Umilacze na letnie deszczowe wieczory

   It's supposed to be summer, but the raindrops are falling on the windowsill. The citizens of Tricity are used to the view of wet jasmine flowers and puddles in June – the weather is always a little more giddy here. Evening torrents are always a great pretext for me to bustle around the kitchen, reach books, and clean up in various strange recesses of my home. And, of course, to prepare posts for you!  

   A recipe for pancakes isn't any revelation, but I've lately noticed that I’d totally forgotten about this extremely simple dessert for a very long time. I decided to make up for it, the more so that a certain person had been formulating a statement "I really fancy eating some pancakes, I wish I could prepare them on my own" for quite some time and directing it seemingly to no one in particular. In fact, we both exactly knew the meaning of these words ;).

Ingredients for pancakes with hot plums and salted caramelbatter:

150 ml of milk

1 egg

75 g of wheat flour

2 tablespoons of icing sugar

2 tablespoons of melted butter

gluten-free batter version:

25 g of corn flour

25 g of rice flour

25 g of potato flour

1 large egg

150 ml of milk

2 tablespoons of melted butter

filling:

5 plums (it's best to choose less ripe plums as they will retain their shape and will sourness)

2 tablespoons of salted caramel (home-made or purchased)

you can choose: nuts, crumbled cookies, almond flakes

sour cream or dairy ice cream

* * *

   Niby lato, a deszcz kapie na parapet. Mieszkańcy Trójmiasta przyzwyczajeni są do widoku mokrych kwiatów jaśminu i kałuży w czerwcu – pogoda u nas zawsze jest bardziej kapryśna. Wieczorne ulewy to dla mnie zawsze świetny pretekst do krzątania się po kuchni, czytania książek i robienia porządków w dziwnych zakamarkach. No i do przygotowywania dla Was wpisów oczywiście!

   Przepis na naleśniki nie jest niczym odkrywczym, ale ostatnio zorientowałam się, że przez bardzo długi czas nie pamiętałam o tym najprostszym deserze na świecie. Postanowiłam więc przypomnieć o nim i Wam, tym bardziej, że pewna osoba już od dawna nad wyraz często formułowała przy mnie stwierdzenie "mam wielką ochotę na naleśniki, szkoda, że nie umiem ich robić" kierowane niby w próżnie, ale tak naprawdę oboje doskonale wiemy o co chodzi ;). 

Składniki na naleśniki z gorącymi śliwkami i solonym karmelem

ciasto:

150 ml mleka

1 jajko

75 g mąki pszennej

2 łyżki cukru pudru

2 łyżki roztopionego masła

ciasto w wersji bezglutenowej:

25 g mąki kukurydzianej

25 g mąki ryżowej

25 g mąki ziemniaczanej

1 duże jajko

150 ml mleka

2 łyżki masła

farsz:

5 śliwek (lepiej wybrać trochę twardsze bo zachowają kształt i będą odpowiednio kwaśne)

2 łyżki solonego karmel (domowej roboty albo kupiony)

do wyboru: orzechy, pokruszone herbatniki, płatki migdałów

śmietana albo lody śmietankowe

Directions:

1. Melt butter in a small pot on low heat. Put the rest of batter ingredients into a large bowl. Then, add melted butter. Stir everything thoroughly until the batter is smooth. It's best to leave the batter aside at least for half an hour. Warm up the pan and pour a couple of spoonfuls of batter (it'll be more convenient to use a ladle). Spread it around to create a thin layer by tilting the pan. Fry for around half a minute on one side. Toss it to the other side (who can toss the pancake without the help of your other hand?) and fry for about 15 seconds.

2. Cut the plums into crescents. Place a pot on low heat and add salted caramel and plums. Fry for around 5 minutes, take them off the heat and place them on top of the pancakes. We can also sprinkle them with crumbled cookies or favourite nuts. If you still have some dairy ice-cream in the refrigerator, it means that you've just received your ticket to heaven.

* * *

Sposób przygotowania:

1. Na małym ogniu rozpuszczamy masło w rondelku. Pozostałe produkty do ciasta wrzucamy do dużej miski, następnie dodajemy roztopione masło. Całość dokładnie mieszamy, aż znikną wszystkie grudki. Ciasto dobrze jest odstawić chociaż na pół godziny. Rozgrzewamy patelnie i wlewamy do niej kilka łyżek ciasta (wygodniej będzie posługiwać się chochelką). Rozprowadzamy je cienką warstwą, przechylając patelnię i smażymy około pół minuty z jednej strony. Przerzucamy na drugą stronę (kto umie w powietrzu?) i smażymy dalej przez około 15 sekund.

2. Kroimy śliwki w półksiężyce. Stawiamy rondelek na małym ogniu, dodajemy solony karmel i śliwki. Podsmażamy przez 5 minut, ściągamy z ognia i nakładamy na naleśniki, możemy też posypać je pokruszonymi herbatnikami albo ulubionymi orzechami. Jeśli jeszcze macie w zamrażarce trochę lodów śmietankowych to znaczy, że właśnie dostaliście bilet do nieba. 

   When a gourmand already has a full plate in front of them, they can start thinking about other pleasures. Lately, I've read a few books, but I mostly recall "Circe" by Madeline Miller. It caught my attention owing to the fact that it's based on the motifs taken from Greek mythology which fascinated me during my childhood years. Up until today on my book rack, you'll find "Ancient Greek Mythology" by Pietrzykowski from 1985 or the time-worn "Mythology Atlas", which I received from my father when I was finishing primary school. I was into the adventures of Artemis, Persephone, Athena, or the courageous demigods a lot more than into Scooby Doo. Additionally, this novel got to the New York Times top selling book list already on its release day. I had plenty of reasons to read it.   

   The novel tells a story of a girl, Helios’ daughter, who was forsaken by her family of gods. It sounds like the beginning of a fairy tale for kids, but even a particularly non-inquisitive reader will notice the merit of this novel and the frequency with which you can spot analogies to today's problems.

* * *

   Gdy łasuch ma już przed sobą pełny talerz może pomyśleć o innych przyjemnościach. Ostatnio przez moje ręce przewinęło się kilka książek, ale w pamięci  została mi przede wszystkim "Kirke" autorstwa Madeline Miller. Zwróciłam na nią uwagę przede wszystkim dlatego, że opiera się na motywach mitologii greckiej, którą w dzieciństwie byłam zafascynowana. Do dziś na moim regale z książkami znajdziecie "Mitologię starożytnej Grecji" Pietrzykowskiego z 1985 roku czy mocno sfatygowany "Atlas Mitologii" który dostałam od mojego taty na zakończenie podstawówki. Przygody Artemidy, Persefony, Ateny czy dzielnych herosów fascynowały mnie o wiele bardziej niż Scooby Doo. Na dodatek, powieść ta już w dniu premiery trafiła na pierwsze miejsce listy bestsellerów New York Timesa. Dla mnie powodów aby sięgnąć po "Kirke" było aż nadto. 

   Książka opowiada historię dziewczyny, córki greckiego boga Heliosa, która została odrzucona przez swoją boską rodzinę. Brzmi jak początek bajki dla dzieci, ale nawet mało wnikliwy czytelnik szybko zauważy jak pouczająca jest ta powieść i jak często można znaleźć w niej analogię do dzisiejszych problemów.

   And if you're fed up with reading, I've prepared a short ranking of Netflix and HBO GO TV series – after all, you need to cope somehow until the new Game of Thrones season is realised.

1. "Stranger Things".

I was able to remain unfazed by this TV series because science fiction productions hadn't been able to attract my interest since the times of X-Files. However, the production is really worth pursing in this case.

2. "Narcos".

A TV series based on the story of Pablo Escobar, a drug lord from Columbia. Even though the production was a little bit irritating for me at some points, I was really watching it with bated breath. The more so, when I could see agent Pena played by Pedro Pascala on the screen ;).

3. "Big Little Lies".

A star-studded TV series will always lure large audience, and so happened in this case. Even though I was able to predict the ending in the middle of the season, I really liked the stories of the women whose lives seemed ideal on the surface.

4. "Ann, not Annie".

Who would have thought that the adaptation of "Anne of Green Gables" can turn out to be a production not meant for the faint hearted. Beautifully shot, but it's too emotional at times for me. How many times can you cry during one episode, huh ?!

5. "The Crown".

A TV series about Queen Elisabeth's story ranks on the fifth position for good reason. I was able to go through two seasons, but most of the episodes were just a remedy for sleeplessness. It was easy to spot that the producers didn't want to annoy the Royal Family which, in turn, had an impact on the slow-paced action. However, if you are fans of costume dramas and you can appreciate top-notch scenography, this TV series will be surely a pleasant experience for you – for example, while ironing ;).

I'm waiting for your recommendations now – I'm still considering buying Canal+ subscription to watch "the Crow". Is it worth it?

* * *

A jeśli macie już dość czytania to przygotowałam dla Was krótki ranking seriali Netflix i HBO GO – w końcu trzeba sobie jakoś radzić do czasu aż wyjdzie nowy sezon "Gry o tron".

1. "Stranger Things".

Długo broniłam się przed tym serialem, bo produkcje science fiction nie wzbudzały mojego zainteresowania od czasów "Archiwum X". W tym przypadku naprawdę warto się przełamać.

2. "Narcos". 

Serial oparty jest na historii pochodzącego z Kolumbii Pablo Escobara, barona narkotykowego. Chociaż serial momentami mnie drażnił, to i tak oglądałam go z zapartym tchem. Tym bardziej gdy na ekranie zjawiał się agent Pena grany przez Pedro Pascala ;). 

3. "Wielkie kłamstewka".

Gwiazdorska obsada zawsze przyciąga i tak było też w tym przypadku. Chociaż zakończenia domyślałam się już w połowie sezonu to bardzo podobały mi się perypetie kobiet, których życie z pozoru wydawało się idealne. 

4. "Ania, nie Anna".

Kto by pomyślał, że ekranizacja "Ani z zielonego wzgórza" okaże się być serialem dla ludzi o mocnych nerwach? Pięknie nakręcony, ale dla mnie momentami  za mocno grający na emocjach. No bo ile razy można płakać w ciągu jednego odcinka?!

5. "The Crown".

Serial o losach królowej Elżbiety zajmuje u mnie piąte miejsce nie bez powodu. Udało mi się co prawda przebrnąć przez obydwa sezony, ale większość odcinków traktowałam jako lekarstwo na bezsenność. Z łatwością można było zauważyć, że producenci nie chcieli za bardzo drażnić rodziny królewskiej, a to miało niewątpliwie wpływ na niezbyt wartką akcję. Jeśli jednak jesteście fanami filmów kostiumowych i potraficie docenić świetną scenografię to serial ten na pewno przyniesie Wam trochę przyjemności – na przykład w trakcie prasowania ;). 

Czekam teraz na Wasze polecenia – wciąż zastanawiam się czy wykupić pakiet w Canal+ aby móc obejrzeć serial "Kruk". Warto?

I jak mu wytłumaczyć, że te naleśniki nie są dla niego? :(

   How to explain to him that these pancakes aren't for him? :(I'm a real fan of homewear clothing, and if I don't have to leave the house on a given day, I wear a pair of sweatpants or pyjamas with pleasure – even if I still need to do some work in front of the laptop. Changing into clothes that can be unequivocally associated with resting put me into a calmer state right away. Answering the yet-unstated questions – I bought this shirt in ZARA HOME and I can see that it's still available. Another item that I've been wearing around the house lately is this silken hair band by MOYE.

* * *

   Jestem prawdziwą fanką domowych pieleszy i jeśli tylko nie muszę już danego dnia wychodzić z domu to z przyjemnością przebieram się w dresy albo pidżamę – nawet jeśli czeka mnie jeszcze praca na komputerze. Przebieranie się w rzeczy, które jednoznacznie kojarzą mi się z odpoczynkiem automatycznie wprawia mnie w spokojniejszy stan. Od razu uprzedzę Wasze pytania – tę koszulę kupiłam w ZARA HOME i z tego co widzę jest jeszcze dostępna. Kolejna rzecz, którą ostatnio noszę po domu, to jedwabna gumka do włosów od MOYE. Jest wyjątkowo delikatna i nie ciągnie moich kosmyków.

Życzę Wam wszystkim spokojnego wieczoru w towarzystwie świetnych książek i gorących naleśników. Dobranoc!

 

 

Jak przygotować ognisko?

  The night between 23 June and 24 June, that is the eve of St John's Day, is a time that I mostly associate with meetings by the campfire. I know that this custom isn't close to many people's hearts, but for me it's always about evoking amazing memories from my childhood. We also used to set a campfire whenever we finished the year in high school. A couple of pages from our notebooks always went up in flames – after so many months of education, each one of us needed a little catharsis.  

   Celebrating summer solstice is a wonderful occasion for some entertainment in a close circle of friends. All activities that allow us to spend some time close to nature have a positive impact on our lives; thus, now, when evenings and nights start to be pleasantly warm, it's worth putting this time to some use. Of course, you can organise a spontaneous meeting, but it's considerably better to prepare a little bit to such a meeting.  

   The charm of a campfire is all about feeling like scouts and not needing too many items to have a great time. However, if the event is supposed to last longer and we don't want our survival mood to change into a fight for survival, we should remember about a number of rules.

* * *

   Noc z 23 na 24 czerwca, czyli wigilia imienin św. Jana to czas, który kojarzy mi się przede wszystkim ze spotkaniami przy ognisku. Wiem, że nie każdemu bliski jest ten zwyczaj, ale dla mnie to zawsze przywołanie cudownych wspomnień z dzieciństwa. Ognisko rozpalaliśmy też ze znajomymi ze szkoły na zakończenie roku. Kilka kartek z zeszytów zawsze lądowało w ogniu – po wielu miesiącach nauki każdemu przydawało się mała katharsis.

   Świętowanie letniego przesilenia słonecznego jest wspaniałą okazją do zabawy w gronie przyjaciół. Wszystko, co pozwala nam obcować z naturą ma na nas pozytywny wpływ, dlatego teraz, gdy wieczory i noce zaczynają być przyjemnie ciepłe, warto z nich korzystać. Można oczywiście umówić się spontanicznie, ale o wiele lepiej jest się do takiego spotkania odrobinę przygotować.

   Urok ogniska polega na tym, że czujemy się jak harcerze i niewiele rzeczy jest nam potrzebnych, aby świetnie się bawić. Jeżeli jednak impreza ma trwać jak najdłużej i nie chcemy, aby survivalowy nastrój zamienił się w walkę o przetrwanie, to pamiętajmy o kilku zasadach.

What to take?

– Let's start with where to pack all our items – most practical here will be the well-tried picnic baskets. I bought mine in Berlin a year ago. I was lucky and I spotted it on a street market, but it's not a typical basket for transporting food or dishes. If you don't have your own basket and you're considering the purchase of one, think about the type that will be most convenient for you – they differ in price, weights, and size. You can choose from wicker, plastic, and fabric ones. The former look beautiful and are most often sold fully equipped and cost from PLN 100 to PLN 700. Unfortunately, they take a lot of space and it's more difficult to transport them on a bicycle. Fabric baskets can be flattened and stored on the bottom of a wardrobe in the winter season. They also have an insulating layer which will protect the products against the temperature outside for a while. Their prices start from several zlotys and they depend on the size and brand. Plastic baskets are light and are a great protection for the products. They cost less than PLN 30, but the delicate handles aren't that comfortable while carrying if you put a lot of stuff inside. Very nice picnic baskets and bags are always available in the spring season in such stores as Ikea or Home And You. You can also come across such items in Tchibo, Flying Tiger Copenhagen or regular hypermarkets.

– Even if you aren't planning on using cutlery, you should take a few necessary pieces with you – you should definitely equip yourself with one sharp knife and a bag of plastic forks. A campfire requires one item without which we can't really start – Finnish military knife. We will prepare sticks for baking, cut the sticks for kindling, cut sausages, and replace each types of cutlery piece.

– Cups, plates, trays, and napkins always come in handy. Especially that we aren't cursed with grey and bland solutions. At the stores, you'll find plenty of patterns, colourful strips, golden dots, and even floral patterns that are in vogue now. If we are planning a themed party, it's worth visiting online shops specialising in disposables (the cheapest plates can be bought for less than PLN 3 for a packet that has 6 – 8 plates). Paper plates are also available at H&M – where you'll pay as much as PLN 10 for 10 plates. We'll also get affordable pieces at Pepco. Apart from disposable dishes, it's also worth taking a wooden cutting board with you.

 * * *

Co zabrać?

– Zacznijmy od tego, w co powinnyśmy zapakować wszystkie rzeczy – najbardziej poręczne będą sprawdzone kosze piknikowe. Ja swój kupiłam kilka lat temu w Berlinie. Miałam szczęście i wyłapałam go na ulicznym targu, ale nie jest to typowy kosz do transportowania jedzenia czy naczyń. Jeśli jeszcze nie macie swojego kosza, a właśnie rozważacie zakup, zastanówcie się, jaki typ będzie dla Was najlepszy – różnią się ceną, wagą i wielkością. Do wyboru są kosze wiklinowe, plastikowe i materiałowe. Te pierwsze wyglądają pięknie, najczęściej sprzedawane są z wyposażeniem i kosztują od 100 do nawet 700 złotych. Niestety zajmują w domu sporo miejsca i trudniej je przewieźć na przykład rowerem. Kosze materiałowe można spłaszczyć i przezimować na dnie szafy. Mają też warstwę izolacyjną, która przez chwilę będzie chronić produkty przed temperaturą na zewnątrz. Ich ceny zaczynają się od kilkudziesięciu złotych i zależą od wielkości i marki. Plastikowe natomiast są lekkie i dobrze chronią produkty, kosztują niecałe trzydzieści złotych, ale delikatne rączki przestają być wygodne do noszenia, jeśli kosz zostanie obciążony. Bardzo ładne kosze i torby piknikowe pojawiają się zawsze na wiosnę w asortymencie sklepów z wyposażeniem wnętrz jak Ikea czy Home And You. Można trafić na nie też w kolekcjach Tchibo, Flying Tiger Copenhagen lub zwykłych hipermarketach.

– Nawet jeśli nie planujemy używania sztućców, zabierzmy ze sobą kilka niezbędnych sztuk, najlepiej sprawdzą się bambusowe – koniecznie jeden ostry nóż i paczka widelców. Na ognisku niezbędny jest przede wszystkim jeden przedmiot, bez którego możemy sobie nie poradzić – nóż w typie finki. Wystrugamy nim patyki do pieczenia, potniemy kijki na rozpałkę, natniemy kiełbaskę i zastąpimy każdy potrzebny sztuciec.

– Kubeczki, talerzyki, tacki i serwetki zawsze się przydają. Zwłaszcza, że nie jesteśmy skazani na szare i mdłe rozwiązania. W sklepach znajdziemy dziesiątki wzorów, od kolorowych pasków, złotych kropeczek po modne obecnie zdobienia roślinne. Jeśli planujemy imprezę z motywem przewodnim, warto zajrzeć do sklepów internetowych specjalizujących się w jednorazówkach (najtańsze talerzyki są w cenie od niecałych 3 zł za opakowanie, czyli 6 – 8 sztuk). Talerze papierowe ma w ofercie także H&M – zapłacimy około 10 zł za 10 sztuk. W bardzo atrakcyjnych cenach takie akcesoria dostaniemy w Pepco. Poza jednorazowymi naczyniami warto zabrać ze sobą drewnianą deskę do krojenia.

Mój koc został wykonany wyłącznie z kaszmiru. Jest delikatny, przyjemny w dotyku i idealnie grzeje w chłodne wieczory. Raczej nie nadaje się do siadania na nim, ale w sklepie Mongolian znajdziecie duży wybór pledów i kocyków – wszystkie są wykonane ze świetnej jakości wełny lub kaszmiru.

– When it comes to blankets, it's best to take two types: with a waterproof bottom, that is with insulation from cold ground (it will be an ideal shelter from the sudden rain) and a soft one that you'll use as a cover when it becomes cooler. How many blankets should we take? We need to assess how many guests we are having – a 150cm x 200cm blanket will be ideal for three persons, but four people will already feel crammed on a small space. The one that you can see in the photo comes from Mongolian.pl. This particular model is only for one person (for two if you're stubborn) and its dimensions are 150cm x 100cm. It is soft and delicate. It additionally works as a hot-water-bag as it is made of cashmere.

– It will be a lot more comfortable by the very campfire on small benches or larger stones. We can make our own "seats", for example, from thick trunks or a reasonably straight branch. If you're using a ready-made seats for campfires, such conveniences will be probably already waiting for you. You just need to come accordingly earlier as the popularity of campfires increases in the high season.

– You should definitely take some mosquito, tick, and sand fly repellents. A considerable number of wet tissues will come in handy as well – the ones for infants. The insects are repelled by simple Rossmann products and you should stay close to the fire, the flame itself will keep mosquitoes at a distance. If we throw a couple of fresh sage sprigs in the fire, they should leave us alone. Essential oils (but we shouldn't apply them directly onto our skin) are effective as well – among others, these include lemon essential oil (which also repels flies and sand flies), clove essential oil, patchouli essential oil, basil essential oil, and lavender essential oil. We can combine a couple of drops with water and spray it in the air from time to time. Our campfire equipment should also contain garbage bags – leaving a mess after the event is an unforgivable crime. It's best to hang a couple of garbage bags somewhere near the campfire – they should be large, solid, and leaktight – it'll be easier to gather them if there's no waste container anywhere near. 

* * *

– W temacie koców, najlepiej zabrać dwa rodzaje: z nieprzemakalnym spodem, czyli izolacją od zimnego podłoża (sprawdzi się jako schronienie przed nagłym deszczem)i miękki, którym się przykryjemy, gdy zrobi się chłodniej. Jak dużo powinno być tych koców? Musimy ustalić, ile gości będzie – koc w rozmiarze 150cm x 200cm będzie dobry dla trzech osób, ale czterem będzie już ciasno. Widoczny na zdjęciu pochodzi ze sklepu Mongolian.pl. Akurat ten model jest jednoosobowy (dla upartych dwu) jego wymiar to 150cm x 100cm. Jest miękki i delikatny a przy tym grzeje jak termofor bo jest wykonany z kaszmiru.

– Przy samym ognisku o wiele wygodniej będzie nam siedzieć na małych ławeczkach lub większych kamieniach. „Krzesełka” możemy zrobić sami np. z grubych pieńków lub w miarę prostej dużej gałęzi. Jeśli skorzystamy z gotowych miejsc przeznaczonych na ogniska, takie wygody prawdopodobnie już tam będą. Musimy tylko przyjechać odpowiednio wcześniej, bo w sezonie popularność ogniskowych stanowisk rośnie.

– Koniecznie zabierzcie ze sobą środki na komary, kleszcze i meszki oraz sporą paczkę mokrych chusteczek – takich dla niemowlaków. Insekty odstraszą zwykłe produkty z Rossmanna, a jesli nie będziemy zanadto oddalać się od ognia to on sam sprawi, że komary będą trzymać się na dystans. Jeśli do ogniska wrzucimy parę gałązek szałwii, powinny zupełnie dać nam spokój. Skuteczne są olejki eteryczne (ale nie nakładajmy ich bezpośrednio na skórę) – między innymi olejek z trawy cytrynowej (którego nie lubią także muchy i meszki), goździkowy, patchouli, bazyliowy i lawendowy. Możemy wmieszać kilka kropelek z wodą i co jakiś czas rozpylić płyn w powietrzu. W naszym ogniskowym ekwipunku powinny znaleźć się także worki na śmieci – zostawianie po sobie bałaganu jest niewybaczalną zbrodnią. Najlepiej już na samym początku zawiesić gdzieś z boku kilka worków – powinny być duże, mocne i szczelne – łatwiej będzie nam je zabrać, jeśli w okolicy nie ma ogólnego śmietnika.  

Main element – campfire

– Setting the campfire isn't that simple if you care for safety, the legitimacy of the whole undertaking, and an effective nicely burning pyre. The first serious problem that we may encounter is the choice of place. Not all spots are appropriate for campfire events and ignoring the regulations and guidelines may cost you up to PLN 5,000. Therefore, it's best to choose designated places and prepared spots – these can be found even in the forest. We can also ask forest rangers who will help us with the issue of kindling (you can't gather brushwood in the forest). Otherwise, a tape measure will come in handy – the regulations say that we can set a campfire 100 metres from the forest boarder, 10 metres from the field border, and 4 metres from the border of our plot – so it's not an easy task even in your own area. What about a campfire on the beach? Last year, new regulations were introduced, owing to which it started to be legal… but not that easy. In order to start even a small campfire on the beach, we need to submit a request at the Maritime Office in Gdynia, Szczecin, or Słupsk and wait four weeks for the decision, so a spontaneous meeting is clearly impossible. However, if we go through all of these obstacles, we should remember that it's all about safety that has to be ensured at all stages.

– So if you've already found an appropriate place and the area is, for example, grassy, dig a small hole in the ground and clear everything within a distance of one metre from the hole (get rid of all dry leaves and sprigs). Create a stone circle around it. Check whether there aren't any tree crowns above the potential campfire – in windy weather the sparks can travel a long distance and fly high. We should always have a bucket with water at hand.Extinguishing the campfire is equally important. You can't forget about it as failing to execute this stage may lead to a tragedy, especially during a spell of dry summer. This process sometimes takes up to half an hour. It's better to avoid pouring a whole bucket of water over the campfire if we don't have a source of it nearby. It's enough to sprinkle the ashes and stir until they stop hissing after coming into contact with water. To be extra sure, it's worth bringing your hand over the ashes to check whether they’re already cool. If it they aren’t warm anymore, dust the place with soil.

* * *

Element główny – ognisko

– Rozpalanie ognia nie jest takie proste, jeśli zależy nam na bezpieczeństwie, legalności całego przedsięwzięcia i efektownym, pięknie płonącym stosie. Pierwszym poważnym problemem, na który możemy się natknąć, jest wybór miejsca. Nie wszędzie możemy bawić się przy ogniu, a zignorowanie przepisów i wytycznych może kosztować nas nawet 5 tysięcy złotych. Dlatego najlepiej wybierać wyznaczone i przygotowane stanowiska – te znajdziemy nawet w lesie, a dopytywać możemy leśniczych, którzy pomogą nam także z drewnem na opał (chrustu w lesie zbierać nie wolno). W innym wypadku przyda nam się miarka – przepisy mówią, że ognisko możemy palić 100 metrów od granicy lasu, 10 metrów od pola i 4 metry od granicy swojej działki – czyli nawet na własnym terenie nie jest to łatwa sprawa. A co z ogniskami na plaży? W zeszłym roku weszły nowe przepisy, dzięki którym jest to legalne… ale nie proste. Żeby rozpalić nawet małe ognisko na plaży, musimy złożyć wniosek w Urzędzie Morskim w Gdyni, Szczecinie lub Słupsku i czekać do czterech tygodni na decyzję, czyli o spontanicznej akcji nie ma mowy. Jeśli jednak przebrniemy przez wszystkie przeszkody, pamiętajmy że chodzi wyłącznie o bezpieczeństwo, które musimy zachować na każdym etapie.

– Jeśli więc już udało nam się znaleźć odpowiednie miejsce, a teren jest np trawiasty, wykopujemy dołek i oczyszczamy otoczenie w promieniu metra ze wszystkiego co suche (liście, gałązki). Dookoła tworzymy krąg z kamieni. Sprawdzamy też, czy nie ma nad nami koron drzew – przy wietrznej pogodzie iskry potrafią polecieć daleko i wysoko. Zawsze miejmy przygotowane wiaderko wypełnione wodą.
Równie ważne jak rozpalenie, jest zgaszenie ogniska. Nie wolno nam o tym zapomnieć, bo zaniedbanie tego etapu, może spowodować tragedię, zwłaszcza w okresie suchego lata. Proces ten czasem zajmuje nawet pół godziny. Lepiej nie zalewać miejsca całym wiadrem wody, jeśli nie mamy w pobliżu jakiegoś jej ujścia. Wystarczy kropić popiół i mieszać do momentu, aż w kontakcie z wodą przestanie syczeć. Dla pewności powinniśmy zbliżyć dłoń do popiołu, sprawdzając czy nie jest ciepły. Jeśli nie, zasypujemy miejsce ziemią.

Trzy przyjaciółki w rzeczach tej samej marki… przypadek? Nie sądzę. Bluzy, koszulki czy spodnie od Hibou Essentials są wyjątkowo dobrej jakości. Ekologiczna bawełna jest przyjemna w dotyku. I co najważniejsze rzeczy po praniu wyglądają jak nowe. bluza – Hibou Essentials / szorty – MLECollection / łańcuszek – Wishbone

– A good support when it comes to the topic of starting campfires may be Scarfe David, the author of „The Wild Book” published in Poland by Insignis. In the book, it is rightly pointed out that there are few inventions that are older than a campfire – after all, people gathered around it already 1.6 million years ago.Owing to author's clear instructions, we'll create an effective base for the dancing flames, even without engaging the male part of the group (it's best to send boys to gather some brushwood and surprise them with a ready fireplace. It's worth remembering that we'll need three elements: tinder (dry leaves, grass, bark, shavings), kindling (dry sticks the size of pencils), and fuel wood (logs that are at least the width of your wrist). Good kindling can be recognised by the fact that it breaks easily, it's not too bendy and wet. When it comes to fuel wood – logs from deciduous trees burn the longest and give more heat. 

– From "The Wild Book", you'll learn about the best ways to prepare a pyre with sticks. First we can create a wigwam with tinder located inside. For this purpose, we build a small pyre with sticks and thicker branches leaving a hole located on side where the wind blows. Use the hole to put the match inside. The second option is a hut built of one longer branch stuck in the ground at an angle of 30 degrees. Place small sticks at the sides and place tinder inside. The third way resembles a well – surround the small wigwam with a square built of logs. The upward construction will resemble a pyramid. In the book, you will also read about how to build a summer kite, how to observe clouds, how to prepare a camp pizza furnace, how to camp, how to find clear water, how to build sand castles, how to play hare and hounds, and multiple other tips that will help you to go back in time.

* * *

– Dobrym wsparciem w temacie ognisk może być Scarfe David, autor „Księgi Dzikości” wydanej w Polsce przez Insignis. W książce słusznie zauważa, że niewiele jest wynalazków starszych od ogniska – w końcu ludzie zbierali się przy nim już 1,6 miliona lat temu.
Dzięki jasnym instrukcjom autora zbudujemy skuteczną postawę dla tańczących żwawo płomyków, nawet bez angażowania męskiej części ekipy (najlepiej wyślijmy ją po chrust i zaskoczmy gotowym już paleniskiem). Warto wiedzieć o tym, że będziemy potrzebować trzech elementów: podpałki (suche liście i trawa, kora, zestrugane wióry), rozpałki (suche patyki przypominające wielkością ołówki) i drewna na opał (polana grubości minimum nadgarstka). Dobrą rozpałkę poznamy po tym, czy się łatwo łamie, jeśli się wygina, jest zbyt wilgotna. Co do drewna podtrzymującego ogień – te z drzew liściastych pali się dłużej i daje więcej ciepła.  

– Z "Księgi Dzikości" dowiemy się, jakie są najlepsze sposoby na ułożenie stosu z patyków. Po pierwsze możemy z gałęzi stworzyć wigwam, w którego środku znajduje się zebrana podpałka. W tym celu układamy coraz większe i grubsze patyki w stożek, zostawiając otwór skierowany pod wiatr, przez który wprowadzimy zapałkę. Drugą opcją jest szałas zbudowany z jednej dłuższej gałęzi wbitej w ziemię pod kątem 30 stopni. Po bokach opieramy o naszą konstrukcję patyczki, do środka wkładamy podpałkę i gotowe. Trzeci sposób przypomina studnię – mały wigwam otaczamy kwadratem zbudowanym z przeplatających się polan. Pnąca się w górę budowla będzie przypominać piramidę. W książce również przeczytamy o tym jak zapleść letni latawiec, jak obserwować chmury, jak przygotować polowy piec do pizzy, jak biwakować, jak znaleźć czystą wodę, jak budować zamki z piasku, jak urządzić podchody i wiele innych porad, które pomogą nam poczuć się jak za dawnych lat.

Campfire treats.

– Sausage taken straight from the flames is very different from the griller one and tastes like real summer. The same when it comes to the still steaming potatoes that have to be tossed to avoid scorching. It doesn't matter that it's more difficult to eat meals prepared by the campfire. What's most important is the fact these are the reasons why it's really worth organising campfires.

– Sausages and potatoes aren't the only meals that can be prepared by the campfire. We can skew many other products on the stick and the cinder will be an ideal warmer for the previously prepared treats.All types of bone-free meat will be ideal by the campfire. You should remember, however, that it shouldn’t be tender and delicate.Lighter meals will be prepared with vegetables baked over the fire. They can be baked individually for one person or you can prepare them by the bulk which looks somewhat like a shish kebab. Skew a whole bell pepper, tomato, and half of a courgette on a stick. Place everything over the fire so that it is warmed by the flames and not burnt. When they start to wrinkle up, they are ready to eat. You can also skew a corncob on a stick. It takes a slightly longer time over the fire so that some of the seeds become darker. When it comes to carrot and beetroot, they will acquire some aroma when we wrap them in aluminium foil and bury in cinder. We can also prepare a meal with the same vegetables served sliced with an addition of champignons, onion, and garlic cloves.

– Coming back to our favourite potatoes – an interesting alternative to those regular ones will be stuffed potatoes. We prepared them at home beforehand. Poke out the flesh and leave a 1.5-centimetre-thick rim. Put the stuffing inside (e. g. onion, cold cuts, cheese, vegetables, spices, bacon) and wrap them in aluminium foil. Bake for 30-40 minutes in the cinder checking whether the potato is already soft.

* * *

Smakołyki z ogniska

– Kiełbaska wyjęta prosto z płomieni bardzo różni się od tej przygotowanej na grillu i ma w sobie smak prawdziwego lata. Tak samo jak parujące jeszcze ziemniaki, które trzeba podrzucać, by nie poparzyły nam dłoni. Ale to nic, że potrawy z ogniska je się trudniej. Najważniejsze, że to między innymi dla nich warto organizować ogniska.

– Kiełbasa i ziemniaki nie wyczerpują jednak możliwości ogniskowego menu. Na kijek możemy nadziać znacznie więcej produktów, a żar będzie doskonałym podgrzewaczem dla wcześniej przygotowanych smakołyków.
Na kijku sprawdzi się każde mięso bez kości, tylko pamiętajmy, by nie było zbyt kruche i delikatne.
Lżejszymi potrawami będą całe warzywa opiekane nad ogniem. Można je piec pojedynczo, dla siebie, ale można zrobić potrawę hurtową, która wygląda jak wielki szaszłyk. Na kijek o równej średnicy nabij całą paprykę, pomidora i pół cukinii. Trzymaj całość nad ogniem, by grzały się, ale nie paliły. Gdy zaczną się marszczyć, można uznać, że są gotowe do zjedzenia. Na kij da się też nabić kolbę kukurydzy. Ta natomiast lubi mocniejsze przysmażenie, tak, żeby niektóre nasionka zrobiły się ciemniejsze. Marchewka i buraki nabiorą natomiast aromatu, gdy zwiniemy je w folię i zagrzebiemy w żarze. Możemy też zrobić danie z tymi samymi warzywami w kawałkach z dodatkiem pieczarek, cebuli i całych ząbków czosnku.

– Wracając do ulubionych ziemniaków – ciekawą alternatywą dla tych zwyczajnych, będą bulwy z nadzieniem. Przygotujmy je jeszcze w domu. Z dużego ziemniaka wydłubujemy środek zostawiając ściankę ok. 1,5 cm grubości. Do wnętrza wkładamy nasze nadzienie (np. cebulę, wędlinę, żółty ser, warzywa, przyprawy, boczek) i owijamy całość folią aluminiową. Pieczemy w żarze ok. 30-40 minut, sprawdzając co jakiś czas czy ziemniak jest już miękki.

 

– When I was a child, I was always curious about the white flowers baked over the campfires in American movies and cartoon. It turns out that these are marshmallows which are also available in our country. The only think that you need to do is skew them on a stick. In order to prepare the treat that is popular in the USA, you'll need graham crackers (they aren't salty) or delicate sweet cookies and some chocolate (you can use chocolate chips for cake decoration). Skew the marshmallow on a stick until it increases in size and becomes slightly brownish. When taking it off, be careful as its warm interior becomes liquid and sticky. Place the marshmallow between two pieces of graham cracker and add some chocolate. The sandwich known as s’more is ready to be served and the mystery of American campfires is solved.

Warm evenings spent by the campfire have something magical in them. The sparks dancing to the playing guitar, romantic star-studded night sky, and our cheeks warmed-up by the flames – for me its the quintessence of summer.

* * *

– Gdy byłam dzieckiem, zawsze zastanawiałam się, czym są białe kawałki, które w amerykańskich filmach i kreskówkach piecze się nad ogniskami. Okazuje się, że to dostępne i u nas pianki marshmallow, ale ich przygotowanie nie kończy się na nadzianiu słodkości na kijek. By wykonać popularny w USA przysmak, potrzebne nam będą krakersy graham (nie są słone) lub delikatnie słodkie ciastka oraz kawałki czekolady (mogą być czekoladowe pastylki używane do ozdabiania tortów). Piankę nadziewamy na kij i pieczemy, aż zrobi się większa i lekko brązowa. Zdejmując ją musimy uważać, bo gorące wnętrze jest płynne i klejące. Piankę zamykamy pomiędzy krakersami (ciasteczkami), dodając do niej czekoladę. Kanapka zwana s’mores jest gotowa, a tajemnica amerykańskich ognisk rozwiązana.

Ciepłe wieczory spędzane przy ognisku mają w sobie coś magicznego. Iskry tańczące przy akompaniamencie gitary, romantyczne niebo pełne gwiazd i nasze policzki rozgrzane płomieniami – dla mnie to kwintesencja lata.

 

 

Chloé Nomade – as long as I go forward I am home

   What is a woman like according to Chloé? She definitely has the need for travelling and constant discovering, she doesn't care about the limitations and follows her path. That is probably why the brand has decided to show us its new fragrance on the vastness of Israeli desert – where else will you feel true freedom?   

   I was pleased to participate in the trip as I'd been planning to visit Israel for a very long time. I didn't see much – our day schedule was very intense and it was difficult to find even an hour to see something on your own. Chloé took care of the participants and made sure that we didn't lack sensations. Today, I'll show you plenty of photos from the trip. 

* * *

   Jaka jest kobieta według Chloé? Na pewno ma potrzebę podróżowania i ciągłego odkrywania, nie przejmuje się ograniczeniami i idzie swoją drogą. To pewnie dlatego marka ta postanowiła pokazać nam swój nowy zapach na bezkresach izraelskiej  pustyni, bo gdzie jak nie tam można poczuć prawdziwą wolność? 

   Z przyjemnością zgodziłam się wziąć udział w wyjeździe, bo od dawna planowałam odwiedzić Izrael. Nie zobaczyłam go niestety zbyt wiele – nasz plan dnia był bardzo napięty i ciężko było znaleźć chociaż godzinę, aby zwiedzić coś na własną rękę. Marka Chloe zadbała jednak o to, aby uczestnikom nie brakowało  wrażeń. Dziś dzielę się więc z Wami całym mnóstwem zdjęć z wyjazdu.  

Tuż przed The Setai Hotel, w którym zatrzymaliśmy się pierwszej nocy. Mieliśmy tylko chwilę wolnego więc złapaliśmy taksówkę, aby zjeść prawdziwy hummus na mieście. Dotarliśmy do Hakusem. W Tel Avivie mnóstwo jest czegoś w rodzaju streetfoodowych restauracji. Zamówiliśmy hummus, shoarmę i ryż z pastą tahini. Wszystko było pyszne.  W hotelu czekał już na mnie flakon perfum Nomade. A tu już na bankiecie zorganizowanym przez Chloé. spódnica – MLE Collection // jedwabny top – MOYE // sandały – Zara
Następnego dnia czekał już na nas transport. A tu z towarzyszką podróży. Jessicę na pewno wszyscy dobrze znacie :).  Aby dotrzeć na pustynię musieliśmy ruszyć w głąb lądu. Tu w trakcie krótkiego postoju na samym środku pustkowia. 
Dotarliśmy na miejsce. Trzy akordy nowego zapachu – frezja, mirabelka i mech dębowy. 
Na Instagramie padało mnóstwo pytań dotyczących tej sukienki – to MLE Collection ale niestety z zeszłorocznej kolekcji. 
Chyba za bardzo nas rozpieszczano… 
Lola Marsh zaszczyciła nas swoją obecnością – taki kameralny koncert na środku pustyni był dla mnie naprawdę surrealistycznym wydarzeniem. 
Lola była dla mnie niezwykle miła (może dlatego, że jako jedna z niewielu osób ździerałam gardło, aby spiewać razem z nią i ciężko było mnie nie zauważyć ze sceny). Właśnie wydała swoją nową płytę "Remember Roses'.  Na oazie można też było spotkać kilka rumaków. Gdy do jednego z nich zaczęłam mówić po polsku (tak, zawsze gadam do zwierząt), podeszła do mnie ich właścicielka – piękna kobieta w średnim wieku – i łamaną polszczyzną spytała mnie czy możę jestem z Polski. Okazało się, że jej babcia była mieszkała całe życie w Częstochowie i chociaż ona sama w Polsce nigdy nie była to rodzice bardzo pielęgnowali w niej pamięć o naszym kraju. 
A tu już w naszym drugim hotelu Beresheet położonym na samej krawędzi krateru Ramon. 

Kilkanaście godzin później wracałam już samolotem do Polski. Widok pustyni Negew o zachodzie słońca był idealnym zakończeniem tego wyjazdu. 

Last Month

   The rumour has it that it's been the warmest May for several decades. It doesn't come as a surprise that the residents of Tricity have decided to start the beach season slightly earlier than usual. You won't see much of the sea today, but I hope that you'll feel the breath of warm air. Instead, you'll see many spring flowers that have had the opportunity to finish blooming over the past four weeks. They have given way to red poppies, cornflowers, peonies, and sweet mock-orange shrubs.

* * *

   Podobno to najcieplejszy maj od kilkudziesięciu lat. Nic dziwnego, że mieszkańcy Trójmiasta postanowili rozpocząć sezon plażowy nieco wcześniej niż zwykle. Mało dziś u mnie morza, ale mam nadzieję, że i tak poczujecie powiew ciepłego powietrza. Wiele jest za to wiosennych kwiatów, które w ciągu ostatnich czterech tygodni zdążyły przekwitnąć. Ustąpiły miejsca czerwonym makom, chabrom, piwoniom i pachnącym jaśminowcom. 

Czas w pracy płynie milej, gdy dochodzi do mnie zapach bzu i hiacyntu – wszystko zebrane w moim małym ogrodzie. 

1. Niewykorzystany kadr z majowego wpisu. Znajdziecie go tutaj. // 2. Wolne popołudnie z książką. // 3. Zdrowie! // 4. Ten moment gdy nie możesz się powstrzymać i jak dziecko wkładasz swoją twarz w kwiaty. 

Kilka dni w Izraelu zakończyłyby się katastrofą, gdyby nie krem z filtrem 50. W takie gorące dni, jakimi ostatnio rozpieszcza nas maj zawsze staram się używać kosmetyków, które jednocześnie chronią przed szkodliwymi promieniami UV. Emulsja rozświetlająca od Sesdermy (dostępna jest w sklepie topestetic) jest idealna – mimo wysokiej ochrony w ogóle nie czuć jej na skórze.

1. Kawa i białe wino. // 2. Poranne światło. // 3. Nie sądziłam, że ten "Look of The Day" z orłowskiej plaży tak Wam się spodoba! Znajdziecie go tutaj. // 4. Tu jeszcze młody bez z mojego ogrodu. //

Będąc w Prowansjii zaczęłam rozumieć Vincenta Van Gogha…

Dwie kiełbasy za sześć euro. Trzy kiełbasy za osiem euro…To ile będzie za dziesięć kiełbas?

Droga do miasteczka Gordes.

1. Jak co roku, w ostatnich tygodniach kwiaty bzu zalały Instagram. Gdy w końcu pojawiły się u mnie czułam się trochę spóźniona. Ale czy one w ogóle mogą się opatrzyć? // 2. Półwysep i tajemnicze wejście na plażę. // 3. Do dżinsowej "ogrodniczki" nie byłam przekonana ale teraz ją uwielbiam! Dobrze, że mam też młodsze koleżanki, które mówią mi co jest teraz modne ;) . // 4. Mała drzemka. //

Łazienki Królewskie w Warszawie. Ale tam się zmieniło! I to na lepsze!

Jak wyróżnić sie z tłumu i odnaleźć swój styl? Czy, aby być stylowym trzeba mieć dużo pieniędzy? Maria Młyńska, autorka bloga ubierajsieklasycznie udowania, że nie. Swoje spostrzeżenia zawarła w książce "Warsztaty Stylu. Autorska metoda, dzięki której w końcu odkryjesz swój styl". Dodatkowo do książki załączony jest zeszyt ćwiczeń.

Magiczny wieczór w lesie. W otoczeniu przyrody wszystko wygląda jak obraz. Ten leśny wpis piknikowy znajdziecie tutaj. Gdzie w Sopocie zjeść najpyszniejsze śniadanie, najlepszą pizzę albo odkryć nowe smaki kuchni japońskiej? Wszystkie adresy warte zapisania znajdziecie tutaj.kombinezon – H&M (podobny tutaj) // trampki – Vans // torebka – Gucci // dżinsowa kurtka (podobna tutaj)1. Moja ukochana sukienka na wakacje, plażę albo do śmigania po mieście w trakcie upałów. Zostało niewiele sztuk! // 2. Myślałam, że wstąpię do Klifu po kawę i kwiaty ale zostałam na dłużej… // 3. i 4. Chwilę przed weekendowym spacerem. //Wiem, że tulipany nie wymagają szczególnych umiejętności, ale i tak bardzo się cieszyłam, że coś mi z tej ziemi wyrosło. 1. To zdjęcie pochodzi z backstage'u do pierwszego majowego "Look of The Day". // 2. 3. i 4. Wiosna wkoło! //

Był długi spacer i była pamiątka ze spaceru. Dzień jak co dzień.Niezawodny kompan na zdjęciach! Zawsze chętny jeśli trzeba zaślinić sukienkę.1.i 4. Garniturowy wpis znajdziecie tutaj. // 2. Śniadanie w warszawskiej Charlottcie // 3. Największe majowe przyjemności. // Niby wiosna, a czuliśmy się jakby był środek lata…1.W sopockich "Dwóch Zmianach". // 2. Sukienki zapinane na guziki to chyba mój ulubiony trend tego lata. // 3. Kwiatów nigdy za wiele. Zwłaszcza gdy robię zdjęcia. // 4. Niby nie ma u nas dresscode'u, a tu proszę – dziewczyny prawie jak w mundurach. A tu już na środku izraelskiej pustyni. Jeszcze w tym tygodniu pokażę Wam wszystkie zdjęcia z wyjazdu. Spokojnego wieczoru!

 

Przyjechaliście do Sopotu i nie wiecie gdzie zjeść? Te miejsca będziecie mieć po drodze

   Bohaterów Monte Cassino Street is a place that you can't really miss in Sopot. Commonly referred to as Monciak, the pedestrian precinct runs as far as the pier and is the greatest Sopot's attraction visited by almost one million people from April to August.  

   In the upcoming weeks, the group of people that will be searching for good food here includes, among others, the participants of local festivals – in May of Polsat SuperHit, in June of Gydnia Blues Festival, in July of Opener and Globaltica, and in August of the oldest Tricity music festival that is Sopot Molo Jazz Festival. That's why my culinary path already starts in the near vicinity of the main railway station that has changed a lot in recent years.  

   If you are just getting off at Sopot Główny and you don't know where to east something tasty without adding unnecessary kilometres to your route, I'm here to help.On Monte Cassino alone, almost all places are dining venues. However, it's common knowledge that the greater the choice the more difficult it is to make it. Additionally, not all restaurants where hungry tourists flock are worth your attention. Rankings, opinions, and stars in online search engines, including the popular Tripadvisor, may mislead you – high places are taken by appropriately promoted dining venues (although there are exceptions like Bar Przystań, which is definitely worth visiting).  

   So how to find a place with cool ambience and delicious meals among the many restaurants patios, wide open doors, and inviting A-boards? I'll be eager to give you some advice where you should head and try some food.

Cały Gaweł, 7 Dworcowa Street  

If you arrive in Sopot early in the morning or you are staying overnight near Monciak and you'd like to eat a really good breakfast, you should definitely pay a visit at Cały Gaweł (open from 9 am). It is an equally good option for all travellers who are hanging about the main railways station as the restaurant is situated at a stone's throw. However, their breakfasts are so encouraging that I would come over from Gdynia on numerous occasions. The fans of delicious meals should, first and foremost, try millet groats gruel on coconut milk with baked apples, toasts with fried egg and avocado paste, Chef's sandwich – a sandwich roasted with free range chicken, Kashubian cheese, and dried tomato, home-made red onion preserve, and fresh rocket as well as home-made hummus with organic vegetables. Chefs get the products from local Kashubian eco farms. Cały Gaweł is also a place that is pet-friendly – dogs will get a bowl of cold water and are always welcome.  Note! Even in the low season, I sometimes had to wait for a free table which is the best recommendation of the place.

* * *

Ulica Bohaterów Monte Cassino jest miejscem, którego w Sopocie nie da się ominąć. Nazywany Monciakiem deptak ciągnie się aż do molo – największej atrakcji Sopotu, która od kwietnia do sierpnia odwiedzana jest przez prawie milion osób.

   W najbliższych tygodniach dobrego jedzenia poszukiwać tu będą między innymi uczestnicy okolicznych festiwali – w maju goście polsatowskiego SuperHit, w czerwcu słuchacze Gdynia Blues Festival, w lipcu bywalcy Open’era i Globaltiki, a w sierpniu zjadą się fani jazzu na najstarszy trójmiejski festiwal muzyczny Sopot Molo Jazz Festival. Dlatego moja kulinarna ścieżka zaczyna się już w okolicach dworca, który bardzo się zmienił w ostatnich latach.

   Jeśli wysiedliście właśnie na peronie na stacji Sopot Główny i nie wiecie gdzie dobrze zjeść nie nadrabiając drogi, to już spieszę z pomocą.
Na samej ulicy Monte Cassino prawie każdy lokal pełni funkcję gastronomiczną. Wiadomo jednak, że im większy mamy wybór, tym trudniej jest się zdecydować. Dodatkowo nie wszystkie wypełnione głodnymi turystami restauracje są godne uwagi. W błąd mogą też wprowadzać rankingi, opinie i gwiazdki na internetowych wyszukiwarkach, w tym tak popularny Trip Advisor – wysokie miejsca zajmują tam po prostu odpowiednio wypromowane lokale (choć są wyjątki, jak Bar Przystań, który faktycznie warto odwiedzić).

   Jak więc wśród licznych ogródków, otwartych szeroko drzwi i zachęcających „potykaczy” znaleźć miejsce z fajnym klimatem i smacznymi potrawami? Chętnie podpowiem, gdzie warto usiąść i coś zjeść.

Cały Gaweł, ul. Dworcowa 7

   Jeśli traficie do Sopotu rano lub nocujecie w pobliżu Monciaka i macie ochotę na naprawdę dobre śniadanie, koniecznie zajrzyjcie do „Całego Gawła” (czynny od 9:00). To też dobra opcja dla wszystkich podróżnych, którzy kręcą się w okolicach dworca, bo restauracja znajduje się tuż obok. Śniadania są jednak tak zachęcające, że nie raz zdarzało mi się przyjeżdżać na nie aż z Gdyni. Amatorzy dobrych dań powinni przede wszystkim posmakować jaglanki na mleku kokosowym z pieczonym jabłkiem, grzanek z sadzonymi jajkami i pastą z awokado, kanapkę Gawła inaczej – kanapka zapiekana z kurczakiem zagrodowym, serem kaszubskim i suszonym pomidorem, domowa konfitura z czerwonej cebuli i świeża rukola oraz domowego hummus z warzywami organicznymi. Produkty dostarczają kucharzom rolnicy z ekologicznych, kaszubskich gospodarstw. „Cały Gaweł” to również miejsce przyjazne zwierzętom – psiaki mogą liczyć na miskę zimnej wody i są zawsze mile widziane.  Uwaga! Nawet poza sezonem zdarzało mi się tu czekać w kolejce na stolik, co jest najlepszą rekomendacją tego miejsca.

Bowl/ micha hummus – domowy hummus gruboziarnisty, 2 jaja sadzone, sałaty, salsa pomidorowa, plastry buraka i ciepła bagietka. Prosto Pizza i Piwo, ul. Kościuszki 14

   Another dining venue nearby the railway station is an extremely friendly pizza parlour (some claim that it's the best of such places in Sopot). On 14 Tadeusz Kościuszko Street, you'll find Prosto Pizza i Piwo. Once, I've heard that good Italian pizza can be recognised after trying Margarita – a small number of ingredients allows you to focus on the assessment of the sauce and the dough. In this respect, this dining spot gets an A+. Of course, it's also worth trying more complex meals – Toto with walnuts or Tartufo with truffle paste. A perfect crowning of the meals are coffees, home-made desserts, and craft beers. The fans of such beverages will have a really tough choice – apart from classic options such as pale lagers, stouts, and pilsners, you can try a strawberry beverage or a melon beverage. And, of course, Sopot Cider and a must-try in all Italian trattorias – home-made wine served in decanters. 

   Those who enjoy Hala Koszyki will surely like both Prosto Pizza and Cały Gaweł. After the renewal of the Sopot railway station, a space filled with dining venues has been created, with the difference that tables can be also found outdoors.

* * *

   Kolejnym lokalem niedaleko dworca jest niezwykle przyjazna pizzeria (według niektórych najlepsza w Sopocie). Pod adresem Tadeusza Kościuszki 14 znajduje się „Prosto Pizza i Piwo”. Kiedyś usłyszałam, że dobrą włoską pizzerię poznaje się po Margaricie – niewiele składników pozwala skupić się na ocenie sosu i ciasta. Ten egzamin lokal zdaje na szóstkę. Oczywiście na miejscu warto spróbować także bardziej skomplikowanych przepisów – Toto z orzechami włoskimi albo Tartufo z pastą truflową. Doskonałym uzupełnieniem dań są podawane w tym miejscu kawy, domowe desery oraz piwa rzemieślnicze. Fani tychże staną przed naprawdę trudnym wyborem – poza opcjami klasycznymi typu jasne, ciemne, pils, można skosztować trunku truskawkowego albo melonowego. No i Cydru Sopockiego oraz pozycji obowiązkowej w każdej włoskiej trattorii, czyli domowego wina podawanego w karafkach.  

„Prosto Pizza i Piwo” i „Cały Gaweł” spodobają się bywalcom warszawskiej „Hali Koszyki”. Po rewitalizacji sopockiego dworca powstała przestrzeń wypełniona lokalami, z tą różnicą, że stoliki są również na świeżym powietrzu.

Od lewej pizza NAPOLI – salami napoli, czarne oliwki, mozzarella, sos pomidorowy oraz pizza TOTO – gruszka, orzechy włoskie, gorgonzola, mozzarella, sos pomidorowy.

Dwie Zmiany, Bohaterów Monte Cassino 31

    Food is important, but what about culture, art, and entertainment for children? The owners-artists of Dwie Zmiany have come up with the idea to combine all of those elements and have created a social cooperative. On 31 Bohaterów Monte Cassino Street, you can find an inconspicuous entrance to an already iconic venue. Dwie Zmiany is a place where you'll find unique meals based on seasonal and local products. However, the magic of this place is not about the food and delicious coffees – it's also about art which surrounds you on all sides. The place's interior, divided into a lighter and a darker area, resembles an art gallery. Sea-style painting remind us about the Sopot beach located at a distance of about 500 m from the dining venue. Local residents can come here with families as children have plenty to do in here – on weekends, the restaurant often organises interesting art workshops. In the meantime, adults can talk over coffee and home-made pastries.

* * *

   Jedzenie jedzeniem, ale co z kulturą, sztuką i rozrywką dla dzieci? Właściciele-artyści „Dwóch Zmian” wpadli na pomysł jak te wszystkie sprawy ze sobą połączyć i stworzyli „Spółdzielnie Społeczną”. Przy Bohaterów Monte Cassino 31 znajduje się niepozorne wejście do kultowej już dla mieszkańców miejscówki. „Dwie Zmiany” to lokal, w którym zjemy autorskie dania, oparte na sezonowych, lokalnych produktach. Ale magia tego miejsca, to nie tylko jedzenie i wyśmienite kawy – to sztuka, która otacza nas z każdej strony. Wnętrze podzielone na część jaśniejszą i ciemniejszą przypomina galerię. Obrazy w klimacie morskim przypominają nam o sopockiej plaży, oddalonej od lokalu o jakieś 500 metrów. Tubylcy lubią przychodzić tu z rodzinami, bo dzieci mają, co robić – w weekendy często organizowane są ciekawe warsztaty plastyczne. Dorośli mogą w tym czasie podyskutować przy kawie i domowych ciastach.

Guacamole – awokado, grzanka, świeża kolendra, czerwona cebula.

Szarpany dżakfrut z pieczonymi ziemniakami, pesto z liści rzodkiewki – dżakfrut pomimo tego, że jest owocem w tym daniu smakuje jak najlepszej jakości mięso. Myślę, że żaden miłośnik steków nie zorientowałby się, że ten posiłek jest wegański. Pycha!

Moshi Moshi Sushi, Bohaterów Monte Cassino 63

   You're in Sopot but you don't like fried fish and chips? If you like Asian cuisine, it's worth visiting Moshi Moshi. Sushi, which I'd definitely recommend to a Japanese person missing their home, is prepared in the very heart of Monciak. Ramen soup which is an iconic Janese meal is really delicious here. The venue is famous for amiable servers who are eager to help you if you are a rookie in the field of Japanese cuisine. The youngest pickers will be also pampered in here – a deep bow to parents with children is a special menu with colourful meals, including Tori Panco, that is chicken breast with sides.  A huge advantage is the pleasant patio – with a view on Plac Rybaka. The patio is situated on a small platform, owing to which the passing tourists won't peek into your plates.   Monciak is already filling up with crowds of saunterers. From my own experience I know that in a moment it'll be difficult to find interesting places in the city centre among the numerous advertisements and leaflets. Therefore, I hope that my recommendations will be helpful during your next visit in Tricity.

* * *

   Jesteście w Sopocie, ale nie przepadacie za smażoną rybą z frytkami? Jeśli lubicie azjatyckie klimaty, warto odwiedzić „Moshi Moshi Sushi”. Sushi, które bez wahania poleciłabym tęskniącemu za domem Japończykowi, przygotowywane jest w samym sercu Monciaka. Zupa Ramen, która jest wizytówką japońskich restauracji jest tu naprawdę wyśmienita. Lokal słynny jest też z uprzejmej obsługi, która bardzo chętnie pomaga początkującym w temacie japońskiej kuchni. Zadbano także o małych niejadków – ukłonem w stronę rodziców z dziećmi jest specjalne menu wypełnione kolorowymi daniami, a wśród nich „Tori Panco", czyli pierś z kurczaka z dodatkami.  Dużym plusem jest też przyjemny ogródek – z widokiem na plac Rybaka, ale na delikatnym podwyższeniu dzięki czemu przechodzący turyści nie zaglądają nam do talerza.

   Monciak już zapełnia się tłumami spacerowiczów. Z doświadczenia wiem, że za chwilę ciężko będzie się odnaleźć wśród napisów i ulotek reklamujących lokale w centrum. Mam więc nadzieję, że moje podpowiedzi przydadzą Wam się w trakcie kolejnej wizyty w Trójmieście.

Zestaw luchowy – zupa miso, futomaki z łososiem (19 złotych).

Ramen z owocami morza.Zestaw DOJI – futomaki sake philadelphia/ futomaki hirame/ california sake/ nigiri sake/ nigiri maguro (24sztuki).

 

 

 

Kąpiele leśne

    Patience is not my strong suit. Even before the calendar summer starts, I'd like to spend my time just as if it was already July. In May, food tastes better when we leave our four walls. That's why I try to organise small picnics wherever it's possible. Last week, for want of better options, the curb on the main plaza of St Remy was enough for us. The leaves of a conspicuous sycamore were a protection against the Provençal sun, and we were able to enjoy sausages, marinated garlic, and hummus purchased at a stall. Another time, when we were finally able to enjoy our first warm evening, we spread a blanket on the Orłowo Beach – the best place to celebrate without any occasion.  

   My love for picnicking probably originated out of longing for Jane Austen's novels – she was a master of describing preparations, the hardship connected with it, and also the pleasure of feasting outdoors. Of course, my escapades differ to a great extent from the ones we know from "Sense and Sensibility" or "Emma", but you can assume that the ambiance is similar – ultimately, it's all about lugging many items to one place and then pleasantly spending your free time in the open air. Lack of a valet shouldn't be an obstacle here.  

   The magic of picnics isn't only about eating (even though it's a very pleasant activity in itself), but it's also about your surroundings. Spending time close to nature, observing blooming trees, the fragrance of grass, or the singing of birds have always improved my mood, even though I've never been able to grasp why. It turns out that a thing that has been an unsolvable riddle since my childhood has its justification in science.

* * *

 

   Cierpliwość nie jest moją mocną stroną. Jeszcze nim kalendarzowe lato nadejdzie chcę spędzać czas tak, jakbyśmy mieli już lipiec.

 

   W maju jedzenie smakuje lepiej gdy opuścimy nasze cztery ściany. Usiłuję więc zorganizować małe pikniki wszędzie gdzie się da. Tydzień temu, z braku laku, wystarczył nam krawężnik na głównym placu miasteczka St. Remy. Liście okazałego platana chroniły nas przed prowansalskim słońcem, a my delektowaliśmy się kiełbaskami, marynowanym czosnkiem i hummusem kupionymi na straganie. Innym razem, gdy doczekaliśmy się pierwszego ciepłego wieczoru, rozłożyliśmy koc na orłowskiej plaży – najlepszym miejscu do świętowania bez okazji.

   Moja miłość do piknikowania wzięła się pewnie z tęsknoty za powieściami Jane Austen, która było mistrzynią w opisywaniu przygotowań, trudów z nimi związanych, ale i przyjemności wynikających z uczty na świeżym powietrzu. Oczywiście, moje eskapady różnią się znacznie od tych, które znam z „Rozważnej i Romantycznej” czy „Emmy”, ale można uznać, że klimat jest podobny – w końcu chodzi o to aby przytaszczyć ze sobą mnóstwo rzeczy, a potem miło spędzić czas na świeżym powietrzu. Brak lokaja nie powinien być przeszkodą.

   Magia pikników nie polega wyłącznie na konsumowaniu jedzenia (chociaż jest to samo w sobie bardzo przyjemne), ale również na otoczeniu. Obcowanie z naturą, obserwowanie kwitnących drzew, zapach trawy czy śpiew ptaków zawsze poprawiało mój nastrój, chociaż nie potrafiłam jasno określić dlaczego. Okazuje się, że to co od dzieciństwa było dla mnie niewyjaśnioną zagadką ma swoje uzasadnienie w nauce.

   I've always felt that forest is place that has a positive influence on me and that breathing fresh air filtrated through the tree crowns has relaxing properties and immediately takes my thoughts away from my straits. So far, I've had no idea that the so-called "forest bathing" is a renowned field of medicine in Japan. A book that opens the readers' eyes on the topic of walks close to nature, introducing us to a world that is seemingly familiar, yet never fully explained, has just landed in bookshops. While reading the table of contents and the introduction to "Shinrin Yoku: The Art of Japanese Forest Bathing", I was amused by the fact that someone would be teaching me how to stroll around forests. But let's get to the point.  

   It's difficult to oppose an obvious conclusion that we are a society "living inside". When we start analysing our day, week, month, we'll notice that we spend most of our time inside buildings – houses, offices, shopping malls. The more urban infrastructure, corporations, and concrete jungles, the higher our stress level, exposure to noise, and the feeling of confinement. It seems to us that the development of civilisation allowed us to become independent of nature. However, it is not public transport, buildings, the Internet, but the forest that can give us everything that we need to survive. Even though we've learnt how to get our food and build our shelters away from the forest, our biological conditioning make us unconsciously yearn this green place.

* * *

   Od zawsze czułam, że las dobrze na mnie wpływa, a oddychanie powietrzem przefiltrowanym przez korony drzew od razu odpręża i odciąga myśli od strapień. Do tej pory nie wiedziałam jednak, że tak zwane „kąpiele leśne” to w Japonii uznana dziedzina medycyny. Na księgarniane półki trafiła właśnie pozycja, która otwiera oczy na tematykę spacerów w otoczeniu przyrody, wprowadzając nas w świat pozornie znany, ale nigdy dokładnie nie wyjaśniony. Czytając spis treści i wstęp do „Shinrin-yoku. Sztuka i teoria kąpieli leśnych” trochę rozbawiło mnie, że ktoś miałby uczyć mnie spacerowania po lesie. Ale do rzeczy.

   Trudno jest nie zgodzić się z oczywistym wnioskiem, że jesteśmy społeczeństwem „żyjącym wewnątrz”. Gdy przeanalizujemy swój dzień, tydzień miesiąc, zauważymy, że większość czasu spędzamy w budynkach – domach, biurach, centrach handlowych. Im więcej infrastruktury miejskiej, korporacji i betonowych dżungli, tym większy poziom stresu, narażenie na hałas i poczucie zamknięcia. Wydaje się nam przy tym, że rozwój cywilizacji pozwolił nam od uzależnić się od natury. Tymczasem to nie komunikacja miejska, budynki, internet, a las potrafi dać nam wszystko, czego potrzebujemy do przeżycia. I o ile nauczyliśmy się zdobywać pożywienie i budować schronienie poza lasem, to nasze biologiczne uwarunkowania sprawiają, że podświadomie za nim tęsknimy.

W książce znajdziecie nie tylko teorię, ale wiele praktycznych porad dotyczących samych spacerów, praktykowania Shinrin-Yoku wraz z ćwiczeniami i instrukcjami, jak rozbudzić każdy zmysł. Dowiecie się jakie rośliny najlepiej oczyszczają powietrze (ja już rozglądam się za azaliami doniczkowymi), jakie olejki eteryczne warto kupić i co trzymać w domowej apteczce. Sztuka i teoria kąpieli leśnych jest także świetnym przewodnikiem. Jeśli kiedykolwiek będę wybierała się do Japonii, na pewno znajdzie się w moim bagażu.

    Is a simple stroll around the forest enough to tick off your "forest bathing"? It will surely have a positive influence on us, but that's slightly too little. The book is supposed to teach us how to maximally benefit from what nature has in store for us. How to pick the routes to decrease our blood pressure, how to stimulate our immune system, solve our problems with sleeplessness (it is said that the reason for it might be the lack of appropriate contact with plants). The philosophy of "forest bathing" is based on five senses that will be fully activated when they come in contact with greenery. The route isn't that important. It's important that you have no particular aim – it is a stroll that is supposed to be aimless; therefore, you don't have to rush anywhere because you don't have to reach any place, probably a situation that you haven’t experienced in a long time. And what if you haven't got a forest nearby? Dr Qing assures that it is enough to take a stroll along the paths of a tree-lined park or even a small plaza – it's all about looking at greenery – for the sake of everyday relaxation.  

   I recommend closing your laptops quicker today, hiding your mobile phones, and wandering around a forest or a park. And maybe you'll opt for something more than a simple weekend dinner and eat under a blooming apple tree? If Instagram has any kind of positive influence on our lives, it is surely the promotion of picnics. Actually, each self-respecting Instagram star has to prepare a photo shoot with a basket filled with more or less reasonable contents at least once a season – if you haven’t got an idea on what to take with you, you can find the answer, for example, on this profile. When you reach some kind of scenic glade, take off your shoes and walk barefoot for a while. Why? A comprehensive explanation is provided in the book, but I can promise you that you'll feel the answer deep down inside.

 * * *

   Czy zwykła przechadzka po lesie wystarczy, aby uznać „kąpiel leśną” za zaliczoną? Na pewno wpłynie na nas pozytywnie, ale to trochę za mało. Książka ma nauczyć nas, jak w pełni czerpać z dobrodziejstw natury. Jak wyznaczać ścieżki, by obniżyć ciśnienie, pobudzić układ odpornościowy, rozwiązać problemy z bezsennością (podobno jej przyczyną także może być brak odpowiedniego kontaktu z roślinami). Filozofia „kąpieli leśnych” opiera się na pięciu zmysłach, które w pełni uaktywniają się w otoczeniu zieleni. Trasa natomiast nie jest ważna. Ważne, by nie ustalać mety – jest to spacer, który nie ma mieć celu, dlatego nigdzie nie trzeba się spieszyć, bo zapewne pierwszy raz od dawna, nigdzie nie będzie trzeba dojść. A co jeśli nie masz w pobliżu lasu? Dr Qing zapewnia, że dla codziennego relaksu wystarczy drzewiasty park, a nawet skwerek – byle patrzeć na zieleń.

   Polecam Wam zamknąć dziś komputery szybciej, schować głęboko telefony i poszwendać się po lesie albo parku. A może zdecydujecie się na coś więcej i weekendowy obiad zjecie pod kwitnącą jabłonią? Jeśli Instragram ma jakiś pozytywny wpływ na nasze życie to z pewnością jest to propagowanie pikników. Właściwie każda szanująca się gwiazda tej aplikacji przynajmniej raz na sezon musi przygotować sesję z koszykiem wypełnionym mniej lub bardziej uzasadnioną zawartością – jeśli nie macie pomysłu na to, co zabrać ze sobą to znajdziecie odpowiedź na przykład na tym profilu. A jak dojdziecie już do jakiejś uroczej polany, zdejmijcie buty i pochodźcie chwilę boso. Dlaczego? Wyczerpujące wyjaśnienie znajdziecie w książce, ale ja Wam mogę obiecać, że odpowiedź poczujecie głęboko w sobie.

Co prawda nie zaprosiliśmy na piknik królowej Elżbiety (wiedzieliśmy, że jest zbyt zajęta przygotowaniami do ślubu jej wnuka, by przyjechać do Polski), ale odrobina zapożyczeń od brytyjskiej arystokracji jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Kieliszki znajdziecie w ofercie polskiej firmy Krosno. Monika: spódnica oraz body – MLE Collection (ta pierwsze dostępna już teraz, na drugie trzeba jeszcze poczekać ;)) // Gosia: sukienka – Tuluza od MLE Collection // Kasia: koszula – MLE Collection (dostępna niebawem), spodnie – Topshop (model Jamie) //