Small changes, big breath …

Mention one thing that is more pleasant than a free afternoon after a long week of work. Of course there is a small possibility, that when we finally have time for ourselves , there is nothing to do around the house. In my case I had to paint my wardrobe ( I was bored of the pistachio color), mow the grass (my garden turned into a wilderness), clean up clothes scattered all over my bedroom (my cat was sleeping on my favorite jacket for a week). I managed to do couple of domestic duties on Saturday, on Sunday I went for a bike ride (for the first time this year) and read a book in peace.

Podajcie mi jedną rzecz, która jest przyjemniejsza niż wolne popołudnie po całym tygodniu pracy. Kiedy wreszcie znajdujemy chwilę dla siebie, w domu czeka na nas jeszcze mnóstwo innych rzeczy do zrobienia, niezwiązanych z pracą. Od pół roku odwlekam przemalowanie mojej szafy (ten pistacjowy kolor naprawdę mi się znudził), trawa w ogrodzie zaczyna przypominać puszcze, ubrania pałętają się po całej sypialni, a mój kot od tygodnia śpi na moim ulubionym żakiecie, który w szale przebierania zostawiłam na fotelu. Zebrałam się więc w sobie i nadrobiłam parę domowych zaległości. Za to w niedzielę wybrałam się w końcu na pierwszą w tym roku przejażdzkę rowerem i w spokoju poczytałam książkę. 

Staram się w miarą regularnie przeglądać i porządkować swoje ubrania, a raz na pół roku segregować je na "letnie" i "zimowe". Płaszcze, żakiety i swetry oddaję do czyszczenia, a zwiewne sukienki i szorty przekładam na wyższą półkę (najrzadziej używane rzeczy trzymam na samym dole szafy). Niestety wiele z moich rzeczy nie może być prane w pralce (to znaczy może, ale później nie nadają się już do użytku :)), ale nim wybierzemy pralnię chemiczną radzę poszukać w swoim mieście miejsca, w którym nasze rzeczy zostaną wyczyszczone w sposób ekologiczny. Niektóre pralnie oferują też darmowy transport. W Trójmieście godna polecenia jest na przykład pralnia Fiord.

Rzeczy naszykowane do czyszczenia i przeniesienia do innej części szafy. Znajdźcie niepasujący element. 

W moim domu pojawiło się kilka drobnych detali – delikatne modyfikacje wystroju, w zależności od pory roku zawsze wnoszą troche świeżości i poprawiają mi humor.

Zastawa, którą widzicie na zdjęciach powyżej pochodzi z home&you. Dla tych z Was, którzy chcieliby trochę odświeżyć wystrój swojego mieszkania zapraszam tutaj po rabat :). Tylko dla Czytelników bloga :). 

Szukam czegoś, co mogłabym włożyć do niewykorzystanej ramy. Możecie pomożecie mi dokonać wyboru? Macie jakieś własne propozycje? :)

Wiele z Was pyta o książki, która ostatnio czytam. Na niedzielne popołudnie wybrałam lekki poradnik, który zabiorę ze sobą w jutrzejszą podróż, bo zdążyłam się już wciągnąć. "Nas dwoje" odpowiada na pytania jak znaleźć odpowiedniego mężczyznę, poderwać go i stworzyć razem z nim udany związek. A jeśli nam nie wyjdzie, to jak radzić sobie po rozstaniu, pamiętając, że najważniejsze to cieszyć się życiem i być szczęśliwą pomimo przeszkód i problemów.

Mój koszyk rowerowy, który możecie pamiętać z zeszłorocznych wpisów, sporo przeżył. Po kilku tygodniach spędzonych w moim ogrodzie (a mama mówiła, żebym chowała rower przed deszczem…) był w opłakanym stanie. Z pomocą przyszedł mi spray z czarną farbą, kupiony w sklepie budowlanym (wybrałam ten z delikatnym połyskiem). Mój koszyk wygląda jak nowy :).

Przed odrestaurowaniem …

i po :)

A na koniec idealna propozycja na weekendowy wieczór – domowy popcorn, "Śniadanie u Tiffany'ego" i doborowe towarzystwo. Czego chcieć więcej! :) A Wy jak spędziłyście ten weekend?

Come to my home

When we finally decide to move out from our parents house, the most possible scenario is that we end up in a rented flat. Often we can’t afford the complete freedom in decorating the place (also there is a high probability, that it’s already, kindly furnished by the owner). When we are lucky enough to have our own place, usually other obstacles  appear on our way. Let’s face the facts, when it comes to arranging the house money disappear immediately. I guess, many of you have your own vision on how the perfect apartament should look like, I know I have. There is an evidence in number of inspirational photos I gathered (you can see some of them below). I’m aware there’s no chance to use all of my ideas, my flat should probably have at least 2,000 meters. I just hope that at some point I will use some of them.

Gdy wyprowadzamy się od rodziców najczęściej decydujemy się na wynajęcie mieszkania i nie możemy sobie pozwolić na pełną dowolność w jego urządzaniu (zdarza się, że jesteśmy skazani na meble, które zapewnił nam uprzejmy właściciel). Gdy mamy to szczęście i cztery kąty należą tylko do nas, ograniczeniem stają się środki, które w przypadku urządzania lokum topnieją w zastraszająco szybkim tempie. Domyślam się, że wiele z Was ma jednak w głowie swój wymarzony apartament i sprecyzowany styl, który miałby w nim panować. Ja równiez uzbierałam sporą kolekcję zdjęć, będących najlepszą inspiracją. Nie ma szansy, aby wykorzystać wszystkie pomysły, które podobają mi się w przedstawionych poniżej wnętrzach (mieszkanie musiałoby mieć chyba z 2000 metrów ;), ale część z nich być może uda mi się kiedyś zapożyczyć :)

Przedpokój

To pierwsze pomieszczenie, które widzimy po wejściu do mieszkania, ale często pomijamy jego wystrój. Najtrudniejszą sztuką jest sprytne wygospodarowanie miejsca dla naszych płaszczy i butów. 

Kuchnia

Chociaz lubię gotować, to nie sądzę abym z kuchni korzystała wyjątkowo często. W ciągu tygodnia obiady jem przede wszystkim na mieście, a przygotowanie pozostałych posiłków nie wymaga wielkiej przestrzeni, więc moja wymarzona kuchnia byłaby połączona z salonem (gotowanie i oglądanie telewizji w tym samym czasie to jest to!). Od zawsze podobał mi się styl industrialny w kuchni.

Salon

To w nim spędzamy najwięcej czasu, dlatego chciałabym aby był jasny, przytulny, a w każdym wolnym miejscu stałyby moje książki. 

Łazienka

W tym pomieszczeniu cenie sobie minimalizm, który daje wrażenie czystości (co niestety nie zwolniłoby mnie ze sprzątania ;)). 

Sypialnia

W tym pokoju największą rolę odgrywają detale. Puszysta kołdra, wymaglowana pościel z naturalnej tkaniny, długie zasłony, świeże kwiaty i klasyczna lampka na stoliku nocnym, to te rzeczy, które tworzą odpowiedni nastrój. 

Powyższe inpiracje znalazłam głównie na stronie Pinterest.com, ale polecam też magazyn Elle Decor lub brytyjską biblię wnętrzarską Wallpaper.

SOMETHING NEW

Ponieważ złapała mnie paskudna grypa (jak można chorować w maju?!), przez ostatnie trzy dni przygotowywałam posty z domu (bez obaw – mam nadzieję, że jutro będę już jak nowo narodzona i uda mi się wykonać zdjęcia do niedzielnego Look Of The Day :)). Postanowiłam więc pokazać Wam kilka nowych rzeczy, które pojawiły się u mnie w ciągu ostatnich kilku tygodni. 

"Sto lat mody" i "Paryski szyk w Twoim domu", to naprawdę miłe lektury, zwłaszcza na ciepłe majowe popołudnia spędzone w ogrodzie. 

Kurtkę kupiłam w Mango, sweter w COS-ie, a szpilki w Kazarze.

Dwa nowe kolory lakierów do paznokci (jeśli jesteście ciekawi jak wygląda ten biały, to zapraszam tutaj).

LAST MONTH

Pięć tygodni minęło od ostatniego postu z tego cyklu, więc nie mogłam zwlekać już ani dnia dłużej :). Kwiecień był przede wszystkim wiosenny – przestałam marznąć w trakcie zdjęć stylizacji, moja okolica zmieniła się nie do poznania i co raz częściej spędzałam czas na świeżym powietrzu. Nie obyło się tez bez kilku owocnych wyjazdów do Warszawy i odrobiny stresu. Po długim weekendzie majowym, w takcie którego wypoczęłam jak nigdy, pojawiło się w mojej głowie wiele pomysłów i już od tego poniedzialku zabieram się za ich realizowanie :). A Wam życzę udanego tygodnia! :)

jeans jacket / kurtka – Mango; T-shirt – River Island ; sweatpants / dresy – NIKE

sweatshirt – Zoe Karssen / shoes / klapki – OYSHO / sunglasses – Mango / shorts – szorty – Topshop

Piękne niebieskie niebo – w ostatnim czasie miałam go pod dostatkiem.

dress / sukienka – Topshop

Proste śniadania są najlepsze. Charlotta w Warszawie. 

"Widzę to! Widzę"

Zawsze miło pracować w takim towarzystwie :).

Zorganizowanie pikniku było prawdziwą przyjemnością, do teraz nie mogę uwierzyć, że poszło mi to tak sprawnie :).

Zestaw black & white sprawdza się zawsze.

Urocze niezapominajki od mojej mamy.

Cały post ze stylizacją powyżej możecie zobaczyć tutaj.

To tylko jeden z wielu przepisów Agnieszki Maciąg, który wykorzystałam. W książce "Smak miłości" znalazłam pomysły na zdrowe, proste i pyszne potrawy przedstawione na pięknych zdjęciach, wykonanych między innymi przez wybitnego polskiego fotografa Roberta Wolańskiego.

Post ze zdjęciami powyższej stylizacji podobał Wam się najbardziej w tym miesiącu :).

A po więcej zdjęć zapraszam na Instagram :)

Presentation – H&M Conscious Collection

trousers / spodnie – Mango

jacket / żakiet – Zara

top / bluzka – Oysho

bag / torebka – COS

shoes / buty – Kazar

Na prezentacje kolekcji wybieram się znacznie częściej niż na tradycyjne pokazy mody, które zwykle zamieniają się przede wszystkim w wydarzenia medialne, a kwestia samych projektów schodzi na dalszy plan. Prezentacje trwają kilka godzin, rzadko kiedy prasa informowana jest o ich dacie i miejscu, nie znajdziemy też na nich wybiegu i pierwszych rzędów. Całość przypomina raczej niezobowiązujące spotkanie – ktoś może robić zdjęcia, inny gość utnie sobie pogawędkę z dawno niewidzianymi znajomymi, albo w zupełnej ciszy poobserwowuje prezentowaną kolekcję, robiąc przerwy na mały poczęstunek. Tak było również na prezentacji kolekcji H&M Conscious Collection, którą możecie już kupić w sklepach tej marki. 

Easter Party

     Dzisiejszy dzień poświęcę na sprzątanie, malowanie pisanek i ugniatanie ciast – wszystko musi być przygotowane na czas. W tym tygodniu miałam już okazję, aby przetestować nowe przepisy i podzielić się Wielkanocnym jajkiem. Ponieważ mało mamy okazji, aby spotkać się z dziewczynami w komplecie, to świąteczny piknik wydawał mi się idealnym pretekstem do złożenia sobie nawzajem życzeń i nacieszenia się własnym towarzystwem.

     Przygotowania poszły mi niezwykle sprawnie, co w moim przypadku praktycznie graniczy z cudem (mam najsłabszą pamięć na świecie i non stop o wszystkim zapominam, ale spisana wcześniej lista okazała się wybawieniem na moją przedwczesną sklerozę). Po przygotowaniu małych przekąsek i zapakowaniu wszystkich piknikowych akcesoriów jakie znalazłam w domu, musiałam już tylko "rozbić obóz" na ostatniej dzikiej polanie w moim mieście. Nie zdążyłam jeszcze zawiesić girlandy zrobionej z chusteczek i tasiemki, a już słyszałam dobiegające z daleka śmiechy i znajome głosy. Każda z dziewczyn przygotowała coś od siebie – jedzenia było tyle, że ledwo znalazłyśmy miejsce aby usiąść.

     Było to jedno z najmilszych "służbowych spotkań" i gdyby nie zachodzące słońce, zwiastujące nadejście chłodnego wieczoru, bawiłybyśmy się znacznie dłużej. Aż żal było nam kończyć imprezę. Na pocieszenie każda z nas wzięła po sporym kawałku mazurka Zosi do domu, a Gosia obdarowała nas jajkami od kur z kaszubskiego gospodarstwa. 

Moja ulubiona świąteczna tradycja to "walka na jajka". To jajko, które przyżyje najwięcej stuknięć wygrywa. Tym razem zwyciężyła Gosia.

A tu trochę mniej oficjalna wersja zdjęcia grupowego :)

Wesołych Świąt dziewczyny! :)