Treasure

   Zanim poważnie zastanowiłam się nad tym, co, z nowych kolekcji, powinno się znaleźć w szafie każdej z nas, zrobiłam drobny zakup w H&M. Ta bransoletka kosztowała 9,90 (!!!), ale i tak przyciągnęła wzrok wszystkich moich koleżanek:). Myślałam, że przeczeka do lata, ale teraz widzę, że pasuje do wszystkiego, nawet do grubych swetrów. I dostępne są też  inne kolory!

 

Tłusty Czwartek!

W odpowiedzi na Wasze pytania i zważywszy na dzisiejszą okazję (to chyba mój ulubiony dzień w roku!), przedstawiam Wam przepis na mój kawowy napój. Tak naprawdę, nie różni się on zbyt wiele od zwykłej latte, tyle tylko, że można go przyrządzić w domu, bez użycia specjalistycznego sprzętu:). A oto co jest Wam potrzebne:

 

 

  1. mleko,

  2. kawa rozpuszczalna,

  3. czekolada lub kakao ( ja mam akurat czekoladę o smaku pomarańczowym, ale może to być najzwyklejszy nesquik:)),

  4. pół łyżki cukru,

  5. starta czekolada,

  6. oraz pianki (można je dostać w dziale spożywczym w M&S)

 

 

Tak naprawdę, te dwie rzeczy nie są niezbędne, czekolady używam do dekoracji (albo do wyjadania jej łyżką prosto z puszki), a pianki jako smakowity dodatek (przestrzegam, że dla niektórych może to być zbyt słodkie, chociaż dla mnie jest w sam raz).

 

Niezbędny natomiast jest Wasz ulubiony kubek, polepsza smak o 100% :).

 

PPRZYGOTOWANIE:

 

Podgrzewamy mleko. W tym przepisie istotne jest to, aby było spienione. Ponieważ ja nie posiadam ani ekspresu do kawy, ani niczego czym mogłabym zrobić piankę, pilnuję mleka i czekam do momentu, w którym ma prawie wykipieć (wtedy piana na górze robi się samoistnie). Jest to zadanie o podwyższonym ryzyku, naprawdę nie możecie odstępować garnka na krok.

Gdybyście wiedzieli, ile sprzątania miałam po zrobieniu tego zdjęcia…

 

W międzyczasie (kiedy uważnie pilnujecie mleka), wsypcie do kubka tyle kawy, ile lubicie (dla mnie oznacza to czubatą łyżeczkę), łyżkę kakao lub czekolady i pół łyżki cukru.

 

 

 

Zalejcie kubek gorącym mlekiem. Wedle uznania posypcie napój startą czekoladą lub dodajcie słodkie pianki, upijcie łyk a potem zacznijcie czytać, to co lubicie najbardziej. SMACZNEGO!

 

Przy okazji, bardzo chciałybyśmy Was przeprosić za to, że strona była niedostępna wczoraj wieczorem i dziś rano. Strona była przeciążona, ponieważ w najśmielszych snach nie przewidziałyśmy takiej ilości odwiedzin – 57 060 odwiedzin i ponad 170 000 odsłon jednego dnia! Nic dziwnego, że biedny serwer dostał zadyszki:). Musimy Wam się jednak przyznać, że to przeciążenie, w gruncie rzeczy, bardzo nas ucieszyło, i STRASZNIE WAM ZA NIE DZIĘKUJEMY!

Teraz jesteśmy już na nowym serwerze, więc strona będzie działać o każdej porze dnia i nocy. Zapraszamy do obejrzenia następnego postu jeszcze dzisiaj!

 

-6…

     Witajcie! U mnie, jest dzisiaj niezwykle przyjemna temperatura. Najchętniej założyłabym na siebie trzy koce (i zrobiłabym to nie wychodząc spod kołdry!:)), ale niestety dzisiaj nie jest to możliwe:).

    Przedstawiam Wam strój dnia, który wczoraj całkiem nieźle sprawdził się, przy minusowych temperaturach. Oprócz okularów z Reserved, które już pewnie znacie na pamięć, mam na sobie kurtkę z ZARY, golf z Mango (w zeszłym roku udało mi się go wywęszyć na przecenach, bawełniany, dopasowany, czarny golf nie może być złym zakupem!), a także spodnie kupione na Allegro z Terranovy za 79 złotych.

    O takich spodniach marzyłam od dawna (tak naprawdę marzyłam o spodniach z prawdziwej skóry, ale po zorientowaniu się w cenach, stwierdziłam, że na marzeniach poprzestanę :), ale przyznaję, że względy ideologiczne także miały wpływ na moją decyzję). Gdy zajrzałam ostatnio do Terranovy (bodajże tydzień temu), widziałam jeszcze parę sztuk na wyprzedażach, więc jeśli przypadły Wam do gustu, to tam możecie je wyszukać.

 

 

 

 

 

 

 

A oto spodnie, w całej swojej okazałości:

Made by Zosia

Dzisiaj pożyczyłam od Zosi przepis na tartę cytrynową. Osobiście nie przepadam za deserami  z dodatkiem cytryny, ale jak wiadomo wyjątek potwierdza regułę… :)  

PS: Więcej przepisów Zosi znajdziecie w dziale gotowanie.

Bargain cd.

A oto jak prezentują się okulary z reserved na moim nosie:) Miłego dnia!

Dzisiaj jest u mnie -13 stopni Celsjusza, więc musiałam przystosować swój strój do warunków atmosferycznych:) jutro pokażę całość:) A jak Wy sobie radzicie z tą pogodą?

A cup of chocolate…

   Cześć Wam! Za mną pracowity dzień, ale teraz mam odrobinę czasu tylko dla siebie, więc zajmę się tym co lubię najbardziej, czyli podjadaniem, w trakcie czytania miłej książki! Jeśli podobał wam się klimat „Śniadania u Tiffaniego”, to „Witaj na świecie maleńka” jest dla was.

    Autorka tej powieści, Fannie Flag zasłynęła głównie dzięki książce „Smażone zielone pomidory”, ale szczerze mówiąc, ta o wiele bardziej przypadła mi do gustu. Opowiada o młodej dziennikarce mieszkającej w Nowym Jorku. Czytając tę powieść można się aż zakrztusić latami 60 (na dodatek dowiadujemy się co nieco o historii Stanów Zjednoczonych!:)). 

 

To coś pysznego w tym kubku, to moje własne dzieło, jest idealne na poprawę humoru. A książka jest naprawdę super!