Last Month

Ostatni miesiąc był pełen wrażeń. Zarówno tych związanych z pracą i z życiem prywatnym :). Nie sądzę, aby udało mi się przedstawić to wszystko na zdjęciach (w kluczowych momentach, albo nie mam przy sobie aparatu albo zapominam go użyć :)), ale jedno z ważniejszych wydarzeń zostało uwiecznione. Kto zgadnie, czyj ślub miał miejsce w tym miesiącu?:)

Najlepszy glossybox ever! :)

Nam też zdarza się pójść na porządną imprezę! :)

Od tego czasu nie miałam jeszcze okazji pojawic się na plaży kolejny raz – pogoda nas nie rozpieszcza.

Nowy, ulubiony lokal w Gdyni :).

Łupy z przeceny: długa spódnica z Mango i idealna torebka z Zary

Gosia wybrała się na koncert Beyonce, a czy ktoś Was wybiera się na Rihanne?

There’s always a story behind the story :)

To wspaniałe uczucie, gdy dostaje się wiadomość od Czytelniczki z niespodzianką w załączniku :). Dzisiejszy post to krótka opowieść z przymrużeniem oka o tym, jak wraz Zosią i Gosią podjęłyśmy walkę z Rzymianami, o przepis dla Was :).

Wszystkie ilustracje są autorstwa Karoliny Panek.

Idealne odzwierciedlenie rzeczywistości! :D

A przepis (prosto z Rzymu ;)) na idealne, włoskie spaghetti z owocami morza już niedługo na blogu! :)

Another Day in Rome

Drugi dzień w Rzymie nie różnił się zbytnio od pierwszego – zwiedzałyśmy, jadłyśmy i robiłyśmy mnóstwo zdjęć :). Wróciłyśmy w wiele miejsc, które odwiedziłyśmy poprzedniego dnia i na spokojnie podziwiałyśmy imponującą architekturę tego miasta. Kolejnym porcjom lodów nie było końca, podobnie jak plastrom zużywanym na odciski :D i z trudem przyzwyczajałyśmy się do myśli o drodze powrotnej…

Drugiego dnia wybrałyśmy się też do Panteonu. Jego niesamowite sklepienie za każdym razem robi na mnie wrażenie.

Malutki "lunch" ;).

Po przebraniu się, ruszamy w drogę!

Słynne ogrody Canovy.

I kolejna porządna porcja lodów:)

Najlepsze kasztany są na placu … przy fontannie Di Trevi! :)

Czas na mały podwieczorek!

Kolejny niezapomniany wieczór trójki blond-muszkieterów za nami :)

Perfect Plan for the Weekend!

Mamy czwartek, ale ja już nie mogę doczekać się weekendu. W piątek czeka mnie ważne wyjście ( :) ), więc domyślam się, że w sobotę mogę nie mieć ochoty na absorbujące mnie czynności… W przerwie między postami z Rzymu (najlepsze jak zwykle na koniec ;)) przedstawiam mój perfekcyjny plan na weekend:).

W przypadku niesprzyjających warunków pogodowych planuję chodzić w sobotę w dresach bez najmniejszego skrępowania.

W przypadku sprzyjających warunków pogodowych planuję opalać się w towarzystwie pierwszych polskich truskawek.

Niezależnie od warunków pogodowych MUSZĘ zrobić porządek w szafie (i jej okolicach).

W każdej wolnej chwili sięgnę po książkę od której nie mogę się oderwać.

"Bezdomna" Katarzyny Michalak to przejmująca powieść o kobiecie mocno doświadczonej przez życie, dla której wydawać by się mogło nie ma już pocieszenia.  Brak zrozumienia i tolerancji oraz bewzględność tabloidów prowadzi do łańcucha zdarzeń nie do rozwiązania. Książka dotyka wielu trudnych tematów – depresji poporodowej, skomplikowanych relacji rodzinnych, ale też niespodziewanej przyjaźni i wybaczenia. Naprawdę godna polecenia, nie zawiodą się nawet najbardziej wymagający czytelnicy.

Umówię się z dziewczynami na oglądanie zdjęć z Rzymu :).

Rome – DAY 1st

Spokojnie! Nie zamierzam maltretować Was relacją z każdego dnia wyjazdu po kolei (jeśli mielibyście jednak na to ochotę, to dajcie znać w komentarzach;)) ale mam nadzieję, że ten post mi wybaczycie:).

Wracając ze zdjęć o 6 nad ranem miałam niepowtarzalną okazję zobaczyć, jak wygląda zaspany Rzym. Jeśli kiedyś będziecie mieli okazję zobaczyć to miasto, koniecznie zwiedzajcie je wczesnym rankiem – unikniecie dzięki temu tłumów turystów i będziecie mogli w spokoju napawać się pięknem tego miasta.

Dziś nie będę się rozpisywać na temat strojów (przygotuję mały post, w którym opiszę Wam wszystkie kreacje, które wzięłam ze sobą;)) – po szybkim przygotowaniu ruszyłyśmy na miasto.

Po długim spacerze dotarłyśmy do targu, który koniecznie chciała odwiedzić Zosia – spotkałyśmy tam mnóstwo serdecznych osób, które co prawda nie do końca nas rozumiały ale i tak były bardzo sympatyczne :).

Chwila relaksu i odpoczynku od palącego słońca, a potem dalej do zdjęć!

Gosia i stuprocentowe skupienie :)

???

Nowy, zielony kolega Gosi.

Standardowo musiałyśmy się zgubić, ale mapa nic tu nie pomogła :)

Przerwa na opalanie – Schody Hiszpańskie to idealne miejsce!

Po lodach ruszyłyśmy w stronę pomnika Emanuela i Koloseum.

No co? Aparatom też należy się chwila relaksu i lunch :)

Nigdy wcześniej nie jadłam tak podanego kokosa – był naprawdę przepyszny!

Po raz czwarty tego dnia pod Schodami Hiszpańskimi :)

I w końcu Koloseum!

I Ty Brutusie przeciwko nam???

Po dziesięciu godzinach zwiedzenia (odwiedziłyśmy też usta prawdy, muzeum Canovy, Piazza del Popolo i mnóstwo innych miejsc) poszłyśmy do apartamentu, żeby się odświeżyć i przygotować na kolację. Plan był prosty – włoskie PASTY!

Ponieważ po kolacji zaciągnęłam dziewczyny jeszcze do ogrodów Pincio, Gosia w drodze powrotnej skapitulowała :D

Czas do apartamentu! Zosia poczekaj na nas!

Rome – let’s get it started!

Czy Rzym był taki jakim go zapamiętałam? Ile sukienek wzięłam ze sobą w podróż? Gdzie jeść i co pić w trakcie pobytu we Włoszech? I wreszcie, KIEDY TAM WRÓCĘ? 

Po Paryżu, wraz z Zosią i Gosią ruszyłyśmy w kolejną podróż. Trzy dni spędzone w Rzymie, dały mi nowy zastrzyk energii – to miasto nie bez przyczyny nazywane jest "wiecznym". 

Na lotnisku pomimo nerwowej atmosfery, humory nam dopisywały. Po męczącym tygodniu nie mogłyśmy doczekać się wyjazdu jeszcze bardziej. 

Standardowe zdjęcie na płycie lotniska – akurat to miejsce wygląda podobnie we wszystkich krajach Europy:).

i ….

Włosi strzeżcie się! ROME, HERE WE COME! Następne kilka dni będzie poświęcone szczegółowej relacji z naszego wyjazdu:).

A już teraz zapraszam Was na kolejny post, w którym strój nawiązuje do pięknych kreacji Audrey Hepburn z "Rzymskich Wakacji", w których wcieliła się w rolę uciekającej księżniczki…