 419zł 6. Perfumy – Dolce&Gabbana 259zł

1. Okulary przeciwsłoneczne – podobne tutaj 2. Cienie do powiek – Isa Dora 80zł 3. Sukienka – MOHHO.pl  239,99 zł 4. Pędzle do makijażu 5. Perfumy – Elie Saab 149zł 6. Szpilki (podobne tutaj) 7. Tusz do rzęs – Chanel 8. Pomadka – Chanel 9. Rajstopy – Falke 120zł

1. Sweterek – Vero Moda 84zł 2. Sukienka – Monashe.pl  149zł  3. Okulary przeciwsłoneczne – Zalando 469zł 4. Pomadka – Chanel 5. Perfumy – Chloe 239zł 6. Kopertówka – Okazje.Info.pl 7. Szpilki – Buffalo 409zł

1. Kolczyki – W. Kruk 223zł 2. Bransoletka – W.Kruk 329zł 3. Okulary przeciwsłoneczne (podobne tutaj) 4. Sukienka – Mosquito.pl 149,99zł 5. Biustonosz – Intimissimi 6. Figi – Intimissimi 7. Buty – Zalando 309zł 8. Perfumy – Dior 279zł 9. Torebka – Okazje.Info.pl 343zł 10. Pomadka – Chanel 11. Konturówka do powiek – Inglot 26zł

1. Figi – Intimissimi 2. Biustonosz – Intimissimi 3. Sukienka – Sugarfree 149zł 4. Sztuczne rzęsy – Douglas.pl 27,90 5. Cienie do powiek – MAC 80zł 6. Pomadka – Chanel 7. Szpilki  – Zalando 262zł 8. Perfumy – Giorgio Armani 259zł 9. Zegarek – Daniel Wellington 670zł 10. Kopertówka – Menbur

1. Ramoneska – Okazje.Info.pl 139zł 2. Błyszczyk do ust – Clarins 3. Cienie do powiek – Tarte 250zł 4. Lokówka 5. Sukienka – MOHHO.pl  249,99 zł 6.Perfumy – Chanel 7. Bransoletka – Zalando 99zł 8. Pierścionek (podobny tutaj) 9. Szpilki (podobne tutaj)

 

1. Kopertówka – Matt&Nat 269zł 2. Kapelusz (podobny tutaj) 3. Sukienka – Mosquito.pl 119,99zł 4. Biustonosz – Intimissimi 5. Figi – Intimissimi 6. Cienie do powiek – Chanel 7. Bransoletka (podobna tutaj) 8. Zegarek – Michael Kors 1000zł 9. Buty – Zalando 229zł

Gdzie zjeść dobrą rybę w Trójmieście?

   Are you curious where can you eat a really good fish in Trójmiasto? I hear this question every year from my friends which are amongst millions of Poles coming back every summer to enjoy full charm of our beaches. However the answer to that question isn't obvious at all. Although there is a lot of places where you can buy fried fish, in my opinion only a few deserves recognition.If you pick a bad place, you can be served fish that is burnt and dripping with old fat and which never swam in the Baltic. It is easy to come across such fish and chips shops if you don’t know the city –  you can find fish bars at almost every beach entrance. But don't become discouraged, the places which I will be recommending to you today have been already checked by Kasia and the large circle of my friends. In these few places you can be sure to find really fresh and delicious fish being served. As a native resident of Trójmiasto, in the today's entry I would like to recommend you three places which are famous for the best fish dishes in town.

***

   Jesteście ciekawi gdzie można zjeść dobrą rybę w Trójmieście? To pytanie co roku słyszę od moich znajomych, którzy przyjeżdżają nad morze i tak jak miliony Polaków chcieliby nacieszyć się urokami naszych plaż. Jednak odpowiedź na to pytanie wcale nie jest oczywista. Chociaż miejsc, w których można kupić smażoną rybę jest wiele, to moim zdaniem tylko kilka zasługuje na wyróżnienie. Jeśli traficie w złe miejsce możecie zostać uraczeni nieświeżą, przypaloną i ociekającą starym tłuszczem rybą, która nigdy nie pływała w Bałtyku. Łatwo jest spotkać na swojej drodze takie smażalnie nie znając miasta – bary rybne są prawie przy każdym wejściu na plażę. Nie zniechęcajcie się jednak, lokale które Wam dzisiaj polecę są sprawdzone przez mnie, przez Kasię i duże grono moich przyjaciół. W tych kilku miejscach serwowane są naprawdę świeże i pyszne ryby. Jako rodowita mieszkanka Trójmiasta, w dzisiejszym wpisie chciałabym polecić Wam w szczególności trzy kultowe miejsca, które słyną z najlepszych dań rybnych. 

 

"Tawerna Orłowska", ulica Orłowska 3 w Gdyni

  Jeżeli wybieracie się do Trójmiasta, musicie odwiedzić Tawernę Orłowską. Restauracja jest położona nad samym morzem, w pobliżu Orłowskiego Klifu i małego drewnianego molo, które zostało wybudowane w tysiąc dziewięćset trzydziestym czwartym roku. Dokładnie po drugiej stronie wejścia do restauracji, stacjonują nasi trójmiejscy rybacy. To właśnie z tego miejsca, prosto z sieci, do restauracyjnej kuchni, trafiająją świeżo złowione turboty, dorsze, flądry, śledzie i łososie. Na przeciwko tawerny znajduje się Liceum Plastyczne (do którego zresztą chodziłam) otoczone lasem i rzeźbami wykonanymi przez jego uczniów. 

  Podczas ostatniej wizyty w Tawernie Orłowskiej zamówiłyśmy z Kasią smażone szprotki, halibuta na maśle czosnkowym z frytkami oraz turbota. Na zamówienie czekałyśmy około trzydziestu minut (uwierzcie mi, to nie jest długo!). Szprotki były wyjątkowo dobre, za ich cały talerz zapłaciłyśmy piętnaście złotych – idealna przekąska po całym dniu zwiedzania czy opalania się na plaży. Halibut miał delikatne i rozpływające się w ustach mięso. Turbot również był bardzo smaczny. Wszystkie trzy dania są godne polecenia. Jak będziecie w pobliżu, zachodźcie śmiało, nie rozczarujecie się!

 

 

"Bar Przystań", ulica Aleja Wojska Polskiego 11 w Sopocie

  Bar Przystań to kultowe miejsce w Trójmieście. Powstało dwadzieścia cztery lata temu i już od samych początków cieszyło się dużym zainteresowaniem wśród miłośników rybnych dań. W sezonie bar odwiedza mnóstwo turystów, a poza nim do restauracji wracają stali bywalcy i mieszańcy Trójmiasta. Chodzę do tego miejsca od najmłodszych lat. Kiedyś nasze rodzinne niedzielne obiady odbywały się właśnie tam. Pamiętam jeszcze, jak po zamówieniu jedzenia dostawało się karteczkę z ręcznie napisanym numerkiem, dzieki któremu można było odebrać gotowe danie. Teraz, w nowoczesnym świecie, o gotowym jedzeniu informuje nas świecący się jak dyskotekowa kula elektroniczny numerek. Od początku maja, kolejka do restauracji ciągnię się przez dobre dwadzieścia metrów – trzeba odczekać aby móc spróbowac słynnej na całą Polskę "zupy rybaka". Wybierając się do Baru przystań musicie się więc uzbroić w cierpliwość ale naprawdę warto poczekać!

  Bar Przystań odwiedziłyśmy w ostatniej kolejności. Była to już godzina dziewiętnasta, a pomimo tego chętnych na zjedzenie ryby na plaży nie brakowało. Oczywiście zamówiłyśmy słynną zupę rybną. Jest mocno doprawiona i pływają w niej duże kawałki ryby (Sopocianie na przykład Kasia chętnie biorą ją do domu). Koniecznie zamówcie ją będąc w tym miejscu. Zamówiłyśmy też flądrę z frytkami. Była świeża, a jej mięso delikatne i soczyste. Klientów jest tam tak dużo, że nie musimy się obawiać o świeżość serwowanych dań. Bar Przystań ma też jedną wielką zaletę, możemy zjeść naszą pyszną rybę na samej plaży. To miejsce ma naprawdę niepowtarzalny klimat!

Tawerna Rybaki Aleja Wojska Polskiego 26 w Sopocie

  Tawerna Rybaki jest w tej chwili moim ulubionym miejscem na lunchowe spotkania z tatą. W sezonie, nie jest tak oblegana przez turystów jak Bar Przystań (a restauracje są od siebie oddalone o dwieście, maksymalnie trzysta metrów). Na ostatnim, trzecim piętrze znajdziemy kilka stolików z bardzo ładnym widokiem na zatokę. Restauracja powstała w dwa tysiące drugim roku, a ciągle mam wrażenie jakby była tam od zawsze. Jest to miejsce godne polecenia zwłaszcza jeśli chcemy trochę uciec od turystycznego zgiełku.

  Będąc ostatnio w Tawernie Rybaki, zamówiłyśmy z Kasią kartoflankę z łososiem a la Hans Castorp (to specjalność tego lokalu), makrelę marynowaną w soli morskiej i ziołach, dorsza z porami w pomidorach oraz paschę na deser. W trakcie oczekiwania na zamówienie, kelner przyniósł nam tak zwane „czekadełko” – dwie małe bułeczki, a do tego pasta z makreli. Wszystkie dania były dobrze przygotowane i smaczne. Moim największym hitem tego miejsca jest pascha. Nie miałam jeszcze przyjemności skosztowania lepszej od tej serwowanej w Tawernie Rybaki. Zresztą siedząc w restauracji widziałam, że każdy gość zamawiał ją na deser.  Miło zaskoczą Was też ceny – to najtańsze z polecanych dzisiaj miejsc.

  Te trzy restauracje polecam Wam z czystym sumieniem i zachęcam do odwiedzenia ich będąc w pobliżu Sopotu, Gdańska i Gdyni. Polecm również bar Karmazyn w Jelitkowie, znajdujący się na ulicy Jantarowej 4 albo Bar Nadmorski w Rewie Na ulicy Morskiej. Te miejsca też odwiedzam bardzo często. Kierując się w stronę Helu, w miejscowości Kuźnica możecie zajechać do restauracji Dawid. Miejsce znajduje się na ulicy Helskiej 4. Knajpa  oblegana przez turystów podczas wakacji, poza sezonem przesiadują w niej tutejsi, co według mnie dobrze świadczy o smażalni.  

  Czy ktoś z Was wybiera się w nasze strony? A może znacie inne miejsca, niż te polecone przeze mnie? Dajcie znać w komentarzach. Tymczasem życzę Wam udanego długiego weekendu. Wypoczywajcie Kochani. :*

 

LAST MONTH

And so…May is behind us! Therefore I'm inviting you for the small photo summary of last month.

***

Maj za nami! Zapraszam więc na małe zestawienie zdjęć z minionego miesiąca. 

Jedno z tych miejsc w Sopocie do którego nie docierają turyści – dzika plaża. Już nie mogę się doczekać pierwszej w tym roku kąpieli!

Rozdział o tym jak stworzyć idealną garderobę, opartą na klasycznych i uniwersalnych rzeczach już skończony. Moja szafa w roli głównej :).

W ostatnim miesiącu realizowałam zdjęcia na bloga, do kilku rozdziałów mojej książki i dla jednego magazynu. Oczywiście zajmowało to mnóstwo czasu i zmuszało mnie do wstawania z łóżka codziennie przed piątą rano, ale jestem bardzo zadowolona z efektów :). Gdy tylko będę mogła opublikować kilka zdjęć, to z przyjemnością się nimi z Wami podzielę. 

Robienie zdjęć to jedno, wcześniej trzeba się do nich odpowiednio przygotować – poszukiwanie pasujących plenerów to nie lada wyzwanie, ale z pomocą najbliższych udało mi się znaleźć kilka naprawdę ciekawych miejsc. 

 

1. Rodzinny akcent w jednej z trójmiejskich restauracji. "Był sobie Gdańsk" to wydany przed laty kultowy album ze starymi fotografiami, który sprzedał się do ostatniego egzemplarza. // 2. i 3. Kocham to co robię! Zdjęcia na plaży to zawsze czysta przyjemność! // 4. Wszystkie materiały zostały już zaakceptowane :) //

Długie godziny pisania…

Prosty strój na długi dzień :)

1. Ciepły wieczór w moim ogrodzie // 2. Typowy polski Mruczek // 3. Jeden z tych poranków, kiedy naprawdę nie chcę się wstawać… // 4. Drabina, czyli moja nowa asystentka ;)

Deser po pysznym obiedzie u babci.

Z początku byłam załamana, że mój samochód się popsuł. Mój rower spełnił jednak swoje zadanie perfekcyjnie. 

Zdjęcia w ogrodzie. 

1. Sobotni wieczór w gdyńskiej restauracji "Serio" // 2. i 3. Zielone Trójmiasto // 4. Pierwsze polskie truskawki //

A na koniec, tradycyjnie dodałam jedno zdjęcie z plaży. Powolne, beztroskie życie w Sopocie – jestem prawdziwą szczęściarą, że urodziłam się nad morzem i mieszkam w tak pięknym miejscu.

Miłego popołudnia! 

Look of the day

white jeans / białe dżinsy – Mango (model Pati)

shoes / buty – New Look (stara kolekcja)

jacket / marynarka – Massimo Dutti (mój jest ze starej kolekcji ale w obecnej ofercie znajdziecie bardzo podobny model)

bag / torebka – Tous  (w ofercie znajdują się również inne kolory)

What usually motivates your wardrobe choices in the morning? Do you want to feel comfortably? Or maybe the elegant look is more important? For as long as I can remember, combining these two things was the greatest challenge for me. I am not always able to put on sneakers to get around fast from one place to the other. High heels and a dress are super feminine and chic, but this combo only works when I don’t have to walk too much (and that happens maybe twice a month. I don't like to waste time for changing my clother during the day, my outfit must be multifunctional and fit for many different situations. In winter time, I wear the black boot, matching trousers and short camel coat. Now I switched to ballet flats or lords and my favorite navy jacket. Keeping one's balance between casual and elegant elements is the key in getting the "smart casual" as we say in english. White skinny jeans and the cotton sweatshirt are the less formal parts of the outfit. The animal patterned lords, small chained bag, the classical color jacket are the chic elements. And what have you chose today out of your wardrobes? Have a nice day!:)

***

Czym najczęściej kierujecie się, kiedy wybieracie rano swój strój? Chcecie, aby było Wam wygodnie? A może ważniejsze jest dla Was to, aby wyglądać elegancko? Odkąd pamiętam, połączenie tych dwóch rzeczy było dla mnie największym wyzwaniem. Nie zawsze mogę założyć trampki, żeby móc swobodnie biegać z miejsca do miejsca. Szpilki i sukienka to super kobiece i szykowne połączenie, ale sprawdza się tylko wtedy, gdy nie muszę za dużo chodzić (Czyli mniej więcej dwa razy w miesiącu. Nie lubię przebierać się w ciągu dnia, bo szkoda mi na to czasu, mój strój musi więc być uniwersalny i pasować do wielu okazji. Zimą zakładałam czarne oficerki, spodnie w tym samym kolorze i krótki camelowy płaszcz. Teraz przerzuciłam się na baletki albo lordsy i ukochaną granatową marynarkę. Zachowanie równowagi pomiędzy elementami codziennymi a eleganckimi jest kluczem do uzyskania efektu, który w języku angielskim nazywamy "smart casual" ("elegancką zwyczajnością"). Białe rurki i bluza z bawełny to ta mniej zobowiązująca część stroju. Lordsy w zwierzęcy wzór, torebka na łańcuszku, marynarka w klasycznym kolorze to elementy, które dodają całości szyku. A co Wy wybrałyście dziś ze swoich szaf? Miłego dnia! :)

Sobotnie śniadanie: chlebek bananowo-migdałowy z zimnym mlekiem // Saturday breakfast: banana-almond bread with cold milk

* * *

Moja ulubiona część dnia. Śniadanie. Coraz częściej łapię się na tym, iż wraz z końcem tygodnia planuję coś upiec słodkiego na sobotni poranek. Do szklanki mleka, bo to cenne źródło wapnia, białka oraz witaminy D. Odpowiednia ilość tych składników w codziennej diecie jest kluczowym elementem zapewniającym prawidłowy rozwój kości i zębów, a także funkcjonowania organizmu. Przyznaję, że produkty mleczne są naszym stałym elementem. Nawet pieczone ciasta mają odrobinę jogurtu, który zdecydowanie polepsza jakość wypieku i wspaniale wpływa na jego smak. Jeżeli tak jak ja, jesteście zwolennikami wilgotnych i delikatnych ciast, to koniecznie wypróbujcie dzisiejszy przepis. Udanego sobotniego poranka!

Skład:

5 bananów

2 jajka

180 g mąki migdałowej

100 g masła (miękkie)

2 łyżeczki cukru wanilinowego

150 g brązowego cukru

5 łyżek śmietany 12 % lub jogurtu naturalnego

A oto jak to zrobić:

1. Banany ugniatamy na gładką masę. Dodajemy roztrzepane jajka, roztopione masło, cukier, cukier wanilinowy, śmietanę lub jogurt a na końcu mąkę migdałową. Całość dokładnie mieszamy do połączenia się wszystkich składników. Masę przekładamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia i umieszczamy w rozgrzanym piekarniku w 180 stopniach C. Pieczemy przez 60 minut. Po upieczeniu ciasto zostawiamy w piekarniku przy uchylonych drzwiczkach przez najbliższe 30 minut.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Getting ready for the summer

Making plans for the upcoming months I decided at all costs to find a few days of for short holidays. From experience I know, that no matter how much I try, there will always be emails necessary to answer, actions to join in and plans to carry out. Therefore, I had to finally make a decision and book the tickets:). August seemed perfect to me, as my "deadline" to hand out all the materials, falls for the end of July. I am waiting for this moments just like I did for the holidays after the maturity examination. However, I still got some time. Summer is almost here and I have already begun some small preparations for this wonderful season.

***

Planując najbliższe miesiące postanowiłam za wszelką cenę znaleźć kilka dni na małe wakacje. Z doświadczenia wiem, że jak bardzo bym się nie postarała, to zawsze pojawią się maile, na które będzie trzeba odpisać, akcje w które trzeba będzie się włączyć i projekty, które będzie trzeba zrealizować. Musiałam więc po prostu podjąć decyzję i zarezerwować bilety :). Sierpień wydał mi się idealny bo mój "deadline" do którego muszę oddać wszystkie materiały przypada na koniec lipca. Do tego momentu, który jawi mi się niczym wakacje po maturze, zostało jednak sporo czasu. Lato za pasem i rozpoczęłam już do niego małe przygotowania. 

W ciągu ostatnich kilku tygodni opanowałam do perfekcji wynajdywanie momentów, w których mogę czytać. Przede wszystkim zawsze mam w torebce książkę. Wychodzę z założenia, że jeśli chcę napisać coś sensownego, to wpierw muszę naprawdę sporo przeczytać, dlatego mój zbiór literatury w ostatnim czasie bardzo się powiększył. "Kinfolk", "Pretty Honest"," Forever Chic" to moje łupy w języku angielskim, które służą mi jako inspiracja do kolejnych rozdziałów. "Minimalizm po polsku", "Serce Europy" czy "Ćwiartka raz" to lektury po które przyjemnie sięgnąć w trakcie długiego letniego wieczoru. 

Mój tata sprawił mi ostatnio niespodziankę – nową książkę wielkiego historyka, profesora Normana Daviesa. Z dedykacją… ;)

Lato to przede wszystkim ubrania odsłaniające więcej ciała. Nie znam bardziej sprawdzonego sposobu na to, aby skóra była gładka i dobrze wyglądała na zdjęciach niż regularne stosowanie peelingów. Ten malinowy, od polskiej marki Balneo, który widzicie na zdjęciu powyżej, wylądował w moim prysznicu i używam go co drugi dzień na całe ciało. Jego zapach naprawdę powala :). Warto dodać, że jest w pełni Ekologiczny i peelinguje nasze ciało pestkami malin.

Może któraś z Was chciałaby skorzystać z rabatu uprawniającego do darmowej wysyłki w sklepie Balneokosmektyki? :) Wystarczy wpisać kod "lato" w trakcie dokonywania zakupów.  

 

shirt / bluzka – Asos.com // jeans / dżinsy – Zara (podobne tutaj)

Przyznaję się. Uległam sezonowym trendom. Bardzo podobają mi się bluzki i sukienki z dekoltem przywodzącym na myśl dziewczynę Zorro. Zdecydowałam się na tę w białym kolorze z bawełny. Być może, neutralny kolor i dobry materiał sprawią, że nie znudzi mi się za szybko i nie pożałuję swojego zakupu.

Powrót do czasów szkolnych, czyli samoprzylepne karteczki, ołówki i cienkopisy walające się po całym mieszkaniu :).

W lecie rezygnuję z ciężkich podkładów, za to chętnie sięgam po lekkie bronzery. Puder Chanel z serii Les Beiges służy mi jako rozświetlacz, róż i bronzer w jednym. Mam go od niedawna ale coś czuję, że przez najbliższe trzy miesiące będziemy nierozłączni.

 Śliczny prezent od marki Tous to idealne uzupełnienie garderoby na lato. Będę ją nosić z białymi spodniami i prostym swetrem. Zresztą sami pewnie zobaczycie jakiś zestaw na blogu :).

A na koniec mały backstage :). Tak się kończy kilkugodzinne pisanie w łóżku i szukanie wymówek, żeby tego nie robić (czy ktoś widział mój telefon?). Miłego dnia!