Krem z kukurydzy

Za oknem zimowa zawierucha. Parująca miseczka kremu z kukurydzy z chrupiącymi grzankami i pikantnymi pestkami dyni rozgrzewa i daje mi siłę. Obiecałam sobie, że zimą bez zupy ani rusz!

 

Skład:

1 średnia cukinia

1 szczypiorek (z cebulką)

5-8 grubych plastrów wędzonego boczku

3 ząbki czosnku

1 l domowego bulionu

2 puszki kukurydzy z puszki 

1/2 szklanki jogurtu greckiego

1-2 łyżeczki suszonego tymianku

sól i pieprz

do podania: grzanki z serem

garść pestek dyni + szczypta mielonego chili + 1-2 łyżki oliwy z oliwek

A oto jak to zrobić:

1. Boczek kroimy na kawałki i podsmażamy wraz z czosnkiem na patelni o grubym dnie. Dodajemy posiekany szczypiorek, kawałki cukinii i kukurydzę. Doprawiamy solą, pieprzem, tymiankiem i smażymy ok. 5 minut. Całość przekładamy do dużego garnka i zalewamy bulionem. Doprowadzamy do wrzenia, a następnie gotujemy 8-10 minut na małym ogniu. Odstawiamy z ognia, by zupa odrobinę ostygła. 

2. Całość miksujemy za pomocą blendera, dodając stopniowo jogurt grecki. Doprawiamy solą i pieprzem. Pestki dyni podsmażamy na patelni z łyżką oliwy z oliwek i szczyptą chili. Krem podajmy z prażonymi pestkami dyni i chrupiącymi grzankami z serem.

 

Gingerbread cookies

Długo poszukiwałam przepisu na świąteczne pierniki. Te, które dotychczas przygotowywałam, przynosiły nam masę frajdy z racji wspólnego pieczenia i dekorowania, ale później i tak lądowały na choince i nikt już ich więcej nie próbował (z wyjątkiem mojego łasucha-labradora). Tym razem się udało. Wyszły idealnie kruche. Pierwsza cała blacha w mig zniknęła. Musiałam dorobić, żeby móc Wam pokazać. Wyszły tak jak chciałam – w smaku korzenne, czekoladowe i trochę maślane.

Skład:

220 g mąki

100 g masła

1 duże jajko

6 łyżek cukru brązowego

2 łyżki kakao w proszku

1 łyżka miodu

1 łyżka mleka

1 łyżeczka sody oczyszczonej

1 łyżeczka mielonego cynamonu

1 łyżeczka mielonego kardamonu

szczypta gałki muszkatołowej + szczypta mielonego imbiru

A oto jak to zrobić:

1. Masło z cukrem ucieramy na puszystą masę. Dodajemy jajko, mleko i miód. Dokładnie mieszamy. Mąkę przesiewamy z sodą oczyszczoną, kakao i przyprawami, a następnie stopniowo dodajemy do masy i starannie mieszamy. Ciasto wyrabiamy, aż będzie miękkie. Przykrywamy kuchenną ściereczką i odstawiamy do lodówki aby się schłodziło.

3. Na oprószonej mąką stolnicy rozwałkowujemy ciasto (na grubość 5 mm) i wycinamy za pomocą foremki możliwie najwięcej pierniczków. Pierniki rozkładamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze i pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni C przez 10 -12 minut. Zostawiamy na blasze do ostygnięcia. Przekładamy na metalową kratkę i dekorujemy lukrem.

Komentarz: Ciasto jest dość maślane (warto je mocno schłodzić). Proponuję również wycinać foremki już bezpośrednio na blasze, którą umieszczamy w piekarniku (unikamy przenoszenia naszych pierników i niepotrzebnej deformacji). Za to w smaku sa rewelacyjnie kruche :-)

 

 

Babeczki marchewkowe ze śnieżnobiałą polewą

Choć za oknem nastrój jeszcze listopadowy, to już wkroczyłam w okres przedświątecznych przygotowań. W tym roku trochę szybciej dzielę się z Wami moimi przepisami, tak by każdy mógł wcześniej odpowiednio sie przygotować do Świąt. Przepis na babeczki marchewkowe to dobry początek!

Skład:

220 g mąki

120 g cukru

2 duże jajka

170 ml oleju słonecznikowego

1 łyżeczka proszku do pieczenia

2 średnie marchewki

szczypta soli

starta skórka z 1 cytryny

1 łyżeczka mielonego cynamonu

1 łyżeczka mielonego kardamonu

garść rodzynek 

polewa: 

150 g cukru pudru + 300 serka naturalnego + 1 łyżeczka soku z cytryny 

do przybrania: starta marchewka

A oto jak to zrobić:

1. Cukier, olej i jajka ucieramy za pomocą miksera do uzyskania jasnej i puszystej masy. Następnie stopniowo dodajemy przesianą mąkę wraz z proszkiem do pieczenia, cynamonem, kardamonem i szczyptą soli. Delikatnie mieszając dodajemy startą marchewkę (na małym oczku), starą skórkę z cytryny, rodzynki i mieszamy do chwili połączenia się składników. Gotową masę przekładamy do papierowych foremek i pieczemy w rozgrzanym piekarniku do temperatury 200 stopni C przez 20 minut. Po upieczeniu babeczki wyjmujemy z piekarnika do ostudzenia

2. Aby przygotować polewę, ucieramy w mikserze serek naturalny z cukrem pudrem. Dodajemy sok z cytryny i dalej mieszamy. Gotową masę przekładamy do zamrażarki na 30 minut. Polewę nakładamy na ostudzone babeczki. 

Komentarz: Babeczki najlepiej smakują, jak są schłodzone na 2 godziny przed podaniem (polewa z serka musi się przegryźć z babeczką). Do polewy polecam lekki serek naturalny (np. Turek).

Z podanych składników wychodzi 12 babeczek,

Przy okazji zapraszam na nową odsłonę Makecookingeasier.pl ze spisem moich wszystkich przepisów http://www.makecookingeasier.pl/spis-przepisow/

 

Czekoladowe babeczki z polewą karmelową

Skład:

200 g mąki 

200 g cukru

300 ml śmietany kwaśnej

1 jajko

garść rodzynek + 40 ml rumu

50 g kakao

100 g czekolady mlecznej

60 g masła

2 łyżeczki proszku do pieczenia

karmel:2 łyżki masła + 1/2 szklanki brązowego cukru + 1/2 szklanki śmietanki kremówki 36%

A oto jak to zrobić:

1. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni C. Mąkę wraz z proszkiem do pieczenia i cukrem przesiewamy do dużej miski. Robimy wgłębienie. W drugiej misce mieszamy kwaśną śmietanę, roztopione masło, jajko i kakao. Uzyskaną mieszaninę przelewamy do wgłębienia. Miksujemy w mikserze ok. 30 sekund, do chwili wymieszania wszystkich składników. Następnie dodajemy pokruszone kawałeczki czekolady i nasączone rumem rodzynki. Delikatnie mieszamy i przekładamy ciasto do papierowych papilotek. Pieczemy przez ok. 20 minut (do tzw. suchego patyczka). Wyjmujemy z piekarnika i studzimy na kratce.

2. Aby pokryć babeczki karmelem, musimy na rozgrzanej patelni rozpuścić brązowy cukier, a następnie dodać masło i w trakcie mieszania śmietankę. Potrwa to ok. 3-4 minuty, aż masa przybierze brązowego koloru. Gotowym karmelem dekorujemy babeczki.

Słony spód. Słodka masa serowa. Karmel (Salted Caramel Cheesecake)

  Od czasu naszej wizyty w pięknej restauracji na Notting Hill, sernik z karmelem i odrobiną soli chodził za mną bezlitośnie. Do karmelu specjalnie nigdy nie trzeba było mnie namawiać. Dzisiejsza wersja jest efektem moich ostatnich kulinarnych eksperymentów. Co Wy na to? Uprzedzam, sernik jest mocno wilgotny, a karmel po wyjęciu z lodówki kruchy. Podałam go w sobotę rano na śniadanie, niestety nie wytrzymał do południa.

Skład:

sernik: 900 g mielonego, białego sera twarogowego (może być z wiaderka)

200 g cukru

3 duże jajka o temperaturze pokojowej

2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej

2 czubate łyżki jogurtu naturalnego

1 łyżeczka cukru z wanilią

starta skórka z połowy cytryny

karmel:2 łyżki masła + 1/2 szklanki brązowego cukru + 1/2 szklanki śmietanki kremówki 36%

kruchy spód: ok. 150 g pokruszonych i zmiksowanych kruchych ciasteczek (typu: Petit Beurre) + 4 duże łyżki masła + 1/2 łyżeczki soli gruboziarnistej (zmielonej)

A oto jak to zrobić:

1. Herbatniki kruszymy w mikserze, dodajemy sól i roztopione masło. Mieszamy i wysypujemy na dno tortownicy. Za pomocą płaskiego mieszadła wyrównujemy powierzchnię kruchego spodu. Pieczemy w rozgrzanym piekarniku w 200 stopniach C przez 10 minut. Kruchy spód wyjmujemy, odstawiamy zwiększamy temp. piekarnika do 260 stopni C.

2. Ser mieszamy z cukrem na wolnych obrotach, dodajemy cukier z wanilią, skórkę z cytryny oraz jogurt naturalny. Następnie po jednym jajku. Mieszamy i na koniec dorzucamy mąkę ziemniaczaną. Całość łączymy w jednolitą masę i przelewamy na kruchy spód. Pieczemy przez 11 minut, a następnie nie otwierając piekarnika, zmniejszamy temp. do 100 stopni C i pieczemy przez kolejne 40 minut. Sernik pozostawiamy w piekarniku do ostygnięcia.

3. Aby pokryć sernik karmelem, musimy na rozgrzanej patelni rozpuścić brązowy cukier a następnie dodać masło i w trakcie mieszania śmietankę. Potrwa to ok. 3-4 minuty, aż masa przybierze brązowego koloru. Natychmiast ostrożnie przelewamy na wierzch sernika i wkładamy ciasto do lodówki (najlepiej na noc). Przed podaniem możemy nieco oprószyć drobinkami gruboziarnistej soli morskiej.

Sposób pieczenia wypróbowałam z polecenia Davida Lebovitza z książki pt. Słodkie życie w Paryżu, Pascal. Sernik jest mocno wilgotny.

 

JAMIE OLIVER’S FIFTEEN 15 WESTLAND PLACE LONDON

Oto i ona. Restauracja Jamiego Olivera. Spośród całkiem pokaźnej listy restauracji, którą stworzyłam dzięki znajomym na poczet naszego wyjazdu, Fifteen była w pierwszej piątce. Tym, którym obce jest nazwisko Oliver, pragnę jedynie wspomnieć, że jest to jeden z najbardziej znanych brytyjskich kucharzy na świecie. Jest wesoły, nieco roztargniony z miłą dla oka nonszalancją. Tak naprawdę niczego w kuchni nie narzuca, a wręcz zachęca do poszukiwania własnych smaków i rozbudza naszą inwencję. Popularności przysporzyły mu liczne programy kulinarne, jak również zagraniczne wyprawy w których min. próbował gotować ogromną paellę dla kilkuset wygłodniałych Hiszpanów. Osobiście uwielbiam go za ogromny entuzjazm, propagowanie zdrowego jedzenia i za to, że stworzył swoją własną filozofię żywienia.

Tajemnicza nazwa Fifteen podobno ma swoją historię. Otóż w trakcie zakładania restauracji, Jamie miał do pomocy jedynie 15 bezrobotnych osób, które do tej pory nigdy nie miały do czynienia z gotowaniem. Dzięki dużej determinacji kulinarnego mistrza i jego umiejętności zjednania sobie ludzi, restauracja szybko stała się strzałem w dziesiątkę i jednym z najbardziej popularnych miejsc w Londynie. Przed wyjazdem, zrobiłam krótki wywiad co warto wypróbować i na co się nastawić. W większości opinie były wyjątkowo zachwalające.

Do Fifteen łatwo dotrzeć (kilka kroków od stacji metra). Trafiłyśmy akurat na porę lunchu, gdzie mieszkańcy robili sobie przerwę w pracy. Obsługa wyjątkowo przyjazna i na pytanie, czy możemy zrobić kilka zdjęć do bloga, pojawił się szeroki uśmiech aprobaty. Zamówiłyśmy kilka przystawek. Chrupkie krewetki z gruboziarnistą solą ziołową w zielonym sosie majonezowym, plastry wędzonego łososia w sosie Béarnaise, pieczone ziemniaki z grillowanymi warzywami i chleb z śródziemnomorskimi ziołami z masłem o smaku pieczonego indyka. Kombinacje dość różne, smaki niestety zupełne nie nasze i ceny też. Może dlatego, że była to pora lunch-u i nie wszystkie główne dania były jeszcze gotowe? A może dlatego, że trafiłyśmy tam prosto z lotniska, głodne, zmęczone i trochę otumanione brytyjskim city! Później dowiedziałam się, że Jamie od 2 tygodni jest w Kanadzie przy realizacji kolejnego programu kulinarnego, a zatem może to jest przyczyną naszego odbioru tego miejsca.

Restauracje Jamiego są już tak znane, że z całego świata przyjeżdżają fani, którzy nie tylko chcą doznać klimatu kuchni Jamiego, ale również odwiedzają je w celu zdobycia pamiątkowego gadżetu. Na łamach "DailyMail", Oliver skarży się, że podobno każdego miesiąca znika ze stołów 30,000 serwetek z logiem jego miejsca. A to Ci dopiero! Dobrze, że ja ,,pożyczyłam" na pamiątkę papierowe menu :)

Adresy pozostałych restauracji:

1. Jamie's Italian, Covent Garden
11 Upper St Martin's Lane
London

2. Barbecoa 20 New Change  City of London, Greater London EC4M 9AG

3. Jamie's Italian, Oxford
24-26 George Street,
Oxford

4. Union Jakc 4 Central St. Giles Piazza
London
WC2H 8AB

5. Jamies Oliver`s Dinner 23A SHAFTESBURY AVENUE
LONDON, W1D 7EF