Homemade

Short story about my denim shirt.

Postanowiłam zaeksperymentować z moją starą jeansową koszulę, której kolor nie do końca mi już odpowiadał. Marzył mi się kolor w odcieniu naprawdę wyblakłego jeansu…

Tak jak pewnie zauważyliście, niezbędny będzie nam wybielacz oraz jeansowa koszula. Wbrew narzucającym się pozorom kot nie jest potrzebny w tym procesie (chociaż jak widać na zdjęciu, kot twierdzi inaczej).

Koszula, którą ma na sobie Anja Rubik jest świetna, ale w mojej szafie bardziej przydałoby się coś klasycznego. Gdybyście jednak chciały uzyskać bardziej oryginalny efekt, przed całą operacją ciasno obwiążcie koszulę sznurkiem bądź gumką (w miejsca, w które nie dostanie się wybielacz, barwnik nie zjaśnieje).

 

W miednicy załałam całą koszulę wybielaczem i dodałam trochę wody.

Koszulę pozostawiłam na godzinę (gdyby poleżała w wybielającej miksturze więcej czasu, była pewnie prawie biała)

Ponieważ kołnierzyk nie był jeszcze tak jasny, jakbym chciała to pozostawiłam go w wybielaczu następną godzinę. To samo możecie zrobić z mankietami albo nogawkami spodni, być może uda Wam się uzyskać naprawdę interesujący efekt.

No i gotowe! Koszula po wysuszeniu ma zupełnie inny kolor. Będzie idealnie pasować do wszystkich moich letnich ubrań:).

W kolejnym wpisie będziecie mogli zobaczyć jak efekt mojego eksperymentu prezentuje się w całej stylizacji:)

Mint shorts + aztec pastel print = happy me:)

Hi everyone! When I saw this aztec top, I immediately thought about my lace shorts. This is a perfect combination for me. I am feeling like wearing a summery color from top to toe!

top – New Look

shorts / szorty – Asos

bracelet / bransoletka – Asos

purse / torebka – H&M

Cześć wszystkim! :) Ten top, wypatrzony w dniu super zniżki, od razu rzucił mi się w oczy. W tym sezonie, niczym radar wyszukuję pastelowe ubrania i natychmiast łączę je w wyobraźni z rzeczami, które mam już w swojej szafie. Założę się, że moja miłośc do pasteli niedługo zacznie słabnąć i zaktywizuje się dopiero w kwietniu 2013 roku, ale teraz będę jeszcze korzystać z tych pogodnych, letnich kolorów :)

Follow my blog with bloglovin!

Bike weekend

 Z początku myślałam, że wyczekana przeze mnie sobota okaże się dniem beznadziejnym. Zaraz po rozpoczęciu układania włosów, moja suszarka odmówiła posłuszeństwa. Wpierw myślałam, że jej mały silniczek musiał się przepalić. Zrezygnowana, postanowiłam zająć się prasowaniem koszuli, którą miałam w planie ubrać tego dnia. No jak to?! Żelazko też nie działa?!

Nie. Po prostu nie ma prądu. Pomyślałam "no trudno, to w takim razie posiedzę na blogu i nadrobię zaległości w mailach" … zaraz, zaraz, aby router od internetu działał, prąd też jest potrzebny… 

Telefonicznie udało mi się uzyskać informację, że prąd z całą pewnością zostanie włączony do godziny 20.30. Cudownie! Zostało tylko 11 godzin braku kontaktu ze światem i obserwowania cieknącej lodówki! 

Nie pozostało mi więc nic innego, jak rozpoczęcie sezonu rowerowego. Dawno nie czułam się tak dobrze, jak po czterogodzinnej rowerowej wyprawie po moim mieście. Elektrownio, dziękuję :)

Wszystkich zainteresowanych modelem mojego roweru informuję, że zwie się on Amsterdam Electra. Możecie go znaleźć w poniższym linku:

http://www.electrabicycles.pl/

To prawdziwy król wśród rowerów i mam w planie jeździć na nim aż do późnej starości:).

Zdjęcia zrobione? No to ruszamy!

Zaraz, zaraz tylko jak się skręcało???

Look of the day: Aztec print

The weather is absolutely great so all I want to wear right now are neon shorts and strapeless body with aztec print. 

shorts / szorty – Cubus

body – Motel

bag / torba – Mango

sandals / sandały – asos

sunglasses / okulary – Reserved

watch / zegarek – cheapo

belt / pasek- H&M

Od dłuższego czasu pogoda w moim mieście jest przepiękna. Nastał w końcu ten czas, w którym buty są jedyną cześcią garderoby, którą musimy zakładać przed wyjściem z domu:). Końcówka maja to dobry momemnt, żeby na stałe przekonać się do szortów i topów bez ramiączek. Aztecki wzór idealnie nadaje się na upały:).

Follow my blog with bloglovin!

Body care in summer

Wiem, że od dawien dawna nie pojawił się u mnie żaden wpis o pielęgnacji ciała. Część z Was prosiła o informacje na temat kosmetyków, których teraz używam. Cóż, w moich pielęgnacyjnych rytuałałach niewiele się zmieniło. Wciąż uważam, że regularny peeling i nawilżanie jest kluczem do jej ładnego wyglądu. Ponieważ w lecie bardziej eksponujemy skórę naszego ciała, powinnyśmy być jeszcze skrupulatniejsze w tych czynnościach. 

Skoro już mowa o peelingu – nie wydawajmy na niego ogromnych pieniędzy. Jego zadaniem jest złuszczyć naskórek i nic więcej – nie podniesie naszego biustu, ani nie spowoduje, że stracimy w udach 8 centymetrów w dwa dnia – naprawdę nie warto płacić za tego rodzaju obietnice na opakowaniu. 

Wybierzmy taki, który odpowiada nam zapachem lub jest marki, do której mamy zaufanie. Ja postanowiłam dać szansę peelingowi i masłu do ciała z firmy Bielenda. Szczerze mówiąc najpierw pokusiłam się o masło, a to dlatego, że trafił kiedyś w moje ręce balsam "zielone jabłuszko" z tej firmy, w którym całkowicie sie zakochałam. Nie mogłam go jedna dostać w żadnej drogerii. Postanowiłam więc zaopatrzyć się w analogiczny produkt i się nie zawiodłam. Peeling jest idealnej konsystencji, a masło z Avokado przepięknie pachnie. Więcej informacj o tym produkcie znajdziecie na tej stronie:

http://www.bielenda-sklep.pl/?gclid=CLH13-Ovm7ACFcjwzAodOxe4Yg

Tego typu rytuał funduję sobie minimum raz w tygodniu. 

Z kolei na co dzień używam balsamu firmy Delia. Udało mi się go dostać w internecie:

http://www.delia.pl/produkty/show/jedwab_srebrzysty

Po jego użyciu skóra jest nawilżona i błyszcząca, ale bez efektu "słonecznego patrolu", którego wolałabym uniknąć:). Posiada srebrzyste drobinki, które świetnie rozświetlają skórę. Mogę go bez obaw stosować tuż przed wielkim wyjściem – nie ma oleistej konsystnencji więc nie pobrudzi ubrań.

Oczywiście mój kot, jak zwykle nie pozwolił spokojnie dokończyć zdjęć – jest zawsze tam, gdzie akurat nie powinno go być.

Last Month

Maj powoli się kończy, a w moim folderze uzbierało się już mnóstwo zdjęć z tego miesiąca:). 

Lody w maju to obowiązkowy element nawet najkrótszej przerwy.

A tu poniedziałkowy poranek, po naprawdę ciężkim weekendzie:). 

Mało czasu + kompletny brak weny twórczej = biały t-shirt i czerwone rurki:)

Moje nowa miłość! Gdybym mogła, to bym ich w ogóle nie zdejmowała:).

Follow my blog with bloglovin!