I am dreaming of a calm Christmas – Mój prezentownik

     In the past, searching for Christmas gifts brought me great pleasure. I don't know if it is me who has changed or is it the world around me, but today, I would be glad to avoid the whole undertaking all together. An exception here is grocery shopping that I traditionally do with my mum on the Sopot market. The vendors are festively dressed, I can buy mistletoe the size of a bicycle on each corner, and I can smell the scent of spruce everywhere. We choose everything that we need to prepare hunter's stew, borscht, and other Christmas meals. It has nothing in common with the running between shopping malls.

   I search for gifts mostly online, the more so that I've got a considerably wider choice. The only drawback of this solution is the fact that you need to shop for gifts in advance to make sure that the delivery will reach you right on time.  

   I know that many of you wait for the post with gift ideas each year. I like to prepare them because it is also a kind of help for me to order all of my ideas and immerse myself in the Christmas atmosphere. This year, I would like everything to be ready before Christmas.

***

   Kiedyś wyprawy w poszukiwaniu prezentów były dla mnie wielką przyjemnością. Nie wiem, czy to ja się zmieniłam, czy świat wokół, ale dziś wolałabym całkiem uniknąć tej czynności. Wyjątkiem są zakupy spożywcze, które tradycyjnie robię wraz z mamą na sopockim rynku. Sprzedawcy są wtedy odświętnie ubrani, na każdym rogu można kupić jemiołę wielkości roweru, a w powietrzu unosi się zapach świerku. Wybieramy wszystko czego potrzebujemy na bigos, barszcz i inne świąteczne potrawy. Nie ma to nic wspólnego z bieganiną między jednym centrum handlowym, a drugim.

   Prezentów szukam więc głównie w internecie, tym bardziej, że mam dzięki temu znacznie większy wybór. Jedyną wadą tego rozwiązania jest to, że zakupy trzeba robić znacznie wcześnie, aby mieć pewność, że przesyłka dojdzie na czas.

   Wiem, że wiele z Was co roku czeka na wpis z propozycjami prezentów pod choinkę. Lubię je przygotowywać, bo pomagają ułożyć mi w głowie wszystkie pomysły i wczuć się w świąteczny klimat. A w tym roku chciałabym zdążyć ze wszystkim przed czasem.  
   I'm not sure who I would like to please more with my hand-made photo books. I don't know whether the recipients feel happier when they start to browse through the book, or maybe it is me who feels happier when I see their faces. It's a gift which entails considerable preparation – you need to gather the greatest number of photos that you can from the longest possible time period, print them, and finally place them in a photo book – but not just any kind of photo book. The one that I chose is simply beautiful and what's most important, we don't need any additional elements to place the photos inside. Each page is adhesive and covered with special foil – we can place our photos under it. What is more, you can order them both horizontally and vertically (and that really makes browsing through the photo book really easy). You can find it on Escribo (hurry up, as there aren't that many left). I also bought a beautiful calendar and a pen in a golden colour. Besides, all the products that can be found on that website are really worth the attention. On that occasion, I've got a discount code – 2017MLE – on all products valid until the 18th of December.

***

   Nie wiem już sama ze względu na czyją przyjemność, co roku przygotowuję w prezencie albumy ze zdjęciami. Nie wiem czy to oni cieszą się bardziej gdy zaczynają przeglądać poszczególne strony, czy ja gdy widzę ich miny. To podarunek, który wymaga sporych przygotowań – trzeba zebrać jak najwięcej zdjęć z jak nadłuższego okresu, wywołać je i w końcu umieścić w albumie – najlepiej nie byle jakim. Ten, który wybrałam jest po prostu piękny i co najważniejsze nie potrzebujemy już żadnych innych rzeczy aby umieścić w nim zdjęcia. Każda strona jest samoprzylepna pokryta folią pod którą można umieścić fotografie. Poza tym można układać je zarówno w pionie jak i w poziomie (a to naprawdę ułatwia później jego przeglądanie). Znajdziecie go na stronie Escribo (spieszcie się bo nie ma ich wiele). Ja skusiłam się jeszcze na zakup pięknego kalendarza i pióra w złotym kolorze. Zresztą wszystko na tej stronie jest naprawdę godne uwagi. Przy okazji mam dla Was kod rabatowy 2017MLE ważny do 18 grudnia na cały asortyment.    Perfumes are one of the most tried Christmas gifts. It is enough to know the name of the gift recipient's favourite fragrance and the problem is solved. Besides, it's an ideal combination of something that will bring pleasure and, at the same time, be very practical (and I love practical gifts!). Si by Armani will surely be included in many letters to Santa. You will be able to recognise three accords in it: blackcurrant nectar, modern chypre as well as musky blond wood. It's an elegant, yet very feminine, fragrance.

***

   Perfumy to jeden z najbardziej sprawdzonych prezentów pod choinkę. Wystarczy, że znamy nazwę ulubionego zapachu i problem z głowy. Poza tym to idealne połączenie czegoś, co sprawi przyjemność, a jednocześnie będzie użyteczne (a ja uwielbiam użyteczne prezenty!). Perfumy Si od Armani z pewnością znajdą się na niejednym liście do Świętego Mikołaja. Wyczujecie w nich trzy akordy: nektar z czarnej porzeczki, współczesny szypr oraz jasne drzewo piżmowe. To nowoczesny i jednocześnie kobiecy zapach. 

   I don't think that clothes are the best Christmas gift idea, but accessories that you don't have to try on can become ideal presents. Especially, if we are certain that they are of high quality. Every woman needs shawls, scarves, and gloves (I wouldn't recommend buying winter hats because that's one of those knick-knacks that we like to try on), and if these can be found in the offer of Polish brands that's even better.

   I appreciate GYALMO scarves mostly for their impeccable quality. They are made of cashmere. Each product of this brands has a quality certificate that confirms its composition, and the shawl is delivered in an elegant packaging. If you are planning to buy a shawl, I've got a discount code for you on all products from GYALMO – it is enough to insert "makelifeeasier" during the purchase, and you'll receive a 10% discount (the code is valid until the end of this year).

***

   Nie uważam, aby ubrania były najlepszym pomysłem na prezent, ale dodatki, których nie trzeba przymierzać już jak najbardziej. Zwłaszcza jeśli mamy pewność, że są świetnej jakości. Szale, szaliki i rękawiczki to rzeczy, których każda z nas potrzebuje (odradzam kupowanie czapek, bo akurat ten drobiazg większość kobiet lubi przymierzyć), a jeśli można je znaleźć w ofertach polskich marek to jeszcze lepiej.

   Szale GYALMO doceniam przedewszystkim ze względu na wspaniałą jakość. Wykonane są w całości z kaszmiru. Każdy produkt tej marki posiada certyfikat jakości potwierdzający jego skład, a szal dostarczany jest do nas w eleganckim pudełku. Jeśli planujecie zakup szala, to mam dla Was kod rabatowy na cały asortyment sklepu GYALMO – wystarczy, że w zamówieniu wpiszecie makelifeeasier a wówczas dostaniecie 10% rabatu (kod ważny jest do końca tego roku).

   Now, I will say something totally contradictory to what I've said about buying clothes as gifts in the previous paragraph. A white suit shirt in an appropriate size is an exception here. Especially that men don't really like shopping, and it usually turns out that they always haven't got enough of this classic piece of outfit in their wardrobes. If you are interested in buying an ideal men's shirt, I've got a discount code that you can use both on Wólczanka website and in their boutiques. The discount code is valid until the 23rd of December. When placing an order for at least PLN 200, you will receive a PLN 100 discount with the following code: MLE. It's worth taking the offer, isn't it?

***

   I tu zaprzeczę sama sobie, bo przecież akapit wyżej pisałam o tym, aby nie kupować ubrań w prezencie. Biała garniturowa koszula w dobrym rozmiarze to jednak wyjątek. Zwłaszcza, że mężczyźni nie przepadają za zakupami, a gdy przychodzi co do czego okazuje się, że w ich szafie jest zawsze o jedną sztukę za mało tego klasyku. Jeśli jesteście zainteresowane kupnem idealnej męskiej koszuli, to mam dla Was kody rabatowy, który możecie wykorzystać zarówno na stronie Wólczanka, jak i w butikach. Promocja jest ważna do 23 grudnia. Jeśli podacie hasło MLE, dostaniecie 100 zł zniżki przy zakupach na kwotę co najmniej 200 zł. Warto skorzystać, prawda? 

   To my mind, people who think that writing children's books is a piece of cake are wrong. The most popular authors of children's titles were characterised by great wisdom and maturity, owing to which they could convey universal truths in an original and convincing way. I remember how important books were for me in my childhood, especially when an adult was reading them with me. This year, I will give interactive children's books by Hervé Tullet to my nephews. The author is a French illustrator and writer. Each of the above books develops imagination, visual memory, tactile and observation senses, or concentration.

***

   Myślę, że myli się ten, kto uważa, że pisanie książek dla dzieci to prościzna. Najpoczytniejsi autorzy literatury dziecięcej mieli w sobie wiele mądrości i dojrzałości, dzięki której potrafili przekazać uniwersalne prawdy w niebanalny i przekonujący sposób. Pamiętam, jak wiele znaczyły dla mnie książki w dzieciństwie, zwłaszcza, gdy któryś z dorosłych czytał je wraz ze mną. W tym roku podaruję bratankom książeczki interaktywne autorstwa Hervé Tulleta – francuskiego ilustratora i pisarza. Każda z powyższych książek rozwija wyobraźnię, pamięć wzrokową, zmysły dotyku i obserwacji czy zdolność koncentracji. 

    Daniel Wellington is another brand that decided to make gift preparation a lot easier for us. On their website, you can find a Christmas offer (if you buy two products, you will receive a 10 % discount), which can be combined with my code "makelifeeasier" that will grant you a 15 % discount (when combined, you'll will get a total of – 25 %). The watches will be delivered in beautiful packages with a red ribbon.

***

   Daniel Wellington to kolejna firma, która postanowiła ułatwić nam szykowanie prezentów. Na stronie znajdziecie ofertę świąteczną (kupując dwa produkty otrzymacie 10% zniżki), która łączy się z moim kodem makelifeeasier na minus 15% (łącznie 25% rabatu). Zegarki przyjdą do Was w pięknie zapakowanych pudełkach z czerwoną wstążką. 

    If you have someone who likes photography (or would like to start their journey with this field), I can recommend you my book as a gift for that person. I revealed many tips and tricks on how to take more attractive and more climatic photos.   

   Christmas is a time when it's easier to take beautiful photos of your family. Our flats are spacious, the guests are dressed in elegant clothes, and what's most important, we're all together. I hope that you will be able to take a couple of snapshots filled with love and happiness. If you aren't sure whether you'll manage to do that, you can check out the first and the penultimate chapter of "Make Photography Easier" – it's simpler that you think.

***

   Jeśli macie w wśród bliskich kogoś, kto lubi fotografować (albo dopiero chciałby zacząć) to nieśmiało polecę Wam moją książkę. Zdradziłam w niej wiele sposób na to, aby zdjęcia były ładniejsze i bardziej klimatyczne. 

   Święta to czas, kiedy najłatwiej zrobić rodzinie piękne zdjęcia. Nasze mieszkania są przystrojone, goście elegancko ubrani i, co najważniejsze, wszyscy jesteśmy razem. Mam nadzieję, że uda Wam się uwiecznić kilka kadrów przepełnionych miłością i radością. Jeśli nie jesteście pewne, czy Wam się to uda, to zajrzyjcie do pierwszego i przedostatniego rozdziału "Make Photography Easier" – to prostsze niż Wam się wydaje. 

dzianinowa tunika z golfem – MLE Collection // rajstopy – Gatta

Last Month

   It's hard for me to believe that the last month has passed so fast. We keep complaining about this grey period, and when it finally comes, there is so much going on that we aren't even able to notice that it's already over. I bid November goodbye with a packed suitcase and many hopes. Check out the photo summary from the last few weeks.

***

    Ciężko mi uwierzyć, że ten ostatni miesiąc minął mi tak szybko. Wciąż narzekamy na ten szarobury okres, a potem gdy nadchodzi, dzieje się tak wiele, że nawet nie zauważamy, gdy jest już po nim. Ja żegnam listopad z zapakowaną walizką i wieloma nadziejami. Zapraszam na fotograficzną relację z ostatnich kilku tygodni. 

1. Domowy biszkopt bezglutenowy. // 2. W grupie raźniej. // 3. Jesienne dekoracje w domu. // 4. Woke up like this. //

Kto z Was przygotowuje domowe jedzenie na imprezy? :)

1. A tak wyglądało moje domowe biuro po halloweenowej imprezie. // 2. Co roku takie widoki mnie zachwycają. // 3. Lampin z mojego ulubionego sklepu w Bruskeli Dille&Kamille. Tutaj możecie znaleźć podobne. // 4. Tort tematyczny. //

Gdy ktoś w końcu rozumie, że zamiast czerwonych róż potrzebujesz gadżetów do zdjęć ;). Ostatnie wieczory spędzone na świeżym powietrzu – w tym roku i tak udało nam się wyjątkowo długo korzystać z jesiennej aury. 

czapka – Abercrombie (podobna tutaj) // sweter – MLE Collection // kurtka – Massimo Dutti (stara kolekcja, podobna tutaj) // spodnie – Topshop (podobne tutaj) // buty – Inuikki // Płatki gryczane gotowane na mleku, świeże jabłko, migdały i odrobina (czyli jakieś pięć łyżek ;)) domowego solonego karmelu). Takie proste a takie dobre. 1. Zawsze mile widziane. // 2. Pożądany dress code do pracy ;). // 3. Czas na kawę. // 4. Zimowe niezbędniki (piękne dekoracje znajdziecie tutaj). Szorty są od polskiej marki Hibou Sleepwear. //

Mój wybór na jesień – delikatny szampon do wrażliwej skóry głowy i odżywka do kompletu od Clochee.
Przy okazji mam dla Was 20% rabatu na cały asortyment – wystarczy, że w podsumowaniu zakupów wpiszecie kod MLE202017
Promocja jest ważna do końca roku (*promocje nie łączą się ze sobą). Koniecznie wypróbujcie, bo kosmetyki są naprawdę godne polecenia. 

1.  Śniadanie w warszawskim "Być może". // 2. Ile razy będę jeszcze słyszeć "ale to nie jest tak jak myślisz"???  // 3. Miło widziany każdy, kto lubi nudzić o książkach. Kto czytał "Mademoiselle Oiseau"? // 4. Kolejne jesienne widoki. //

Najlepiej pracuje się w duecie.
Płaszcz mam z MLE Collection, a kożuszek Moniki jest z Zary (podobny znajdziecie tutaj).

Czy to nie jest piękne? Na podstawie osobistych kalendarzy Agnieszki Osieckiej powstał wyjątkowy notes artystyczny. Nasze myśli, plany i notatki znajdą się w sąsiedztwie dwunastu wierszy poetki, wybranych na każdy miesiąc roku. Notes Agnieszki Osieckiej jest już w sprzedaży.

Do łask wróciła moja czapka z zeszłego roku od marki PomPoms. Jednokolorowa z warkoczowym splotem jest podszyta wewnątrz opaską z miękkiego polaru, która chroni głowę nawet przed dużymi mrozami, a przy tym skutecznie odprowadza wilgoć oraz zapobiega rozciąganiu się czapki.

1.  Woman in black. // 2.  Dziękuję za tyle Waszych miłych komentarzy pod wpisem z sypialnią. Pojawiło się mnóstwo pytań o łóżko przy oknie, o to jak wybrać zasłony i który kolor wybrałam na ściany. W pierwszym rozdziale mojej książki Make Photography Easier napisałam wszystko, czym kierowałam się przy urządzaniu mieszkania, tak aby uzyskać odpowiedni klimat. Gorąco zachęcam Wam do lektury! // 3. Jesień w Sopocie. // 4. Weekendowa kawa. //

Początki zawsze są trudne, dlatego na osłodę przyda się ciasto bananowe.  Światło to naprawdę kluczowy element na zdjęciach…

1. Pierwszy mroźny poranek w Sopocie. // 2. W domowych pieleszach. // 3. Każdego dnia cieszę się ze swojej pracy, ale o tej porze roku doceniam ją jeszcze bardziej. Planując dla Was wpisy i przygotowując plenery do zdjęć mam szczęście poczuć Ducha Świąt ciut wcześniej. W listopadzie zapach pomarańczy i anyżu wypełnił moje mieszkanie. A to za sprawą wieńca, który wykonałam wraz z cudownym zespołem // 4. // Kaszuby. //

Poranna burza mózgów w fabryce elfów.

Mogłabym jeść te słodycze kilogramami. Prawdziwe belgijskie czekoladki od Chocobel. Ja wybrałam te deserowe (zawierają 77% kakao) i miętowe, które pasują idealnie jako deser do kawy.

Mój świąteczny wieniec w zbliżeniu. Wybrałam suszoną pomarańczę, anyż i ciasteczka. Kalosze kupicie tutaj, sweter niestety jest z zeszłego roku ale podobny znajdziecie tutaj.

Molo w Orłowie. 
Zostawiam Was z moimi listopadowymi wspomnieniami, a sama ruszam w podróż za ocean. Tym razem wzięłam ze sobą tylko jedną książkę – "Deliryczny Nowy Jork". Teraz, siedząc na lotnisku, żałuję, że do walizki nie zapakowałam co najmniej kilku powieści (zaczynając od "Okruchów dnia" a kończąc na "Labiryncie duchów"). Gdy wrócę, nie będę się ociągać i od razu zainstaluję aplikację, która pozwoli mi czytać więcej i częściej, w każdym miejscu (a może uda mi się to zrobić już teraz jeśli internet mi na to pozwoli). EmpikGO jest bezpłatny i pozwala nam korzystać z całej masy ulubionych e-booków i audiobooków. Ciekawą funkcją jest możliwość wybrania tempa czytania przez lektora, rozmiar czcionki, czy kolor tła. Można także zdecydować się na "streaming" lub tryb "offline", przydatny szczególnie w samolocie czy podczas podróży do egzotycznego kraju, gdzie koszt transmisji danych jest bardzo wysoki. Dla miłośników cytatów jest funkcja udostępniania cytatów w mediach społecznościowych bezpośrednio z aplikacji. Życzę Wam zatem miłego czytania i słuchania, a sama wsiadam do samolotu. Do zobaczenia :). 

***

 

 

Kocham kanapę, a ona kocha mnie. Czyli jak organizować sobie czas wolny z bullet bookiem

sweter z wełną – Kappahl // koc – TK Maxx // kremowy chodnik – IKEA // książka i notes – Insignis

For many months (or maybe even years?!), you've been asking how I manage my time, whether I'm good at planning, and how I prevent being always late with everything. Well… I would like to write that I'm a master of time management, but the truth is that I'm still learning how to do it well. However, I can see some progress – after years of self-improvement, I went from "I need to learn one hundred pages for tomorrow so I will got to the bedroom and order my socks" to "there are only three mails that require a response and then I can take a break to browse through cat profiles on Instagram." Therefore, I thought that I will share my ways with you and that I will tell you about my method of time planning – a method that helps me to keep it under control.

Even though there is no one standing over me and rushing me, luckily, I have no problem to fulfil my professional obligations. In so far as I'm quite disciplined (I wake up early, I spend long hours in front of the computer screen, I'm meticulous at responding to e-mails, preparing advertising offers, and contracts, I take photos and then edit them, I write posts until late hours, and quarrel with sewing workshops about the new MLE Collection prototypes), when I finally realise that the list of professional tasks is finished for a given day, the only thing that I want to do is n o t h i n g. Then, the quintessence of happiness is burying myself under a blanket with a bowl of ice-cream or reheated pasta and watching the third season of "Narcos." Ideally, I then roll into bed and reach for a book which I read for another hour. It's even better if the only effort that I need to endure during that time is reaching for a cup of tea with my hand. Of course, the tea is prepared by someone else because I perceive the trip to the kitchen as an enormous endeavour, just like reaching K2 in slippers. I need to admit that the majority of my evenings looked like this during the first two years of my blogging career. All the same, each beginning of month also looked similar – I dreamt that: I could run at least five times a week, attend my ballet classes more, go back to horse riding, bake more pastries, go to the market to buy vegetables, fruit, and eco eggs, host friends and family at my place every weekend, plan a short trip to some remote place. I always ended up watching "Taken" on TVN for the fifth time.

I can't be too critical of myself – in a couple of weeks, my life turned upside down. From a simple student working in the evenings as a babysitter, I turned into a woman working full time and an owner of her own company – even though I had no one to tell me how it all works in practice. Some time had passed before I came up with a totally new everyday routine and even more time before I learnt to stop postponing life. You have to plan your rest as well. I don't know whether you are facing a similar problem, but I'm sure that each freelancer, owner of a small business, or simply a person working from their home often ask themselves a question – do I have the right to stop working for a moment at all? We all know that saying that we haven't got time for anything is extremely fashionable nowadays.

***

Od wielu miesięcy (a może nawet lat?!) pytałyście mnie jak gospodaruję swój czas, czy jestem dobra w planowaniu i jakie mam sposoby na to, aby nie być ciągle ze wszystkim spóźnioną. No cóż… chciałabym napisać, że jestem wirtuozem organizacji, ale prawda jest taka, że wciąż się tej materii uczę. Widzę jednak postępy – po latach pracy nad sobą przeszłam z etapu "muszę się na jutro nauczyć stu stron więc pójdę teraz do sypialni i zrobię porządek w skarpetkach" na ten pod tytułem "jeszcze tylko trzy mejle do odpisania i będę mogła zrobić sobie małą przerwę na przeglądanie profili kotów na Instagramie". Pomyślałam więc, że podzielę się z wami moimi sposobami i opowiem o nowej metodzie planowania czasu, która bardzo pomaga trzymać go w ryzach.

Chociaż nikt nade mną nie stoi i mnie nie pogania, to na szczęście nie mam problemu, aby wywiązywać się z zawodowych zobowiązań. O ile w pracy jestem całkiem zdyscyplinowana (wstaję wcześnie, siedzę przy komputerze długo, skrupulatnie odpisuję na mejle i przygotowuję oferty reklamowe i umowy, robię zdjęcia, a potem je obrabiam, piszę teksty do nocy i kłócę się ze szwalniami o nowe prototypy MLE Collection) o tyle, gdy w końcu uznaję, że lista zawodowych zadań na dany dzień została wykonana, nie mam ochoty robić  n i c . Kwintesencją szczęścia jest dla mnie zakopanie się pod kocem w towarzystwie lodów lub odgrzanego makaronu i oglądanie trzeciego sezonu "Narcos". Idealnie jeśli z kanapy przetaczam się potem do łóżka i sięgam po książkę, którą czytam przez następną godzinę. Jeszcze lepiej, jeśli jedynym wysiłkiem jaki muszę wykonać w tym czasie, jest wyciągnięcie ręki po herbatę, którą oczywiście zrobił dla mnie ktoś inny, bo dojście do kuchni kojarzy mi się wtedy z wysiłkiem równym zdobyciu K2 w kapciach. I muszę przyznać, że przez pierwsze dwa lata blogowania znakomita większość wieczorów wyglądała mniej więcej w tym stylu, chociaż z każdym początkiem miesiąca marzyłam aby: biegać co najmniej pięć razy w tygodniu, częściej chodzić na balet, wrócić na jazdę konną, piec więcej ciast, chodzić na targ po warzywa, owoce i ekologiczne jajka, zapraszać do siebie znajomych i rodzinę w każdy weekend, zaplanować krótki wyjazd gdzieś z dala od wszystkiego. Kończyło się na oglądaniu po raz piąty "Uprowadzonej" na TVN-ie.

Nie mogę być wobec siebie zbyt krytyczna – w ciągu kilku tygodni moje życie wywaliło się do góry nogami i ze zwykłej studentki dorabiającej popołudniami jako niania, stałam się kobietą pracującą pełną parą i prowadzącą własną firmę, chociaż nikt mi nigdy wcześniej nie powiedział, jak to się robi. Minęło trochę czasu nim wypracowałam sobie na nowo codzienną rutynę i jeszcze trochę nim nauczyłam się nie odkładać życia na potem. Wypoczynek też trzeba zaplanować. Nie wiem na ile u was taki problem występuje, ale jestem pewna, że u każdego freelancera, właściciela małego biznesu, czy po prostu osoby pracującej z domu pojawia się często w głowie pytanie – czy ja w ogóle mam prawo czasem nie pracować? Bo to, że dziś modne jest mówienie o tym, jak na nic nie ma się czasu, wszyscy wiemy.

Mój ulubiony zestaw do odpoczynku w domu. Długie miękkie swetry, wełniane skarpety i świeczki zapachowe w każdej ilości.  

skarpety, bordowy i szary sweter z wełną – Kappahl // świeczka – Bee Eco // zegarek – Daniel Wellingotn (w ostatnim Look of The Day znajdziecie na niego kod rabatowy) // okulary – Muscat // Bullet Book – Wydawnictwo Insignis

Balsam do rąk EOS Vanilla Orchid – zawiera masła shea, kakaowe oraz awokado, które idealnie nawilżają skórę przez 24 godziny. Olej Marula wspomaga regenerację skóry, pozostawiając ją gładką. Jego zaletą jest też to,że szybko się wchłania.

Time management was precisely the topic on which I wanted to focus the most when I started using a bullet journal, that is a journal, calendar, and organizer in one place. Due to the fact that we create it from scratch on our own, we can decide whether we want to concentrate on a specific area of our lives. In my case, it was a more satisfactory spending of free time. I was also encouraged by the fact that the notebook on my mobile phone wasn't sufficient when it came to fulfilling its role – ideas for posts were intertwining with doctor's appointments, a shopping list for the Saturday breakfast, quotes from "Everyday Chestnut", and unidentified sequences of digits that could have been a PIN code to a lost credit card, the number of sold copies of my book, the date of my grandmother's birthday, or a lucky number for the lottery – I will never find that out.

You probably think that I lacked a simple calendar – not quite, because I often have to take down both the dates of the events, meetings, and project deadlines as well as post drafts, addresses, lists of things that I will take on a trip, or even a recipe that has stolen my heart. I even sometimes have to draw in it so an empty page is greatly welcomed.

But let's be more specific. If you haven't already heard about the bullet journal method, I will write in short about the idea behind it. Regardless whether you work in an office, are searching for a job, run your own company, look after your children and home, still study, a bullet journal should help you with monitoring your projects and appropriate time management. Owing to it, you can also keep all your notes in one place.

Insignis Publishing House has prepared a book that is supposed to introduce you to the world of planning and perfect organisation. Your year with a bullet book. Ho to creatively organise your life day by day is a handbook that explains how to create your own bullet journal – we will do it by using only a simple notebook and basic writing utensils. In the book you can find various ways on how to plan your year, month, week, and day with ready tables that can be easily redrawn in the notebook. Between the guidelines on how to create your ideal journal, you can also find multiple pieces of advice on how to be more organised… when it comes to all areas: Christmas, weigh-loss programmes, or skiing trips. I implemented these solutions step by step starting with the one that is most game-changing – tags (each symbol means a different type of activity, for example, squares are tasks and circles are events) with the use of which I was able to add more and more details over time.

***

Właśnie na planowaniu swojego czasu wolnego postanowiłam skupić się najbardziej, gdy rozpoczęłam prowadzenie bullet journal, czyli dziennika, kalendarza i organizera w jednym. Ponieważ tworzymy go od początku sami, możemy zdecydować, czy chcemy skoncentrować się na jakimś szczególnym elemencie naszego życia. W moim przypadku było to właśnie bardziej satysfakcjonujące spędzanie wolnego czasu. Do prowadzenia kalendarza z prawdziwego zdarzenia zachęcił mnie też fakt, że notatnik w telefonie nie spełniał już powoli swojej funkcji – pomysły na wpisy przeplatały się z terminami wizyt u lekarza, listą zakupów na sobotnie śniadanie, cytatami z "Suchara Codziennego" i bliżej niezidentyfikowanymi ciągami cyfr, które mogły być kodem PIN do zgubionej karty kredytowej, liczbą sprzedanych egzemplarzy mojej książki, datą urodzin babci albo szczęśliwym numerkiem w lotto – już nigdy do tego nie dojdę.

Pewnie myślicie, że brakowało mi po prostu zwykłego kalendarza – nie do końca, bo często muszę zapisywać nie tylko terminy wydarzeń, spotkań czy deadline'y projektów, ale również drafty tekstów, adresy, listę rzeczy do zapakowania na wyjazd, czy przepis, który skradł moje serce. Czasem muszę w nim nawet rysować, więc pusta kartka jest na wagę złota.

Ale konkretniej. Jeśli jeszcze nie słyszałyście o metodzie bullet journal, to w skrócie opiszę Wam o co chodzi. Niezależnie od tego, czy pracujecie w biurze, szukacie pracy, prowadzicie własną firmę, zajmujecie się dziećmi i domem, czy wciąż się uczycie, bullet journal powinien pomóc wam w monitorowaniu projektów i właściwym organizowaniu czasu. Dzięki niemu będziecie też mogły mieć wszystkie zapiski w jednym miejscu.

Wydawnictwo Insignis przygotowało książkę, która ma wprowadzić nas w świat planowania i perfekcyjnej organizacji. Twój rok z bullet bookiem. Jak dzień po dniu kreatywnie zorganizować sobie życie to poradnik, który tłumaczy jak stworzyć własny bullet journal – zrobimy to, korzystając wyłącznie ze zwykłego zeszytu i podstawowych przyborów do pisania. W książce znajdziemy przykłady różnych sposobów na planowanie roku, miesiąca, tygodnia i dnia z gotowymi tabelkami, które można po prostu przerysować do notesu. Między instrukcjami jak stworzyć swój idealny dziennik, znajdziemy w książce całe mnóstwo wskazówek na sprawne organizowanie… właściwie wszystkiego: od Świąt Bożego Narodzenia przez plan ćwiczeń odchudzających po wyjazd na narty. Ja wdrażałam rozwiązania po kolei, zaczynając od tego najbardziej przełomowego, czyli korzystania ze znaczników (każdy symbol oznacza inny rodzaj czynności, na przykład, kwadraty to zadania, a kółka wydarzenia), z czasem dodając do mojego notatnika coraz więcej szczegółów.

Wiecie, że palenie większości świec w pomieszczeniach jest niezdrowe? Świece od Bee Eco wykonane są z wosku sojowego i naturalnych olejków eterycznych, a swoją wyjątkowość zawdzięczają woskowi sojowemu, który po podgrzaniu staje się szybko płynny (można go przelać na dłonie i wykonać masaż). Wosk nawilża i natłuszcza skórę. Świece nie zawierają barwników i toksycznych związków chemicznych i są w 100% wegańskie.       

Meticulous writing down of all the important events and tasks that have to be done gave me an appropriate view on whether I really have got time to add something more to my schedule. Today, I know that it's sometimes better to say "I'm sorry but this weekend / this week / this month I won't be able to meet with you / prepare this article / engage in this event" than to declare that I will do something and then regret that I wasn't able to accomplish it. Sometimes saying "no" to things for which we haven't got time equals saying "yes" to things that really bring joy to our life and are important for us. For years, I'd wanted to go back to horse riding (saying "for years" isn't an exaggeration because 15 years had passed since I was in the saddle for the last time). That was my first aim to fulfil. Therefore, I decided that I wouldn't write down any additional tasks for the last Saturday of the month and that I would find a horse riding school on the next day to schedule my first lesson. A thing that had sounded like an unattainable dream for years ("I wish I could go back to horse riding…") turned out to be a matter of fifteen minutes and two phone calls. Today, I'm already after three lessons and my sore muscles, which make packing the dish washer extremely difficult, remind me about my love for horses with each of my movements.

Owing to the journal, I could clearly see when I waste most of my time and that it's enough to make some reorganisation to get at least half an hour each day. If you write down the tasks, there is only one little step separating you from determining the time that you need to execute them. This piece of advice seems trivial, but I know from my own experience that the duties will take exactly the amount of time that we allow ourselves to use to do them. Our level of productivity decreases proportionally to the elapsing time. I can clearly remember the writing of my master's thesis. I had a whole year to do it, and I was able to write the last sentence on the day when I was supposed to handle it over to my supervisor. Probably, if I had had three months to write it, my work wouldn't have been any worse, and I would have been able to finish it within this time limit. If I tell myself that I have three hours to go through all the mails, then I'll do it in three hours. If I allow myself to do the same task in five hours, then it will probably take this long.

A journal and a calendar in one is an external store for our brain owing to which we will be able to focus on relaxation instead of the analysis of whether the tasks ahead are too much for us or not. Even a symbolic closing of the notebook when all of the tasks from the list have been executed for the day brings us a feeling of disconnecting from something that is unpleasant and mandatory. And, of course, it's more difficult to forget about the fact that your dog hasn't been vaccinated against rabies, that it's high time to undergo breast ultrasound, that our aunt is celebrating her name day today, and that we won't watch the new episode of The Pack as we haven't paid the bill or that the sale has already started in Zara. Owing to that, I can more easily get rid of situations when I recall something "extremely" important during a family dinner – and as a result barely avoid choking on a potato.

***

Skrupulatne zapisywanie ważnych wydarzeń i zadań do wykonania dało mi właściwy ogląd na to, czy faktycznie mam czas, aby dodać do swojego grafiku coś jeszcze. Dziś wiem, że czasem lepiej jest powiedzieć "przepraszam ale w ten weekend/ w tym tygodniu/ w tym miesiącu nie dam rady się z tobą spotkać/ przygotować tego artykułu/ zaangażować się w tę akcję” niż złożyć deklarację, a potem żałować, że się to zrobiło. Czasem powiedzenie “nie” rzeczom, na które nie mamy czasu, to powiedzenie “tak” temu, co naprawdę sprawia nam przyjemność i jest dla nas ważne. Od lat chciałam wrócić do jazdy konnej (mówiąc "od lat" ani trochę nie przesadzam, bo minęło dokładnie piętnaście odkąd zsiadłam z siodła po raz ostatni). To był mój pierwszy cel do zrealizowania. Zadecydowałam więc, aby w ostatnią sobotę miesiąca nie wpisywać żadnego dodatkowego zadania, a następnego dnia znaleźć w internecie szkółkę i zapisać się na pierwszą lekcję. To, co od lat brzmiało, jak marzenie nie do spełnienia („jak ja bym chciała wrócić kiedyś do jazdy konnej…”) okazało się kwestią piętnastu minut i dwóch telefonów. Dziś jestem już po trzech jazdach, a miłość do koni co chwilę przypominają mi zakwasy, które nie pozwalają mi zapakować zmywarki.

Dzięki dziennikowi, czarno na białym zobaczyłam też, kiedy marnuje najwięcej czasu i że wystarczy mała reorganizacja, aby zyskać co najmniej pół godziny na dobę. Bo jeśli zapisze się zadania, to zostaje nam już tylko mały krok do tego, aby określić czas, jaki potrzebujemy do ich wykonania. Ta rada wydaje się być banalna, ale z doświadczenia wiem, że obowiązki zajmują nam zwykle dokładnie tyle czasu, ile go sobie damy. Nasz poziom produktywności zmniejsza się wprost proporcjonalnie do wydłużającego się czasu. Doskonale pamiętam pisanie pracy magisterskiej. Miałam na to rok, a ostatnie zdanie udało mi się napisać w dniu, w którym musiałam złożyć pracę w dziekanacie. Prawdopodobnie, gdybym miała na jej napisanie trzy miesiące, to nie byłaby ona ani trochę gorsza, a ja zmieściłabym się w danym terminie. Jeśli powiem sobie, że na prowadzenie korespondencji mam dziś trzy godziny, to zrobię to w trzy godziny. Jeśli pozwolę sobie robić to przez pięć godzin, to pewnie właśnie tyle mi to zajmie. 

Dziennik i kalendarz w jednym to zewnętrzny magazyn dla naszego mózgu, dzięki któremu będziemy mogły skupić się na wypoczynku, a nie na analizowaniu, czy na pewno nie wzięłyśmy na siebie za dużo zadań. Nawet symboliczne zamknięcie zeszytu po wykonaniu wszystkich rzeczy z listy na dany dzień, da nam poczucie odcięcia od tego, co nieprzyjemne i obowiązkowe. No i oczywiście trudniej jest zapomnieć o tym, że pies od czterech lat nie był szczepiony przeciw wściekliźnie, że najwyższy czas na USG piersi, że nasza ciocia obchodzi dziś imieniny, że nie obejrzymy nowego odcinka Watahy, bo chyba nie zapłaciliśmy rachunku za telewizję albo że właśnie zaczęły się wyprzedaże w Zarze. Dzięki temu coraz rzadziej zdarzają mi się sytuacje, kiedy w trakcie rodzinnego obiadu przypominam sobie o czymś „super hiper” ważnym i cudem unikam udławienia się ziemniakiem.

Drugi tytuł, który ma pomóc nam w organizacji czasu to Bullet Book (to ten pod książką). Bądź pięknie zorganizowana – przygotowany przez artystę plastyka gotowy szablon bullet journala, który można samodzielnie uzupełniać, kolorować i dopasowywać do własnych potrzeb. Jeżeli zniechęca Ciebie myśl, że będziesz musiała wszystko przerysować to po prostu zacznij od tego gotowego dziennika. Nie musisz czekać do Nowego Roku – możesz go zacząć prowadzić nawet jutro. 

Remember that buying a guidebook or a notebook is not a change in itself. It is only a tool that you can learn how to use. Start slowly and if any of the pages doesn't really speak to you and you don't really know how to fill it in just skip it. You don't have to reorganise your whole life. You can only use those elements from the guidebook that seem useful right away. Maybe you will come round to other elements with time. You decide about the level of complexity or minimalism of your bullet journal. Mine lacks pictures, it's very specific and clear, but you can have a more colourful and personal one.

Just to finish off: I still love evenings spent in a stretched sweater in front of a TV (and I know that I won't cease to love them, as true love lasts forever). The difference is that I make a mindful decision today: "that is how I want to spend that time." I feel no remorse and I don't feel that these couple of hours were spent on something that had no interesting input into my life. Besides, I've got totally different plans for the rest of the evenings.

***

Pamiętaj, że zakup przewodnika czy notesu to jeszcze żadna zmiana. To jedynie narzędzie, które musisz nauczyć się obsługiwać. Zacznij powoli, a jeśli jakaś strona nie do końca do Ciebie przemawia i nie wiesz jak ją zapisać, to po prostu ją omiń. Nie musisz reorganizować całego swojego życia. Możesz wyciągnąć z poradnika tylko to, co od razu wyda Ci się przydatne. Do reszty może przekonasz się później. To ty decydujesz, jak bardzo skomplikowany lub minimalistyczny będzie twój bullet journal. W moim brakuje obrazków, jest bardzo konkretny i przejrzysty, ale twój może być kolorowy i bardziej osobisty.

Tak na koniec: wciąż kocham wieczory w wyciągniętym swetrze przed telewizorem (i wiem, że nigdy nie przestanę, bo prawdziwa miłość trwa wiecznie). Różnica polega na tym, że dziś podejmuję świadomą decyzję: "właśnie tak chcę spędzić ten czas". Nie mam w związku z tym wyrzutów sumienia i poczucia, że kilka godzin minęło mi na czymś, co nie wniosło do mojego życia niczego ciekawego. Poza tym, na resztę wieczorów mam już zupełnie inne plany.

 

Kulinarna mapa Trójmiasta. Czyli 4 miejsca, które poprawią Ci humor w czasie jesiennego Mordoru

sweter – Mango (podobny tutaj) / spódnica – MLE Collection (podobna tutaj) / kozaki – Zara (podobne tutaj)

   If Peter Jackson wanted to shoot another part of the Lord of the Rings, we should invite him here – the November aura will be an ideal stage design for Mordor. The world outside is grey, dark, and no hobbit would like to step out of his hut. Thus, it should be no surprise that out moods, to say the least, are miserable. How to deftly avoid the autumn blues? Each city has places where – thanks to their uniqueness – your mood gets immediately improved, right after you step through the door. The owners of these places are friendly and amiable, nice ambience instantly influences how you feel, and your mood becomes improved even if you chose to come to the place on your own. Check out the new edition of the culinary map of Tricity.

***

Jeśli Peter Jackson chciałby kręcić kolejną część Władcy Pierścieni, to zapraszamy do nas – listopadowa aura świetnie sprawdzi się jako scenografia Mordoru. Jest szaro, zimno, ciemno i żaden hobbit nie chciałby wychylić nosa ze swojej chatki. Nie ma się co dziwić, że nasze nastroje są, delikatnie rzecz ujmując, słabe. Jak sprytnie uniknąć jesiennej chandry? W każdym mieście są takie miejsca, które dzięki swojej wyjątkowości już od przekroczenia progu wprawiają nas w lepszy nastrój. Właściciele tych miejsc są sympatyczni i życzliwi, miła atmosfera udziela się momentalnie, a my poprawiamy sobie humor nawet jeśli wybierzemy się tam całkiem sami. Zapraszam na kolejną odsłonę kulinarnej mapy Trójmiasta. 

Cup and Cakes Cafe, ul. Zygmunta Augusta 3b, Gdynia

   Scientists from Harvard School of Public Health proved that drinking coffee improves our mood. Whereas, Polish studies conducted by the Public Opinion Research Centre showed that as many as 39% of respondents visit a café whenever they are searching for small pleasures. The conclusion is simple – if you start to feel the autumn solstice, you need to quickly go somewhere to get a cup of strong coffee. Do you remember what I wrote about the place where you can buy coffee near the Orłowo Pier? Such weekend ritual has its unique atmosphere, but I always regretted that I didn't have a place where I could buy this delicious coffee, for example, on my way to work or on a rainy day. Now, Cup and Cakes Cafe opened a café in the very centre of Gdynia (in the near vicinity of Świętojańska Street and the boulevard). The owners are avid fans of coffee – all of the available coffee types were chosen during their multiple trips to Italy. Soon, you will be able to have a mug of mulled wine at their place, and you can already try out some of their eco cakes and pastries.

***

   Badacze z Harvard School of Public Health udowodnili, że picie kawy poprawia samopoczucie. Natomiast polskie badania przeprowadzone przez CBOS pokazały, że 39 procent ankietowanych wybiera się do kawiarni, gdy szuka drobnych przyjemności. Wniosek więc jest prosty – jeśli dopada Was jesienne przesilenie szybko musicie się wybrać na małą czarną. Pamiętacie jak pisałam Wam o wózku, w którym można kupić kawę przy orłowskim molo? Taki weekendowy rytuał ma swój niepowtarzalny klimat, ale zawsze żałowałam, że nie mam gdzie kupić tej pysznej kawy na przykład gdy idę do pracy, albo w czasie deszczu. Teraz Cup and Cakes Cafe otworzyło stacjonarną kawiarnię w samym centrum Gdyni (bardzo blisko ulicy Świętojańskiej i bulwaru). Właściciele są pasjonatami kawy – wszystkie dostępne kawy wybrali w trakcie wielu podróży do Włoch. Już niedługo w kawiarni będzie można napić się grzanego wina, a już teraz można zajadać się tam ekologicznymi wypiekami.

„Kochaj” to najnowsza książka Reginy Brett, która jest idealnym antidotum na jesienne przygnębienie. Tym razem autorka powraca z pięćdziesięcioma lekcjami jak pokochać siebie, swoje życie i ludzi wokół. Przestrzega też przed tym, że goniąc za tym czego pragniemy, możemy stracić to, czego potrzebujemy. Regina Brett jest mistrzynią w dodawaniu nam otuchy. Jej piątą już książkę kupicie tutaj

Biały Kot, ul. Władysława IV 7-15, lok. 4, Gdynia

   Studies concerning the influence of animals on the human mood have been conducted since the 70s of the 20th century. Their results had an impact on the development of a new treatment method – animal-assisted therapy. Its main assumption is the pro-health influence of animals on humans.  The best example of the therapeutic properties of this method is, among other things, the contact between men and cats. Felinotherapy – that is what the therapy involving cats is called – is used in the treatment of various emotional disorders.
   I won't encourage you to buy or adopt a cat – you need to think such a decision over in your mind. However, you should definitely check out whether you've got kitten cafés in your city. In Tricity, we've already got three places of this type, and I had the occasion to visit the one that is located in Gdynia. Biały Kot Café was created out of love for furry animals. You will be able to relax in the presence of purring creatures with a cup of coffee and a delicious pastry. All of the kittens were adopted and live in the café. The main motto of this place is "coffee, cats, relaxation."

***

   Od lat siedemdziesiątych XX wieku prowadzone są badania dotyczące wpływu zwierząt na samopoczucie człowieka. Ich wyniki przyczyniły się do powstania nowej metody leczenia – animoterapii. Jej główne założenie to prozdrowotny wpływ kontaktu ze zwierzętami.  Najlepszym przykładem działania terapeutycznego jest między innymi kontakt z kotem. Felinoterapia, bo tak nazywa się terapia z kotami, wykorzystywana jest przy leczeniu różnych zaburzeń emocjonalnych.
   Nie będę Was namawiać na kupno lub adopcję kota – taką decyzję lepiej dobrze przemyśleć. Koniecznie jednak sprawdźcie, czy w Waszym mieście są kocie kawiarnie. W Trójmieście mamy już dwa takie miejsca, a ja miałam okazję odwiedzić tę znajdującą się w Gdyni. Kawiarnia Biały Kot została stworzona z miłości do futrzaków. Przy filiżance kawy i pysznym ciastku będziecie mogły odprężyć się w mruczącym towarzystwie. Wszystkie kociaki zostały adoptowane i na stałe mieszkają w kawiarni. Głównym mottem tego miejsca jest „kawa, koty, relaks”.

Jabłoniowa Cafe, ul. Jabłoniowa 21 lok.10, Osiedle Lawendowe Wzgórze, Gdańsk

   Jabłoniowa Cafe is a place that I recommend for everybody. The café is located away from the city centre and will be a great place for those who are coming back from the airport and are heading towards the heart of the city. Home-made and fresh food is always something that improves our mood. Therefore, if you are driving along the Tricity ring road, visit Jabłoniowa Cafe. The owner of the place prepares all of the pasties on her own, and her main courses are really affordable. I also recommend real hot chocolate, which is nowhere else to be found around Tricity.

***

   Jabłoniowa Cafe to miejsce, które polecam nie tylko mieszkańcom Trójmiasta. Lokal oddalony od centrum może stać się świetną przystanią dla tych, którzy wracają z lotniska lub kierują się w jego stronę. Na poprawę humoru zawsze dobrze działa domowe świeże jedzenie. Jeśli więc będziecie przejeżdżać przez trójmiejską obwodnicę wybierzcie się do Jabłoniowa Cafe. Jej właścicielka wszystkie ciasta wypieka samodzielnie, a dania obiadowe są w bardzo przystępnych cenach. Polecam szczególnie prawdziwą gorącą czekoladę, której na próżno szukałam w innych trójmiejskich lokalach.

Moher, ul. Krasickiego 6 lok. II, Gdynia

   Moher is a unique place – on the one hand it's a nice café and on the other hand, a place where you can learn how to knit. This place was a result of its owner's passion for handicrafts and for drinking good coffee. In the café, apart from vegan pastries, home-made bagels, and various types of coffee, you can also buy needles and crewels. Workshops take place here two times a month, and you'll have the chance to learn how to create your own tapestry already on the 11th of November.

***

   Moher to wyjątkowe miejsce – z jednej strony to urocza kawiarnia, a z drugiej miejsce gdzie każdy może nauczyć się robić na drutach. Lokal powstał z pasji właścicielki do robótek ręcznych oraz zamiłowania do picia dobrej kawy. W kawiarni, poza wegańskimi ciastami, domowymi bajglami i milionem rodzai kaw, można kupić druty i włóczki. Dwa razy w miesiącu odbywają się tam warsztaty, a już 11 listopada będzie można nauczyć się tkania makatek. 

  I want to recommend you places from outside of Tricity; therefore, I would really appreciate your comments – I'll be really eager to see those places during my future trips. You also have to recommend me some of the untypical and unique places in your cities – maybe together we will be able to create a culinary map of Poland?

***

   Chciałabym polecić Wam miejsca spoza Trójmiasta, dlatego bardzo cenne będą Wasze komentarze – gdy następnym razem udam się w podróż z przyjemnością zajrzę do Waszych typów. Koniecznie polećcie nietypowe miejsca z Waszych miastach – może wspólnymi siłami uda się nam stworzyć kulinarną mapę Polski?

 

 

Last Month

    I love autumn. It's beautiful, atmospheric, and inspiring. If only it was possible to stop the time. At least for a moment! October was a very special month for me – many of you already received my book. I finally had the occasion to meet many of you during the meet the author sessions. Despite the fact that the temperature was constantly dropping, my heart stayed warm all the time. Check out the photos from last month!

***

   Uwielbiam jesień. Jest piękna, nastrojowa i inspirująca. Gdyby tak można było zatrzymać czas. Chociaż na chwilę! Październik był dla mnie wyjątkowy – do wielu z Was trafiła już moja książka. Z wieloma osobami miałam nareszcie okazję się spotkać w trakcie spotkań autorskich. Chociaż temperatura spadała coraz niżej, to w moim sercu było gorąco jak nigdy. Zapraszam Was na zestawienie z ostatniego miesiąca!

1.  Ten wpis pobił rekord popularności! Jeśli jeszcze go nie widziałyście, to zapraszam tutaj. // 2. Plenerowe zdjęcia są zawsze najfajniejsze – to już ostatnie dni, kiedy jest na tyle ciepło, aby móc usiąść na trawie i patrzeć na zielone liście.  // 3. Jesienna przejażdżka. // 4. W takich okolicznościach przyrody zdjęcia robią się same. 

 A tak wygląda backstage. Poza ciągłym przestawianiem elementów i szukaniem dobrego kadru, trzeba jeszcze pilnować, aby cynamonowe bułeczki nie trafiły do pyska Portosa. Efekty pracy zobaczycie tutaj

1. Mokro i zimno. // 2. Hektolitry gorącej herbaty. // 3. Portos i jego nowy przyjaciel. // 4. Dobrze być w domu. //

Kiedy wracasz do domu i zastanawiasz się dlaczego tym razem nie czeka na ciebie w drzwiach…

1. Takie widoki tylko w Polsce. // 2 i 3. Niedzielne leniuchowanie  // 4. Niebo na Sopotem. //

Kolejne zdjęcie zza kulis. Portosa nic nie może ominąć. Moje wełniane skarpety już się wyprzedały, ale tutaj znajdziecie inny prześliczny model za niecałe trzy euro. 

Październik minął mi pod znakiem spotkań autorskich. Odwiedziłam Warszawę, Wrocław, Katowice, Łódź, Gdańsk i Kraków – dziękuję Wam za Waszą obecność miłe słowa i tyle motywacji! Było cudownie! A jeśli ktoś z Was jeszcze nie miał okazji zobaczyć mojej książki, to zapraszam do księgarni w całym kraju albo tutaj1. Liście lecą z drzew. // 2. Książki to nasi najlepsi przyjaciele. Jeśli macie chwilę, to zajrzyjcie do tego mojego wpisu na Facebooku. // 3 i 4. Piękna polska jesień. //

Nie chwaliłam się Wam, ale od tego miesiąca wstąpiłam do grona trzydziestolatków!1 i 4. No cóż w tym wpisie jesiennych zdjęć jest naprawdę sporo… // 2. Czy to już święta? :) // 3. Moje mieszkanie zostało już opanowane przez klimat hygge. // 

Aż trudno uwierzyć, że kiedyś go nie było! 16 października minął dokładnie rok odkąd jesteś z nami Portosiku! Moje Huntery znajdziecie tutaj

1. I znowu jesienne plenery. Czyż ta pora roku nie jest wyjątkowo fotogeniczna? // 2. Herbata z termosu smakuje najlepiej // 3 i 4. Ostatnie chwile w mokasynach. Mój model znajdziecie tutaj

Gdy przyjaciółki robią ci niespodziankę z okazji urodzin i na lotnisku w Mediolanie czeka na nas pan z taką oto kartką. Dwadzieścia cztery godziny z moimi dziewczynami. 
Było duńskie hygge, czas na japońskie ikigai, czyli sposób na szczęście i odnalezienie sensu życia.  „Ikigai. Japońska sztuka szczęścia” znajdziecie już teraz w księgarniach. 

1. Dyniowe szaleństwo…  // 2 i 3. Jesień po raz szósty! // 4. Wieczory pod kocem, bez makijaży za to z okularami na nosie. //

Gdy goście przychodzą a my nadal w siebie wpatrzeni ;). Moja koszula z wiązaniem jest od polskiej marki Wólczanka. Przy zakupach za kwotę co najmniej 200 zł dostaniecie 100 zł zniżki na hasło: MLE. Zniżka ważna w butikach Wólczanka i Lambert oraz sklepie online wolczanka.pl (promocja ważna do 14.11.2017). Udanych zakupów! :)

1. Najlepsze gadżety do jesiennych zdjęć. // 2. Herbata na rozgrzanie. Tuż przed spotkaniem autorskim w Łodzi. // 3. Plaża w Sopocie po sezonie jest jeszcze piękniejsza. // 4. Wiele z Was pyta o karmelowy golf od MLE Collection. Mam dobre wieści! Za dwa tygodnie powinien wrócić w pełnej rozmiarówce! //

Każda pora roku da się lubić! Piękny wieniec od Narcyz Pracownia Florystyczna.

1. Miło mieć urodziny <3 // 2. Gdy każdy chodnik wygląda pięknie. // 3. Taki uroczy prezent (ja, kochana Pempuszka i Portos) dostałam od jednej z czytelniczek na spotkaniu autorskim w Gdańsku. Panna Lola bardzo, bardzo dziękuję! // 4. No podrap mnie po brzuchu! Na co czekasz?! //

Dzięki Evelyn H. Lauder, która stworzyła Kampanię w 1992 roku, różowa wstążka stała się międzynarodowym symbolem walki z rakiem piersi a październik jest międzynarodowym miesiącem zdrowych piersi. Pamiętajcie dziewczyny, warto się badać!

Gotowa na mróz! Jeśli szukacie bardzo ciepłej czapki to polecam Wam te od PomPoms. Mój model jest wykonany ręcznie, wewnątrz posiada opaskę z miękkiego polaru, która chroni głowę przed zmarznięciem.

Jesienne plener… To już ostatni, przysięgam! :) Miłego popołudnia!

 

***

#Livefolk czyli dlaczego tak bardzo kochamy wiejskie klimaty

   I don't suppose that there is someone among us who doesn't miss the concept of living in the countryside – away from the commotion, in harmony with nature, and with a view of a meadow behind their window. Maundering around the house, wrapped in a blanket, it's really nice to look at the photos of pastures shrouded in mist, even though I know that the daily life outside of the city would probably turn out to be far from utopian and that I would miss civilisation after a short respite. However, there just has to be something in those country-style motifs since they are more and more often noticeable in our homes. Hashtag livefolk has been used more than thirteen million times on Instagram, and profiles like mrsostrovia, ali.horne, marte_marie_forsberg, _foodstories_ have gained a couple of thousands of followers in next to no time. Why idyllic atmosphere evokes such nostalgia in us?

***

    Nie sądzę, aby wśród nas był ktoś, kto nie tęskni czasem za życiem na wsi – z dala od miejskiego zgiełku, w zgodzie z naturą i z widokiem łąki za oknem. Snując się po domu, owinięta w koc, z przyjemnością oglądam fotografie pastwisk owitych mgłą, chociaż wiem, że pewnie codzienność życia za miastem nie okazałaby się tak utopijna, a po chwilowym oddechu brakowałoby mi cywilizacji. Coś jednak w tych wiejskich klimatach musi być skoro coraz częściej widzę, jak wkradają się do naszych miejskich mieszkań. Hasztag livefolk ma na Instagramie ponad trzynaście milionów oznaczeń, a profile takie jak mrsostrovia, ali.horne, marte_marie_forsberg, _foodstories_ w mgnieniu oka zyskały kilkadziesiąt tysięcy obserwatorów. Dlaczego sielskie klimaty wzbudzają w nas taką nostalgię? 

1. It's healthier.  

   Bees, hives, migratory apiaries – the life of these hard-working insects is one of the most incredible rural mysteries. We are awe-struck when observing their hierarchy, their skill to pollinate flowers, and, of course, the ability to create the elixir of health: honey which is the most wonderful gift of nature. A whole book could be written on the benefits of its use – it diminishes the toxic effect of alcohol, the presence of acetylcholine decreases blood pressure and improves blood circulation, owing to hydrogen peroxite (it's the same substance that is used for wound cleansing), it has antibacterial properties. Honey has also anti-inflammatory, restoring, and cleansing properties. In children, the consumption of honey improves mental development and increases their immunity to diseases.

   Today, honey is present in almost all homes because it is available everywhere. However, not all types of honey (or rather not all types of products called honey) possess these magical properties. Those that we can find in supermarkets mostly underwent processing involving high temperature which in turn means that they can be equated with a simple sugar syrup. Genuine honey is almost always dense (honey comes in liquid form only right after it was gathered and it solidifies over time), and after adding it to water it dissolves in a non-uniform way leaving peculiar streaks and then the substance falls to the bottom. It is also worth paying attention to its taste or rather to the characteristic "scratchy" feeling that it leaves on our tongue. It's best to search for it at family-run apiaries, and when we find such a place, we should stock up on honey jars for the whole winter season.

   As I mentioned earlier, high temperature destroys the medicinal properties of honey – this is bad news as we often add honey to hot drinks. Fortunately, we've got some time before honey turns into regular sugar. After adding it to a cup of hot tea or infusion, it is vital to drink it within fifteen minutes from the moment of brewing – otherwise, it will indeed lose its medicinal traits. You can also wait until the beverage cools a little and then add some honey. The temperature of honey shouldn't exceed 35 degrees Celsius – that is the temperature that prevails inside a hive.

Orange, ginger, and honey infusion

Ingredients:

100 g of fresh ginger

1 orangea few sprigs of rosemary

3 anise stars natural honey

Directions:  

Peel the ginger and cut it into fine slices. Wash three rosemary sprigs and fairly divide them into three mugs. Cut the orange into fine slices and then put two orange slices into each mug. Add anise and pour hot water over the prepared ingredients (remember, it can't be boiling hot). Leave it for two minutes and then add some honey. Stir thoroughly.

***

1. Bo zdrowiej.

   Pszczoły, ule, wędrowne pasieki – życie tych pracowitych owadów to jedna z najbardziej niezwykłych wiejskich tajemnic. Z zachwytem patrzymy na ich hierarchię, nieocenioną umiejętność zapylania kwiatów i oczywiście eliksir zdrowia: miód to najcudowniejszy dar natury. O jego zaletach można by napisać całą książkę – obniża toksyczne działanie alkoholu, obecna w miodzie acetylocholina obniża ciśnienie i poprawia krążenie krwi, dzięki obecnemu w nim nadtlenku wodoru (to ta sama substancja, która znajduje się w wodzie utlenionej) działa antybakteryjnie. Miód odznacza się również właściwościami przeciwzapalnymi, odnawiającymi i oczyszczającymi. U dzieci spożycie miodu wzmaga rozwój umysłowy i zwiększa odporność na choroby. 

   Dziś miód obecny jest prawie w każdym domu, bo można go kupić dosłownie wszędzie. Jednak nie każdy miód (albo raczej nie każdy produkt nazwany miodem) posiada swoje magiczne właściwości. Te które znajdziemy w supermarketach w większości zostały poddane działaniu wysokiej temperatury, a to oznacza, że nie różnią się prawie niczym od zwykłego syropu cukrowego. Prawdziwy miód prawie zawsze jest gęsty (tylko tuż po zebraniu miód jest płynny, z czasem jednak zastyga), a po dodaniu go do wody rozpuszcza się niejednolicie, zostawia w wodzie specyficzne „wstęgi” i opada na dno. Warto też zwrócić uwagę na smak, a raczej specyficzne "drapanie" w język. Najlepiej szukać go w rodzinnych pasiekach, a gdy już taką znajdziemy kupić zapas na całą zimę. 

   Tak jak wspominałam wcześniej, wysoka temperatura niszczy lecznicze właściwości  – to zła wiadomość, bo przecież najczęściej dodajemy miód do gorących napojów. Na szczęście mamy trochę czasu nim miód zamieni się w zwykły cukier. Po dodaniu go do gorącej herbaty czy naparu należy wypić napój w ciągu piętnastu minut od zaparzenia – inaczej faktycznie straci swoje walory zdrowotne. Można też poczekać aż napój trochę wystygnie i dopiero wtedy dodać miód. Temperatura miodu nie powinna przekraczać 35 stopni Celsjusza, czyli takiej, jaka panuje w ulu. 

Napar z pomarańczą, imbirem i miodem

Skład:

100 g świeżego imbiru 

1 pomarańcza

kilka gałązek świeżego rozmarynu

3 anyżowe "gwiazdki" 

miód naturalny

Sposób przygotowania:

   Imbir obieramy ze skórki i kroimy na cienkie plastry. Myjemy trzy gałązki rozmarynu i sprawiedliwie rozdzielamy na trzy kubki. Pomarańcze kroimy na plasterki, wrzucamy po dwie plastry do każdego kubka. Dodajemy anyż i zalewamy gorącą wodą (ale nie wrzątkiem). Odstawiamy na dwie minuty i dopiero wtedy dodajemy miód. Mocno mieszamy. 

Kubek, który trzymam w ręku jest emaliowany – można go trzymać nad płomieniem i nie zbije się nawet jeśli rzucimy nim w telewizor (odradzam przeprowadzenie testów). Nie kupiłam go jednak w sklepie, wyślijcie wiadomość na Instagramie do tej zdolnej dziewczyny jeśli jesteście zainteresowane. 

  You've probably often heard your mother or grandmother proudly declaring that a friend's friend gave them a hen, double-yolk eggs, or genuine bacon. Beef from an organic farm can sometimes reach exorbitant prices, but doctors and scientists considerably more often convince us that such a choice will pay off in the future. In Chemical Children by Peter Mansfield, we can read that […] We have already learned a lot by reflecting on the habits of our ancestor, many of whom thrived well on meat. But their animals were healthy and enjoyed a wide variety of food in all seasons. They ate grass not only young and green, but in seed a few months later. And they browsed leaves and shoots off trees as far up as they could reach. They still do, when they get a chance. […] we should be exposed to much less immediate or potential hazard if it [meat] were grown slowly, for health rather than quality reasons.

   The difference between intense and organic breeding is vast and it increases by the day. It is enough to mention that in natural circumstances a chicken reaches its proper weight within eighty days, and only within forty-two days on an industrial farm (with the help of genetically-modified fodder and antibiotics). It's hard to believe that it has no impact on the quality of meat and, as a result, our health. If you are curious about what an organic farm looks like and how much you can learn from animals, you should read "The Secret Life of Cows" by Rosamung Young.

***

 Pewnie często słyszycie, jak Wasza mama lub babcia z dumą oznajmia, że znajoma znajomej podarowała jej wiejską kurę, jajka całe w piórkach od zielononóżki, czy prawdziwy boczek. Ceny wołowiny pochodzącej od krów z hodowli organicznej potrafią zwalić nas z nóg, ale lekarze i naukowcy coraz częściej przekonują, że taki wybór i tak nam się opłaci. W książce Chemical Children autorstwa Petera Mansfielda można przeczytać, że […] Wiemy już sporo dzięki analizie zwyczajów naszych przodków, którym mięsna dieta służyła wyśmienicie. Tyle, że zwierzęta w ich czasach były zdrowe i przez okrągły rok żywiły się zróżnicowanym pokarmem. Jadły nie tylko młodą zieloną trawę, ale też taką, która parę miesięcy później zawiązała nasiona. Sięgały po liście i pędy drzew. Do dziś to robią, jeśli tylko dać im ku temu sposobność. […] sami bylibyśmy wystawieni na dużo mniejsze ryzyko, gdyby spożywane przez nas mięso było produkowane powoli, z myślą właśnie o zdrowiu, nie o ilości. 

   Różnica między hodowlą intensywną a organiczną jest ogromna i z każdym dniem coraz większa. Wystarczy wspomnieć, że w naturalnych warunkach kurczak osiąga swoją wagę w osiemdziesiąt dni, ale tylko w czterdzieści dwa dni na fermie przemysłowej (z pomocą zmodyfikowanych pasz i antybiotyków). Ciężko uwierzyć, aby nie miało to wpływu na jakość mięsa, a tym samym na nasze zdrowie. Gdybyście byli ciekawi jak wygląda organiczna hodowla i jak wiele można nauczyć się od zwierząt to odsyłam Was do książki "Sekretne życie krów" autorstwa Rosamund Young. 

"Sekretne życie krów" to książka, którą połyka się w dwa wieczory, ale jej przekaz zostanie z nami znacznie dłużej. Krowy są tak samo różnorodne jak ludzie. Bywają niezwykle inteligentne albo niezbyt rozgarnięte, sympatyczne, uważne, agresywne, potulne, pomysłowe, nudne, dumne albo wstydliwe. Rosamund Young przez wiele lat obserwowała życie krów na swojej rodzinnej farmie – miejscu, które uchodzi za ideał zrównoważonej hodowli.

2. Countryside is more inspiring.  

   Meadow flowers, old wood, thick crocheted blankets, porcelain with folk motifs – these are elements that immediately introduce a little bit of idyllic cosy atmosphere into all interiors. Rustic style has been popular in Poland for a long time, but it disseminated in its Provençal version treated in a too literal way (whitewash wood, a lot of pink hues, fine floral patterns, and bibelots that no one needs) – I, however, prefer its more stark interpretation. Examples of interiors with folk motifs can be found here. My bedroom, where white colours reign, lacked an element that would break the classic woodwork. I decided to go for a wooden crate, which was previously used as a mere prop for the culinary photo shoots, and turn it into a bedside table. You can find a similar crate on all types of markets – I bought mine for PLN 12.

***

2. Bo wieś jest inspirująca

   Polne kwiaty, stare drewno, grubo dziergane koce, porcelana z folkowymi wzorami, to elementy, które od razu wprowadzają do wnętrza odrobinę sielskiego, przytulnego klimatu. Rustykalny styl popularny był w Polsce od dawna, ale rozpanoszył się przede wszystkim w wersji prowansalskiej i to traktowanej trochę zbyt dosłownie (bielone drewno, dużo różu, drobnych kwiatowych wzorów i mało przydatnych bibelotów), ja preferuję jednak tę bardziej surową interpretację. Przykłady wnętrz z wiejskimi zapożyczeniami znajdziecie tutaj. W mojej sypialni, w której dominuje biel, brakowało elementu, który przełamałby stolarkę w klasycznym stylu. Drewnianą skrzynkę po jabłkach, która do tej pory służyła mi jako tło do zdjęć kulinarnych, postanowiłam wykorzystać jako stolik nocny. Podobne znajdziecie na każdym rynku – ja kupiłam swoją za dwanaście złotych. 

   The fashion industry also stopped treating folk elements as something unrefined and inelegant. Let's look, for example, at the photo shoot for the German ELLE by Mikael Schulz. Of course, crocheted plait sweaters against the backdrop of pastures played first fiddle. The following season will also be full of folk references, and as long as we don't combine them with Emu shoes, they will add our wardrobe a little bit of lightness. I would be really eager to choose this one, this one and this one.

***

  W przemyśle modowym wiejskie akcenty również przestały być traktowane jako coś przaśnego i mało eleganckiego. Spójrzmy chociażby na sesję dla niemieckiego ELLE autorstwa Mikaela Schulza. W roli głównej wystąpiły oczywiście dziergane swetry z warkoczowymi splotami na tle pastwisk. W trendach na najbliższy sezon znajdziemy też wiele nawiązań do folkloru i, o ile nie połączymy ich z butami Emu,  dodadzą one naszej garderobie trochę lekkości. Ja chętnie wybrałabym to, to i to

Mój sweter jest od marki Diverse i kosztuje tylko 159 złotych. Przy okazji mam dla Was kod rabatowy o wysokości 10% na swetry w DIVERSE, wystarczy, że użyjecie hasła MLE (kod ważny do końca dnia 22.10.2017, więc się spieszcie). Udanych zakupów! :)

3. We're sentimental.  

   If we look back to our favourite childhood books, it will be difficult to find those whose setting depicted the city. The Moomins, Anne of Green Gables, The Six Bullerby Children, Winnie-the-Pooh, The Secret Garden – there were so many beautiful stories that conveyed, between the lines, the truth about the closeness to nature bringing piece of mind and that "to be" is more important than "to have". Of course, unless we're talking about honey barrels – then, the problem becomes more complicated.

***

3. Bo jesteśmy sentymentalni.

   Jeśli wrócimy pamięcią do ulubionych książek z dzieciństwa z trudem znajdziemy te, których akcja toczyła się w mieście. Muminki, Ania z Zielonego Wzgórza, Dzieci z Bullerbyn, Kubuś Puchatek, Zaczarowany Ogród – ileż to pięknych opowieści przekazywało nam między wierszami prawdę o tym, że bliskość z naturą zawsze działa kojąco i że "być" jest ważniejsze niż "mieć". Chyba że mowa o baryłkach miodu, wtedy sprawa zaczyna się komplikować…

 

***